Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak autorytetu ojca


Mike619

Rekomendowane odpowiedzi

No to ja chyba mogę być już pewien, że mój mózg jest uszkodzony i ma problem z przetwarzaniem rzeczywistości i snów.

Jeśli tak jest jak piszesz, to da się to zweryfikować:http://www.psychiatria.pl/artykul/badania-stosowane-w-psychiatrii/13099.html ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I co to zmienia, że chwiejny w kontekście wielobodźcowości środowiska, jakie to środowisko, nie produkuje osobników wysokoreaktych jakim Ty jesteś, a niskoreaktywnych?

Przepraszam ale kompletnie nie rozumiem pytania.

 

A to nie potrzeba było czytać dużo książek, wystarczy mi ta jedna w której wyczytałeś te ścisłą zależność, o której rzekomej prawdziwości się tu rozpisujesz-"patologia w rodzinie=patologiczne dziecko"...chyba, że nie opierasz się stwierdzeniach popartych rzeczową analizą, tylko na kulturowym micie, bo ten pasuje do Twojej teorii?

Napisałem już poprzednio, że nie znam takiej książki, a bazuję tylko na własnych doświadczeniach i swoich obserwacjach.

 

I znowu-skąd wiesz, że przede wszystkim środowiskowych? http://www.focus.pl/czlowiek/kto-wychowuje-twoje-dziecko-6148?strona=1

Ciekawy artykuł ale nic tam odkrywczego nie ma, poza tym przestarzały, 2011 rok. Pisze, że wpływ rodziców na osobowość dziecka to około 10%, wpływ środowiska to około 50%, a reszta to wpływ genów. Nie będę się sprzeczał, każdy może podać swoje liczby z kosmosu. A co jeżeli z powodu tych 10%, na które wpływ mieli rodzice i które były kluczowe ponieważ kształtowały osobowość i zachowania dziecka od początku jego życia, takie dziecko nie mogło normalnie się rozwijać w środowisku rówieśniczym i w konsekwencji wychodzi z tego 60%?

 

Tak myślałam, że nie będziesz pamiętał... a wiesz czemu nie pamiętasz? bo wcale nie cierpiałeś z tego powodu, faktycznie traumatyczne doświadczenia, zabarwione negatywnymi emocjami pamięta się długo i wyraźnie i to Ci każdy psychiatra powie... a to znaczy, że nie odczuwałeś żadnej krzywdy z tego powodu, że nie wychodzisz z domu. Ja rozumiem, że gdybyś prosił o wyjście na dwór, a w odpowiedzi na to ojciec by się zje..ał, zmaltretował itd. ale nic takiego nie było...Ty się może i nudziłeś, ale wcale nie zdradzałeś chęci do zmiany stanu rzeczy.. :smile:

Raczej nie przypominam sobie abym jakoś bardzo cierpiał z tego powodu, masz rację ale to tylko dlatego, że już od najmłodszych lat zostałem tak nauczony i nie odczuwałem takiej potrzeby. Nie wiedziałem w ogóle, że istnieje taka możliwość.

 

No tu mam złą wiadomość dla Ciebie, poza klonami, nie ma na świecie takich samych ludzi, nawet bliźnięta jednojajowe się różnią między sobą...A więc teoria, zgaduję, że niczym nie podparta....no chyba tym, że zgwałcone przez zboków kobiety, są gwałcone dlatego, że są zaburzone seksualnie. ;)

Poparta obserwacjami w każdej ze szkół, w której się uczyłem. Osoby prześladowane OSTRO odstawały od rówieśników. Nie tylko pod względem nieśmiałości ale ogólnie pod względem szeroko pojętej inności i dziwności zachowań.

 

Co widać? :mrgreen:

To, że jeżeli tutaj się udzielasz to masz jakieś problemy ze sobą.

 

Jakie konkretnie problemy powinnam mieć w tej dziedzinie? :P

Nie wiem, ogólnie trudności w nawiązywaniu kontaktów, może nieśmiałość, może fobię społeczną?

 

Twój rdzeń osobowości to się ukształtował w chwili poczęcia

Skąd taka pewność?

 

Boi się ludzi czy innych psów? u mnie w domu było już wiele psów, wszystkie izolowane i jakoś nie miały fobii, ino patrzyły by się z domu wyrwać... :mrgreen:

Mój pies boi się innych ludzi.

 

A co to ma do rzeczy czy dostawałeś lanie umyślnie czy przez przypadek, czy dlatego że ojciec miał taki humor, skoro jak sam odpowiedziałeś, miało to zły wpływ na Ciebie:Ja dostawałem zbyt często klapsa co kończyło się jak wiadomo płaczem i jakoś mi to w niczym nie pomogło, a wręcz przeciwnie. Jestem wielka dupa wołowa i taki pozostanę.

Więc jak to jest???

Umyślnie - był jakiś konkretny powód. Znęcanie się - dla rozrywki.

 

To skąd rozdźwięk w ocenie?

Nie wiem, pogubiłem się w tym wszystkim. :D

 

Znów mgliste wspomnienia...facet ,gdyby twoje naturalne skłonności były tłumione przez rodziców,w dodatku agresywnie , a w związku z tym działa by Ci się jakaś krzywda, to byś to pamiętał ze szczegółami...

Były tłumione ale stopniowo, nie gwałtownie, w procesie 'wychowywania' mnie dlatego nie odcisnęły jakiegoś głębokiego śladu emocjonalnego na psychice. Tutaj nie chodzi o coś w rodzaju zespołu stresu pourazowego tylko o źle ukształtowaną osobowość spętaną lękami.

 

Fobia społeczna to nie wirus, nie przenosi się drogą kropelkową. ;)

Tak ale dzieci we wczesnym okresie rozwoju uczą się zachowań od rodziców i otoczenia.

 

Ale to nie ja go upraszczam ....żebyśmy się dobrze zrozumieli..Ja nie uważam jakoby za wszelkie patologie charakterologiczne ponosiły winę geny

Dokładnie tak uważasz i do tego chcesz wszystko sprowadzić spychając na całkowity margines jakąkolwiek odpowiedzialność rodziców i proces wychowywania dzieci. Popierając się przy tym jakimś jednym, nędznym, przestarzałym pseudo artykułem.

