Skocz do zawartości
Nerwica.com

KLONAZEPAM (Clonazepamum TZF)


megi55

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, kulfon888 napisał:

Fobic hej dziekuje za wyczerpujaca odpowiedź

 

 W moim przypadku po konstultacji psychiatrycznej odstawiam lek parogen ktory juz od dawna wgl na mnie nie dziala (biore po 10 mg pol tabletki odstawiamy parogen) w jego miejsce bedzie doxepin 25 mg 1-0-2

 

Olzapine bluefish 10 mg odstawiamy i na jej miejsce za jakis bedzie ketrel a to dlatego bo ketrel ma dzialanie nasenne a ja mam takie problemy ze spaniem ze codziennie biore lek nasen , od niedawna bede mial diphergan na spanie lecz jeszcze nie wykupilem leku...

 

Kiedys bralem 150 mg chlorprotixenu na noc i spalem po niej lecz tego leku juz niema w hurtowniach... 

 

Jesli chodzi o dorazny afobam jesli on nie bedzie nalezycie na mnie dzialal to poprosze o clonazepam 0,5 mg bo wczesniej sie nim ratowalem i bylo ok - moglbym nawet poprosic o clon 2 mg lecz mysle ze wystarczy mi 0,5 mg 

Chlorprothixen wrócił do hurtowni i wszedł jeszcze jeden zamiennik - chlorprothixen hasco. Widzę na gdzie po lek, że 50mg jest w 50% aptek, a 15mg w 80% aptek.

Lepiej tego używać by zasnąć, zamiast nasen bo on uzależnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ronie Ja w sumie zacząłem źle się czuć na pregabalinie raptem po 2-3 dniach jej brania, potem było tylko gorzej i po 1,5 tygodniu brania odstawiłem ten szajs. Choć żeby nie było, z tego co czytam na forum, to niektórym osobom ten lek bardzo odpowiada, np. Lusesita Dolores bierze pręgę i dobrze jej się żyje.

 

Nie wiem, czy po jednej tabletce mogło ci się to zdarzyć, może to była jakaś twoja (zmyślna) "reakcja szokowa" na nową substancję, ale się nie znam aż tak. Z tego co czytam w ulotce to ona potrzebuje 24-48h by "rozejść się" w organizmie, więc jest to raczej niemożliwe, to co przypuszczasz. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, MarekWawka01 napisał:

To ciekawe, co mówisz. Ja biorę kwetiapinę i czuję, że mi poprawia myślenie i wyrównuje pięknie nastrój.

Zwróć uwagę na to, że masz zaburzenia psychiczne z prawdziwego zdarzenia i twój mózg funkcjonuje zapewne trochę inaczej. U osób z taką, lub podobną diagnozą leki przeciwpsychotyczne mogą w jakimś sensie poprawić funkcje poznawcze, chociaż nawet sama ich nazwa wskazuje, że nie są to środki prokognitywne. U wszystkich "zdrowych" osób, które znam zażycie 50 mg kwetiapiny spowodowało tak negatywne odczucia, że niektóre wręcz myślały, że umierają i prowokowały wymioty, a innych 25 mg "ścinało z nóg" i czuli senność nie do powstrzymania, nie będąc w stanie funkcjonować. Są to z reguły standardowe doświadczenia. Sytuacja jest podobna, jak z osobami chorymi na ADHD i metylofenidatem, który wbrew swej naturze ich uspokaja.

 

11 godzin temu, MarekWawka01 napisał:

Kwetiapina to jeden z najbezpieczniejszych i najłagodniejszych leków neuroleptycznych. Skoro doznałeś po niej parkinsonizmu, to znaczy, że nie była ona dla Ciebie.

Zgadza się i to mnie przeraża. Trafiłem na jakieś większe badanie, gdzie aż 11% osób doświadczyło objawów ze strony układu pozapiramidowego, więc jest to jeden z najbezpieczniejszych i najłagodniejszych leków neuroleptycznych, ale tylko w odniesieniu do reszty. Większość zaburzeń to te łagodniejsze, jak różne postacie parkinsonizmu, chociaż starsze leki z tej grupy były w stanie wywołać np. stupor, inaczej osłupienie (brak reakcji na bodźce przy jednoczesnym zachowaniu przytomności, pacjent nie porusza się, nie mówi, wzrok ma utkwiony w jednym punkcie).

