Skocz do zawartości
Nerwica.com

Strach przed schizofrenią


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Ja przypuszczam, pierniczenie o programach telewizyjnych jest w stanie bardzo pomóc osobom odczuwającym chorobowe lęki?

 

Może i dla niektórych z nas mogą się one wydawać zabawne. Może. Może dla innych, nasze problemy wydają się równie zabawne.

 

Nie mam pomysłu jak Ci pomóc Moniczka - nie widzę innej opcji, niż zaangażowanie się Twoje w pełni zarówno w terapię, jak i stronę farmakologiczną. Ale, w każdym razie, jestem pewien, że wyjdziesz z tego, chociaż teraz wydaje Ci się to tak straszne.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat ja ogladam TVP POLONIA i TVP KULTURA i rzeczywiscie tak na marginesie, to bym wywalila reszte programow bo to zwykla chala, ale to nie ten topic. Wiesz co Marianek, nie rozumiesz mnie i Twoje tego proby sa nieudane. Zapytam Cie tylko o to: czy kiedykolwiek przezyles silny, straszny atak paniki z osadem leku przez pare dni. Jezeli tak, nie pisal bys powyzszych, a zainteresowania nie potrzebuje, na pewno nie w formie w jakiej Ty go podajesz. I jeszcze jedno, poszukaj sobie innej osoby do pomocy, bo wydaje mi sie ze Twoja pomoc polega na jeszcze wiekszym zdolowaniu mnie. W tym poscie czytam gorsze rzeczy o schizie od nerwicowcow. Ja wsrod nich to i tak jesetm jeszcze wyjatkowo przykladna. Bez odbioru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marianek, jeszcze cos-wlasnie piszac ze moje problemy sa smieszne wykazales totalne niezrozumienie tematu i ignorancje, tym samym dajac mi odpowiedz ze prawdziwego LEKU nigdy nie przezyles, inaczej do smiechu by Ci nie bylo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Post osoby zddrowej na umysle, znaleziony w pokladach internetu: "Zaczęłam zastanawiać się czy nie jestem chora psychicznie, czy przypadkiem nie mam schizofrenii i dlatego tak się czuję. Ta jedna myśl utkwiła mi w głowie tak mocno, że przez kilka lat nie mogłam się z nią uporać. Aż dziw bierze, że w międzyczasie znalazłam nową pracę i jeszcze zdołałam awansować . Przekonana o mojej chorobie psychicznej żyłam wtedy w kompletnie innym świecie.". Wiec....?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naprawde nie moglabym sie z Toba przyjaznic i jak czytam Twoje posty, to coraz bardziej sie ciesze mam pewne grono przyjaciol, ktorzy nigdy nie pisali by do mnie takim tonem i bez takiego zrozumienia jak Ty. Marianek, my nadajemy na zupelnie innych falach, jestes dla mnie za bardzo gruboskorny, co nie znaczy gorszy, ale ja jestem zbyt wrazliwa dusza by czytac twoje naskakiwania. Czasami piszesz tak, jakbys sam byl bardzo nieszczesliwy tylko ukrywal sie za swoja skorupa. Znam jednego takiego chlopaka, ojciec go leje, nie ma szczescia w zyciu ale na zewnatrz probuje udawac strasznego aroganta, szkoda ze ani on ani Ty nie dacie sobie pomoc-choc z roznych powodow, bo Wam tez tej pomocy potrzeba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisalam przeciez, ze kazdy z Was ma te gruboskornosc "z ronych powodow", czyli on z powodu ojca a ty z innego. Takze naucz sie czytac uwazniej. Koncze, bo szkoda mi czasu na te wywody, ale powiem jedno: jezeli kiedys dostaniesz silnych mysli natretnych o schizofrenii, to wroc tutaj i pisz dalej, w innym przypadku nawet w jednym procencie nie masz prawa nam doradzac, bo po prostu nie wiesz jak to jest i kazde Twoje slowo zamiast pomagac, rani. Naprawde, jezeli ten problem choc raz Cie zlapie (czego nie zycze), to wroc. To nie watek dla Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moniczka jest po prostu przerazona tym ze moze miec schizofrenie i ja ja doskonale rozumie bo ja mam nerwice lękowa i depresje ale oprocz tego czesto wydaje mi sie ze jestem psychicznie chora ale nie wiem na co , mam jakies krzywe jazdy ale normalnie kontaktuje i mimo ze wszyscy mi mowia ze jestem zdrowa ja tak nie uwazam bo nie potrafie im przekazac co dzieje sie w mojej glowie bo to ciezkie, natomiast jesli chodzi o pomoc to zawiodlam sie na swoim lekarzu ktory mnie olal wczoraj gdzie mialm silny atak paniki, mysle ze ciezko nam wmowic ze nie jestesmy chore , przynajmniej ja jakos nie moge w to uwierzyc i wydaje mi sie ze dlugo to potrwa zanim uwierze ze rzeczywiscie nic mi nie jest , ale staram sie myslec logicznie i czasem mi to wychodzi .

