Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dlaczego mężczyźni coraz częściej bojkotują małżeństwo?


Gość konto usunięte

Rekomendowane odpowiedzi

iiwaa, jeśli ktoś nie traktuje religii zbyt poważnie i jeśli partnerowi na tym nie zależy, to nie ma co na siłę brać kościelnego, popieram.

 

Kurcze, ale z drugiej strony nie przysięga się wiary katolickiej tylko ślubuje się drugiej osobie miłość, wierność i tak dalej. Niektórzy chcą to zrobić przed Bogiem z szacunku dla drugiej osoby i z poczucia ważności tego, co właśnie robią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oswiadczenie woli, a nie bujdy ze sie hajtasz z bogiem.

 

A kto się hajta z Bogiem? :shock:

 

A w USC dasz ze 150 zł i nie musisz słuchać pierdzielenia na jakichś naukach, że nie wolno Ci stosować antykoncepcji i łapki przy sobie do nocy poślubnej

 

Nauki są o małżeństwie, a nie o tym co przed. Jeśli się bierze ślub kościelny, to dobrze się dowiedzieć, co to znaczy i co Kościół mówi o małżeństwie. Zresztą są też wizyty w poradni rodzinnej, są jakieś metody warsztatowe, że narzeczeni rozmawiają o ważnych kwestiach, oczekiwaniach, robią jakieś zadania. Generalnie jeszcze mam to przed sobą, ale z tego co widzę, to są trzy rodzaje nauk do wyboru.

 

iiwaa, jeśli ktoś nie traktuje religii zbyt poważnie i jeśli partnerowi na tym nie zależy, to nie ma co na siłę brać kościelnego, popieram.

 

Kurcze, ale z drugiej strony nie przysięga się wiary katolickiej tylko ślubuje się drugiej osobie miłość, wierność i tak dalej. Niektórzy chcą to zrobić przed Bogiem z szacunku dla drugiej osoby i z poczucia ważności tego, co właśnie robią.

 

Oni mówią,że zapraszają boga do swojego życia ;)

 

Dla mnie większą wartość ma przysięga w Urzędzie Stanu Cywilnego. Nie wchodzę nawet w kwestie religijne, ale.... w treść przysięgi.

W USC mówi się "świadomy/a praw i obowiązków" .... oświadczam, że uczynię wszystko....", czego w kościele.... brak. W kościele za to, masz ślubować, że będziesz wierna/y i będziesz kochać, choćby ci druga strona zgotowała piekło na ziemi (jak mój ojciec mojej matce, a ona w te brednie wierzyła).

 

Zresztą mój kolega całkiem słusznie mówi, że młodych przed ślubem powinno się szkolić z KRO, bo to obowiązuje wszystkich :D

Naprawdę, większość nie wie, jakie ma prawa i obowiązki wynikające ze wstąpienia w związek małżeński. A ich jest naprawdę bardzo dużo - obowiązek wspólnego pożycia (na płaszczyźnie duchowej, ekonomicznej i fizycznej - tak, prawo rodzinne normuje to jako obowiązek, ale niesankcjonowany ), wzajemnej pomocy (sporne jest to, czy chodzi o wsparcie finansowe), wierności (który na gruncie prawa rodzinnego jest rozumiany szerzej niż wierność fizyczna) i współdziałania dla dobra rodziny (czy tej z dziećmi, czy tej bez dzieci). Powinno się ich przeszkolić, np. z tego, że jeżeli małżonek nie łoży na utrzymanie rodziny, to można wystąpić z pozwem o zasądzenie kwoty tytułem zaspokojenia potrzeb rodziny.

A w kośclele to jest tak idealistyczne i tak niczego nie uczy, że po prostu taki idealizm wypalić nie może.

 

Przed urzędnikiem, który ma orzełka na piersi i reprezentuje władzę państwową też się ma poczucie ważności tego, co się robi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zresztą mój kolega całkiem słusznie mówi, że młodych przed ślubem powinno się szkolić z KRO, bo to obowiązuje wszystkich

 

iiwaa, proponuję jeszcze szkolenie bhp... :roll:

 

A w kośclele to jest tak idealistyczne i tak niczego nie uczy, że po prostu taki idealizm wypalić nie może.

