Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

mi psychiatra powiedział, ze sama poczuję kiedy będe musiała zacząć brać leki, mam elicea tabsy wykupione. Kiedy tylko poczuje że to już czas, to wezmę, ale poki co nie poddaje się, a tym bardziej, ze tak jak piszę, nie jest aż tak źle, walczę z tym, było dużo gorzej. Juz mialam mysli samobojcze i wgl. zyc mi sie nie chcialo. Ale pewnego dnia pomyslalam, ze mam jedno zycie i nie dam tej francy nerwicy soba rządzić i ustalać jak ma wyglądać moj byt na tym swiecie. Czasem mi doskwiera, ale jakos zyje.

Mam nadzieje, ze pozegnam ją raz na zawsze.

 

Jeszcze raz podaje swoje gg 825922, jakby ktos chcial pogadac czy cos!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, 3 lata temu roku moja nerwica? doprowadziła mnie to ciężkiej depresji. Leżałem jak kłoda, nie mogłem jeść , nie mogłem nic zrobić. Tzn. wcześniej miałem problem z nerwami , miałem chyba nerwicę, ale nie miałem świadomości, że ją mam. Parę wydarzeń w życiu tak ją nagle pogłębiło, że nie dałem rady i skończyło się to źle.

 

Teraz powróciła w postaci takich "ataków" nie wiem jak to nazwać. Niestety zły dzień potrafi trwać nawet większą część dnia, podejrzewam, że część tych moich odczuć to też reakcje uboczne na lek, który w sumie od niedawna biorę.

 

Najgorzej jak chwyci mnie wieczorem , to mam drgawki, nie mogę sobie znaleźć miejsca w łóżku, pocę się, mam same złe "czarne " myśli, że już nic ze mnie nie będzie itd. Wstaję rano o 5 i znów lęki. W ciągu dnia nawet jak jest ok, to po chwili znów przychodzi pocenie się zimne takie, niepokój o wszystko, biegunka (szczególnie rano), drżenie rąk, brak skupienia, "osłabienie" takie.. no taka "panika" .

 

Wydaje mi się, że to taka pomieszana nerwica lękowa z nawrotem deprechy :/

 

Maciek ja bez leków również nie dałabym sobie rady bo moja nerwica jest zbyt silna i czesto kończy się depresją.

Też mam lęki kiedy tylko się obudze i nie chcą odejść , najgorsze kiedy w takim stanie musimy wytrwać w pracy

Pocieszmy się jednak tym że prochy niebawem przyniosą nam ulgę i poczujemy się lepiej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dusznomi Z tego co piszesz wnioskuję, że sobie poradzisz bez problemu :)

ladywind mamy identycznie widzę, i właśnie w pracy jest najgorzej. Nie wiem jak się wtedy zachowywyać, a nie wiem też, jak to ukryć. Ciężko jest strasznie wytrwać, tym bardziej, że ja jestem operatorem koparki i można rabanu narobić :(

 

Dokładnie! Oby niebawem prochy zaczęły działać, bo ... jest cięzkawo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maciekpoznań mam nadzieje, ale...nie jestem tez jakimś mega przykładem, zapisałam się na terapię w środe mam 2 spotkanie, mam nadzieję, że pani psycholog jeszcze bardziej rozjaśni mi drogę. Chciałabym żeby te cholerne duszności poszly do diabła i żeby ktos nauczył mnie spokoju!!! bo byle dziadostwo mnie doprowadza do ku***cy i wtedy nie mam opamiętania! taki głupi przykład....z mężem mieszkamy razem z moją babcią, dziś zrobiłam pranie, a ona je zebrała i mnie do doprowadziło do szału...nie umiem wyjaśnić czemu, kocham ją całym sercem, a nieraz mam aż ochotę poddusić.

 

