Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Joaśka, masakra.Ty też tak panicznie boisz sie odrzucenia i wszędzie się go doszukujesz?bo u mnie to jest jakiś obłęd.tym bardziej,że wiesz- ten lekarz NAPRAWDĘ dużo dla mnie znaczy.i caly dzien dzis mialam dobry humor,a teraz jak sobie uswiadomilam,że może zrobil to celowow...że dość ma mnie..ze tak jak wszyscy...chce mnie zostawic.Boże .tylko nie to.Niech on mnie nie zostawiia!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haniu, tak, ja mam na tym punkcie wręcz jakąś obsesję, i gdy już kogoś lepiej poznam i go często widzę to się zastanawiam jak długo to jeszcze potrwa, kiedy ktoś mi powie, że mam już sobie iść i nie przychodzić. Ta terapia to dla mnie wyzwanie... Bo ja nigdy nie utrzymuję dłuższych bliższych relacji z ludźmi (wszystko jedno czy koleżeńskich, przyjacielskich, partnerskich), trzymam się na dystans a jak już jestem z kimś bliżej to w końcu odchodzę, bo nie mogę znieść myśli, że ktoś mnie może zostawić i nie wiem kiedy to nastąpi. Teraz na każdej sesji mówię terapeutce o tym, że ciężko mi jest znieść naszą bliską relację terapeutyczną, że się boję odtrącenia i tego, co będzie, gdy jeszcze bardziej się do niej przywiążę, a przecież kiedyś zakończę terapię i wtedy będę bardzo tęsknić, a tęsknota pociągnie mnie znowu w dół, bo ja jak tęsknię to naprawdę BARDZO i nic innego wtedy nie jest ważne, nic się nie liczy. Boję się tego wszystkiego. Nienawidzę rozstań, nie mogę się wtedy pozbierać.

No właśnie - moja terapeutka znaczy dla mnie tyle co dla Ciebie Twój psychiatra. :roll:

Ty mu się przyznałaś, że dużo dla Ciebie znaczy, że jest dla Ciebie ważny, w jakiś sposób Ci bliski? Rozmawiałaś z nim o tym? Bo ja ze swoją terapeutką tak... I jutro znów będę wałkować ten temat, bo się martwię, dlaczego ona tak naprawdę zrobi mi te 2 tyg. przerwy w terapii. :roll:

On nie ma Cię dość. To "tylko" nasze paniczne obawy przed odtrąceniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pstryk - moge wiedziec ile masz lat ?

 

Co do terapii - na mnie chyba nie podziala, no musialby ktos naprawde byc dobry w tym fachu i taki komu moge zaufac, nie pojde do pierwszego lepszego naciągacza żeby ze mnie zrobił jeszcze większą kalekę emocjonalną. Z resztą przebywam za granica, mam troche utrudnione zadanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Porzucenie,opuszczenie-to dla mnie zawsze koniec świata.Potem nie ma już nic..nie ma już mnie.Bo ja umieram razem z relacja,w którą włożyłam serce.Nie chcę zostać sama.Tyle lat byłam sama.Kiedy w końcu jest ktoś dobry,kto może opiekować się mną niech proszę nie odchodzi!bo wtedy ja zostane z moją rodziną-znaczy sama.w złym zepsutym,chorym świecie.mój dom rodzinny był chory.

A dzis ja jestem jak ranne zwierze :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja dziś na terapii byłam. Oczywiście wspomniałam terapeutce, że boję się, że mnie opuści, że każe mi poszukać innego terapeuty, że przez przerwę w terapii chce mnie od siebie odzwyczaić itd. ... Ona mnie upewniła, że tak nie jest, że nie ma to nic wspólnego z odrzuceniem tylko z jej wyjazdem, wyjaśniła wszystko spokojnie. W ogóle dziś poruszałyśmy bardzo ważne kwestie, m. in. mojego anorektycznego w dalszym ciągu myślenia, mojego wstrętu do ciała, bliskości ...

