Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''


anita27

Rekomendowane odpowiedzi

marek123, lekarza lub osoby z Twojego regionu znajdziesz w działach: Oferty lub Miasta. Polecam. A tak poza tym, cieszę się, że szukasz pomocy. Ona jest Ci naprawdę potrzebna! Sam widzisz, że się źle dzieje z Tobą.

Pozdrawiam cieplutko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

Dzieje mi sie cos dziwnego, patrze ludzi wokol, zakochanych, po awansie, ukladajacych sobie zycie i pierwszy raz w zyciu czuje jakas dziwna zawisc...zazdroszcze im tego, nie potrafie sie zdobyc na szczere mile slowo, czuje ze ich nienawidze za to ze tak im dobrze...

Co mam z tym zrobic?

Ktos z was tak mial? Jak sobie z tym radzicie...?

 

Ja z kolei jak na takie coś patrzę to mam ochotę gdzieś uciec i się zamknąć i nikomu się nie pokazywać, bo oni tacy wspaniali a ja taka beznadziejna. To jest nie do opanowania- nawet nie umiem tego opisać. Idę sobie ulicą - patrzę i nagle trach takie uczucie. Czasem to aż mi się płakac chce. I od czego? Od tego że ludziom jest fajnie? :? A czasem też zazdroszczę i mnie wkurza że mają tak fajnie - myślę sobie wtedy że świnia ze mnie i że powinnam sie cieszyć - i czasem się cieszę, uśmiecham się - staram się odgonić od siebie te "zawistne" myśli. Wbiłam sobie kiedyś do łba, takie myśli (chyba wyczytałam w "Potędze podświadomości) że od tego że będę zazdrosna czy zawistna to mój los się nie poprawi - mogę być tylko coraz bardziej zgorzkniała. I tak sobie to przypominam i o dziwo :!: działa! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, tylko ze ja nigdy tak nie mialam...nie zazdroscilam ludziom niczego, nie taka niedobra zazdroscia, jesli wiesz o co mi chodzi. Dziwne jest dla mnie to uczucie nienawisci, nie znalam go wczesniej. Uciec - rzadko mam ochote, raczej po prostu nie wychodze. to tez niedobrze:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

raczej po prostu nie wychodze. to tez niedobrze:(

no niedobrze. Też to znam. np. jako że to "uczucie" dopada mnie nie wiedzieć czego we Wrocławiu najczęściej (nie rozumiem tego nic a nic), to w ogóle przestałam tam bywać.

 

.nie zazdroscilam ludziom niczego, nie taka niedobra zazdroscia, jesli wiesz o co mi chodzi.

wiem o co chodzi, bo myślę że mam to samo, ale mogę sie mylić. nie wiem jak to ująć. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisałam już tu wcześniej... Sporo czasu minęło. Miało byc lepiej, ale jednak...nie dałam rady. Wszystko się zmieniło, lecz nie koniecznie na lepsze. Śmieszy mnie to, że jakiś miesiąc temu wróciłam do domu z tak fantastyczną energią do życia, że nic nie było mnie w stanie złamac, a teraz.... Teraz mam łzy w oczach, chodzę po domu jak cień, pragnę zniknąc, a codziennie rano przeklinam się, ze znów się obudziłam.

 

Drugi raz nie przyjęli mnie na studia. Wiem, inni mają większe dramaty... Na świecie są wojny, dzieci głodują, a ja rozpaczam nad studiami. Niby nic takiego... Doszłam do wniosku, że to jakiś znak, że jeszcze nie pora na studia i... Rodzice tego nie poprali. Znaczy się...na początku mówili 'Rób co chcesz', ale potem zaczęli się już wtrącac. serie pytań: dlaczego nie chce studiowac? dlaczego nie szukam pracy? że może powinnam wyjśc za mąż aby ktoś mnie utrzymywał. Co mam zamiar robic ze swoim życiem?