 

Prawie wszystkie przeciwpsychotyki mają ten sam główny, odpowiedzialny za to i niezmienny od lat mechanizm działania, polegający na silnym, mniej lub bardziej selektywnym antagoniźmie dopaminy oraz działaniu cholinolitycznym (wiele cholinolityków jest truciznami). Z tych, które brałem jedynie chloroprotyksen dawał trochę odmienne, jakby bardziej "pozytywne" odczucia, lecz cała reszta, jak promazyna, czy kwetiapina działały podobnie, m. in. mocno zaburzając funkcje poznawcze oraz prowadząc do utraty przytomności poprzez niedociśnienie ortostatyczne. Promazyna dodatkowo pozbawiała mnie marzeń sennych i przez ponad rok nic mi się nie przyśniło. Poza tym zawsze w parze z teoretyczną sedacją i działaniem "nasennym" oprócz drastycznych spadków ciśnienia pojawiały się też palpitacje serca, co w połączeniu z hipotensją ortostatyczną działa po prostu kardiotoksycznie.

 

11 godzin temu, MarekWawka01 napisał:

A skoro już rozmawiamy o polekowych uszkodzeniach mózgu, to zachęcam do przeczytania artykułów na temat pregabaliny

Pamiętam jak lekarz dziwił się, że nigdy nie czułem działania przeciwlękowego leków przeciwpsychotycznych, którego tak na prawdę nie posiadają. Było to zresztą sprzeczne z działaniem stale prowadzącym do parkinsonizmu. Hamowanie kanałów wapniowych pregabaliny jest kolejnym mechanizmem, odpowiedzialnym bezpośrednio za pojawienie się parkinsonizmu polekowego i skojarzenie jej z już wtedy ok. trzyletnim braniem neuroleptyków w oporowych dawkach, po krótkim czasie wywlekło na wierzch to paskudne i utrudniające funkcjonowanie zaburzenie neurologiczne.

 

Pamiętam gdy wziąłem ostatnią 150 mg kapsułkę, to już w 5-10 minut po zażyciu pojawiły się silne spięcia/zrywy mięśni twarzy i paraliż aparatu mowy przy próbie sformułowania myśli, a efekt ten utrzymywał się ponad tydzień. Myślałem, że ze względu na krótki czas działania leku, przejdzie mi to z dnia na dzień, ale piątego dnia, kiedy byłem już na skraju załamania psychicznego załatwiłem od lekarza Relanium, bo myślałem wtedy, że są to objawy związane z obniżeniem progu drgawkowego i jakie było moje zdziwienie, gdy 20 mg nic a nic nie pomogło. Dzięki Relanium przetrzymałem psychicznie kolejne 2-3 dni tych napadów, kiedy to nagle ustąpiły.

 

Nie wiedziałem wtedy jeszcze, że to grubsza sprawa, a winowajcą jest głównie kilkuletnie, nieświadome niszczenie układu nerwowego przez promazynę/kwetiapinę. Od tamtej pory po każdorazowym zażyciu większej dawki tego drugiego, zawsze przez kilka godzin doświadczałem objawów parkinsonizmu, kiedy musiałem z jakichś powodów być na nogach i próbowałem np. z kimś rozmawiać, bo kiedy szedłem spać raczej wyciszałem myśli i objawy były minimalne, lub nieobecne.

 

10 godzin temu, Ronie napisał:

czy takie zmiany mogą zajść po zażyciu jednej tabletki?

Myślę, że jeśli masz odpowiednie predyspozycje i wystarczająco wrażliwe podłoże na wywołanie takich zmian - jest to możliwe, bo pregabalina to wbrew pozorom dość silny lek. Jest to też gabapentynoid, a są to w większości substancje ogólnie toksyczne, żrące i potencjalnie rakotwórcze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ronie Gdyby jednorazowe użycie leku groziło organicznym uszkodzeniem mózgu, ten nie miałby racji bytu. Lekarzem nie jestem, ale moim zdaniem twoja paradoksalna reakcja (mocne pobudzenie psychoruchowe) na pregabalinę nie ma związku z encefalopatią, a była na tle zaburzeń działania układu nerwowego. Nawet tak poważne objawy, jak napady padaczkowe, których doświadczyłem kilkukrotnie pod wpływem pregabaliny, czy silny parkinsonizm polekowy są zazwyczaj w pełni odwracalne po odstawieniu leku, który je wywołał.

