Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój wygląd to wszystko co mam. Czy da się zaakceptować siebie?


Gość Dobrydusz

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Dobrydusz

Jestem bardzo przywiązana do wyglądu. Jestem uważana za ładną ale ja nie akceptuję siebie, brzydzę się sobą. Myślę, że wszystkich oszukuje bo kiedy się umaluje wyglądam bardzo ładnie. Ale bez to już nie to samo. Kiedyś mój ówczesny  chłopak powiedział żebym nie zamazywała makijażu do seksu. Myślę, że wygląd to wszystko co mam. Nie wierzę w to, że ktokolwiek by mnie chciał jeśli nie byłabym atrakcyjna. W tym momencie przyjmuję hormony i wyglądam pięknie, jestem jędrna, mam włosy, które trzymają się głowy. Kiedy próbowałam zejść z hormonów to nagle moja skóra zaczęła byc cienka, wiotka, sucha, żyły zaczęły prześwitywać, pękać naczynka. Dłonie staruszki, przeraźliwie suche,z mnóstwem lini papilarnych. Mam 31 lat. Bardzo źle reaguję gdy cokolwiek dzieje się z moim ciałem. Wpadam wtedy w katastrofizacje i lecę w dół. Boję się, że dojdzie do momentu, w którym będę musiała zejść z hormonów bo dają dużo skutków ubocznych i zamienię się w rodzynkę paskudna. I nie wyobrażam sobie co wtedy zrobię. 

Niepokoi mnie fakt, że aż tak uważam, że wygląd to wszystko co mam ale nie wiem jak to zmienić. Nie wyobrażam sobie jak to jest zaakceptować siebie. Powiem szczerze, że ja tego nawet nie chce. To jest abstrakcja dla mnie. Uważam, że na to nie zasługuje. nienawiść do siebie samej jest większa niż miłość do mojego chłopaka. I Nie mogę  uwierzyć w to, że byłby ze mną jeśli mój wygląd by się zmienił na rodzynkę. 

Nie wiem co zrobić, od tych myśli wariuje. 

To jest wygląd, a dla mnie to jest być albo nie być. 

Rozmyślanie o przyszłości odbiera mi siły. W tym momencie nie jestem na hormonach więc czekam, aż wszystko się rozpadnie. Czy stan rodzynki wróci? Kiedy wróci? Jak wróci? Co ja wtedy zrobię? Czy stracę wszystkie włosy na głowie? Co z moim ciałem? Trudno mi być w tu i teraz i dyskutować z myślami intruzywnymi. Poddaje się i pławie w mojej nienawiści do siebie samej. 

Przeżyłam już okres czasu w którym nie mogłam patrzeć na swoje odbicie w lustrze bo tak się sobie nie podobałam. To było straszne. 

 

Jestem bardzo surowa i okrutna dla siebie.

Czy w ogóle zaakceptowanie siebie jest możliwe? 

Taka jaka jestem, nawet jeśli to będzie rodzynka mode?

 nie widzę tego :c 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może spróbuj znaleźć jakąś inną domenę, która będzie cię określała? Wygląd traktuj jako taki modny dodatek do swojej osoby. Np. może to, że jesteś inteligentna, oczytana, masz jakąś pasję. Powinnaś znaleźć takie coś co cię wartościuje. 

 


Tak jak np. miliarderzy traktują drogie rolexy jako dodatek do siebie, a nie jako coś co określa ich osobowość i ich wartościuje, tak ty traktuj swój wygląd i przestań szukać odpowiedzi na swoje odwieczne pytanie czy jesteś ładna ;) kobiecie bardzo dodaje atrakcyjności pewność siebie i charakter, nawet mniej atrakcyjna kobieta dzięki takim cechom robi się pociągającaa, więc może idź w rozwój osobisty, a to cię oderwie od swojego wyglądu np. czytaj książki psychologiczne, video o rozwoju osobistym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Dobrydusz napisał(a):

Powiem szczerze, że ja tego nawet nie chce.

No ciężko zmienić coś czego się nie chce zmieniać.

 

Uważanie tylko urody za swój atut, poza tym, że jest strasznie płytkie, to prędzej lub później bańka pęknie, bo po 30 r.ż. organizm już się tylko starzeje i temu nie zapobiegniesz w żaden sposób. Uwierz, że żaden facet nie chce być z dziewczyną tylko i wyłącznie z powodu jej wyglądu. Związek to nie tylko wygląd partnera, a przede wszystkim jego osobowość. 

Chyba musisz zmienić trochę wartości, ale jak sama napisałaś - nie chcesz. Także ciężko tu cokolwiek poradzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twoje zamartwianie się swoim wyglądem to tylko metoda odwracania uwagi od źródła problemu, o którego istnienie tylko wspominasz.

 

Nie tylko wyrażasz obawy związane z tym, że wygląd przemija (i nieważne co będziemy robić, prędzej czy później przeminie) ale czujesz, że używasz go, aby ukryć coś co (Twoim zdaniem) sprawia, że nie da się Ciebie zaakceptować.

 

Zaakceptowanie siebie jest możliwe i możesz to osiągnąć. Ale najpierw musisz zrozumieć i spojrzeć na to sprawia, że oceniasz siebie tak negatywnie.

 

 

 

Podróż do akceptacji samego siebie nie jest prosta, a patrzenie na siebie nie jest przyjemne. Ja żyję z głębokim przekonaniem, że nikt nigdy mnie nie zaakceptuje z różnych powodów, które są mi znane (a możliwe, że dalej są takie, których jeszcze sobie nie uświadomiłem). Są też powody, które sprawiają, że nie akceptuję sam siebie.