Terapeutka powiedziała, że terapia kończy się wtedy, gdy pacjent czuje, że jest gotowy na rozstanie i nie czuje potrzeby spotykania się z terapeutą, że gdy to nastąpi to będę inaczej czuć, myśleć i to nie będzie takie trudne. Uspokoiło mnie to. I że mam nie myśleć o rozstaniu i nie martwić się nim, bo póki co to jestem na początku, a nie na końcu terapii. (a chodzę przecież już 7 miesięcy, mnie się to wydaje bardzo długo... :shock: ). Z terapii wróciłam jakaś spokojniejsza. I zmęczona niesamowicie po całym dniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, no właśnie ja jestem trochę w szoku, bo mnie 7 miesięcy to się już baaardzo długo wydaje, a tu dziś słyszę, że jestem na początku terapii. :shock: Gdy ja mam wrażenie, że właściwie prawie wszystkie kwestie zostały poruszone... I rozgrzebane. :? A co dalej..? :roll:

W ogóle moja terapeutka przeniosła się w nowe miejsce. Przyzwyczaiłam się do starego, jakoś tęskno mi za nim... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka, kotku,uważaj teraz.Ja PRZERWAŁAM terapię,gdy moja terapeutka sie przeniosla (z Sopotu do Gdańska).Nie moglam wytrzymac tego,że sie przeniosla,i pokochalam miejsce w ktorym zaczynalysmy,bylo dla mnie wręcz magiczne!

Pod żadnym pozorem nie przerywaj teraz!i wbrew pozorom taka "zmiana" jest bardziej poruszająca i może wywolac wiecej zlych emocji niż Ci sie wydaje.To jest bądź co bądz jakaś zmiana,odejście,pozostawienie czegos dobrze znanego i bezpiecznego.tylko tak Cie uprzedzam,bo ja przez to zmarnowalam rok.

A ja caly czas mam jazde,że moj terapeuta chce mnie zostawic :-|:x .oby nie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, No właśnie! To już jakby nie to samo! Jakby inny klimat, dziwnie się czułam dziś w tym nowym miejscu, nie za bardzo mi się podoba, w tamtym było dużo przestrzeni, i w ogóle jakoś tak przytulniej, a tu... Ja mam klaustrofobię!!! :evil: Może się jakoś przyzwyczaję, dobrze, że chodzę 2 razy w tygodniu, bo faktycznie ryzyko porzucenia terapii byłoby teraz spore. Tak jakby coś było i się skończyło, dziwne uczucie. :?

Najpierw nasza przerwa miała trwać 2 tygodnie, w połowie maja, ale dziś terapeutka mi powiedziała, że jednak tydzień, bo skraca wyjazd. Odetchnęłam z ulgą, bo.. przez dwa tygodnie to bym się od niej bardzo odzwyczaiła. I jeszcze bardziej zniechęciła do tego miejsca. :roll:

Porozmawiaj następnym razem o swoich wątpliwościach z psychiatrą, to naprawdę pomaga – usłyszenie patrząc prosto w oczy, że to tak nam się tylko wydaje, że oni chcą nas opuścić, że tak nie jest, i że ten paniczny lęk przed opuszczeniem kiedyś minie. Mnie dzisiejsza rozmowa z terapeutką pomogła – przynajmniej na razie, a dobry i jeden dzień jak sobie niczego nie wkręcam.

Spróbuj z nim szczerze pogadać, chyba masz do niego zaufanie, co?

A tak w ogóle to jak rezygnowałaś z terapii to co powiedziałaś swojej terapeutce? Czy tak po prostu już do niej nie poszłaś? :roll:

 

[Dodane po edycji:]

 

Tak się zastanawiam czy może ma ktoś podobny problem do mnie... I wie jak sobie z tym radzić...

Otóż, ja na sesjach terapeutycznych, kiedy pada jakieś pytanie, które jest dla mnie kłopotliwe, wstydliwe, wyprowadza mnie z równowagi, zaskakuje mnie to mam tendencję do udzielania odpowiedzi niezgodnej z prawdą, to się dzieje automatycznie, i tak jakbym nie była w danym momencie do końca świadoma, że to kłamstwo. :? Dopiero, gdy wracam do domu i dochodzę do siebie, analizuję rozmowę i stwierdzam, że to było kłamstwo z mojej strony, idę na kolejną sesję i wtedy mówię co naprawdę pomyślałam, jak było itp. To mi się bardzo często zdarza, nie wiem jaka jest tego dokładna przyczyna i co z tym zrobić. :roll: Bo nie chcę kłamać a potem tłumaczyć jaka jest prawda, ale to naprawdę jakoś tak samo wychodzi!!! I w pewnym sensie nie mam na to wpływu. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim .

Chciałbym opisać krótko moja historię życia. Więc mam na imię Radek i od roku zmagam się z depresją i nerwica natręctw. Byłem w szpitalu psychiatycznym, gdzie stwierdzili u mnie epizod depresyjny i osobowość o bardzo wysokim poziomie lęku.

Odkąd pamiętam jestem wybuchowy. W ciągu minuty potrafiłem być potulny jak piesek i bezczelny jak jakiś zbir z ulicy. Kocham pomagać ludziom, gdyż wtedy zapominam o swoich problemach. Jestem perfekcjonistom. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Mam bardzo niskie poczucie swojej wartości. W przyszłości chciałbym zostać aktorem (chyba jestem świetnym aktorem, gdyż gram całe swoje życie), jednak wydaje mi się że nikt do tej branży mnie nie przyjmnie, z powodu wyglądu, depresji i charakteru. Mam też problem z uczuciami. Bardzo szybko się w kimś zakochuje, jednak kiedy ta osoba zaczyna odwzajemniać mi swoje uczucie, najczęściej ją porzucam, twierdząc, że ta znajomość nie ma sensu. Dlaczego tak robię ? Bo boje się, że prędzej czy później ta osoba zrobiłaby to co ja, więc ja wole zrobić to pierwszy. Kilka razy doszło do zachować autodestrukcyjnych. Pociąłem sobie ręce, macałem węzły chłonne tak mocno, że powstawały krwiaki. 2 razy w życiu wydawało mi się, że nie mam ręki, co doprowadzało mnie do furii i panicznego lęku. Często towarzyszom mi myśli samobójcze, w wyniku których trafiłem do szpitala psychiatrycznego. Kiedy wpadam w faze depresji, która trwa najczęściej kilka dni, potrafię nie odpowiadać na sms żadnych znajomych totalnie ich olewając. Później jednak mam ogromne wyrzuty sumienia.

Powiedzcie mi, proszę. Czy możliwe jest, że mam zaburzenie osobowośc typu Borderline, a pani psycholog tego nie stwierdziła bo nie potrafie być z nią szczery ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jesteś tego aż tak pewna ?

Na jakiej podstawie to stwierdzasz ? Nawet nie wiesz jak bardzo sie boje że to byc może własnie to . Wczoraj znów zerwałem znajomość na której bardzo mi zależało. Kilka razy w życiu uzależniłem sie od drugiej osoby, a znajomość z nią tylko mnie niszczyła. nie wiem co robić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milano3, jestem pewna,nie bój sie.objawy,o ktorych piszesz prezentuje polowa naszych forumowiczow-lęk przed odrzuceniem,przed bliskością przy jednoczesnym pragnieniu jej.A zresztą...ja mam bpd.Nie ma sie czego bać.Zdiagnozowano Ci jakies tam zaburzenia osobowosci.Po co doszukiwac sie nowych?bardziej mi to haczy o hipohondrie. :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milano3 - a co to znaczy, że nie potrafisz być szczery ze swoją panią psycholog? Dlaczego? Tzn. co - kłamiesz na terapii, ukrywasz jakieś fakty, zniekształcasz rzeczywistość?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak.

Ona nigdy nie zapytała mnie o moje relacje interpersonalne, o moje wybuchy złości itp. A ja nie chce jej tego powiedzieć, bo boje się, że stwierdzi Borderline.

Rozumiem że nie mozna sobie samemu stawiać diagnozy, jednak przypadki ludzi z tym zaburzeniem są bardzo podobne do mojego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milano3,

 

Jeśli jesteś nieszczery na terapii to myślę,że długo tak nie pociągniesz. My tu lekarzami nie jesteśmy. Możemy coś podpowiedziec, a wybór i tak będzie należał do Ciebie.

