Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia


take

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałbym się pozbyć tych problemów. Od dzieciństwa w nienormalny sposób reaguję na odór związany z kobiecą częścią ciała między plecami i udami. Poza zboczeniami problemem jest też moja sytuacja związana z możliwością kontaktu fizycznego z płcią przeciwną. Brak żony może być dla mnie bardzo frustrujący. Jak zwierzątko mogę się czuć. Po co mi taki popęd płciowy, skoro moja efektywność funkcjonowania jest taka niska?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nieco ponad 24 lata i nigdy nie miałem sympatii. Mam dojmujący pociąg do płci przeciwnej. Już na początku szkoły podstawowej upatrywałem sobie pojedyncze dziewczęta, w których się "zadurzałem" i chciałem, aby były "moje". Za odmowę moich zalotów zdarzało mi się im dokuczać, czasem nawet dość poważnie (np. mogłem uderzyć dziewczę w klatkę piersiową czy wyrwać mu włosy), co mogło skończyć się uwagą od nauczyciela lub powiadomieniem mamy przez pedagoga. Od ok. 6 r. ż. (a może i wcześniej) miałem dziwaczne preferencje seksualne. W okresie gimnazjalnym bardzo wiele osób płci przeciwnej było dla mnie atrakcyjnych seksualnie (koleżanki ze szkoły, nauczycielki). Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek wykonywał typową masturbację, a moje myśli nieczyste były związane z perwersyjnymi upodobaniami. Od okresu licealnego odrzuciłem nieskromne myśli i uczucia, stałem się bardziej religijny. Od ponad ośmiu lat nie przypominam sobie masturbacji.

 

Kiedy rodzice byli w moim wieku, to byli po ślubie, a ja już mówiłem. Tata począł mnie przed ukończeniem 21 r. ż., mama była o ponad rok starsza. Oni nie studiowali. Mi została tylko praca magisterska. Mam dwoje młodszego rodzeństwa, brat ma prawo jazdy i dziewczynę, a jest o ponad 3 lata młodszy. Mój pociąg seksualny określiłbym jako dziwnie silny. To dla mnie pewne utrapienie. "Marzę", by mieć żonę, spać z nią w jednym łóżku co noc, mówić jej czułe słówka, głaskać i całować, widzieć jej najintymniejsze części ciała, stracić razem dziewictwo w dzień po ślubie kościelnym. Mam niezbyt typową emocjonalność, myślę jakby "zasadami" i "biochemią", bez wielu aspektów typowej emocjonalności.

 

Z seksualnością mam niezły sajgon. Nie masturbuję się, nie oglądam pornografii. Nie nadaję się na księdza, zakonnika (także świeckiego), żołnierza. Moja natura zdecydowanie nie chce bezżenności. Sam wytrysk czy orgazm szczęścia nie daje. Nie liczy się chwilowa rozkosz. Dla mnie liczy się uroczystość, godność, godziwość, artyzm, tajemniczość. Nie chcę np. współżyć nie po ciemku. Na bycie ojcem wielu dzieci wyraźnie się nie nadaję. Z zarabianiem na siebie mam problem...

 

Mam cechy, które mogą być powszechne w grupie osób mających zdiagnozowany lub niezdiagnozowany zespół Aspergera. Raczej nie czuję potrzeby bycia kochanym przez innych i nie mam więzi z członkami rodziny (mógłbym swoją żonę i potomstwo "bardzo lubić", ale nie "kochać"). Pewne rzeczy, które dla typowych ludzi wywołują wstyd czy zakłopotanie, dla mnie mogą być obojętne. Raczej na nikogo się nie obrażam (jeśli już, to może obrażałem się na koleżanki, które mnie nie chciały jako partnera, gdy byłem dzieckiem). Kiedy zmarł dziadek, z którym przez pewien czas mieszkałem, to wręcz spłynęło po mnie to jak po kaczce, mama raz mi powiedziała, że nigdy jej nie powiedziałem "mamusiu, kocham cię", a kiedy byłem młodszy, to pamiętam, że nie mogłem sobie przypomnieć tego, że czułem za kimś tęsknotę. Prześladowania w szkole nie wywoływały u mnie myśli samobójczych, jakiegoś szczególniejszego smutku. Moja natura jakby nie czuła potrzeby normalnej socjalizacji i jej nie miała. Ale ma silny "biochemiczny" popęd do płci przeciwnej i ważne są dla niej zasady (np. nie wszetecz, nie cudzołóż, nie masturbuj się, nie obnażaj się przed niewłaściwymi osobami). Bezżenność może bardzo frustrować moją naturę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja natura zdaje się nie być za bardzo zainteresowana sublimacją pociągu płciowego czy jego wykorzenieniem - ona po prostu chce mieć żonę. Dla mnie nie jest ważny "seks" rozumiany jako osiąganie orgazmu, wytrysku czy odbywanie stosunków płciowych. To może być bardzo dla mnie frustrujące! Nie liczy się wysoki zarobek, natura wolałaby dobre małżeństwo niż opływanie w luksusy. Moi rodzice pobrali się i przeżyli narodziny dziecka, gdy byli przed dwudziestymi trzecimi urodzinami (niestety, począłem się przed ślubem i to pewnie dlatego zawarli małżeństwo, ale to dobrze mieć takich młodych rodziców, z wiekiem rodziców rośnie ryzyko pewnych chorób u potomstwa).

