Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Jest do kitu. Terapeutka mówi, że jeśli ja o siebie nie będę walczyć to ona tego za mnie nie zrobi. A ja chcę z jednej strony, a z drugiej robię wszystko, żeby się pogrążyć.

Nie potrafię uznać, że to była mamy wina jeśli chodzi o wydarzenia związane z tym rzekomym molestowaniem. Uważam, że to ja byłam zboczona, obrzydliwa i tyle. Wczoraj rozmawiałam o tym z terapeutką. Ja już zawsze będę jakby naznaczona tą brudną przeszłością.

Zaczęło mi zależeć na tym chłopaku, o którym pisałam, ale to raczej nie ma przyszłości, choć chciałabym, żeby było inaczej. Ja tu, on tam, ja nie chcę jeździć w rodzinne strony... Jak mam mu to powiedzieć? Przyjedzie do mnie jutro i prosił, żebym się zastanowiła czy nie chciałabym z nim wrócić na kilka dni do rodziny, mielibyśmy do siebie bliżej. Nie wiem co mam mu powiedzieć - że nie chcę i jeżdżę do domu raz na kilka miesięcy? Że poza tym bardzo źle znoszę podróże? Że w ogóle mam kosmiczne problemy ze zdrowiem i się wciąż leczę? Nie, to wszystko nie ma sensu. :( Nawet głupi zwykły obiad z nim we wtorek mój żołądek potwornie odchorował/-uje, bo toleruję tylko domowe zdrowe jedzenie. Uzna mnie za totalną dziwaczkę. :( Moja rodzina zaszczepiła we mnie poczucie, że ktoś, kto jest chory, jest gorszy i będzie nie chciany, odtrącany, izolowany. Domownicy kazali mi zawsze kłamać tym, na których mi zależy, że jestem zdrowa i nic mi nie dolega. Nie chcę już kłamać... Poza tym jestem tak ograniczona jeśli chodzi o jedzenie, środki chemiczne, spaliny, roztocza, przeróżne nietolerancje i alergie, fibromialgię, meteopatię, że ciężko to ukryć.

W ogóle nie wiem już co robić.

Czuję się samotna, bezradna, zagubiona, jeszcze się wkurzam, bo totalnie nie mogę się skupić na nauce, a mam co robić...

 

[Dodane po edycji:]

 

Nie no, ja pierd.ole, normalnie już nie wytrzymam!!!!!!! :cry::why: Przez pomyłkę wrzuciłam do kosza w komputerze bardzo ważne notatki, które opracowywałam do zaliczenia, tyle mojej pracy, i opróżniłam kosz!!!!!!!!!!!!! Jestem kretynką!!!!!!!!!! I co ja teraz zrobię!!!! :why::( Oddałam książki, nie mam się z czego uczyć, nie mam już siły opracowywać tego drugi raz, dlaczego znowu jest źle??????????? :why:

Czy ktoś z Was wie czy może jakimś cudem da się to jednak jeszcze odkręcić? Tzn. odzyskać te usunięte pliki..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu, Ja nie wiem, ale mój brat jest informatykiem, więc jak wróci z pracy to go spytam.

 

Powiedz temu chłopakowi prawdę, jeśliby Cię odtrącił to znaczy, że nie jest dla Ciebie. A z jeżdżeniem do domu też mu powiedz jak jest i obserwuj jak to będzie dalej zmierzało.

Związki na odległość też nie są złe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krzysiu, dziękuję, zapytaj proszę...

No chyba będę musiała mu powiedzieć prawdę jak to jest z moim zdrowiem, bo nie dam rady tego długo ukrywać, a zresztą po co... :(

Co do odległości to ja właśnie chyba nie potrafię... Mój pięcioletni związek nie przetrwał chyba przez odległość, pozostałe również... Zresztą już sama nie wiem, ale nawet terapeutka mi powiedziała, że ja mam właśnie problem z rozdzieleniem, że gdy kogoś kocham to się czuję z nim zlepiona, takie symbiotyczne uczucie. Gdy jest daleko i nie ma go przy mnie, gdy go potrzebuję, to wtedy jest dramat, uczucie opuszczenia, odtrącenia, obsesja, że na pewno ma mnie gdzieś itd. i w końcu odchodzę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy jest daleko i nie ma go przy mnie, gdy go potrzebuję, to wtedy jest dramat, uczucie opuszczenia, odtrącenia, obsesja, że na pewno ma mnie gdzieś itd. i w końcu odchodzę...

mam tak samo z moim przyjacielem. czuję że nie jest to zdrowa relacja a nie wiem co i jak w niej zmienić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, ciebie nie tworzy tylko Twoje zaburzenie, alergie, problemy. A mam wrażenie, że widzisz tylko to. A to tylko smutny dodatek. Jest jeszcze Asia - ta wspaniała, ciepła Asia, do której zarówno chojrakowa, jak i inne osoby z forum lgną, gdy im źle. Popatrz na siebie łaskawszym okiem. W żaden sposób nie skrzywdzisz go będąc z nim. Albo obydwoje zyskacie uczucie i ciepło, albo doświadczenie. Nie oceniaj tego co nowe starymi kanonami, proszę cię, zasługujesz na ten związek, a skoro on przyjeżdża na pewno widzi w Tobie to, o czym Ty zapominasz - Asię, tą Asię do kochania.

