Skocz do zawartości
Nerwica.com

Boje się że zrobie krzywdę sobie i bliskim....


tigaraka

Rekomendowane odpowiedzi

Sinner22, bedzie dobrze:)...ciesze sie,ze zdecydowałas sie isc do psychiatry..szkoda zebys sie dluzej męczyła. NN to paskudztwo, strasznie umeczy czlowieka..ale mozna liczyc na wyleczenie. Ja calkiem podobne mialam/mam natrectwa do Twoich. Biore leki, chodze na terapie i jest lepiej:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sinner22 idź jak najszybciej mnie męczyło praktycznie od urodzenia a mam 20 lat i jedyne czego żałuje że dopiero po tych wszystkich latach poszedłem do psychiatry a nie wcześniej miałem inne dreczące myśli ale mechanizm był ten sam. Powodzenia życzę :great::great::great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też żałuję,że nie poszłam do psychiatry jak to wszystko się zaczęło.Już w dzieciństwie powinnam iść do psychiatry.Miałam w dzieciństwie tiki nerwowe,nawet nauczyciele w szkole to widzieli,pamiętam że miałam rozmowy z pedagogiem szkolnym.Ale nie wiem czemu wtedy rodzice nie zaprowadzili mnie do psychologa.Może z niewiedzy,bo nie wiedzieli,że to może mieć coś wpólnego z psychiką.A może nie chcieli przyjąć do wiadomości,że z ich dzieckem może być coś nie tak i trzeba to leczyć.No ale cóż,czasu nie da się cofnąć i nie ma co ubolewć nad tym co było,bo to nic nie zmieni.

Ja się niepokoję najbardziej właśnie tym,że miałam jakąś natrętną myśl że coś komuś zrobię,a potem nieraz naprawdę myślałam że to zrobiłam,nie wiem czemu.Tak jak pisałam o tej sąsiadce.Może to się bierze z niepewności siebie.Może podświadomie wiedziałam,że nic nie zrobiłam ale nie byłam tego pewna i dlatego tak myślałam.Albo w momencie gdy koło niej przechodziłam miałam natrętną myśl,natrętne wyobrażenia,przestraszyłam się i potem mózg przyjął to co sobie wyobrażałam,myślałam za prawdziwe.Nie wiem jak to wytłumaczyć.Może za bardzo się nakręcałam i myślałam za dużo,a człowiek jak obsesyjnie o czymś myśli,przejmuje się czymś,wkręca sobie coś to potem może naprawdę zaczyna w to wierzyć i jest przekonany że tak było.

Maskra,jakie to wszystko zawikłane jest...Ja też Wam życzę powodzenia :great::D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miewałem kilka lat temu myśli o zrobieniu komuś krzywdy (w rzeczywistości nie zamierzałem nikomu nic robić), gdy się mocno wkurzyłem. Wyobrażając sobie to, będąc na osobności, wyładowywałem też swoją agresję na powietrzu, symulując kopanie i bicie. Ale przeszło mi to. Obecnie, gdy się mocno wkurzę, to wyzywam wszystkich (też tylko w myślach).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123 To normalne że jak się wkurzysz na kogoś to jesteś wściekły,targają Tobą wtedy negatywne emocje i masz ochotę zrobić coś tej osobie co Ci zalazła za skórę,choć tak naprawdę nie zrobiłbyś tego,ale masz takie myśli.Ale dziwne jest gdy masz złe myśli wobec osób,które widzisz po raz pierwszy w życiu lub są Tobie obojętne i nie masz złego humoru wtedy a tu nagle takie myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123 To normalne że jak się wkurzysz na kogoś to jesteś wściekły,targają Tobą wtedy negatywne emocje i masz ochotę zrobić coś tej osobie co Ci zalazła za skórę,choć tak naprawdę nie zrobiłbyś tego,ale masz takie myśli.Ale dziwne jest gdy masz złe myśli wobec osób,które widzisz po raz pierwszy w życiu lub są Tobie obojętne i nie masz złego humoru wtedy a tu nagle takie myśli.

Gdy się wkurzę, to mnie tak roznosi, że odreagowuję swoją złość na przypadkowych osobach (ale tylko w myślach), niekoniecznie musi być to ta osoba, która mnie zdenerwuje, jestem wściekły wtedy na wszystkich.

