Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Czesc ja wyszlam z nerwicy. Pomogl mi seroxat. Chodzilam tez na terapie .Do tego silna wola i determinacja aby ciagle isc do przodu.Pozdrawiam

 

a leki odstawiłaś?

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:47 pm ]

ja pierwszą nerwice miałem w wieku 16 lat trwała ok roku byłem nawet u psychiatry i po 4 dniach przyjmowaniu leku zrezygnowałem bo wiydawało mi się ze dusza odziela mi sie od ciała, męczyłem sie okrutnie, bałem sie ze umrę, jak coś mnie zabolało tp pedziłem do lekarza, lekarka juz nawet ze mną rozmawiac nie chciała by myslała ze symuluję, dopiero jak moja matka z nia pogadała to zrobiła sie miła przepisywała coś na sen hydroksizynę, validol , brałem belergot, na ale byłem młody i wszystko samo przeszło, stopniowo i powoli ale ustepowało głownie chodziło mi o lek przd smiercia i nieuleczalna chorobą, odczucia miałem te same co dzisiaj, ale wysdrowiałem chyba dzięki temu że tak naprawde nie miałem swiadomości tego co mi jest. Nastepny etap to studja 23 rok mojego życia,jeden i ostatni egzamin do zdania i przyszedł nagle lęk że go nie zdam tak silny ze nie byłę sie w stanie uczyć, płakałem i bałem sie na przemian, wtedy to trafiłem do b.fajnej pani psychiatry dała mi lek i zazywałem go 1 m-c juz 3 dnia byłem w swietnej formie. Zdałem egzamin mogłem sie uczyc spokojnie. Po ok 2 tyg po odstawieniu leku zaczęły leki wracać miałem uderzenia lęku 1 raz dziennie po południu po prostu nagle spadał na mnie lęk, a dlaczego? dlatego że sie miałem z m-c orzenić, a w 95 roku z prac było krucho. Po ślubie przeszło lęki i odczucia dziwności pojawiły sie może ze dwa razy, ale gdy zacząłem pracować wszystko minęło mój tor myslenia poszedł w inną strone troski dnia codziennego przycmiły wszysko. Przez 9 lat nie działo się ze mna nic co można zaliczyć do choroby nerwowej , miałe problemy żołądkowe, bóle głowy, kłucia w klatce piersiowej , ale gdy wykonywałem badania i lekarz mówił mi że wszystko jest ok, że to może na tle nerwowym, to ogarniał mnie spokój i dalej " bawiłem się zyciem" . W 32 roku mojego życia przyszło traumatyczne zdarzenie o czym juz gdzies pisałem, poczytajcie moje posty, i do dzis nie mogę się otrząsnąc, co prawda pracuje wychodzę z domu ale do ideału mi brakuje. Birę leki moje nastawienie do nich jest złe ale cóż robić , objawy fizyczne po za roztrzęsieniem nie istnieją ptrwaie wcale już, ale zostaje jeszcze umysł tu są blokady lęki , myśli o lęku i chorobie. Chode na psychoterapię, zaplanowałem sobie że na jesień spróbuje z moim lekarzem odstawić znów świństwo pod warunkiem że psychoterapia przynosić będzie efekty. Raz jest gorzej raz lepiej ale nie chce sie poddawać bo skoro 2 razy się udało to teraz tez musi! Błąd był na początku kiedy zaczeto mnie nieudolnie karmić dropsami w przychodni a póxniej jak problemy się zwiekszyły poddałem sioe i wylądowałem u psychiatry który karmił mnie 5 rodzajami leków przez 2 lata. Niestety chemia pomaga ale też niszczy organizm , przeszedłem u nowego lekarza na słabsze leki po to by nauczyć się nie lękać, ogólnie się nie boję, ale mam czasami ataki wielkiego lęku i dołki. Wkońcu patzrząc z perspektywy 3 lat ze nic się nie wydarzyło co mogło by dobić ze zawsze jakos przetrwałem ataki więc teraz uczę sie z tego wyciagać wnioski, gdy przychodzi atak trwa minutę dwie i przechodzi bo walcze z nim a nie rozwijam go po przez panikowanie. I to tyle w tej materii.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:57 pm ]

a no i przedtem u mnie to był stan caiła najpierw coś działo się z moim sercem np a ptem umył a teraz to przeważnie umysł, mam czasem takie stany wyobcowania czuję sie obcy we własny ciele i srodowisku,na zasadzie: " ja tu nie pasuję" i w tedy przychodzi bardzo cięzki dołek lub jakas odmiana lęku, głuwnie to mnie nurtuje, a kiedys myślałem że jak się uspokoi moje ciało to bedzie już ok, no ale tak nie jest bo ciało mam w zasadzie spokojne, i jak tu normalnie żyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boisz sie fizycznej przemocy ...