 

[Dodane po edycji:]

 

sunset, a czy to ważne? Nie myśl o tym czy wierzysz żabko, bo to do niczego nie prowadzi. Tak ma być i koniec, a okaże się i tak w praniu. Przyjdzie czas, będzie rada, to bardzo mądre określenie, a ja myślę, że się ułoży skarbie, na prawdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asieńko, to takie typowo borderowe... jedna część Ciebie chce wyzdrowieć, druga chce czegoś całkiem odwrotnego i uporczywie trzyma się choroby.

 

Co do Twojego nowego znajomego, jeśli czujesz, że Ci zależy, warto powiedzieć prawdę. Oczywiście nie odrazu całą prawdę, ale o tym, że nie lubisz podróży, że nie jesteś zdrowa i nie możesz jeść wszystkiego itp. Takie najistotniejsze sprawy na teraz. Nie rezygnuj z tego. Musimy próbować łączyć normalność z naszą nienormalnością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asieńko, to takie typowo borderowe... jedna część Ciebie chce wyzdrowieć, druga chce czegoś całkiem odwrotnego i uporczywie trzyma się choroby.

 

Typowo borderowe? Matko :oops: Ja to czuję i przez to się niszczę. Nie wytrzymam, to tak jakby jedna część mnie chciała rzucić się pod samochód a druga uciec przed tym samochodem... Sorry za wpieprzanie się w rozmowę kochani :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aree1987, Ja też tak czuję, wiesz? Jak odkleję tą maskę to zamiast twarzy będzie biała plama, też nie będę wiedzieć kim jestem...Już się totalnie zagubiłam w tym wszystkim. Ale prawdą jest to, ze nie wyzdrowiejemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coma, nie wtrącasz się w rozmowę Skarbie. Border jest pełen sprzeczności. Mocno czegoś chce i czegoś nie chce jednocześnie. Kocha i nienawidzi. Często na pytanie terapeutki "jak się czujesz?" odpowiadam "źle i dobrze". To jest życie w ciągłych sprzecznościach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu, autentycznie zrobiły mi się wilgotne oczy, gdy przeczytałam to, co napisałaś. Masz rację, ja widzę w sobie tylko to, co złe i co stanowi problem. A boję się zaangażować, bo nie chcę być w żaden sposób dla niego ciężarem, problemem. Wiesz, w rodzinie ciągle mi to powtarzano (i dalej tak jest), że przez moje choroby i ograniczenia jestem dla bliskich ciężarem, że kosztuję ich wiele wyrzeczeń, zmartwień. Nie chcę, żeby coś takiego czuła kolejna osoba. Nie chcę być dla kogoś ciężarem.

 

Kasiu, tak, spróbuję mu powiedzieć na razie chociaż o moich fizycznych ograniczeniach. I to będzie poważna próba. Jeśli naprawdę mu na mnie zależy to nie zrezygnuje. Jeśli nie to... cóż, przyzwyczaiłam się do bycia samej. :(

 

[Dodane po edycji:]

 

coma, aree1987, i ja tak czuję. że gdy będę zdrowa to całkiem zniknę. moim wyznacznikiem zdają się być te wszystkie maski... a pod nimi nie wiem czy cokolwiek jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez na pytanie terapeutki odpowiadam najczęściej "źle i dobrze". Mój "kolega" jedzie na sylwestra do Krakowa. Czuje, że nic z tego :( Źle mi. Jestem rozdarty całkowicie.

 

[Dodane po edycji:]

 

Boje sie że wszystko zepsuje, a z drugiej strony chciałbym pier... tym wszystkim i zażyć leków. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milano3, myślę, że jednak robisz źle bo to co Ci daje Bóg jest znacznie cenniejsze niż to co masz teraz.

Szatańskie życie, to przez szatana cierpisz i on Cię uwiódł do oddalenia się od Boga.

 

JA nie mam mocy, żeby Cię przekonać to Duch Św., ja mogę tylko rozmawiać.

 

:shock::roll:

Vi., mocno przesadzasz, przestań wszystkich na siłę nawracać....

 

Jest mi tak dobrze przez ostatnich kilka dni, że aż DZIWNIE.... nie potrafię tego ogarnąć....

Dzisiaj pół nocy nie przespałam bo M. (wg mnie) dziwnie oddychał i aż się poryczałam bo myślałam że coś jest nie tak ale nie chciałam go budzić... :? Teraz nawet płakać mi się chce jak o tym pomyślę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×