 

Uświadamianie sobie takich rzeczy jest bolesne, nawet jeżeli w trakcie tego uświadamiania widzę, że tak naprawdę są to rzeczy, które mi wmówiono i które nie mają twardego pokrycia w rzeczywistości.

 

 

Polecam terapię lub znalezienie innych form wsparcia, bo męczenie się samemu ze swoimi myślami jest bardzo trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, InqSiJu napisał(a):

Podróż do akceptacji samego siebie nie jest prosta, a patrzenie na siebie nie jest przyjemne. Ja żyję z głębokim przekonaniem, że nikt nigdy mnie nie zaakceptuje z różnych powodów, które są mi znane (a możliwe, że dalej są takie, których jeszcze sobie nie uświadomiłem). Są też powody, które sprawiają, że nie akceptuję sam siebie.

 

Uświadamianie sobie takich rzeczy jest bolesne, nawet jeżeli w trakcie tego uświadamiania widzę, że tak naprawdę są to rzeczy, które mi wmówiono i które nie mają twardego pokrycia w rzeczywistości.

 

A co, gdyby się okazało, że to "ja", którego nie akceptujesz i wokół którego się kręci Twoje myślenie tak na prawdę nie istnieje, jest tylko iluzją umysłu? Czy wtedy, gdy uświadomiłbyś sobie, że myśląc o sobie w taki sposób tracisz energię na coś czego realnie nie ma, zmieniłoby coś w Twoim postrzeganiu samego siebie? 😉

 

To nie tylko koncepcja buddyjska, ale mówią też o tym różni mistycy, którzy doświadczyli oświecenia, zjednoczenia z Bogiem, Wszechświatem itp. (wszystko tu jest tylko językowym opakowaniem, doświadczenie ciężko nazwać), najbardziej na czasie są tutaj nauczyciele niedualności, którzy działają poza religiami np. Eckhart Tolle. Jednak do tego nawet nie trzeba tego doświadczenia, myślę, że wystarczy logika. Otóż wszystkie myśli, uczucia, doświadczenia sensoryczne, sny są chwilowe, nie da się z tego wyekstrahować żadnego stałego "ja", poza tym nasza ziemska tożsamość jest czymś umownym, istnieje dlatego, że jako ludzie stworzyliśmy język i zaczęliśmy wszystko nazywać, czy bez języka istniałaby tak samo? To co w nas może być stałego to świadomość, jaźń, obserwator tego wszystkiego, również tych myśli (sprawdź czy możesz obserwować swoje myśli, a jeśli tak, to kto je obserwuje? Twoje ziemskie ego, czy ktoś będący ponad tym?), a ten element jest dla wszystkich taki sam, pochodzący z tego samego Źródła, nie ma tu lepszych i gorszych, wszyscy mają tego samego "obserwatora", więc skoro pod tym względem się nie wyróżniasz, a Twoje ego realnie nie istnieje, bo czym konkretnie miałoby być? Chwilowymi myślami? Nie jesteś tymi myślami, jesteś ponad myślami, więc to tak naprawdę problem sztuczny, stworzony przez Twoje myśli. Spróbuj je obserwować, pozwól im przepływać i w te destrukcyjne staraj się nie wchodzić, pamiętaj, że Ty nie jesteś tymi myślami, one pojawiają się na chwilę i znikają jak chmury, przepływają sobie tak jak uczucia i inne doświadczenia.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Angelka85 napisał(a):

A co, gdyby się okazało, że to "ja", którego nie akceptujesz i wokół którego się kręci Twoje myślenie tak na prawdę nie istnieje, jest tylko iluzją umysłu?

Podzielam takie rozumowanie i tak czuję , to jest moja kamizelka która utrzymuje mnie na powierzchni 🙂 a kiedyś wydawało mi się to bez sensu 

Edytowane przez Robinmario

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Meya napisał(a):

Trochę odpływacie ;) Świat w 3D jednak istnieje, posiadamy ciała, w których przez jakiś czas "mieszkamy".

Też masz rację , ja to traktuję jak taki bezpiecznik jak 3D zaczyna być męczące ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Dobrydusz
W dniu 17.07.2024 o 19:12, Meya napisał(a):

@Dobrydusz na jakich hormonach byłaś i dlaczego obawiasz się, że ich odstawienie spowoduje utratę włosów?

Powiem dlaczego wypadają mi włosy są zaburzenia hormonalne, które są przykrywane braniem progesteronu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Dobrydusz
W dniu 17.07.2024 o 20:35, InqSiJu napisał(a):

Twoje zamartwianie się swoim wyglądem to tylko metoda odwracania uwagi od źródła problemu, o którego istnienie tylko wspominasz.

 

Nie tylko wyrażasz obawy związane z tym, że wygląd przemija (i nieważne co będziemy robić, prędzej czy później przeminie) ale czujesz, że używasz go, aby ukryć coś co (Twoim zdaniem) sprawia, że nie da się Ciebie zaakceptować.

 

Zaakceptowanie siebie jest możliwe i możesz to osiągnąć. Ale najpierw musisz zrozumieć i spojrzeć na to sprawia, że oceniasz siebie tak negatywnie.

 

 

 

Podróż do akceptacji samego siebie nie jest prosta, a patrzenie na siebie nie jest przyjemne. Ja żyję z głębokim przekonaniem, że nikt nigdy mnie nie zaakceptuje z różnych powodów, które są mi znane (a możliwe, że dalej są takie, których jeszcze sobie nie uświadomiłem). Są też powody, które sprawiają, że nie akceptuję sam siebie.

