Skocz do zawartości
Nerwica.com

maverickWAW

Użytkownik
  • Postów

    52
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia maverickWAW

  1. I ja rozpocząłem swoją przygodę z SSRI - Asentra, czyli sertralina. Już byłem w takim stanie, że musiałem się na to zdecydować, a to przepisał mi właśnie lekarz. Dopiero dziś wskoczyłem na 50mg, bo zacząłem od połówki, bo to moje pierwsze tabsy w życiu na baniak:) Zobaczymy co to z tego będzie:)
  2. Witam, mam takie krótkie pytanie: Ostatecznie do mojej psychoterapii dołączyły leki, które zacznę brać na dniach, jak tylko zrealizuję receptę. Te leki to: Asentra i hydroksyzyna, z czego psychiatra powiedział, że ten pierwszy lek to zdecydowanie jest dla mnie najważniejszy. Wszystko mi wytłumaczył co i jak, zapomniałem tylko go zapytać o jedną rzecz - jak się ma branie tych leków do interakcji z lekami ziołowymi?. Obecnie biorę mieszankę takich środków jak: Waleriana, ashwagandha, melisa, lukrecja, wąkrotka azjatycka. Słyszałem, że żeńszeń i dziurawiec mogą wchodzić w interakcje, ale ja tego nie biorę. I że ashwagandha to prekursor serotoniny po dłuższym czasie brania, jak to się ma do asentry?. Pozdrawiam Krzysztof
  3. Jeśli nie możemy robić tego czego chcemy, czego pragniemy, o czym marzymy - róbmy w tym czasie co innego rada dobra, bo zawsze zyskamy coś innego tracąc w tym samym czasie to co daje nam depresja Przyznaję że ja sam jestem tylko człowiekiem i byłem masę razy w tym niekonsekwentny, leniwy też i olewałem masę razy rzeczy dla mnie ważne, ale mimo to: - na studia poszedłem w najgorszym momencie mojego życia - mega długi, mega problemy i mega depresja, ale poszedłem i skończyłem (licencjat) potem kontynuacja problemów, ale poszedłem dalej na studia, w marcu ich koniec - magisterskie. - miałem mega długi z głupoty, dalej jej mam, nie było mnie stać żeby isć do kina, na koncert, kupić ubrania - to jeździłem na rowerze i na spacery chodziłem. Żadna rewelacja ale przeciągałem linę na swoją stroną, nieraz odpuściłem ale gdy byłem konsekwentny to było całkiem dobrze. Czyli mamy depresję i inne problemu ze sobą, nie pozwala nam to w oczywisty sposób robić danych rzeczy ani być w tym miejscu w swoim życiu, w którym chcielibyśmy być - to chociaż starajmy się robić coś innego co zaprocentuje - bez pieniędzy też się da, zyska się może zdrowie, albo nie zgłupieje do końca. najgorsze to siedzieć w domu i się dołować na maxa, co też robiłem i z czym walczę do dziś
  4. Właśnie jest tak, jak napisałeś - cudów nie ma. To ciężka walka, a różowo wcale nie jest, ale jak jest szansa choć trochę sobie ulżyć to trzeba próbować. Żadnym odkrywca nie jestem, to znane metody, co do diety - suplementów - czytałem o tym na forum i zastosowałem. Z tym postem tak samo - niech każdy szuka swojej drogi i wyciąga dla siebie co najlepsze. Ostatecznie wszyscy gramy w tej samej drużynie:) - problemy takie czy inne i zmaganie z nimi. Pozdrawiam wszystkich -- 30 lis 2014, 14:13 -- I ostatnie dobre słowo - do tych punktów często się zmuszam, wiadomo zniechęcenie, zmęczenie, czarne myśli i walka z nimi, z drugiej szali rzucam naprzeciw automotywację, mnie napędzają marzenia. To wszystko żadna cudowna metoda, ale przechylam linę na swoją stronę, choć cięzko. Raz na jakiś czas oglądam filmy motywujące na youtube - polecam, zawsze cegiełka na plus niż na minus.