 

Klonazepam, z tego co się orientuję w obydwu wersjach (0,5 mg i 2 mg) ma podziałkę na cztery części. Jeśli bierzesz go tylko w celu odroczenia objawów odstawiennych, to zacznij brać 3/4 tabletki 0,5 mg (0,375 mg) i zmniejszaj dawkę o 1/4 tab. co dwa tygodnie, żeby mózg mógł na spokojnie przyzwyczaić się do samodzielnego funkcjonowania układu GABA.

Przy 0,25 mg możesz ewentualnie włączyć 5 mg diazepamu i kontynuować odstawianie klona. Później zamień 5 mg diazepamu na 2 mg, lub 4 mg (2 x 2 mg) i następnie 2 mg, a potem 0. W odstępach 1-2 tyg.

 

 

W dniu 9.10.2022 o 10:16, Ronie napisał:

Stworzono lek i nie wymyślono sposobu na jago odstawianie, żeby człowiek nie cierpiał.

https://benzo.org.uk/polman/bzsched.htm @Jurecki podał ci wszystko na tacy dwie strony wcześniej.

To o czym piszesz jest uzależnieniem psychicznym od substancji. Pregabalina nie jest dla ciebie, jeśli nieprawidłowo na nią zareagowałeś. Jesteś już na dużej dawce duloksetyny, powinieneś na niej polegać, a z benzodiazepin korzystać doraźnie, albo wcale jeżeli masz problem z uzależnieniem.

Edytowane przez Fobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Fobic Działanie przeciwlękowe leków neuroleptycznych jest dość specyficzne i chyba najbardziej zauważalne u osób ze skłonnościami do schizy. One takiego typowego lęku (np. społecznego) raczej nie zwalczą, ale taki bardziej paranoiczny, dziwny, silnie dezorganizujący lęk już tak. Mogę ci powiedzieć, że mam dość specyficzne lęki, czasem mające niewiele wspólnego z rzeczywistością. Nic dziwnego, że terapie nic mi na to nie pomagały. A najlepszy tekst jaki słyszałem od jednej z terapeutek na to: "Proszę Pana, Pan musi nauczyć się żyć z tym lękiem, bo i tak leki będzie musiał Pan odstawić". Pfff, po pierwsze to skąd ona wie, czy ja nie mam schizy, to wtedy leki trzeba brać raczej do końca życia, a po drugie to życie z takim lękiem, który w wypadku bardzo silnego ataku przyjmował ZAWSZE postać silnych, kuszących myśli samobójczych, to jak ja miałem być obojętny wobec czegoś takiego?! A tak na marginesie, niestety wiem jak się zabić tak dość porządnie. 

 

Nawet słyszałem, że terapeuci często zalecają odstawianie leków, nawet mam koleżankę z ChAD-em(!!!), której terapeuta twierdził, że leki nic nie dadzą bez terapii. Z tymi całymi terapiami to jakaś dziwna sprawa. Lekarze ustawiają leki, kierują do terapeutów, a potem słyszy się takie rzeczy. Ale mnie to wnerwia!

 

Z psychoterapią to wg mnie tak jak z korepetycjami. Możesz sobie chodzić i chodzić, a i tak koniec końców nic z tego może nie być. Za sesję przesiedzianą w milczeniu, z totalną dziurą w głowie i tak musisz zabulić. Sam jak się przygotowywałem do matury z matmy, to musiałem obskoczyć z 5 korepetytorów, by trafić na tego właściwego. Z terapią jest to samo, jak terapeuta jest do dupy, to i terapia jest do dupy. Mi terapeutka po 2,5 roku psychoterapii opłacanej prywatnie, powiedziała, że to moja wina, że nie umiem korzystać z psychoterapii. Z tym że ja ciągle nie miałem na tyle uregulowanego leczenia, by móc wykorzystywać cały swój potencjał. Nie rozumiem, dlaczego mnie nie skierowała do lekarza, nie poradziła nic na moją nieudolność, tylko mnie zbyła i wykorzystywała cały czas moją nieporadność, do momentu tej konfrontacji. Nawet umówiłem się na jeszcze jedno spotkanie, oczekując, że może do niej dotarło coś, że powinna mnie za to przeprosić, a ona nic, jakby się nic nie stało... Nie podoba się, to się żegnamy i nie ma co się patyczkować. Ja nie będę płacił za robienie ze mnie idioty. Proste? Poza tym najciekawsze jest to, że zawód psychoterapeuty nie jest regulowany prawnie, co oznacza, że każdy może otworzyć swój gabinet w prywatnym domu, nawet będąc po szkoleniu z psychoterapii. Nawet raz trafiłem na takiego ratownika medycznego, który zwał się terapeutą i próbował mi wmówić, że homoseksualizm to choroba i że mnie z tego wyleczy. Także ten... 