 

Uświadamianie sobie takich rzeczy jest bolesne, nawet jeżeli w trakcie tego uświadamiania widzę, że tak naprawdę są to rzeczy, które mi wmówiono i które nie mają twardego pokrycia w rzeczywistości.

 

 

Polecam terapię lub znalezienie innych form wsparcia, bo męczenie się samemu ze swoimi myślami jest bardzo trudne.

Myślę, że masz rację i to co napisałeś trafia do mnie. Potrzebuje dłużej się zastanowić nad tym, poszukać co tak naprawdę ukrywam bo w tym momencie nie jest to dla mnie oczywiste. 
 

ostatnio czytałam na temat dzieci orchidei i dzieci mleczy. Dzięki temu mogłam bardziej zrozumieć siebie,, dlaczego przeżywam życie w konkretny sposob . To dalo mi swojego rodzaju wyrozumiałość i spojrzałam na siebie z odrobiną łagodności. Bardzo polecam ci zgłębić ten temat, może coś ci to pomoze

 

a w terapii jestem. Na lekach także, ale nie ma lekko 😛

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Dobrydusz
7 godzin temu, Angelka85 napisał(a):

 

A co, gdyby się okazało, że to "ja", którego nie akceptujesz i wokół którego się kręci Twoje myślenie tak na prawdę nie istnieje, jest tylko iluzją umysłu? Czy wtedy, gdy uświadomiłbyś sobie, że myśląc o sobie w taki sposób tracisz energię na coś czego realnie nie ma, zmieniłoby coś w Twoim postrzeganiu samego siebie? 😉

 

To nie tylko koncepcja buddyjska, ale mówią też o tym różni mistycy, którzy doświadczyli oświecenia, zjednoczenia z Bogiem, Wszechświatem itp. (wszystko tu jest tylko językowym opakowaniem, doświadczenie ciężko nazwać), najbardziej na czasie są tutaj nauczyciele niedualności, którzy działają poza religiami np. Eckhart Tolle. Jednak do tego nawet nie trzeba tego doświadczenia, myślę, że wystarczy logika. Otóż wszystkie myśli, uczucia, doświadczenia sensoryczne, sny są chwilowe, nie da się z tego wyekstrahować żadnego stałego "ja", poza tym nasza ziemska tożsamość jest czymś umownym, istnieje dlatego, że jako ludzie stworzyliśmy język i zaczęliśmy wszystko nazywać, czy bez języka istniałaby tak samo? To co w nas może być stałego to świadomość, jaźń, obserwator tego wszystkiego, również tych myśli (sprawdź czy możesz obserwować swoje myśli, a jeśli tak, to kto je obserwuje? Twoje ziemskie ego, czy ktoś będący ponad tym?), a ten element jest dla wszystkich taki sam, pochodzący z tego samego Źródła, nie ma tu lepszych i gorszych, wszyscy mają tego samego "obserwatora", więc skoro pod tym względem się nie wyróżniasz, a Twoje ego realnie nie istnieje, bo czym konkretnie miałoby być? Chwilowymi myślami? Nie jesteś tymi myślami, jesteś ponad myślami, więc to tak naprawdę problem sztuczny, stworzony przez Twoje myśli. Spróbuj je obserwować, pozwól im przepływać i w te destrukcyjne staraj się nie wchodzić, pamiętaj, że Ty nie jesteś tymi myślami, one pojawiają się na chwilę i znikają jak chmury, przepływają sobie tak jak uczucia i inne doświadczenia.

 

 

Trudno mi być ponad moim ptsd w tym momencie, ale miałam podejście do eckharta. może kiedyś tam wrócę bo uważam, że to mądry gościu 

46 minut temu, Dobrydusz napisał(a):

Powiem dlaczego wypadają mi włosy są zaburzenia hormonalne, które są przykrywane braniem progesteronu.

Powodem*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Robinmario napisał(a):

Też masz rację , ja to traktuję jak taki bezpiecznik jak 3D zaczyna być męczące ;) 

 

Tylko tutaj pojawia się pytanie czy nasze ciało jest tym naszym prawdziwym, stale obecnym "ja"? 🙂 Jeśli tak, to z którego okresu życia? Przecież nawet jeśli tego nie odczuwamy, to cały czas zachodzą w nim przemiany, stare komórki umierają, a pojawiają się nowe, od dziecka ciało się zmieniało, w każdej chwili możemy stracić jego część, a ostatecznie zniknie i gdzie będzie wtedy świadomość, ta prawdziwa natura/dusza/jaźń/świadomość/stała obecność/obserwator? 

 

Ja to widzę tak, że ciało wraz z myślami, uczuciami i doświadczeniami sensorycznymi, jest takim bio robotem, w którym ta nasza prawdziwa natura doświadcza życia, może obserwować to co w ciele zachodzi, ale nie jest ani tym ciałem, ani myślami, ani uczuciami. One są chwilowe, zmieniają się. 

 

Nie chodzi tu o negowanie swojego istnienia, tylko zastanowienie się czym jest nasze prawdziwe "ja", gdzie ono jest? Wiele problemów psychicznych, ale też zła na świecie jest spowodowanych przez to, że w swoim myśleniu cały czas kręcimy się wokół tego iluzorycznego ego, chcemy sobie je na różne sposoby pompować, koncentrujemy na nim cały czas swoją uwagę, utożsamiamy się z myślami, które się wokół tego ego cały czas kręcą. A jeśli ono nie jest rzeczywiste, to niepotrzebnie tracimy na nie energię. 