Nie pisałem nic o tym, że mam takie myśli, gdy nie mam złego humoru. Co prawda, zdarzy mi się czasem mieć coś takiego, gdy nie mam złego humoru, ale to już w takim jakby moim własnym świecie fantazji, a fantazje to miewam przeróżne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123 Najważniejsze,żebyś nie trzymał złości w sobie,nie tłumił jej,wyładuj tą złość.Wiadomo,żeby nie wyładowywać jej na innch osobach,ale gdy czujesz żal,złość to nie trzymaj tego w sobie,tylko spróbuj komuś o tym powiedzieć co czujesz,albo wykrzycz to lub nawet wypłacz się,bo tłumieniem w sobie negatywnych uczuć wyrządzasz sobie krzywdę.Albo gdy ktoś Cię rani to powiedz mu to rosto w twarz,powiedz mu co czujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123 Najważniejsze,żebyś nie trzymał złości w sobie,nie tłumił jej,wyładuj tą złość.Wiadomo,żeby nie wyładowywać jej na innch osobach,ale gdy czujesz żal,złość to nie trzymaj tego w sobie,tylko spróbuj komuś o tym powiedzieć co czujesz,albo wykrzycz to lub nawet wypłacz się,bo tłumieniem w sobie negatywnych uczuć wyrządzasz sobie krzywdę.Albo gdy ktoś Cię rani to powiedz mu to rosto w twarz,powiedz mu co czujesz.

Nie mam za bardzo jak wyładować. Nie mam komu o tym powiedzieć, nie mam gdzie tego wykrzyczeć, płacz też odpada, bo nie chcę czuć się jak słabeusz i tchórz, no i powiedzenie w twarz też odpada, bo każdy w moment mnie zakrzyczy. Muszę tłumić w sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123 Nie musisz tłumić w sobie.Musisz wyrzucić to z siebie,bo zaburza to Twoją równowagę emocjonalną i wywołuje cierpienie.Porozmawiaj np. z rodzicami,rodzeństwiem; po prostu z jakąś zaufaną osobą,nie wierzę,że nie masz chociaż jednej bliskiej Ci osoby,której możesz wszystko powiedzieć.A co do płaczu to nie prawda,że płaczą tylko słabeusze i tchórze,kto Ci takie pierdoły naopowiadał?Każdy płacze,tylko nie każdy się przyznaje...

U mnie też jest problem z powiedzeniem komuś w twarz jak mi się coś nie podoba.Nie wiem czemu mam opory,może dlatego,że się boję,że mnie zakrzyczą,albo coś mi powiedzą i będzie mi głupio,ale to dlatego,że brak nam pewności siebie i mamy niską samoocenę.Ale trzeba bronić swoich racji,przynajmniej potem nie będziesz miał do siebie pretensji,że siedziałeś cicho i nie spróbowałeś się obronić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Porozmawiaj np. z rodzicami,rodzeństwiem; po prostu z jakąś zaufaną osobą,nie wierzę,że nie masz chociaż jednej bliskiej Ci osoby,której możesz wszystko powiedzieć

Nie mam takiej, której mógłbym powiedzieć wszystko.

 

A co do płaczu to nie prawda,że płaczą tylko słabeusze i tchórze,kto Ci takie pierdoły naopowiadał?

Tak zostałem wychowany.

 

Ale trzeba bronić swoich racji,przynajmniej potem nie będziesz miał do siebie pretensji,że siedziałeś cicho i nie spróbowałeś się obronić.

Właśnie dzięki temu, że nie bronię swoich racji, unikam stresowych, konfliktowych sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio po problemach z małą, też mam znowu nawrót tych głupich myśli. Ostatnia noc była koszmarna. Bałam się, że jak mała zaśnie, to wezmę nóż ( panicznie boję się dużych noży) i wbiję go w nią. Starałam się sobie wytłumaczyć, że to tylko znowu moje natrętne myśli, że to reakcja organizmu na stres, który ostatnio przeszłam, ale nic to nie dawało. Leżałam i się trzęsłam, bo oczywiście znowu mi się włączyły lęki. Potem zaczęłam się bać, że jak zasnę, to zacznę lunatykować (co nigdy mi się jeszcze nie zdarzyło), stracę w ten sposób kontrolę nad sobą i zrobię jej krzywdę. Panicznie bałam się utraty tej kontroli, że wtedy będzie tak, że nie umiejąc siebie kontrolować, zrobię małej coś złego. Nie wiem kiedy zasnęłam, próbując się relaksować i myśleć o zupełnie czymś innym, wstałam rano, to pierwsze co, to poleciałam do małej do pokoju, sprawdzić, czy aby na pewno nic jej nie zrobiłam, w czasie, kiedy spałam. Teraz siedzę i się boję, że to chyba mi się śni, że ona dalej cała żywa i zdrowa, bo może jednak jej coś zrobiłam podczas mojego snu, ( wciąż mam tu na myśli te wbicie w nią noża), tylko jakoś tego nie widać?

