Skocz do zawartości
Nerwica.com

problem z zwróceniem mi uwagi...


Rekomendowane odpowiedzi

Postanowiłem sobie odpuszczać i prawie się udało, prawie bo dzisiaj znowu podobna sytuacja.

Przychodzę do domu po pracy, zastaję teściową i jej mamę z młodszym synem.

Pytają czy nie wiem co się stało a Ja, że nie. No więc żona pojechała do szpitala ze starszym synem bo miał złe wyniki badań i lekarz dał skierowanie, żeby jechać dzisiaj.

Ok, pojechałem, na miejscu trafiłem akurat jak żona z pociechą szli na oddział pediatrii, więc decyzja: zostaje on w szpitalu.

Nie wiemy co dalej, trwa procedura przyjęcia a Ja bije się z myślami kto zostanie z małym na noc. Między czasie dzwoni nowy mąż teściowej i mówi mi m.in. żeby się nie spieszył jak będę go potrzebował (gdybym Ja został na noc musiałby przyjechać po żonę autem) to śmiało mogę zadzwonić.

Między czasie wspieram żonę i małego przy nakłuciu i pobieraniu krwi.

Dostajemy informacje, że potrzebne są papiery z poprzednich szpitali. Więc szybka moja decyzja - jadę kserować.

Przyjeżdżam do domu i dramat:

- babcia - to nie mogłeś wcześniej przyjechać, po coś tam był i marnował czas (nie zapytała wcześniej co tam robiłem)

- teściowa - to mój (tu pada imię) ma czekać czy co, bo on nie jest już młody tak jak wy i wam się wydaje, że my też możemy siedzieć po nocach tak jak wy...

 

Teściowej odpowiedziałem (sukces, że w ogóle to zrobiłem) że mąż co innego mówił...coś tam powiedziała, ale chyba przy tym ciśnienie jej skoczyło

Babci odpowiedziałem, że jak musi iść do domu robić przygotowania na święta, to zadzwonię po teścia, żeby zawiózł wyniki i inne potrzebne rzeczy do egzystencji w szpitalu.

Odpowiedziała, że a ojciec to nie trafi na oddział czy coś takiego, co jest bzdurą, ale chyba zmiękła wtedy...

 

Postanowiłem nie myśleć o tym, ale jak zanalizowałem wszystko, to sobie pomyślałem, dlaczego mi nie powiedziały, że mają pilną robotę - inaczej bym wszystko robił, tylko mnie niesłusznie atakują...

 

Ja nie chce się kłócić, ale mam dość jeżdżenia po mnie...

 

Co mi jest? Dlaczego tak na mnie się to odbija? I proszę nie piszcie, że idź do dobrego psychologa czy coś takiego, bo ileż można chodzić na terapię, widocznie ostatni mi nie pomógł i to też mnie zniechęca do terapeutów...

 

Czy ktoś może mi to w krótkich zdaniach wyjaśnić, podać ewentualnie jakąś literaturę?

 

:cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×