Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zwykłe lenistwo? Czy prokrastynacja?


piterotr

Rekomendowane odpowiedzi

Mam tak często. I w sumie dzisiejszy dzien to najlepszy przykład żeby wam o tym opowiedzieć tak na świeżo. Też tak macie, że mając wolny dzien planujecie sobie wiele ambitnych zajęć a na końcu i tak gó*no z tego wychodzi? Ja dzisiaj miałem napisać list z angielskiego, pouczyc sie słowek, zrobić zadania z matematyki i poczytać "Przedwiośnie" z Polskiego. Co to jest w stosunku do calego dnia? NIby nic. No ale tutaj wejde na facebooka, troche poslucham muzyki, tu wyjade do kolegi, i tak jakoś ku*wa uciekam od tego wszystkiego... Mimo że mam świadomość, że musze to w koncu zrobić.. I tak mi godziny uciekaja, robie wszystko, ale nie to co zaplanowałem... Jest godzina 17.07 a ja nie zrobilem jeszcze NIC. Znowu mi sie zrobia zaległości, i znowu bede jeszcze bardziej zły na siebie, tak sie własnie zazwyczaj rodza u mnie chore myśli. Jak myślicie, tak z psychologicznego punktu widzenia. Jestem zwykłym leniem, skazanym na to żeby być robalem do końca życia, czy to może kolejny skutek mojego dzieciństwa jakie zgotowali mi własni rodzice? Jak z tym walczyć? Bo zmuszanie sie nie pomaga...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może tak do końca nie chcemy osiągnąć tych rzeczy. Może bylejakość też jest pociągająca. Gdy widzę swoje życie z certyfikatem z Mensy to zmienia się tyle, że mam jakiś druczek na biurku, który przy odrobinie umiejętności z grafiki mógłbym sobie sam wydrukować.

 

Może człowiek ma jakieś mechanizmy oszczędzania energii. Z resztą nie wiadomo, jak by wyglądał świat gdyby każdy był ambitny. Może jakaś szara masa wyjadaczy chleba też jest przydatna. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i ;) Ale nie czuje sie dobrze w roli człowieka z szarej masy, i nie umiem sie pogodzić z tym, że wlaśnie tam sie znajduje. Ja nie moge znaleźć miejsca dla siebie. Ale nie chodzi juz o to. Chcialbym poprostu znać sie kiedys na czyms, opanować jakiś język może. I miec jakas lepsza szkole za soba, a przede wszystkim czuć satysfakcje z wykonanych zadań. Wiem, że to by poprawilo moją samoocene. Ale jakoś nie umiem ruszyc z miejsca ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czasem jak nadejdzie taki dzień, średnio raz w miesiącu, że nadciąga mobilizacja, czuję się podekscytowany, że robię coś ciekawego, że może coś osiągnę, będę kimś. A potem się włącza tryb analizy, że nic się nie zmieni, nadal będę tym samym człowieczkiem z plasteliny, tylko będę umiał jakieś nowe tricki jak jakiś szczur tresowany. Gdyby dała się jakaś taka bardziej drastyczna zmiana, albo obniżenie poprzeczki to by było fajnie dla mnie. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o to że jestem znudzony codziennością. Nic mnie nie pociąga. Jak dziecku dasz klocki LEGO to się zachowuje jakby jakiś skarb znalazło. Ja bym mógł być jakimś cezarem, władać Rzymem, a bym narzekał, że wszystko jest nie tak. Chodzi o to, że nie ma takiej rzeczy, która na dłużej by mnie zadowoliła. Na powierzchni czasem się może z przyzwoitości uśmiechnę, ale wewnątrz to Smurf Maruda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja definicja rozróżniająca lenistwo od zaburzenia psychicznego jest taka. Że ktoś leniwy czerpie przyjemność z lubianych rzeczy, a omija te których nie lubi, wymigując się od obowiązku. Natomiast ktoś "z problemem" nie czerpie przyjemności ani z tego co teoretycznie lubi ani co oczywiste z tego czego nie lubi. Najchętniej by się położył w łóżku i zniknął. No przecież kogoś takiego trzeba leczyć, a nie grozić kapciem, że jest leniwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to możemy sobie podać ręke. Ja mam tak samo, wielki zapał, motywacja, a w krótkim czasie analiza i zupelnie odwrotne myslenie. np.