 

 

Przy problemie jaki został wyżej poruszony proponuję nie skupiać się na swoim ciele i jego mankamentach, a skupić się na samych myślach, które prowadzą do takiego odbioru siebie. Warto tutaj zachowywać uważność, starać się na bieżąco uświadamiać sobie, gdy takie myśli się pojawiają, a potem obserwować i pozwolić przepływać, traktując jako mało istotny, chwilowy wytwór umysłu. Nie wchodzić w nie, nie dawać im uwagi. Oczywiście to dotyczy też innych myśli, które są nieprzyjemne, np. jakieś trudne wydarzenia z przeszłości, myśli, które prowadzą do lęków związanych z przyszłością, myśli nawykowe, które prowadzą do różnych nałogów i niezdrowych nawyków. Oczywiście zachowanie uważności i takiego błogiego spokoju umysłu nie jest proste, to jest praca na całe życie, bo mózg już tak ma, że jest ciągle myślami bombardowany, ciągle kusi, ciągle zmusza do powtarzania tego samego, niektóre mechanizmy mają tu podstawy ewolucyjne, choćby to że mózg ma skłonności do wypracowywania myślenia nawykowego. Dlatego bardziej chodzi o uświadomienie sobie prawdziwego źródła problemów, które jest w głowie/w myślach i systematyczną pracę nad tym, bo samo to już może spowodować duże postępy i znacznie ułatwić życie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Angelka85 napisał(a):

Dlatego bardziej chodzi o uświadomienie sobie prawdziwego źródła problemów, które jest w głowie/w myślach i systematyczną pracę nad tym, bo samo to już może spowodować duże postępy i znacznie ułatwić życie. 

Ja się z tym zgadzam ale myślę też , że takie wnioski wymagają wiele lat pracy nad sobą i bólu który jest stymulatorem do zmiany myślenia . Dla osoby na początku tej drogi to pewnie brzmi to jak abstrakcja i odklejenie od rzeczywistości, chociaż z drugiej strony to pewnie wszyscy mają swoją rację 🙂 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Angelka85 napisał(a):

Warto tutaj zachowywać uważność, starać się na bieżąco uświadamiać sobie, gdy takie myśli się pojawiają, a potem obserwować i pozwolić przepływać, traktując jako mało istotny, chwilowy wytwór umysłu. Nie wchodzić w nie, nie dawać im uwagi. Oczywiście to dotyczy też innych myśli, które są nieprzyjemne, np. jakieś trudne wydarzenia z przeszłości, myśli, które prowadzą do lęków związanych z przyszłością, myśli nawykowe, które prowadzą do różnych nałogów i niezdrowych nawyków.

Czy całe to mówienie o iiluzoryczności "ja" ma prowadzić po prostu do tego, aby przestać się przesadnie utożsamiać ze swoimi myślami?

 

Jeśli tak, to faktycznie przypisywanie sobie autorstwa swoich myśli prowadzi do trudności. Np. jeżeli mam złe myśli i ciągle je myślę, to jako ich autor muszę uznać, że myślę je bo tego chcę. Jako autor mogę w każdej chwili przestać je myśleć, a skoro nie przestaję ich myśleć, to sam sobie jestem winny. I karuzela poczucia winy i niemocy (co jest paradoksem, bo ta niemoc wynika z iluzorycznego poczucia wszechmocy) się dopiero rozkręca.

 

3 godziny temu, Angelka85 napisał(a):

Warto tutaj zachowywać uważność, starać się na bieżąco uświadamiać sobie, gdy takie myśli się pojawiają, a potem obserwować i pozwolić przepływać, traktując jako mało istotny, chwilowy wytwór umysłu.

To chyba trochę przesada. Patrząc z perspektywy przerośniętego ego, myśli są mniej istotne, niż się to wydaje. Ale nawet w tej swojej mniejszej istotności, są ważnym elementem doświadczenia, które jest najistotniejszym faktem ludzkiej egyzstencji.

Wydaje mi się, że to "dystansowanie" się od myśli, w zamierzeniu, jest metodą, która pozwala lepiej uchwycić ich istotę. Tzn. np. medytacja pozwala zobaczyć czym myśli są w swojej istocie, w przeciwieństwie do tego czego nauczyliśmy się o nich myśleć.

 

10 godzin temu, Meya napisał(a):

Trochę odpływacie ;) Świat w 3D jednak istnieje, posiadamy ciała, w których przez jakiś czas "mieszkamy".

Czytałem kiedyś, że nasze mózgi cały czas tworzą symulację rzeczywistości, bo jest to mniej obciążające niż ciągłe zwracanie uwagi na to co w rzeczywistości się dzieje. I wyrywamy się z symulacji dopiero kiedy rzeczywistość dostarczy czegoś co mocno nie współgra z symulacją.

A kłopot jest, że w przypadku np. zaburzeń psychicznych jest duża dowolność w interpretacji, więc w zasadzie każda symulacja się utrzyma. Jeżeli mam przekonanie, że "nikt mnie nie lubi", to ciężko będzie mnie przekonać, że nie mam racji (nawet jeśli faktycznie jej nie mam). Podobnie by było, gdybym miał przekonanie, że jakaś partia polityczna jest najlepsza itp.

