Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychopatka czy Socjopatka?


Nathallie

Rekomendowane odpowiedzi

uczciwie powiem - takie mam wrażenie, nie mam żadnych kwalifikacji, żeby diagnozować - psychopatia sama w sobie wiąże się przede wszystkim z agresją wobec innych, a z tego co piszesz - kierujesz ją raczej przeciw sobie - i mówię tu o takiej konkretnej agresji - bijesz i tniesz inne osoby, w fantazjach BDSM to ty gwałcisz innych i łamiesz umowę

No właśnie ja mam fantazje o agresji wymierzonej przeciwko komuś... Jak się cięłam to tylko po to, zeby zobaczyć krew. A agresje psychiczną już stosowałam. Bo nie można mówić tylko o tej fizycznej.

Ogólnie ja rzadko się denerwuję, ale jak już się wkurzę to jestem zdolna do wszystkiego. I w sumie robie wtedy krzywde fizyczną (rzucanie przedmiotami etc). Nawet jak się trochę zdenerwuje. Np. na wf jeszcze w poprzedniej szkole nie byłam jakoś specjalnie zdenerwowana na jednego chłopaka, ale wkurzał mnie, że nikomu nie podawał i gdy chciał żebym podała mu piłkę (graliśmy w ręczną), ja rzuciłam mu ją z całej siły w twarz. Jak sobie przypominam w podstawowce i 1 i 2 gim byłam już miejscami agresywna. Ale jestem dziewczyną, więc tak po 'dziewczyńsku'. Zawsze po prostu nazywałam to 'pokazywaniem rogów' bo jestem bykiem. Ale dobrze, że mam płeć, jaką mam, bo cokolwiek będę chciała zrobić 'nielegalnego' będę miała ułatwione zadanie.

 

carmen.s, dzięki, chciałam to w sumie już dawno napisać, ale nie jestem ekspertką w osobowości dyssocjalnej, więc się nie odzywałam :mrgreen:

To właściwie nikt nie jest, oprócz eksperta :D (swoją drogą też nie wiem, kim on jest).

Idź do tego psychologa i nie ma że nie chce mi sie :twisted:

Ale mi się naprawde nie chce :c Chociaż... gdybym poszła skończyłyby się te wszystkie przypuszczenia, dyskusje tutaj, byłoby wszystko jasne. Ale nie chce mi się tego wszystkiego jeszcze raz opowiadać. No i cały lipiec wyjeżdżam, poznaje nowych ludzi, zobacze co będę myślała, jak się bedę zachowywała. Jakoś w sierpniu ew pójdę.

 

Jak przeglądałam na początku wątki o os. dyssocjalnej prawie wszystkim mówiących, ze są psychopatami, ludzie wygarniali że wcale nimi nie są. Nawet jednemu zdiagnozowanemu.

czyżby zazdrość :lol:

Czemu zazdrość? Mogłabyś stwierdzić, ze to zazdrość gdybym napisała, że potwierdziliście im że są tymi psychopatami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale mi się naprawde nie chce :c Chociaż... gdybym poszła skończyłyby się te wszystkie przypuszczenia, dyskusje tutaj, byłoby wszystko jasne. Ale nie chce mi się tego wszystkiego jeszcze raz opowiadać.

Druknij ten temat i daj mu do przeczytania. :D

 

Czemu zazdrość? Mogłabyś stwierdzić, ze to zazdrość gdybym napisała, że potwierdziliście im że są tymi psychopatami.

No właśnie nie wydaje mi się. Jakby potwierdzili, to bym powiedziała... w sumie nic. Że sami są psychopatami albo mają dużo styczności z psychopatami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale mi się naprawde nie chce :c Chociaż... gdybym poszła skończyłyby się te wszystkie przypuszczenia, dyskusje tutaj, byłoby wszystko jasne. Ale nie chce mi się tego wszystkiego jeszcze raz opowiadać.