 

A ja odpowiadam tylko cicho...Nie wiem. Nie wiem co chcę robic. może inaczej...Wiem, ze chcę pisac. Kocham to, czuję się tam swobodna i pełna życia. Realny świat mnie przeraża, każde wyjście z domu to dla mnie niewyobrażalny wysiłek, każda rozmowa sprawia, ze płaczę...Najgorsze są wieczory...Ogarnia mnie wtedy smutek i lęk. Nie wiem co ze mną jest nie tak... Może jestem już taka dziwna i nie potrafię sobie z tym wszystkim radzic.

rodzice chcą mnie koniecznie wysłac na studia, albo do szkoły. ciągle pytają co chę robic....Ale ja nie wiem. Najchętniej bym zniknęła...

Nie mam nikogo...Nikt ze mną nie usiądzie, nie porozmawia...

Moja najlepsza przyjaciółka boi się o mnie. A ja? płaczę...

Nie wiem co się ze mną dzieje. czuję, ze tu nie pasuję, że chcą ode mnie rzeczy, których nie mogę im dac.

gdy wyjechałam do przyjaciółki do warszawy na 3 tygodnie- bylo wspaniale. było inaczej...lepiej.

teraz jestem tutaj. mam 20 lat, boję się wyjsc z domu, boję się rozmawiac, nie chcę studiowac, nie wiem czy nadaje sie do pracy. co wiem? wiem, ze chcę pisac. nigdy jeszcze nie byłam niczego tak pewna.

rozumiem, ze rodzice chcą dla mnie jak najlepiej, ale...to moje życie. będę studiowac kiedy będę miec na to siły,a teraz ich nie mam

nie mam siły, aby życ... chciałabym rozpłynąc się w powietrzu.

najgorsze są wahania nastrojów, lęk, który pojawia się znikąd, stalam się kłótliwa...

pomyślałam o psychologu, ale...trudno jest otworzyc się jeszcze raz gdy tyle razy już cię ignorowano

może jutro mnie już nie bedzie? byłoby pięknie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie było by też tych słów, których jeszcze nie napisałaś... Zabrała byś je tym którzy są ich głodni, którzy chcą je chłonąć. Kiedyś jak jeszcze nie byłem zarejestrowany na tym forum, a jedynie na nie wpadałem, trafiłem na Twoją stronę, poczytałem trochę. I wiesz...? Ty powinnaś pisać, masz tak lekkie pióro, taką swobodę literacką że wielu ludzi których książki leżą na półkach pozazdrościło by jej. Mało tego jak się czyta Twoje teksty ma się wrażenie jakbyś żyła życiem postaci, którą stworzyła Twoja wyobraźnia, przez to, to co piszesz jest autentyczne i prawdziwe. Ja zazdroszczę Ci tego daru który dostałaś od losu i choć trudno go wykorzystać, trudno zaistnieć, to mimo to pisz... pisz... pisz... a kiedyś Ci się to uda i będziesz z Siebie wtedy dumna i inni też będą... Rób to co czujesz bo tylko wtedy można być w tym dobrym, tylko wtedy można być szczęśliwym

 

Przepraszam że się tak wymądrzam, ale już taki ze mnie typek przemądrzały (nie mylić z mądrością) ;)

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widać,że jest Ci strasznie cięzko i smutno. Akurat rozumiem Twój ból związany ze studiami, coś podobnego przeżywałam rok temu. Wspomniałaś coś o psychologu, mimo,że jest Ci źle jednak chcesz sobie pomóc i zrobić coś dobrego dla samej siebie co jest ważne. Pójście do psychologa i wygadanie mu się ma ta podstawową zaletę,że nie przekaże tego nikomu, nie wyśmieje a wysłucha twojej historii. Czasami nasi bliscy powierzchowanie wysłuchują naszych historii i dylematów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anette-nie zastanawiaj się nad tym, czy się otworzysz przed psychologiem, tylko do niego maszeruj!!! Albo do psychiatry. Życie przecieka Ci przez palce-jeśli nic z tym nie zrobisz, będzie tylko gorzej.

Masz prawdopodobnie depresję-choć diagnozę postawić może tylko lekarz. Koniecznie poszukaj jakieś poradni w swojej okolicy i się zarejestruj jak najszybciej.