Moze byćteżtak,że zacząłeś sobie zdawać sprawę,że jest problem,że boisz się chociażby tego borderline'a. Ja jak miałam jakieś obawy przed tym czy mam zaburzenia osobowości, borderline czy jakieś inne zaburzenia poprostu pytałam o to, żeby ewentualnie potwierdzic bądź rozwiać moje domysły.

 

Jest dużo osób , których boli głowa i mają współne objawy. Czy to od razu oznacza,że wszyscy mają raka móżgu? Pomyśl.......

Wszystkie zaburzenia emocji leczy się terapią. Po to,żeby polepszyć jakość naszego życia. Po to chodzisz na terapię,żeby kasęwydawać? Czy po to,żeby sobie jak najszybciej pomóc? Jeśli terapeuta nie wie co Cię gnębi bo nie jesteś z nim do konca szczery.........to sam sie nie domyśli. Albo chodzisz zbyt krótko...a przy najbliższych spotkaniach....jak do nich oczywiście dotrwasz powali Cię na kolana.

Ja jak jestem zła to opowiadam o tym, ze szczegółami, łącznie z tym jakie w głowie snują mi sie w zwiazku z tym myśli, mówie,że najchętniej tego kogoś, kto mnie rozzłościł chwyciłąbym i potrzepała na opamiętanie i takie tam. Też miałam obawy przed tym jak zareaguje terapeutka. Sama sobie potem odpowiadam na pytanie dlaczego tego nie zrobiłam......bo bałam sięjak mnie ten ktośodbierze,że pomyśli,że odeszłam od zmysłów,że jestem furiatem.........

Ale jak się coś nazbiera, szczególnie tee złe emocje bo je tłumimy...to potem powstaje błędne koło. I Ty właśnie te błędne kolo preferujesz....chociaznie do konca....bo wiesz co Cię gryzie.

Pomyśl nad tym. Jeszcze nie słyszałam o terapeucie, który chciałby coś wykorzystac przeciwko nam samym.

Nie tylko Ty masz problemy z wybuchami złości. Kazdy ma prawo do złoszczenia się. Po co udawac inne emocje? Może dojdziesz do tego......czego oczywiście Tobie życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milano3, z jednej strony piszesz, że nie mówisz szczerze terapeutce wszystkiego, bo boisz się, że Ci powie, że masz borderline, a z drugiej strony z Twoich postów wyczuwam jakbyś chciał potwierdzenia właśnie tych przypuszczeń, choćby z Twojej reakcji na słowa Shadowmere, gdy Ci napisała, że nie masz tego zaburzenia. Ale oczywiście mogę się mylić. ;)

O co tak naprawdę chodzi..?

Jedno jest pewne - niedomówienia w terapii prędzej czy później się na Tobie odbiją... Pogadaj szczerze ze swoją panią psycholog, koniecznie, dla własnego dobra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milano3, studiowalam psychologie przez 2 lata,i jak uczylismy sie o zaburzeniach typu borderline to KAŻDY je mial.Doslownie.Objawy tak latwo podciągnąć pod siebie..Skoro zdiagnozowano Ci jakieś zaburzenia,to naturalnym jest,że Twoje emocje i związki interpersonalne nie są takie jakbyś sobie życzył.przejawy gniewu,agresji,lęku-to równie dobrze może byc nerwica lękowa,albo osobowość unikająca.diagnozę pozostaw klinicystom.Kiedy moj chlopak(zdrowy i stabilny) czytal charakterystyke osobowości neurotycznej albo borderline personality disorder stwierdzil,że każdy tam może znalezc cos dla siebie.Dlatego nie jest ważnym jaką "efke" masz,ważne,że czujesz sie nieszczesliwy i chcesz(?) nad tym pracować.A to czy to jest bpd,depresja czy kiełbasica...za pare lat klasyfikacja dsm i icd ulegną zmianie i nie będzie pewnie większości rozpoznawanych dzis zaburzen :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najpierw pozwolę sobie zacytować, fragment artykułu:

 

"Osobowość paranoiczna - zaburzenie to cechuje się między innymi: nadmierną wrażliwością na niepowodzenie i odrzucenie ze strony innych, tendencją do długotrwałego przeżywania przykrości, postawą ksobną, tendencją do zniekształcania codziennych neutralnych lub przyjaznych doświadczeń jako działań wrogich."