 

Jest zupełnie przeciwnie, podejście Kościoła jest najbardziej realistyczne, mówi, że miłość nie jest uczuciem ani stanem zakochania, nikt nie wróży parze małżonków sielankowego życia, z góry mówi się o kryzysach, które nadejdą i skąd czerpać siłę. Znajomość regułek prawnych nie jest znajomością życia, równie dobrze można by kandydatów do małżeństwa kościelnego "przeszkolić" z prawa kanonicznego, które też reguluje istotne kwestie, tylko co z tego.

 

A ich jest naprawdę bardzo dużo - obowiązek wspólnego pożycia (na płaszczyźnie duchowej, ekonomicznej i fizycznej - tak, prawo rodzinne normuje to jako obowiązek, ale niesankcjonowany

 

Eureka, to odmienia nasze życie.

 

iiwaa napisał(a):

Oswiadczenie woli, a nie bujdy ze sie hajtasz z bogiem.

 

 

refren napisał(a):

A kto się hajta z Bogiem? :shock:

 

 

Oni mówią,że zapraszają boga do swojego życia

 

"Biorę ciebie ... za męża" - "Ślubuję CI" - to chyba nie jest taki trudny do zrozumienia tekst?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem za legalizacją związków partnerskich.

wiejskifilozof, Ty jesteś zawsze za czymś przeciwnym, niż to co głosi Kościół Katolicki .

Masz oprócz tego coś od siebie , swojego ,,, czy tylko tak świrujesz ,żeby tylko "klechom " na przekór" ?

Juz dawno Cie wyczułem Mistrzu Zakonu Ateuszy ;)

Napisz do Alone (agent)05 ,,, może Cię zechce ,,, macie we łbach podobne pogańskie wypierdutu :lol::yeah:

Pozdrawiam serdecznie :P

 

Oj,nie zawsze nie zawsze,jestem przeciw.Księdza Stryczka popieram.Bo on pomaga ludziom,dając te paczki.

Ja też pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może dlatego, że przez ten postęp prowadzący do równouprawnieia, kobiety zauważyły że są 3x mądrzejsze od facetów i dają teraz to jasno do zrozumienia, no a co wiekszosc z nas robi gdy wie ze babie nie podskoczy, ano podwija ogon pod dupe i ucieka.

 

 

Są głupie kobiety i głupi faceci.Nie ma tak,że tylko jedna płeć jest mądra,a druga nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....Jest zupełnie przeciwnie, podejście Kościoła jest najbardziej realistyczne, ....

A to nawet zabawne.... :lol:

 

No ja sie az obsmialam :lol:

 

Refren, rozumiem, ze :

 

1. Slub cywilny - slubujesz ze jestes SWIADOMA swoich praw i obowiazkow wobec wspolmalzonka, ze chcesz uczynic wszystko, zeby malzenstwo bylo zgodne, szczesliwe i trwale, ale jesli juz nie mozesz zrobic nic zeby takie bylo, masz prawo odejsc a nie sie meczyc

 

2. Slub koscielny - slubujesz ze bedziesz wierna i bedziesz kochac chocby cie lal, gwalcil i zdradzal, bedziesz z nim do konca zycia

 

i opcja druga jest dla Ciebie "najbardziej realistyczna"?

To ja za takie realia, gdzie nie mam juz wplywu na wlasne zycie - serdecznie dziekuje.

 

Malzenstwo zaklada zwiazek wieloletni. Wierz mi lub nie, ale nie wiesz, co bedzie za 20 lat.

 

A, i." swiadomy praw i obowiazkow" zaklada wlasnie znacznie mniej "romantyczna wizje" iz "nie opuszcze Cie az do smierci"

:lol:

 

A kro dlaczego? Zeby kazda ze stron wiedziala co moze a do czego jest obowiazana. Latwiej by sie wszystkim zylo.

