Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Witam cię ! niestety nerwica daje różnie o sobie znać ale skoro masz takie problemy z jedzeniem to w tym wszystkim nie zapominaj o witaminach i przede wszystkim magnezie! bo w nerwicy jest on niemal niezbędny ja ostatnio go nie brałam i znowu kiepsko się czuję, jeśli chodzi o terapię to jednak powinieneś się przełamać. Jednak jaką formę terapi wybierzesz to już zależy od ciebie powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich

 

Mam na imię Marcin. To mój pierwszy post na tym forum, dlatego proszę o wyrozumiałość, jeśli napiszę coś nie tak. Chciałbym poprosić o kilka wskazówek i może trochę podzielić się z Wami swoimi doświadczeniami.

 

Moja choroba zaczęła się nagle około roku temu. Wieczorem poczułem się bardzo źle i niespokojnie. Serce biło bardzo nierównomiernie, a ciśnienie mocno wzrosło. Leczę się na nadciśnienie, więc staram się pilnować w tej kwestii. Próbowałem zasnąć, wziąłem dodatkową tabletkę na obniżenie ciśnienia, nic jednak nie pomagało. Kiedy tylko próbowałem się położyć, ogarniało mnie przytłaczające uczucie, że jeśli zasnę to już się nie obudzę. Lęk przed nagłą śmiercią był nie do opanowania. Wreszcie przed świtem pojechałem na pogotowie. Dostałem dodatkowe leki na obniżenie ciśnienia, zrobiono mi podstawowe badania - okazało się, że wszystkie wyniki w zupełnej normie. Wczesnym rankiem opuściłem szpital ze świetnym samopoczuciem.

Niestety następnej nocy cała sytuacja się powtórzyła. I ponownie badania nie wykazały żadnych problemów, podczas gdy czułem się, jakby wszystkie narządy w moim wnętrzu wypadły z synchronizacji i szalały w jakimś nieprzewidywalnym rytmie.

 

Potem zaczęła się kilkutygodniowa wędrówka po przychodniach i gabinetach. Skierowano mnie wreszcie do kardiologa, który okazał się mądrym człowiekiem i doświadczonym lekarzem. Uświadomił mi, że moje problemy zdrowotne nie mają nic wspólnego z rzeczywistym stanem organizmu. Wyjaśnił pokrótce czym jest nerwica i zasugerował wizytę u psychiatry.

Niestety psychiatra nie spełnił pokładanych w nim nadziei i zbagatelizował sprawę. Przepisano mi Mianserin, ale w dawce daleko mniejszej niż minimalna zalecana dla dorosłego człowieka. Efekt był znikomy, a nocne ataki lęków, kołatania serca i ogólnego rozprzężenia organizmu trwały. Sypiałem przeciętnie 3-4 godziny na dobę, bo byłem w stanie zasnąć dopiero gdy już świtało. Wszelkie próby zaśnięcia w nocy kończyły się bezustannym lękiem przed nagłą śmiercią.

 

Wreszcie postanowiłem leczyć się sam i zacząłem zdobywać informacje na temat nerwicy. Wyłudziłem od lekarza ogólnego receptę na Afobam 0,25 (wyczytałem informację, że to jeden z nielicznych leków działających doraźnie) i zacząłem go stosować w sytuacjach kryzysowych. Nauczyłem się też stawiać czoła napadom lękowym - przede wszystkim uświadamiając sobie, że są one tylko złudzeniem - szaleństwem mojego ciała, które przestało mnie lubić.

 

Moje problemy trwają nadal i wcale nie są słabsze niż były na początku choroby. Niemal każdego wieczoru nadciąga niepokój, który po położeniu się do łóżka przeradza się w oszałamiający lęk o własne życie. Serce wali jak oszalałe, żołądek podchodzi do gardła jak przy wymiotach, każdy głośniejszy dźwięk wywołuje paraliżujący dreszcz rozchodzący się od splotu słonecznego. Moje ciało buntuje się przeciwko mnie. Mimo tego zasypiam. Wyzywam swój lęk. Jest moim wrogiem, więc rzucam mu wyzwanie do walki. Ćwiczę wolę wytrzymując z nim jak najdłużej. Oswajam go i nie zamierzam ustąpić mu pola. I coraz częściej wygrywam - lęk z czasem przemija. Pozostaje paraliż, uczucie spadania, drżenie rąk, dreszcze. Ale umysł pozbawiony lęku chce spać, więc wcześniej lub później zasypiam. Czasem, kiedy jest naprawdę ciężko - kiedy już ciało całkiem przestaje być posłuszne, a ruchy tracą koordynację - a w dodatku następnego dnia potrzebny jest świeży umysł (praca naukowa) uginam się i łykam alprazolam. Przeczekuję pół godziny i obserwuję, jak objawy powoli ustępują. Czasem bywa lepiej, czasem gorzej. Ale jakoś żyję, funkcjonuję i nie dam się pokonać.