 

Mi nawet lekarz internista i lekarz medycyny pracy mówili, że schizę albo coś schizopodobnego mogę mieć skoro tak pięknie reaguję na tego typu leki. Długo by pisać, na ile aspektów funkcjonowania one mi ogromnie pomagają. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@MarekWawka01 Samo działanie leków ma nierzadko wartość terapeutyczną, ponieważ pozwala spojrzeć chorej osobie na świat z innej, bardziej wyważonej i niekiedy po prostu trzeźwej perspektywy. Miałem okres, kiedy brałem leki przeciwdepresyjne i trudno mi dziś z pewnością stwierdzić, czy leki wyleczyły depresję, czy raczej pomogły przetrwać trudne chwile, zanim życie samo wróciło na właściwe tory. Skłaniam się bardziej ku tej drugiej opcji.

 

Jakiekolwiek sesje terapeutyczne są bezcelowe bez potrzebnej obstawy lekowej, bo sam pamiętam jak z zaburzeniami lękowymi chodziłem na te spotkania, ale nic z nich nie wyniosłem, bo zawsze siedziałem spięty, rozkojarzony i drżałem jak galareta próbując złapać oddech.

 

57 minut temu, MarekWawka01 napisał:

Działanie przeciwlękowe leków neuroleptycznych jest dość specyficzne i chyba najbardziej zauważalne u osób ze skłonnościami do schizy

To są leki stworzone dla schizofreników, więc chyba jest tak jak piszesz. Wszelkie inne zastosowania przeciwpsychotyków są podyktowane pieniędzmi i dodatkowym rynkiem zbytu. Jak mówiłem lekarzowi konowałowi, że po tej kwetiapinie pocę się, mam palpitacje serca i tracę przytomność, na dodatek indukuje we mnie lęki i mnie po niej trzęsie bo wręcz czuję, jak mi próg drgawkowy obniża to udaje, że nie słyszy i pisze dalej tę trutkę... takie działanie na szkodę pacjenta powinno być karalne.

 

Godzinę temu, MarekWawka01 napisał:

Nawet raz trafiłem na takiego ratownika medycznego, który zwał się terapeutą i próbował mi wmówić, że homoseksualizm to choroba i że mnie z tego wyleczy

🤯

 

19 minut temu, acherontia styx napisał:

Z tym, że akurat w tym przypadku ja mam swoją teorię na ten temat czemu jest tak, a nie inaczej, ale nie konsultowałam jej nigdy z nikim mądrym ;)

Nawet w ulotce leku Relanium pisze wyraźnie, że są możliwe takie reakcje, jak pobudzenie, zmiany w zachowaniu czy agresywność, gdzieś nawet spotkałem się ze słowem furia, więc chyba mieścisz się w "normie" :wink:

Z kolei pregabalina może dawać takie reakcje jak parkinsonizm, drgawki (obydwa zaliczyłem), czy nawet stupor 😱 także ja również mam tendencję do nietypowych reakcji na niektóre leki, chociaż przez pierwsze 1-2 miesiące działanie było książkowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Fobic napisał:

Jak mówiłem lekarzowi konowałowi, że po tej kwetiapinie pocę się, mam palpitacje serca i tracę przytomność, na dodatek indukuje we mnie lęki i mnie po niej trzęsie bo wręcz czuję, jak mi próg drgawkowy obniża to udaje, że nie słyszy i pisze dalej tę trutkę... takie działanie na szkodę pacjenta powinno być karalne.

 

No niestety lekarz to siła wyższa, to on jest specjalistą, bo ma dyplom, na który pracował ciężko całe 6 lat i jeszcze więcej. Także jedyne co można zrobić w takiej sytuacji, to zmienić lekarza. 

No miałeś po tej kwetiapinie dość poważne objawy rozregulowania układu wegetatywnego. Podejrzewam, że Twój lekarz mógł to uważać za objawy psychosomatyczne nerwicy i dlatego cały czas ci tą kwetę przepisywał. Kwetiapina to nie jest lek ani na bezsenność, ani na nerwicę, ani nawet na depresję, chyba że depresję w przebiegu ChAD-u albo rzeczy schizofrenopodobnych. Ona ma wyraźne wskazania w leczeniu schizofrenii i choroby dwubiegunowej. 