 

Czytałem o osobach z całościowymi zaburzeniami rozwoju czy chorobami psychicznymi mającymi dzieci. Oni mogli mieć za sobą leżenie w szpitalu psychiatrycznym, a mimo to mieli potomstwo. A ja żyję ideą dożywotniej bezżenności. Czy to jest trudne? Może nie tyle co trudne, ale "dokuczliwe" w moim przypadku. Dlaczego bezżenność się mojej naturze tak nie podoba? Dlaczego ma fioła na punkcie płci przeciwnej? Bałbym się, że moje dzieci miałyby niełatwo w życiu czy byłyby dla innych problemem.

 

Styl życia w bezżenności NIE ODPOWIADA mojej naturze. W sposób ewidentny. Dziś miałem "jazdę" związaną z dziwacznymi pokusami nieczystymi, która trwała ok. 10 minut. Po tym poczułem przez jakiś czas "pustkę" czy "smutek". Nie chcę stracić dziewictwa poza małżeństwem. Nie chcę mieć niedziewiczej żony. Nie chcę stracić dziewictwa poza małżeństwem. Dla mnie dziewictwo jest bardzo ważne, kluczowe. Żona nie musiałaby być bogata, wykształcona, mogłaby niżej funkcjonować ode mnie, nie musiałaby być jakoś bardzo atrakcyjna. Ważna są czystość, wierność, jedność, brak przemocy, wygoda. Dlaczego bezżenność tak gnębi moją psychikę? Dlaczego mam taki mocny popęd do kobiet?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak z seksualnością radzą sobie osoby, które zawodowo stykają się z nagością czy wydalinami osób płci przeciwnej (np. pracownicy prosektoriów, ginekolodzy, pielęgniarki)? Dla nich kontakt z tym, co w człowieku najintymniejsze, jest sprawą zawodową.

 

Ja nie chciałbym widzieć sromów innych osób niż moja żona. Jakbym był ginekologiem, to musiałbym patrzeć się na wulwy wielu atrakcyjnych kobiet, aby móc wykonywać pracę. Taka robota wyraźnie nie dla kogoś, dla którego tajemniczość, wyjątkowość są ewidentnie ważne w związku. Takich zawodów, w których potrzebne byłoby oglądanie narządów rozrodczych (zewnętrznych czy wewnętrznych) kobiet nie chciałbym wykonywać. Dla niektórych mężczyzn to może nie być przeszkodą w związku, ale dla mnie małżeństwo ma być czymś wyjątkowym, mającym swoją tajemniczość i celebrację.

 

Nie wyobrażam sobie też tego, aby którykolwiek z małżonków nie zachował dziewictwa przed swoim pierwszym małżeństwem, ewentualnie najmniej razi mnie to, kiedy jedynym partnerem, z którym dana osoba współżyła przed ślubem, był przyszły współmałżonek. Inne rodzaje współżycia pozamałżeńskiego są bardzo odrażające, okaleczające wewnętrznie człowieka według mnie, nie chciałbym być taką osobą tak okaleczoną czy mieć żony, która ma za sobą takie współżycie, którego być nie powinno. Współżycia dla wytrysku i orgazmu też nie chcę, chcę, aby było ono zawsze po ciemku i z otwarciem na życie.