 

Martwię się jednak kilkoma sprawami, o których nie udało mi się nigdzie doczytać. Przede wszystkim: jeśli przyjmuję Afobam w dawce 0,25mg przeciętnie 2-3 razy w tygodniu wieczorem, czy muszę się bać efektu uzależnienia i tolerancji? Czy nerwica jest chorobą stałą, czy potrafi znienacka eskalować, tzn. czy muszę się obawiać w przyszłości podobnych ataków również w ciągu dnia? Jaka jest szansa na wyleczenie w przypadku zastosowania terapii Jungowskiej lub behawioralnej i ewentualnie ile by taka terapia kosztowała? Czy do leczenia nerwicy da się zastosować niekonwencjonalne metody, typu autopsychoterapia lub hipnoza?

 

Mam nadzieję, że uda mi się uzyskać odpowiedzi na przynajmniej niektóre z powyższych pytań. Bardzo proszę osoby, które mają doświadczenie w tych kwestiach o podzielenie się swoją wiedzą. Będę wdzięczny za wszystkie wskazówki.

 

Przepraszam za przydługiego posta i pozdrawiam wszystkich :)

Moriel

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj Marcinie

tu masz link o terapiach miedzy innym o bechawioralnej

http://otojestem.w-s.pl/terap/pstr.htm

Nie polecam tej metody bo nie jest ona skuteczna w nerwicach. Nie bierze pod uwage aspektów z Twojej przyszłości a to one doprowadziły Cie do nerwicy. Ja przeszłam terapie psychodynamiczną . Pomogło bardzo . Tylko ze ja nie chodziłam do psychiatry tylko do psychologa- psychoterapeuty. Miałam ogromne szczęscie bo trafiłam doskonale. Był fantastycznym specjalista. Po 3 miesiącach terapi bardzo wiele mi pomógl. Dzis jestem zdrowa. Wyleczyłam się z nerwicy.

Jeśli masz jakies pytania ..pytaj smiało.

A co do leków to stosowałabym je tylko zanim trafisz do dobrego lekarza a potem w trakcie terapii powoli od leków odchodziła.

Pozdrawiam ciepło :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"obiektywna wersja na temat mojego stanu....."-mam nadzieje ze nie idzie tam dlatego bo niedowierza! Ja bym na Twoim miejscu poszła z nim razem, mysle ze psycholog może byc dobrym tłumaczem tego co sie z Toba dzieje:) Z drugiej strony nie widze takiej potrzeby by musiał sam na sam rozmawiac z Twoja psycholog:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marcin ja bym Cie najpierw zdrowo opieprzyła!!!!!! Nie znasz sie na lekach i sam bedziesz sobie dawkował afobam- a wiesz, ze on uzależnia? - mysle ze to bardzo nierozsądne z Twojej strony!!!!!!!! Tym leczeniem samego siebie narobisz sobie wiecej złego niz dobrego! Neriwca nie jest choroba stałą i nieleczona się rozwija.......takze takich stanow mozesz spodziewac sie w ciagu dnia.

