Skocz do zawartości
Nerwica.com

Medytacja - nasza forumowa GRUPA WSPARCIA


Prometeus

Rekomendowane odpowiedzi

Osobiście u siebie zauważyłam, że medytacja ma na mnie kojący wpływ i sprawia, że zaczynam się... sama do siebie uśmiechać! Od kiedy ją porzuciłam (przerwa ok. 1msc) to znowu powrócił ten lęk przed niektórymi wydarzenia w moim życiu. Zagryzam zęby i nadal staram się walczyć z nimi, jednak jest to ciężkie i bez medytowania łapię sinusoidy tzn. mam chwile kompletnego załamania, gdzie muszę się wyryczeć. Potem jakoś leci, ale... muszę do niej wrócić, bo nie chcę, żeby życie minęło mi "jakoś"... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio próbowałem słuchać szumu z głośników. Taka nowoczesna wersja medytacji.

Próbowałem kiedyś takiej formy medytacji i po pewnym czasie z tych szumów wyłaniały się głosy. Masz może podobnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Medytuję chyba z półtorej roku. Wiele korzyści, głównie bardziej obiektywne spojrzenie na wszystko, na każdą sprawę, na każdego człowieka na samego siebie. Wiele magicznych uświadomień na wszelakie tematy :D Ale to dopiero początek, zobaczymy za 10 lat o ile jeszcze będę żył :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe co piszesz o tej czystej formie zła. Może to wyparte coś co wypływa z podświadomości.
U mnie wypłynęło poczucie demoniczności i towarzyszy mi od dawna...

 

Coś takiego:

 

vlcsnap-202259.jpg

 

Gdy widzę jego wyraz twarzy, sam czuję demoniczną satysfakcję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj trochę medytowałem. Najpierw jakieś 1,5 minuty. Potem znowu jakieś 1,5 minuty. Później jeszcze jakieś 2 minuty. Później 5 minut. Później 8 minut.

Prawda jest taka, że i tak nie miałem nic lepszego do roboty i miałem w praktyce tylko 2 wyjścia: albo wejść w kompulsje mentalne, albo wręcz przeciwnie, czyli wejść w medytację. Wybrałem to drugie. Medytacja sprawia, że osiadam w prawdzie. I pozwala wypłynąć zalegającym i stłumionym emocjom, bólom, lękom i zgrozom.

Owszem, wywołuje to u mnie pewną dezorientację. I wówczas jest pora na ekspansję, na ekspresję, na spożytkowanie tego "trybu mędrca". Stąd chociażby ten post.

 

Bo są generalnie 2 opcje, gdzie można szukać:

:arrow: Mentalne kompulsje

:arrow: Medytacja (czyli przeciwieństwo kompulsji)

Medytacja to dla mnie wejście w bezruch. W ciszę. W przestrzeń. Zatrzymanie się. Osiadnięcie w teraźniejszości. 

Mam mnóstwo natrętnych myśli. Rzecz w tym, że ludzie z reguły identyfikują się ze swoimi natrętnymi myślami (?) i tego nie widzą. Gdzie jest zatem granica między myślami "natrętnymi" a "zwykłymi"? Gdzie moje zmaganie wynika z medytacji, a gdzie z kompulsywności? Ja tego nie rozdzielam. Dla mnie to są 2 strony tej samej monety. Dla mnie wszystko się łączy w jedno.

Jest sobie takie pionowe kontinuum. I mogę wejść na nim wyżej lub niżej. W medytację lub w kompulsję. Wymiar poziomy to funkcjonowanie w świecie. Gdy jestem wyżej (medytacyjniej) w wymiarze pionowym, zarówno czuję się lżej, jak i łatwiej i lepiej funkcjonuję w świecie. Jedyny "minus" to dezorientacja i niepewność (?).

