Skocz do zawartości
Nerwica.com
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki które...
Znajdź wyniki...
heroiine7

Mam 22 lata i przegrałam własne życie

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was wszystkich. Nigdy nie spodziewałabym się, że tutaj wyląduję, ale piszę, bo w sumie tyle mi pozostało. Mam 22 lata i przegrałam życie. Tak, poważnie. Popełniłam błąd, który na zawsze przekreślił szansę na moje szczęście. Odrzuciłam człowieka, z którym miałabym i osiągnęła wszystko - rodzinę, szczęście, dzieci, pieniądze, karierę. Tak moi drodzy, nie myślcie, że wszystko zawdzięczacie samym sobie, bo cała życiowa motywacja i siła pochodzi też od osób, które cię wspierają. A ten człowiek przez dwa lata dawał mi swoją siłę, był moją tarczą, dałby mi dom, dzieci, szczęście i taką miłość, że można tryskać sercami. A ja chodziłam z wysoko uniesionym nosem, bijącym chłodem i dystansem. W głowie ciągle mając, że będziemy kiedys tacy szczęśliwi, ale jeszcze nie teraz bo przecież mam 20 lat. Uczucie jakim mnie darzył jest nie do opisania, znosił to wszystko, bo wiedział, że razem zbudujemy przyszłość, imperium o jakim ludzie nie śnią. Twierdząc, że musi odpocząć kopnął mnie w końcu w dupe ostrzegając o tym, że może pojawić się ktoś o kogo się po prostu wypierdolę i zrujnuję wszystko.

 

Jedną decyzją zrujnowałam coś co zdarza się niezwykle rzadko i w dodatku tylko niektórym. Związek, w którym jedna osoba mówi "Zdobędę ten szczyt", a druga zamiast stwierdzić, ze chyba żartuje pyta "to gdzie są liny?". Ludzie utraconą życiową miłość uświadamiają sobie po latach zwykle gdy mają już dzieci więc jest dla kogo żyć. Ja uświadomiłam sobie zaraz po tym jak wybrałam innego. Minął rok odkąd nie rozmawialiśmy ze sobą. I poznałam moje fatum. Dużo obietnic. Bardzo fajny, imprezowy. Wiele rozmów. Jedna noc. Jedna noc moje drogie, nawet mi na nim nie zależało, zaswędział mnie tyłek. I jak grom z jasnego nieba dotarło do mnie co zrobiłam. Zrobiłam dokładnie to przed czym byłam przez niego ostrzegana, o czym się oczywiście dowiedział.

 

Spaliłam mosty. Zrujnowałam wszystkie szanse jakie był w stanie mi dać. Zrujnowałam wszystko. Ludzie popełniają błędy, a ja tego nie zapomnę do końca swojego życia. Poważnie. Mam 22 lata i przegrałam. Tu nie chodzi o jakiegoś tam faceta. Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić jakie my mielibyśmy razem życie, a teraz z roku na rok będę tonąć w gównie. Wiecie co boli najbardziej? Że wyrwałam mu serce, nigdy mi tego nie wybaczy, nie może na mnie patrzeć i się mną brzydzi. Ale wyleczy się z tego i znajdzie kobietę, z którą będzie szczęśliwy. Mnie to nie czeka.Wiedza co tak naprawdę się utraciło jest tak potwornym bólem. Ludzie zazwyczaj nie są w stanie przewidzieć co może ich czekać, mówią "przegrałam życie". Moi drodzy, wyobraźcie sobie teraz, ze wiecie co może was czekać. Nie byle co, bo miłość aż po granice kosmosu, rodzina, szczęście, ogromna kariera, pieniądze z zerami powyżej sześciu, prestiż, luksus. Dokładnie na to spuściłam bombę atomową i zaorałam pole. A znałam każdy szczegół zagrożenia.

 

Budzę się w nocy, nie mogę spać, mam koszmary, uderzenia gorąca. Napady płaczu w pracy. Nie mam siły się ruszyć. Jest to dla mnie teraz jak zły sen, trauma. Ale w momencie kiedy sobie uświaodmię, ze straciłam coś co zdarza się raz na milion, przysięgam - raz na milion, to złamie mnie w pół. Mam myśli samobójcze, nie mogę tego znieść. Śmiałam się, kiedy mówił mi, ze tak to się może skończyć. Byłam towarzyska, wesoła, miałam mnóstwo znajomych, szłam jak burza. Wypierdoliłam się z takim hukiem, że można napisać książkę.Do końca życia będzie mi się to śniło nocami - co tak naprawdę straciłam. Czuję się jak duch. Nieszczęście uczy pokory. Utracone szanse przez jedną złą decyzję, o której było się ostrzeganym milion razy bolą tak niewyobrażalnie... Zamieniłam 6 w totka na papier toaletowy. Na faceta, który pieprzy tanie lafiryndy w knajpach, dla którego jestem kawałkiem mięcha. tak, to moja wina. Gdybym jeszcze nie znała konsekwencji mogłabym się wyprzeć i powiedzieć sobie, że nie wiedziałam. Wiedziałam, ale myslałam, że to mnie nie dotyczy. I zostanie to ze mną do końca mojego życia. Przegrałam. Po prostu przegrałam życie na samym jego starcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak mialas takie szczescie, ze trafilas na tego 1 na milion to moze uda Ci sie drugi raz. nigdy nie wiadomo. powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

