Skocz do zawartości
Nerwica.com

heroiine7

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez heroiine7

  1. Hehe dzięki wam wszystkim, nawet nie zdajecie sobie sprawy jak komentarze typu "glupi problem" pomagają;-))) Chętnie bym to teraz usunęła, ale nie wiem jak;-)
  2. Witam Was wszystkich. Nigdy nie spodziewałabym się, że tutaj wyląduję, ale piszę, bo w sumie tyle mi pozostało. Mam 22 lata i przegrałam życie. Tak, poważnie. Popełniłam błąd, który na zawsze przekreślił szansę na moje szczęście. Odrzuciłam człowieka, z którym miałabym i osiągnęła wszystko - rodzinę, szczęście, dzieci, pieniądze, karierę. Tak moi drodzy, nie myślcie, że wszystko zawdzięczacie samym sobie, bo cała życiowa motywacja i siła pochodzi też od osób, które cię wspierają. A ten człowiek przez dwa lata dawał mi swoją siłę, był moją tarczą, dałby mi dom, dzieci, szczęście i taką miłość, że można tryskać sercami. A ja chodziłam z wysoko uniesionym nosem, bijącym chłodem i dystansem. W głowie ciągle mając, że będziemy kiedys tacy szczęśliwi, ale jeszcze nie teraz bo przecież mam 20 lat. Uczucie jakim mnie darzył jest nie do opisania, znosił to wszystko, bo wiedział, że razem zbudujemy przyszłość, imperium o jakim ludzie nie śnią. Twierdząc, że musi odpocząć kopnął mnie w końcu w dupe ostrzegając o tym, że może pojawić się ktoś o kogo się po prostu wypierdolę i zrujnuję wszystko. Jedną decyzją zrujnowałam coś co zdarza się niezwykle rzadko i w dodatku tylko niektórym. Związek, w którym jedna osoba mówi "Zdobędę ten szczyt", a druga zamiast stwierdzić, ze chyba żartuje pyta "to gdzie są liny?". Ludzie utraconą życiową miłość uświadamiają sobie po latach zwykle gdy mają już dzieci więc jest dla kogo żyć. Ja uświadomiłam sobie zaraz po tym jak wybrałam innego. Minął rok odkąd nie rozmawialiśmy ze sobą. I poznałam moje fatum. Dużo obietnic. Bardzo fajny, imprezowy. Wiele rozmów. Jedna noc. Jedna noc moje drogie, nawet mi na nim nie zależało, zaswędział mnie tyłek. I jak grom z jasnego nieba dotarło do mnie co zrobiłam. Zrobiłam dokładnie to przed czym byłam przez niego ostrzegana, o czym się oczywiście dowiedział. Spaliłam mosty. Zrujnowałam wszystkie szanse jakie był w stanie mi dać. Zrujnowałam wszystko. Ludzie popełniają błędy, a ja tego nie zapomnę do końca swojego życia. Poważnie. Mam 22 lata i przegrałam. Tu nie chodzi o jakiegoś tam faceta. Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić jakie my mielibyśmy razem życie, a teraz z roku na rok będę tonąć w gównie. Wiecie co boli najbardziej? Że wyrwałam mu serce, nigdy mi tego nie wybaczy, nie może na mnie patrzeć i się mną brzydzi. Ale wyleczy się z tego i znajdzie kobietę, z którą będzie szczęśliwy. Mnie to nie czeka.Wiedza co tak naprawdę się utraciło jest tak potwornym bólem. Ludzie zazwyczaj nie są w stanie przewidzieć co może ich czekać, mówią "przegrałam życie". Moi drodzy, wyobraźcie sobie teraz, ze wiecie co może was czekać. Nie byle co, bo miłość aż po granice kosmosu, rodzina, szczęście, ogromna kariera, pieniądze z zerami powyżej sześciu, prestiż, luksus. Dokładnie na to spuściłam bombę atomową i zaorałam pole. A znałam każdy szczegół zagrożenia. Budzę się w nocy, nie mogę spać, mam koszmary, uderzenia gorąca. Napady płaczu w pracy. Nie mam siły się ruszyć. Jest to dla mnie teraz jak zły sen, trauma. Ale w momencie kiedy sobie uświaodmię, ze straciłam coś co zdarza się raz na milion, przysięgam - raz na milion, to złamie mnie w pół. Mam myśli samobójcze, nie mogę tego znieść. Śmiałam się, kiedy mówił mi, ze tak to się może skończyć. Byłam towarzyska, wesoła, miałam mnóstwo znajomych, szłam jak burza. Wypierdoliłam się z takim hukiem, że można napisać książkę.Do końca życia będzie mi się to śniło nocami - co tak naprawdę straciłam. Czuję się jak duch. Nieszczęście uczy pokory. Utracone szanse przez jedną złą decyzję, o której było się ostrzeganym milion razy bolą tak niewyobrażalnie... Zamieniłam 6 w totka na papier toaletowy. Na faceta, który pieprzy tanie lafiryndy w knajpach, dla którego jestem kawałkiem mięcha. tak, to moja wina. Gdybym jeszcze nie znała konsekwencji mogłabym się wyprzeć i powiedzieć sobie, że nie wiedziałam. Wiedziałam, ale myslałam, że to mnie nie dotyczy. I zostanie to ze mną do końca mojego życia. Przegrałam. Po prostu przegrałam życie na samym jego starcie.
×