 

Tak jeszcze chcę dopowiedzieć, że po tej kwetiapinie nie mam takich objawów typu potliwość, drżenia, palpitacje. Ja się leczę na nadciśnienie, tachykardię i hipercholesterolemię, ale ja to mam już od 16. roku życia, genetycznie, wtedy jeszcze nie brałem żadnych leków psychotropowych. Z resztą osoby z takimi skłonnościami do schizofrenii często mają dodatkowo jakieś zaburzenia związane z nieprawidłowym pobudzaniem/hamowaniem czegoś tam - nadciśnienie, tachykardia, częstoskurcz nadkomorowy, padaczka itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Fobic dzięki za rady, ale ja już sam nie wiem czy chce odstawiać clon. Czuje się po lekach zmeczony czesto boli mnie głowa, ale mam wiecej spokoju. Zaczyna mi być wszystko obojętne bo wiem że już nigdy nie będzie w moim zyciu tak jak dawniej. Byłem pełen energii i chęci do działania. Teraz to bardziej wegetacja niż życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.10.2022 o 13:45, Ronie napisał:

@Fobic dzięki za rady, ale ja już sam nie wiem czy chce odstawiać clon. Czuje się po lekach zmeczony czesto boli mnie głowa, ale mam wiecej spokoju.

Też czuje się zmęczony po klon ale z drugiej strony widzę że działa np fobie społeczną bo nie czuje napięcia kiedy mam do kogoś podejść itp jestem jak by bardziej pewny siebie no i nie wiem czy brać dalej czy nie. W sumie dopiero co przeszedłem z alprazolamu długo używanego na klonazepam ale ogólnie jest to męczące no i momentami ma się w dupie dosłownie wszystko 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, snilek napisał:

Też czuje się zmęczony po klon ale z drugiej strony widzę że działa np fobie społeczną bo nie czuje napięcia kiedy mam do kogoś podejść itp jestem jak by bardziej pewny siebie no i nie wiem czy brać dalej czy nie. W sumie dopiero co przeszedłem z alprazolamu długo używanego na klonazepam ale ogólnie jest to męczące no i momentami ma się w dupie dosłownie wszystko 

Pamiętaj, że po klonazepamie już nic mocniejszego nie dostaniesz, i jak sie wyrobi tolerancja to już nic dalej nie zdziałasz, może warto powoli z tego schodzić? Tym bardziej jak to jest męczące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Hooded Spirit napisał:

Pamiętaj, że po klonazepamie już nic mocniejszego nie dostaniesz, i jak sie wyrobi tolerancja to już nic dalej nie zdziałasz, może warto powoli z tego schodzić? Tym bardziej jak to jest męczące.

 

To prawda. Uzależnienie od klonazepamu leczy się już ciężką chemią - w psychiatrii akurat silnymi neuroleptykami. Wiem, bo znam osobiście ze szpitala przypadek kolesia uzależnionego od klonazepamu i lekarz ładował mu choćby zuklopentyksol na detoks, a to już serio ciężki lek. Chodziło o to, żeby zabezpieczyć pacjenta w razie wystąpienia jakiegoś gorszego pobudzenia. Bo kiedy układ GABA zostaje rozregulowany i zabierze się jemu tą substancję go pobudzającą, to mózg może zostać jakby pozbawiony tego hamowania na pewien czas, zanim mózg dostosuje się do braku tej substancji i może wystąpić wtedy silne pobudzenie.

 