 

Nie chciałbym widzieć wulwy swojej żony przed ślubem kościelnym, dla mnie to coś bardzo intymnego. Sutki i odbyt są mniej intymne, nie biorą udziału w akcie prokreacyjnym. Zobaczyć ubrudzone kałem majtki atrakcyjnej kobiety w stronu kąpielowym to co innego niż ujrzeć kawałek jej nagiego sromu. To pierwsze nie powinno być podniecające w ogóle, a to drugie to z natury może być bardzo podniecające, ponieważ wiąże się to z częścią ciała ewidentnie związaną z normalnym współżyciem płciowym.

 

Podchodzę do małżeństwa i seksualności w sposób artystyczny, celebracyjny. To nie szczytowanie czy ejakulacja są głównym celem. Jeśli współżyć, to tylko w ciemności i z otwartością na życie. Mógłbym nawet współżyć tylko raz, pierwszego dnia po ślubie kościelnym. Potomstwo mogłoby się i tak nie począć mimo otwartości na dziecko. A osoba taka jak ja mogłaby mieć problem z utrzymaniem nawet jednego dziecka, ba - nawet samego siebie. Moja natura marzy o żonie z autentycznym zespołem Aspergera.

 

Po mojej emocjonalności widzę, że kawał aspa jest ze mnie, nie mam "więzi emocjonalnej", mojej psychiki nie obchodzi normalne życie społeczne, myśli "zasadowo-biochemicznie" w odniesieniu do relacji interpersonalnych. Moi rodzice nie są tacy jak ja, są "normalni", mają troje dzieci i pracę. W pewnym sensie mogę być z nich dumny. Młodo sie pobrali i młodo urodzili pierwsze dziecko, nie mamy problemów z mieszkaniem (w domu jest jeden pokój na jednego członka rodziny), nie rozwiedli się i mam nadzieję, że nigdy się nie rozwiodą. Niestety, nierzadko używają wulgaryzmów czy krzyków na swoje dzieci, czasem i na siebie. Zdarza się też przemoc fizyczna.

 

Osobiście wulgaryzmów w zasadzie nie używam, nie piję napojów alkoholowych, nie zażywam narkotyków, nie palę papierosów. "Kończę" studia drugiego stopnia, stacjonarne. Na maturze miałem wręcz znakomite wyniki. Funkcjonuję inaczej. Ważniejsza jest dla mnie wygoda niż przepych. Raczej nie mam zalet poszukiwanych przez przyszłe żony. Obecnie moje zdolności zawodowe określiłbym jako będące na poziomie osoby wyraźniej niepełnosprawnej intelektualnie. Do nauki w szkole miałem talent, ale w kwestiach społecznych i zawodowych "dno i wodorosty".

 

Moja inność niekiedy pomaga w życiu - łatwiej radziłem sobie w szkole (z nauką), mniej emocjonalnie podchodzę do wielu rzeczy, które dla innych ludzi (nawet niektórych Aspich) mogą być przyczyną niebezpiecznej depresji. Nie czuję niedowartościowania przez celibat. Ale moja natura ZDECYDOWANIE NIE CHCE spędzić w celibacie reszty życia. Ten celibat jest dla mnie wyraźnym krzyżem. Mam "bajkową" wizję małżeństwa, w której nie ma miejsca na cudzołóstwo, wszeteczeństwo, gwałty, masturbację, pornografię, in vitro - to normalne i słuszne, tak samo jak to, że nie chcę awantur, pijaństwa. Ale czy taka niezrównoważona osoba jak ja nadawałaby się na męża czy rodzica chociażby jednego dziecka? Czy małżeństwo zawarte przeze mnie nie byłoby przyczyną cierpienia wielu ludzi? Czy dziecko byłoby szczęśliwe, mając de facto upośledzonego ojca (nie chcę nazywać innych osób z zespołem Aspergera czy chorobami psychicznymi upośledzonymi, piszę tu o pojedynczym przypadku)? Czy sam fakt posiadania takiego rodzica jak ja nie byłby wystarczającym problemem przemawiającym za zakazem małżeństwa dla mnie na całe życie? A taki zakaz mógłby oznaczać "użeranie się" z celibatem, popędem płciowym do końca życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewna obrzydliwa rzecz jest dla mojej natury ulubionym, pierwszorzędnym bodźcem seksualnym. Realizacja moich upodobań seksualnych na mojej żonie byłaby jej poniżeniem, zniewagą godności człowieka, masakrycznym jej wykorzystaniem. Nie chcę odbywać takich praktyk z osobą, z którą byłbym w związku sakramentalnym. Nie chcę odbywać tych praktyk z jakąkolwiek inną osobą czy istotą. Normalne bodźce seksualne też mnie podniecają płciowo, ale najewidentniejszy pociąg czuję do obrzydliwych fetyszy, których nie chcę tu przytaczać.

