Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak długo dam radę żyć?


Astowidad

Rekomendowane odpowiedzi

nie da się odpowiedzieć na to pytanie, zależy jak duże jest to cierpienie, zależy od sytuacji z jakimi osoba się boryka w życiu codziennym, czy ma ciężką pracę, itp., zależy od jej osobistej odporności na cierpienie, impulsywności, relacji z otoczeniem, wiele czynników na to się nakłada. teoretycznie to są szanse, że dotrwa tak do końca życia.

Do końca życia będzie zawsze :)

Moje relacje z otoczeniem skłaniają się ku zeru - nie pracuję, unikam kontaktów z ludźmi, bliscy starają się zrozumieć moje nastroje, pomóc mi itd. Mogłabym tak sobie wegetować, ale nie potrafię - nie potrafię żyć z poczuciem bezsensu istnienia, poczuciem, że jestem pasożytem i to w dodatku kąsającym.

 

Jak długo? Wedle uznania, lecz odwodziłbym Cie od tego pomysłu.

Dlaczego?

 

Ja tez Cie odwodze...piszesz, ze zycie z taka osoba jak Ty jest ciezarem...pomysl sobie jak bedzie wygladalo bez Ciebie. Jestem pewna, ze wcale nie lepiej a nawet gorzej...nieznienawidza Cie. Martwia sie bo Cie kochaja i jestes dla nich wazna. Piszesz o doroslych dzieciach...masz wnuki? Pomysl tez o nich a nawet jesli jeszcze nie masz to warto aby poznaly babcie. Trzymaj sie..walcz kobieto :)

Jak będzie beze mnie? Inaczej po prostu - życie będzie toczyć się dalej.

Tak, jeszcze jestem kochana ale sęk w tym, że to z czasem (postępem choroby) będzie się zmieniało. Chciałabym im tego oszczędzić.

Wnuków jeszcze na szczęście nie mam. Po co im taka szurnięta babcia? Nawet strach będzie jej dzieci zostawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma jakiś powód dla którego wstaje rano, a jaki jest Twój musisz sama do tego dojść, ja Ci tego nie napisze. Zadawaj sobie pytanie co jest ważne dla Ciebie w życiu, bądź też było, ilekroć poczujesz że odpowiedź Cie nie spełnia, może mając tą kartę ruszymy dalej. Ważne jest abyś była z sobą szczerza i nie ulegała gwałtownym emocjom, bo czasami jest to zgubne w skutkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma jakiś powód dla którego wstaje rano, a jaki jest Twój musisz sama do tego dojść, ja Ci tego nie napisze. Zadawaj sobie pytanie co jest ważne dla Ciebie w życiu, bądź też było, ilekroć poczujesz że odpowiedź Cie nie spełnia, może mając tą kartę ruszymy dalej. Ważne jest abyś była z sobą szczerza i nie ulegała gwałtownym emocjom, bo czasami jest to zgubne w skutkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Babcią ja myślę, że będziesz wspaniałą...daj sobie szanse, widzisz wszystko przez pryzmat choroby. Nie myśl za przyszłe wnuki bo na pewno wolałyby mieć babcię jakąkolwiek niż żadną. Babcia to najlepsza instytucja na świecie ;) Wiesz co ja się cieszę, że jestem a zrobiłam coś co spowodowało, że mogło mnie nie być i to otworzyło mi oczy, że warto...że choć dalej nie mam siły tak żyć ale muszę, jeśli nie dla siebie to dla innych, nie ważne jak bardzo będę cierpieć ale będę czekać na lepsze dni jak długo będzie trzeba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-gdybym był ateistą powiedziałbym ,że życie to sen wariata, ale na szczęście nie jestem i powiem za pewną święta zakonnicą : " życie to ciężka ciemna noc w niewygodnej gospodzie "

Żyjemy jak ptaki , którym powykręcano skrzydła . nawet Ci , którym wydaje się ,że mocno stąpaja po ziemi , mogą się w każdej chwili poślizgnąć i złamać kark , jak ten znany Jegomość :

http://sportowefakty.wp.pl/sportowybar/640053/nie-zyje-pawel-baumann-polski-olimpijczyk-zlamal-kark-na-budowie?utm_source=Serwisy_WP&utm_medium=RStream&utm_campaign=hot

Lipa i tyle . :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma jakiś powód dla którego wstaje rano, a jaki jest Twój musisz sama do tego dojść...

Właśnie, a ja coraz częściej go nie mam, i nie daję rady wstać.

 

Zadawaj sobie pytanie co jest ważne dla Ciebie w życiu, bądź też było, ilekroć poczujesz że odpowiedź Cie nie spełnia, może mając tą kartę ruszymy dalej.

Takie pytania zadaję sobie codziennie, tylko sensowej odpowiedzi jakoś mi brak.

 

Ważne jest abyś była z sobą szczerza i nie ulegała gwałtownym emocjom, bo czasami jest to zgubne w skutkach.