Nerwice leczy sie psychoterapia dlatego proponuje bys skorzystał z pomocy terapeuty. Radziłabym skończyc z tym braniem na własną rekę afobamu:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko nie pospadajcie z krzeseł... choruję na nerwicę od jakiegoś roku, oczywiście zaliczyłem wszystkich możliwych lekarzy, " miałem " mnóstwo chorób, lecz na szczęście po wizytach u psychiatry i psychologa wszystko zaczęło wracać do normy... oczywiście biorę leki (Efectin ER) i powoli zaczynam się bać samego siebie... dawkę mam małą (37,5 mg) i z tego co wiem, lek ten raczej obniża zapotrzebowanie na sex, obniża potencję itp... u mnie jest hmmm zupełnie na odwrót (dzieci proszę nie czytać!!). non stop chce mi się seksić, biorę lek od miesiąca i miałem takie akcje że w ciągu 2 tygodni spalem z 15 kobietami... to jeszcze nic, rano gdy wstaję i jadę autobusem na uczelnię ciężko mi się pochamować i ciągle mam myśli jakby to było tak kogoś poderwać tutaj i zrobić to przy wszystkich... najgorsze dopiero przed wami... jakiś tydzień temu jechałem z uczelni autobusem, było dosyć późno i siedział na przeciwko mnie jakiś chłopak (około 23 lat) ja mam 25. w pewnej chwili poczułem, że .... ale mi wstyd .... mam na niego ochotę... mrugnąłem nawet do niego, bo widziałem po jego zachoawniu ze może być homo... uśmiechnął się, lecz ja spanikowałem i wysiadłem. miałem doła przez 2 dni i już sam nie wiem co robić. mam takie chwile, że energia tak mnie rozpiera, że mam ochote krzyczeć, wrzeszczeć i non stop się seksić... to nie jest normalne, w ogóle boje sie, ze kiedys nie wytrzymam i umówię się z jakimś kolesiem.... chyba zadzwonie do psychiatry i będziemy musieli poważnie porozmawiać, bo to co się ze mną dzieje mnie przeraża... pozdrawiam i mam nadzieje, że mnie nie wyklniecie z tego forum....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hejka, ja myślę że to zły pomysł-po co ma tam chodzić? jak jest ambitny to niech kupi kilka ksiązek na ten temat-a poza tym niech uważnie cię słucha-i to ty powinnaś mu powiedzieć jak ma reagowac na twoje stany-ataki-bo może to źle robić albo cuś-musisz sama sie określić-wiem ze zwykłemu śmiertelnikowi beznerwicowemu jest trudno sie zagłębić w to wszystko...my sami sie czasami w tym gubimy...a co dopiero inni-myślę ze dla twojego faceta ty powinnaś być "tłumaczem" a nie twój terapeuta-terapeuta jest dla ciebie a nie dla niego...miłego dnia...:-)))))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm... to rzeczwiście dziwne zachowanie, nigdy o takim nie słyszałem, musisz zmienić lek, i zobaczyć jak będzie, wtedy ewentualnie wykluczysz działanie leku lub nie. Istnieje też taka możliwość, że lek właśnie dobrze na ciebie działa i zachowujesz się normalnie starając nadrobić ten stracony czas... i zaliczać panienki, że tak powiem :mrgreen: możesz być nawet ukrytym bisexualistą.... ale nie chcę cie straszyć... a właśnie to ciekawy wątek, spałeś z 15 na 2 tygodnie, jakich tehcnik używałeś aby zaciągnąć je do łóżka ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj tomoe. Twoje zachowanie jak najbardziej ma podłoże nerwicowe, ale niekoniecznie to musi byc nerwica LĘKOWA . Sex jest wielokrotnie narzędziem które wykorzystuje sie w nerwicy..ale tak jak pisałam nie lękowej. A zainteresowanie facetem? hm? to nic wielkiego moze poprostu jestes BI...Wielu ludzi jest zyje z tym i maja sie dobrze..

Do Śmierci..Tomoe musi miec niesamowita siłe przyciągania i dobry bajer.Ot cała tajemnica 15 kobiet w dwa tygodnie :D;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam zatkany nos, kiedyś na badaniasz wszkole stwierdzli, że mam krzywą przegrode nosową, a dziwne bo nigdy nie miałem, podobno po zabiegu czułbym sie lepiej, ale oczywiscie niegdzie nie zamierzam iść... męczy mnie mianowicie jedno pytanie, czy zatkany nos może być objawem guza mózgu, wiem, że to głupie ale jak w czaszcze coś uciska to przecież taki ucisk może doprowadzić do ucisku dróg oddehowych nosa? chyba przesadzam ? :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Olka - w tym co piszesz, jest dużo racji, ale nie ze wszystkim mogę się zgodzić.

 

To prawda, że nie jestem lekarzem ani farmaceutą, ale o lekach trochę pojęcia mam - wiem jak działają benzodiazepiny, czytałem sporo o mechanizmach działania układu nerwowego... nie brałbym tabletek nie czytając przedtem instrukcji obsługi.