 

a co do czytania ksiazek o medycynie to tez to robie i czytam nadal o chorobach itp i wyprzedzilam lekarza bo czulam od jakiegos czasu ze mam nerwice ale on nie wiedzial i dopiero stwierdzil do pare dni temu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich forumowiczów!

Czytam Wasze posty i dokładnie rozumiem jakie "katorgi" przechodzicie. Moja przygoda z nerwica trwa od roku 2002 i jesli chodzi o dzień dzisiejszy to moge powiedzieć, że nauczyłem się z Nią żyć. Kwestię schizofremii, natretnych mysli i towzrzyszącego temu wszystkiemu lekowi także przechodziłem i do dziś przechodzę tylko wiem co mam i umiem nad tym zapanować. Moje obiawy nerwicy to głównie lek przed smiercią, zawałem, wylewem, omdleniem. Mam 27 lat i jestem po wszelkich mozliwych badaniah serca , kóre nic nie wykryły. Kiedy po nich sie wyluzowałem przyszły natrectwa (czyli myśli) na schizofremię i inne psychozy. A to, że coś ze mną nie tak, że jakis dziwny jestem odwiedzałm strony chorych na schizoremię itd. Dzis mogę Wam szystkim powiedzieć, że "złotego leku" na nerwicę nie ma a wszystkie leki antydepresyjne ( one sa najlepsze) tylko mogą pomóc w walce. Co do srodków doraźnych (np. lorafen ,czy klonaezpan) - stosowałem je zazwyczaj w chwilach przymusowych czyli głównie na uczelni przed egzaminami - bo gdybym wyszedł to bym nie zdał a tłumaczenie, że mam lęki byłoby bezzasadne. Przez ponad 5 lat mojej waliki mogę Wam z ręką na sercu powiedzieć, że na nerwicę nalpszym lekarstwem jest wysiłek a dosadnie czynne uprawianie sporu. Osobiscie od dziecka grałem w koszykówkę i ona mnie podniosła. Potem w zimie wypady n basen, bieganie a teraz kupiłem sobie rower wyscigowy i dziennie robie 30 km. Kochani ataki paniki to rwaca rzeka i My nie mozemy w niej tkwic tylko jak najszybciej z niej wyjść . Teraz troche o tym co w nerwicy osiagnałem : ukończyłem studia wyższe, potem jeszcze 2 fakultety, a obecnie otrzymałem cetyfikat księgowy Ministerstwa Finansów i za 0,5 roku rozpoczynam studia doktoranckie. Pamietajcie o swoich celch (marzeniach) życowych, zacisnijcie zęby i poprostu z usmiechem je relizujie. Aha i jeszcze jedno moimi przyjaciółmi są lekarze i powiem wam jedno - jesli sie boicie, że przykładowo macie schizofremie to w 99 % jej nie macie a Wasze obwy to poprostu nerwica - przypadłość wrażliwych i mądrych ludzi. Pozdrawiam i zyczepowodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje woojto i Jovita.