Szczera jestem, aż za bardzo. A gwałtowne emocje zdarzają mi się coraz rzadziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Astowidad, zabojstwo jest dla Ciebie wybawieniem a dla rodziny koszmarem, mimo tego co chcesz sobie wmowic. U mnie choroba od wczesnego życia, nerwica, depresja i na pohybel. W zeszłym roku pozegnałam sie z rodzina, słyszałam, widzialam reakcje...Trzeba myslec ze medycyna cały czas posuwa sie do przodu, moze wlasnie kiedys znajda skuteczny lek.... Czytam czasami blog Jastruna czesto pisze ze nie daje swoim dzieciom radosci, takie sa jego odczucia ale jak opisuje jak dziecko sie cieszy ze posiedział z synkiem i sie pobawił to widac całkiem inny oglad sytuacji. Trzeba tez miec swiadomosc ze nie jestesmy robotami i mamy prawo miec gorsze chwile. Mam wielu znajomych, choruja na powazne choroby "fizyczne" tez maja ograniczenia i tak trzeba o tym myslec. Nie ma ludzi 100% zdrowych. Najgorsze co moze byc to sie poddac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Babcią ja myślę, że będziesz wspaniałą...daj sobie szanse, widzisz wszystko przez pryzmat choroby.

Wiem, że to choroba powoduje takie a nie inne widzenie i odbieranie świata. Ale co to dla mnie za różnica, jaki jest powód mojego cierpienia.

 

Wiesz co ja się cieszę, że jestem a zrobiłam coś co spowodowało, że mogło mnie nie być i to otworzyło mi oczy, że warto...że choć dalej nie mam siły tak żyć ale muszę, jeśli nie dla siebie to dla innych, nie ważne jak bardzo będę cierpieć ale będę czekać na lepsze dni jak długo będzie trzeba.

To cudownie, że masz takie nastawienie. Oby starczyło Ci sił na dłużej niż mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma jakiś powód dla którego wstaje rano, a jaki jest Twój musisz sama do tego dojść...

Właśnie, a ja coraz częściej go nie mam, i nie daję rady wstać.

 

/quote]

masz dziecko/dzieci masz NAJWAZNIEJSZY POWOD JAKI MOZE BYC NA CAŁYM SWIECIE.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wielu znajomych, choruja na powazne choroby "fizyczne" tez maja ograniczenia i tak trzeba o tym myslec. Nie ma ludzi 100% zdrowych. Najgorsze co moze byc to sie poddac...

agusiaww, bardzo mądre słowa ;)

ja również z rana wstaję na siłę, na przekór , choć wszystko mi mówi leż tak aż zdechniesz ,,, niestety .

---jesteśmy w jakimś czyśću , czy jak ,,,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-gdybym był ateistą powiedziałbym ,że życie to sen wariata, ale na szczęście nie jestem i powiem za pewną święta zakonnicą : " życie to ciężka ciemna noc w niewygodnej gospodzie "

Żyjemy jak ptaki , którym powykręcano skrzydła . nawet Ci , którym wydaje się ,że mocno stąpaja po ziemi , mogą się w każdej chwili poślizgnąć i złamać kark , jak ten znany Jegomość...

Cóż, "życie to nie je bajka", wiadomo. Ale zdrowemu łatwiej się z nim zmagać.

 

Lipa i tyle . :?

Co masz na myśli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wielu znajomych, choruja na powazne choroby "fizyczne" tez maja ograniczenia i tak trzeba o tym myslec. Nie ma ludzi 100% zdrowych. Najgorsze co moze byc to sie poddac...

agusiaww, bardzo mądre słowa ;)

ja również z rana wstaję na siłę, na przekór , choć wszystko mi mówi leż tak aż zdechniesz ,,, niestety .

---jesteśmy w jakimś czyśću , czy jak ,,,

 

Tak miało byc...tez sadze ze to czysciec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Astowidad, zabojstwo jest dla Ciebie wybawieniem a dla rodziny koszmarem, mimo tego co chcesz sobie wmowic. U mnie choroba od wczesnego życia, nerwica, depresja i na pohybel. W zeszłym roku pozegnałam sie z rodzina, słyszałam, widzialam reakcje...Trzeba myslec ze medycyna cały czas posuwa sie do przodu, moze wlasnie kiedys znajda skuteczny lek.... Czytam czasami blog Jastruna czesto pisze ze nie daje swoim dzieciom radosci, takie sa jego odczucia ale jak opisuje jak dziecko sie cieszy ze posiedział z synkiem i sie pobawił to widac całkiem inny oglad sytuacji. Trzeba tez miec swiadomosc ze nie jestesmy robotami i mamy prawo miec gorsze chwile. Mam wielu znajomych, choruja na powazne choroby "fizyczne" tez maja ograniczenia i tak trzeba o tym myslec. Nie ma ludzi 100% zdrowych. Najgorsze co moze byc to sie poddac...

Wiem, że każdy ma gorsze dni czy też różne ułomności, ale cóż to zmienia dla mnie? Walczę/walczyłam jak umiem najlepiej, a że nie mam już sił? Każdy ma jakąś granicę wytrzymałości. "Wyżej dvpy nie podskoczysz".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma jakiś powód dla którego wstaje rano, a jaki jest Twój musisz sama do tego dojść...

