Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cati

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Cati

  1. Alusia dzięki za słowa otuchy i za wsparcie -papa
  2. otrzywiście ,to co napisałam wyżej to taki mały żarcik ,wiem ,ze nie można tych myśli miec w dupie -bo one raz że są to dwa nie chcą zniknąc tylko siedzą głęboko w psychice .Oto przykłąd -dzisiaj mój mąz dostał propozycję wyjazdu za granicę -do pracy{Majorka}-i co?....i wszystko by było cacy -tylko ,że ja zaraz przypomniałam sobie -jak było jak już raz był w delegacji-jakie miałam jazdy -no i zaczęłam się bac -że to wszystko wróci-możliwe ,że mógłby nas tam ściągnąc -ale ja nie wiem ,czy dała bym radę tam DOLECIEĆ ...nierealne -jadąc dalej samochodem -mam ataki lękowe ,a co dopiero lecieć samolotem -kurcze co ja mam robić -do tego dojdą natręty i co wtedy ???nie wiem co mamrobić -bo mój mąz cieszy się na tą propozycję -a ja się zaczynam bac i nakręcam się pomału -bardzo żle.... Chciała bym zrobić prawojazdy -ale czy dam radę ???moja choroba nie pozwala mi się rozwijac -przez nią nie mogę realizować swojego życia-marzeń... narazie jest ok -ale nie wiem co dalej będzie ze mną -zaczynam się bac -kurcze a było ,już tak dobrze -może powinnam zacząc brać jakieś leki -na zapas?nie za bardzo się z tym wszystkim czuję ... [ Dodano: Sro Gru 27, 2006 8:54 pm ] Alusia jakoś zaznaczył mi się niechcąco cały twój post -sorry
  3. Mieć w dupie i myśleć o innych pierdołach.....
  4. Kasjopea -fajnie ,ze opisałaś nam swoja historię i że dajesz radę z tąchoroba żyć -wiesz już ,że to emocje -brak miłości zrozumienia, bycia blisko kogo się kocha ,ze teraz tak masz a nie inaczej-wiesz ja miałam też przechlapane dzieciństwo -matka non-stop depresja ,lęki schizy -szpitale -ojciec alkoholik...nikt mi nie dał ciepła ,miłości -tak ,teraz wiem -obwiniałam swoją mamę o to -chociaż i tak nie było najgorzej wiem że niektóre dzieciaczki maja gorzej -o wiele gorzej.....dzisiaj w wieku 31 lat -dzięki mojemu alkoholizmowi-dowiedziałam się ,że moja mama nie była wstanie mi dac miłości -bosama jej nie miała -raz jako dziecko ,dwa jako żona -była {bo zmarła}współuzalezniona od ojca-mam dwie siostry ,ja i one jestesmy DDA-jest http://www.dda.pl/ i tak to wyglada -tylko ,że ja się jeszcze uzalezniłam -lęki miałam od ciecka -przerodziło się to w NL-a póżniej NN....obecnie jest lepiej....Piszesz ,że nasze lęki mają zródło-ale co piwiesz jeżeli lęki dotyczą nie nas osobiście ,tylko naszych dzieci ?że nasze natręctwa skupiają się właśnie na nich -skąd się to bierze ?jak to wytłumaczyć .....??
  5. Tak,tak na początku trzeba te myśli zakceptować -pózniej je ignorować tzn -jakjuz są to niech sobie będą ...nie walczyć z tymi chorymi myslami -bo i taksie przegra ,i wtedy jest jeszcze gorzej -tak robić jak Alusia miec je w dupie....a odejdą ,może nie na zawsze ,ale co tam -kazdy coś ma... [ Dodano: Wto Gru 26, 2006 9:52 pm ] acha ,wiem ,że to nie jest proste ,ale możliwe-więc taki proces może potrwać trochę ...ale warto
