Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a trudności z oddychaniem (astma,duszności)


Gość aga 76

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć! Zrobiłam badania tarczycy i spirometrię. TSH mam w porządku, jeśli chodzi o spirometrię, to wyniki są następujące:

FVC 84%

FEV1 85%

FEV1%FVC 88%

Lekarka nic więcej nie chciała mi powiedzieć, bo zapłaciłam tylko za spirometrię z opisem. Powiedziała jedynie, że wyniki są w normie, ale jak na mój wiek, mogłyby być lepsze i powinnam zgłosić się do pulmonologa ( czy jakoś tak ). W związku z tym mam pytanie, jakie są wasze wyniki, bo już sama nie wiem, czy łazić dalej po lekarzach, czy dać sobię spokój. Może poprostu brakuje mi kondycji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystkim borykającym się z problemami zdrowonymi - w tym nerwicowymi - polecam metodę samoleczenia BSM. Wpiszcie w wyszukiwarkę "Samoleczenie BSM". Polecam tę metodę. Pomogła mnie i innym chorym. Wielu już uratowała zycie i zdrowie. Spróbujcie a nie pożałujecie. Polecam! Nie dyskutujcie, czy to może działać, czy nie! Po prostu sprawdźcie sami!

Godny uwagi wydaje się również aparat do oddychania nazywany "Samozdraw" - ale to juz inna bajka. Poszukajcie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Nie mogę uwierzyć, że znalazłem stronę na której inni mają identyczne problemy jak ja. Moje problemy z oddechem trwaja od kwietnia 2006 i zaczęły się na imprezie na której jak wiele razy wczśniej piliśmy alkohol (normalny nie jakis rosyjski - także to napewno nie miał owpływu). Od tego czasu dzień po porządnej popijawie bo takich nie unikam cierpie jak nikt. Chodzę kiedy wszyscy śpią i wsadzam głowę pod kran by się ożeźwić i złapać trochę świeżości, duszno mi nie mogę wziąć pełnego głebokiego oddechu , nic nie jem, drętwieją mi kończyny i czuje mrowienie w okolicach serca. Boję się, że zaraz się uduszę. Jednak nie tylko po imprezach mam coś takiego, takie sytuacje pojawiają się w sytuacjach stresowych typu dalekie wyjazdy, egzaminy na studiach. Żyję na wysokich obrotach - w tygodniu praca, w weekendyu studia - obecnie zaczynam magisterke z czego jestem dumny ale wiem ze to kolejna droga przez mękę z moimi dolegliwościami. Czasami mam okresy kiedy zupełnie niewiadomo dlaczego przez tydzień chodzę wycieńczony, mam płytki oddech jakby zmniejszyłły mi się płuca, staram się wtedy głęboko oddychać przeponą. Ale co to za zycie!!! Jestem ambitny dużo podrużuję w sprawach firmowych - spotkania z powaznymi ludzmi a mnie sie rece poca i zachowuje sie jak wariat jak nie nawciagam sie tabletek ziolowych i herbatek z melissa!!! Często wiem, ze polegaja na mnie ludzie bo mam odpowiedzialne zadania i wtedy wiem ze musze i koniec jest ok. Jak mam zajecie jako takie i niemam czasu o tym myslec nie jest zle ale teraz np jestem przeziebiony i 2 dzien siedze w domu i juz mnie bierze ;/ zawroty w głowie drętwienie ciałą, pocące sie, zimne kończyny i te potwoerne duszności z płytkim oddechem ;( Byłem u psychologa nawet na tygodniowych badaniach w klinice gdzie stwierdzono ze wszystko ok i przypisano mi nerwicę lękową. Powiedzcie mi czy da sie z tego jakos wyleczyc prosze. Nie chce tak dalej zyc ciągle myśląc żeby sobie wstydu nie narobić przed ludźmi którzy uważają mnie za twardziela i zaradnego chłopaka co zawsze daje rade - w środku siedzi jednak potwór i trzyma mnie swą wielką łapą za gardło a ja niewiem jak mam się mu wyrwać!!! Pomocy...