Te myśli mnie denerwują. Zdaję sobie sprawę, że to tylko ta moja pieprzona nerwica, ale nie umiem sobie tego dzisiaj wytłumaczyć. Do tego sprawy kobiece, a wtedy te jazdy mi się nasilają.

I tak bardzo boję się, że może jestem nienormalna, że może to jednak nie nerwica, skoro tak myślę o dziecku, które kocham. Może mam jakieś rozdwojenie jaźni, schizofrenię czy jakieś inne paskudztwo? Może jestem jakimś psychopatycznym mordercą, którego trzeba izolować od innych, tylko jeszcze to nie wyszło na jaw? Może ja, to nie ja, ale jakiś obcy ludzik, który we mnie siedzi, opętał mnie? ( opętania też panicznie się boję). Fakt, że podniosło mi ostatnio ciśnienie porządnie, ale przecież to moja córcia, której chcę pomóc w jej problemach. Boję się, że nie nadaję się na matkę, że nie podołam, znowu cała odpowiedzialność jest na moich barkach, znowu nie ma obok nikogo, kto mógłby mi pomóc, znowu dobija mnie ta okropna samotność w realu.

Zawsze umiałam zachować bardzo wysoką samokontrolę, wiem, że to też pewien mój problem. Teraz panicznie boję się, że mogę tę kontrolę utracić i wtedy zrobię córci krzywdę. Nigdy nie dopuszczałam do utraty tej kontroli, ale co będzie, jeśli kiedyś nieświadomie tak się stanie?

Nienawidzę mojej choroby, przez nią staję się czasami słaba i strachliwa. A przecież zawsze muszę być silna, pewna siebie, nie mogę okazywać swoich słabości, aby inni nie widzieli, że coś ze mną nie tak. Nie mogę być mięczakiem, bo przecież mam dzieci, które muszę wychować, które mnie potrzebują. Zresztą zawsze mi to "rodzina" powtarza. Boję się, że jak rozkleję się, to zabiorą mi dzieci, mała nie daj boże trafi do jakichś złych ludzi, ktoś ją skrzywdzi, a ja nie będę nawet umiała jej pomóc.

Trochę mi lepiej jak to z siebie wyrzuciłam, ale teraz boję się, że przeczyta to jakiś kurator, policjant czy ktoś taki i że zaraz mnie zamkną w wariatkowie, bo jestem nienormalna, a dzieci mi zabiorą.

Lepiej wyłączę forum, żeby tego nie wykasować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie bój się, Twojej małej nic nie ma i nie będzie, nic jej nie zrobisz bo nie da się coś złego zrobić jeśli tego nie chcesz i się tego boisz. Jak pojawią się znowu te myśli to przede wszystkim nie zastanawiaj się nad tymi myślami i nie panikuj jak one się pojawią. Wiem, że łatwo mi się mówi, ale to naprawdę dobry sposób. Te myśli będą Cię atakować i nachodzić wbrew Twojej woli, ale nic na to nie poradzisz, bo taka jest cecha tych chorych myśli- są natrętne. Nie możesz zapanować nad swoimi myślami, ale możesz zapanować nad zachowaniem, więc jak napadną Cię te myśli musisz sobie powiedzieć, że nic złego nie zrobisz bo nie chcesz nic złego zrobić. A tym myślom daj swobodnie przepływać i śmiej się jak się one pojawią, bo to tylko durne myśli.

