Skocz do zawartości
Nerwica.com

zle_czujacy_sie

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zle_czujacy_sie

  1. Postanowiłem sobie odpuszczać i prawie się udało, prawie bo dzisiaj znowu podobna sytuacja. Przychodzę do domu po pracy, zastaję teściową i jej mamę z młodszym synem. Pytają czy nie wiem co się stało a Ja, że nie. No więc żona pojechała do szpitala ze starszym synem bo miał złe wyniki badań i lekarz dał skierowanie, żeby jechać dzisiaj. Ok, pojechałem, na miejscu trafiłem akurat jak żona z pociechą szli na oddział pediatrii, więc decyzja: zostaje on w szpitalu. Nie wiemy co dalej, trwa procedura przyjęcia a Ja bije się z myślami kto zostanie z małym na noc. Między czasie dzwoni nowy mąż teściowej i mówi mi m.in. żeby się nie spieszył jak będę go potrzebował (gdybym Ja został na noc musiałby przyjechać po żonę autem) to śmiało mogę zadzwonić. Między czasie wspieram żonę i małego przy nakłuciu i pobieraniu krwi. Dostajemy informacje, że potrzebne są papiery z poprzednich szpitali. Więc szybka moja decyzja - jadę kserować. Przyjeżdżam do domu i dramat: - babcia - to nie mogłeś wcześniej przyjechać, po coś tam był i marnował czas (nie zapytała wcześniej co tam robiłem) - teściowa - to mój (tu pada imię) ma czekać czy co, bo on nie jest już młody tak jak wy i wam się wydaje, że my też możemy siedzieć po nocach tak jak wy... Teściowej odpowiedziałem (sukces, że w ogóle to zrobiłem) że mąż co innego mówił...coś tam powiedziała, ale chyba przy tym ciśnienie jej skoczyło Babci odpowiedziałem, że jak musi iść do domu robić przygotowania na święta, to zadzwonię po teścia, żeby zawiózł wyniki i inne potrzebne rzeczy do egzystencji w szpitalu. Odpowiedziała, że a ojciec to nie trafi na oddział czy coś takiego, co jest bzdurą, ale chyba zmiękła wtedy... Postanowiłem nie myśleć o tym, ale jak zanalizowałem wszystko, to sobie pomyślałem, dlaczego mi nie powiedziały, że mają pilną robotę - inaczej bym wszystko robił, tylko mnie niesłusznie atakują... Ja nie chce się kłócić, ale mam dość jeżdżenia po mnie... Co mi jest? Dlaczego tak na mnie się to odbija? I proszę nie piszcie, że idź do dobrego psychologa czy coś takiego, bo ileż można chodzić na terapię, widocznie ostatni mi nie pomógł i to też mnie zniechęca do terapeutów... Czy ktoś może mi to w krótkich zdaniach wyjaśnić, podać ewentualnie jakąś literaturę?
  2. No, trochę mi pisanie tutaj pomogło...a jak rozwiąże jedną sprawę to się zgłoszę na DDA ponownie i poproszę o zajęcia w grupie choć teraz to nie wiem, czy się załapię... Dzięki
  3. No bo napisałaś: więc sobie pomyślałem, że znowu będą mnie atakować... ale może to tylko moje ...
  4. to mam chodzić na grupowe żeby dostawać kolejne ciosy...? i to ma mi pomóc?
  5. nie obrażam się, trudno się obrazić na kogoś kogo się nie zna... ale dzięki za "kopa" Korzystałem przez rok, ale chyba nie pomogło...
  6. hm, to mi dałaś do myślenia: Właściwie to bałbym się jej to powiedzieć, ze względu na to, że jest: 1) starsza ode mnie 2) nie wiem dlaczego sobie ubzdurałem, że "mądrzejsza" Poza tym "boje" się że się odwróci od jej córki a mojej żony (mi ona jest obojętna) przeze mnie... A może po prostu boje się pierwszy raz z nią "pokłócić"/pokazać jej, że nie jestem aż takim złym człowiekiem, bo wiem jakie sama ma problemy, tak wiem, zachowuje się jak współuzależniony...psiakość... Ale racja: Jak to Pani na terapii powiedziała, najtrudniej jest zacząć... Rower jest zdecydowanie ciekawszy... Dzięki za wskazówki... -- 10 gru 2014, 15:20 -- i jeszcze sobie pomyślałem, że jest zdecydowanie trudniej zacząć stawiać granice, kiedy tego nie robiłem od początku...
  7. byłem na mikołaju u babci żony i była też tam teściowa, wypiliśmy po piwie i wychodząc nie chcieli mi dać mojego małego syna bo niby pijany byłem (a nie byłem) więc powiedziałem to, a teściowa na to: ty to na trzeźwo jesteś nawet podejrzany...i co jej kaman? przychodzi do nas do domu i strzeliła taki tekst: musicie zabezpieczyć tył lodówki, żeby dzieci tam rąk nie wsadzały...no ręce opadają...nie zrobię niczego bo bez przesady. ok, pora to pora, odszczekam się teściowej najwyżej pożre się z żoną bo może przestać przychodzić do naszych dzieci co byłoby dużym utrudnieniem ale co tam...
  8. to mi się podoba i tak robię, jednak coś powoduje, że mi to siedzi w środku...ale ok spróbuje oswoić się z krytyką... dzięki
  9. Rodzice w ogóle mnie nie chwalili...Ja jestem z tych DDA... Reakcje? Teraz jak to przeczytałem Twoje pytanie, to mi się przypomniało, że nauczyciele dużo mnie krytykowali...w zasadzie jak źle się uczyłem, to była "rozmowa" w domu jak pozytywne oceny były to żadnych pochwał tylko spokój mieli rodzice, że nie musieli na wywiadówkach słuchać o mnie źle... Siedziałem cicho i teraz też tak robię, a jak próbuje się bronić to mam potem wyrzuty sumienia, że ten drugi człowiek co o mnie myśli... Jest mi z tym źle i czasami mam ochotę "pojechać" komuś że tak do mnie się zwraca...
  10. Witam, mam taki problem, że strasznie przeżywam to jak mi ktoś zwróci uwagę. Pomijam to, że robią to (zwracają mi uwagę) ludzie którzy chyba sami mają jakieś problemy... No ale jeśli ktoś mi mówi, że "na trzeźwo" jestem jakiś podejrzany to już nerwa złapałem jak to usłyszałem... Niby jestem zadowolony z życia ale strasznie mnie "dotyka" jak ktoś jeździ po mnie... Nie wiem co już robić...żona mi mówi, żeby to olać, ale to jakoś samo się dzieje... Strasznie chyba biorę to do siebie ale coś czuję, że to nie ode mnie zależy...tylko po prostu tak się dzieje, że gdzieś to jakoś na mnie działa...powoduje u mnie przygnębienie... Co to może być, jest jakaś na to rada?
×