 

ale w sytuacji, gdy Ty próbujesz tłumaczyć to jaki jesteś tylko przez prymat tego, że miałeś rodziców, którzy nie spełnili wobec Ciebie Twoich oczekiwań wychowawczych

Bo tak było. Może u Ciebie miały wpływ jakieś inne czynniki, nie interesuje mnie to. Ja już dzisiaj wiem w jakich chorych warunkach byłem wychowywany i co się działo w moim otoczeniu. Dlatego dzisiaj nie potrafię dostosować się do normy społecznej ponieważ nie byłem wychowywany w takim kierunku.

 

i jednocześnie nie potrafisz jednoznacznie wykazać związku przyczynowo skutkowego pomiędzy jednym a drugim

Ty po prostu nie chcesz go dostrzec bo uparłaś się na swoje geny.

 

Tylko czemu ma to wszystko służyć? :smile:

Szukam każdego możliwego sposobu, który pozwoli mi podnieść poczucie własnej wartości, pewność siebie i znormalnieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam ale kompletnie nie rozumiem pytania.
Twój ojciec swoim zachowaniem wobec Ciebie dostarczył Ci dużo bodźców, to zgodnie z zasadą wpływu środowiska na reaktywność układu nerwowego, powinno to dać stępienie twojego układu nerwowego, a nie nadwrażliwość...

 

Napisałem już poprzednio, że nie znam takiej książki, a bazuję tylko na własnych doświadczeniach i swoich obserwacjach.
Nie -napisałeś najpierw, że:Jeżeli masa osób w różnych książkach przedstawia określone sposoby wychowania dzieci i postępowania rodziców jako negatywne to coś w tym musi być.

a następnie :Tu nie chodzi tylko o same książki tylko o trend jaki one przedstawiają. Fakt jest taki, że nienormalna rodzina spełniająca do tego szereg różnych wymaganych warunków = nienormalne dziecko.

( czyli znowu o książkach)

a na moje zapytanie o przykłady takich książek, stwierdzasz teraz, że nie znasz takich książek... :mrgreen: bo bazujesz tylko na swoich obserwacjach... ;)

 

Ciekawy artykuł ale nic tam odkrywczego nie ma, poza tym przestarzały, 2011 rok. Pisze, że wpływ rodziców na osobowość dziecka to około 10%, wpływ środowiska to około 50%, a reszta to wpływ genów. Nie będę się sprzeczał, każdy może podać swoje liczby z kosmosu

Tu jest nowszy, skoro data jest dla Ciebie taka ważna:http://www.eioba.pl/a/46d1/nasze-geny-nasza-krew(pada w nim stwierdzenie, że:Geny znacząco mogą wpływać na naszą osobowość, niektóre cechy charakteru, na przykład: towarzyskość, impulsywność, determinację, wytrwałość. Według badaczy, geny wpływają na naszą osobowość w około 40-60%.

)

Ps.O wartości merytorycznej artykułu nie stanowi data jego napisania. Liczby nie są z kosmosu, tylko z szacunków genetyków popartych badaniami(min na bliźniętach).

 

A co jeżeli z powodu tych 10%, na które wpływ mieli rodzice i które były kluczowe ponieważ kształtowały osobowość i zachowania dziecka od początku jego życia, takie dziecko nie mogło normalnie się rozwijać w środowisku rówieśniczym i w konsekwencji wychodzi z tego 60%?

Nie nie wychodzi. Bo cały czas oprócz wpływu środowiska, rodziców, istnieje wpływ genów-genotyp nie wyłącza się w chwili zadziałania środowiska.

 

że już od najmłodszych lat zostałem tak nauczony i nie odczuwałem takiej potrzeby. Nie wiedziałem w ogóle, że istnieje taka możliwość.
Skąd wiesz czego zostałeś nauczony skoro masz takie luki w pamięci odnośnie tamtego okresu ? i o czym nie wiedziałeś? że dziecko jeśli jest z natury aktywne i ciekawe świata( jak podejrzewasz, że Ty taki "oryginalnie" byłeś, tylko to zostało stłumione), to będzie się imać różnych zajęć, często ganionych przez rodziców , a już na pewno nie będzie grzecznie siedzieć przez Tv? :P

 

Poparta obserwacjami w każdej ze szkół, w której się uczyłem. Osoby prześladowane OSTRO odstawały od rówieśników. Nie tylko pod względem nieśmiałości ale ogólnie pod względem szeroko pojętej inności i dziwności zachowań.
To w podstawówce też byłeś prześladowany? w jaki sposób?A widziałeś Ty w życiu dwie osoby, nie inne pod żadnym względem? :smile:

 

To, że jeżeli tutaj się udzielasz to masz jakieś problemy ze sobą.
No mam, opisuję je temacie "Nietypowy problem", zobacz sobie ile tam mojego obwiniania "o wszelkie moje wady, wychowania, że jestem patologią bo miałam rodziców patologię", a zwłaszcza dlatego, bo nigdzie ze mną w dzieciństwie nie wyjeżdżali.. ;)

 

Nie wiem, ogólnie trudności w nawiązywaniu kontaktów, może nieśmiałość, może fobię społeczną?
Bywam nieśmiała,ale nie uważam tego za problem... fobii kiedyś nabrałam, po tym jak usłyszałam w jakimś programie w tv, że patologiczni rodzice=>dziecko z takim objawami jak Ty wymieniasz ;) gdy nagle wszystkie wymienione tam cechy rodziców zaczęły pasować do moich rodziców, a cechy dziecka do mnie..zupełnie jak opis dowolnego znaku horoskopu ...:mrgreen: ...

 

 

Skąd taka pewność?
Z biologii..w momencie połączenia gamet, odziedziczyłeś zestaw genów( w tym np.genu odpowiedzialnego za gospodarowanie dopaminą, odpowiedzialną za samopoczucie...)które to geny odpowiadają za sposób ukształtowania każdej komórki twojego ciała, w tym komórek mózgu, które to komórki decydują o tym jak działa twój mózg, co z kolei wyraża się w sposobie Twojego zachowania.