I nie jesteś żadnym psychopatą, psychopata nie bałby się i nie zastanawiał nad swoim zachowaniem, tylko po prostu zrobiłby to a potem tego nie żałował.A Ty się boisz i nad tym zastanawiasz. I nikt po Ciebie nie przyjedzie, żadna policja, bo ludzie z nerwicą natręctw nie są niebezpieczni. Gdyby tak było to wszystkich tu na forum musieliby zamknąć. Ja pisałam też o moich myślach a jakoś nikt po mnie nie przyjechał ;P

Uważam, że powodem Twoich myśli może być stres, przemęczenie, ale też to, że z jednej strony z zewnątrz chcesz uchodzić za silną, twardą kobietę, która ze wszystkim sobie sama radzi i nie potrzebuje pomocy a tak naprawdę z drugiej strony wewnątrz chcesz, aby Ci ktoś pomógł i czujesz się, że problem Cię przerasta, ale boisz się prosić o pomoc bo uważasz że to oznaka słabości. Czyli przechodzisz jakby wewnętrzny konflikty pomiędzy tym co czujesz a tym co uważasz, że powinnaś lub nie powinnaś robić. A proszenie o pomoc nie jest oznaką słabości, często jest tak, że człowieka coś przerasta, nie jesteśmy jakimiś robotami i nie jesteśmy doskonali. Masz prawo się komuś wyżalić, powiedzieć komuś to co czujesz, co Ci się podoba a co nie. Przede wszystkim uważam, że nie powinnaś dusić w sobie negatywnych emocji, bo to potem obraca się przeciwko Tobie.

Zapisz się do psychologa i powiedz mu o swoich myślach o problemie, psychoterapie pomogą Ci dojść do równowagi psychicznej. I nie bój się, Twojej córeczce nic się nie stanie, jedyne komu możesz zaszkodzić to sobie, jeśli nie będziesz leczyć tej nerwicy i pozwolisz aby ona dalej się rozwijała i zawładnęła Twoim życiem. Poproś kogoś o pomoc np. męża albo kogoś innego z rodziny, nie bój się prosić o tą pomoc, masz do niej prawo.

Pozdrawiam i życzę powodzenia ;))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwicę leczę, bo od grudnia mam nawrót. I co poczuję się lepiej, to potem nagle coś wyskoczy. Tak jak teraz te myśli. To ja już naprawdę wolę bać się wychodzenia z domu ( bo z tym umiem już sobie jakoś radzić i przełamywać) niż mieć takie głupie myśli, które powodują, że wpadam w panikę.

To nie jest tak, że ja chcę uchodzić za silną i twardą kobietę. Ja muszę taka być, z racji sytuacji rodzinnej. Bardzo chętnie skorzystałabym czasami z czyjejś pomocy, ale po prostu nie mam w pobliżu nikogo takiego. Dlatego świadomość, że cała odpowiedzialność spoczywa na mnie, bywa czasem dobijająca. Tak, muszę być takim bezawaryjnym robotem, bo w przeciwnym wypadku cierpią na tym moje dzieci. I tak ostatnio kiedy miałam nawrót nerwicy odbiło się to na nich, bo nie umiałam się za bardzo pozbierać.