Na ogół w granicach rozsądku, jednak gdy coś się wydarzy, coś takiego jak opisałam, czuję sie szczególnie zagrożona. Zdaję sobie sprawę, że przesadnie, jednak towarzyszą temu nieprzyjemne objawy fizyczne, które dodatkowo potęgują strach. Koło się zamyka. Zachowuję resztki rozsądku i jedynie unikam i uciekam gdy widzę te osoby. O policji nawet nie pomyślałam: bo jeszcze nic takiego się nie wydarzyło i bo żyję trochę na tym świecie i znam realia ;)

Co do mojego faceta, zaskoczył mnie. Sam rozpoczął temat. Zapytał, czy zdarzyła się ostatnio jakaś nowa nieprzyjemność z ich strony, potem oświadczył, że ma zamiar zjechać każdego po kolei z góry na dół.

Sztuki wali kręcą mnie nie od dziś. Niestety obecnie nie ma mowy o dodatkowych zajęciach: moja praca zajmuje mi cały czas :?

 

mam jeszcze jedno pytanie w jakim wieku są Ci ludzie?? bo mam wrażenie, że albo są bardzo młodzi albo mocno "niedorozwinięci"

Koleżanka ma męża i dwójkę dzieci. Kochanek ma nieślubne dziecko. Wiem, towarzystwo z marginesu, ale mam tak, że nie marginalizuję. A powinnam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, towarzystwo z marginesu, ale mam tak, że nie marginalizuję. A powinnam.

 

Oczywiście, że powinnaś bo jesteś niesamowitą wartościową osobą a takie śmieci nie powinny zaprzątać Ci umysłu z drugiej zaś strony osoby inteligentne wrażliwe mają właśnie to do siebie, że starają się każdym skur..... dojrzeć człowieka :? Tak czy inaczej stawia Cię to erę wyżej od nich!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, jak sobie ulżyć. Jak zapanować nad objawami fizycznymi. Wiem, że to absurd tak reagować w takiej sytuacji. Odbieram ją tak jak piszesz:

Ja bym obrała strategię śmiania się z tego takiego litościwego z nutką obojętności podobno to najbardziej niszczycielskie uczucia, obojętność i litość, choć zdaję

Jednak gdy te osoby pojawiają sie fizycznie w otoczeniu, moje ciało w ogóle mnie nie słucha.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie rozumiałam zależności między objawami fizycznymi a psychicznymi tzn: jak to jest, że gdy czujemy się źle psychicznie to coś nas boli fizycznie. Czy może mi ktoś to wytłumaczyć tak po ludzku? Pozdrawiam

 

chodzi o to że przy nerwicy lękowej coś cię zczyna dokuczać np. masz wysoki puls na początku nie zwracasz na to uwagi ale po tygodniu ogarnia cię niepokuj zaczynasz wchodzić w to co się dzieje z twoim ciałem nakręcasz się a w efekcie wpadasz w panike, potem ciało się uspokaja ale zostaje lęk w głowie no i myśli negatywne, jak już nauczysz się bać i myśleć negatywnie to znów włączją sie objawy somatyczne ze strony zdrowych narządów, głowa serce żołądek, oczywiście najpierw na samym początku wszystkiego są jakieś przeżycia np trauma z którą nie umiesz sobie dać rady , jest niespokojne oczekiwanie na to co może się wydarzyć a potem to idzie już lawinowo, niestety większość ludzi przeczekuje to nie zdając sobie sprawy co się z nimi dzieje ja tak przeczekałem 9-mcy trafiłem do psychiatry jako ruina, myś np o tym że idę rano do pracy i tam może się powtórzyć pewne zdarzenie powodowała u mnie palpitację serca wzrost ciśnienia, lęk rozpacz i na końcu panikę i myśli że za chwilę umrę lub oszaleje. W dużym skrócie mniej więcej to wygląda tak, ja narazie po 3 latach męczarni poznałem zasadę działania tego i chyba nauczyłem się nie wpadać w panikę, teraz musze przełąmać bariery lęku który mnie nawiedza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