Przechodziłam podobny stan co Ty. Zwlekanie i ukrywanie problemu wcale nie pomaga.

wszystko się komplikuje....za bardzo

Co przez to rozumiesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co przez to rozumie? wiele rzeczy.

z dnia na dzień odkrywam w sobie wiele nowych lęków i fakt, ze jestem z nimi sama. co dzień wysłuchuje 'złotych rad', ze mam się zapisac na studia gdy ja tego nie chcę. oczekują ode mnie decyzji na całe życie, pytają czy to o czym mówię jest moim marzeniem. a ja mam dwa marzenia: pisac i zniknąc.

na każde pytanie odpowiadam płaczem, a fakt, że w sumie jestem bez niczego i rodzice mają do mnie pretensje, dobija mnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehh...

Skąd to znam. Moja rada: daj sobie czas, zacznij się leczyć, powiedz o swoich problemach rodzicom, powiedz, że potrzebujesz wsparcia i czasu. Złote rady będziesz słyszeć zawsze-taki już urok naszego gatunku ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie chcę już z nimi rozmawiac. przypomnieli sobie o mnie gdy po raz pierwszy nie dostałam się na studia. tak dobrze mnie znają, ze nie wiedzieli, ze piszę. moją najlepszą przyjaciółkę nazywają per 'warszawianka', twierdzą, że muszą mnie wychowac i, że zło czai się w internecie

no i, ze jestem taka przez 'złych znajomych' i telewizję, no i pisanie.....

 

 

a gdy wyjechałam do warszawy dostałam sms o treści, ze może tam zaznam miłosci, której nie dostałam w domu, że będę taka sławna i bogata i w ogóle, ze bedzie mi tam lepiej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcę pomoc mojej mamie.. i chciałabym zorganizowac jej dzień. Zwykle całe dnie spędzam w szkole.. tata w pracy.. brata też nie ma i mam zostaje sama w domu.. chcialabym jakoś zająć ją czymś.. bo ciągłe siedzenie bądź leżenie nic nie zmienia a tylko pogarsza sprawe.. jest problem.. moja mama nie umie już prawie chodzić.. tylko kilka krokow po domu i to z wielkim trudem.. wiec trudno znaleźć jej jakieś zajęcie.. hm zainteresowac ją czymś.. na poczatku myslalam o czymś takim, bo codziennie rano zostawić jej kartke i by ona codziennie wypisywała powody dla ktorych warto żyć.. wiem, że na początku pewnie widnialaby pusta kartka.. ale z czasem wydaje mi sie ż epojawialyby sie jakieś powody. Tzn ja chce zająć czymś mame.. ale chce też, by poprzez wypisywanie tych argumentow dla ktorych warto żyć.. odnajdywała na nowo sens życia.. by oprocz zwykłych dziennych zajęc mogła zastanawoić sie też nad tym, że życie jest pi ękne.. tylko jak jej to uświadomić? doradźcie.. czekam na Wasze opinie.. pomóżcie. pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hm.... sądzę, że na etapie, na którym jest mama ( pewnikiem jakaś depresja, menopauza itp) to mamie łatwiej byłoby wypisać powody dla których nie chce żyć :roll: może porozmawiaj z tatą,

może poproś mamę np o pomoc w czymś co wiesz, że mamie zawsze sprawiało przyjemność, ale żeby wyglądało to tak jakbyś to Ty musiał to robić a za bardzo sobie nie radzisz i dlatego prosisz o pomoc, może dzięki temu mamie przypomni się to "coś" i tchnie w nią troszkę życia i energii, wiesz ciężko jest tak pisać nie znając dokładnie stanu w jakim mama się znalazła, objawów i powodu..... możemy tylko teoretyzować a skoro prosisz o pomoc a my chcielibyśmy być kompetentni w odpowiedzi musimy wiedzieć coś więcej.....