 

Mój pies boi się innych ludzi.
A mój nie i co w związku z tym, skoro oba psy wychowane zostały w izolacji od świata zewnętrznego( mój pies w dodatku był odseparowany od własnej matki)?

 

Były tłumione ale stopniowo, nie gwałtownie,
Jak nie gwałtownie, skoro byłeś bity, wyszydzany, zakrzyczany i zwyzywany?

 

Tak ale dzieci we wczesnym okresie rozwoju uczą się zachowań od rodziców i otoczenia.
A potem te "nauczone" zachowania testują na zewnątrz. Jeśli zachowanie się sprawdzi, jest zachowywane , jeśli nie-odrzucane.

 

Dokładnie tak uważasz i do tego chcesz wszystko sprowadzić spychając na całkowity margines jakąkolwiek odpowiedzialność rodziców i proces wychowywania dzieci. Popierając się przy tym jakimś jednym, nędznym, przestarzałym pseudo artykułem.
Ty natomiast nie przedstawiłeś żadnego artykuliku nawet bardzo przestarzałego ,który by twierdził, że patologiczni rodzice =patologiczne dziecko, Czemu?.. skoro napisać można wszystko "z kosmosu"? ;)

Tym artykułem chcę Ci pokazać, że wychowanie dziecka nie odbywa się tylko w domu( jak Ty byś chciał), ale również poza nim, przy zachowaniu uwarunkowań genetycznych. A ten artykulik to tylko czubek góry lodowej całej masy badań na ten temat. Zajrzyj sobie choćby do książki J. Harris-"Geny czy wychowanie" |na chomikuj jest pdf.

 

Ty po prostu nie chcesz go dostrzec bo uparłaś się na swoje geny.

Czy ja gdzieś napisałam,że tylko geny wpływają na to jaki jest człowiek, a wychowanie nie?

 

Bo tak było.
A Ty tu właśnie przyznałeś ,że uważasz ,że tylko wychowanie miało wpływ na to jaki jesteś..I kto upraszcza? :D

 

Szukam każdego możliwego sposobu, który pozwoli mi podnieść poczucie własnej wartości, pewność siebie i znormalnieć.

Jakie znaczenie dla twojego poczucia wartości ma to, czy za to, jakie wady u siebie dostrzegasz, odpowiadają geny czy środowisko i w jakim zakresie, skoro obydwa te czynniki czynniki są niezależne od Twojej woli, a nawet geny bardziej, bo środowisko w pewnym zakresie mogłeś zmienić( np. przenieść się do innej szkoły, donieść na świrów, którzy się nad Tobą znęcali itd.) ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twój ojciec swoim zachowaniem wobec Ciebie dostarczył Ci dużo bodźców, to zgodnie z zasadą wpływu środowiska na reaktywność układu nerwowego, powinno to dać stępienie twojego układu nerwowego, a nie nadwrażliwość...

Nie znam tej zasady, widocznie ta zasada jest zła.

 

Tu jest nowszy, skoro data jest dla Ciebie taka ważna:http://www.eioba.pl/a/46d1/nasze-geny-nasza-krew(pada w nim stwierdzenie, że:Geny znacząco mogą wpływać na naszą osobowość, niektóre cechy charakteru, na przykład: towarzyskość, impulsywność, determinację, wytrwałość. Według badaczy, geny wpływają na naszą osobowość w około 40-60%.

)

Ciekawy artykuł. :)

 

Nie nie wychodzi. Bo cały czas oprócz wpływu środowiska, rodziców, istnieje wpływ genów-genotyp nie wyłącza się w chwili zadziałania środowiska.

W takim razie po co rodzice wychowują dzieci? Po co ta cała szopka? Niech same się wychowują. :D

 

To w podstawówce też byłeś prześladowany? w jaki sposób?A widziałeś Ty w życiu dwie osoby, nie inne pod żadnym względem? :smile:

Ja nie byłem ale inne osoby tak. Ja paradoksalnie w czasie swojej edukacji nawet nieźle sobie radziłem z rówieśnikami, z wyjątkiem gimnazjum.

 

No mam, opisuję je temacie "Nietypowy problem", zobacz sobie ile tam mojego obwiniania "o wszelkie moje wady, wychowania, że jestem patologią bo miałam rodziców patologię", a zwłaszcza dlatego, bo nigdzie ze mną w dzieciństwie nie wyjeżdżali.. ;)

Nie chce mi się tego czytać. :D

 

Bywam nieśmiała,ale nie uważam tego za problem... fobii kiedyś nabrałam, po tym jak usłyszałam w jakimś programie w tv, że patologiczni rodzice=>dziecko z takim objawami jak Ty wymieniasz ;)

Jakiej fobii nabrałaś? Społecznej? Ale jak to, po samym usłyszeniu czegoś w tv?

 

A mój nie i co w związku z tym, skoro oba psy wychowane zostały w izolacji od świata zewnętrznego( mój pies w dodatku był odseparowany od własnej matki)?

Mój pies też był odseparowany od własnej matki. Moje pytanie brzmi, dlaczego mój pies boi się ludzi, a Twój nie? Ja jestem na 100% pewien, ze mój pies boi się innych ludzi przez mojego ojca, którego też się boi bo ten na niego krzyczał, bił go itd. A mój pies nie ma genów po moim ojcu.

 

Jak nie gwałtownie, skoro byłeś bity, wyszydzany, zakrzyczany i zwyzywany?

Normalnie. Gwałtowane to byłyby dla mnie jakieś dzikie napady agresji w szale, coś w tym stylu, wiesz o co mi chodzi. A u mnie to odbywało się tak jakby to była jakaś chora norma wychowawcza.

 

]A potem te "nauczone" zachowania testują na zewnątrz. Jeśli zachowanie się sprawdzi, jest zachowywane , jeśli nie-odrzucane.