usunęliście mój post chyba,ale nic to.wlaśnie wrociłam z samodzielnej przechadzki i o matko udało sie:)zapowietrzylam sie kilkakrotnie wpradzie,ale pomoglo mi male odizolowanie sie sie poprzez sluchawki i optymistyczna muze:)kilka glebszych oddechow,odrzucanie od siebie mysli,ze wszyscy sie na mnie dziwnie patrza bo przeciez niemozliwe by wiedzieli co sie ze mna dzieje i pewnie patrza jak na kazdego.trohce niepewnie sie czulam,ale to przeciez moja pierwsza samodzielna przechadzka od ponad miesiaca...wrocilam z usmiechem na twarzy i niech tak pozostanie:)milego dnia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

usunęliście mój post chyba,ale nic to.wlaśnie wrociłam z samodzielnej przechadzki i o matko udało sie:)zapowietrzylam sie kilkakrotnie wpradzie,ale pomoglo mi male odizolowanie sie sie poprzez sluchawki i optymistyczna muze:)kilka glebszych oddechow,odrzucanie od siebie mysli,ze wszyscy sie na mnie dziwnie patrza bo przeciez niemozliwe by wiedzieli co sie ze mna dzieje i pewnie patrza jak na kazdego.trohce niepewnie sie czulam,ale to przeciez moja pierwsza samodzielna przechadzka od ponad miesiaca...wrocilam z usmiechem na twarzy i niech tak pozostanie:)milego dnia!

 

gratuluję

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję:)czeka mnie jednak jeszcze wieczorne wyjscie do kina i juz mam przerozne schizy z tym zwiazane,problemy z oddychaniem i lek przed tłumem oraz przed tym,ze ktos mnie skrytykuje wzrokiem czy powie mi cos niemilego...wiem ze to bez sensu,nie ide sama przecież,ale nie panuje nad tym kompletnie i mysle o tym jakby sie wykręcic..

kurde,normalny czlowiek by sie z tego cieszyl i przeciez to zwykle wyjscie do kina,cos najnormalniejszego na swiecie,ja natomiast wymyslam sobie jakies czarne scenariusze i obawiam się,ze jesli nawet zdecyduje sie na to wyjscie to nic nie skumam z tego filmu,bo nie dma rady sie skoncentrowac nawet na chwile.

potrzebuje jakichs lekow chyba,musze poczekac jednak do mojej wtorkowej wizyty u lekarza.nie bylo jeszcze diagnozy a jedynie przypuszczenia i to nie psychologa a ortopedy,ale jak tak tu czytam o tych wszystkich objawach i fobiach to jestem pewna,ze stalam się ofiarą czegos co jest duzo gorsze niz chory kregoslup i duzo trudniej bedzie to wyleczyc,w koncu to chora dusza a na to nie ma lekarstwa poza lekami hamujacymi objawy...ide wiec po torebke pooddycham gleboko i zaczynam swoja walke..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natik - nie martw się, pójście do kina dla osoby z nerwicą nie jest prostą sprawą. Ja po tym jak zaczęła się u mnie "w jawny sposób" nie byłem w kinie z rok. Jak już poszedłem też nie było lekko, ale dałem radę.

 

Jak chcesz leki, pójdź do apteki i weź tabletki ziołowe labo-med czy jakoś tak, 10 zł za pudełeczko. Weź dwie rano, dwie w obiad, dwie wieczorem. Pomagają trochę, naprawdę. Każdy psychiatra co prawda nimi gardzi, ale poważnie trochę potrafią pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszystko sprawiło mi największy problem...najpierw szykowałam się tak jakbym ruszała w podróż dookoła świata,potem przyejchał po mnie przyjaciel,wyszlam na zewnątrz i przestałam oddychać...

bałam się kazdego nastepnego kroku,wzroku ludzi i tego,ze za chwile skonczy się powietrze i się uduszę...powinnam czuć się bezpiecznie,nie bylam sama przeciez,nie rozumiem...

jestem a raczej bylam towarzyska,byłam DJ-ka wiec wystepy publiczne to dla mnie standard,jezu co sie ze mną dzieje..czy kiedykolwiek uda mi się pokonać te leki i normalnie funkcjonować?

mam dziecko i jestem odpowiedzialna nie tylko za siebie i ta odpowiedzialnosc za druga calkiem bezradna osobe,zdana tylko na mnie w wielu sytuacjach przeraża mnie najbardziej,bo przeciez sama jestem całkiem bezradna..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że nie możemy do Ciebie podjechać, pogadalibyśmy sobie i wyciągneli Cię na dwór, zobaczyłabyś pewną rzecz - mianowicie to, że oprócz strachu tak naprawdę nic się z Tobą nie dzieje, nic fizycznego, nie jesteś na nic chora, nic Ci się nie stanie.

