Skocz do zawartości
Nerwica.com

SERTRALINA (ApoSerta, Asentra, Asertin, Miravil, Sastium, Sertagen, Sertralina Krka, Sertranorm, Seraloft, Stimuloton, Zoloft, Zotral)


shadow_no

Czy sertralina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?  

124 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy sertralina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      74
    • Nie
      30
    • Zaszkodziła
      20


Rekomendowane odpowiedzi

 

 

W jaki sposób schodzisz z benzodiazepin?

 

Mam tę moc, że przestaję je brać i już. Bardzo słabe odstawienne, trochę większe bóle mięśni właśnie, bóle głowy.... I tyle. Ale tak jak pisałem - benzo na mnie działają słabo.

 

Ah, i jeszcze jedna rzecz: po około miesiącu-dwoch odczuwa się poprawę, pewna stabilizację bez fajerwerków. Dalsze leczenie powoduje powolna poprawe przez kolejne miesiące. To nie jest tak, że po dwóch miesiącach mamy Bum! Zdrowy jak byk! Niestety nie. Dalej powoli żremy psychotropy i powoli następuje poprawa. To moje doświadczenie. Jeden z forumowiczów pisał, z jego lekarz instruował go tak: najpierw następuje stabilizacja, poprawa snu, redukcja lęków, poprawa samopoczucia, stan poprawności intelektualnej, a na sam koniec, po ok. 6 miesiącach znikaja dopiero somaty.

 

-- 23 cze 2017, 09:25 --

 

To co z uboków zostało, to słabośc w męskości i trochę sen dziwny, raz długo, raz krotko, czasem rano senny, ale tu jest lepiej.

 

Sen też mi się rozwala po sercie. Śpię coraz częściej bez wybudzeń, ale rano jak worek z prosem, nie wiem gdzie jestem, tracę poczucie czasu, otumaniony max. Zawsze tak miałem , ale po sercie jest multipler X10. A sny porąbane jak Białowieskavza Szyszki. Jednak najbardziej odjechane sny miałem mirtazapinie, ale na niej też się śpi jak niedźwiedź w gawrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie że można tu napisac i sie pozalic ja jestem za granica obecnie musze tu jakos szybko pojsc do psychiatry ostatnio u psychiatry bylam 2miesiące temu .... u neurologa tylko bo myslalam ze to objawy od jakiejś choroby mam codziennie inny objaw caly czas jakies bole jak nie kolo ucha to na glowie a 3 dni temu zatrułam sie w mc Donaldzie i do tej pory mam zgage już sobie wkrecilam ze cos tam mi może dosypali i popalilo mi zoladek.... czuje jakbym miała rany w przełyku i zoladku ... wczoraj miałam tak dość zamknelam sie w pokoju i plakalam chyba z godzine jak nie dwie... czy wy tez tak jeszcze macie ze placzecie bo już macie dość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler, to chyba u mnie właśnie zaczyna się powoli stabilizacja dawki, bo śpię dużo lepiej od kilku dni. Fakt, biorę też trittico, ale nie zmienia to faktu, że do tej pory sen był kompletnie do bani.

Lęki jak były tak są, momentami aż nasilone, ale wszyscy dookoła mi mówią, że jest dużo lepiej niż było co trudno mi zauważyć, ale może faktycznie?

 

Dziś rano (19 dzień) poczułam się w miarę spokojnie, nawet propranolol wzięłam pózniej niż ostatnio brałam i potem nagle, nie wiem czy sertra jakos dała o sobie znać czy co, tak mnie usztywniło, że nawet zęby mi się zacisnęły... i od razu jakiś irracjonalny strach bez powodu. No jakoś to wszystko trzeba przetrwać. Z apetytem różnie, rano najgorzej, głód odczuwam, ale trudno mi zrobić sobie kanapkę czy cokolwiek innego + czasem lekkie mdłości. Potem już lepiej, a wieczorem całkiem ok.

 

Nic nie pozostaje poza czekaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Dziś rano (19 dzień) poczułam się w miarę spokojnie, nawet propranolol wzięłam pózniej niż ostatnio brałam i potem nagle, nie wiem czy sertra jakos dała o sobie znać czy co, tak mnie usztywniło, że nawet zęby mi się zacisnęły... i od razu jakiś irracjonalny strach bez powodu. No jakoś to wszystko trzeba przetrwać. Z apetytem różnie, rano najgorzej, głód odczuwam, ale trudno mi zrobić sobie kanapkę czy cokolwiek innego + czasem lekkie mdłości. Potem już lepiej, a wieczorem całkiem ok.