W dodatku biorę te leki pod kontrolą lekarza - wprawdzie ogólnego, a nie psychiatry, ale zawsze to lekarz.

Ale przede wszystkim wiem, że minimalna dawka terapeutyczna w przypadku alprazolamu wynosi 0,25mg 3x dziennie i może powodować pierwsze uzależnienie po 4 tygodniach przyjmowania. Ja biorę znacznie mniej, tak jak napisałem 0,25mg 2-3 razy w tygodniu - dlatego właśnie pytam, czy przy takim dawkowaniu też można się uzależnić.

 

Odpowiedź na drugie pytanie jest dla mnie bardzo ważna - bo o tym akurat nikt nigdzie nie pisze - że nerwica może się rozwijać w coraz ostrzejsze formy. Tego właśnie się boję najbardziej. Teraz dostaję od swojego lekarza rodzinnego jedną płytkę Afobamu co trzy miesiące i to wystarcza żeby jakoś się trzymać. I taki status quo mógłby jeszcze długo trwać.

 

Roccola - dziękuję za linka. Poradź mi jeszcze, jeśli możesz, w jaki sposób poszukiwać takiego dobrego terapeuty - czy koniecznie musi być to terapia psychodynamiczna, czy inne rodzaje terapii też mogą być pomocne. Niestety nurtów psychologicznych jest w tej chwili sporo, a każdy gabinet ma inny profil i w przypadku większości z nich wydaje mi się, że nie jest przeznaczony naprawdę do "leczenia" takich chorób, ale raczej tylko dla ludzi zestresowanych, niepewnych, zagubionych itd. Obawiam się, że taki psycholog nawet nie wiedzialby od której strony zacząć leczenie prawdziwej nerwicy wegetatywnej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak nerwica może przybrać groźniejszą formę i jestem tego żywym przykładem, w początkowej fazie biegałam tak jak Ty po lekarzach różnych specjalizacji, brałam jakieś idiotyczne leki na nadciśnienie to doprowadziło że znów leżałam w szpitalu bo wypukałam sobie tymi lekami potas, wystraszyłam się na maxa że jak już wyjde z domu to umrę tam na tej ulicy i nawet pogotowie nie zdąży nawet do mnie przyjechać a potem już nawet sama bezpiecznie w domu się też przestałam czuć bo jak będę sama i padnę to kto po tą karetkę zadzwoni :shock:

brrr jak sobie przypomnę ale skoro się leczysz pod kontrolą lekarza to może Ci to nie grozi, pamietaj tylko o jednym leki łagodzą objawy, a my musimy leczyć emocje

czy byłeś u jakiegoś psychologa :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie wszyscy a zwłaszcza Ciebie witam cieplutko Pustko. Jak przeczytałam to co napisałaś to poczułam się trochę dziwnie niewiedziałam że ktoś moze przezywać to samo co ja. Juz długo zbierałam się aby do Was dołączyć ale jakoś nie miałam odwagi. Bardzo Ci współczuje bo wiem w 100% co czujesz, napady paniki, duszność,drgawki,walenie serca, spinanie mięśni to wszystko przeżywam odkąd zmarła mi babcia a potem gdy straciłam przytomność na wakacjach mój stan się pogorszył wmawiałam sobie różne choroby ale lekarze uspokajali mnie że wszystko jest w porządku. Teraz po 1,5 rocznej męczarni staram się sama nad tym zapanować. Trochę mi się udaje. Pamiętaj że leki pomagają tylko na chwilę z resztą musisz poradzić sobie sama. Życzę Ci wytrwałości w poznawaniu swojej duszy i wywalczeniu nieskazitelnej psychiki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zdziwiłabyś sie Ola co można pozytywnym myśleniem. ja sie nie leczę już lekami .do psychologa nie chodzę a z nerwicą coraz lepiej.my sami sobie duzo krzywdy robimy więc czasami opłaca zmienić nastawienie

Heh......ani mi sie śni podważać rolę pozytywnego myślenia w procesie powrotu do zdrowia! Ale moim zdaniem i z mojego doświadczenia samo pozytywne myślenie nie wystarcza.........bynajmniej mi nie wystarczyło! Dla mnie zwrotynym punktem była terapia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×