Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

wspólczuje ja miewam mdłości czasme w markecie ale bardziej w autobusie ale cóż zrobie zuje gume miętową ale bardziej tic tac i jakoś jade nie jest tragicznie choc pl roku temu było gorzej ehss a teraz cóż jutro od nowa do pracy na szczescie niecałę 20 min więc jakos to będzie tule was

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim.

 

Niestety też choruję na emetofobię. Właściwie to do dziś nie wiedziałam dokładnie co mi jest, jednak postanowiłam przetrzepać wszystkie fora dotyczące nerwicy i depresji, aż w końcu znalazłam i odkryłam co ze mną nie tak.

 

Zaczęło się od tego, że na początku liceum wychowawca oskarżył mnie o anoreksję (byłam wtedy szczuplejsza niż teraz, ale chora nie byłam na to nigdy). Ogólnie to bzdura, bo figurę mam po mamie i w mojej rodzinie to wszyscy bardzo szczupli są i nikt nigdy się nie odchudzał, ja też nie. Nigdy wcześniej przed tym osądem nie interesowałam się swoją figurą - wyglądem tak, bo malowałam się i stroiłam, jednak nie przyszłoby mi nigdy do głowy żeby się odchudzać. Dla mnie taki osąd był totalnym zaskoczeniem.

Od tamtej pory, czyli od 5 lat, ciągle zwracałam uwagę na to jak wyglądam, czy aby nie schudłam, ważyłam się co kilka dni, sprawdzałam, czy nie widać mi kości. P iopadłam w zupełną obsesję na puncie jedzenia. Jak tylko nie miałam apetytu zmuszałam się do jedzenia, bo bałam się, że schudnę. Ech, jak jeden człowiek może zmienić całe życie na gorsze... :(

 

Udałam się do endokrynologa na wszelkie badania i okazało się, że jestem zupełnie zdrowa. Tarczyca itd w normie. Przytyłam zwyczajnie z wiekiem (niewiele, bo na 165cm ważę 44kg, a mam teraz 20,5 roku) i w zasadzie od 2 lat nigdy nie słyszałam od nikogo, że wyglądam na anorektyczkę - raczej mówią po prostu, że jestem szczupła/zgrabna/drobna.

 

Niestety, lęk pozostał.

 

Rok temu po maturze zaczęłam się bać wychodzić z domu, jeździć pociągami, autobusami, tramwajami, być w miejscach gdzie jest dużo ludzi. Całe szczęście przed maturą poznałam wspaniałego chłopaka i obecnie mojego narzeczonego, który bardzo mnie wspiera w tym wszystkim. Rok temu zaczęłam studia i zwyczajnie po pół semestru się poddałam. Lęki stały się tak silne, że zaczęłam wychodzić nagle z wykładów, przestałam chodzić na ćwiczenia bo bałam się, że zasłabnę, że zwymiotuję i ktoś sobie pomyśli, że się odchudzam (bo jestem szczupła), a tak nie jest. Doszło do takiej paranoi, że rzuciłam studia. Kilka miesięcy mieszkałam z narzeczonym, próbowaliśmy odwieźć mnie od tych głupich myśli, ale niestety nie udało się do tej pory. Teraz mieszkamy razem na stałe, o moim problemie wie tylko On. Rodzinie się nie przyznam, bo sądzę, iż ich reakcja będzie bardzo nieodpowiednia (coś, że przesadzam itd.). Od przyszłej soboty zaczynam inne studia (tym razem zaoczne, żeby nie musieć 5 razy w tygodniu chodzić na zajęcia, bo chyba bym zwariowała - rodzice oczywiście prawie mnie zatłukli za to, że rzuciłam tamten przyszłościowy kierunek i że poszłam na zaoczne, ale w tej chwili jakoś się już z tym pogodzili).

 

Niestety... Lęki znowu są tak silne, że nie wiem czy dam radę iść na rozpoczęcie w środę! :/ Boję się na godzinę zostać z obcymi ludźmi na dużej sali, gdzie jakby było mi niedobrze, to każdy to zauważy, a jak zwymiotuję to już z góry będę miała nieciekawie w grupie.

