Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wizyty u psychologa i psychiatry


Angie89

Rekomendowane odpowiedzi

dzieki dziewczynki za posty :smile:

dobrze chociaz ze psychiatra jest bez skierowania, bo tez bym sie nie doczekala skierowania od mojej wielmoznej doktor rodzinnej :evil:

 

swoja droga od jednej pani w recepcji uslyszalam, ze najpierw musze isc do psychologa zebym mogla isc do psychiatry :lol: teraz sie smieje a wtedy to mnie zniechecilo do dalszych poszukiwan

 

MIEJMY NADZIEJE TRAFIAC NA SAMYCH LEKARZY Z POWOLANIA, ]LUDZKICH, CIEPLYCH, EMPATYCZNYCH I WIEDZACYCH ;)

 

TEGO I WAM I SOBIE ZYCZE

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

empatia, pogaduszki, dobre samopoczucie po wizycie...

o czym my mówimy? o jakimś wyimaginowanym 'lekarzu', który cudownie nas uleczy? o jakimś ideale, może wcieleniu Jezusa nawet?

 

nic takiego nie istnieje i szkoda się okłamywać

psychiatra czy psycholog to po pierwsze człowiek (mający swoje wady i zalety), a po drugie korzysta z aktualnej wiedzy (j.w.), a ta wiedza ciągle się zmienia

 

psychiatra = leki + psycholog = analiza, to tylko możliwość wyjścia z różnych naszych problemów, nie ma żadnej gwarancji, istnieje tylko prawdopodobieństwo

bez lekarza prawdopodobieństwo jest mniejsze, ale nadal jest możliwe i realne

 

mówię o tym, bo wydaje mi się, że nie ma co przeceniać wartości lekarzy i oczekiwać od nich zbawienia... oni są pomocni, często niezbędni, ale to też ludzie, zwykli ludzie, po prostu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm, dwa lata temu pewna Pani psychiatra uratowała mi życie. Długo trwało, zanim to doceniłam. I już ją przeprosiłam za trzaskanie drzwiami, kłótnie, wiele mocnych słów... dużo by pisać ale nie będę bo mi wstyd :oops:

Już wtedy Pani psychiatra uprzedzała mnie, że będą nawroty choroby. No i też miała rację. Niestety. 3 miesiące temu wróciłam skruszona. I znowu mam wrażenie, że mnie nie rozumie, że mnie ignoruje, że mnie bagatelizuje, że się ze ma ze mnie niezły ubaw i że mnie spławia, że testuje na mnie tylko leki i mam wrażenie, że pogarsza mój stan.

Ciekaw co z tego wyniknie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja kiedys zebrałam sie na odwage -a bylo mi bardzo trudno- i poszlam do psychiatry, bo czulam, ze potrzebuje fachowej pomocy i sama sobie rady nie dam. Nie wiedzialam w ogole gdzie szukac, nie mialam pieniedzy na prywatna wizyte i poszlam na kase chorych w moim miecie. To byl blad jakiego juz nigdy nie popelnie. Bo tez nigdy juz nie pojde do zadnego psychiatry ani temu podobnego. Pani doktor przyjmujaca w budynku pogotowia przyjela mnie. Juz od wejscia sie przerazilam, sam jej wyglad byl odstraszajacy, no ale nie, zdecydowalam, ze jak juz jestem tak daleko (znaczy w gabinecie) to pociagne to dalej, bo co zrobie? No i zaczelam opowiadac o sobie i swoich problemach, lękach, nastrojach. Bylo mi bardzo trudno to robic, czułam sie strasznie głupio wyłuskując to wszystko z siebie, to co najbardziej mnie gryzło, dusiło latami , zabijało. Kiedy juz skonczylam, usłyszalam odpowiedz Pani doktor. Myslalam , ze mam omamy słuchowe, albo ze film ogładam i to horror w dodatku, bo CZEGOS TAKIEGO nie spodziewalabym sie NIGDY po lekarzu psychiatrze, ktory myslalam ze jest od pomagania ludziom. Oto co usłyszalam, cytuje za pania doktor:

"niech pani wraca do domu i z niego nie wychodzi. Ja tez mam syna w pani wieku (mialam wtedy 19 lat) i nie zyczyłabym sobie, zeby chodzil po ludziach i rozpowiadal co sie w domu dzieje. A depresje to pani bedzie miec jak pani bedzie miala 6 dzieci, meza alkoholika, co pania bedzie lał i jak nie bedzie za co jedzenia kupic"

Minelo od tej wizyty 7 lat, ja te słowa słysze w swojej głowie do dzis, nie mam znajomych,ani chłopaka, do lekarzy zadnych z mojej miejscowosci nie chodze, bo mam wrazenie, ze oni o tym wiedza i sie ze mnie smieja. To samo jest z praca w mojej okolicy. W zyciu nie podejme.Pomocy tez juz nie szukam. Zycia sobie nie ulozylam i w zasadzie juz go sobie nie zamierzam ulozyc. Dalam sobie spokoj. Siedze w domu jak przykazala pani doktor, bo wychodzenie z niego to moj głowny lęk.

Jedna wizyta ustawiła mnie na cale zycie. A był to dla mnie czyn heroiczny, zeby sie na nia zdobyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ifa, rozumie Twoje uprzedzenie do lekarzy. Pomyśl o tym jednak z innej strony. Ta kobieta "pani doktor" to dopiero musi mieć pomylone w głowie!

Nie dość że pominęła się z powołaniem, to jeszcze jest sflustrowana swoim położeniem. Bo i jak inaczej zinterpretować tego typu wypowiedź z ust osoby, której obowiązkiem jest pomagać ludziom. Ta baba jest niekompetentną niespoełnioną życiowo ofiarą własnej głupoty. Znając siebie (i swoją złośliwość) to jeszcze bym co nieco o niej napisała w Książce skarg, która jest dostępna w każdej przychodni!!!

Ifa, to przykre, że nikt nie powiedział Ci tego wcześniej. Nie możesz się poddawać! Chciałabym Cię przekonać, żebyś próbowała nadal. Minęło już tak dużo czasu! Nie poddawaj się! Proszę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam to szczęście, że od razu trafiłam na dobrego psychiatre. Jestem z niego bardzo zadowolona. jest bardzo miły i uprzejmy. zawsze zapyta jak samopoczucie itd... stara sie też pomóc mi w inny sposób a nie tylko zapisywać recepty. Więc myśle, że też dzieki niemu będe potrafiła wyjść z tej choroby...

zastanawiam się tylko czy powodem tego nie jest to że chodze tam prywatnie ;)

Myśle, że mimo wszystko trzeba dobrze szukać i w końcu znaleźć odpowiedniego specjaliste... gdzieś taki napewno musi być. mi przynajmniej został polecony ten lekarz. był sprawdzony więc i strach był mniejszy na pierwszej wizycie ;)

pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mimo wszystko trzeba dobrze szukać i w końcu znaleźć odpowiedniego specjaliste... gdzieś taki napewno musi być.

 

Otóż to! Ja szukałam w dwóch miejscowościach i dopiero w trzeciej znalazłam. Dojeżdżam 11km ale warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda że trzeba szukać.Na mojej drodze też przewinęło się kilku specjalistów i naprawdę można było już na pierwszy rzut oka rozpoznać który z nich to "lekarz" a który "nie lekarz":)Więc czasem warto pojezdzić nawet dalej tak jak w przypadkubethi by poczuć się lepiej:)A co so służby zdrowia to Jezusicku wolę się nadal nie wypowiadać :mrgreen: Pozdrowionka dla wszystkich którzy są pod kontrolą "lekarzy" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:(

 

wiecie co, ja sie boje pierwszej wizyty:( niby wiem, ze bedzie podobnie, jak u psychologa, gdzie bylo bardzo ok, ale i tak... boje sie, ze trafie na kogos, kto bedzie sie na mnie patrzyl, jak na nienormalna:( albo na kogoss, kto spojrzy na mnie przez pryzmat swoich pogladow (mam teraz na mysli natrectwa religijne)

 

nie ide sama, moj chllopak ze mna idzie, w sensie, bedzie czekal w poczekalni, to troche komfort psych, ale i tak sie boje:((((((

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:12 pm ]

Nie moge sie przemóc...