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:26 pm ]

Tak pozatym wszystkim to brawo dla tego serwisu !!! Szukałem pomocy wszędzie nikt jednak nie potrafi zrozumieć moich problemów a znajjomym i przyjaciołom się nie wypowiadam na ten temat bo poprostu mi wstyd, że nie jestem kozakiem na jakiego yglądam tylko trzęsącym sie ze strachu chłopaczkiem - a kiedys było wręcz przeciwnie - nie bałem się niczego. Moje wypowiedzi tutaj mogą troche nie miec składu i wogóle budowa zdań itd ale ja poprostu bardzo sie cieszę (paradoksalnie), że nie jestem sam, że wielu innych ludzi ma podobnie i, że moge wkońcu mogę z kimś porozmawiać anonimowo na ten temat bo na codzień bardzo się tego wstydzę. Cieszę się, że niektórzy z was sobie z tym radzą i ja również chciałbym poznać sposoby na radzenie sobie z tym . Czuję sie jak opentany ale będę odwiedzał ten serwis bardzo często, być może to będzie moja anonimowa terapia grupowa ;) Zwariowałem - cieszę się, że jestem nienormalny ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wiec arurk jestes kolejnym do kolekcji osob z nerwica , nie ma na to rady jak wlasna silna wola , lekami to mozesz sie tylko wspomagac ale one za ciebie nie przegonia tej choroby , potrezbna ci jest pomoc najlepiej kogos bliskiego kto cie zrozumie i komu sie wygadasz gdyz kazda choroba ma jakies podloze i trzeba to wykryc! mysle ze mozesz sobie kupic w aptece taki lek -Validol i jesli zlapia cie dusznosci to ssac , on kosztuje malo i jest dla nerwicowcow! tutaj mozesz smialo pisac o tym co cie trapi bo tu sa wspaniali ludzie i na pewno cie wysluchamy i doradzimy! ja mysle ze nie powinienes sie wstydzic swojej choroby, bo nie ma czego a tak na prawde nerwica lekowa jest uleczalna tylko trzeba ja leczyc. U mnie tez sie objawila nerwica lekowa dusznosciami i atakami spazmy no i mialam dosc przez co wpadalam w depreche i obecnie mam nerwice natrectw , wiec rob co tylko mozesz zeby nie pogarszac swego stanu .

pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jowita dzięki za szybką odpowiedź. Przeczytałem tutaj wszystkie 15 stron od godziny 18 aż do teraz i widze, że spokojnie moge wstąpić do waszego klubu. Wiesz ja niewiem jak z nimi walczyć, ja sie po prostu ie poddaje, ide w zaparte, mowie sobie ze twardy jestem i wyobraz sobie, ze z tym potworem w srodku podróżuje po świecie wzdłuż i wszerz, bo niemam czasu się zatrzymać choć na chwilę. Mam pomoc u mojej dziewczyny, która jedyna na świecie wie oprócz moich rodziców, którzy też by nie wiedzieli, gdyby nie dzień w którym mnie do szpitala wieźli bo się opanować nie potrafiłem a wtedy myślałem, że to jakiś atak albo zawał bo nie wiedziałem o moich zaburzeniach lękowych). Odkąd uświadomiłem to sobie jest i tak juz znacznie lepiej, bo jedynym problemem jest ten płytki oddech, strasznie pocące się dłonie i niekiedy zgaga, która może być też jednym ze skutków tego shitu. Czasem myślę sobie, że to wszystko przez bogate życie towarzyskie prowadzone latami, które miało pewnie jakiś wpływ (mam 23 lata) znacznie jednak je ograniczyłem w ostatnim czasie bo 1 atak pojawil sie w kwietniu 2006, ale nie moge zostawić swego życia i jeżdze na rózne wypady, cierpię po imprezach alkoholowych, na wyjazdach służbowych, na egzaminach na studiach, w ogóle w życiu codziennym, ale nie potrafie tego ogarnac. Co dziwne są sytuacje, kiedy musze tydzień zostać gdzieś sam (tzn bez bliskich) i wtedy wiem, że mogę liczyć tylko na sibie i to mnie buduje w jakiś sposób i jestem silny, biorę wszystko w swoje ręce, niemam czasu na myślenie o pierdołach jakimi są, teraz już wiem te posrane nerwice. Najgorzej jak mam za dużo wolnego czasu (wakacje) to mnie stresuje – paradoksalnie. Wiesz co sobie pomyślalem tak przed chwila? Takie pozytywne stwierdzenie - czym sa nasze problemy podłóg problemów innych ludzi np. tych głodujących w Afryce albo biedaków w Azji - my mamy problem z zaczerpnieciem swiezego powietrza - banalne, tym bardziej, iż wiemy , że to wszystko drzemie w naszej psychice. Tak czy inaczej świetnie, że jest ta stronka, zostane z wami napewno i będziemy się wspólnie wspierać i Dzielic doświadczeniami. Pozdrawiam schizole ;)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:37 pm ]