 

Jeszcze jakiś czas temu myślałam, że boję się spotkań z ludźmi, że mam jakąś fobię społeczną, ale doszłam do wniosku, że te wszystkie lęki związane z przebywaniem między ludźmi, jedzeniem w miejscu publicznym itd łączą się ze strachem przed wymiotami! I gdyby nie to... byłabym normalną 20letnią dziewczyną.

 

Panicznie boję się wymiotować, szczególnie, jeśli miałby to ktoś widzieć. Najbezpieczniej czuję się przy narzeczonym i mogę jeździć z nim samochodem, bo wiem, że jak coś to się zatrzyma i zawsze zrozumie (złoty człowiek <3). I w zaciszu naszego pokoju, w jego obecności zazwyczaj nic mi nie jest. Dopiero zaczynam się bać, jak pomyślę, że muszę wyjść z domu, wtedy od razu robi mi się słabo i niedobrze i boję się, że jest mi na tyle niedobrze, że mogę zwymiotować akurat jak się oddalę z domu. I najczęściej zostaję w domu.

 

Bardzo mnie to przytłacza... Powinnam znaleźć pracę (mam ku temu super okazję, bo koleżanka pracuje w bardzo fajnej firmie i załatwia mi tam pracę), ale boję się, że jak znajdę to mnie wyrzucą, bo co chwilę będę albo się zwalniała, bo będzie mi niedobrze, albo nie będę przychodzić w ogóle do pracy.

 

Powiedzcie mi, da się to jakoś wyleczyć u psychiatry? Czy leki mogłyby powstrzymać te moje chore myśli? Z moim narzeczonym myślimy o tym, aby udać się do lekarza, bo zatruwa mi to życie (czuję też, że mimo miłości narzeczonego do mnie, jest smutny, że nie jestem w stanie cieszyć się życiem). W dodatku za niecałe 3 lata mamy ślub i panicznie boję się, że mogłabym zwymiotować w kościele lub na swoim weselu. O zgrozo! :(:why:

 

Tą chorobę leczy się lekarstwami (są szkodliwe?), czy psychoterapią? Nie chcę oglądać filmików z wymiotującymi ludźmi (nie, że się boję tylko mnie to odpycha...).

 

Pomocy, pomocy, pomocy... Nie chcę sobie zmarnować życia przez jeden bezsensowny lęk!! Jestem zdrowa i nie mam powodu by wymiotować (ostatni raz było to kilka lat temu jak byłam chora na grypę żołądkową). Dodam też, że tak jak niektóre z was jem tylko świeże produkty i nie mieszam czegoś co mogłoby mi siąść na żołądku (chociaż muszę przyznać, że jestem czekoladoholiczką i czasem zjem 3 batony, czekoladę i mnóstwo słodyczy w ciągu jednego dnia :lol: I to akurat mi nie szkodzi haha 8) bo ogólnie to ja uwielbiam dużo jeść... Ech, gdyby nie ten chory lęk przed wymiotami!).

 

Przepraszam za tak chaotyczną wypowiedź, ale chciałam wszystko naraz z siebie wyrzucić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lęk przed wychodzeniem z domu? Właśnie chyba nie... Bo ja lubię przebywać na dworze, wychodzić do kina itd... Tylko boję się tego wszystkiego z jednego powodu - boję się, że mogłoby mi się zrobić niedobrze i mogłabym zwymiotować lub zemdleć w miejscu publicznym. To niedorzeczne, ale boję się tego jak niczego innego na świecie. :why:

 

I gdyby nie ta dolegliwość, najpewniej biegałabym wszędzie jak szalona... A tak? Przed wyjściem z ludźmi albo jedzeniu gdzieś przy ludziach nakręcam się, że jak zjem albo wyjdę, to jak zrobi mi się niedobrze to co to będzie - i nagle robi mi się niedobrze i zazwyczaj nie wychodzę z domu. :mrgreen:

 