To dlaczego ja zachowałem zachowania, które się nie sprawdzają? Zaraz pewnie sprowadzisz to do tego, że miałem coś tam w genach dlatego daną sytuację, np. milczenie lub brak reakcji oceniałem jako pozytywną. :D

 

Ty natomiast nie przedstawiłeś żadnego artykuliku nawet bardzo przestarzałego ,który by twierdził, że patologiczni rodzice =patologiczne dziecko

I nie przedstawię.

 

Tym artykułem chcę Ci pokazać, że wychowanie dziecka nie odbywa się tylko w domu( jak Ty byś chciał), ale również poza nim, przy zachowaniu uwarunkowań genetycznych.

Wiem o tym ale Ty przeceniasz wpływ genów. Chciałbym zobaczyć takie badanie, że dziecko z rodziny ekstraweryków dajemy dla rodziny zaburzonych fobików społecznych. Chciałbym zobaczyć na kogo takie dziecko wyrośnie, jaki będzie miało skill społeczny i pewność siebie.

 

Czy ja gdzieś napisałam,że tylko geny wpływają na to jaki jest człowiek, a wychowanie nie?

Już nie udawaj głupka.

 

Jakie znaczenie dla twojego poczucia wartości ma to, czy za to, jakie wady u siebie dostrzegasz, odpowiadają geny czy środowisko i w jakim zakresie, skoro obydwa te czynniki czynniki są niezależne od Twojej woli, a nawet geny bardziej, bo środowisko w pewnym zakresie mogłeś zmienić( np. przenieść się do innej szkoły, donieść na świrów, którzy się nad Tobą znęcali itd.) ;)

Nie wiem, wyczytałem tak gdzieś to próbuję co się da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

omg, nie nadużywajcie tyle cytatów (quote) bo się tego czytać nie da :)

 

Mój ojciec nie dał mi żadnego autorytetu, w sumie to wolał bym go niemieć wcale...bo może wyszło by mi to na dobre. Niby ojciec dobry, nie pije, pracuje itp. ale nawet nigdy z nim nie rozmawiałem na jakiś poważniejszy temat. Czuje do niego straszną agresję, a to dlatego że pokazał mi więcej wzorców negatywnych a z pozytywnych to w sumie żadnych.

To skomplikowany temat na dłuższą rozprawkę, ale nawet nie mam siły i chęci o tym pisać.

 

(quote) to narzędzie do sporadycznego użytku, np. by przypomnieć odległy post sprzed kilku stron. Nadużywanie tego nie jest mile widziane na forach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znam tej zasady, widocznie ta zasada jest zła.

Albo Twoje przypuszczenia.

A znasz taką zasadę, że niekończona ilość przykładów zgodnych z jakąś domniemaną regułą jej nie dowodzi, natomiast jeden kontrargument obala całkowicie daną regułę? :smile:

 

W takim razie po co rodzice wychowują dzieci? Po co ta cała szopka? Niech same się wychowują. :D
No jak to po co? Walczą o te 10%!

Poza tym działa jeszcze pewnie jakiś instynkt rodzicielski, wiadomo inwestycja w swoje dzieci to inwestycja w swoje geny :mrgreen:

 

Ja nie byłem ale inne osoby tak.
Aha o tu Ciebie mam! :P A co? W podstawówce to nie byłeś nieśmiały i mało pewno siebie?

 

Jakiej fobii nabrałaś? Społecznej? Ale jak to, po samym usłyszeniu czegoś w tv?
Nie no żartowałam..tak na poważnie to, wiele lat temu, miałam w swoim życiu taki etap, że pod wpływem właśnie takich, za przeproszeniem, wyssanych z tyłka głupot, o nieuchronnie negatywnym wpływie pewnych zachowań rodziców na dziecko, nabrałam wręcz nienawiści do rodziców, obwiniając ich o wszelkie w znacznej mierze wydumane moje negatywne cechy , które pod wpływem owych głupot niby zaczęłam dostrzegać u siebie, a w rzeczywistości była to konsekwencja mojego zasugerowania się tymi głupotami.Tak teraz o tym myślę, z wiekiem i z nabraniem doświadczenia nabrałam dystansu do tego, ale zanim to się stało minęło trochę czasu..zmarnowanego na rozpamiętywanie tych wydumanych krzywd.

 

Moje pytanie brzmi, dlaczego mój pies boi się ludzi, a Twój nie?
Aaa, to nie jest Twoje pytanie -tylko moje :mrgreen:

 

Ja jestem na 100% pewien, ze mój pies boi się innych ludzi przez mojego ojca, którego też się boi bo ten na niego krzyczał, bił go itd.A mój pies nie ma genów po moim ojcu.
To wszystkich ludzi się boi? Ale geny ma po swojej matce.

 

To dlaczego ja zachowałem zachowania, które się nie sprawdzają?Zaraz pewnie sprowadzisz to do tego, że miałem coś tam w genach dlatego daną sytuację, np. milczenie lub brak reakcji oceniałem jako pozytywną. :D
Nie potrafię na to odpowiedzieć nie wiedząc dlaczego stosujesz inne wartościowania dla zachowań wobec rodziców versus analogiczne zachowania wobec kolegów.A mając tyle wiedzy ile mam, to faktycznie tak myślę jak napisałeś.

 

I nie przedstawię.
Wiem , bo takiego wynikania nie ma. ;)

 

Wiem o tym ale Ty przeceniasz wpływ genów
Nie ja, tylko nie znający się na niczym genetycy!

 

Nie wiem, wyczytałem tak gdzieś to próbuję co się da.
I co? Pomaga Ci to? Pomaga ci dołowanie się beznadziejnymi starymi, którzy z pewnością zniszczyli Ci osobowość i ..uj wie jeszcze co?

_________

omg, nie nadużywajcie tyle cytatów (quote) bo się tego czytać nie da :)
Naprawdę sądzisz, że jak byśmy pisali to co piszemy, tylko bez cytatów,ciągiem, bez wskazania do którego fragmentu się odnosimy, to by się to lepiej czytało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A znasz taką zasadę, że niekończona ilość przykładów zgodnych z jakąś domniemaną regułą jej nie dowodzi, natomiast jeden kontrargument obala całkowicie daną regułę? :smile:

Źle ze mną, w ogóle nie rozumiem pytania, a czytałem już 10 razy. Nie potrafię sobie tego ułożyć w głowie.