Dodam jeszcze, że to wszystko jest chronologiczne trwa okresami - np. od 3 dni mnie chapie. Są okresy nawet miesiąc albo lepiej, że zdarzy sie tam jakiś minimalny stres ale to normalne u każdego człowieka i w tym okresie myślę sobie... ok juz sobie poradziłem przezwyciężyłem to szajstwo - jestem wielki, pewny siebie wtedy, niczego się ni boje jak kiedyś przed tym kiedy to się zaczęło, aż przychodzi dzień i ni stąd ni z owąd nagle wraca. Niewiem czy to ma podłoże wyłącznie psychiczne, bo problemy to ja mam codziennie, głównie te związane z wykonywaną pracą, która jest nerwowa i przebiega w szybkim tempie. Cięzko rozszyfrować co jest przyczyną, choć czasem sytuacje, które powinny mnie zżerac potrafię tak opanować, że jest poprostu perfekt. Także u mnie to jest ciężkie do ogarnięcia. Sam już niewiem jak to ogarnąć i czy kiedyś uda mi się wypędzić tę bestię!!!

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:41 pm ]

aha jeszcze jedno... dla mnie najlepszą terapią jest seks !!! ;) on zabiera wszystko i dodaje mi pewności siebie :D myślę, że to forum też dobrze podziała bo juz mnie brało a po tych kilku spędzonych tu godzinach jest znacznie lepiej. Dzięki, że jesteście, choć wolałbym żeby nas wogóle nie było, no ale skoro już jesteśmy ... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was. Dziś źle się czuję i przypadkiem trafiłam na to forum. Tak bardzo mnie zainteresowało że spędziłam tutaj blisko 1,5 godz. Ciesze się że nie jestem sama na świecie, która męczy się z tymi dusznościami, bo są one takie same jak i wasze. Też byłam u wielu lekarzy i część z nich wskazywała na nerwicę ale ja nie chciałam wierzyć, nie dopuszczałam do siebie tej myśli a często miałam nadzieję że to można wyleczyć. Jeszcze dziś chciałam wierzyć, że to iż mam trudności z oddychaniem i szybko sie męczę przy prostych pracach to skutki anemii...Uświadomiliście mi dziś że z tym jak pisała Jowita trzeba nauczyć się żyć! Kilka tygodni temu skończyłam 20 lat ale moje problemy z trudnością ,,złapania oddechu" pojawiły sie w bardzo wcześnym dzieciństwie i to raczej wystąpiło po sytuacjach stresowych, z którymi moja psychika nie dawała sobie radę. Zawsze gorzej niż inni radziłam sobie ze stresem i tłumiłam swoje emocje i myślę, że właśnie dlatego mam tę chorobę. Po prostu mam słabą psychikę.Mam nadzieję że pomożecie mi w tym jak sobie radzić z tym WYROKIEM. A może ja się komuś przydam, w czymś pomogę ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie Kochani: gdy zaczynam się denerwować od razu ściska mi gardło. Wiadomo - wszystko wcześniej opisaliście. Ale - moje pytanie dotyczy sposobów, jakie macie, na opanowanie lub zmniejszenie dolegliwości związanych z skurczem oskrzeli. Co z tym robicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem tytaj nowa więc witam wszystkich i ....cieszę się że jesteście, właśnie w tym miejscu... To może ja wam opiszę z czym ja się borykam od jakiegoś czasu, moze znajdę bratnie dusze z którymi będziemy się wspomagać...

Otórz moze na początek napiszę ze mam astmę od wielu lat i chyba przez ten czas nauczyłyśmy się jak razem żyć...Kilka lat temu lekarz psycholog stwierdził u mnie Zespół Lęku Napadowego, objawy sobie podaruję,zeby nie "nabijać " olejnego typowego dla tego wątku postu...Z nimi też nauczyłam się sobie radzić...Ale do sedna...W czerwcu br wracając ze sklepu dopadło mnie to "napadowe coś" i zauważyłam ,że nie mogłam głęboko zaczerpnąć powietrza,wpadłam w panikę...W domu mogłam już tylko zadzwonić po moich mieszkajacych opodal rodziców...Mama zaaplikowała mi jakieś krople uspokajajace bo nawet nie byłam w stanie jej wytłumaczyć gdzie mam tabletki na taką okoliczność...Ten brak powietrza skojarzyłam oczywiśćie z moja astmą...Nic bardziej błędnego...Atak astmy jest świszczący i powoduje problemy z oddychaniem już praktycznie od samej krtani...Tak się tym ciągłym zapotrzebowaniem na tlen przejęłam,ze zaczęłam kontrolować oddech, do tego stopnia ,zeby każdy głęboki oddech był pełen i przynosił ulgę...