 

"Osobowość anankastyczna - cechująca się nadmiernym perfekcjonizmem, przywiązaniem do szczegółów, skrupulatnością, sztywnością i uporem, dużą ilością wątpliwości i ostrożnością w działaniu. "

 

Otóż mam wrażenie, że dotknęły mnie te dwa zaburzenia osobowości. Mimo tego, że zachowałam jeszcze jakąkolwiek dawkę krytycyzmu wobec swoich objawów, to nadal mam wrażenie, że większość ludzi, poprzez swoje działania stara mi się wyrządzić krzywdę i upokorzyć, tak żebym wiedziała gdzie jest moje miejsce. Postrzegam ludzi raczej jako krwiożercze bestie, niz jako łagodne owieczki (chociaż wiadomo owieczka też może kopnąć, tak żeby zabolało XD).

 

Strasznie męczę się w środkach komunikacji miejskiej, a także miejscach publicznych. Przykład: Idzie grupa osób, rozmawiają, nagle zaczynają się śmiać... A mnie wydaje się, że to ze mnie OMG. Myślę sobie - może ja jakoś dziwnie wyglądam? Albo zachowuje się w jakiś nienormalny sposób? Próbuje racjonalizować - przecież oni mnie nie znają, pewnie w ogóle mnie nie zauważyli... Ale myśli nawracają, kiedy tylko nadarzy się okazja do przebywania z ludźmi.

 

Poza tym - wiem, że to zabrzmi ekhm dziwnie - ale jednocześnie, jakby z automatu ufam ludziom, a jednocześnie podejrzewam ich o złe intencje wobec mojej osoby (?!).

 

Strasznie boję się wystąpień publicznych, obawiam się krytyki i kpin... No pewni każdy normalny człowiek coś takiego przeżywa. Ale u mnie to zazwyczaj kończy się atakiem paniki.

 

Często też używam nieodpowiednich słów, przy tym co chciałabym wyrazić. A potem ładuję się w kłopoty (tak już jest od kiedy zaczęłam chodzić i nabyłam umiejętność wysławiania się). Ludzie często opatrznie rozumieją, to co mam do przekazania. Ale, ale... w jaki sposób normalna osoba ma zrozumieć mój "specyficzny dialekt", ciężko to rozkodować. XD

 

Czekam na Wasze opinie, spostrzeżenia, jakieś wskazówki jak sobie z tym radzić.

 

(Skopiowałam sobie z mojego starego posta, bo ten temat wydaje mi się odpowiedni, żeby tu o tym napisać) :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Goldielocks, nie sądze byś miala zaburzenia osobości anankastyczna lub paranoidalną.Bylam w szpitalu psychiatrycznym.kolega z osobowością paranoidalna uderzyl mnie w twarz gdy usiadlam w palarni na zielonym krześle.Twierdzil,że zrobilam to celowo aby go upokorzyć(bylo to jedyne zielone krzeslo i uznawal tylko je).A facet z zaburzeniami anankastycznymi odbijal sie od ściany do ściany od czwartej rano do 21(o tej godzinie dawali nam leki na sen),bez przerwy liczyl,a gdy ktos mu przerwal to zaczynal od początku.I tak caly moj pobyt.nic mu nie pomagalo.

Natomiast myśle,że to o czym piszesz to przejaw ogromnej wrażliwości,i fobii spolecznej.Ja także czesto uważam,że ludzie wysmiewaja sie ze mnie,kpią,lub reagują odrazą na mój widok.Nie przejmuj sie.Żeby zdiagnozować komuś zaburzenie osobowości,to zachowanie danej osoby musi być:ewidentnie uniemożliwiające codzienne funkcjonowanie+uciążliwe/ekscentryczne dla otoczenia.A mam jakoś wrażenie,że nie jestes taka...tylko mila i delikatna :D:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere - wiesz podejrzewałam też u siebie schizo i CHAD... :shock::-|

 

Kurcze nie zazdroszczę Ci Tych przeżyć ze szpitala... Brrrrr... Wiem, że to są osoby chore, ale chyba przemoc nie powinna w ogóle wchodzić w grę. :?