Edytowane przez nvm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że jest czas na bezruch i jest czas na flow. I są okresy przechodzenia z jednego w drugie - dobrze jest to robić w zintegrowany sposób. Zaufać tej sile płynącej z medytacji w życiu codziennym. Pozwolić sobie na ten beztroski flow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawdziwej medytacji sie nie robi, ona pojawia sie sama, natomiast to o czym my tu mowimy jest koncentracja, ktora moze nas  doprowadzic do tego wlasciwego stanu. Mysle ze dla zaburzonych osob medytacja (koncentracja) moze niesc ze soba zagrożenia, ponieważ dezorganizuje ona ład w naszej głowie, i to jest ok, bo chodzi o to wlasnie zeby do tej dezorganizacji doprowadzic, organizując to wszystko potem na innym, wyższym poziomie. Natomiast osoba zaburzona już ma to wszystko zdezorganizowane, więc medytacją moze doprowadzić do wiekszej dezorganizacji i moze sobie potem z tym nie poradzić. W dodatku, te techniki doprowadzają do uwolnienia ciemnych strony naszej osobowosc, kompleksòw itp ktòre trzeba integrować z nasza świadomoscia, wiec to jest kolejne zagrozenie, poniewaz osoba zaburzona juz zmaga sie z tymi ciemnymi siłami. 

 

Najlepsze jest to, ze czesto, jak nie zawsze, to wszystko co nie lubimy u innych jest w nas samych. Dlatego ważna jest też szczerośč, przestač uwazac sie za świetoszka, a to jest czasee trudne. W nas wszystkich tkwi zło, gdy to zaakceptujemy, siebie, wtedy paradoksalnie bedziemy mieli wieksza nad tym kontrole. I bedziemy mogli uzyc tego zła w dobry sposòb" Jestem czescia tej sily, ktora wiecznie zła pragnąc, zawsze czyni dobro."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak miałam 13 lat miałam przyjemność rozmawiania z buddystą, tydzień czasu to trwało, zainteresował mnie medytacją,

Najlepiej byłoby odciąć się od wszystkiego co świat nam oferuje, cały haos, i spektrum negatywnych doznań, emocji, ale cóż nie jest to możliwe 

Trzeba medytować w szarej zwykłej codzienności, i można

Przede wszystkim wdzięczność, za wszystko co masz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś w parku, obserwujesz liść, lub jakiś mały szczegół przyrody, patrzysz i dostrzegasz każdy milimetr tego elementu, kolor, kształt, dotykasz i czujesz, obserwujesz, zapominasz o wszystkim, nic nie istnieje tylko ten liść, nie ma nic oddychasz spokojnie, pustka, tylko ta chwila, błogi stan nieistnienia niczego, cudowny stan pustki,ja w ten sposób medytowałam, nieraz bywało że często

Chodziłam wiele lat na thai chi, tam  były medytacje, Totalny odpływ, wpadałam w stan całkowitego niemyślenia, super cudowny stan, istniejesz tylko ty, i  pustka, cudowny stan 

Uwielbiam medytacje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.12.2018 o 19:37, anemon napisał:

Znalazłeś już drogę do wewnętrznego spokoju i harmonii?

Co najmniej dwie lub trzy. Raczej wzajemnie sprzeczne. Nie wiem, które z nich są właściwe, prawdziwe. Nie wiem, którą wybrać.

Za jedną z nich przemawia część mnie, którą mogę nazwać kompulsywną.

Za drugą, intuicja.

Za trzecią zdaje się przemawiać przestrzeń, w której intuicja i kompulsywność się pojawiają.

W szczególności nie wiem czy intuicja to nie jest tylko kompromisowa dotychczas wypracowana ścieżka podpowiedzi/nawyków. Czyli czy nie jest to nadal jakiś program.

Mogę wybrać przestrzeń i pozostać niewzruszonym także wobec intuicji. To wywołuje frustrację, ale mogę pozostać niewzruszony również wobec niej. Pozostanie niewzruszonym, zatrzymuje, spowalnia natłok myśli, emocji i impulsów w mojej głowie. Napełnia mnie głębokim spokojem i odprężeniem. Choć zarazem część mnie jest sfrustrowana.