 

Nic nie pozostaje poza czekaniem.

 

Ja rano mam nerwowy kaszel wyzwalający odruch wymiotny, czasem zwymiotuje jakąś żółć nawet.

 

Jeśli chodzi o lęk to ja wychodziłem z takiego poziomu lęku, że bałem się iść do piwnicy włączyć piec, bo uważałem, że przekracza to moje możliwości, a sam piec śnił mi się po nocach i wybudzał mnie ten ścisk z nerwów. Nie potrafiłem poświęcić dziecku minuty, bo byłem "za słaby" psychicznie. Stan jak po lobotomii. Małe stresy, wyzwania i lęki urastały do rangi histerii miażdżącej umysl. Uśmiech to był tylko grymas twarzy, bo nie potrafiłem się uśmiechnąć. Derealiacja od rana do późnego popołudnia. czasem myślałem o końcu. Piekło. Potem escitalopram. Kilka tabsow i pojawiły się myśli samobójcze, niekończące się noce maksymalnego napięcia. Przeszedłem przez esci, stan wrócił do punktu wyjścia, zero poprawy. Psycho daje mi mirtazapine. Świetnie usypia, ale nic nie uspokaja. Dopiero po kilku tygodniach miałem siłę zwlec się z łóżka i skręcić dziecku krzesełko. Lęk sączył się dalej, dalej panikowalem, ale juz byłem odrobinę motoryczny, nie rozbity na atomy. Kolejne długie tygodnie trybu zombie. Wchodzę na paroksetynę, a ta jedynie podtrzymuje stan polwarzywny . Psycho mowi, że idziemy z lekiem ostatniej szansy: sertralina. Mówię ok, nie mam wyjścia. 4 tygodnie - zero efektu. Wiem, że nie mam do czego wracać więc biorę dalej, czytam forum, że niektórym wchodzi 6 tygodni. Czekam, dobijam do 6 tygodni. Ledwo coś drgnie, albo wmawiam sobie. Dopiero po ok. 8 tygodniach zaczyna się regularną poprawa. Serta pozwolila mi pracować w warsztacie, kontynuować hobby, wyjeżdżać z przyjemnością na wycieczki, spottkac się z kumplami i dobrze bawić. W błędzie jest jednak ten, kto myśli, że to było wyleczenie . To był stan powstrzymania i jest nadal. Smutek, strach, lęk, apatia są nadal. Przyćmione, niewypełniające każdej minuty, ale są. Potrafią uderzyć w każdej chwili, często blokują plany na przyszłość, mówią, że nie dasz rady. Czasem, ale rzadko, nadal proste wyzwania blokują wewnętrznie, jak ubierz syna, czy uzupełnij mydło w dozowniku. Nadal skupienie przypomina czasem trzylatka. Czasem informacje odbijają się od głowy. Pamięć też nie jest świetna. Jednak w porównaniu z tym co na początku to mogę powiedzieć , że wtedy byłem wrakiem człowieka, a teraz jestem żyjącym człowiekiem.

 

Może więc błędem być oczekiwanie, że lęki, doły i dysfunkcje miną od tabletek całkowicie. Wydaje mi się to mało prawdopodobne. Faktycznie jednak niezwykle pomagają, przynajmniej w moim przypadku. O osobie mogę powiedzieć, że jestem w stanie choroby, ale na poziomie używalności. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler, to u mnie było inaczej. Brałam sertrę, wenlę i esci - sertrę 2 razy, wenlę 2 razy i esci raz. Każdy z tych leków powodował u mnie powrót do zupełnej normalności - uczucia jak radość, złość, smutek czy strach były "normalne". Jednym słowem czułam sie jak człowiek a nie warzywo. Oczywiście to zależy zapewne od choroby, osoby itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler, to u mnie było inaczej. Brałam sertrę, wenlę i esci - sertrę 2 razy, wenlę 2 razy i esci raz. Każdy z tych leków powodował u mnie powrót do zupełnej normalności - uczucia jak radość, złość, smutek czy strach były "normalne". Jednym słowem czułam sie jak człowiek a nie warzywo. Oczywiście to zależy zapewne od choroby, osoby itd.