Zaczynam teraz nowe studia, biorę niebawem ślub. Chcę z tego wyjść... Mam nadzieję, że leki i psychiatra sprawią, że minie mi to raz na zawsze. Chcę żyć!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też miałam ten lęk jechałam w autobusie albo w małym busie w ścisku i liczyłam sekundy, bo myślałam, że już się zrzygam... bleeeee, chciałam krzyczeć z przerażenia, bo już chwilami czułam, że będę rzygać....MASAKRA to była;/ ale skończyłam z tym lękiem wraz z myślą: jak się zrzygam to się zrzygam, wyżej pisała o tym Tifany26:) to naprawde jest sposób:) mam głęboko w dupie czy będę rzygać czy nie... dużo jeżdze busikami a tam mało miejsca czsem dużo ludzi, gorąco itd. (i tak na stojąco np 60 min albo i więcej) i nie mam już z tym większego problemu:) i powiem wam więcej jak mam w dupie rzyganie to jade busem na luzaku i kompletnie nic mi się nie dzieje, powiem wiecej jeszcze coś sobie zjem po drodze...i szczerze czy bym się teraz gdzieś zrzygała to naprawde mam to w dupie:)

 

moja kumpela kiedyś rzygał na środku miasta, miała grypę żołądkową, wyszła z pracy i ją wzięło i na środku ponad 0,5 mln miasta w samym centrum rzygała na wszystkie strony, ktoś wezwał karetke, ludzie raczej starali się jej pomóc a nie patrzyli na nią jakby dokonała jakiegoś przestępstwa..

 

a z resztą ja sama kiedyś tam rzygałam na dworze, a nawet już tego nie pamiętam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kobieto, chyba sobie nie zdajesz sprawy czym jest fobia, emetofobia.

 

Po części się zgodzę. Ale ona może już z tego wyszła? Może kiedyś cierpiała na to, co my, ale udało jej się to pokonać zmianą swojego myślenia? W każdym razie gratuluję podejścia, ja od kilku lat walczę i nie potrafię się przestawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, jestem tutaj nowa. Wymiotowania panicznie boję się od jakiś co najmniej 16-17 lat. Gdy miałam 5-6 lat przestałam jeść, więc strasznie schudłam. Musiałam być już w strasznym stanie (nie pamiętam aż tak dokładnie) bo jedyne co pamiętam z tamtego okresu to wymiotowanie i ból związany z jedzeniem i wymiotowaniem później. Z tego jadłowstrętu przy silnym wsparciu rodziców udało mi się wyjść. Strach jednak został.

Objawia się to tak, że boję się wszystkiego, co może powodować wymioty: jem tylko i wyłącznie świeże rzeczy, długi czas nie jadałam nigdzie poza swoim domem, do tej pory boję się jadać w restauracjach i barach, nie jadam nowych potraw, a jeśli próbuję czegoś nowego to zwykle kończy się to bólem brzucha, przeważnie z nerwów, unikach bardzo pikantnych rzeczy, bo parę razy bolał mnie po nich brzuch, w ogóle nie piję alkoholu - bo przecież po nim się wymiotuje (nigdy, ani razu w życiu nie byłam pijana a mam 22 lata), nie łączę ze sobą wielu składników (np nie zjem na śniadanie kanapki z ogórkiem, bo po śniadaniu piję kawę z mlekiem) i tak mogłabym w nieskończoność...

 

Nigdy nie chodziłam do wesołych miasteczek. Przecież tak ludzie często wymiotują i nie dość, że sama mogłabym zwymiotować, to jeszcze mogłabym to widzieć...

Panicznie boję się ciąży, bo to wiąże się z porannymi mdłościami...

Boję się wielu chorób, gorączki, najbardziej zatruć i gryp żołądkowych. W tym roku odwiedziłam znajomych, którzy na powitanie powiedzieli mi, że trafiłam idealnie, bo u nich akurat wszyscy przechodzą grypę żołądkową. Nie zaraziłam się, ale jeszcze tego samego dnia dostałam ataku paniki, który trwał kilka godzin i w nocy już nie spałam z nerwów...