 

Miałam już bardzo silne "fazy" - wydaje mi się, że to z odrealnienia... co potęgowały jeszcze te cholerne ataki paniki...

 

Boję się, że za niedługo własny cień, stanie się powodem moich lęków... :cry:

 

Anankastyczna spasowała mi - bo choruję na ZOK... A paranoiczna - bo miewam takie "stany nieciekawe", że tak napiszę...

 

Fobia społeczna, to na pewno - ehhhh... :(

 

Shadowmere - Cieszę się, że tak o mnie myślisz. :D Ja podobnie uważam o Tobie. :smile: Często czytam Twoje posty i uważam je za na prawdę wartościowe. :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere,

 

Ja w sierpniu chodziłam do wróżki, czytałam horoskopy, zamawiałam sobie wizyty z tarocistką. Po to,żeby zobaczyc jaka jest moja przyszłość...zależało mi na powrocie do faceta, od którego odeszłam. Przez te chcenie wprowadziłam się do dna rozpaczy-tzn. był to głowny zapalnik mojego załamania. NIe wspomne o wcześniejszych silnych stessach związanych z poważnymi zabiegami.

 

NIe wiedziałam,ze studiowałaś psychologię......super sprawa. Tak sobie teraz pomyślałąm,że jak juz wyjdziesz z tej klatki, poczucia choroby fajnie by było gdybyś skończyła te studia. Taki fachowiec, który przeszedł sam na własnej skórze takie dolegliwości natury psychicznej- to najlepszy fachowiec....ja tak myślę.

Shadowmere,

Czesto sie zastanawiam dlaczego moja terapeutka nie chce mi powiedziec co tak naprawdę mi dolega, kiedys powiedziała,że to załamanie nerwowe-w październiku, jak jączasem podpytuję o zaburzenia osobowości to mi mówi "Pani Moniko, pani z tego wyjdzie, nie wiem do czego ma pani służyć jakieś przyporządkowanie".

Jutro mam terapię, czasami mam wrazenie,że poruszam codzienne problemy i moze wcale nie w tym problem, a potem znów wydaje mi się,że właśnie w tym problem. Totalny mętlik w głowie. I zastanawiam się jak długo jeszcze będę się terapeutyzowała.

Czasami się boję,że ona stwierdzi,ze jestem leniem......bo ja często mam o sobie takie zdanie, zwłaszcza ostatnio. Do wszystkiego , do czego ostatnio sie zabieram, przerywam...bo nic mi się nie chce. Z pracy przychodzę juz zmęczona od tego napięcia swego, które nie ustępuje, a co dopiero mówić o jakiś innych zajęciach. Na yodze byam raz...nie podobało mi się , nie dla mne te cwiczenia, obiecałam sobie,ze będę biegała...też mi sienei chce bo nie mam z kim...a samej to tak głupio.

Obiecałam sobie,że schudnę conajmniej 6 kg........oznajmiam to w domu prawie codziennie, mama pyta" O którego poniedziałku? Którego roku?"I w ogóle na wiele rzeczy nie mam ochoty,na wyjście, na spacer, większośc czasu moglabym spać, odpoczywam wtedy od napiecia bo szybko się męczę. Czasami sobie myślę,ze moze mam jakąś inna nieuleczalną chorobę..........

Na terapię bedę chodziła, ale jestem bardzo skołowana , nie wiem o co chodzi.......Powiedziałam osoatnio terapeutce,że czasami o czymś rozmawiamy, a ja nie wiem co mam potem z tą wiedzą zrobic.Odpowiedziała,ze czasami na różne sprawy trzeba popatrzeć z innej perspektywy i innm świetle.

 

Co Ty na to wszystko? Trochę się opisałam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesto sie zastanawiam dlaczego moja terapeutka nie chce mi powiedziec co tak naprawdę mi dolega

 

Tak jak moja, i bardzo mnie to czasem frustruje, choć sobie powtarzam zgodnie z tym co mi powiedziała, że literka z cyferką nie jest ważna, tylko problemy, traumy, przeżycia, wspomnienia... - i to jest do przepracowania. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×