Wczesniej wygladało to tak...cały czas miałam wrazenie ,ze brakuje mi tlenu, organizm domagał się głębokiego wdechu, albo ziewnięcia więc na przemian chodziłam i albo głęboko oddychałam albo ziewałam...Jeden na ileś tam wdechów przynosił ulgę i odprężenie, reszta mnie dodatkowo męczyła...Do tego z tego wrazenia braku tlenu zaczęły mnie męczyć najprostrze czynności domowe...Serce zaczynało mi walić jak po dystansie 1000 m biegiem.Przeszło mi...Niestety nie na zawsze! Znów mnie dopadło i trzyma od ponad 2 tyg...jUż nie wiem co mam z tym paskudztwem zrobić...Ciagła klucha w gardle, ucisk w klatce piersiowej, wrazenie sztywnienia szczęk i karku oraz ten cholerny brak tlenu...Rano jeszcze jakoś daję radę...Niby przechodzi jak siedzę i czymś się zajmę lub jak czytam książkę, ogladam TV...Nie męęczy mnie konwersacja i nie mam napadów w nocy...Pomózcie, ma ktoś podobne objawy???

Pozdrawiam!

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:25 pm ]

Jestem tytaj nowa więc witam wszystkich i ....cieszę się że jesteście, właśnie w tym miejscu... To może ja wam opiszę z czym ja się borykam od jakiegoś czasu, moze znajdę bratnie dusze z którymi będziemy się wspomagać...

Otórz moze na początek napiszę ze mam astmę od wielu lat i chyba przez ten czas nauczyłyśmy się jak razem żyć...Kilka lat temu lekarz psycholog stwierdził u mnie Zespół Lęku Napadowego, objawy sobie podaruję,zeby nie "nabijać " olejnego typowego dla tego wątku postu...Z nimi też nauczyłam się sobie radzić...Ale do sedna...W czerwcu br wracając ze sklepu dopadło mnie to "napadowe coś" i zauważyłam ,że nie mogłam głęboko zaczerpnąć powietrza,wpadłam w panikę...W domu mogłam już tylko zadzwonić po moich mieszkajacych opodal rodziców...Mama zaaplikowała mi jakieś krople uspokajajace bo nawet nie byłam w stanie jej wytłumaczyć gdzie mam tabletki na taką okoliczność...Ten brak powietrza skojarzyłam oczywiśćie z moja astmą...Nic bardziej błędnego...Atak astmy jest świszczący i powoduje problemy z oddychaniem już praktycznie od samej krtani...Tak się tym ciągłym zapotrzebowaniem na tlen przejęłam,ze zaczęłam kontrolować oddech, do tego stopnia ,zeby każdy głęboki oddech był pełen i przynosił ulgę...

Wczesniej wygladało to tak...cały czas miałam wrazenie ,ze brakuje mi tlenu, organizm domagał się głębokiego wdechu, albo ziewnięcia więc na przemian chodziłam i albo głęboko oddychałam albo ziewałam...Jeden na ileś tam wdechów przynosił ulgę i odprężenie, reszta mnie dodatkowo męczyła...Do tego z tego wrazenia braku tlenu zaczęły mnie męczyć najprostrze czynności domowe...Serce zaczynało mi walić jak po dystansie 1000 m biegiem.Przeszło mi...Niestety nie na zawsze! Znów mnie dopadło i trzyma od ponad 2 tyg...jUż nie wiem co mam z tym paskudztwem zrobić...Ciagła klucha w gardle, ucisk w klatce piersiowej, wrazenie sztywnienia szczęk i karku oraz ten cholerny brak tlenu...Rano jeszcze jakoś daję radę...Niby przechodzi jak siedzę i czymś się zajmę lub jak czytam książkę, ogladam TV...Nie męęczy mnie konwersacja i nie mam napadów w nocy...Pomózcie, ma ktoś podobne objawy???