Druknij ten temat i daj mu do przeczytania. :D

O, sprytne :D I jeszcze wydrukowałabym z wikipedii te kryteria, zeby opowiadać przykłady z każdego kryterium i się nie pogubić i nie przeoczyć czegoś, nie zapomnieć powiedzieć.

Bo chocby pisząc ten wątek już po sporo rzeczy mi się poprzypominało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nathallie, przejrzałam cały wątek i nie wiem za bardzo, czego oczekujesz. Pytanie w pierwszym wpisie sugeruje, że prosisz, aby inni Ci pomogli określić, czy bliżej Ci do psychopatii, czy do socjopatii. W kolejnych wpisach napisałaś znowu, że nie interesuje Cię "etykietka", bo i tak nie zamierzasz się zmieniać. Tak, w ogóle to przez Internet nikt Cię nie zdiagnozuje, bo tak się nie da. Najrozsądniej byłoby udać się z kimś z dorosłych (np. ze wspomnianą babcią) do specjalisty, np. psychologa. Tylko on podczas bezpośredniej rozmowy i obserwacji będzie mógł więcej powiedzieć, ewentualnie zaproponuje terapię, jeśli ta okaże się konieczna. Nie wydaje mi się, że Twoje zachowania da się wytłumaczyć jedynie dojrzewaniem, burzą hormonów, wadliwym wychowaniem (np. filmami pełnymi przemocy) etc. Jeżeli sama odczuwasz jakiś wewnętrzny dyskomfort, czujesz, że jesteś "inna" niż rówieśnicy, to pewnie jest coś na rzeczy, ale nikt nie odgadnie, czy to osobowość dyssocjalna, BPD (borderline), osobowość narcystyczna, czy jeszcze inne zaburzenie osobowości. Niewykluczone też, że to, co przeżyłaś (wychowanie bez ojca, wczesna utrata matki), mocno odcisnęło się w Twojej psychice.

 

Odnoszę też wrażenie, że bardzo potrzebujesz czyjejś uwagi (może miłości, której Ci brakowało/brakuje?). O tym świadczy chociażby fakt, że mocno koncentrujesz się na sobie i domagasz się uwagi ze strony innych, także na tym forum. Nie poczytuj tego jako jakiejś wady czy zarzutu w Twoim kierunku. To po prostu moja luźna refleksja po przeczytaniu tego wątku. Niekoniecznie musi być przeciez prawdziwa, choć subiektywnie tak to odczuwam. Świadczy o tym też chociażby fakt, że poprosiłaś mnie w PW o udzielenie się w Twoim wątku, co czynię. Napisz, czego oczekujesz, bo niestety diagnozy różnicowej nikt nie przeprowadzi drogą wirtualną. Pozdrawiam i życzę mimo wszystko motywacji do pracy nad sobą!;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, sprytne :D I jeszcze wydrukowałabym z wikipedii te kryteria, zeby opowiadać przykłady z każdego kryterium i się nie pogubić i nie przeoczyć czegoś, nie zapomnieć powiedzieć.

Tylko sie nie przyznawaj do tej wiki, bo obrazisz jego ego (a nawet superego i id :D) :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli 'psychologa' i 'psychoterapeuty' nie traktuję tak samo, mniejsze jest prawdopodobieństwo, że potraktuję 'psychologa'i i 'psychiatrę' jako jedno i to samo.

 

Ech, spoko, wszyscy i tak tu na mnie naskakują. Pewnie przez to, że pierwszy raz w życiu napisałam całkowitą prawdę od początku do końca, czego nie napisałam/nie powiedziałam nikomu, która ukazuje wszystkie moje cechy uznawane powszechnie za złe typu próżność czy dwulicowość. Już nie piszę o myślach sadystycznych, bo znowu mnie zjadą za niedojrzałość i wychowanie przez pop kulturę.

 

-- 28 maja 2014, 02:49 --

 

Typowe dziecko chorej popkultury.

Durnych filmow o wampirach, mordercach i psychopatach. Nasza cywilizacja zmierza prostą drogą do zagłady.

Jak to super jest być złym. Załosne.