 

No jak to po co? Walczą o te 10%!

Dobre i to! :D

 

Aha o tu Ciebie mam! :P A co? W podstawówce to nie byłeś nieśmiały i mało pewno siebie?

W podstawówce miałem dobrą nauczycielkę, która już od najmłodszych lat wszystkich ze sobą dobrze zgrała. Natomiast w gimnazjum wchodziłem w towarzystwo nowych osób. Zauważyłem, że moim problemem jest aklimatyzacja, wchodzenie w nowe towarzystwo, zapoznawanie osób. W podstawówce nie pamiętam czy miałem ten problem, nie pamiętam jak zbudowały się tamte relacje. W szkole średniej tak samo miałem problemy z aklimatyzacją, potrzebowałem ponad roku czasu aby się jako tako oswoić z ludźmi. Moim problemem jest to, że mam problemy z nawiązywaniem kontaktów, potrzebuję MNÓSTWO czasu aby się z kimś zakolegować, zresztą tutaj nawet nie chodzi o samo zakolegowanie się ale o to aby nie odczuwać stresu i lęku.

 

To wszystkich ludzi się boi? Ale geny ma po swojej matce.

Mój pies boi się wszystkich obcych osób + ojca. No to cholernie dziwnie się złożyło, że każda osoba, która miała dłuższy kontakt z moimi rodzicami jest zaburzona, nawet zwierzęta.

 

I co? Pomaga Ci to? Pomaga ci dołowanie się beznadziejnymi starymi, którzy z pewnością zniszczyli Ci osobowość i ..uj wie jeszcze co?

Zdecydowanie tak. Zdecydowanie podniosłem swoje poczucie własnej wartości i pewność siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monooso, powiedzmy, że masz koszyk z 10-cioma owocami , 5 jabłek i 5 gruszek. Ktoś losuje owoc i wyciąga jabłko.Na tej podstawie wyciąga wniosek, że koszyku są same jabłka...

Ty tak też robisz -Z faktu, że powiązałeś swoje pewne wady z patologicznymi rodzicami jako przyczyną tego( czego w dodatku nijak nie potrafisz udowodnić-następstwo czasowe pomiędzy zdarzeniami, nie dowodzi związku przyczynowo-skutkowego między nimi), wyciągasz wniosek, że patologiczni rodzice=patologiczne dziecko, w każdym przypadku obecności cech patologicznych u jakiejkolwiek osoby, ignorując przypadki osób niepatologicznych pomimo wychowania w domach o cechach patologicznych.

Tak samo robisz w wypadku swojego psa, analogicznie w przypadku kolegów z gimnazjum. Uważasz, że Cie prześladowali, bo byłeś inny, nieśmiały, mało pewny siebie itd bo wg Ciebie prześladowane przez rówieśników są zawsze takie właśnie osoby!

W ogóle nie uwzględniasz tego, że podstawówce jakoś nie byłeś prześladowany, pomimo tego, że już wtedy byłeś inny, o czym wiele razy sam wspominałeś. A w średniej szkole byłeś prześladowany? pewnie też nie...a nawet jeśli, to to bez znaczenia, z uwagi na brak prześladowań z racji inności w podstawówce.Teraz się zasłaniasz panią nauczycielką.I co ? Ona pozbawiła cię inności? Zapewne nie...Nawet najlepsza pani nauczycielka, klonów z uczniów nie zrobi, tak by wykluczyć prześladowania na tle "odmiennościowym", jakich ofiarą ponoć padłeś. ;)

 

Zdecydowanie tak. Zdecydowanie podniosłem swoje poczucie własnej wartości i pewność siebie.
Czyli co? jednak lubisz tę swoją patologiczność, jej rozpamiętywanie? A jakbyś winą obarczył swoje geny, to by już nie podniosło twojego poczucia wartości? Czemu? skoro, w tym wypadku tym bardziej nie był byś niczemu winny? Ale ok, skoro jest Ci w tym dobrze, to ja Cię na pewno nie będę przekonywać, że jest inaczej.Chociaż nie sądzę, aby to był właściwy kierunek do zmiany czegokolwiek w swoich życiu, odnośnie cech których ponoć nie akceptujesz.

Tylko może Tobie wcale nie chodzi o znalezienie przyczyn twojego stanu, tylko o samousprawiedliwienie? O to ja monooso, bezbronny i bezwolny produkt środowiska, genów i .uj wie jeszcze czego!??..A sam monooso, to ma jeszcze coś do powiedzenia w kwestii tego jaki jest? :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[uważasz, że Cie prześladowali, bo byłeś inny, nieśmiały, mało pewny siebie itd bo wg Ciebie prześladowane przez rówieśników są zawsze takie właśnie osoby!

Takie osoby jak opisałaś powyżej były brane na pierwszy ogień jeżeli w klasie nie było drugiego typu osób. Drugim typem osób, który zawsze aspirował w pierwszym rzędzie do miana kozła ofiarnego w klasie były osoby, które były sztuczne, udawały kogoś kim nie są, próbowały na siłę szukać sobie kumpli, jak jacyś desperaci, nikt ich nie traktował poważnie, byli groteskowi. Takie osoby nawet nie były jakoś nieśmiałe, a nawet wręcz przeciwnie. Akurat ja miałem takie szczęście, że na paru szczeblach mojej edukacji akurat takie osoby były razem ze mną w klasie.

 

W ogóle nie uwzględniasz tego, że podstawówce jakoś nie byłeś prześladowany, pomimo tego, że już wtedy byłeś inny, o czym wiele razy sam wspominałeś.