Powiem tak, tez nie wierze ze nerwice mozna wyleczyc. Chodzilam juz na psychoterapie, a propos Pan ktore je prowadzily to "czerwone pazury i mini" traktuje jako przenosnia. Panie psycholozki byly zdumione jak osoba taka jak ja moze miec nerwice, byly zaskoczone ze skonczyla studia, mam meza i ze moge tak bardzo pzreyzwac smierc babc. No tak pusta babo-pomyslalam, nerwicoweic to powinien albo siedziec zamkniety w domu a juz nie daj Boze kochac tak swoje babcie, bo to jest teraz cool i trendy! To zolzy. Wydalam duzo kasy na leki, lekarzy, psyciatre i psychologow. Do tej pory jedyna osoba, ktora naprawde stawia mnie do pionu jest moj psychiatra, on zawsze pocieszy, doradzi. Stwierdzil ewidentnie nerwice lekowa z napadami paniki i ja na serio w to wierze, wiem ze gula w gardle, walenie serca, mdlosci w najmniej oczekiwanych miejscach to nerwica, ale teraz jestem na etapie natretnych mysli i nic nie poradze, ze mowie o tym godzinami, roztrzasam, taka jestem i nie potrafie nad tym zapanowac nawet tabletka czy psychoanaliza. zawsze czulam wiecej i mocniej, nigdy nie pogodze sie ze smiercia babc,bo z tym nie da sie pogodzic.Gdyby tylko wrocily tutaj na ziemie,moglabym nawet zwariowac,by jeszcze raz isc z nimi na spacer,zjesc drozdzowke,podzielic sie platkiem na wigilii,szkoda ze nie widzialy swojej wnuczki na slubie:(Rozumiecie...?Ja to wciaz czuje i pewnie stad te objawy....A zreszta co ja mam o tym mowic niektorym gruboskornym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez mam nerwice lękową i ostatnio mialam schizofreniowa schize...zapytalam mojego terapeute czy to prawda,ze nerwica wyklucza inne choroby psychiczne i jest swego rodzaju bariera ochronna dla schizofrenii,potwierdzil i uwierzylam bo na szczescie dosc latwowierna jestem:)czlowiek ktory ma schizofrenie serio nie zdaje sobie z tego sprawy i jest pewien,ze to caly swiat szwankuje a nie on.Ty Moniczka jestes logiczna i piszesz o wszystkim z pelna swiadomoscia.

mow o tym co czujesz i co Cie trapi bo po to jest to forum i mnostwo tu ludzi ktorzy beda Cie wspierac i dawac dobre rady,groboskurnymi sie nie przejmuj tacy juz sa i trudno:))zreszta wiedzic o czyms to zupelnie co innego niz doswiadczyc pradwa...

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:54 pm ]

moja mam zginela w wypadku jak mialm 15 lat,kilka lat pozniej bylam przy tym jak moja siostra dostala udaru,nie mowi do tej pory.kilka miesiecy temu moja przyjaciolka dowiedziala sie,ze ma stwardnienie rozsiane,a dodatkowo 10 letni toksyczny zwiazek-to powody mojej nerwicy,ale mimo tego,ze powinna sfiksowac juz dawno nie poddaje sie

i walcze bo mam jeszcze wiele rzeczy do zrobienia i w sumie to kocham ludzi i caly ten popieprzony swiat:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniczka napisał:

nigdy nie pogodze sie ze smiercia babci,bo z tym nie da sie pogodzic

 