 

Hm, czyli jednak mogą wyleczyć (może nie na zawsze), ale doprowadzić do stanu "normalnosci"? Pocieszające. Mam nadzieję, że i ja tego zaznam, chociaż moja natura zawsze była jakaś ponura i melancholijna więc nie wiem do jakiego poziomu chciałbym dojechać :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler, a no może :).

 

Jezu, czy to moje "przyciąganie do ziemi" kiedyś minie? Nie wiem jak to nawet opisać czy to napięcie mięśni czy osłabienie, ale przez to chodzę jakos dziwnie przygarbiona i mam wrazenie ze sie przewrócę. Coś okropnego. Niech to przejdzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przez Heather wczoraj, 23:57

 

Ech... u mnie będzie z 6 tyg, jak biorę i też lipa. Było lepiej, ale teraz się wyrównało do "meh". Czasem mam taki poziom napięcia i lęku, że czuję, że zaraz eksploduje. Dziś prawie zwymiotowałam z tych lęków, od napięcia mam mdłości... taaak, można powiedzieć, że rzygam tymi lękami i to nie jedynie w przenośni

 

 

Może Ci już brakuje niedużo czasu i lek się wkręci, a bierzesz coś dodatkowego np. leriwon ( mianseryna) - to na lepszy sen i też lek antydep. Mi przynosi sporą ulgę , biorę go ze 2 godziny przed snem. Ponadto powoduje ,że sertra szybciej się wkręca. Bierzesz jakieś benzo, hydroxyzynę czy też coś innego na leki. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę przyznać ,że na dawce 100 mg asentry po 4 miesiącach poczułam , że nie jest źle ( po dwóch miesiącach też jakoś tam było) , ale potem przyszedł kryzys w związku z chorobą mamy, od lutego do czerwca byłam w stałym napięciu ( w czerwcu niestety mama odeszła). Wiadomo jak duży jest to stres , a byłam jednak w czasie terapii, jeszcze do końca nie doleczona, więc to wszystko wpłynęło na mnie tragicznie i teraz nie czuję się dobrze z tą dawką. Postanowiłam po raz kolejny zagryźć zęby i wskoczyć na dawkę 125 mg, żeby jakoś przejść tą traumę i dojść do siebie. Dziś jestem 4 dzień na dawce 125 mg i nie jest za ciekawie. Wydaje mi się , że skutki są gorsze niż wskakiwałam na dawkę 100 mg. Zobaczę co będzie dalej, chyba jednak nie ma wyjścia i trzeba jakoś wytrwać . Już wcześniej, w trakcie prób podnoszenia dawki wzięłam z 10 połówek tabletek lorafenu , nigdy więcej niż 3 razy na tydzień, więc nie chcę już brać za bardzo , ale nieraz naprawdę wysiadam. Mój lekarz twierdzi że lepiej wziąć tabletkę tranxene ( cloranxen) niż lorafen. Czy ktoś tak miał, że po 7 miesiącach terapii na ustalonej dawce sertry , podniósł dawkę i poczuł się dobrze i jak długo to trwało . Mój lekarz twierdzi , że co ni rusz spotyka się z takimi przypadkami i lek ma zadziałać odpowiednio w zwiększonej dawce. Podobno lepiej podnieść dawkę niż zmieniać lek , choć zawsze będę twierdzić, że citabax jest lepszy od asentry i zastanawiam się czy do niego nie wrócić ( lekarz nie bardzo się przychyla do tej propozycji) ). Tylko czy po 8 miesięcznej przerwie wcześniej brany citabax zadziała jak trzeba. Może ktoś ma doświadczenie z przypadkami powrotu do leku branego wcześniej, bo muszę przyznać ,że te 25 mg asentry więcej to jest naprawdę, nie wiedzieć dlaczego duże wyzwanie. Mam też pytanie czy ktoś może brał , w miarę nowy lek, dulsewię ( mało jest opinii w Internecie , bo to właśnie nowszy lek) , bo coś mi o niej wspominał lekarz. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę przyznać ,że na dawce 100 mg asentry po 4 miesiącach poczułam , że nie jest źle ( po dwóch miesiącach też jakoś tam było) , ale potem przyszedł kryzys w związku z chorobą mamy, od lutego do czerwca byłam w stałym napięciu ( w czerwcu niestety mama odeszła). Wiadomo jak duży jest to stres , a byłam jednak w czasie terapii, jeszcze do końca nie doleczona, więc to wszystko wpłynęło na mnie tragicznie i teraz nie czuję się dobrze z tą dawką. Postanowiłam po raz kolejny zagryźć zęby i wskoczyć na dawkę 125 mg, żeby jakoś przejść tą traumę i dojść do siebie. Dziś jestem 4 dzień na dawce 125 mg i nie jest za ciekawie. Wydaje mi się , że skutki są gorsze niż wskakiwałam na dawkę 100 mg. Zobaczę co będzie dalej, chyba jednak nie ma wyjścia i trzeba jakoś wytrwać . Już wcześniej, w trakcie prób podnoszenia dawki wzięłam z 10 połówek tabletek lorafenu , nigdy więcej niż 3 razy na tydzień, więc nie chcę już brać za bardzo , ale nieraz naprawdę wysiadam. Mój lekarz twierdzi że lepiej wziąć tabletkę tranxene ( cloranxen) niż lorafen. Czy ktoś tak miał, że po 7 miesiącach terapii na ustalonej dawce sertry , podniósł dawkę i poczuł się dobrze i jak długo to trwało . Mój lekarz twierdzi , że co ni rusz spotyka się z takimi przypadkami i lek ma zadziałać odpowiednio w zwiększonej dawce. Podobno lepiej podnieść dawkę niż zmieniać lek , choć zawsze będę twierdzić, że citabax jest lepszy od asentry i zastanawiam się czy do niego nie wrócić ( lekarz nie bardzo się przychyla do tej propozycji) ). Tylko czy po 8 miesięcznej przerwie wcześniej brany citabax zadziała jak trzeba. Może ktoś ma doświadczenie z przypadkami powrotu do leku branego wcześniej, bo muszę przyznać ,że te 25 mg asentry więcej to jest naprawdę, nie wiedzieć dlaczego duże wyzwanie. Mam też pytanie czy ktoś może brał , w miarę nowy lek, dulsewię ( mało jest opinii w Internecie , bo to właśnie nowszy lek) , bo coś mi o niej wspominał lekarz. Pozdrawiam.