W podstawówce miałem w miarę dobry kontakt ze wszystkimi, a elita klasowa była nawet moimi kolegami. Tylko nie pamiętam jak te wszystkie kontakty w podstawówce się zawarły, nie jestem sobie w stanie tego przypomnieć. Prawdopodobnie wychowawczyni umoczyła w tym swoje ręce bardzo głęboko. Poza tym u mnie w podstawówce były osoby nie zaburzone ale nawet stuknięte, które z góry stały się klasowym pośmiewiskiem.

 

A w średniej szkole byłeś prześladowany?

Nie ale było BARDZO blisko abym skończył jak jakiś kompletny alien i może nawet w przyszłości jako kozioł ofiarny. Zajęło mi ponad rok czasu aby oswoić się z klasą i nie czuć mega stresu/lęku. Zresztą ten stres/lęk nie minął do końca nigdy, przed dużą częścią klasy dalej go odczuwałem ale jednak miałem jakąś w miarę pokaźną grupę osób, z którymi czułem się wyluzowany. Niebagatelny wpływ na moją socjalizację miał tutaj alkohol, nie będę ukrywał. Bez jego byłoby prawdopodobnie fatalnie.

 

Czyli co? jednak lubisz tę swoją patologiczność, jej rozpamiętywanie?

Tak, ona mnie śmieszy. Jak o niej opowiadam to aż płaczę ze śmiechu. Dla mnie to niesamowita rozrywka.

 

A jakbyś winą obarczył swoje geny, to by już nie podniosło twojego poczucia wartości? Czemu? skoro, w tym wypadku tym bardziej nie był byś niczemu winny?

Tutaj już nawet nie chodzi o samo obwinianie rodziców tylko o ich teraźniejsze zachowanie i ich stosunek do mnie. Po prostu nie jestem w stanie dalej grać w ich chorą grę, wypisuję się z niej. Po wypisaniu się z ich gry i zmianie zasad stałem się osobą, która jest najbardziej pewna siebie w całym domu, teraz każdy się tutaj ze mną liczy. Stało się to kosztem sielankowych stosunków ale te stosunki były chore, miały na celu traktowanie mnie jako jakiegoś upośledzonego, niesamodzielnego podludzia, nie mogłem sobie na to dłużej pozwolić.

 

Tylko może Tobie wcale nie chodzi o znalezienie przyczyn twojego stanu, tylko o samousprawiedliwienie? O to ja monooso, bezbronny i bezwolny produkt środowiska, genów i .uj wie jeszcze czego!??..A sam monooso, to ma jeszcze coś do powiedzenia w kwestii tego jaki jest? :P

Bo tak jest. Sam monooso ma marginalny wpływ aby zatrzymać tą machinę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam widzisz monooso,że to nie Twoja inność, decydowała o tym że byłeś prześladowany. Na mój gust w gimnazjum trafiłeś po prostu na bandę łebków, którzy kogoś musieli podręczyć i padło akurat na Ciebie.Ty sobie dośpiewałeś do tego ideologię, że to dlatego bo byłeś nieśmiały, niepewny siebie i nieasertywny, a oni prawdopodobnie mieli w dupie czy ich ofiara będzie asertywna i śmiała, taka to by może nawet jeszcze lepsza była, bo można by jej pokazać właściwe miejsce w szeregu...

Natomiast to, że człowiek odczuwa czasem lęk czy pewien rodzaj niepewności wobec obcych, to moim zdaniem coś normalnego( ja też tak mam, zawsze miałam i nie znam nikogo kto by wobec obcych czuł się inaczej ), od czasów paleolitu, gdy grupy hominidów rywalizowały ze sobą, kontakt z obcym osobnikiem mógł się skończyć tragicznie, więc w tym nie ma nic dziwnego.

Tak samo to, że nie wszystkie znane Ci osoby darzysz jednakowym zaufaniem, że wobec niektórych nie czujesz się tak samo wyluzowany, to też nie jest objaw żadnej patologii.To normalne, że jednych ludzi lubimy bardziej a innych mniej, że wobec jednych czujemy się bardziej sobą, łatwiej się nam z nimi koegzystuje.Tobie się źle koegzystowało z rodzicami, to się z tego wypisałeś..a reszta członków rodziny? też się wypisała? skoro tylko środowisko ich kształtowało, to przecież powinniście reagować tak samo-albo wszyscy się wypisać albo wszyscy dalej tkwić w tym bagnie, na podobnej zasadzie jak ponoć wszyscy nabyliście tam niepewności siebie...

Tak, ona mnie śmieszy. Jak o niej opowiadam to aż płaczę ze śmiechu. Dla mnie to niesamowita rozrywka.

I po co się unosisz? Ja nic nie pisałam o tym, że Cię to śmieszy, tylko, że w pewien sposób polubiłeś swój stan, czujesz się z nim związany, bo wyjaśnia Ci rzeczywistość , daje gotową odpowiedź-nie wychodzi coś po Twojej myśli- Aaa bo miałem rodziców patologię!, nie układa Ci się w relacjach z ludźmi- Aaa wiadomo!..gdy na wszystko jest gotowa odpowiedź, to po co coś zmieniać? Ja nie neguję tego, że Ci było ciężko, tylko, że teraz wykorzystujesz swój ciężki los, do zapewnienia sobie komfortu- Ja monooso, jestem taki jakiego mnie wyprodukowali starzy...jak za jakiś czas np przeholujujesz z procentami i np. w przypływie furii pobijesz kogoś do nieprzytomności, to co powiesz przez sądem? Wysoki Sądzie, miałem w domu patologię, to i ja jestem patologią, ja nic nie mogę z tym zrobić,jestem bezwolnym produktem, proszę mnie uniewinnić, żebym mógł dalej realizować swoją nienormalność. :mrgreen:

Aczkolwiek to bardzo pocieszające(chociaż to, że dzieje się to z mniejszym, bądź większym udziałem alkoholu to już mniej), że nawet w środowisku poniżającej patologii, możliwe jest zbudowanie pewności siebie!.... czyżby nastąpiło zatrzymanie "machiny"? i to przez bezwolnego monooso!?... :D

Nic Ci do tej pory na ten temat nie pisałam, ale moim zdaniem Ty faktycznie nie jesteś niepewny siebie-ktoś kto wobec ewidentnych logicznych nieścisłości w swoim rozumowaniu, tkwi nadal w tych przekonaniach, nie może być kimś niepewnym... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty sobie dośpiewałeś do tego ideologię, że to dlatego bo byłeś nieśmiały, niepewny siebie i nieasertywny

Bo byłem i zresztą dalej jestem. Osoby, które mnie prześladowały wskazały mi tylko, że mam problem. Nie mam do nich jakiegoś wielkiego żalu czy pretensji, to problem był od zawsze z moją zaburzoną osobą, to musiało się tak potoczyć.