Mam chwile lepsze i gorsze, nie jestem jakiś wzorcem, ale sama zafundowałam sobie terapię szokową i jakoś powoli udaje mi się panować nad tymi cholernymi atakami i nad poddaniem się! walcze, każdego dnia. Nie jest to też tak, że wstaje rano radosna jak skowronek, każdego dnia się boje, że może sił zabraknie do dalszej wojny. Każdego ranka zaraz po otwarciu oczy zastanawiam się, czy kolejny dzień duszności mi beda doskiwerac! czasem mam glupie mysli w aucie, w gosciach, jak u nas sa goscie! boje sie czasem nowych sytuacji, ale staram sie isc do przodu, co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Znalazlam jakies male wyjscie i je stosuje jak jest gorzej. A przeszlam wiele, depresje, mysli o KONCU, ogromne leki, uciekalam od ludzi, a na pogotowiu bylam po kilka razy w tygodniu. Zbadalam caly organizm, a mimo to nie wierzylam nadal ze jestem zdrowa. Umieralam na wszystko! teraz czasem, tez sie usmiercam na zawał padam, na ten moj czestoskurcz, codziennie sie dusze...wynalazlam kilka rzeczy ktore mi pomagaja i ich sie trzymam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maciekpoznan, to tymbardziej musisz uważać a w takim stanie jest bardzo ciężko o skupienie , ja boję się ostatnio jeździć samochodem bo koncentracja moja jest na tyle kiepska że wolę nie ryzykować .

 

 

też tak miałam, opanowałam to :) w prosy sposob, jak jade autem to śpiewam, dre sie okropnie jak stare przescieradlo, az mam chrype i koncentruje sie na piosenkach, obserwuje kazdy znak, ludzi, innych kierowców. dojezdzam do celu :) na poczatku bylo kiepsko, zwlaszcza jak serce zaczynalo walic jak oszalale ze strachu...zawsze tez mam przy sobie wode i popijam w razie wiekszych dusznosci! Natomiast jeszcze nie umiem sobie poradzic w miejscach gdzie trzeba jechac dalej gdzies i niekoniecznie przez miasta, jakąs autostrada. Wtedy zapala mi sie czerwone swiatlo.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ladywind może to głupie, ale kiedys slyszalam taka pieśni w kosciele "zaufałem panu juz dzis nieczego nie musze sie lekac, zaufałem panu juz dzis niczego nie musze sie trwozyc, wierze mu bo on ma moc przezwyciezyc w moim sercu zło, wierze mu bo on ma wlasnie taka moc" zajefajna melodia i kilka tyg. co wsiadalam do auta to sie darlam na calego :D ludzie czasem dziwnie patrzyli, ale ile tez z ich spojrzen mialam funu :D'

 

w kosciele jestem bardzo rzadkim gosciem, ale ta jedna msza pomogła!

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maciekpoznan

 

ja na pczatku robilam tak:

 

jak czulam ze atak sie zbliza, w domu na przyklad. Kladlam sie na łózku i mowilam w myslach "no chodz ty franco pokaz jaka jestes silna"...im bardziej sie skupialam na jej przywolywaniu tym nerwy odpuszczały.

Pomoglo, ale pozniej i to zawodzilo, wiec... postaniwilam sie z nia hm...bić... jak serce wariuje, tańcze, śpiewam, dre się, wychodze, spaceruje, ale z kimś...nie sama... i zapominam o tym, że coś "atakowało"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od jutra jadę w delegację, więc niejako jestem non stop skazzany na ludzi z pracy więc musze opracować cokolwiek, byle skutecznie. Może faktycznie coś wypali?? Jakieś wmawianie sobie, że to chwilowe.. chociaż i tak robię w ten sposób i nie działa za bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maciekpoznan a probujesz olewac? niech sie dzieje wola nieba....poprostu jak nadchodzi najgorsze...niech nadchodzi...nie stresuj sie tym! daj tym myślą przepłynąc, niech się stanie! Mi psyholożka raz powiedziala ze im bardziej myslimy "PROSZE NIE TERAZ" tym bardziej na nas to spływa...ponoć jest tak, że nie powinnismy jako pierwszego słowa uzywac NIE.... bo nasz mozg interpretuje je jako zaprzeczeni, jako cos czego nie chcemy. wiec NIE TERAZ nasze mozdzki odbieraja jako "TERAZ"...na jedna negatywna mysl 3 pozytywne i bedzie gitara :)

dasz rade, głowa do góry i nie daj sie tej francy.

Ja swojej nerwucy nadalam nawet imie, bo skoro ma ze mna zyc, to niech sie jakos nazywa...gadam do niej jak jakis debil...np. wychodzac z domu mowie w myslach " chodz karolcia, idziemy na zakupy" :D

jak chce tak bardzo sie ze mna przyjaznic, no coz... niech jej bedzie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurczę powiem Ci, że niegłupio gadasz :) To może być jakaś myśl :)

Spróbuję jutro tak zrobić, mądra ta Twoja Pani psycholożka.