 

Więc można chyba te wszystkie stwierdzenia o "iluzoryczności ego", "iluzoryczności świata" itp. przetłumaczyć na bardziej przyjazne uchu wersje jak np. "poznaj samego siebie" i wyjdzie to samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Robinmario napisał(a):

Ja się z tym zgadzam ale myślę też , że takie wnioski wymagają wiele lat pracy nad sobą i bólu który jest stymulatorem do zmiany myślenia . Dla osoby na początku tej drogi to pewnie brzmi to jak abstrakcja i odklejenie od rzeczywistości, chociaż z drugiej strony to pewnie wszyscy mają swoją rację 🙂 

 

Oczywiście! 😀 Dzięki za słuszną uwagę, bo dla mnie te tematy są tak oczywiste i wręcz logiczne, że nawet nie biorę już pod uwagę tego jak to hardcorowo może brzmieć dla innych osób i tak sobie gadam jakby to miało być coś zupełnie normalnego 😊

 

To co napisałeś o bólu jest zgodne z opinią psychiatry Stanislava Grofa, który zauważył, że różni mistycy, którzy tych odkryć dokonali, wcześniej przeżywali różne kryzysy i to one powodowały u nich transformację. Przytoczę cytat z opisu książki "Psychologia przyszłości: Wnioski ze współczesnych badań nad świadomością:

 

Cytat

Autor jest psychiatrą i w ramach eksperymentu naukowego badał na sobie wpływ środków psychodelicznych. Przez wiele lat prowadził badania kliniczne z użyciem środków psychoaktywnych, a gdy te zostały zakazane, wraz żoną Christine opracował metodę oddychania holotropowego – terapii i autoeksploracji bez udziału psychodelików. Udowadnia, że autentyczna duchowość, bazująca na głębokim, osobistym doświadczeniu, stanowi niezwykle ważny wymiar życia i nadaje sens ludzkiemu istnieniu.

Wiele zaburzeń, które obecnie są diagnozowane jako psychotyczne i leczone przy pomocy leków tłumiących emocje, to w istocie trudne etapy radykalnej transformacji osobowości i duchowego otwarcia. Właściwie rozumiane i wspierane, mogą prowadzić do emocjonalnego i psychosomatycznego uzdrowienia, uderzających zmian w psychice i rozwoju świadomości. Epizody o takiej naturze można odnaleźć w życiu szamanów, joginów, mistyków i świętych. Literatura mistyczna całego świata opisuje te kryzysy jako cenne drogowskazy na duchowej ścieżce i potwierdza ich uzdrawiający i transformacyjny potencjał. Efektem duchowych kryzysów, których naturalny bieg nie jest zakłócony, może być poprawa stanu psychosomatycznego, większy entuzjazm wobec życia, przyjęcie bardziej satysfakcjonującej strategii życiowej i poszerzenie światopoglądu o duchowy wymiar istnienia.

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4919295/psychologia-przyszlosci-wnioski-ze-wspolczesnych-badan-nad-swiadomoscia

 

 

Jeśli chodzi o samą pracę z myślami, to pomijając kwestię duchowości, dla mnie pomocna była tu metoda 3 principles, która powstała w oparciu o taki wgląd duchowy, ale jest stricte psychologiczna, nie nawiązuje do tego tematu ego itp., a do samej pracy z myślami. Właściwie jest to coś zbliżonego do medytacji i mindfulness, ale opisywane trochę innym językiem. W Polsce propaguje ją dziewczyna, która wyszła z bulimii i teraz m.in poprzez tą metodę pomaga innym osobom, poniżej link do jednego wpisu nawiązującego do tej metody:

 

3 Podstawy

https://wilczoglodna.pl/3-podstawy/

 

A tak to niestety wiecej jest tylko na stronach angielskich, wrzucam gdyby kogoś to zainteresowało i chciał sobie w ten sposób pomóc, ale zaznaczam, że do niczego nie nakłaniam i nie zachęcam do tego by odstawiać swoje metody leczenia, leczenie farmakologiczne itp. (bo odniosłam wrażenie, że w innym temacie pojawiły się takie sugestie, jakbym do tego zachęcała). Każdy sam musi szukać rozwiązań dla swoich problemów i sprawdzać co mu pomaga, a co nie, mi pomaga to, a komuś innemu może co innego 😉

 

Health realization

https://en.wikipedia.org/wiki/Health_realization

 

Three prinicples 

https://en.wikipedia.org/wiki/Three_Principles_(self-help)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Meya napisał(a):

Tylko jak ktoś mieszka w obskurnej ruderze (brzydkim ciele) i widzi, że inni mieszkają w przepięknych willach (pięknych ciałach) to może odczuwać ból, smutek i strach o utratę partnera. Jesteśmy uwięzieni w tych ciałach. Osoby, które wychodzą na własne życzenie, to samo.bójcy niestety. W teorii wszystko tak pięknie wygląda, ale trudno ignorować myśli o ciele, gdy jest się w nim uwięzionym. Jednak jak najbardziej warto próbować myśleć pozytywnie o swoim ciele, lub ignorować myśli o nim. Ja niestety nie umiem i jestem strasznie zła na moją Duszę, że wcieliła się akurat w to ciało, do tej rodziny i okoliczności. Jak próbuję myśleć pozytywnie o swoim ciele, to moja Świadomość Ciała turla się ze śmiechu i mówi "taaaaaa, jasne, kogo chcesz oszukać"- to wersja łagodna na forum, bo mówi bardziej dosadnie 😉

 

Meya jeśli mogę tu coś doradzić, to proponuję zainteresować się 4 szlachetnymi prawdami w buddyźmie mówiącymi o tym, co jest przyczyną cierpienia (takiego wewnętrznego, psychicznego, nie powiązanego z bólem fizycznym) i jak sobie z tym radzić. Tu chodzi o takie osiąganie wolności wewnętrznej, że człowiek przestaje się uzależniać od tego co jest na zewnątrz, przestaje tworzyć sobie różne pragnienia (w tym przypadku związane z wyglądem czy posiadaniem partnera), które stają się przyczyną cierpienia. Oczywiście taka wolność to nie jest coś co może się pojawić natychmiast, na pstryknięcie palców, wymaga to pracy nad sobą, ale chodzi tu o samo uświadomienie sobie co może być źródłem cierpienia, o przemianę myślenia i nie szukania problemów na zewnątrz, tylko bardziej w sobie, w swojej głowie i swoim podejściu do różnych tematów. 