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to może być nerwicowe jak najbardziej,ale ja myślę ,ze najpierw idz i zrób sobie badanie na poziom żelaza bo takie objawy jak trudności z oddychaniem,szybka czynność serca przy zwykłych czynnosciach domowych( ja tak mialam i 3 lata sie z tym męczyłam) moga byc z braku żelaza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy poziom żelaza jest zależny od poziomu hemoglobiny we krwi??

Jeśli tak, a tak mi się wydaje to wszystko jest ok bo hemoglobinę mam na odpowiednim poziomie...Dzięki za odpowiedz w każdym razie...Ja myślę ze to zmęczenie to się bierze z powodu wrazenia braku tlenu :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szukam odpowiedzi na takie pytanie.

Czego objawami są: duszności, bóle głowy, żołądka, roztrzęsienie i załamanie?

Moja duszności polegają na tym, że potrafię w jednej chwili poczuć, że nie oddycham i natychmiast muszę się zapowietrzać, dzisiaj trwało to ok 7 h.

Głowa boli mnie codziennie i to bardzo.

Siedzę sobie, czekam, cokolwiek i boli mnie brzuch, strasznie, jakby się kurczył. Innym razem boli mnie żołądek z głodu, choć wiem, że jestem głodna, to nie chcę jeść, bo jest mi niedobrze.

Czuję, że drgają mi ręce, nogi. Serce mi łomocze z ogromną siłą.

Załamanie spowodowane moimi kłopotami.

Czy to wszystko ma ze sobą jakiś związek? To trwa już kilka dni, a do ego wszystkiego dochodzi brak koncentracji, a mam sporo nauki i chciałabym się tego wszystkiego pozbyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szukam odpowiedzi na takie pytanie.

Czego objawami są: duszności, bóle głowy, żołądka, roztrzęsienie i załamanie?

Moja duszności polegają na tym, że potrafię w jednej chwili poczuć, że nie oddycham i natychmiast muszę się zapowietrzać, dzisiaj trwało to ok 7 h.

Głowa boli mnie codziennie i to bardzo.

Siedzę sobie, czekam, cokolwiek i boli mnie brzuch, strasznie, jakby się kurczył. Innym razem boli mnie żołądek z głodu, choć wiem, że jestem głodna, to nie chcę jeść, bo jest mi niedobrze.

Czuję, że drgają mi ręce, nogi. Serce mi łomocze z ogromną siłą.

Załamanie spowodowane moimi kłopotami.