 

Natomiast to, że człowiek odczuwa czasem lęk czy pewien rodzaj niepewności wobec obcych, to moim zdaniem coś normalnego( ja też tak mam, zawsze miałam i nie znam nikogo kto by wobec obcych czuł się inaczej ), od czasów paleolitu, gdy grupy hominidów rywalizowały ze sobą, kontakt z obcym osobnikiem mógł się skończyć tragicznie, więc w tym nie ma nic dziwnego.

Jeżeli poziom tego stresu/lęku osiąga patologiczne rozmiary, które nie pozwalają swobodnie funkcjonować to wtedy jest ewidentnie coś nie tak. Wtedy stres/lęk, który oczywiście ma swoje uzasadnione miejsce w naszych życiach staje się naszym wrogiem. Normalna osoba stojąc w kolejce do kasy w sklepie nie stoi jak na szpilkach, nie odczuwa lęku, nie ma problemów z oddychaniem, nie ma wyostrzonych zmysłów jak do walki i nie trzęsie się.

 

Tak samo to, że nie wszystkie znane Ci osoby darzysz jednakowym zaufaniem, że wobec niektórych nie czujesz się tak samo wyluzowany, to też nie jest objaw żadnej patologii.To normalne, że jednych ludzi lubimy bardziej a innych mniej, że wobec jednych czujemy się bardziej sobą, łatwiej się nam z nimi koegzystuje.

To samo co powyżej. U mnie to przybrało monstrualne rozmiary, które wykraczają poza swoją rolę.

 

Tobie się źle koegzystowało z rodzicami, to się z tego wypisałeś..a reszta członków rodziny? też się wypisała?

Nie.

 

I po co się unosisz?

Nie uniosłem się tylko napisałem prawdę.

 

Nic Ci do tej pory na ten temat nie pisałam, ale moim zdaniem Ty faktycznie nie jesteś niepewny siebie

W świecie wirtualnym może tak to wyglądać, w świecie realnym jestem symbolem niepewności siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli poziom tego stresu/lęku osiąga patologiczne rozmiary,
Czego Ty się tak właściwie boisz?

 

Nie uniosłem się tylko napisałem prawdę.
To sorry bo myślałam, że pisałeś ironicznie.. i jak tu z Tobą rozmawiać skoro raz się skarżysz, że Ci było źle z tego powodu czego doświadczałeś w domu, a za chwilę, że Cię to śmieszy... zdecyduj się. Ty sam musisz wiedzieć czego chcesz, czy jest CI źle , czy dobrze i dlaczego, bo nikt za Ciebie Ci nie odpowie.A dopóki sobie nie odpowiesz, to też nic się nie zmieni .Ale czy w ogóle chcesz aby się zmieniło?..to już inna bajka... :?

 

W świecie wirtualnym może tak to wyglądać, w świecie realnym jestem symbolem niepewności siebie.
Klapki na oczach, to nigdy nie jest objaw niepewności, a pewności i to nadmiernej, przynajmniej w kwestii jaką obejmują klapki. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czego Ty się tak właściwie boisz?

Głównie to niczego. Wygląda to tak, że wchodzę do sklepu na luzie, robię zakupy już w jakimś tam stresie, a stojąc przy kasie z automatu pojawiają się przeróżne objawy somatyczne, później pojawia się lęk, że ludzie to widzą czego nie chcę i to wszystko samo się nakręca. A i wyprzedzę Twoje pytanie i dodam od razu, że ja sam tego nie nakręcam, nie mam na to wpływu, to dzieje się na poziomie podświadomym.

 

To sorry bo myślałam, że pisałeś ironicznie.. i jak tu z Tobą rozmawiać skoro raz się skarżysz, że Ci było źle z tego powodu czego doświadczałeś w domu, a za chwilę, że Cię to śmieszy... zdecyduj się.

Zawsze mnie śmieszyła moja sytuacja domowa, chore zachowanie mojej rodziny, picie ojca itd. Może nie było mi z tego powodu jakoś mega źle ale właśnie z tego powodu źle ukształtowała się moja osobowość, która na dzień dzisiejszy nie nadaje się do funkcjonowania w tej rzeczywistości i nie chodzi tu o samą fobię społeczną, która jest tylko jednym z trybików ale ogólnie o całą popieprzoną osobowość, a bardziej to o jej brak.

 

Ty sam musisz wiedzieć czego chcesz, czy jest CI źle , czy dobrze i dlaczego, bo nikt za Ciebie Ci nie odpowie.A dopóki sobie nie odpowiesz, to też nic się nie zmieni .

Ja właśnie nic nie wiem. Na pewno nie jest mi dobrze tak jak teraz ponieważ w ogóle nie żyję.

 

-- 21 paź 2014, 10:52 --

 

Czego Ty się tak właściwie boisz?

Głównie to niczego. Wygląda to tak, że wchodzę do sklepu na luzie, robię zakupy już w jakimś tam stresie, a stojąc przy kasie z automatu pojawiają się przeróżne objawy somatyczne, później pojawia się lęk, że ludzie to widzą czego nie chcę i to wszystko samo się nakręca. A i wyprzedzę Twoje pytanie i dodam od razu, że ja sam tego nie nakręcam, nie mam na to wpływu, to dzieje się na poziomie podświadomym. Teraz tak rozkminiłem, że ten lęk i objawy somatyczne przy kasie mogą się brać z tego, że ktoś za mną stoi w kolejce, musiałbym to sprawdzić.