 

Czym są Cztery Szlachetne Prawdy?

https://studybuddhism.com/pl/podstawy/czym-jest/czym-sa-cztery-szlachetne-prawdy

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.07.2024 o 12:43, acherontia styx napisał(a):

po 30 r.ż. organizm już się tylko starzeje

Poprawka. Dopiero po 40 r.ż. proces starzenia jest widoczny gołym okiem. Skóra wiotczeje, zanikają tkanki itd... Przy trzydziestce to moim zdaniem jeszcze można wyglądać jak młody bóg czy młoda bogini 😉. Też takie pocieszenie dla kobiet, że mężczyźni starzeją się szybciej niż kobiety. 

 

@Dobrydusz Powiem Ci, że ja Cię nawet rozumiem. Ja co prawda jestem mężczyzną, ale pozwól, że podzielę się z Tobą swoim problemem fizycznym. Moim kompleksem jest mój brzuch, który wygląda jak napompowany balon. To tzw. otyłość trzewna. Jednak kiedy go wciągnę od razu widzę znacznie lepszą sylwetkę - wypukła klata, szerokie bary, solidny tors. Jednak mój kompleks jest do całkowitego zlikwidowania poprzez dietę i aktywność fizyczną, co z medycznego punktu widzenia jest u mnie wręcz wskazane z racji, że mam podwyższony cholesterol. Poza tym czuję się dobrze ze swoją fizycznością.

 

Jednak w chwili obecnej jest mi mega ciężko o siebie zadbać z powodu zaburzeń lękowych i OCD - często chodzę po mieszkaniu nawet przez 2-3 godziny i rozmawiam ze sobą, prowadzę monolog, ugłaśniając swoje myśli. Jest to bardzo pochłaniające, bo też te myśli się powtarzają nieraz w kółko. Przy tym też rozregulowywują mi się emocje i przeżywam lęk dodatkowo. Też na tę chwilę dość trudno jest to zwalczyć u mnie lekami czy nawet psychoterapią, dlatego rozważam jeszcze metodę rTMS w najbliższej przyszłości. Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec i uda mi się w końcu zawalczyć o lepszego siebie fizycznie i psychicznie. Pozdrawiam! 🙂

Edytowane przez eleniq

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.07.2024 o 00:19, Dobrydusz napisał(a):

Jestem bardzo surowa i okrutna dla siebie.

Czy w ogóle zaakceptowanie siebie jest możliwe? 

Taka jaka jestem, nawet jeśli to będzie rodzynka mode?

 nie widzę tego :c 

Cześć , ja myślę , że dobry psychoterapeuta powinien pomóc Ci zmienić nastawienie do życia i do siebie bo samemu to może zająć więcej czasu i męczyć będziesz się dłużej . Przyjrzeć się ocenie własnej wartości, sprawdzić jak jest z perfekcjonizmem, znaleźć przyczyny takich zachować . A co do przyszłości , to w przyszłości będziesz inną osobą , będziesz myśleć inaczej , tak samo jak teraz jesteś inna niż rok temu , tu pasują słowa , że “przyszłość jest nieznana” . Ja się zgadzam z tym , że “cierpienie stymuluje to zmiany” a nasz umysł ma właściwości adaptacyjne i nie lubi cierpieć to jakąś metodę radzenia sobie z tym na pewno sobie wypracuje . Wg mnie lepsze rezultaty daje praca nad przyczynami niż eliminowanie skutków bo to drugie dodatkowo niszczy zdrowie i pogłębia problem . Także dużo jest możliwe 🙂 

W dniu 19.07.2024 o 14:12, Angelka85 napisał(a):

To co napisałeś o bólu jest zgodne z opinią psychiatry Stanislava Grofa, który zauważył, że różni mistycy, którzy tych odkryć dokonali, wcześniej przeżywali różne kryzysy i to one powodowały u nich transformację.

Cześć , a u Ciebie co było stymulatorem do wypracowania takiego myślenia jakie masz ? Nie było w tym bólu ? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Robinmario napisał(a):

Cześć , a u Ciebie co było stymulatorem do wypracowania takiego myślenia jakie masz ? Nie było w tym bólu ? 

 

Złożyły się na to pewnie różne czynniki, ale ból psychiczny pewnie był tu kluczowy, bo jednak była w tym motywacja do szukania różnych form samopomocy. Myślę, że już trudne dzieciństwo mogło się do tego przyczynić, że na etapie nastoletnim zaczęłam takie poszukiwania związane z sensem życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Angelka85 napisał(a):

Myślę, że już trudne dzieciństwo mogło się do tego przyczynić, że na etapie nastoletnim zaczęłam takie poszukiwania związane z sensem życia.

Wszędzie zaczęłaś , mnie zaczęła psychika męczyć po 30tce i wtedy zaczęły się moje poszukiwania lekarstwa 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Robinmario napisał(a):

Wszędzie zaczęłaś , mnie zaczęła psychika męczyć po 30tce i wtedy zaczęły się moje poszukiwania lekarstwa 

 

Tylko tu muszę zaznaczyć, że owszem, ja zawsze byłam na takie coś otwarta, zawsze poszukiwałam i wiele tematów odkrywałam tak sama dla siebie, ze względu na chęć samopomocy, jednak te najbardziej kluczowe momenty, które spowodowały u mnie taki konkretny rozwój, pojawiły się akurat na skutek przypadkowych okoliczności.