Czy to wszystko ma ze sobą jakiś związek? To trwa już kilka dni, a do ego wszystkiego dochodzi brak koncentracji, a mam sporo nauki i chciałabym się tego wszystkiego pozbyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie samopoczucie na pewno nie pomaga w koncetracji i nauce.Te objawy są najpewniej spowodowane nerwicą, ale zdarza sie ze to co wydaje się nerwicą ma jakąś przyczynę fizyczną. Dobrze by było szczególnie zrobić sobie badania na poziom hormonu tarczycy-TSH, zmierzyć ciśnienie itd. jednym słowem pójśc do lekarza ogólnego. Ale jeśli wszystko bedzie w porządku w wynikach to bedzie raczej świadczyć o zaburzeniach nerwicowych. Moja osobista rada>>>gdyby lekarz ogólny chciał przepisać Ci coś na tą nerwicę to raczej powstrzymaj się od brania tych leków. Lekarze ogólni nie są specjalistami w psychiatrii i czesto przepisują stare i uzależniające leki, które bardziej szkodzą niż pomagają. Jeśli bedziesz chciała zacząć leczyć swoją nerwice lepiej wybierz się do jakiegoś poleconego psychiatry który albo przepisze Ci jakieś leki albo da skierowanie na psychoterapię albo jedno i drugie. I pamiętaj, że z tego da sie wyjść!!:):):)pozdrawiam:):):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a czy macie wyjątkowo trudne chwile na kacu? ja pod wpływem alkoholu czuje się świetnie ale każdy ranek to dla mnie tragedia!!! ledwo co dysze, prawie nie czuję tlenu co wiąże się z silnymi lękami, zawrotami głowy i drętwieniem kończyn ;/ to jest coś okropnego i pytanie czy tylko to mój lęk? bo nie wyczytałem tutaj u nikogo podobnych objawów. napisac muszę, że jakies 7 lat temu przeszedłem stan gruźliczy - mam niewielkie zwapnienia płuc, ale to ponoć nic groźnego, lekarz powiedział, że połowa polaków to ma, jakoś mu jednak nie wierzę. od tamtego momentu jestem przewrażliwiony na punkcie moich płuc ;/ ciągle boję się, że mi sie coś z nimni stanie i ... deeeead ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w sumie z oddychaniem problemu nei mam, tylko właśnie to uczucie "cegieł na klacie". Oddycham normalnie, jak ćwiczę albo coś podnoszę to mi sie nic nie robi, tylko że w całym domu okna otwieram "na wszelki wypadek". Badanie mam w porządku, EKG miałam zrobione i zero problemów, astmy nie mam, papierosów nie palę...ale to jest strasznie męczące. Przechodzi jak wezmę hydroxyzynę albo sie czymś mocno zajmę, a potem znowu wraca...jeszcze to wrażenie "guli w gardle" i że mam strasznie sucho w ustach...okropność :/ Ale pociesza mnie że skoro tyle ludzi ma podobne objawy co ja to faktycznie to chyba tylko nerwowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja nerwica 5 lat temu zaczela sie dusznościami, męczą mnie do dziś i to w tej całej nerwicy mnie dobija najbardziej.Bo za oddechem idzie wszystko inne. Czuje jakby oddychając nie wdychała wogóle powietrza, poprstu musze to bez przerwy powtarzać i wpadam w taki stan że biorę oddech za oddechem, wtedy moje ciało dretwieje i czuję się naprawde jakbym miała umrzeć.Czuje jakby mój oddech nie był do końca jakby go cos blokowało a czuje że jeszcze mogłabym oddychnąć. Pomaga mi w tym czasami to że próbuje ziewać to jedyny jak narazie sposób dla mnie na głeboki normalny oddech.Są okresy gdzie taki obiaw słabnieje a są takie jak teraz gdzie nawet nocą się wybudzam ze snu i duszę. Jak jade samochodem mam to zawsze a najlepsza metoda to zatrzymanie się i wyjście z samochodu, wtedy minimalnie przechodzi. Mogłabym sobie to wytłumaczyć nerwicą i tym że i tak mi się nic nie stanie tylko problem w tym że na samym początku nerwicy poszłam do pulmonologa który stwierdził astme i to dość silną, powiedział że jest troszkę zdziwony bo nie mam żadnych świstów w płucach i oskrzela są czyściutkie, przepisał dwa inhalatory które i tak nic nie dały. Kazał zrobic testy czy nie jestem na nic uczulona, zrobiłam wyszło że jestem, ale juz z tym do niego nie poszłam. Zapytałam czy takie objawy astmatyczne mogą towarzyszyć nerwicy odpowiedział że on nie wiem :shock: od tamtej pory dałam sobie spokój z lekarzami, ale tak naprawdę do dziś mnie to nurtuje, czy to przypadkiem nie jest poprstu astma, moje objawy występują wszędzie tak gdzie typowy człowiek z nerwicą je ma. Kolejki, środki komunikacji, nawet chodzenie ulicą wszedzie tam gdzie odczuwam lęk pojawia się atak dusznośći. Dawniej jeszcze na początku, przez pierwszy rok, nie byłam w stanie usnąć wpadałam w ogromny lęk nawet nie potrafie opisać czego tak naprawdę sie bałam, moje ciało drętwiało a ja nie byłam w stanie złapać normalnie oddechu.Takie stany juz mineły, ale jak zaczne sobie wbijac do głowy że to nie nerwica a astma to wszystko zacznie wracać. Czy jest coś takiego jak nerwica astmatyczna, czy przy niej człowiek naprawdę może się udusić i czy leczy się to u pulmonologa czy u psychiatry? Niech ktos odpisze bo ja już nic z tego nie rozumiem.

 

Dodam jeszcze że po każdym wysiłku fizycznym nastepuje atak albo ataczek duszności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iza800samo przeszło ale dołączyły się inne objawy :evil: więc nie czekaj tylko idz do lekarza :!: po co się męczyć.Apóki co kup validol on jest bez recepty i trochę pomaga przy dusznościach.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:46 pm ]

miałam 2 do 3 ataków dziennie,często wybudzałam w nocy i musiałam szybko wybiec na taras nawet w deszcz .Trwało to ok.pół roku.Potem zdałam sobie sprawę,że to nerwicowe i jak ręką odjął.Pisz na moje gg może coś więcej pomogę.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:21 pm ]

a co do leków to nie bój się ich brać bo one naprawdę pomagają :D ja też je biorę i jestem bardzo zadowolona ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×