 

Skad czerpac sile w kryzysach? Z tego, ze sie druga osobe kocha. A nie a abstrakcyjnego bytu w niebiosach :lol: polecam, dziala od 20 lat. W sumie nie mielismy jakiegos powaznego kryzysu - byly i sa lepsze i gorsze momenty, ale nie bylo jakichs przelomow i zawsze wiedzielismy i wiemy, ze jestesmy razem bo CHCEMY a nie musimy bo jak nie to pieklo i diabelskie meki.

A, i nie pomagali nam w tym "wszyscy swieci", tylko sami musielisny dolozyc nalezytej starannosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie dyskusja czy ślub kościelny czy cywilny jest bezpodstawna. Jak ktoś jest wierzący - rozumiem, że chce przysięgę złożyć przed ołtarzem. Jeśli jest niewierzący to lepiej, żeby brał ślub tylko cywilny, bo inaczej to jest robienie cyrku z religii i tyle. A takich przypadków jest wiele.

 

Owszem. Weszłam niepotrzebnie w dyskusję o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Kto woli cywilny, niech bierze cywilny, kto kościelny, niech bierze kościelny. Jest wybór.

 

2. Slub koscielny - slubujesz ze bedziesz wierna i bedziesz kochac chocby cie lal, gwalcil i zdradzal, bedziesz z nim do konca zycia

 

Jeżeli jest taka sytuacja, to jest separacja lub rozwód cywilny, który można wziąć w określonych wypadkach, czasem też unieważnienie małżeństwa. Miłość do drugiej osoby nie oznacza przyzwolenia na popełniane przez nią zło, jest to raczej brak miłości, bo druga osoba nie ma szans zrozumienia swoich błędów.

 

Malzenstwo zaklada zwiazek wieloletni. Wierz mi lub nie, ale nie wiesz, co bedzie za 20 lat.

 

Owszem, ale miłość do drugiej osoby jest też wyborem, poza tym mamy na to wpływ, jak wygląda nasze życie.

 

 

A, i." swiadomy praw i obowiazkow" zaklada wlasnie znacznie mniej "romantyczna wizje" iz "nie opuszcze Cie az do smierci"

 

Wypowiedzenie tej formuły nie oznacza, że ktoś naprawdę jest świadomy. "Nie opuszczę Cię aż do śmierci" to przeciwieństwo romantycznej wizji, zakłada że miłość to nie jest tylko stan zakochania, uczucie, ale decyzja, by z kimś być mimo trudności, wziąć odpowiedzialność. W Biblii niewiele jest o miłości romantycznej, jeśli w ogóle.

 

W sumie nie mielismy jakiegos powaznego kryzysu - byly i sa lepsze i gorsze momenty, ale nie bylo jakichs przelomow i zawsze wiedzielismy i wiemy, ze jestesmy razem bo CHCEMY a nie musimy bo jak nie to pieklo i diabelskie meki.

A, i nie pomagali nam w tym "wszyscy swieci", tylko sami musielisny dolozyc nalezytej starannosci.

 

Niespecjalnie według mnie rozumiesz, o co chodzi katolikom, masz dość dziecinne rozumienie rozumienie niektórych zdań.

 

Ja podobnie jak iwaa nie,traktuje religii poważnie.

 

Podkreślasz to w kółko, informujesz o tym bardzo często, bez związku z tematem. Co ciekawe, zarzucasz przy tym mi, że ciągle podkreślam swoją wiarę. Ja nie piszę co chwila, że jestem wierząca, wypowiadam się jedynie na tematy religijne, jeśli są tematem dyskusji i przedstawiam swój punkt widzenia, podobnie jak ateiści.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kościoł nie uznaje rozwodow.

Rozwod to istytucja prawa polskiego - swieckiego - i nie ma czegos takiego jak "rozwod cywilny".

 

Byc z kimś mimo prania po pysku :lol:

 

Nie zaklada wyboru zawsze. Tylko przed wzieciem slubu :lol: potem - co bog zlaczyl czlowiek niech nie rozdziela :lol:

 

Refren, mnie te zdania i cala ta instytucja zwyczajnie śmiesza... I tyle.