 

Stres, który się wokół tych moich codziennych rytuałów gromadzi, pomijając stres związany ze studiami, powoduje, że często jest mi niedobrze, albo z nerwów boli mnie brzuch. Wtedy dostaję ataków paniki. Zaczynam się trząść, nie mogę oddychać, serce wali mi jak oszalałe, nie wiem co się dzieje wokół i jest mi słabo. Raz w takim stanie wywiozła mnie karetka, wszyscy myśleli, że się duszę i to coś z sercem, a to był właśnie atak paniki...

 

Czuję się jak obłąkana, jak wariatka... Nikt ze znajomych tego nie rozumie, boję się komukolwiek o tym powiedzieć, bo ludzi to dziwi i tego nie akceptują, bawi ich to... Często mam siebie poważnie dość i bywa, że z tego powodu mam nawet myśli samobójcze, ciężko z tym żyć... Sama nie wiem już co robić...

 

-- 01 gru 2011, 00:45 --

 

Dodam jeszcze, że oprócz tego nie jeżdżę samochodem dłużej niż 2 godziny bez dłuższego postoju, bo choć nie mam choroby lokomocyjnej, wmawiam sobie, że przecież może dość do złego samopoczucia. Autokarami w ogóle nie jeżdżę. W związku z tym mało w życiu podróżowałam... Jedynie pociągami.

 

I wiele lat nie chodziłam do dentysty, tylko szorowałam maniakalnie zęby, byleby do niego nie musieć iść, bo bałam się, że jak włoży mi jakieś narzędzia do buzi, to zacznę się dławić...

 

Paranoja... :(

 

-- 01 gru 2011, 00:49 --

 

Ahhh... i jak miałam z 10-11 lat to nie szłam spać, jeśli nie wypiłam herbaty miętowej, bo wmawiałam sobie, że pomaga. I w pogotowiu zawsze przy łóżku miałam woreczek foliowy na wypadek wymiotów... Obłęd... Potem się troszkę uspokoiło, ale od kilku miesięcy znów przechodzę przez to piekło :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ann_bijoch, Tak samo jak ja 8)

ale w miarę możliwości się z tym oswajam ;)

dziś np. w pracy się dowiedziałem od kumpla ,że chodzi cały czas do kibla czyli ma tzw srake :lol: a co za tym idzie?

Wymioty bo tak się właśnie grypa żołądkowa zaczyna... ;) więc już się wystraszyłem i chciałem jak najszybciej wyjść z pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ann_bijoch, rozumem i współczuję... ja też mam od dzieciństwa lęk przed wymiotowaniem (tylko chyba nie aż taki jak Ty)... jak byłam dzieckiem to miałam straszne problemy z przewodem pokarmowym, często mi coś szkodziło i wtedy najpierw mdlałam a po ocknięciu się wymiotowałam lub miałam biegunkę (rzadziej w innej kolejności - najpirw wymioty, a potem omdlenie). no i przez to nabawiłam się lęku zarówno przed omdleniem jak i wymiotami... tyle, że ja się najbardziej boję chyba jednak samego oczekiwania na to zdarzenie, kiedy to nastąpi. teraz nie umiem już wymiotować nawet jak bardzo źle się czuję, męczę się i ulżyłoby mi, gdybym po prostu zrzuciła.

chodzisz może na psychoterapię, robisz coś z tym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie byłam z tym jeszcze u żadnego psychologa. Dostałam skierowanie ponieważ lekarz pierwszego kontaktu powiedział mi, że to może być "jakaś lekka nerwica czy coś" ale jeszcze nigdzie z nim nie poszłam. Boję się trochę, trudno się o tym opowiada. Ale chyba nie mam wyjścia... Z ciekawości zajrzałam w internet i Was tu znalazłam... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kobieto, chyba sobie nie zdajesz sprawy czym jest fobia, emetofobia.