 

Ale sama do tego w końcu dojdziesz i to pozwoli Ci pokonać wiele rzeczy i odepchnąć od siebie nerwicę. Zobaczysz jak pójdziesz do nowej pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

slitzikin - Ty taki pozytywny facet jesteś :) Może dlatego że gdańszczanin, mój mąż też stamtąd i bardzo pozytywny również :)

I to co teraz napisałeś, to chyba właściwie najważniejsze w tych naszych nerwicach: i tak nam się nic nie stanie :)

 

A Ty Natik zobaczysz, że w nowej pracy odżyjesz. Zajmą Cię obowiązki. A jak poczujesz spełnienie, to jesteśmy w domu! A jakby co też jestem z Warszawy, zawsze wspomogę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taaa...tylko najpierw muszę tą pracę znalezc a z moja aktualna wiarą w siebie,poczuciem atrakcyjności nie jest najlepiej,ogolnie czuję się malo inteligentnie jakoś wrecz glupkowato:)fajnie masz Matylka,ze masz kogoś kto Cię wspiera ja takiego farta nie posiadam.mam jednak swojego synka ktory to jest moim głównym aktywatorkiem,tak czy siak musze wstac codzien rano i sie nim zajac,mamy tylko siebie przeciez.

musze wiec sie zawziac,zebrac w sobie i wyleczyc dla niego,dla siebie poniekad rowniez,mimo wszystko mam jeszcze troche rzeczy do zrobienia i chcialabym poegzystowac troche,gleboko mam nadzieje,ze cos dobrego moze mnie jeszcze spotkac.

znajomi twierdza,ze wmawiam sobie ta cala nerwice,ale to chyba niemozliwe co?

Matylka skoro z Wawy jestes to znasz może tą klinikę?

http://www.psychoterapeuci.pl/specjalisci.php

ide tam we wtorek,a ostatnia rzecza jakiej teraz potrzebuje to trafic na jakiegos konowala,ktory bardziej potrzebuje pomocy niż ja:)

a Ty gdzie uderzasz na terapię grupową?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam od kilku dni ataki lęku na tle że mam chorobę psychiczną że mam schizę lub coś w tym rodzaju, wydaje mi sie że mi się coś wydaje , ale wszystko dzieje się naprawdę a ja podchodze do tego z nieufnością coś puknie to ja idę sprawdzić co to było i czy było naprawdę a przytym ogarnia mnie paniczny strach , przed tym żeby nie okazało się to urojeniem, czy też tak macie normalnie obłęd, bardzo się boje wydaje mi się że mam zaniki pamięci jestem tak skupiony na sobie że nie mogę jeść i nie mogę zidentyfikować się z dniem wczorajszym normalnie jak by to był sen, jak by się to naprawdę nie wydarzyło, to że wczoraj czułem sie źle , lub dobrze nie ma znaczenia liczy się tylko dany moment dana chwila w teraźniejszości ludzie czy ja warjuję, do tego idzą lawinowo lęki przed szpitalem i co za tym idzie niemożnością pracy utrzymania rodziny, koszmar biore coaxil może to on na mnie źle wpływa ? Jestem roztrzęsiony i zpanikowany . Czy to trwanie w lęku powoduje mi takiego psikusa, nie mogę się uspokoić a dopiero w srodę mam spotkanie z terapeutą. Czy lę ptrzechodzi z jednego na drugie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi sie,ze jeżeli czlowiek naprawdę wariuje i dopada go jakas choroba psychiczna to nie ma takiej swiadomości i kompletnie nie zdaje sobie z tego sprawy.nie mysli w ten sposob,jezu...wariuje,mam schizofrenie itp.wydaje mu sie,ze wszystko jest ok tylko ludzie i caly swiat jest jakis dziwny a on sam jest jak najbardziej normalny,zreszta nie wiem tak do konca i sama sie tego boje jak cholera od dawna..mysle,ze to wynik lekow,nakrecania sie i pobudzania swojej wyobrazni w tej kwestii.do niedawna bylam pewna,że mam bardzo chory kregoslup i lada moment przestane chodzic,teraz mysle rowniez o tym ze moge miec HIV czy raka mozgu,planuje kolejne badania chociaz wiem,ze nie maja one zadnego sensu bo okaze sie jak do tej pory,ze wszystko jest good tylko moj umysl szwankuje mi z deka..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×