 

Ja tam wole byc z kims, bo tego chce aktualnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Są głupie kobiety i głupi faceci.Nie ma tak,że tylko jedna płeć jest mądra,a druga nie.

 

No tak, ale tu chodzi bardziej o srednia, przeziez to logiczne. Zreszta wystarczy zestawić męski brzuch opasły piwskiem, i kobiecy, brzemienny. Już tu mamy różnice kilku klas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, a ja bym jednak był daleki od wygłaszania sądów pt. nie
te zdania i cala ta instytucja zwyczajnie śmiesza
bo można się z czyimś systemem wartości nie zgadzać, ale mimo wszystko go szanować. Chyba tak wypada. Najgorsze jest drwić z tego, że ktoś wierzy. Nikt Cię nie nawraca na siłę, przynajmniej nie zauważyłem.

A dyskusja jest jałowa, jak napisałem wyżej. I tak każdy pozostanie przy swoim zdaniu.

 

Ale mnie nie śmieszą ludzie wierzący, tylko te zdania same w sobie, jak je czytam. To różnica.

Mam mocno wierzących znajomych i wcale się z nich nie śmieję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kościoł nie uznaje rozwodow.

Rozwod to istytucja prawa polskiego - swieckiego - i nie ma czegos takiego jak "rozwod cywilny".

 

Napisałam cywilny, żeby nie było wątpliwości. Rozwodów kościelnych nie ma, ale jeśli na przykład mąż jest alkoholikiem, a żona bierze rozwód, żeby się otrząsnął (gdyby zaczął się leczyć i było to skuteczne to bierze pod uwagę, żeby do niego wrócić) to może wziąć, z tym że to nie unieważnia ślubu kościelnego.

 

Byc z kimś mimo prania po pysku

 

iiwaa, sama to sobie wymyśliłaś, nikt tego nie mówi.

 

Nie zaklada wyboru zawsze. Tylko przed wzieciem slubu potem - co bog zlaczyl czlowiek niech nie rozdziela

 

W takim znaczeniu, że jest w zakresie czyjejś woli, aby kochać drugą osobę (co nie oznacza romantycznej miłości, ale przede wszystkim chcieć dla kogoś dobra) i dbać o relację, więź. Są związki, które mogą się zarówno rozpaść, jak i istnieć dalej, w zależności od tego, co ludzie uznają za wartość. Jeśli drugie, to muszą wykonać pewną pracę, szukać porozumienia, dbać o siebie nawzajem. Zakochanie mija.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kościoł nie uznaje rozwodow.

Rozwod to istytucja prawa polskiego - swieckiego - i nie ma czegos takiego jak "rozwod cywilny".

 

Napisałam cywilny, żeby nie było wątpliwości. Rozwodów kościelnych nie ma, ale jeśli na przykład mąż jest alkoholikiem, a żona bierze rozwód, żeby się otrząsnął (gdyby zaczął się leczyć i było to skuteczne to bierze pod uwagę, żeby do niego wrócić) to może wziąć, z tym że to nie unieważnia ślubu kościelnego.

 

Byc z kimś mimo prania po pysku

 

iiwaa, sama to sobie wymyśliłaś, nikt tego nie mówi.

 

Nie zaklada wyboru zawsze. Tylko przed wzieciem slubu potem - co bog zlaczyl czlowiek niech nie rozdziela

 

W takim znaczeniu, że jest w zakresie czyjejś woli, aby kochać drugą osobę (co nie oznacza romantycznej miłości, ale przede wszystkim chcieć dla kogoś dobra) i dbać o relację, więź. Są związki, które mogą się zarówno rozpaść, jak i istnieć dalej, w zależności od tego, co ludzie uznają za wartość. Jeśli drugie, to muszą wykonać pewną pracę, szukać porozumienia, dbać o siebie nawzajem. Zakochanie mija.

 

Zakochanie mija zwykle ZANIM ludzie wezmą ślub, więc nie wiem, po co tak to podkreślasz.

Zakochanie to pierwsza faza, nie musi się nawet łączyć ze związkiem.