 

Pierwsze to było doświadczenie duchowe (nawrócenie, przebudzenie), które pojawiło się na takim etapie życia, gdzie mi już wydawało się, że wszystko jest ok, nie przeżywałam wtedy żadnych dramatów, miałam swój buddyzm, medytacje, zdrowy styl życia i sytuacja tak psychicznie była już w miarę stabilna. Wtedy pod wpływem przypadkowej znajomości, spadło to jak grom z jasnego nieba i pokazało, że jest coś jeszcze, że można lepiej, bardziej, bardziej świadomie itp. Tu była kluczowa przemiana mentalna, niezależna od własnych poszukiwań, co najwyżej być może związana z otwartością umysłu na to.

 

A druga sytuacja, to odkrycie tych tematów, które wyżej poruszałam (Eckhart Tolle, praca z myślami, ego itp), to było kolejne przełomowe odkrycie, które w tej pracy z myślami zrobiło takie konkretne, bardzo odczuwalne postępy i znowu na skutek przypadkowej znajomości. Otóż na forum nie związanym z psychologią, poznałam takiego usera, z którym złapałam dobry kontakt, przeszliśmy na pw i okazało się, że ma on poważne problemy z córką anorektyczką. Dziewczyna niepełnoletnia, więc cała rodzina przechodziła różne terapie, trwało to kilka lat, w czasie gdy pisaliśmy ona była na leczeniu w szpitalu i groziło jej leczenie zamknięte (co się potem również stało), nic nie pomagało, lekarze, dietetycy, psycholodzy, psychiatrzy, on był psychicznie wykończony, ich relacje z żoną pogorszyły się i małżeństwo wisiało na włosku. A że ja mam takie słonności do poszukiwań w różnych tematach, to od razu zaczęłam coś szukać, żeby mu jakoś pomóc i tak trafiłam na blog Wilczogłodna, gdzie dziewczyna pomaga osobom z takimi problemami m.in metodą 3 principles, jak przeczytałam zasady, to doświadczyłam od razu takiego mega wglądu i pojawiło się takie "wow, jakie to jest super i genialne!". Potem zaczęłam przeszukiwać strony angielskie (bo u nas mało o tym) i zgłębiać temat. Gdy próbowałam to wyjaśniać temu userowy, to nie bardzo był na to otwarty, coś tam przytaknął, ale już czulam, że u niego tego "wow" nie było, jego córka też nie wykazywała zainteresowania, ani tym blogiem, ani metodami, więc ostatecznie nie bardzo im tu pomogłam, za to przez przypadek bardzo pomogłam sobie, bo staram się stosować tą metodę zawsze gdy zauważę, że dopadają mnie jakieś nieprzyjemne myśli i wiele problemów, które miałam wcześniej, czy to lękowych, czy nałogowych, cy tak po prostu złych myśli/wspomnień się po prostu pozbyłam, czy tam na bieżąco pozbywam, zawsze wiem co robić, gdy te myśli się pojawiają.

 

Zaczęło się od tego, a potem przyszła kolej na duchowość z tym powiązaną, znowu przypadek, bo w proponowanych filmach wyskoczyła mi Nitya, która uczy o niedualności i potem dalsze zgłębianie, dalsze wglądy i nowe odkrycia, więc nie mogę powiedzieć, że to wszystko tak było ze względu tylk na swoje poszukiwania, bo jednak było w tym jakieś odgórne prowadzenie również 😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Dobrydusz
W dniu 22.07.2024 o 04:35, Angelka85 napisał(a):

Pierwsze to było doświadczenie duchowe (nawrócenie, przebudzenie), które pojawiło się na takim etapie życia, gdzie mi już wydawało się, że wszystko jest ok, nie przeżywałam wtedy żadnych dramatów, miałam swój buddyzm, medytacje, zdrowy styl życia i sytuacja tak psychicznie była już w miarę stabilna. Wtedy pod wpływem przypadkowej znajomości, spadło to jak grom z jasnego nieba i pokazało, że jest coś jeszcze, że można lepiej, bardziej, bardziej świadomie itp. Tu była kluczowa przemiana mentalna, niezależna od własnych poszukiwań, co najwyżej być może związana z otwartością umysłu na to.,

@Angelka85 czy chciałabyś napisać coś więcej na temat tego doświadczenia? Sama przeżywam rozterki duchowe i jestem ciekawa doświadczeń innych 

 

 

Trudność w akceptowaniu siebie sprawia mi fakt, że nigdy nie miałam żadnego obrazu własnej osoby. Od kiedy pamiętam byłam w strachu przed ojcem i byłam bagatelizowana przez mamę. Nie mogłam czuć tego co czułam. Jestem osobą sprzeczną i skrajną. Nie wiem co czuję, czego chce. Jestem w stanie odczuwać tak i nie w tym samym czasie. I znajdę na to wytłumaczenie. wiem jak mieć ciastko i zjeść ciastko hahah. Jestem wiecznie pomiędzy. 

 

moja ciało, przez innych nazywane ładnym jest czymś co łączy mnie ze światem. W miarę stałym aspektem. Może dlatego tak mnie przeraża przemijanie. 

Moje wnętrze, emocje, perspektywa sa zawsze płynne. Moja terapeutka mówi - duża labilność. A teraz jeszcze  ciało się zmienia i to jeszcze tak niekorzystnie. Czuję zagrożenie. 

