Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Szkoda, że nie mogłabym się z kimś "zamienić życiem", żeby np. jakieś śmiertelnie chore dziecko wyzdrowiało, a w zamian ja w końcu umarła.

 

Nieraz to samo myślałem. Wiecie co jest najgorsze w temacie samobójstwa? To co będzie po śmierci. Bo można mówić, że nic nie ma ale ludzie zajmujący się rozwojem duchowym wiedzą, że jest reinkarnacja. I teraz jeśli umrę to ten chujowy stan dalej będzie się utrzymywał i będę cierpiał już na zawsze, dlatego katolicy dobrze kminią wierząc w wieczne piekło. Jak ktoś się wpierdolił w taki stan to już pozamiatane :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eura28, "kazdy jest kowalem wlasnego losU" - tez uwazam, ze to powiedzenie jest kompletna bzdura. Na pewno jakis mniejszy procent ma znaczenie ile wysilku wlozymy w swoja przyszlosc, ale gore i tak bierze niestety to czy ktos ma szczescie czy nie. Tez mnie cholernie wkurza mysl, ze niektorzy juz od urodzenia maja wszystko podane na tacy o nic sie nie musza martwic, a inni walcza o kazda godzine zycia.

dokładnie.

 

chcę w końcu umrzeć :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lekarka powiedziała mi że więcej osób umarło z wycieńczenia niż popełniając samobójstwo.

"Jestem wykończony" - wersja dosłowna... Ciekawe jak zmienią się proporcje w nadchodzących dekadach, w obliczu m.in. tendencji do podwyższania progu wieku emerytalnego. Co będzie częstszym "wyborem": lina czy zapracowanie się na śmierć?

 

"Obyś żył w ciekawych czasach", eh, filozofia ich mać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eura28, "kazdy jest kowalem wlasnego losU" - tez uwazam, ze to powiedzenie jest kompletna bzdura.
Mnie bliżej do liścia na wietrze, tyle ode mnie zależy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda, że każdy jest kowalem swojego losu. Gorzej jest zdawać sobie z tego sprawę i nie wiedzieć co z tym zrobić. No mogę sobie zarobić milion dolarów, chodzić na dziwki, wozić się drogim samochodem, pokazywać się na jakichś bankietach i udawać, że wszystko jest w porządku tylko na co komu takie życie? Ludzie marzą o stabilizacji, nudzie bo mają większe problemy, inni żyją i się nawet nie zastanowią za czym i po co biegną bo nie ma czasu a poza tym wszyscy tak robią więc tak trzeba. Pogoń za materialnym życiem kosztem miłości i krzywdzenia innych. Niech sobie to wszystko będzie ale najgorsze jest to, że jestem tu nie z własnej woli. Nikt mnie nie pytał czy chcę tu żyć, czy w ogóle tego chcę. I skoro nie chcę krzywdzić innych to muszę to robić kosztem siebie bo samobójstwo skrzywdzi rodzinę, a życie powoduje cierpienie. Chcę być dobry ale staję przed wyborem - być dobry dla innych albo dla siebie. Albo jedno albo drugie więc trzeba się poświęcić, dożyć i liczyć na to, że po śmierci nic nie ma, w co teraz już nie wierzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie z takowymi walczę. Niesamowite, jak bardzo udupić potrafi człowieka drugi człowiek kilkoma zdaniami. Mój szef znów sprowadził mnie do poziomu szmaty i jeszcze przed chwilą rozważałem czy by po prostu nie wstać, nie spakować swoich rzeczy, wypierdolić z tej zasranej firmy, po drodze do domu kupić flaszkę i zapić nią te kilka pak klonów które czekają w domu na czarną godzinę. Nadal to rozważam, jedynie postanowiłem na razie dotrwać do końca zmiany. A potem nie wiem. Mam już chyba serio dość, kurwa, stara się człowiek jak może, zapierdala, nikt tego nie docenia, szef twierdzi że za mało robię, rodzina twierdzi że mam urojone problemy, moja przyszłość do usranej śmierci będzie wyglądała tak samo, czyli; będę chodził do jakiejś chvjowej roboty, mieszkał w dziurze, obrastał w tłuszcz żrąc gówno bo na nic innego mnie nie stać - po kiego grzyba to ciągnąć, po kiego chvja..?? Państwo rucha mnie w dupę, szef rucha mnie w dupę, rodzina rucha mnie w dupę, każdy po prostu każdy kto mnie otacza w realu rucha mnie w dupę i już mam dość, dość, dość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam od lat taką myśl w głowie ..... destrukcyjne zachowania bo przecież ' ZAWSZE MOŻNA SIĘ ZABIĆ' jest to jakieś wyjście z sytuacji.