Ale uważam, że w związku "niewierzącym" łatwiej jest pielęgnować tzw. namiętność (bo związek ponoć składa się z 3 elementów: bliskość, namiętność, zobowiązanie). To strasznie przykre, kiedy pozostaje głównie zobowiązanie. Dla mnie wręcz obrzydliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zakochanie mija.

u mnie nawet sie nie pojawiło , a Tworzę w miarę dobry ,acz Boży Związek z Kobietą i dlatego ,że Boży to tylko dlatego Wszystko To trzyma sie jeszcze zdrowej Kupy ;) . Jestem z Żoną U BOGA JEDNYM CIAŁEM .

W poprzednich moich Związkach , gdzie zakochanie się pojawiło ( nawet obustronne) ,a nie było nad tym Bożego Błogosławieństwa ( ba, była nawet dobra wola obojga )Zwiazki te szybko rozwiały się w gwiezdny pył .

Słyszałem ,że w pewnych rejonach Chorwacji podczas Kościelnych Cerenoni Ślublnych Młodzi niosą obydwoje Krzyż do Ołtarza .

Trzeba pamiętać ,że jesteśmy na Obczyżnie , nie w Niebie , i nawet najlepiej dopasowane Małżeństwo nie będzie Niebem , choćby wsadzać w to tyle wysiłku aż kiszka stolcowa pęknie z naprężęnia ;) . Dążymy do Zbawienia i to jest Tajemnica małżeństwa , po drodze wypełniająć Bożą Wolę rozmnażania się , wychowywania potomstwa w wierze świętej i Bojażni Bożej . Bo mówię Wam jełopki świeckie ,że każda osobista kariera prędzej czy póżniej skończy się na cmentarzu ,,, tylko kariera Chrześcijanina jest WIECZNA! Dlaczego ? Bo jest Zakotwiczona W Bogu i z Boga wzięła Początek , i na Bogu się też Skończy( to znaczy ZACZNIE ) w Jezusie Chrystusie .Kto ma uszy do słuchania , niechaj słucha ,,,

Amen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale uważam, że w związku "niewierzącym" łatwiej jest pielęgnować tzw. namiętność (bo związek ponoć składa się z 3 elementów: bliskość, namiętność, zobowiązanie). To strasznie przykre, kiedy pozostaje głównie zobowiązanie. Dla mnie wręcz obrzydliwe.

 

Bliskość i namiętność trzeba pielęgnować, dla mnie w tym się przejawia miłość do drugiej osoby. Nie wiem czemu przypisujesz akurat osobom wierzącym słabe pielęgnowanie namiętności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zakochanie mija.

u mnie nawet sie nie pojawiło , a Tworzę w miarę dobry ,acz Boży Związek z Kobietą i dlatego ,że Boży to tylko dlatego Wszystko To trzyma sie jeszcze zdrowej Kupy ;) . Jestem z Żoną U BOGA JEDNYM CIAŁEM .

W poprzednich moich Związkach , gdzie zakochanie się pojawiło ( nawet obustronne) ,a nie było nad tym Bożego Błogosławieństwa ( ba, była nawet dobra wola obojga )Zwiazki te szybko rozwiały się w gwiezdny pył .

Słyszałem ,że w pewnych rejonach Chorwacji podczas Kościelnych Cerenoni Ślublnych Młodzi niosą obydwoje Krzyż do Ołtarza .

Trzeba pamiętać ,że jesteśmy na Obczyżnie , nie w Niebie , i nawet najlepiej dopasowane Małżeństwo nie będzie Niebem , choćby wsadzać w to tyle wysiłku aż kiszka stolcowa pęknie z naprężęnia ;) . Dążymy do Zbawienia i to jest Tajemnica małżeństwa , po drodze wypełniająć Bożą Wolę rozmnażania się , wychowywania potomstwa w wierze świętej i Bojażni Bożej . Bo mówię Wam jełopki świeckie ,że każda osobista kariera prędzej czy póżniej skończy się na cmentarzu ,,, tylko kariera Chrześcijanina jest WIECZNA! Dlaczego ? Bo jest Zakotwiczona W Bogu i z Boga wzięła Początek , i na Bogu się też Skończy( to znaczy ZACZNIE ) w Jezusie Chrystusie .Kto ma uszy do słuchania , niechaj słucha ,,,

Amen.