 

Bardzo ciągnie mnie do kobiet, zwłaszcza młodych i atrakcyjnych seksualnie, ładnych. Chce mi się je tulić, całować, mówić im czułe słówka. Fascynują mnie ich wdzięki (intymne części ciała) - narządy płciowe, pośladki i piersi. Marzę o spaniu z żoną w jednym łóżku co noc i wtuleniu się w nią, przy czym nie chcę, aby to prowadziło do orgazmu i stosunku. Nie chcę żadnego współżycia pozamałżeńskiego! Uważam, że współżycie pozamałżeńskie nie powinno w ogóle istnieć, bo niszczy rodzinę i osłabia więź małżeńską, psuje społeczeństwo. Nie chcę współżyć przed ślubem kościelnym, ba - nawet nie chcę trzymać się z przyszłą żoną za rękę przed tym ślubem, a pierwszy stosunek płciowy chcę odbyć następnego dnia po ślubie kościelnym, po ciemku. Ładne kobiety są słodziutkie dla mnie z wyglądu. Ale starsza kobieta wygląda dla mnie gorzej niż starszy mężczyzna, nie mówiąc o starym kocie (mężczyźni i koty nie są obiektem moich zainteresowań płciowych - jestem wyraźnie heteroseksualny).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piszesz o żonie która odda Ci swoją czystość ,ciało i duszę A Ty powiesz i pewnie dasz jej odczuć że bardzo ją lubisz. ( napisałeś że kochać nie umiesz ).

Ty po prostu bardzo lubisz tajemniczość i wyjątkowość jak podkresliles bez nich kobieta byłaby dla Ciebie nie godna spojrzenia . Tajemniczość żywisz zgaszonym światłem, a wyjątkowości w dzisiejszych czasach kobietom dodaje dziewictwo.

Żonę splycasz przez pryzmat religijny który na swój własny sposób tak sobie umiłowałeś. Ale nawet dla osób wierzących ślub jest oznaką miłości .... " w chorobie , na dobre i złe i że Cię nie opuszczę aż do śmierci" chyba nie dlatego że wśród mroku zagladasz w ciemne zakamarki ciała/ jak gdybyś szukał tam najczystszej duszy której przyszło w nieskazitelnej powłoce ziemskiej stąpać po ziemi .

" Nie musi być atrakcyjna, bogata... liczy się wierność,czystość,wygoda" czyja wygoda? Piszesz o swoich korzyściach i oczekiwaniach względem Twojej przyszłej żony,a co z jej potrzebami? Czy potrafiłbyś je dostrzec i spełnić? Zrozumieć? Czy nie potrzebowała by dużo głębszych uczuć które lokalizuje się gdzieś na wysokości klatki piersiowej?

 

Wiesz wygląda to tak jakbyś wypatrzyl sobie zabawkę która zaspokoi Twoje osobliwe potrzeby emocjonalne, zmysły artystyczne które w rzeczywistości są abstrakcyjnym sposobem by podnieść swoje unizone ego. Twoja rzecz pewnie była by do znalezienia,na ciemniejszych stronach rynku czy giełd , handel ludźmi ponoć nazbyt jest rozwiniety. Dziewictwo kobiety bedzie dobrym sitem przesiewnym, z masy osób zostanie Ci skromną grupka z której wybranie potencjalnej żony przyniesie Ci swego rodzaju rozkosz w tym celebracyjnym bodźcu.

Nastepnym i równie kluczowym etapem byłoby wybranie żony która byłaby najbardziej podatna na tresure,której byś ją poddał i wpajanie jej różnego rodzaju nauk , nowego postrzegania siebie i swojego życia u boku takiego mężczyzny jak Ty , nowych wartości i obowiązków które śmiem sądzić mocno by ją przygniotły.