 

 

A ja właśnie wziąłem sobie lek na dziś Fluoksetyna 20mg i zomiren 0,25 na noc. I od razu po zażyciu tona potu, ale nic więcej chwilowo tylko pot. Uboczny chyba po którymś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dużo mi też pomogła moja mama, która nie pozwala mi się nudzić... i powiem szczeże, że chyba pozjadała wiecej wiedzy niz te wszytskie psycholozki :)

 

czasem..pomaga mi też pisanie, biore kawałek kartki i opisuje swój dzień...czego sie bałam itd. powiem szczeże, ze jak czytam notki sprzed kilku tyg to az mi sie chce smiac. W ciagu tyg umieralam na kilka nowotworów:

 

np. coś mnie drapie w gardle, chyba to rak krtani,

dzien 2: jezu, jak mnie boli głowa, mam raka mózgu

dzień 3: duszno mi, rak płuc mnie zżera

 

itd itd itd

 

przecież to cholera jest śmieszne.

 

I pomaga mi jeszcze jedna złota myśl...powtarzam jak mantre kiedy coś sie dzieje nie tak: SKORO OSTATNIO MNIE NIE ZABILO, PRZEDOSTATNIO, MIESIAC TEMU, DWA I PIĘC... to da się z tym żyć...

 

nie wiem jak jest z lekami, mi psychiatra powiedział, ze uboczne można miec do ok. 3 tyg. od rozpoczęcia. Nie wiem...najmocniejsze co w zyciu wzielam to hydroxyzyna...zle sie po niej czulam...raz dostalam w szpitalu i raz 1/2 tbl wzielam w domu....masakra!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi też mama pomaga, ale jest nadopiekuńcza, co też nie jest dobre. Ale nie jestem typowym maminsynkiem raczej. W sumie ciekawe metody opisujesz :) Przydadzą mi się, bo ja w sumie od razu się użalam, że już się nie wylecze, że ciągle to wrcać bedzie i dlatego ataki pewnie nie puszczają. Mam skłonności do samonakręcania się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

olej tą nerwice, albo spróbuj z nia zakumplować....wiem dokładnie co przechodzisz...miałam masakre, teraz jest lepiej, ale było mi naprawde zajebiscie ciezko. Balam sie wszystkiego, nie jadlam po kilka dni, bo mnie ta franka tak meczyla...ale w koncu mowie do niej "karolcia czy ty chcesz sie zasuszyc"... po 7 dniach totalnej glodowki, zaczelam w siebie wrzucac tone jedzenia :) mialam duzo problemow z tesciami...halasy, wojny itd. u nich tez ataku dostalam...balam sie tam jezdzic... pewnego dnia... spakowalam dupke w auto i sama, bez meza pojechalam, teraz robie to czesciej.

W ta sobote u nich bylam i zemdlalam 2 razy :) wszyscy panika, a ja w smiech... mowie "łoo karolince sie słabo zrobilo, przez pogode pewnie" :P wypalilam 2 fajki i zebralam sie do domu... 30km, moze i nie duzo, ale kiedys dla mnie 3 to byla droga nie do pokonania!

 

trzeba zyc, walczyc....zycie jest jedno, nie pozwolmy tej durnej chorobie nam go zabierac.

co prawda pewnie jeszcze duzo czasu minie zanim zaczne zyc normalnie, ale kazdy dzien wygrany jest dla mnie kropelka nadziei, ze jeszcze kiedys wejde na szlaki gorskie, ze pojade daleko w swiat...ze zapomne o lękach.

Poki co powoli robie male kroczki, nic na sile. Kiedys Karolna sie znudzi ! bo ilez mozna zyc w takiej NUDZIE !!!

 

A poradze ci jeszcze jedno....tez czesto z tego korzystam..noc nie noc...jak sie zaczyna zle dziac, nie daje rady, to wsiadam w auto i jade pod szpital i czekam sobie grzecznie az przejdzie. U mnie w miescinie jest stacja pogotowia, nie udzielaja pomocy co prawda, ale sam widok ze sa na miejscu mnie uspokaja, czasem sie przejde, zeby zobaczyc karetke...zrobie "rogala" dookola budynku, Karolina drży cała w obawach, że zaraz dostanie jakis zastrzyk w dupsko i sie uspi... i mam spokoj :) mam takich asów kilka...nie zawsze dzialaja, ale pocieszajace jest to, ze z kazdym krokiem rodza sie nowe pomysly. Moj mąż juz sie smieje, ze kupi sobie kitel i bedzie w nim przy mnie paradował, to Karolcia całkiem spierniczy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurczę powiem Ci, że niegłupio gadasz :) To może być jakaś myśl :)

Spróbuję jutro tak zrobić, mądra ta Twoja Pani psycholożka.