tez to przechodzilam ( Babcia umarla mi na rekach, bylam z Nia do ostatniej chwili ) i z tym nie da sie pogodzic , do dzis mi sie to sni i mam to przed oczami, myslalam ze oszaleje i wiem ze z Jej smiercia umarla tez czesc mnie i tak juz bedzie, i wiem tez ze czas moze i leczy rany ale tego i tak sie nie zapomina, ale czasu juz nie cofniesz, rozumiem Ciebie bardziej niz ktokolwiek bo dla mnie byla najblizsza osoba na swiecie i tak zawsze bedzie, wyobrazasz sobie ze przez rok lazilam dziennie na cmentarz i siedzialam tam godzinami, a umarla w zimie wiec mrozy byly cholerne a ja i tak lazilam, nawet znajomi wiedzieli ze jak mnie nie ma w chalupie to jestem na cmentarzu, ale wiem ze wiekszosc ludzi tego i tak nie zrozumie, ale ty musisz zyc dalej , jak to mowia show must go on, a czy twoja babcia chcialaby zebys tak bardzo sie meczyla ?? bo chyba nie bardzo pozdrawiam ciebie i jak chcesz zemna pogadac wyslij PM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiem tak czas ran nie leczy tylko przyzwyczaja ;)

pochowałam obydwoje dziadków, którzy byli dla mnie jak rodzice wychowywali mnie i byli najcudowniejszymi ludźmi na ziemi i choć wiem, że ich idealizuje inaczej nie potrafią bo dzieciństwo, które spędziłam z nimi będzie zawsze najlepszym okresem mojego życia i zawsze będzie kojarzyło mi się ze słońcem :smile: , natomiast wiem też, że problem problemowi nie równy i to co nam się wydaje tragedią dla innych może być błahe i mało istotne i wcale nie dlatego, że ktoś nie docenia powagi naszego problemu tylko dlatego, że jego problem dla niego i w jego mniemaniu jest dużo ważniejszy niż nasz, ja nauczyłam się nie oceniać a wiecie kiedy? Mojej koleżance zginął w wypadku brat ( mój kolega) potem jej mama zachorowała na raka piersi, ukochany wujek umarł na raka, drugi zginął w wypadku a to wszystko w ciągu roku.... cóż moi dziadkowi odeszli będąc starymi ludźmi zdążyli dać mi wiele szczęścia i miłości po prostu ich droga na ziemi dobiegła końca, ale zyli długo doczekali się dzieci wnuków i chyba mieli dobre i szczęśliwe życie, bliscy mojej koleżanki odeszli w kwiecie wieku w momencie kiedy mogli dać swoim bliskim i sobie jeszcze wiele dobrego... czy ja cierpiałam mniej po odejściu dziadków niż moja koleżanka zapewne nie, tylko mnie było dane dużo więcej czasu niż jej, ja mam więcej wspomnień bo byli ze mną dłużej, mam więcej szczęścia w tym całym nieszczęściu utraty bliskich nam osób...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodze sie z powyzszym, dobrze, kazdy ma swoje tragedie i mierzy je inna miara, ale zwykli ludzie moga te miare przeinaczac, ale psycholog nigdy! Po to sie uczyl i przygotowywal do zawodu by pomoc pozniej osobom choroym na nerwice-niezaleznie od przyczyny. Moze mialam pecha, ze ni9e wyszly mi az cztery terapie, ale po nich jeszcze bardziej sie zdolowalakm, bylo mi przykro.A juz szczytem byla mloda psycholog w poradni, ktora od momentu jak sie doweidziala ze wyszlam za maz, stala sie opryskliwa, niemila, jakby zazdrosna czy zdziwiona ze ja w ogole moge!!?? Wracajac do tematu schizofrenii, gdybym byla zloslia zaczelabym sie smiac z kogos kto boi sie jezdzic winda lub wchodzic do wody bo dla mnie to najnaturalniejsze rzeczy na swiecie. Ktos jednak boi sie panicznie pajakow a inny jak ja-schizofrenii, i nic w tym zabawnego.Dzisiaj moje urodziny,dwie magiczne dziewiatki wiec oby byl to dobry dzien.Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×