Po tych wszystkich rytuałach , poprosiłbyś o dostawę do kościoła przed ołtarz, za rączkę byś z targu z nią nie wyszedł , bo mogłoby na starcie to zakłócić wizję jej wyjątkowość czy też Twój wyjątkowo trafny wybór , za łańcuch na szyji - kuszące, ale mało religijne i wzbudziło by zbyt wiele szumu ,a przecież pragniesz przy tym wszystkim społecznej przeciętności.

Po zawartym ślubie ,skonsumowalbys swój nowy i jedyny związek na pograniczu ekstazy i spełnienia jak i pewnie lekkiego zawału.

By do końca swoich dni WYGODNIE siedzieć w kościele czy w "domu" z nieocenionym uśmiechem ,znakiem sukcesu jaki niewatpliwie osiagnales... bo czymże jest wybrać sobie tak wspaniała prawie wieczną skomplikowana zabawkę ,do której nie potrzebowalo się instrukcji obsługi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy mogą uważać, że grzechem wszeteczeństwa jest, gdy ktoś bierze sobie za żonę kobietę, która współżyła z kimś innym i ten ktoś inny żyje, a mąż współżyje z taką poślubioną żoną. Jeżeli kobieta została zgwałcona w młodości i z nikim innym nie współżyła, to według takiego powodu współżycie z tą kobietą, jeżeli gwałciciel wciąż żyje, jest cudzołóstwem. Marzy mi się sytuacja, w której nie ma współżycia tego rodzaju w ogóle na świecie. Według tego poglądu mnóstwo ludzi na świecie byłoby wykluczonych z małżeństwa i pozbawionych możliwości obcowania płciowego bez cudzołóstwa, chyba że zabiłoby się ich wcześniejszych partnerów czy partnerki seksualne. Powinno być tak, że obydwaj małżonkowie są dziewiczy w chwili ślubu kościelnego (odstępstwa mogą być związane tylko z wdowieństwem). Pragnę porządku seksualnego - całkowity brak współżycia poza małżeństwem, zero wszeteczeństwa, zero cudzołóstwa! Masturbacji i tym podobnym praktykom też mówię nie. Nie chciałbym zawierać związek małżeński, nie będąc prawiczkiem (chyba, że to byłby mój kolejny związek małżeński, bo zostałem wdowcem).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SrebrnaSowa, ale odpaliłaś wyobraźnie :shock: co Cię tak natchneło, czyżbyś dużo kaw wypiła z rana?

 

 

Nie pijam kawy,rzadko dla smaku.

Mam ostatnio wene a ten wątek bardziej ją pobudził. Kupiłam dziś Vogue ,choć nie palę. Będą leżeć w torebce by dotrzymać towarzystwa zapalniczce na której ogień często lubię patrzeć. Może to pozór by nikt nie czěstował mnie odpychających wzrokiem kiedy zawartość torebki znów wypadnie mi na chodnik.

A może to kłamstwo w kłamstwie. Łeee ,a tu trzeba sprzątać dom. Będę czyścić klozet zastanawiając się po jaką cholerę...Czy ON...snuć wyobrażenia które istnieją same dla siebie,to uczucie by wsiąść do auta z pełnym bakiem...tulace do snu by .." wyśpij się,jutro wstaniesz dla tego samego nudnego życia " .

 

 

Take,tak sądziłam że ... Nie ważne.

Przewartosciuj swoje postrzeganie " żony" . Więcej już chyba....Nie ważne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy mogą uważać, że grzechem wszeteczeństwa jest, gdy ktoś bierze sobie za żonę kobietę, która współżyła z kimś innym i ten ktoś inny żyje, a mąż współżyje z taką poślubioną żoną. Jeżeli kobieta została zgwałcona w młodości i z nikim innym nie współżyła, to według takiego powodu współżycie z tą kobietą, jeżeli gwałciciel wciąż żyje, jest cudzołóstwem. Marzy mi się sytuacja, w której nie ma współżycia tego rodzaju w ogóle na świecie. Według tego poglądu mnóstwo ludzi na świecie byłoby wykluczonych z małżeństwa i pozbawionych możliwości obcowania płciowego bez cudzołóstwa, chyba że zabiłoby się ich wcześniejszych partnerów czy partnerki seksualne. Powinno być tak, że obydwaj małżonkowie są dziewiczy w chwili ślubu kościelnego (odstępstwa mogą być związane tylko z wdowieństwem). Pragnę porządku seksualnego - całkowity brak współżycia poza małżeństwem, zero wszeteczeństwa, zero cudzołóstwa! Masturbacji i tym podobnym praktykom też mówię nie. Nie chciałbym zawierać związek małżeński, nie będąc prawiczkiem (chyba, że to byłby mój kolejny związek małżeński, bo zostałem wdowcem).