Mam skierowanie na terapię, próbuję się zmobilizować i dojść do poradni, aby zapisać się. Podświadomie chyba jednak obawiam się tego, bo zawsze znajdzie się powód, aby nie iść w tamtą stronę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Ja mam to samo w stosunku do moich dzieci. Zmagam sie już z tym 3 lata tyle samo chodzę na terapię. Do tego w ostatnim czasie doszła nowa obsesja jak bardzo ich nienawidzę. A nienawidzę sama siebie że tak myślę i tak czuję. Jestem najgorszą matką na świecie, moje dzieci zasługują na kogoś lepszego i myślę sobie czasem że lepiej by im było beze mnie. Czy mało już wycierpiałam sama będąc dzieckiem że los jeszcze zgotował mi takie piekło na ziemi? Przecież nie chce skrzywdzić swoich dzieci ani tym bardziej ich nienawidzić. Czy to kiedyś się skończy? Tak bardzo cierpię że sama siebie powoli tym zabijam.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Selenhe Idź na terapię, nie zwlekaj z tym, bo będzie Cię to męczyć, wierzę,że terapia Ci pomoże. Ashlee Ty tak samo zapisz się na terapię, bo widać, że się męczysz z tymi myślami i masz wyrzuty sumienia a nie potrzebnie bo jesteś dobrą matką i kochasz swoje dzieci, tylko przez tą chorobę wmówiłaś sobie, że jest inaczej. Widzisz jak to jest, że człowiek nie mało w życiu wycierpi a jeszcze jakby tego było mało dopadnie go takie g..no. Ja też mam nieraz żal do Boga, do losu, że co ja takiego zrobiłam, że dopadło mnie to dziadostwo. Patrze nieraz na innych ludzi i się zastanawiam czemu ja nie mogę tak żyć normalnie jak oni, tylko zawsze muszę się czymś zamartwiać, zawsze musi mnie coś dręczyć i ciągle mam wyrzuty sumienia. Miałam tyle planów i marzeń, a ta pieprzona choroba mi wszystko odebrała, bo teraz nic mi się nie chce, nie widzę w niczym sensu. Ale jest przecież szansa, żeby wszystko było normalnie, tylko trzeba z tej szansy skorzystać. Ja zamierzam się leczyć z tego dziadostwa. Szkoda, że tak późno, ale lepiej późno niż wcale.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te myśli są okropne... też tak miałam, bałam się utraty kontroli że się w nocy obudzę i coś zrobię domownikom. Bałam się ostrych narzędzi, że komuś je wbije. Psycholog tłumaczyła mi, że to tylko myśli, to nie fakty, że mam pozwalać im przepłynąć i rozmawiać z nimi oraz się do nich śmiać. To tylko myśli... Jak zaczęłam je negować i z nimi rozmawiać to zniknęły. Przychodzą czasami na chwilę, ale nie męczą już tak jak wcześniej. Biorę leki, chodzę na psychoterapię i wierzę, że zwalcze tego potwora. Życzę powodzenia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rozumiem cię, ale ja natomiast boje się jedynie, że zrobie krzywdę bliskim. jest to na tyle drastyczne, że boje sie, iż ich ciała np. spale oraz, że nikt nigdy nie dowie się, że to ja...to straszne, ale pocieszam się, że w tych czasach takie sprawy latwo się rozwiązuje. nie wiem już co mam robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te myśli są okropne... też tak miałam, bałam się utraty kontroli że się w nocy obudzę i coś zrobię domownikom. Bałam się ostrych narzędzi, że komuś je wbije. Psycholog tłumaczyła mi, że to tylko myśli, to nie fakty, że mam pozwalać im przepłynąć i rozmawiać z nimi oraz się do nich śmiać. To tylko myśli... Jak zaczęłam je negować i z nimi rozmawiać to zniknęły. Przychodzą czasami na chwilę, ale nie męczą już tak jak wcześniej. Biorę leki, chodzę na psychoterapię i wierzę, że zwalcze tego potwora. Życzę powodzenia :)

 

ja akurat nie mam takich lęków, ale bardzo często np patrząc na nóż zastanawiam się czy byłabym w stanie komuś coś zrobić, albo co by się stało, gdybym przez przypadek coś komuś nim zrobiła... wiecie o czym mówię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A już było tak fajnie , spokój był, a w nocy znowu się zaczęło. Ostatnio zdenerwowałam się na córcię znowu i chyba organizm w ten sposób odreagowuje. Znowu wróciły natrętne myśli i panika. Nienawidzę tego. Mam tyle na głowie do zrobienia, moje plany, które miałam zaczynają sie powoli ukladać, a tu znowu bum...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A już było tak fajnie , spokój był, a w nocy znowu się zaczęło. Ostatnio zdenerwowałam się na córcię znowu i chyba organizm w ten sposób odreagowuje. Znowu wróciły natrętne myśli i panika. Nienawidzę tego. Mam tyle na głowie do zrobienia, moje plany, które miałam zaczynają sie powoli ukladać, a tu znowu bum...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim wczoraj doświadczyłam dziwnego uczucia. Podczas trzymania noża nachodziły mnie dziwne myśli w stosunku do własnego taty ... w pewnym momencie zrobiło mi się słabo i chyba wstyd przed samą sobą, że w ogóle mogę myśleć, ze moge kogoś skrzywdzić tym bardziej moich bliskich, których kocham najbardziej na świecie. Wstyd mi przed samym sobą ale to jakbym nie była ja ..... Zastanawiam się czy powinnam iść do psychologa co śmieszniejsze sama jestem po psychologi. Nie wiem jakie jest podłoże takich obsesji może ktoś wie???? Pomóżcie!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nere podłoże takich myśli może być różniaste ;). Zrobiło Ci się słabo, bo zapewne pojawił się lęk i napięcie - przy takich myślach to normalne. Ale! to tylko myśli i nic więcej. Idź do psychologa. I jeszcze jedno - w przeszłości nic się nie wydarzyło? Rodzice byli OK?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×