  6. Nonenow wolnośc -link ,który podałes otwiera się -ale jest w języku angielskim-moze tak coś po polsku?
  7. Fajnie alusia Ciebie poznać -jest mi szczerze miło ,damy razem radę tu trzymaj mój numer gg jak coś to pisz...1785545-narazka cześc
  8. Wiesz ja mam coś takiego że pojawiają się takie myśli a potem lęk przed tym że mogłabym coś zrobić ale w rzeczywistości to jest nierealne. To jakieś pojeb...-za przeposzeniem myśli nie dają mi spokoju. W rzeczywistości nigdy w życiu nikogo bym nie skrzywdziła-nawet nigdy bym rybe na wigilie nie zabiła a co dopiero bliskie mi osoby. Alusia -ja jak miałam natręty-nie pojawiały mi się w głowie nawet takie myśli ,że bym tego nie zrobiła.....bałam się że to zrobię i tu pies pogrzebany....Pojawiały sie myśli natretne ,pózniej strach ,że mogłabym coś takiego zrobic np zabić moje male dziecko...{okropnośc}-ten strach taki mnie paralizował ,że nawet mi przez myś nie przeszło ,że to urojone myśli....tera patrzę na to inaczej -wiem ,ze to tylko moje chore myśli -bo w naturze ,to tak jak ty ,nawet muchy mi szkoda ,a dzieci moje to jak skarcę "dam i klapsa"to mam zaraz wyrzutu sumienia...Nie wiem -skąd nam się to w głowie tworzy ,te chore myśli ....możliwe ze dlatego że jesteśmy wrazliwimi ludzmi,wszystko możliwe...pa pa
  9. Tezmiewałam takie zjazdy po alkoholu i po marysce....pamiętam ,że kiedyś po 2 dniowej balandze {biwak}-mój znajomy zawiózł mnie z pola namiotowego na pogotowie tam dostałam zastrzyk na uspokojenie ,a pózniej do domu -byłam wykończona -mój organizm i mózg tego juz nie wytrzymał -pózniej nie spałam z dwa tygodnie miałam oczy zamknięte ale mózg mi się nie wyłączał -okropność ,do tego doszła depresja i okropne lęki ...to był poczatek ,bo po roku zaszłąm w ciąże i nabawiłam się natręctw...ale tak ogólnie to lęki miałam juz jako dziecko...hmmmm Myślę ,że alkohol -rozwinął moją chorobę ...w sumie dopiero od roku nie piję wcale -pnieważ tak czy siak zawsze coś mi było ...jak lęki ustąpiły -lub się zmiejszyły -to pojawiały sie natręctwa ,Tak ,nie piję lekarz psycholog stwierdził ,że jestem uzależniona od alkoholu -zaczełam terapię 5 grudnia 2005 roku dla alkoholików .Nie mam zamiaru tu nikogo umaralniać ,czy mówic co ma ktoś robic ,ale wiem na własnej osobie ,ze alkohol i marysia pogłębiaja lęki-mozna się nabawić otępienia,lub psychozy alkoholowej..więc nie pijcie alkoholu ,a jak juz to naprawdę w małych ilościach -naprwdę małych....po tym co przeszłam ,to naprwdę dziwię się sobie ,że nie trafiłam do świrów -choć lekarz juz mi proponował szpital-nie umiał trafnie wystawić diagnozy....otrzywiście nie zgodziłam się ,wiem co niektórzy tu przezywają -mogę was pocieszyć tym ,ze to minie .....a w najgorszym przypadku trzeba nauczyć się z tym żyć ......ażeby minęło czeba to zakceptować -trzeba siebie zaakceptowac takim jakim się obecnie jest....napewno przyjdą lepsze dni.... [ Dodano: Pią Gru 22, 2006 7:20 pm ] A tak naprwdę podejżewam ,że nikt tu kto palił marychę -nie palił jej w sposób umiarkowany -myslę ,że wszyscy przedawkowaliśmy to zioło -nie zanczy to ,że palenie marychy w sposób umiarokowany jest ok -NIE ,marycha może byc nasączona kwachem ,lub innym gównem ,więc palenie kontrolowane -może być złudne...ja zawsze przedobrzyłam .... :|