jeśli stan mamy jest bardzo niepokojący ( silna depresja, silny marazm) to chyba najwłaściwszym pomysłem będzie konsultacja z lekarzem bądź psychologiem.... no chyba, że już to zostało zrobione a Twoje zabiegi mają na celu wspomóc mamę w powrocie do zdrowia .... czekamy na więcej informacji, trzymaj się :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Annette, słonko, a ile Ty masz lat? 5 czy 20? Moim zdaniem powinnaś wziąźć się za leczenie. Może zacznij od leków? Poprawisz swój humor, i zechcesz zawalczyć o swoje. Generalnie, Twoi rodzice w jednym mają rację-czas podjąć decyzję. Ale ponieważ jestem w podobnej sytuacji i uciekam przed odpowiedzialnością już 3 rok... Nie czuj się z tego powodu winna-każdy dojrzewa w swoim czasie. Skoro piszesz-wyjdź z tym do ludzi, zobacz, co to da.

I przestań wynajdywać dziury w całym (przepraszam, tak odbieram Twoje posty)-zacznij coś robić ze sobą. Porażka może i zwala z nóg, ale gdzieś tam zawsze czai się wizja sukcesu. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mama od około 15 lat choruje na depresje.. w czerwcu nastąpilo straszne pogorszenie.. i za moją namową mam trafiła do szpitala psychiatrycznego.. tam jej stan po około 2 miesiącach poprawił sie.. od końcówki sierpnia jest w domu.. na razie jej stan jest stabilny ale widzę, że już powoli gaśnie.. hmm powody, które sprawiają sie że nie chce sie jej żyć? głownie problemy z chodzeniem.. praktycznie w ogóle nie może się poruszac, poza tym niezbyt dobre kontakty z jej rodzicami, z ktorymi mieszkamy, poza tym mama często obawia sie o rzeczy nieistotne.. tzn często mi mówi " coreczko moja jak ty zdasz matture" itd.. martwi sie o rzeczy, ktorych nie sposob przewidzieć.. ale wiem że w depresji to normalne.., już aż za bardzo poznalam tę chorobe.. i po tym wszystkim wpadłam na pomysł by zorganizowac jej dzień, tak jak to bylo w szpitalu.. tzn wstaje o danej godzinie.. nie ma leżenia do 11.. później śniadanie i myślalam o takich zajęiach jak były w szpitalu.. coś w rodzaju wypisywania powodow dla ktorych warto żyć.. tylko nie wiem czy top wypali.. poza tym.. uczę ją obslugi komputera.. ale widzę że zbytnio jej to nie interesuje.. wczoraj wzięlam ją do kina.. chce by otwarla sie na świat.. by nie unikała kontaktów z ludźmi.. ale mimo wszystko to ciężkie. W miejscowości w której mieszkamy mama nie ma żadnej przyjaciółki.. mieszkamy na małej wsi, w której każda wiadomość o tym, że ktoś jest chory to sensacja :/ wiec kontakty mamy z otoczebniem są raczej nikle.. chce zapisac ją do takiej fundacji, by spotykała sie co jakiś czas z niepelnosprawnymi,.. by jej kalectwo nie bylo takim krzyżem.. noo ale ciągle pozostaje kwestia wolnego czasu w ciągu dnia..mama nie ma jakiś zainteresowan.. kiedyś uwielbiała czytać książki, ale teraz mowi, że jest na to zbyt nerwowa.. mam też pytanie.. normalne jest to, że osoba chorująca na depresje odcina sie od świata, niechętnie wychodzi z domu.. hmm ja często wyciągam gdzieś mame na sile.. tzn przekonuję ją że warto.. ale czy powinnam namawiać ją do wyjścia jeśli ona sie tego obawia? czy dobrze robię? dziękuje za każdą odpowiedź :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hoyka, Jaśkowa ma rację, wydaje mi się że trzeba by znaleźć sposób, aby Twoja mam czuła się potrzebna Tobie i Twojemu tacie. Jednak jeśli ma tak wielkie trudności z chodzeniem to będzie trudniejsze do realizacji, myślę jednak że co całe forum głów to nie jedna;)

 

Czasami boje się kalectwa i najbardziej w jego wizji przeraża mnie to iż nie będę przydatny dla nikogo, a jeszcze będę ciężarem... Myślę że tu problem może tkwić w czymś na ten kształt.