Wybór intuicji pozwala dokonać flow i rozluźnić tę frustrację. Z drugiej strony jest ryzyko zatracenia się i popadnięcia w kompulsje (z trzeciej strony: może jednak kompulsywnością jest (nadmierne?) pozostawanie niewzruszonym). To, co nazywam intuicją - może jednak jest to wysoce subtelna kompulsja. 

O drodze kompulsywnej szkoda gadać, bo wybrałem ją pół roku temu i efekty były/są opłakane. Choć z drugiej strony bardziej spadłem na ziemię, do przeciętności, co ma/miało jednak swoje plusy.

Bardzo ciekawi mnie ta kwestia odprężenia przy jednoczesnej frustracji, co staje się moim udziałem przy wyborze bycia niewzruszonym. To są trudne do opisania "stany", bo to jest subtelna transformacja świadomości.Przesunięcie stopniowe utożsamienia z umysłu na świadomość-obecność.

Moje pisanie nosi pewne znamiona pisma automatycznego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym, aby uporządkował i wyklarował mi się system dokonywania wyborów.

W dniu 26.12.2018 o 21:34, neon napisał:

Mysle ze dla zaburzonych osob medytacja (koncentracja) moze niesc ze soba zagrożenia, ponieważ dezorganizuje ona ład w naszej głowie

Jak można zdezorganizować coś czego nie ma? Czy można zdezorganizować chaos?

Chaos jest przykryty kompulsywnością. Medytacja osłabia kompulsywność i ujawnia ten bajzel.

 

Edytowane przez nvm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.12.2018 o 01:12, nvm napisał:

Chciałbym, aby uporządkował i wyklarował mi się system dokonywania wyborów.

Jak można zdezorganizować coś czego nie ma? Czy można zdezorganizować chaos?

Chaos jest przykryty kompulsywnością. Medytacja osłabia kompulsywność i ujawnia ten bajzel.

 

A czy można zepsuć stojący na poboczu uszkodzny samochòd? Tak, bierzesz kij bejsbolowy i walisz nim go. Może i medytacja ujawnia ten bajzel, ale ròwnocześnie może go podkręcać.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, neon napisał:

Może i medytacja ujawnia ten bajzel, ale ròwnocześnie może go podkręcać.

Moim zdaniem to kompulsywność powoduje problemy, zakłóca naturalną równowagę. A przejawiać się może różnie - także poprzez medytację...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Medytacja jest naturalnym stanem naszego istnienia, jest budda, tao, bogiem, jaźnia. Nie może sie przejawiač jako choroba, i cokolwiek innego. Natomiast to umysł, ego powoduje cierpienie, pòł biedy gdy wszystko idzie zgodnie zplanem. Gorzej gdy niebo zasłaniają same czarne chmury, buntujemy sie temu stanowi, powodujemy efekt odwortny od zamierzonego, sciagamy tego wiecej, spadamy głębiej, jak kula śniegowa. Uwagą dajemy swoją siłe. Można pròbować biernie obserwować, ale to nic nie da, to nie odejdzie bo ty w to wciąż wierzysz. Są od tego leki terapeuci cuda i jest też wyjście ostateczne, przejżenie gry, wypalenie ego blaskiem cierpienia. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ważniejsze od medytowania lub nie-medytowania jest wybranie: intuicja czy kompulsja. Czyli ufać sobie czy zwątpić w siebie. Z tego wynika cała reszta.

23 minuty temu, neon napisał:

Medytacja jest naturalnym stanem naszego istnienia, jest budda, tao, bogiem, jaźnia. Nie może sie przejawiač jako choroba, i cokolwiek innego.

Chodziło mi o to, że można kompulsywnie medytować. Na przykład kompulsywnie wchodzić w bezruch/paraliż (mój przypadek).

Edytowane przez nvm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×