Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ja to się już chyba kończę ...


DamianS97

Rekomendowane odpowiedzi

Kurde ostatnio po wielu przemyśleniach dochodzę do wniosku , że się kończę ... i wiem , że jak nie pójdę na jakieś badania itd. to już totalnie siebie zaniedbam. Nie mogę jeździć na rowerze , bo mam ogromne duszności , na komputerze też siedzieć nie mogę , bo plecy już od kilku lat wołają o pomoc , a znów spotykanie się z kimkolwiek kończy się na siedzeniu i patrzeniu się w hamburgera... bo o niczym nie umiem porozmawiać tylko o swoich chorobach ... kurde to już jest naprawdę uciążliwe. Wybrałbym się z miłą chęcia do lekarza , zrobił wszystkie możliwe badania... ale ja nawet boję się iść do szczepienia lub lekarza rodzinnego, może przez jakiś uraz z dzieciństwa boję się lekarzy... nie wiem.I jeszcze ta pieprzona emetofobia , nieprzespane noce przez bóle brzucha... nie cierpię swoje życia. W sumie nie oczekuję od was jakiejś pomocy chciałbym to tylko wszystko wyrzucić z siebie , bo już mam tego wszystkiego dosyć. Po tej błogiej przerwie od hipochondrii wróciła... z 5'cio krotną siła...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DamianS97, nic dodać, nic ująć... w ostatnim czasie mam bardzo podobne odczucia, a ten temat idealnie nadaje się, żeby sobie pomarudzić :? Ja dzisiaj właśnie robiłam po raz kolejny komplet badań z krwi... do tego boli mnie łeb, śpię cały czas na prochach, ciągle jestem zmęczona... tylko temp. sobie nie mierzę :roll: ( bo mi się nie chce :mrgreen: )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie nie oczekuję od was jakiejś pomocy chciałbym to tylko wszystko wyrzucić z siebie , bo już mam tego wszystkiego dosyć.

129.jpg

Zdrowe wypróżnienie złych myśli połową sukcesu :great:

Nie ma co się mazgaić. Świat idzie do przodu, a tylko od Ciebie zależy czy do niego dołączysz.

Przede wszystkim za dużo myślisz. Musisz skupić się na tym, co dzieje się tu i teraz. Wiesz jak to jest. Nieprawda powiedziana po tysiąckroć w końcu okaże się prawdą. Im bardziej będziesz się zamartwiał złymi myślami, tym będzie z Tobą gorzej.

Jak temu zapobiec?

- Przede wszystkim praca. Ciągłe dążenie do sukcesu zawodowego wzbudzi w Tobie chęć do bycia uznawanym za kogoś. Być kimś. To dobra motywacja.

- Miłość. Nie wiem jak to u Ciebie tam w tych sprawach, bo nic nie napisałeś, ale miłość potrafi dużo zdziałać. Jeśli jesteś nieśmiały, uważasz siebie za brzydkiego czy coś, to spróbuj np. poprzez portale randkowe. Zawsze to coś. A w międzyczasie będziesz mógł się czymś zająć.

A tak to polecam przeczytać "Jak przestać się martwić i zacząć żyć". Ciekawe historyjki ludzi, którzy przypuszczam byli w jeszcze gorszej sytuacji.

Skup się na teraźniejszości - chcesz iść do psychologa? Idź. Nie jutro, ale dzisiaj. Dokładnie zdajesz sobie sprawę z tego, że jeśli nie pójdziesz dzisiaj(lub się nie umówisz) to nie pójdziesz nigdy. To samo lekarz. Jeśli nie umówisz się dzisiaj, to nigdy się nie umówisz. Spójrz prawdzie w oczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cały czas dążę do osiągnięcia sukcesu zawodowego , jak usiądę za kółkiem ciężarówki będę cholernie szczęśliwy.Ale czeka mnie jeszcze kilka lat długich lat do osiągnięcia tego celu. O miłości nie piszę nic , bo nie ma nawet co o tym gadać. Czasami dochodzę do wniosku , że kupie samochód i zacznę go kochać przynajmniej on mnie nie zrani :) Zawsze gdy już się z jakąś dziewczyną powodzi , to wtedy zaczyna się wszystko walić i wychodzi chu*** , a może po prostu nie jestem prawdziwym mężczyzną i po prostu odchodzą sam nie wiem , nie mi to oceniać. Ale Ponury fapper dzięki za słowa otuchy , to dla mnie wiele znaczy :)

 

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postaram się przedstawić moją myśl na przykładzie gry w pokera. Sukcesywnej gry w pokera.

Bywało, że grałem w pokera. Przez Internet. Tylko i wyłącznie. Zajmowałem się tym z pół roku. Oczywiście na pieniądze. Uczyłem się, dużo się uczyłem. Naprawdę się wciągnąłem. No i z niczego, bo wygrałem darmowy turniej(jakieś $2?), w sumie ugrałem ze 400 dolarów. Nie kłamię, bo i po co miałbym? No ale mniejsza z tym ile ugrałem. W końcu mi się to znudziło i zrezygnowałem. Od ponad pół roku nie grałem.

Jest wiele zasad, które można porównać do życiowych maksym.