Bo uzależnienie od innych benzodiazepin, zwłaszcza tych krócej działających, leczy się właśnie klonazepamem, z uwagi na jego dość silne i długotrwałe działanie przeciwlękowe. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biorę clonazepam 0,5 mg od około 4 lat codziennie i za dnia w pracy, wśród ludzi odczuwam dyskomfort. Wieczorem jest dobrze, bo po całym dniu mogę z przyjemnością, legalnie, na receptę zapalić uspokajającą odmianę marihuany i głęboko się odprężyć, uspokoić, zrelaksować. W zupełnie innych barwach odczuwam wtedy rzeczywistość. Nawet zmartwienia są lekkie w takim stanie, bo nastrój jest super, wszystko wydaje się ciekawsze, przyjemniejsze i działanie przeciwlękowe jest wyraźne. To jest najlepsze odkrycie w leczeniu. Nie spodziewałem się, że coś tak przyjemnego odkryję. Clonazepam przed aromaterapią tworzy taki fundament, dzięki któremu jeszcze bardziej czuję uspokojenie, relaks. Łatwo jest o receptę na medyczną marihuanę przez chociażby wideoporadę. Niestety tylko jedna odmiana, czyli Aurora 20/1 jest uspokajająca i nie powoduje lęku, niepokoju. Najlepsza na nerwice, lęk. Aurora 8/8 też jest całkiem okej, ale lekki niepokój czułem, bo trochę pobudza, ale mocno poprawia nastrój. Chyba odmiana 8/8 sprawdziłaby się na depresję, aktywizację. Klona już słabo czuję i nie wystarcza mi by w dzień czuć pełen komfort. Trochę nerwica, napięcie jest odczuwalne w dzień. W ostatnich dniach jednak biorę w pracy zolpidem, który sprawia, że chociaż na kilka godzin mogę poczuć się bez nerwicy, lęku, napięcia. Luz, relaks, kontakt z ludźmi jest wtedy świetny, pewność siebie wysoka, nastrój lepszy. Szkoda, że zolpidem jest odczuwalny głównie przez 2 godziny i lekko przez kolejne dwie. Oczywiście to jest moje doświadczenie. Ja biorę leki już od 20 lat. Tak więc dla bezpieczeństwa lepiej nie próbować połączeń moich leków. Lepiej brać pojedynczo jeden lek. Pytajcie się lekarzy, czy w waszym przypadku można stosować dany lek, bo każdy jednak może inaczej reagować na konkretny lek. Można mieć na przykład uczulenie lub zdrowotne przeciwskazania. To lekarz musi sprawdzić zwykle przed zastosowaniem danego leku. Ale warto sugerować i pytać się lekarzy o jakiś ciekawy lek. Odnośnie marihuany to zwykli psychiatrzy raczej nie wypiszą. Tylko Ci lekarze, którzy pracują w centrach konopnych przypiszą. A tych stron w internecie z nimi jest coraz więcej. Ja dostałem receptę na pierwszej wideoporadzie. Zdrowia życzę wszystkim i pamiętajcie, że zawsze jest nadzieja. Medycyna się rozwija. Co jakiś czas się pojawia jakiś ciekawy lek jak również nowe odmiany konopi dostępne w aptekach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na mnie clonazepan działa zdecydowanie lepiej niz alprazolan. Biore 3 miesiace, od miesiaca 0.5 mg i czuje sie spokojny. Boje sie odstawic bo nie chce znowu przezywac tego co było przed. To dla mnie trauma. Teraz najgorzej jest rano, o 7 biore lek wychodze z domu i jakos mija dzien. Do tego biore jeszcze dulsevie 60 + 30mg, na samopuczucie dziala kiepsko, ale byc moze troche na lęk. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ronie Nie próbowałem jeszcze. Na pewno pomogłoby to w jakimś stopniu, ale wątpię, by była to wystarczająca pomoc by odstawić. Clon ma mocne właściwości hamujące na mózg. Marihuana nie ma aż tak mocnych właściwości hamujących, równocześnie ma też pewne efekty stymulujące. Tak więc ciężko zastąpić to głębokie hamowanie clona. Marihuana nawet w wersji uspokajającej czyli Aurora 20/1 powoduje raczej płytkie uspokojenie. W objawach odstawiennych clona myślę, że nie da rady, a nawet nie wykluczam, że może zintensyfikować niektóre objawy odstawienne, dlatego, że z reguły marihuana intensyfikuje doznania odczuwane w danej chwili. Oczywiście część doznań zwiększa, te związane na przykład z nastawieniem psychologicznym w danej chwili. Jak mam zły nastrój i czuję napięcie to mimo wszystko znacznie poprawia nastrój i zmniejsza napięcie, więc w tej kwestii nie intensyfikuje tych negatywnych emocji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Ronie napisał:

@Stifler19 co dokladniej oznacza dzialanie chamujące na mózg?

 

Jeżeli faktycznie chcesz znać szczegóły, to klonazepam jest pozytywnym modulatorem allosterycznym receptora jonotropowego GABA-A który bezpośrednio wzmacnia działanie kwasu gammaaminomasłowego na ten receptor.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczynałem od 1 tabletki zomirenu i od tego dnia zaczęło się piekło w moim życiu. Nie wiedziałem z czym mam do czynienia. Teraz jestem wrakiem człowieka, bez małej dawki clona jest bardzo źle. Dobrze że mam 40 lat i przezyłem już wspaniałe lata zycia. Jedyna nadzieja że medycyna rozwinie się na tyle ,że uwolnij mnie od tego piekła. Wiem że gdy nie biorę clona jest ze mna bardzo zle...

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×