Wiesz co, dziewczynko, chętnie bym Cię adoptowała, serio fajnie byśmy się zabawiły. Poprawka, to ja bym się dobrze bawiła. Ty, raczej nie.

 

rnt44r.jpg

 

Nie wiem czy to żart z Twojej strony, ale jeśli nie - jesteś hipokrytką.

 

-- 28 maja 2014, 02:54 --

 

Ale teraz zawsze możesz powiedzieć, że to żart i do tego wywrócić to wszystko tak, że wyjdę na idiotke.

 

 

To nie był żart z mojej strony. Po prostu nadmiernie przejmuję się uczuciami innych ludzi, wszystko mocno przeżywam i emocje kompletnie mnie zalewają, po prostu tonę w nich. Bardzo mi to ciąży w życiu. A osoby z osobowością dyssocjalną mają wywalone na uczucia i opinie innych. Tego im zazdroszczę, bo myslę ze łatwiej im się żyje. A ja wszystkim się martwię. Poza tym wciąż mi kogoś żal i nie chcę sprawiać komuś przykrości. Wszyscy przez to na głowę mi włażą. Nie chce być taka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lucy1979, może zamiast od razu marzyć o zaburzeniu osobowości spróbuj zmienić swój charakter?

 

 

Piszę tu, bo znalazłam to: mam-ochot-co-komu-zrobi-t44769-56.html. I teraz boję się, że psycholog też tak może mnie do szpitala wrzucić. Znaczy na pewno przed powiedzeniem tego wszystkiego spytałabym dokładnie nt przysięgi milczenia (czy czegoś takiego) psychologów. Czyli czy np. może zadzwonić na policje gdy powiem mu/jej że popełniłam jakieś przestępstwo. Ale bez sensu będę jeździć, jeśli się okaże już na wstępie, że będzie mógł/mogła mnie za myśli sadystyczne (że uzna mnie za niebezpieczną czy coś) na siłe do psychiatryka wziąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lucy1979, może zamiast od razu marzyć o zaburzeniu osobowości spróbuj zmienić swój charakter?

 

 

Piszę tu, bo znalazłam to: mam-ochot-co-komu-zrobi-t44769-56.html. I teraz boję się, że psycholog też tak może mnie do szpitala wrzucić. Znaczy na pewno przed powiedzeniem tego wszystkiego spytałabym dokładnie nt przysięgi milczenia (czy czegoś takiego) psychologów. Czyli czy np. może zadzwonić na policje gdy powiem mu/jej że popełniłam jakieś przestępstwo. Ale bez sensu będę jeździć, jeśli się okaże już na wstępie, że będzie mógł/mogła mnie za myśli sadystyczne (że uzna mnie za niebezpieczną czy coś) na siłe do psychiatryka wziąć.

 

Nie ma szans, zeby uznala Cię za niebezpieczną i umieściła w psychiatryku. Nie pochlebiaj sobie :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

To nie był żart z mojej strony. Po prostu nadmiernie przejmuję się uczuciami innych ludzi, wszystko mocno przeżywam i emocje kompletnie mnie zalewają, po prostu tonę w nich. Bardzo mi to ciąży w życiu. A osoby z osobowością dyssocjalną mają wywalone na uczucia i opinie innych. Tego im zazdroszczę, bo myslę ze łatwiej im się żyje. A ja wszystkim się martwię. Poza tym wciąż mi kogoś żal i nie chcę sprawiać komuś przykrości. Wszyscy przez to na głowę mi włażą. Nie chce być taka.

Ja mam podobnie. ;/ Ludzie np mogą mi nawtykać a ja odpisze/odpowiem" chyba Ty albo mówisz o sobie" i to tyle. Jakby zapominam co mam powiedzieć. :bezradny: Chyba ktos swoją agresją, zachowaniami mnie tak zaskakuje, że ja nie wiem co powiedzieć. Nie umiej ludzi wyzywać zawsze to jest na zasadzie odbicia piłeczki. Ktoś mi ubliża a ja odwracam i twierdzę, że mówi o sobie. Sama nigdy nie ublizyłam nikomu pierwsza a podobno socjopaci mają gdzieś innych ludzi. Jeśli autorko masz z tym problem a chyba nie masz bo założyłaś temat chyba, że w celach sprowokowania innych. Socjopata ma wywalone co myślą inni.