Jezuuu. Boże Ty widzisz i nie grzmisz!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

UWAGA!!! Drastyczne treści, wzbudzające obrzydzenie!!!

Chciałbym, aby była możliwość ich ukrycia przed czytelnikami, ktorzy nie chcieliby widzieć tych opisów. Na jednym z forów, z którego korzystam, jest taka możliwość dzięki "funkcji" [spoiler=](treść)

.

 

Opis mojego przypadku osobliwych preferencji seksualnych:

 

[spoiler=] Przypuszczam, że moja natura jest niezdolna do osiągnięcia pełnej satysfakcji seksualnej bez kobiecego kału. Myślę, że ów stan może utrzymać się do końca mojego życia na Ziemi.

 

Nic nie jest bardziej atrakcyjne seksualnie dla mnie niż śmierdząca defekacja atrakcyjnego człowieka płci żeńskiej. Najbardziej lubi płynne lub przypominające płyn, ciemnobrązowe i bardzo cuchnące stolce pięknych kobiet. To jest "mistyczne" i "przypominające cud" dla mojej natury. Dla mojej mentalności defekacja młodych, inteligentnych, pięknych Aspijek jest wielka, wspaniała, cudowna i ekstatyczna(?). Moje ciało ma pociąg do heteroseksualnego koproseksualizmu. To jest problematyczne. Moja seksualność zdecydowanie NIE jest typowa, pomimo tego, że jestem heteroseksualny.

 

Jak wielu mężczyzn ma takie seksualnej preferencje jak ja? Co oni z nimi robią? Przypuszczam, że mój koproseksualizm ma coś wspólnego z byciem autystycznym i byciem "osobliwością". Trwa on od dzieciństwa, może nawet okresu przedszkolnego. Sromy i stosunki dopochwowe są znacznie mniej atrakcyjne dla mojej natury niż nagie kobiece pośladki czy kobieca defekacja. Moja seksualność jest koproseksualna i heteroseksualna. Moja natura lubi także wydalanie gazów jelitowych i same gazy jelitowe, zapach kobiecego odbytu, wygląd kobiecych pośladków i kobiecą szparę międzypośladkową.

 