 

Może spróbuj, traktować mamę jakby nigdy nic się nie stało, niech nie odczuwa że jest waszym zmartwieniem. Rozmawiaj z nią dużo, ale nie o jej problemie tylko o życiu. Spróbuj porozmawiać z nią jak z osobą, do której przychodzi się po radę... Traktuj ją jako powiernika swoich przeżyć, choć może bardziej tych pozytywnych... Proś ją o opinie w jakiś sprawach i pokaż że bierzesz je do siębie, że czasami jej rady ułatwiają Twoje życie, to samo się tyczy do Twojego taty... Pozwólcie jej żyć waszym życiem i niech czuje się w nim niezbędna, a nie jak piąte koło u wozu... pokażcie że zależy wam na niej, ale nie pokazujcie że się zamartwiacie...

 

Zaznaczam że to jednak tylko moja rada, a dobrze by było żeby psycholog wypowiedział się co myśli o takiej koncepcji

 

Pozdrawiam

M

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 13 lat (jestem bardzo młoda jak na to co się dzieje w moim życiu, przynajmniej tak uważam) chyba od miesiąca zauważyłam u siebie dziwne zachowanie.

Miałam zawroty głowy... myślałam, że to nic więc się tym nie przemowałam.

 

Teraz od jakiegoś czasu jest gorzej: często chce mi się płakać chce się komuś wygadać ale nie mam nikogo takiego... mama by niezrozumiala a siostra wyśmiała :cry: Mam jedną przyjaciółkę ale nie mam kiedy z nią porozmawiać w ciszy, sam na sam, kiedy nikt nam nie może przeszkodzić...

Nieraz podczas zawrotów mam duszności, nie chce mi się wogole wychodzić z domu, a kiedy jestem w szkole liczę tylko lekcje do końca a mam ich strasznie dużo... bo zaczęłam nauke w gim. Rano często mnie boli tył głowy.

 

Czy jest to związane z jakąś poważną chorobą? Na co jestem chora? Prosze o odpowiedź

120.jpg.e2d3157adffb685bf17ddfae45556d9d.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm możliwe, że jest to związane ze zmianą szkoly.. rozmowa z kimś jest potrzeban każdemu.. wiec moim zdaniem powinnaś zadzwonić do przyjaciółki i powiedzieć jej, że chcesz z nią szczerze porozmawiać sam na sam.. powinna CIę wysłuchać.. a czy zrozumie? hmm jeżeli też ma 13 lat.. to jest też to skomplikowana sprawa.. ale na pewno bedzie wiedziała, że musi być z Tobą w trudnych chwilach ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Moniu-koniecznie idź do lekarza. Nawet sama, opowiedz o tym, co Ci dokucza. Jest wiele możliwych przyczyn-od anemii, złego stanu krwi, wyczerpania organizmu, zaburzeń hormonalnych, dojrzewanie (które nie zawsze jest przyjemne) po stany depresyjno-nerwicowe. Przez internet trudno stawiać diagnozę.

Z rodzicami powinnaś porozmawiać, powiedzieć, że zauważasz u siebie niepokojące objawy, ewentualnie poskarż się innemu członkowi rodziny- babci, starszej kuzynce, ulubionemu wujkowi.

Z przyjaciółką porozmawiaj na spacerze- to chyba jest możliwe, kontakt z drugim człowiekiem poprawia humor.

3maj się cieplutko i skrobnij, jak chcesz poszukać rozwiązania problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sprobuj najpierw pojsc do lekarza rodzinnego i powiedziec mu o tych obajawach , nie wydaje mi sie zebys byla na cos chora , mozliwe ze to hormony na ciebie tak dzialaja bo ja w twoim wieku mialam identyczne objawy i wlasnie gdy dojrzewamy to hormony szaleja i organizm robi takie psikusy , mi wiecznie bylo niedobrze i bolala mnie glowa , do tego czesto bez powodu plakalam ! - tak mi sie wydaje , ale idz lepiej do lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×