Witam wszystkich
Mam na imię Marcin. To mój pierwszy post na tym forum, dlatego proszę o wyrozumiałość, jeśli napiszę coś nie tak. Chciałbym poprosić o kilka wskazówek i może trochę podzielić się z Wami swoimi doświadczeniami.
Moja choroba zaczęła się nagle około roku temu. Wieczorem poczułem się bardzo źle i niespokojnie. Serce biło bardzo nierównomiernie, a ciśnienie mocno wzrosło. Leczę się na nadciśnienie, więc staram się pilnować w tej kwestii. Próbowałem zasnąć, wziąłem dodatkową tabletkę na obniżenie ciśnienia, nic jednak nie pomagało. Kiedy tylko próbowałem się położyć, ogarniało mnie przytłaczające uczucie, że jeśli zasnę to już się nie obudzę. Lęk przed nagłą śmiercią był nie do opanowania. Wreszcie przed świtem pojechałem na pogotowie. Dostałem dodatkowe leki na obniżenie ciśnienia, zrobiono mi podstawowe badania - okazało się, że wszystkie wyniki w zupełnej normie. Wczesnym rankiem opuściłem szpital ze świetnym samopoczuciem.
Niestety następnej nocy cała sytuacja się powtórzyła. I ponownie badania nie wykazały żadnych problemów, podczas gdy czułem się, jakby wszystkie narządy w moim wnętrzu wypadły z synchronizacji i szalały w jakimś nieprzewidywalnym rytmie.
Potem zaczęła się kilkutygodniowa wędrówka po przychodniach i gabinetach. Skierowano mnie wreszcie do kardiologa, który okazał się mądrym człowiekiem i doświadczonym lekarzem. Uświadomił mi, że moje problemy zdrowotne nie mają nic wspólnego z rzeczywistym stanem organizmu. Wyjaśnił pokrótce czym jest nerwica i zasugerował wizytę u psychiatry.
Niestety psychiatra nie spełnił pokładanych w nim nadziei i zbagatelizował sprawę. Przepisano mi Mianserin, ale w dawce daleko mniejszej niż minimalna zalecana dla dorosłego człowieka. Efekt był znikomy, a nocne ataki lęków, kołatania serca i ogólnego rozprzężenia organizmu trwały. Sypiałem przeciętnie 3-4 godziny na dobę, bo byłem w stanie zasnąć dopiero gdy już świtało. Wszelkie próby zaśnięcia w nocy kończyły się bezustannym lękiem przed nagłą śmiercią.
Wreszcie postanowiłem leczyć się sam i zacząłem zdobywać informacje na temat nerwicy. Wyłudziłem od lekarza ogólnego receptę na Afobam 0,25 (wyczytałem informację, że to jeden z nielicznych leków działających doraźnie) i zacząłem go stosować w sytuacjach kryzysowych. Nauczyłem się też stawiać czoła napadom lękowym - przede wszystkim uświadamiając sobie, że są one tylko złudzeniem - szaleństwem mojego ciała, które przestało mnie lubić.
Moje problemy trwają nadal i wcale nie są słabsze niż były na początku choroby. Niemal każdego wieczoru nadciąga niepokój, który po położeniu się do łóżka przeradza się w oszałamiający lęk o własne życie. Serce wali jak oszalałe, żołądek podchodzi do gardła jak przy wymiotach, każdy głośniejszy dźwięk wywołuje paraliżujący dreszcz rozchodzący się od splotu słonecznego. Moje ciało buntuje się przeciwko mnie. Mimo tego zasypiam. Wyzywam swój lęk. Jest moim wrogiem, więc rzucam mu wyzwanie do walki. Ćwiczę wolę wytrzymując z nim jak najdłużej. Oswajam go i nie zamierzam ustąpić mu pola. I coraz częściej wygrywam - lęk z czasem przemija. Pozostaje paraliż, uczucie spadania, drżenie rąk, dreszcze. Ale umysł pozbawiony lęku chce spać, więc wcześniej lub później zasypiam. Czasem, kiedy jest naprawdę ciężko - kiedy już ciało całkiem przestaje być posłuszne, a ruchy tracą koordynację - a w dodatku następnego dnia potrzebny jest świeży umysł (praca naukowa) uginam się i łykam alprazolam. Przeczekuję pół godziny i obserwuję, jak objawy powoli ustępują. Czasem bywa lepiej, czasem gorzej. Ale jakoś żyję, funkcjonuję i nie dam się pokonać.
Martwię się jednak kilkoma sprawami, o których nie udało mi się nigdzie doczytać. Przede wszystkim: jeśli przyjmuję Afobam w dawce 0,25mg przeciętnie 2-3 razy w tygodniu wieczorem, czy muszę się bać efektu uzależnienia i tolerancji? Czy nerwica jest chorobą stałą, czy potrafi znienacka eskalować, tzn. czy muszę się obawiać w przyszłości podobnych ataków również w ciągu dnia? Jaka jest szansa na wyleczenie w przypadku zastosowania terapii Jungowskiej lub behawioralnej i ewentualnie ile by taka terapia kosztowała? Czy do leczenia nerwicy da się zastosować niekonwencjonalne metody, typu autopsychoterapia lub hipnoza?
Mam nadzieję, że uda mi się uzyskać odpowiedzi na przynajmniej niektóre z powyższych pytań. Bardzo proszę osoby, które mają doświadczenie w tych kwestiach o podzielenie się swoją wiedzą. Będę wdzięczny za wszystkie wskazówki.
Przepraszam za przydługiego posta i pozdrawiam wszystkich :)
Moriel