  5. Przeczytajcie to wszyscy, którzy są w złym nastroju, podam same konkrety, żeby nie rozwijać posta do niebotycznych rozmiarów: Moje przypadłości: dysfunkcyjne dzieciństwo i to na maxa, żadnych więzi, miłości, poczucia bezpieczeństwa, stałe napięcie i niepewność, w życiu dorosłym niepewność, zmienne poczucie własnej wartości, chwiejność emocjonalna,depresja, stałe napięcie, które mi tak przeszkadza, że nie wiem, samotność i wiele wiele innych. Przede mną bardzo daleka droga, ale napiszę jak z tym walczę: 1. Psychoterapia od lipca 2014 - raz lepiej raz gorzej, ale do przodu, nigdy nie opuściłem ani jednego spotkania. 2. Medytacja - codziennie godzina zegarowa, raz przy muzyce, raz nie, róznie. 3. Sztuki walki. 4. Siłownia. 5. Suplementacja - witaminy, magnez, omega 3, żeń szeń, rhodiola itd. 6. Dbanie o sen i wypoczynek - tu trudno, bo cierpię na bezsenność - w tym tygodniu na 7 dni spałem 3. 7. Dałem sobie całkowity spokój z kawą i alkoholem - z natury jestem emocjonalny, pobudliwy a to tylko wzmagało - zjazdy po alkoholu nie sa mi obce. Dzięki temu wszystkiemu czuję się dużo lepiej Zachęcam każdego do szukania małych kroków w swoich problemach To żadne cudowne metody ale jak mam się czuć w skali od 1 do 10 - 5 zamiast 0 to wybieram 5. Dalej mam problemy takie, że głowa mała, ale staram się sobie to polepszać jak mogę, po prostu ulżyć. To tak na pokrzepienie
  6. Ja się nieco powtórzę, ale rozwinę. JAKIE TY MOŻESZ MIEĆ PROBLEMY????.TY???? Jak to sobie wspominam ogarnia mnie śmiech, to znaczy, że jak ja mogę mieć jakiekolwiek problemy, jestem jakiś odizolowany od sprawy problemów, nie dotyczą mnie? Albo inna interpretacja - ludzie myślą, że czy to możliwe, żebym miał poważniejsze problemy niż zepsuty kran albo coś w tym stylu?:)
  7. Jeden z lepszych skierowanych do mnie - A JAKIE TY MOŻESZ MIEĆ PROBLEMY ?????. :)
  8. Wiesz co ja tak po swojemu to opisuje, po amatorsku nie wiem:) Całe dotychczasowe życie spędziłem w jakimś matrixie, nie wiem co jest czym.
  9. Każdy ma inny problem, mój problem, między innymi polega na tym, że odczuwałem emocje, uczucia w bardzo wąskim zakresie. Byłem kiedyś w stanie, że jakbyś umarł obok mnie to bym nawet nie drgnął rozumiesz?. Brak uczuć, odczuć, emocji - był one przez lata we mnie przykryte, ignorowane i tak dalej. Dziś wybrałem się po nie w podróż by odzyskać samego siebie, ile ludzi tyle problemów:) Pozdrawiam
  10. Mnie też te forum uczy:) Swoje emocje dobrze opisałem po swojemu, ten opis jest mi bliski po pierwszym przeczytaniu. Ja uczę się nazywania swoich uczuć i emocji na psychoterapii, przede wszystkim też ich w ogóle dostrzegania. Przez wiele lat żyłem jak nieczuły robot, używki nie są mi obce, a wręcz przeciwnie, pomagają na chwilę, ale nigdy nie rozwiązują żadnych problemów. Zostaje tylko psychoterapia, ja wiele lat się łudziłem, że sam sobie pomogę, ale niestety nie tędy droga kompletnie. Pozdrawiam
  11. A mnie nikt nie uczył życia i nawet sam się nie uczyłem. Chociaż nie, przepraszam, komputer i telewizja mnie uczyły. Ja mam 33 lata, więc jakoś do tego wieku dotrwałem, uczyły mnie książki, filmy, a przede wszystkim koledzy z ulicy, nigdy nie rozmawiałem na żaden ważny temat z ojcem, teraz chodzę na psychoterapię, bo sam jestem dysfunkcyjny. Na spotkaniach często nie umiem nazwać uczuć ani emocji, bo w mojej rodzinie one nie występowały.
  12. U mnie przez brak autorytetu i dysfunkcje rodzinne, uczyłem się życia sam - skończyło się to źle.
  13. U mnie część z wymienionych rzeczy wystąpiła - ojciec się mną nie interesował, żyłem sam sobie mimo że w jednym domu.
  14. Ja z kolei nie powiedziałem ani jednej osobie, w rodzinie ze względu ma światopogląd bliskich i tak nie mogę liczyć na ich zrozumienie. Robię to dla siebie i to jest najważniejsze, gdy będzie konieczność powiadomienia ich o tym z jakiegokolwiek powodu, zrobię to bez problemu, nie patrząc na ich reakcję. W Polsce jeszcze jest masa osób, które twierdzą, że osoba która idzie na psychoterapię jest słaba, inna lub nienormalna:)
  15. U mnie tak to dokładnie działa jak pisze Mike619
×