Z całym szacunkiem dla autorki postu, ale krew mnie zalewa jak widzę, gdy ktoś w wieku 22 lat pisze, że przegrał życie, bo odtrącił kogoś z kim mógłby się związać. Ja rozumiem, że w tym momencie taki człowiek nie jest w stanie obiektywnie ocenić swojej sytuacji, że jest w bólu, ale ...... ech nieważne .... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niektórzy to tu faktycznie histeryzują jak by już mieli faktycznie 60 lat i szmat życia za sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

heroiine7, żaden chłop nie jest wart, żeby z jego powodu uznać swoje życie za przegrane! Ty się ciesz, że Wam nie wyszło, bo i tak skończyłabyś potem jako jego darmowy servis, jak zdecydowana większość kobiet kończy, a tak to masz luz i możesz się zająć sobą, a nie tracić czas na jakiegoś faceta .;)

Co to jest 22 lata? A co ja mam powiedzieć, gdy mam 30 i żadnych perspektyw? Tobie nie wyszło z jakimś facetem, a mnie nie wyszło nic, na czym mi zależało...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

heroiine7, przydało by ci się SSRI , dobry lek dla nieszcześliwie zakochanych , polecam 40 mg paro , będziesz mieć to wszystko w dupie . a po 2gie bardzo słaby "problem"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

magnolia84, A no faktycznie, pechowy chyba ten rocznik 84 ,to powoli możemy kompletować klub trzydziestolatków z przegranym życiem. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

magnolia84, to chyba jednak, nie mamy podobnych doświadczeń, ja nie mam na co czekać do czterdziestki..chyba, że na zmarszczki, siwe włosy i jeszcze większego życiowego doła. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
heroiine7, przydało by ci się SSRI , dobry lek dla nieszcześliwie zakochanych , polecam 40 mg paro , będziesz mieć to wszystko w dupie . a po 2gie bardzo słaby "problem"

teoretycznie mogłoby częściowo pomóc, za obsesyjne myśli o drugiej osobie odpowiada spadek serotoniny co zostało zbadane

ale z drugiej strony po co sugerujesz komuś takie rozwiązania jak sam wiesz jak to się potem kończy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

ego, w wieku 40 lat będę w stanie powiedzieć, czy przegrałam życie :D

a co do autorki wątku, to proponuję psychoterapię

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

magnolia84, no o tym właśnie mówię, ja to mogę powiedzieć już teraz. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
buhahahahhaa omg

 

mam nadzieję, że niedługo umrzesz

Jest taka zasada,niepisana,by trzymać morde na kłódkę,jeśli nie ma się nic mądrego do powiedzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

ego, ja się jeszcze kurczowo trzymam nadziei :roll: wiem, że jak ją stracę, to stanę się warzywkiem w tym jeszcze dość młodym wieku, a tego bym nie chciała

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

Potwierdzam! także trzymaj się, jeśli tylko masz na to siłę. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

magnolia84, no ze mną jest właśnie tego rodzaju problem, że ja nie mam się czego trzymać.. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Życia się nie da przegrać. Rodzisz się z niczym i umierasz z niczym. Co tracisz? Nic! Jak to śpiewali Pythoni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
[ ja nie mam na co czekać do czterdziestki..chyba, że na zmarszczki, siwe włosy i jeszcze większego życiowego doła. :bezradny:

 

Masz dziwne wyobrażenie na temat czterdziestoletnich kobiet. Nie mam ani siwych włosów, ani tony zmarszczek :D A z punktu widzenia osoby o dekadę starszej od was, też powiem, że w wieku 30-lat nie mówi się o przegranym życiu, smarkate :mrgreen:

Na poważnie, to jestem w stanie zrozumieć autorkę wątku, bo w młodym wieku poglądy ma się dość radykalne, a i przeżywa się wiele rzeczy mocniej. Jeśli nie będzie kultywować i podtrzymywać tego wmawiania sobie, ze przegrała życie z tego jednego powodu, to czeka ją jeszcze wiele wspaniałych chwil, choć pewnie teraz wydaje się jej to niemożliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe dzięki wam wszystkim, nawet nie zdajecie sobie sprawy jak komentarze typu "glupi problem" pomagają;-))) Chętnie bym to teraz usunęła, ale nie wiem jak;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×