 

Bardzo mnie cieszy fakt skończenia kiedyś na cmentarzu bez tej kariery i nie wypełniać w życiu prywatnym niczyjej woli, jak moja własna

:lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale uważam, że w związku "niewierzącym" łatwiej jest pielęgnować tzw. namiętność (bo związek ponoć składa się z 3 elementów: bliskość, namiętność, zobowiązanie). To strasznie przykre, kiedy pozostaje głównie zobowiązanie. Dla mnie wręcz obrzydliwe.

 

Bliskość i namiętność trzeba pielęgnować, dla mnie w tym się przejawia miłość do drugiej osoby. Nie wiem czemu przypisujesz akurat osobom wierzącym słabe pielęgnowanie namiętności.

 

aaaa, z racji tego, że prawie wszystko jest grzechem :lol:

Dla mnie to wszystko biologia i fizjologia, a Wy macie ograniczone pole do popisu w dysponowaniu tym i swobodnym rozporządzaniu. No nie ukrywam, że niewierzący mają większe, bo my sami podejmujemy tutaj decyzję o wszystkim.

 

Kalebx - namietność wśród tych 3 cech jest utożsamiana z pożądaniem. Intymność/bliskość - z przyjaźnią.

 

Uciekam na dziś powoli, jutro pewnie odpiszę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy taka pogarda dla Koscioła katolickiego, jego nauczania, Sakramentów wynika z tego, że pochodzicie z patologicznych rodzin?

Ojciec chlał i prał matkę, inny zdradzał i rozbił kilka małżeństw. Czy krzywdy, których doznaliście tego nie spowodowały?

Świat w domu nie było, bo ojciec pijany sprał matkę, to Boże Narodzenie ni edziwię się, że jest niefajne.

Myślę sobie, że brak dobrego przykładu, szczęścia w rodzinie i przeżyte traumy skutkują negowaniem wartości, które głosi KK. W psychologi takie zjawiska pewnie ma swój termin.

Stąd też wynika zapewne okazywanie zapału „apostolskiego” w promowaniu idei ateizmu.

No, chyba, że co niektórych ksiądz wykorzystał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3, może masz rację, a może to tylko chemiczna kastracja

 

 

zapewne proszki( SSRI ) swoje na tym polu niszczą , jednak z wiekiem u większości mężczyzn potrzeby seksualne maleją bez dwóch zdań , a odczuwanie wszelkich przyjemnośći( nie tylko seksualnych ) z ich entuzjastycznym akcentem staje się coraz bardziej płytsze . Nie głoszę tych tez jako pewników ,,, po prostu tak mi sie wydaje .

 

No, chyba, że co niektórych ksiądz wykorzystał.

 

- nie, to był kościelny , specjalista od zamiatania ,,, pod dywan ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy taka pogarda dla Koscioła katolickiego, jego nauczania, Sakramentów wynika z tego, że pochodzicie z patologicznych rodzin?

Ojciec chlał i prał matkę, inny zdradzał i rozbił kilka małżeństw. Czy krzywdy, których doznaliście tego nie spowodowały?

Świat w domu nie było, bo ojciec pijany sprał matkę, to Boże Narodzenie ni edziwię się, że jest niefajne.

Myślę sobie, że brak dobrego przykładu, szczęścia w rodzinie i przeżyte traumy skutkują negowaniem wartości, które głosi KK. W psychologi takie zjawiska pewnie ma swój termin.

Stąd też wynika zapewne okazywanie zapału „apostolskiego” w promowaniu idei ateizmu.

No, chyba, że co niektórych ksiądz wykorzystał.

 

W pewnych przypadkach pewnie i tak - np. w moim.

Ale są też osoby, które po prostu nie wierzą. Mój mąż miał normalnych rodziców - ateistów. Nikt nikogo nie prał, zawsze zazdrościłam mu dzieciństwa. Ksiądz go nie mógł wykorzystać, bo nie miał z takowymi kontaktu :lol:

Jest ateistą, nie był nawet chrzczony. U niego to przyszło naturalnie, nie jako negacja czegokolwiek.