 

Poszłam wczoraj sprawdzic godziny przyjec w osiedlowej przychodni. Była wielka kolejka, a na dodatek pacjenci patrzyli sie na mnie jakos dziwnie i jeszcze zachowywali sie, jakby mieli pretnsje, ze tam bylam (moze mi sie tak tylko zdawalo?). Zaczeli sie pytac, czy kogos szukam, na to ja, ze tylko sprawdzam godziny, na co oni "co ona sprawdza?" ja "godziny przyjec" a oni wciaz byli jacys dziwni....

 

??

 

To sprawiło, ze stwierdzilam, ze dla komfortu psych moze lepiej pojsc prywatnie...ale pozniej przemyslalam sprawe i doszlam do tego, ze raczej powinnam sprobowac jeszcze raz...

 

Poszlam tam dzis, stalam pod rejestracja z 10 minut, spocilam sie ze stresu, wczesniej pol dnia myslalam o tym i z nerwow rozwalil mi sie uklad trawienny i wciaz boli (rozwolnienie i takie tam :( ałała:( )... i nie poszłam w koncu:( nie zarejestrowalam sie:(

 

nie wiem, dlaczego balam sie samej rejestracji, moze dlatego, ze jest w gabinecie...

 

moje tchórzostwo (a przez to pogarda do samej siebie) wplynelo na caly dzien, calutki dzien bylam kompletnie przybita, nie mialam na nic sily, cokolwiek zaczynalam, to mialam spowolnione ruchy, az w koncu przestawalam robic cokolwiek, dla otoczenia zrobilam sie uciazliwa i w ogole... to sie zmienilo dopiero pod wieczor, kiedy bliska mi osoba zle sie czula i chcialam sie nia zajac...

 

Boje sie, ze nigdy mi sie nie uda:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja kolej na spowiedź :roll: Rok temu, przy pomocy koleżanki, zdobyłam numer psycholożki, powiedzmy że pani. A. Pogadałam z nią przez telefon i poleciła mi, bym w najbliższym mieście udała się do Poradni, do psychiatry pana B.

No to spoko. Przypadkiem dowiedziałam się, kilka dni przed wizytą, że moja koleżanka, mająca schizofrenię, leczy się u tegoż pana.

Na swoje wejście czekałam 3 godz, bo oczywiście tłum ludzi. Jak przyszło co do czego, to dowiedziałam się, być może częściowo z mojej winy, że fakt, iż się okaleczam, to "taki nawyk z poprzedniej szkoły". Ok., to by było na tyle. Recepty, bo jakiejś podejrzenie(?) depresji. Proszę się zarejestrować do pani psycholog A. i do zobaczenia za miesiąc. Miałam nadzieję, że się dowiem czegoś konkretnego, ale nic. Wolny termin u pani psycholog A. był dopiero po miesiącu. Do żadnej z tych osób nie poszłam. Do pana B. się zraziłam. Natomiast do pani A. nie poszłam, ponieważ w dzień wizyty mój znajomy odebrał sobie życie :cry:

Teraz mam zamiar podjąć od nowa leczenie, u innego psychiatry. Nie wiem, jak z tym będzie.

Przy okazji się dowiedziałam, że w tej Poradni jest tylko jeden psycholog :roll: Więc nie ma się co dziwić, że na tak odległe terminy zapisują...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dość o chorobach, teraz o naszych "zbawicielach".