 

To sorry bo myślałam, że pisałeś ironicznie.. i jak tu z Tobą rozmawiać skoro raz się skarżysz, że Ci było źle z tego powodu czego doświadczałeś w domu, a za chwilę, że Cię to śmieszy... zdecyduj się.

Zawsze mnie śmieszyła moja sytuacja domowa, chore zachowanie mojej rodziny, picie ojca itd. Może nie było mi z tego powodu jakoś mega źle ale właśnie z tego powodu źle ukształtowała się moja osobowość, która na dzień dzisiejszy nie nadaje się do funkcjonowania w tej rzeczywistości i nie chodzi tu o samą fobię społeczną, która jest tylko jednym z trybików ale ogólnie o całą popieprzoną osobowość, a bardziej to o jej brak.

 

Ty sam musisz wiedzieć czego chcesz, czy jest CI źle , czy dobrze i dlaczego, bo nikt za Ciebie Ci nie odpowie.A dopóki sobie nie odpowiesz, to też nic się nie zmieni .

Ja właśnie nic nie wiem. Na pewno nie jest mi dobrze tak jak teraz ponieważ w ogóle nie żyję.

 

-- 21 paź 2014, 10:54 --

 

Nie wiem co to się porobiło, ten duplikat wyżej można skasować.

 

Teraz tak rozkminiłem, że ten lęk i objawy somatyczne przy kasie mogą się brać z tego, że ktoś za mną stoi w kolejce, musiałbym to sprawdzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso, A w jaki sposób zagraża Ci osoba stojąca za Tobą? (mam na myśli wyobrażenie)

Osoba stojąca za mną będzie lepiej widziała moje objawy somatyczne niż osoba stojąca przede mną, która mnie nie widzi. Podobnie jest gdy naprzeciwko mnie stoi ochroniarz, on wtedy też może to zobaczyć więc objawy są silniejsze. Wyobrażenie mam takie, że osoba za mną widzi to wszystko i jest porażona tym co ujrzała, jest zszokowana moim zachowaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso, Rozumiem, że bardzo się przejmujesz swoimi objawami, lecz uważam, że to nie one są pierwotnym powodem twojego lęku ..one nakręcają spiralę lecz to dalej są tylko objawy.

Może stanie za plecami kojarzy ci się z zagrożeniem, przed którym nie masz szansy obrony? ..albo być może takie objawy pokazują twoją słabość, ściągają z ciebie tą zasłonę i pojawia się poczucie zagrożenia i obawy, że ktoś może tą słabość wykorzystać?

Któreś z tych wytłumaczeń jest ci bliskie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso, Rozumiem, że bardzo się przejmujesz swoimi objawami, lecz uważam, że to nie one są pierwotnym powodem twojego lęku ..one nakręcają spiralę lecz to dalej są tylko objawy.

Też tak uważam. Musi być jakiś pierwotny powód, nawet znalazłbym takich kilka ale co z tego? Ja muszę usunąć objawy, a nie teoretyzować.

 

Może stanie za plecami kojarzy ci się z zagrożeniem, przed którym nie masz szansy obrony? ..albo być może takie objawy pokazują twoją słabość, ściągają z ciebie tą zasłonę i pojawia się poczucie zagrożenia i obawy, że ktoś może tą słabość wykorzystać?

Któreś z tych wytłumaczeń jest ci bliskie?

Tutaj nie chodzi tylko o stanie za mną przez kogoś tylko również takie same objawy mam jak ktoś stoi przede mną i patrzy się na mnie lub nawet jak siedzę sobie na ławce w parku, ktoś przechodzi dróżką obok i popatrzy się na mnie. Dotyczy to wszystkich sytuacji społecznych. Najciekawsze jest to, że im dystans pomiędzy ławką, a dróżką jest dłuższy tym czuję się lepiej. Tutaj chodzi o bycie mojej osoby w centrum uwagi, nawet przez króciutką chwilkę, nawet przez sekundę. Wiem, to normalne, że ludzie zwracają na siebie uwagę, patrzą się na siebie, czasami coś pomyślą o drugiej osobie, a później już o tym nawet nie pamiętają bo mają swoje sprawy, swoje własne życie, robią to nawykowo. Problem jest w tym, że moja podświadomość nie rozumie tego, nie lubi być nawet przez sekundę obiektem czyjejś atencji bo wtedy występują objawy somatyczne i lęk. To dlaczego tak się dzieje tak jak pisałem wcześniej mam swoje bardzo uzasadnione przypuszczenia no ale co to zmieni? A jeszcze wracając do Twojego pytania to tak, jak ktoś za mną stoi to czuję, że mnie obserwuje, że postrzega mnie jako osobę gorszą, że brzydzi/dziwi się mną, czuję się słaby. Nie mam raczej poczucia zagrożenia, że ktoś może mi coś zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso, To oczywiste. Im mniejszy dystans, tym bardziej ktoś narusza twoją prywatna strefe i tym bardziej czujesz sie osaczony. Wyznaczanie stref jest typowe dla każdego człowieka ..chociaż u Ciebie naruszenie osobistej strefy powiązane jest z reakcją nieadekwatną do rzeczywistego zagrożenia.

 

Nie da się trwale usunąć objawów bez wyeliminowania przyczyny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso, To oczywiste. Im mniejszy dystans, tym bardziej ktoś narusza twoją prywatna strefe i tym bardziej czujesz sie osaczony. Wyznaczanie stref jest typowe dla każdego człowieka ..chociaż u Ciebie naruszenie osobistej strefy powiązane jest z reakcją nieadekwatną do rzeczywistego zagrożenia.

Odnoszę wrażenie, że moja osobiste strefa jest zbyt duża i dlatego zostaje ciągle naruszona. Czuję się jakbym w ogóle nie miał żadnej osobistej strefy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ją zmniejsz, lepszy kącik ciasny, ale własny....albo zacznij zajmować sferę innych, w zależności co Ci bardziej pasuje. Możesz zacząć od przysiadania się do płaczących-na początek może lepiej uśmiechniętych- pań w parku... :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×