Po pierwsze jak masz karty, to musisz grać agresywnie. To Ty musisz narzucać tempo gry. Dopiero inni muszą się zastanawiać co zrobić w sytuacji którą TY im narzuciłeś. Musisz być agresorem. Grać agresywnie, bo tylko wtedy możesz być pewny w jakiej pozycji znajdujesz się względem przeciwnika. W pełni kontrolujesz sytuację.

W życiu jest podobnie. Jak coś chcesz, to musisz się zdecydować a) czy naprawdę tego chcesz(czy gra jest warta świeczki, czyli czy masz mocne karty) b) zrobić wszystko co w Twojej mocy, żeby to osiągnąć. Być agresywnym, narzucać innym swoją wolę w celu osiągnięcia swoich celów. Tylko wtedy wiemy na czym stoimy i czego tak naprawdę oczekujemy od innych.

Oczywiście nie zawsze nam będzie wychodzić, bo tak się nie da. Ale chodzi o pewien schemat. W pokerze jak coś Ci nie wychodzi, to o ile nie popełniłeś błędu to po prostu mimo większych % wygranej przegrywasz. Jest to rzecz na którą nie masz wpływu. Musisz to zaakceptować.

W życiu jeśli wyjdziemy z założenia, że będziemy dążyć za wszelką cenę do tego co chcemy, to swoje porażki też możemy interpretować jako odchylenia w statystyce(że miałeś więcej %, ale i tak się nie udało - nie miałeś na to wpływu). Oczywiście, każdy pokerzysta dąży do jak największych % zwycięstwa w danym rozdaniu, ale to przychodzi z doświadczeniem, nauką.

Nie jest ważne czy pojawisz się na stole(czy będziesz uczestniczył w życiu), ale ważne jak będziesz zachowywał się przy tym stole. Jeśli będziesz ulegał agresji, to będziesz szybko identyfikowany jako ktoś słaby. Z kogo można łatwo wykorzystać. Ty musisz narzucać innym swoją agresywną grę, ale tylko jeśli wiesz, że jesteś w dobrej sytuacji. W pełni ją kontrolujesz i nawet jak przegrasz to jesteś w stanie to zaakceptować, bo będzie wynikało to z rachunku prawdopodobieństwa.

Cały ten wywód chciałem porównać do twojego stwierdzenia:

Zawsze gdy już się z jakąś dziewczyną powodzi , to wtedy zaczyna się wszystko walić i wychodzi chu***

Musisz wiedzieć czego oczekujesz od dziewczyny. Co od niej chcesz i jak to osiągnąć. Ty powinieneś narzucać jej Twoje warunki. Już abstrahując od tego, że kobiety lubią zdecydowanych. Jeśli nie wyjdzie - trudno. Przez jakiś czas pewnie będziesz o tym myślał, normalne. Ale musisz mieć świadomość, że tak po prostu musiało być, bo czasami jesteś tym przypadkiem w pokerze, gdzie rachunek prawdopodobieństwa nie jest po Twojej stronie. Oczywiście pod warunkiem, że nie popełniłeś masy błędów, które zwiększałyby Twoje szanse.

Ale Ponury fapper dzięki za słowa otuchy , to dla mnie wiele znaczy :)

Spoko :P. Zauważyłem, że na tym forum większość osób zakłada tematy, ale nikt nie jest w stanie pomóc, a jedynie napisać, że "mam tak samo". Oczywiście nic nie umniejszając Arashe :). Ważne żeby można było dojść do porozumienia, dyskusji. Wtedy może coś wspólnie byście uzgodnili. Oczywiście specjalisty nikt nie zastąpi, ale z pewnością dobrze przeczytać jak to wygląda w świetle osób nie dotkniętych tymi problemami. Z resztą co się dziwię, że nikt nie pomaga. Przecież to forum o chorych psychicznie, to kto miałby pomóc? :D Ja na szczęście jestem "tylko" albo byłem od pornografii i dlatego jestem w stanie jakoś się ustosunkować jako ta osoba "postronna". Jak masz coś jeszcze to pisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze jak masz karty, to musisz grać agresywnie. To Ty musisz narzucać tempo gry. Dopiero inni muszą się zastanawiać co zrobić w sytuacji którą TY im narzuciłeś. Musisz być agresorem

Tylko ja nie potrafię być agresorem , zawsze to ja się pierwszy dostosowywuję do tempa kogoś. Chciałbym być agresorem, ale widać nie mi to pisane. Chciałbym również być zdecydowany , ale jeśli chodzi o dziewczyny , jestem cholernie niezdecydowany , kiedyś kilka lat temu byłem z jedną dziewczyną była dla mnie wszystkim , zakochałem się co tu dużo mówić , żadne pieprzone zauroczenie . Po tym jak mnie zostawiła kompletnie się załamałem i wydaję mi się , że chciałem się pocieszać innymi dziewczynami ale jednak to nie było to samo cały czas brakowało mi tego czegoś co ona miała... sam nie wiem czego , zraniłem tak kilka dziewczyn po tym już się kompletnie poddałem .Zauważyłem to jakim byłem chujem raniąc te dziewczyny . Do teraz siedzi mi ona w głowie ... teraz już jest troszkę lepiej , ale nadal nie tak jakbym chciał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×