 

 

Ja właśnie postanowiłam wrocic do Asentry po wielu latach ale teraz nie czuje poprawy jakos już 2 miesiące ten lek biore... mogę ci powiedzieć ze siostra bierze Dulsewie i dobrze na nia działa może tez sie na nia przerzucę nie wiem jak będzie dalej z ta Asentra ale dla niektórych nie jest to dobry lek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przez Heather wczoraj, 23:57

 

Ech... u mnie będzie z 6 tyg, jak biorę i też lipa. Było lepiej, ale teraz się wyrównało do "meh". Czasem mam taki poziom napięcia i lęku, że czuję, że zaraz eksploduje. Dziś prawie zwymiotowałam z tych lęków, od napięcia mam mdłości... taaak, można powiedzieć, że rzygam tymi lękami i to nie jedynie w przenośni

 

 

Może Ci już brakuje niedużo czasu i lek się wkręci, a bierzesz coś dodatkowego np. leriwon ( mianseryna) - to na lepszy sen i też lek antydep. Mi przynosi sporą ulgę , biorę go ze 2 godziny przed snem. Ponadto powoduje ,że sertra szybciej się wkręca. Bierzesz jakieś benzo, hydroxyzynę czy też coś innego na leki. Pozdrawiam.

Na sen nic nie biorę, bo nie mam problemu ze snem - wręcz przeciwnie, spię jak kamień i nie mogę się dobudzić. Benzo brałam na początku jak myślałam, że zeświruje, ale teraz na ten depresyjny lęk myślę by nie pomogło, tylko zamuliło i poszłabym spać.