W tym momencie pojawił się kolejny objaw u mnie - sine nogi. Sinieją mi nogi momentami.

Mam 30 lat, to nie jest moment na wiotka skórę. 

Czuję żal do lekarzy, którzy mnie prowadzili, tego, że wprowadzili mnie w taką sytuację, ze pogorszyli moja sytuację.

Kiedy widzę objawy lęk przybiera na sile. Trudno mi wtedy być ponad lękiem, ponad ciałem.

w tym momencie lęk zachęca mnie do izolacji.

ale działam pomimo, dużo mnie to kosztuje.

Czy ktoś z was uważa, że nie ma przypadków? 

W dniu 22.07.2024 o 15:27, Meya napisał(a):

Ehhh współczuję 💚 Ja od lat mam problemy ze zbyt niskim progesteronem i bóle z tego tytułu potworne. Dzisiaj też się zwijam z bólu. Tylko ja mam silny lęk przed stosowaniem hormonów, nigdy nie brałam.

I bardzo dobrze. Nie bierz hormonów. Jest dużo metod aby podnieść progesteron naturalnie. Dieta i bardzo polecam fertistim. To suplement diety, dużo pozytywnych opinii 🙂

Edytowane przez Dobrydusz
Nie wszystko napisane

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Dobrydusz napisał(a):

@Angelka85 czy chciałabyś napisać coś więcej na temat tego doświadczenia? Sama przeżywam rozterki duchowe i jestem ciekawa doświadczeń innych 

 

Ciężko słowami opisywać takie doświadczenia, bo raczej i tak tego nie są w stanie oddać w pełni 🙂. Najpierw przyszło takie jakby lśnienie, gdzie przekonałam się do Biblii (oczywiście nie do konkretnych wersetów, tylko tak ogólnie), a potem było jakby wewnętrzne uświadomienie sobie Boga i kilka dni doświadczania czegoś co można określić wspaniałą Bożą miłością, pod wpływem tego doświadczenia pojawiła się u mnie tak duża skrucha (np. z powodu wcześniejszej niewiary), że aż zaczęłam ryczeć jak dziecko, co normalnie mi się na etapie dorosłości już nie zdarza. To doświadczenie spowodowało, że uświadomiłam sobie czym są przykazania miłości, o co chodzi w tej osobistej relacji z Bogiem, doświadczyłam dużej przemiany mentalnej, życie materialne/fizyczne przestało mieć już jakieś duże znaczenie, przestałam bać się śmierci, mój kręgosłup moralny znacznie się usztywnił (w stosunku do tego co było wcześniej), sumienie bardziej się uwrażliwiło, ogólnie poziom świadomości znacznie się poszerzył, zaczęłam patrzeć na życie z innej, szerszej perspektywy, moja wolność wewnętrzna również się powiększyła. To doświadczenie stało się bardzo istotnym przełomem, było to 6 lat temu, a ja to pamiętam tak dokładnie jakby to było wczoraj, od tego czasu o wiele bardziej zainteresowałam się religiami i duchowością, właściwie to nie było już dnia, żebym nie pomyślała o Bogu, stał się On całą siłą napędową w życiu, motywacją, ostatecznym celem i sensem. Myślę, że było to coś co w Biblii nazwane jest "narodzeniem na nowo", bo faktycznie to jest tak jakby stary człowiek umierał, a rodził się nowy, bardziej duchowy, ale to pewnie zależy od kultury jak kto to nazwie, myślę, że coś takiego jak "przebudzenie duchowe" w innych kulturach jest bardzo zbliżonym doświadczeniem.

 

To było mniej więcej coś podobnego do tego co ten metalowiec poniżej opisuje mówiąc o "strumieniu miłości", który sie na niego wylewał

 

Świadectwo nawrócenia - Brian Head Welch z zespołu Korn

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Dobrydusz
22 minuty temu, Meya napisał(a):

 

Nie wezmę. Zdarzało mi się brać tylko Norprolac, gdy miałam znacznie podwyższoną prolaktynę. A czy masz problem z dominacją estrogenową?

Norprolac to nie jest hormon więc spoczi. On wpływa na układ, który reguluje wydzielanie hormonów. Na hiperprolaktynemie brałam dostinex. W tym momencie zażywam bupropion i ostatnio przeczytałam, że obniża prolaktyne więc fajno. Zrobię za jakiś czas badania żeby sprawdzić poziom bo ostatnio nadal była podwyższona. 
niekotre leki psychiatryczne też działają na hormony np. Depakina zwiększa ryzyko pcos, solian podwyższa poziom prolaktyny, lit też coś tam miesza.  Brałam depakine przez 2 lata

 

nie mam problemu z dominacją estrogenową akurat

z tym także możesz działać z dietą i ziołami różnymi ale nie wiem za dużo o tym. czytałam dużo relacji o udanym ustawianiu hormonów przez dietę, zioła i suple. Musiałabyś sobie poczytać 

 

Z ciekawości sprawdziłam Twoje leki i są okej jeśli chodzi wpływ na hormony 😛 

Edytowane przez Dobrydusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.07.2024 o 21:09, Dobrydusz napisał(a):

 

Z ciekawości sprawdziłam Twoje leki i są okej jeśli chodzi wpływ na hormony 😛 

A to ciekawe spostrzeżenie, bo ja wiem, że np. paroksetyna może wpływać chociażby na prolaktynę 🙃  i są to słowa zarówno mojego psychiatry jak i endokrynologa. Podobnie zresztą Trittico, ale znacznie rzadziej niż paroksetyna. Także masz chyba złe źródła informacji ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×