 

no niestety ddd doskonale wiem czym jest lęk przed wymiotowaniem, był ze mną wszędzie... w sklepie, w kościele, w autobusie, w pracy....wszystko było ukierunkowane na to żeby się nie zrzygać;/ aż w końcu powiedziałam dość!!!!!!!nie będzie rządził moim życiem i tym gdzie mam pójść i co mam zrobić, teraz mam to w d... najwyżej się zrzygam i kropka!!! już nie zamierzam nad tym rozmyślać!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam ja tez mam ten problem unikam wszystkiego po czym moglabym zwymiotowac nie jem niektorych rzeczy , np pomidora ze skorka kielbasy i wielu innych rzeczy przez co pewnie mam niedowage, bardzo chcialabym zajsc w ciaze ale mysl o tym ze moge wymiotowac w ciazy mnie przeraza!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tjaaaa.... no to wczoraj bardzo wymiotowałam 2 razy. :shock: wpadłam przez to w taką histerię, że terapeutka mnie uspokajała przez telefon, bo ryczałam, siedziałam skulona pod zlewem, nie mogłam przestać płakać, masakra po prostu. dziś co zjem to dalej mi niedobrze i boję się, żeby znowu nie wymiotować. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej:) jestem tu nowa. Mam dokładnie to samo co Wy wszyscy- jakbym czytała o sobie... :/ pomarańczy nie jem, skóry z pomidorów też nie....poprawka- w ogóle nie jem pomidorów:P To jest jakaś masakra, wiem, że to irracjonalne i czasem aż śmieszne albo żałosne ale jednak, to jest silniejsze ode mnie:( To jest chyba najgorsza rzecz w życiu jak dla mnie (chociaż jakby ktoś tego posłuchał to pewnie by powiedział żebym się w głowę popukała:P) Ale taka jest prawda...Ostatnio doszedł mi lęk, że mogę zachorować na grypę żołądkową i np. jeżeli ktoś się źle czuje to od razu panikuję i nachodzą mnie myśli: "A jak się zarażę" albo jak wiem, że ktoś był ostatnio chory to mam potem 3 dni z życia wyjęte bo cały czas o tym myślę...Wiem, że to jest chore i że chyba mi na mózg padło:P ale cóż....To jest tak beznadziejne.... i raczej więcej dziewczyn to ma niż facetów, tak sądzę. Pozdro dla Was!:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak się zastanawiam od jakiegoś czasu... może to głupie ale czy paniczny lęk przed tym że ktoś zwymiotuje na mnie to też emetofobia? szukałam w necie i nic o tym nie znalazłam... nie boję się wymiotować ( w końcu mam bulimię), mogę być przy osobie która wymiotuje ale sama myśl o tym że ktoś mógłby puścić pawia na mnie napawa mnie przerażeniem :roll: wtf?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, kurcze.. a myślałam że tylko ze mną coś nie tak. Panicznie boje sie że zwymiotuje. Chociaż w sumie nie pamiętam takiej sytuacji żebym wymiotowała, zdarzyło się to chyba mi ostatnio przed komunią(mam 21 lat aktualnie, czyli 12 lat temu)...zatrułam sie chipsami... ogólnie mam tak że bardzo się tego brzydze (jedynie moj facet jak zwymiotuje to mnie to nie obrzydza, zdarzylo mu sie raz czy dwa po alkoholu ) a tak to sie strasznie sama boje , wiec za duzo nie wypije...chociaz nawet jak wypilam czasem sporo to mnie to nie spotkało, ale mam takie cos ze juz mowie sobie "dosc" w obawie przed wymiotowaniem, czasem jak mi sie ze tak powiem "odbije" to az mi robi sie gorąco i słabo ze strachu ze zaraz zwymiotuje... czesto tez jest mi niedobrze ( w sumie nie wiem od czego, zawsze zganiam na pusty zołądek bo jem nieregularnie) to tez mam ataki paniki ze zwymiotuje, mimo ze jeszcze sie nie zdarzylo ( wtedy zawsze robi sie mi gorąco i słabo)...jest to dziwne, ale myslalam ze tylko ja tak mam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×