Ogólnie lekarz po wizycie powiedział, że jest progres, zresztą ja wiem, że jest... Na wizycie byłam w dołku, ale nie przypominałam siebie sprzed 3 tyg. gdy dygotałam razem z fotelem. Powiedział, że to dobry znak (hm...) i, że lęki się jednak wyciszyły (napięcie jednak pozostało), a stan depresyjny jest lepszy od drgawkowo-lękowego a, i zupełnie naturalny w moim przypadku. Żeby mnie i z tego depresyjnego podnieść to zalecił 125 mg przez 10 dni i w razie braku poprawy 150 mg. Nastawiam się na 150 mg od razu, też dlatego, żeby nie połowić tabletek bo to niewygodne :P

Mówiłam też o pracy, że mnie to stresuje, ale powiedział, że jak dla niego nie nadaję się do powrotu i on rekomenduje kolejne 3 tyg zwolnienia. Do pracy dzwoniłam, niby wyrozumiali, ale wiecie jak jest... No cóż, walczę dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, a u mnie 20 dzien... cóż, może napięcia i lęku trochę mniej, ale tylko odrobine. Wsiadłam w samochód, pojechałam do centrum handlowego, tak bez powodu. Nie do końca czułam się tam komfortowo, ale nawet kazałam sobie paść, zemdleć czy cokolwiek. Oczywiście nic takiego się nie stało. Pochodziłam tak sobie chwile i wróciłam do domu... napięcie wciąż dość duże, ale to moje "przyciąganie do ziemi" jakby mniejsze. Wczorajsza terapia też trochę się przyłożyła, bo objawy objawami, ale to emocje są problemem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przez Heather wczoraj, 23:57

 

Nastawiam się na 150 mg od razu, też dlatego, żeby nie połowić tabletek bo to niewygodne.

 

 

 

Ja przepoławiałam, bo te magiczne, dodatkowe 25 mg ( ponad 100 mg ) było dla mnie trudne, po 4 dniach brania jestem tak pobudzona, poplątana, zalękniona , włosy mi staja dosłownie dęba, mięśnie spięte, ile można brać benzo. Dzisiaj zadzwoniłam do lekarza, który zaproponował jednak powrót do 100 mg , jeżeli źle reaguje na 125; Co innego u Ciebie . Na 100 mg śpisz dobrze, dodatkowe dawki też przyjęłaś b. dobrze, wiec to dobry znak ,że ta podwyższona dawka szybciej wyprowadzi Ciebie z depresji, będzie już tylko lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przez Heather wczoraj, 23:57

 

Nastawiam się na 150 mg od razu, też dlatego, żeby nie połowić tabletek bo to niewygodne.

 

 

 

Ja przepoławiałam, bo te magiczne, dodatkowe 25 mg ( ponad 100 mg ) było dla mnie trudne, po 4 dniach brania jestem tak pobudzona, poplątana, zalękniona , włosy mi staja dosłownie dęba, mięśnie spięte, ile można brać benzo. Dzisiaj zadzwoniłam do lekarza, który zaproponował jednak powrót do 100 mg , jeżeli źle reaguje na 125; Co innego u Ciebie . Na 100 mg śpisz dobrze, dodatkowe dawki też przyjęłaś b. dobrze, wiec to dobry znak ,że ta podwyższona dawka szybciej wyprowadzi Ciebie z depresji, będzie już tylko lepiej.

Ja też zawsze jestem pobudzona na początku zwiększania dawki (i ciągną mnie mięsnie). Najgorzej było z 25 na 50 ;) dziś 1 dzień na 125 mg i też czuję pobudzenie i przez to zwiększony lęk i napięcie ale do wytrzymania. W razie czego mam propranolol, zauważyłam, że bardzo fajnie mnie uspokaja - nie do końca oczywiście, ale sprawia, że nie koncentruję się aż tak na swoich lękach. No i jest bardzo szybki w działaniu i nie otumania jak benzo.

Zwiększenia dawki znoszę dobrze, ale też robię je w krótkim odstępie czasu. Na 100 mg byłam tylko 2 tyg... Co wizyta to podnoszenie dawki. Prawdopodobnie podnoszenie po np. pół roku stosowania jednej dawki było by koszmarem. Podchodzę też do tego optymistycznie, skoro czuję się na wyższych dawkach coraz lepiej to nie mam problemu, żeby przeboleć uboki, bo wiem też, że one po tyg. zaczynają ustępować.