  10. Alusia -ja jeżdze na terapię dla alkoholików,mam wspaniałego terapeutę ,niestety tylko od uzaleznień.W chorobie alkoholowej też pojawiają się natrętne myśli np o tym żeby się napic .Chciałam Ci powiedzieć ,że ja obecnie -nie miewam ,ąz tak strasznych myśli ,jakie miałam wcześniej ,wiem ,że to moze być cisza przed burzą ,ale narazie mam spokój,,,ale napewno powiem mojemy psychologowi o tym ,że miewałam takie myśli ,może cos razem ustalimy,,,i że boje się że to wróci,.Pamiętam moją wizytę u psychiatry -któremu powiedziałam o swoich natręctwach -wtedy nawet nie wiedziałam że tak to się nazywa-on mnie chciał wysłac do świrów {mój Kamil miał wtedy może mieśiąc },a on chciał mnie wysłać do szpitala -nie zgodziłam się i od tamtej pory nikomu o swoich natręctwach nie mówiłam ,aż do chwili gdy poznałam świetną dziewczynę ona jest Świadkiem Jehowy,jej się wygadałam -ona przyniosłam mi parę świetnych artykułów dotyczących tej choroby-ulzyło mi ..pamiętam jak mi ulżyło... Noi teraz to forum ,wasze wypowiedzi...lepiej żeby go nie było-no cóz ale niestety -jest -bo jest taka choroba-która mnie też dotyczy -ale dobrze chociaż nie byc samemu...pozdrowienia
  11. Mała Mi - dałaś mi nadzieję na wyleczenie się.. :)-napisałaś,myślę ,że z tego nie mozna tak do końca się wyleczyć ...choroba może na jakiś czas ucichnąc ,ale może w każdej chwili wrócić.Do tej pory ,gdy jadę samochodem jako pasażer ,mam mysli ze mogłabym kogoś wypchnąc....no cóż -było gorzej ....Ale jestem pewna ,że można z tym żyć ...no chyba ,że są już ostre stanytej choroby...więc trzeba brac leki i tak jak ktoś już wczesniej pisał ,nie zatrzymywać myśli...dać upust swoim myślą ,niech się dokończą ,tedy jest lżej ,mozliwe że na jakiś czas znikną z naszej głowy....bardzo pomocne są tez cwiczenia oddechowe...powodzenia
  12. Właśnie -czy natręctwa i stany lękowe ....mogą być przyczyną traumatycznego dzieciństwa? przecież -musi byc przyczyna tej choroby .Ja pamietam ,że przed natręctwani -miałam straszne ataki paniki lękowej...do tego doszły natręctwa...koszmar
  13. Cześc wam wszystkim ..przypadkowo odkryłam to forum,z czego bardzo się cieszę -ponieważ wiem teraz że nie jestem sama-łaczy nas ta sam paskudna choroba. Moje natręctwa zaczeły sie dośc dawno 12 lat temu kiedy to urodziłam synka...i właśnie wtedy zaczeły mnie nachodzić straszne mysli związane z moim maleńkim synem ...tresć moich myśli -to istny horror-lekarz psychiatra -postawił diagnozę -depresja po porodowa...?dokładnie tak ze znakiem zapytania-ponieważ ja zajmowałam się moim dzieckiem -byłam i jestem bardzo opliekuńcza -nigdy nie miałam zamiaru zostawić mojego Kamila...ale bywały lepsze i gorsze dni...były dni koszmaru ,gdy moje natrętne myśli się nasilały-bałam się byc sam ze swoim dzieckiem -strach mnie paraliżował-nikt nie umiał mi pomóc ja sobie sama też ...Kamil miał 6lat ,gdy urodziłam córeczkę ...w ciąży pojawiały się już natręty-ale tłumaczyłam to chormonami-i znów powtórka rodzi mi się śliczna córeczka -wszyscy szczęśliwi -tylko nie ja!-wróciły natręctwa-bardzo naśilone -ale to ukrywałam i meczyłam sie okropnoie-obwiniałam siębie -zaczełam chodzić po psychiatrach -nikt nie umiał mi pomóc-zaczełam popijać coraz cześciej i częściej -chociaż od koąd pamiętam lubiałam ten sport{jestem DDA}-i obecnie też jestem uzależniną od alkoholu-trafiłam na terapię dla alkoholików-obecnie rok minął jak nie pije-syn ma 12 lat ,córeczka 6-natręctwa ucichły-nieraz tylko coś po głowie mi przejdzie -ale wiem ,ze to chorobowe-jakoś mija -jakoś ciężko....boje się że wrócą te stany -że odezwie się ten "potwór "...kocham moje dzieci...ale nigdy nie doznałam tego códownego uczucia macieżyństwa-szkoda...kochani życzę wam pogody ,usmiechu ,i wwzystkiego co najlepsze ....
×