łatwiej znieść to co jest bo jest jakieś wyjscie?

deader jak ja Cie rozumiem szkoda,że człowiek mając tyle musi takie rzeczy znosić czasem mam wrażenie że tu się już nic nie zmieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader jak ja Cie rozumiem szkoda,że człowiek mając tyle musi takie rzeczy znosić czasem mam wrażenie że tu się już nic nie zmieni.

Najpewniej się nic nie zmieni niestety. Zastanawiam się nad rzuceniem roboty i zafundowaniem sobie ostatniego miesiąca przyjemności przed strzałem. Tyle że znając życie po takim miesiącu odechciałoby mi się zabijać bo "zakosztowałbym życia" i stwierdził że jednak nie chcę się jeszcze rozstawać ze światem. Tyle że wtedy przyjdzie też jebnięcie rzeczywistości, tzn. będę bez pracy, bez oszczędności, bez perspektyw - czyli znów będę chciał się odstrzelić. Pierdolone nieskończone koło desperacji.

 

ja mam od lat taką myśl w głowie ..... destrukcyjne zachowania bo przecież ' ZAWSZE MOŻNA SIĘ ZABIĆ' jest to jakieś wyjście z sytuacji.

Najgorsze że ja nie chcę umierać. Ale też powoli kończy się mój zapas spokoju. Nie mam siły dalej tak żyć. Nie chcę de facto umierać. Chciałbym żeby problemy zniknęły, chciałbym wreszcie pierdolony święty spokój. Tyle że jedynym pewnym sposobem na osiągnięcie takiego stanu jest zabicie się. Kolejne koło desperacji :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, też raczej mi się póki co nie spieszy umierać ,tylko żeby nie było tak ciężko ,rzucić to wszystko i przed siebie ....tak się rozmarzyłam ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, ja często słyszę, że się nie angażuję w swoją pracę. Faktycznie przez swoje problemy ze zdrowiem psychicznym nie angażuje sie tak jak powinnam. Bardzo to źle wpływa na moją samoocene i też z bezsilnosci miewam poźniej takie destrukcyjne myśli:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ladywind, współczuję, przerypane. Ja mam trochę inaczej bo ja zapierdzielam jak dziki a ciągle słyszę że "mógłbym więcej", a to bo inni zostają po godzinach a ja nie, a to że zajmuję się tylko swoim działem a nie dopieprzam sobie roboty z innych działów (!!! tak jakbym miał czas na robienie czegoś z innych działów kiedy ze swoim ledwo się wyrabiam !!!), a wszystko dlatego że wszystkie moje pomieszczenia robocze znajdują się poza zasięgiem wzroku szefa z jego biura, w przeciwieństwie do innych działów. Więc facet nie widzi jak zapierdalam. I chvj z tym że na koniec miesiąca robione są podliczenia, ja sam robiąc na moim dziale zarabiam na siebie plus niezłą kasę dla szefa, kiedy drugi dział według niego cały czas nie "kręci się na maxa" mimo że tam zapieprza osób nie jedna, ale 5-6. I chvj z tym, że robię wszystko sam, od kontaktu z klientami, poprzez zamawianie materiałów, papierkologię związaną ze zleceniami, same zlecenia też drukuję osobiście i nawet takie pierdoły które mógłbym teoretycznie zrzucić na kogoś innego bo nie wymagają jakiejś super inwencji twórczej, jak na przykład przycinanie plakatów do wymiaru - chvj z tym że sam to wszystko robię, najważniejsze że nie zapierdalam jeszcze na dziale który przynosi nie takie dochody jak mój. I najgorsze że przez to że te głąby z drugiego działu dają się dymać jeszcze bardziej ode mnie bo godzą się na przychodzenie wcześniej, na zostawanie po godzinach, na pracę w sobotę - ja mimo że w swoje 8 godzin obrabiam się ze wszystkimi swoimi pracami to przez nich też dostaję wrażenia jakbym się "niedostatecznie angażował", wychodzę z pracy z poczuciem winy, a przecież wszystko moje jest porobione. Jak inni muszą zostawać to najwyraźniej znaczy że ich dział potrzebuje więcej pracowników, ale oczywiście ten pierdzielony wyzyskiwacz umyślił sobie że "skompletuje" dodatkowego pracownika z reszty ekipy. I tym sposobem nasza księgowa została przyuczona do obsługi dwóch maszyn, i pomiędzy obsługiwaniem klientów, wypisywaniem faktur i całej tej księgowej pracy - musi jeszcze zapieprzać na boku z pracami zupełnie nie związanymi z jej działem. Babka która pracowała na CTP została przymuszona do pracy przy impozycji wizytówek (wybaczcie branżobełkot, ważne że możecie mi wierzyć na słowo - są to dwa zupełnie inne działy). No ale to przecież chore!!! Czekam jeszcze aż nasza sprzątaczka zostanie zapędzona do wprowadzania danych do systemu obsługującego firmę, oraz kiedy szef będzie swoim dzieciom po powrocie ze studiów przychodzić i zapierdzielać przy foliowaniu wydruków. Oh, wait, to drugie już ma miejsce od dobrych kilku miesięcy... Oczywiście o jakimkolwiek uwzględnieniu tych dodatkowych obowiązków w pensji nie ma nawet mowy, jakaś premia? Śmiechem się można zabić (o ironio)... Cwel twierdzi że nie przystosowuję się do dzisiejszych wymogów rynku pracy, cóż, PIERDOLIĆ DZISIEJSZE WYMOGI RYNKU PRACY!!! Wszędzie tylko wyścig szczurów, wyzysk, nikt nie dba już o człowieka, liczy się tylko tabelka określająca ile z niego można wycisnąć, jak najskuteczniej sprowadzić go do poziomu szmaty i wyżąć do cna.