A socjopatom/psychopatom zazdroszcze to wyjebane na innych co myślą co czują znaczy oni świetnie udają, że przeżywaja by manipulowac ale oni kopiują zachowanie innych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sama nigdy nie ublizyłam nikomu pierwsza a podobno socjopaci mają gdzieś innych ludzi. Jeśli autorko masz z tym problem a chyba nie masz bo założyłaś temat chyba, że w celach sprowokowania innych. Socjopata ma wywalone co myślą inni.

A socjopatom/psychopatom zazdroszcze to wyjebane na innych co myślą co czują znaczy oni świetnie udają, że przeżywaja by manipulowac ale oni kopiują zachowanie innych ludzi.

Pytanie: od tego momentu zwracasz się do mnie, tak? Więc proszę napisz to jakoś składniej, innymi słowami, bo nie mogę Cię zrozumieć. Wcześniejszego tekstu też nie mogę, ale obstawiam że nie mam z tym nic wspólnego, więc nie drążę.

 

Odpowiem na to po słowach 'że w celach sprowokowania innych. ' bo dalej jest w miarę jasne: mam wywalone co inni ludzie czują i myślą, ale wywalone mam na ich myślenie tylko w taki sposób gdy myślą o mnie jako osobie, chociaż nawet nie wiem czy tak można... Znaczy bo ja sama myślę o innych bardzo powierzchownie, więc jeśli się przejmuję co kto o mnie pomyśli to tylko jeśli chodzi o wygląd; chcę zawsze jak najlepiej wyglądać, być podziwianą itd.

Jakiś czas temu odkryłam kolejny przykład mojego myślenia powierzchownego: gdy z kimś rozmawiam patrzę tylko na to jak mówi, co mówi, to jak go widzę w danej chwili tworzy mi jego obraz, a gówno mnie obchodzi jaką miał np. przeszłość, co lubi itd. Ciężko to napisać, bo ja sama nie wierze teraz w to co piszę, ale tak wyszło z mojej rozmowy z jednym z użytkowników na tym forum. Bo się spytał czy ja nie chcę o nim nic wiedzieć i stwierdziłam że nie. Hm może to po prostu jakiś brak szacunku, ignorancji itd.

 

A tak btw. nie wiem czy mogę to napisać, ale mam już ochotę od jakiegoś czasu: moim zdaniem os. dyssocjalna nie jest taka różowa. Nawet jak nie mam osobowości dyssocjalnej, to na pewno mam jakieś jej cechy, w jakiś sposób jestem wybrakowana pod względem emocjonalnym, moralnym i innymi takimi... Jestem tutaj, bo właśnie na tym forum mogę pytać się różnych ludzi dlaczego np. ludzie sobie pomagają, jak działa współczucie, czemu inni się o siebie martwią itd. Bo mnie to irytowało jak Brzydule oglądałam i denerwowało że tego nie rozumiem. A nikogo z 'reala' o to nie zapytam.

Poza tym co chwila osoby z mojego stałego otoczenia (np. chociażby wujek), które chcę by czuły do mnie sympatię, niechcący ranię, bo nie rozumiem że jakieś tam zachowanie je skrzywdzi. Nie przeszkadza mi ich krzywda sama w sobie, tylko możliwość zmienienia ich stosunku do mnie. A gdy pójdę do liceum rok będę z tymi samymi ludźmi przebywać, więc nie chcę wyjść na np. nieczułą, wredną czy coś tam innego. A pisze o roku, bo na 2 klase jade na rok szkolny w Stanach, a na 3 prawd. zmienie na klase humanistyczną, bo tam nie bedzie polskiego itd, albo wgl uda mi się opuścić 3 klase.