 

Nie żywię pogardy dla kościoła i nauczania, źle mnie zrozumiałeś. Mnie po prostu bawią niektóre zasady, bo uważam je za zbędne, bezcelowe. I tutaj już myślę nie ma znaczenia przeszłość. Bunt przeżywałam w wieku 19 lat, nie teraz.

I ja nie uważam nauki kościoła jako złej in genere, ale pewne wycinki - zwłaszcza te dotyczące życia małżeńskiego i rodzinnego - nie podobają mi się, a przy tym również bawią. Nigdy bym nie była szczęśliwa w związku, przyjmując te zasady - tak po prostu.

Podobnie np. bawi mnie idea postu - to, że ja zeżrę mięso w ten piątek albo wypiję piwko w wielkanoc nie ma - jak sądzę - żadnego negatywnego wpływu na niczyje życie. Nikomu nie wyrządzam krzywdy. Póki nikomu nie wyrządzam krzywdy, to wszystko moim zdaniem jest ok.

Inne hasła nie są zresztą głoszone wyłącznie przez kościół katolicki.

 

Mnie nie bawi sama wiara jako taka, ale właśnie różne pojedyncze zasady.

 

Ale ja lubię boże narodzenie jako zwyczaj, spotkanie z najbliższymi, zabawę. Lubię teraz, nie lubiłam w domu. Jednak nie wszystko musi mieć wpływ ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie nawet sie nie pojawiło , a Tworzę w miarę dobry ,acz Boży Związek z Kobietą i dlatego ,że Boży to tylko dlatego Wszystko To trzyma sie jeszcze zdrowej Kupy . Jestem z Żoną U BOGA JEDNYM CIAŁEM .

W poprzednich moich Związkach , gdzie zakochanie się pojawiło ( nawet obustronne) ,a nie było nad tym Bożego Błogosławieństwa ( ba, była nawet dobra wola obojga )Zwiazki te szybko rozwiały się w gwiezdny pył .

Słyszałem ,że w pewnych rejonach Chorwacji podczas Kościelnych Cerenoni Ślublnych Młodzi niosą obydwoje Krzyż do Ołtarza .

Trzeba pamiętać ,że jesteśmy na Obczyżnie , nie w Niebie , i nawet najlepiej dopasowane Małżeństwo nie będzie Niebem , choćby wsadzać w to tyle wysiłku aż kiszka stolcowa pęknie z naprężęnia . Dążymy do Zbawienia i to jest Tajemnica małżeństwa , po drodze wypełniająć Bożą Wolę rozmnażania się , wychowywania potomstwa w wierze świętej i Bojażni Bożej . Bo mówię Wam jełopki świeckie ,że każda osobista kariera prędzej czy póżniej skończy się na cmentarzu ,,, tylko kariera Chrześcijanina jest WIECZNA! Dlaczego ? Bo jest Zakotwiczona W Bogu i z Boga wzięła Początek , i na Bogu się też Skończy( to znaczy ZACZNIE ) w Jezusie Chrystusie .Kto ma uszy do słuchania , niechaj słucha ,,,

Amen.

 

Kalebx3, przeoczyłam wcześniej ten wpis, cudowny styl :D

 

Zgadzam się, z tym że niepokoi mnie ten brak zakochania. Może co człowiek, to inne doświadczenie... Ale doradzam Ci zdecydowanie, żebyś nigdy nie mówił takich słów żonie, bo może być krytycznie. Kobiety to delikatne istoty, a zupełny brak zakochania odbiega od standardów.

 

zapewne proszki( SSRI ) swoje na tym polu niszczą , jednak z wiekiem u większości mężczyzn potrzeby seksualne maleją bez dwóch zdań

 

Namiętność (bo o tym była mowa) jak dla mnie wiąże się z seksem, ale nie jest czystym popędem, potrzebą seksualną, istnieje też jako stosunek emocjonalny do kogoś, w sferze psychicznej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×