 

 

A ja właśnie wziąłem sobie lek na dziś Fluoksetyna 20mg i zomiren 0,25 na noc. I od razu po zażyciu tona potu, ale nic więcej chwilowo tylko pot. Uboczny chyba po którymś?

uboczny skutek Fluoksetyny.minie, nie martw sie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

olej tą nerwice, albo spróbuj z nia zakumplować....wiem dokładnie co przechodzisz...miałam masakre, teraz jest lepiej, ale było mi naprawde zajebiscie ciezko. Balam sie wszystkiego, nie jadlam po kilka dni, bo mnie ta franka tak meczyla...ale w koncu mowie do niej "karolcia czy ty chcesz sie zasuszyc"... po 7 dniach totalnej glodowki, zaczelam w siebie wrzucac tone jedzenia :) mialam duzo problemow z tesciami...halasy, wojny itd. u nich tez ataku dostalam...balam sie tam jezdzic... pewnego dnia... spakowalam dupke w auto i sama, bez meza pojechalam, teraz robie to czesciej.

W ta sobote u nich bylam i zemdlalam 2 razy :) wszyscy panika, a ja w smiech... mowie "łoo karolince sie słabo zrobilo, przez pogode pewnie" :P wypalilam 2 fajki i zebralam sie do domu... 30km, moze i nie duzo, ale kiedys dla mnie 3 to byla droga nie do pokonania!

 

trzeba zyc, walczyc....zycie jest jedno, nie pozwolmy tej durnej chorobie nam go zabierac.

co prawda pewnie jeszcze duzo czasu minie zanim zaczne zyc normalnie, ale kazdy dzien wygrany jest dla mnie kropelka nadziei, ze jeszcze kiedys wejde na szlaki gorskie, ze pojade daleko w swiat...ze zapomne o lękach.

Poki co powoli robie male kroczki, nic na sile. Kiedys Karolna sie znudzi ! bo ilez mozna zyc w takiej NUDZIE !!!

 

A poradze ci jeszcze jedno....tez czesto z tego korzystam..noc nie noc...jak sie zaczyna zle dziac, nie daje rady, to wsiadam w auto i jade pod szpital i czekam sobie grzecznie az przejdzie. U mnie w miescinie jest stacja pogotowia, nie udzielaja pomocy co prawda, ale sam widok ze sa na miejscu mnie uspokaja, czasem sie przejde, zeby zobaczyc karetke...zrobie "rogala" dookola budynku, Karolina drży cała w obawach, że zaraz dostanie jakis zastrzyk w dupsko i sie uspi... i mam spokoj :) mam takich asów kilka...nie zawsze dzialaja, ale pocieszajace jest to, ze z kazdym krokiem rodza sie nowe pomysly. Moj mąż juz sie smieje, ze kupi sobie kitel i bedzie w nim przy mnie paradował, to Karolcia całkiem spierniczy :)

 

Świetne podejście! Szczerze gratuluję i życzę dalszych postępów w walce z "Karolcią" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez wstaje rano z lękami, dziś było identycznie. Teraz wali mi serce jak głupie, ale...staram się to olewać, zajęłam się sprzątaniem i krzątaniem po domku :) wcale się nie boje, bo przecież, jak mi coś będzie wyjdę na ulice... tam ktoś będzie, zadzwonię na pogotowie to przyjadą...eee.... wyjść jest cała masa.

Pojadę do szpitala, bo mój tatko dziś poszedł na operacje, to Karolcia się uspokoi. Kurdę... mogłam studiować medycyne :D ale teraz myślę o psychologii. Chyba coś zrobię w tym kierunku, dopiero Karolina się ofocha!

 

SPOKOJNEGO DNIA MOI DRODZY !!!

 

-- 23 lip 2013, 19:14 --

 

tak się wczoraj rozpisałam,ze dzis moja nerwica postanowiła mnie dobić....i wpadłam na genialny pomysł, już kiedyś mi chodził po głowie, a dzis doszedł do skutku. Mianowicie, wybrałam sie do biblioteki i sobie wziełam kilka książek o psychologii... ja już francy pokarze teraz... :) postudiuje, ponotuje i poducze karolcie jak sie ma zachowywać bo coś dzisiaj niegrzeczna franka była!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×