 

Powoli zmienia mi się podejście do odebrania sobie życia. Najpierw przyjdę i wpakuję temu skurwielowi śrubokręt w tętnicę, niech chvj zdycha, jakaś sprawiedliwość na tym świecie musi być.

 

-- 28 maja 2014, 11:25 --

 

No i jeszcze reakcja rodziny, na jakąkolwiek wzmiankę o tym że w tej pracy jest chvjowo. Od razu ze świętym oburzeniem się rzucają że trzeba całować szefa po nogach za to że praca w ogóle jest. Przepraszam za taki natłok francuskiego, ale - o ja żesz kurva pierdolę. Jak ciotki różne i babcie miały przeróżne operacje, to wiadomo - operacja naprawiała problem, po operacji trzeba trochę pocierpieć bo a to rana się źle goi, a to szwy przeszkadzają, a to coś tam boli... I one jakoś mogły narzekać na to że je boli czy uwiera. No i nic dziwnego - owszem, każdy się cieszy że operacja jest, ale nijak nie wpływa to na fakt że po tej operacji człowieka to i owo boli. I tak samo - owszem, cieszę się że praca jest, ale mam też prawo ponarzekać na to co mnie w niej wkurza, i liczę na reakcję współczującą a nie naganę z rodzaju "nie doceniasz co masz". Porobili by tydzień z tym ćwokiem to by może zrozumieli jak to jest. Ale nie, zawsze wszystko moja wina, to mi "nie pasuje", to ja "przesadzam", to ja "powinienem być wdzięczny", zawsze za coś kurva powinienem być wdzięczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nic mi nie wychodzi w tym chorym życiu. Nie potrafie żyć w harmonii ze wszechświatem, z każdej strony tylko te programy, mydło powidło,

płynie we mnie krew Pana który wzywa mnie do siebie

o mamo, mamo dlaczego mi to zrobiłaś i sobie też

czakram ,

O Boże wróć do mnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i jeszcze reakcja rodziny, na jakąkolwiek wzmiankę o tym że w tej pracy jest chvjowo. Od razu ze świętym oburzeniem się rzucają że trzeba całować szefa po nogach za to że praca w ogóle jest. Przepraszam za taki natłok francuskiego, ale - o ja żesz kurva /cenzura/. Jak ciotki różne i babcie miały przeróżne operacje, to wiadomo - operacja naprawiała problem, po operacji trzeba trochę pocierpieć bo a to rana się źle goi, a to szwy przeszkadzają, a to coś tam boli... I one jakoś mogły narzekać na to że je boli czy uwiera. No i nic dziwnego - owszem, każdy się cieszy że operacja jest, ale nijak nie wpływa to na fakt że po tej operacji człowieka to i owo boli. I tak samo - owszem, cieszę się że praca jest, ale mam też prawo ponarzekać na to co mnie w niej wkurza, i liczę na reakcję współczującą a nie naganę z rodzaju "nie doceniasz co masz". Porobili by tydzień z tym ćwokiem to by może zrozumieli jak to jest. Ale nie, zawsze wszystko moja wina, to mi "nie pasuje", to ja "przesadzam", to ja "powinienem być wdzięczny", zawsze za coś kurva powinienem być wdzięczny.

normalsy=guwnixy.

przynajmniej w tego typu kwestiach,albo to też zwykła,ludzka głupota,może oba,nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×