Najpierw trafiłam do jakiegoś psychologa. Pierwszy lepszy. Poza tym, że była zdziwiona, że antydepresanty bierze się tak długo i terapia de facto za dużo mi nie dała, nie mogę powiedzieć, że to zła kobieta była. Nadrabiała wszystko zaangażowaniem, uprzejmością. Była bardzo miła. Jeszcze młoda więc zdąży się dokształcić, nabrać doświadczenia. Nawet zadzwoniła parę razy do mnie dość długi czas po terapii. Na początku wynalazła mi lekarzy. Więc do nich przejdę. Pierwsza kobieta była... wstrętna. Sprawiała wrażenie jakby mi łaskę robiła. Upierała się, że sobie coś wmawiam, że tylko udaję. Tajemnica lekarska była dla niej obcym pojęciem. W czasie wizyty rozmawiała sobie przez telefon z dziećmi. Po co mówić przepraszam. Taka głupia smarkula na co jej potrzebna. Dała mi Seronil chciała mnie zobaczyć po 2 tyg. Nie poszłam do niej więcej. Tabletek też nie brałam. Następna lekarka wydawała się być w miarę miła. Lepiej można było się z nią dogadać. Wysłuchała, zadawała pytania. W miarę sympatyczna. Toteż przy niej zostałam i wciąż się u niej leczę. Więcej lekarzy nie szukałam. Poza tym mógłby być problem. Już cudów nie oczekuję. Jakakolwiek nie jest, w miarę mi odpowiada moja psychiatra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem, dlaczego ludzie idą na medycyne skoro w ogóle nie chcą pomagać innym i nie wyrażają nawet takiej chęci.... Wiele razy piszecie, że spotkaliście się z nieuprzejmością...

pewnie chodzi im tylko o pieniądze... a to naprawde smutne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 tygodnie to za mało aby ustalić czy lek działa czy nie. Czasem trzeba zwiększyć dawkę lub zmienić na inny. W niektórych przypadkach nie ma innego wyjścia. Chodziłam kiedyś na psychoterapię ale praktycznie nic mi nie dała. Jednak jeśli czujesz, że psycholog jest tym czego potrzebujesz, to odrazu do niego leć. Jeżeli wiesz, w czym tkwi problem i dasz radę go jakoś rozwiązać to psychoterapia jest wręcz koniecznością. Ale leków sam nie odstawiaj. Pierwsze jakieś efekty widać dopiero po miesiącu. Jeśli nie czujesz potrzeby ich brania, powiedz lekarzowi. Zapisze mniejsze dawki. Powie Ci jak dokładnie to odstawiać, żeby odczuć jak najmniej niemiłych odczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Moja pierwsza wizyta u psychiatry trwała tez ok.10 min (i tak była najdłuższa jak narazie,a chodze juz 1,5 roku...). Też zadawała mi jakieś pytania i odpowiedzi zapisywala na karcie. Pytania czy w domu dobrze, czy w szkole, czy miałam jakieś urazy głowy itp. Każda kolejna wizyta to pytanie "jak sie czujesz (i tu przypominanie sobie mojego imienia, co często p.dr nie wychodzi..)?". Ja odpowiadam ona notuje, zapisuje mi leki i zaprasza ponownie za 3miesiące..Trwa to ok.4, 5 minut.

Wiem, że to niczego nie da, ale 1,5 roku temu nie było u mnie w przychodni psychologa, więc byłam zmuszona chodzic do tej, za przeproszeniem, baby. Ale w tym tygodniu chce iśc i "zmienić" ją na innego psychiatrę (o którym też niezyt dobre opinie słyszałam) bo to nie ma sensu:>