"Naucze sie Anglika, fajnie bedzie pojechać jakimiś tekstami po angielsku wśród znajomych, a i inni beda czuli wiekszy respekt jak zobacza ze to umiesz, wieksza szansa na prace za granica, i wgl szanse na lepszy rozwój" to są moje myśli. No a potem jakiś pieprzony głos mówi mi "Nie dasz rady, tego jest za duzo, nie pogodzisz pracy jaka teraz wykonujesz z dobrym wyksztalceniem, mogłeś sie za to zabrać wcześniej" I tak w kolko. Nie wiem czy rozumiecie co teraz pisze, poprostu staram sie jak najbardziej opisac stan w jakim sie znajduje. No i tak to u mnie leci w kółko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam w sobie taki głos: "zrób coś ze swoim życiem, jest do niczego". No a przecież to wymaga czasu, to nie jest tak, że wcisnę guzik i nadejdzie odmiana. Dlatego wtedy sobie mówię, że kiedyś tam będzie lepiej, skoro nie jest teraz. Daję sobie czas, co uwalnia mnie z takiego musu zrobienia czegoś nagle. Ale dzięki temu też się wkrada prokrastynacja i jestem mistrzem szachowym roku 2025, choć tak na prawdę ledwo się łapię na zielony kolorek na kurniku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I sie tak zastanawiam, czy tak przeżyje całe swoje życie na ciaglych wyrzutach, kończąc jako zwykly nieudacznik, czy moze w koncu dojde do czegos. Bede mogl zapewnić dzieciom normalny dom, nie to co mialem ja. Lepsze rzeczy, jakieś wakacje, wycieczki do kina itp... Nie chodzi o to, żeby sie podcierać dolarami, tak od razu zastrzegam ;) Ale wiecie, poprostu stać sie kimś lepszym. Z dumą spojrzeć w lustro. O to chodzi.

 

-- 19 gru 2013, 18:22 --

 

Wszystko do siebie bardzo podobne. Nadal wierzysz, żę zmienimy kiedyś sposób myślenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami sam siebie sie pytam "A może nie dałeś z siebie wszystkiego". Ale czemu kurwa nie, jak aż tak mi to przeszkadza... Zbyt trudne sprawy :P No nic, ja ide do psychoterapeuty, kolejne podejście czas zaczac. Fajnie, że chociaż sie próbuje, to trzeba doceniać :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja definicja rozróżniająca lenistwo od zaburzenia psychicznego jest taka. Że ktoś leniwy czerpie przyjemność z lubianych rzeczy, a omija te których nie lubi, wymigując się od obowiązku. Natomiast ktoś "z problemem" nie czerpie przyjemności ani z tego co teoretycznie lubi ani co oczywiste z tego czego nie lubi. Najchętniej by się położył w łóżku i zniknął. No przecież kogoś takiego trzeba leczyć, a nie grozić kapciem, że jest leniwy.

Mnie się wydaję, że lenistwo od prokrastynacji różni się tym, że w prokrastynacji nastawienie jest mniej więcej takie: "ogólnie chcę coś zrobić, ale teraz mi się nie chcę, zwłaszcza, gdy pomyślę, że może mi nie wyjść perfekcyjnie, zrobię coś później", a w lenistwie mniej więcej takie: "w ogóle nie chcę mi się nic robić i nie będę nic robić, chcę unikać nawet niewielkiego wysiłku".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Racja, chyba chcialbym za szybko wszystko zdobyc, albo zbyt wielu rzeczy chce sie chwytać na raz ;) To skoro konwersacja się tak ciekawie rozwineła, to może znajdzie sie ktoś kto podpowie/da jakąś wskazówke, aby zmienic w sobie ten głupi nawyk, i zaczac rozwijac sie w adekwatnym tempie i kierunku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja studiowałem kiedyś audiobooki takich ludzi jak Nikodem Marszałek, Donald Trumph, Robert Kiyosaki itp. Bardziej ciekawe i motywujące, ale gorzej z przeistoczeniem to w praktyke :P Jutro sie przyjrze temu uważnie, dzisiaj już nie jestem w stanie pozbierać dobrze mysli xD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×