Nie jest zainteresowana prokreacją i nie ma wymogu monogamii (i nie potrzebuje relacji w ogóle) :( Chce zobaczyć tak dużo defekujących kobiet jak to możliwe. Woli biegunkowe stolce, ale nie zbyt wodniste i w jakimś stopniu przezroczyste. Nie jest zainteresowana stosunkiem związanym z penisem między mężczyzną a kobietą (a jeśli jest, to analnym i bez prezerewatyw, co mogłoby być szkodliwe dla zdrowia obojga partnerów). Chce widzieć biegunkową defekację całkowicie nagich kobiet. Może marzyć o defekujących atrakcyjnych kobietach (także wydalających stolce biegunkowe) na moje uda, klatkę piersiową czy twarz. Chce mieć orgazm i wytrysk z powdou kontaktu fekalnego z atrakcyjnymi kobietami. Seksualne "marzenia" dają dużo nadziei mojej mentalności :( Preferencje są bardzo nietypowe.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie najatrakcyjniejszą formą spłodzenia potomstwa jest spłodzenie go w wyniku stosunku płciowego z kobietą z autentycznym ASD. Tak samo normalny stosunek płciowy jest dla mnie najbardziej atrakcyjny, jeżeli miałby być z kobietą z autentycznym ASD. To dla mojej mentalnośći takie słodziutkie - współżyć z czułością z typową Aspijeczką, być jej wiernym do śmierci... Nierealizacja chorych fetyszy na Aspijeczce, po odrzuceniu żądzy związanej z chęcią zaspokojenia swojego ego wynaturzonego, też jest dla mnie urocza. Kocham cię, Aspijeczko, kwiatuszku, i nie chcę na tobie (zresztą na kimś innym też) realizować tych potwornych praktyk, do których jestem kuszony. Na dodatek wygląda na poniżenie i pohańbienie godności ludzkiej Aspijeczki. Mentalność wolałaby szybko ożenić się z nawet niżej funkcjonującą ode mnie kobietą z ASD i mieszkać z nią w domu, spać co noc z nią w jednym łóżku niż trwać we wstrzemięźliwości seksualnej. Mentalność zdecydowanie nie zgadza się na obowiązek wstrzemięźliwości seksualnej do śmierci. A ja jestem jeszcze gorszym "dziwakiem" niż "normalna" osoba z ASD (poza diagnozą F84 mam F2x i brałem rentę socjalną). Kobieta z nie-ASD jest "za słaba" dla mnie. Daje za małą więź, za samą słodycz. Fetyszy nie chcę na nikim reralizować, nie chcę też widzieć sytuacji z nimi związanych. Przy fetyszach nie liczy się wymiar duchowy, artystyczny, celebracyjny, tylko spełnianie wybujałych pragnień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie miałem odwzajemnionego związku uczuciowego. Mam potrzebę bycia z żoną. Chcę mieć zonę-Aspijkę, nie jakąś inną kobietę! I wymagam dziewictwa od przyszłej żony. Wymagam dziewictwa też od siebie. To jest niezbędna część "celebratyzmu" relacji małżeńskich dla mnie. Życie w stanie bezżennym jest niewygodne dla mojej mentalności.

 

Nie jestem zainteresowany socjalizacją, byciem "normalnym" i nie jestem zbyt "emocjonalny" (mój mózg może nie mieć zdolności do kochania w sensie emocjonalnym, więc mogę jedynie "lubić bardzo mocno" moją żonę i hipotetyczne dzieci), nie przejmuję się potrzebą kochania przez inną osobę). Myślę, że jest to typowo cezeterowskie. Żona z tymi cechami wygląda na bardziej atrakcyjniejszą dla mnie.

 

"Wolałbym" typowe cechy (objawy) ASD u mojej żony, jak: pozopagnozja, brak teorii umysłu, myślenie obrazowe, "schutdowny", potrzeba niezmienności i przewidywalności, trzepotanie rękami i kołysanie się (stimowanie się), idiosynkratyczne przetwarzanie bodźców zmysłowych, poważna dyssemia (upośledzenie komunikacji niewerbalnej), opóźnienie rozwoju mowy w przeszłości, "systemizerstwo". Chciałbym mieć żonę, która BEZ WĄTPIENIA byłaby Aspijką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1d4BJDM_700wa_0.gif

Przebrnąłem przez ten religijno-fetyszystyczny bullshit,(dosłownie) :pirate: , i chyba sam się domyślasz że szansa na znalezienie dziołchy z aspergerem,tolerancją gównofetyszu i reszty wynosi 0.00001%,szansa że taki "związek" a raczej quasizwiązek by przetrwał wynosi 0%... : D.

I'm not even mad,that shit is awesome :lol: .

Generalnie z takim setem cech i odpałów pod kopułą,przykro mi to mówić,ale waść raczej do małżeństwa czy ogólnie związków się waść mało nadajesz,z 2 strony nikomu szczęścia czy ki ch&& odmawiać nie można,ale czarno to osobiście widzę .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arhol, pojechałeś mocno ale nie da się ukryć, że masz rację w całej rozciągłości. :D ta zona aspijka mnie rozwala a znalezienie nawet osoby nie aspijskiej z fetyszem gówna to jak trafić szóstke w totka. :lol: Swoją drogą zastanawia mnie czy od takich osób smierdzi cały czas? :D Przecież mydło i woda to chyba tak w całości nie zmywa zapachu. fuj zresztą chyba lepiej nie wiedziec :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bonsai - a żebyś wiedział :D czekam, aż zbanują mnie na dobre, bo póki co - usuwają tylko moje wpisy i dają ostrzeżenia ;) wytknęłam moderacji, że zatrzymała się w czasach komuny, bo cenzura u nich pierwsza klasa, ale - oczywiście! - pięć minut później posta już nie było ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×