Czy Ktoś tez ma podobne doświadczenia? Czy to tylko mój fart:>

Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

Ja w koncu się zmusiłem i poszedłem do Poradni.Chciałem sie tylko jakoś tam "rozejrzec" i ewentualnie zarejestrować na jakis tam termin , bo myslalłem ze tzreba bedzie czekać-a tu niespodzianka, bo pani, która zakladał ami kartę, powiedziała mi,ze akurat jedna pacjentka "wypadła"z grafika , i moge isc z marszu do psychiatry.Ja siedzialem jakos podejrzanie długo-chyba ze 40 min ale to dlatego ze mialem starsznie duzo watków i gadułą tez jestem niezłym, nie umiem przestac czasem :oops: Było w porzadku, spokojnie i w ogole, żadna trauma raczej nie grozi, jestem juz zapisany do psychologa, biore lekartswo i zobaczymy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwszej wizyty nie pamiętam. To było dość dawno. Ale trochę u niej posiedziałam. Na dalszych wizytach tak po 15-20 minut. Ostatnio siedziałam 30 minut. Wcześniej godzinę. Różnie to bywa. Tylko żeby było ciekawiej mało się odzywam. Jedynie udzielam konkretnych odpowiedzi na pytania. Ale psychiatrzy mają coś w sobie, taki specyficzny sposób mówienia. Najbardziej lubię pytania: "Myślisz, że dziewczyny w Twoim wieku też tak się zachowują?", "Jak sądzisz, czy to normalne?" Nie muszę za bardzo narzekać na swoją lekarkę. Jest w miarę sympatyczna. Ważne jest trafić na lepszego psychiatrę, żeby nie wściekać się przed i po wizycie. Bo dobry kontakt z nim ułatwia leczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mam jeszcze takie pytanie.. Bo jutro ide do lekarza ogólnego z moja nerwica Do psychologa tez ide ale wiadomo ze on nie moze wypisac mi leków.I tak się zastanawiam czy lekarza ogólny mi je wypisze? Czy może dostane skierowanie do psychiatry?

A i jeszcze jak to jest z tym psychologiem.Czy to ma znaczenie czym on sie zajmuje? No bo są rozni tacy co sie zajmują problemami rodzinnymi narkotykmi idp a mi by trza było takiego od zaburzeń zywienia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponoć do psychiatry nie trzeba miec skierowania. Osobiście polecałabym właśnie do niego pójść zamiast do ogólnego. W końcu po coś te lata specjalizacji były. Psychiatra lepiej zna się na takich problemach.

Co do tych psychologów to szczerze mówiąc nie do końca wiem. W zasadzie wszyscy kończyli te same studia. Różnica taka, że są wyspecjalizowaniu w leczeniu różnych zaburzeń. Stosują odmiennych psychoterapii. Na pewno mają większe doświadczenie w leczeniu konkretnych chorób. Co nie oznacza, że obce są im pozostałe. Zobaczysz jak to będzie i się przekonasz. Opowiesz nam. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze...dwa tygodnie temu miałam swoją pierwsza wizytę...i od rana byłam niespokojna, bo było to dla mnie coś nowego...i racja - spora dawka pytań, taki wywiadzik...i w sumie wszystko byłoby ok - ja sie czułam dobrze odpowiadając i Pani była miła i życzliwa, tylko ten gabinet za mało intymny :(...w sensie, że chyba wszystko było słychać na zewnątrz...i taka uradowana wstałam z krzesła, że bedzie leczenie, że może wszystko się po jakimś czasie ułoży...a gdy tylko otwarłam drzwi i zobaczyłam wzrok tych osób, ktore czekały to zrobiło mi sie tak nagle nie do śmiechu :(...mimo wszystko polecam!...następna wizyka za 3 tygodnie, wtedy tez mam psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe-moja wizyta-choć nie pierwsza u psychologa ale pierwsza u nowej pani psycholog była bardzo udana :P bo poszłam,wyczekałam się około godziny bo była przedemną pacjentka.Weszłam do gabinetu zadowolona,radosna bo spodobałam mi się ta nowa pani psycholog a tu się okazało że wizytę miałam i owszem ale dzień wcześniej :mrgreen: -brak lecytyny?czy już choroba?hehe!ale co się nasiedziałam to moje ;) i znów miesiąc czekania :mrgreen:;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×