Właśnie, a ja coraz częściej go nie mam, i nie daję rady wstać.

 

/quote]

masz dziecko/dzieci masz NAJWAZNIEJSZY POWOD JAKI MOZE BYC NA CAŁYM SWIECIE.

 

Pisałam już, że moje dzieci są już na szczęście dorosłe i samodzielne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

masz dziecko/dzieci masz NAJWAZNIEJSZY POWOD JAKI MOZE BYC NA CAŁYM SWIECIE.

 

Pisałam już, że moje dzieci są już na szczęście dorosłe i samodzielne.

i co z tego? Dziecko jest dzieckiem całe zycie czy ma 90 czy 8 lat. Chcialabys im zafundowac poczucie winy ze matka popełnila samobojstwo i latke spoleczenstwa. Chyba zdajesz sobie sprawe z takich konsekwencji, tym bardziej ze napisalas ze zachorowalas w wieku 30, a myslisz ze Twoje dzieci mimo ze sa samodzielne i dorosłe, to tez moga "dzieki" takiej informacji dostac traumy i popasc w powazne problemy psychiczne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisałam już, że moje dzieci są już na szczęście dorosłe i samodzielne.

i co z tego? Dziecko jest dzieckiem całe zycie czy ma 90 czy 8 lat. Chcialabys im zafundowac poczucie winy ze matka popełnila samobojstwo i latke spoleczenstwa. Chyba zdajesz sobie sprawe z takich konsekwencji, tym bardziej ze napisalas ze zachorowalas w wieku 30, a myslisz ze Twoje dzieci mimo ze sa samodzielne i dorosłe, to tez moga "dzieki" takiej informacji dostac traumy i popasc w powazne problemy psychiczne?

"Łatki społeczeństwa" nic mnie (ani moich dzieci) nie obchodzą. Moje dzieci wiedzą, że nie ponoszą za mój stan żadnej odpowiedzialności. Starają mi się pomóc, ale wiedzą, że niewiele mogą zdziałać. Sądzę, że jakaś szczególna trauma im nie grozi.

Tak naprawdę to martwię się o męża i moje rodzeństwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Latami tkwilem w rynsztoku i w życiu bym nie pomyślał , że to się odmieni, ale stało się, nie potrafię w jednym zdaniu powiedzieć jak , bo to strasznie pokręcone i skrojone wyłącznie dla mnie. Przypuszczam nawet , że to co mnie uwolnililo niejednego by zabiło. Doświadczyłem takich rzeczy że przestałem myśleć o śmierci , nic na zewnątrz się nie zmieniło, ale i w środku coś zaczęło się dziać. Jestem totalnie gdzie indziej niż myślałem, nikt nie jest z tego zadowolony co robię , ale mam to w d.. życie jest tak pokręcone że nikomu tego oceniac, nie ważne w jaki sposób, że tak porypany że nie nadaje się by o nim komukolwiek mówić, ale zadziałało i nie spieszy mi się umrzeć. Jedno życie mi udowodnilo, że potrafi pozytywnie zaskoczyć . I cokopwiek się nie dzieje tego się trzymaj Astowidad!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisałam już, że moje dzieci są już na szczęście dorosłe i samodzielne.

i co z tego? Dziecko jest dzieckiem całe zycie czy ma 90 czy 8 lat. Chcialabys im zafundowac poczucie winy ze matka popełnila samobojstwo i latke spoleczenstwa. Chyba zdajesz sobie sprawe z takich konsekwencji, tym bardziej ze napisalas ze zachorowalas w wieku 30, a myslisz ze Twoje dzieci mimo ze sa samodzielne i dorosłe, to tez moga "dzieki" takiej informacji dostac traumy i popasc w powazne problemy psychiczne?

"Łatki społeczeństwa" nic mnie (ani moich dzieci) nie obchodzą. Moje dzieci wiedzą, że nie ponoszą za mój stan żadnej odpowiedzialności. Starają mi się pomóc, ale wiedzą, że niewiele mogą zdziałać. Sądzę, że jakaś szczególna trauma im nie grozi.

Tak naprawdę to martwię się o męża i moje rodzeństwo.

to powod masz-mąż i rodzenstwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korat, strasznie jesteś tajemniczy :) Może jednak coś szepniesz zdesperowanej koleżance.

 

agusiaww, salir, ja wiem, że to jest powód - pisałam o tym na wstępie. Problem w tym, że ja nie potrafię (już) żyć tylko z poczucia obowiązku. Zresztą ciągnę to już tak długo, jestem bardzo już zmęczona a poza tym widzę, że jest coraz gorzej. Jestem już takim odludkiem, że większość nawet nie zauważy mojego zniknięcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że każdy ma gorsze dni czy też różne ułomności, ale cóż to zmienia dla mnie? Walczę/walczyłam jak umiem najlepiej, a że nie mam już sił? Każdy ma jakąś granicę wytrzymałości. "Wyżej dvpy nie podskoczysz".

Daj sobie wytchnienie, bo wygląda to na wyczerpanie psychiczne. Twój organizm wie lepiej, czego potrzebujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×