 

@inez3

wiem co czujesz, mnie też to napięcie nie daje spokoju. Czasem mam wrażenie, że coś mnie rozrywa od środka, aż zaczyna mnie mdlić :( Też niby robię wszystko, ale zawsze jest przy tym lęk i napięcie. Trzeba czekać i mieć nadzieję, że to minie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heather napisał(a):

 

Ja też zawsze jestem pobudzona na początku zwiększania dawki (i ciągną mnie mięsnie). Najgorzej było z 25 na 50 dziś 1 dzień na 125 mg i też czuję pobudzenie i przez to zwiększony lęk i napięcie ale do wytrzymania. W razie czego mam propranolol, zauważyłam, że bardzo fajnie mnie uspokaja - nie do końca oczywiście, ale sprawia, że nie koncentruję się aż tak na swoich lękach. No i jest bardzo szybki w działaniu i nie otumania jak benzo.

Zwiększenia dawki znoszę dobrze, ale też robię je w krótkim odstępie czasu. Na 100 mg byłam tylko 2 tyg... Co wizyta to podnoszenie dawki. Prawdopodobnie podnoszenie po np. pół roku stosowania jednej dawki było by koszmarem. Podchodzę też do tego optymistycznie, skoro czuję się na wyższych dawkach coraz lepiej to nie mam problemu, żeby przeboleć uboki, bo wiem też, że one po tyg. zaczynają ustępować.

 

 

U mnie to chyba jednak kwestia większej dawki leku, większego stężenia leku w organizmie; 100 mg było też dla mnie wyzwaniem i dołożenie do tego jeszcze 25 mg jest jakieś niemożliwe , bo przecież 100 mg robi też swoje. Ja po prostu źle znoszę leki ssri . Zobaczę jak dalej będzie na dawce 100 mg, najgorsze jest to , że powrót do 100 mg i ponowna stabilizacja leku trochę trwa; czuję przez jakiś tam czas jakbym dalej zwiększała dawkę ( ze skutkami ubocznymi) . Lekarz w zamian zaproponował zwiększenie na noc leriwonu o kolejne 10 mg - antydep. o działaniu przeciwlękowm i uspokajającym (w małych dawkach działa nasennie), ewentualnie 25 mg ( najmniejszą dawkę) trittico , o podobnym działaniu co lerivon.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lekarz w zamian zaproponował zwiększenie na noc leriwonu o kolejne 10 mg - antydep. o działaniu przeciwlękowm i uspokajającym (w małych dawkach działa nasennie), ewentualnie 25 mg ( najmniejszą dawkę) trittico , o podobnym działaniu co lerivon.

Dawki mianseryny poniżej 30 mg działają raczej nasennie, dawki przeciwdepresyjne zawierają się w przedziale 30 - 60 mg. Może spróbuj zwiększyć dawkę Lerivonu właśnie do dawek p/depresyjnych, w porozumieniu z lekarzem. Mianseryna to lepszy lek od trazodonu.

 

No raczej miansa nie działa podobnie do trazodonu. Na pewno porównanie 10mg miansy do 25mg trazodonu jest różniące, miansa jest znacznie silniejsza.

Mianseryna i trazodon cechuje niemal identyczny mechanizm działania sedatywnego - antagonizm rec. 5-HT2a i alfa-1, różni je w tej kwestii tylko to, że mianseryna również blokuje rec. H1, którego efekt (w postaci sedacji) znacznie się zmniejsza po kilku tygodniach stosowania.

 

Dawka 10 mg mianseryny odpowiada 40 mg trazodonu:

 

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/25911132

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Black Dog, trzymam kciuki żeby ten "temat" był ostatni.

 

Heh, jak to się wszystko waha. Po moim ostatnim poście wzięłam 10mg hydroksy (tak wiem, mikro dawka) i usnęłam czytając książkę na jakieś 2h. Obudzilam sie znów z walącym sercem (tętno 102), chyba nie mogę spać w dzien. Skończyło sie propranololem jakieś 2h temu. A teraz? Pierwszy raz od niepamiętnych czasów jestem w miarę wyciszona, aż szok przeżyłam. Od 6 dni brałam propranolol 3 razy dziennie (wczoraj i dziś 2), ale poza jednym dniem nie odczułam takiego spokoju jak dziś. Aż dziwnie się czuje. A jeszcze 3h temu niemal panika czemu tak kijowo jest i kiedy to się skończy. Może w końcu coś powoli rusza?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×