 

-- 24 cze 2014, 22:45 --

 

Chociaż w sumie poza domem bardziej się pilnuję... I uchodzę za miłą, ale czasami i tak coś walnę, ale to raczej niczego nie przekreśla.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Jestem tutaj, bo właśnie na tym forum mogę pytać się różnych ludzi dlaczego np. ludzie sobie pomagają, jak działa współczucie, czemu inni się o siebie martwią itd"

Jeśli komuś pomożesz, ten ktoś odwdzięczy ci się w przyszłości (prawdopodobnie). Dlatego ludzie sobie pomagają, tak z grubsza. (Ha, nawet można to sprowadzić do egoizmu, bo liczą też na swoje zyski). Świadomie lub nieświadomie stosują altruizm odwzajemniony.Aby tą sztukę opanować ewolucja uzbroiła nas we współczucie. Bez tego nie istniały by społeczeństwa itd. No a członkowie rodziny o siebie się troszczą najbardziej bo dzielą te same geny ^^ Darwin for the win.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym pomaganiem już się dowiedziałam w wątku 'Brak radości z dawania' czy coś takiego.

'No a członkowie rodziny o siebie się troszczą najbardziej bo dzielą te same geny ^^ Darwin for the win.' Zero w tym logiki, ale dobra xD I rozumiem już jak ktoś się o kogoś martwi, to nie chce go stracić, bo ten ktoś daje mu np. dom, dobre rady, rozśmiesza itd (porównanie do cennej rzeczy), ale nie rozumiem czemu się martwią gdy ten ktoś sobie np. nogę złamie. Czy się tak naprawde nie martwią, tylko udają?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byś poczytała o teorii samolubnego genu :D W pewnym sensie logiczne to jest. Ale to tylko offtop taki.

"I rozumiem już jak ktoś się o kogoś martwi, to nie chce go stracić, bo ten ktoś daje mu np. dom, dobre rady, rozśmiesza itd (porównanie do cennej rzeczy), ale nie rozumiem czemu się martwią gdy ten ktoś sobie np. nogę złamie."

Tu chyba sama sobie odpowiedziałaś na pytanie. Może złamanie nogi to nie jest bezpośrednie zagrożenie życia, ale i tak budzi to jakieś zmartwienie bliskiej osoby - ale napewno nie tak duże jakby "ten ktoś" miał śmiertelną chorobę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A, no więc wyraźnie ludzie są pesymistami, a ja tego nie ogarnęłam, bo jestem optymistką :D Ale jak jest ze współczuciem? Że ludziom żal takiego kotka, obcego człowieka, oburzają się na wieść o maltretowaniu zwierząt itd. Powinni się cieszyć, ze to nie im się przytrafiło. Udają, bo tego od nich społeczeństwo wymaga? A moze to nie jest współczucie tylko oburzenie zachowaniem innych ludzi? Chociaż jak np. przyjaciółka czyjaś złamie noge, to ten ktoś i tak będzie jej współczuł (lub udawał), a tu już oburzenie nie działa, bo zrobiła to sobie sama. Ale jeśli współczuje tej przyjaciółce to czemu?

 

W sumie współczucie, troska i pomaganie są czymś bardzo ścisłym ze sobą, nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nathallie moim zdaniem jednak JESTEŚ za młoda, żeby stwierdzić większość zaburzeń i problemów psychicznych. Wynika to właśnie z tego, że czy chcesz, czy nie, w okresie dojrzewania większość osób ma nietypowe odchyły (dla jednego nietypowym odchyłem będzie popalanie petków za szkołą czy wagary raz na ruski rok, dla drugiego - próby samobójcze). Nie twierdzę, że objawy, które opisałaś są normalne. Uważam po prostu, że nie można jednoznacznie stwierdzić na ile to efekt typowego nastoletniego buntu, a na ile problemów natury psychicznej.

 

Z szukaniem sobie problemów "na siłę" też radzę uważać - znajomą przez lata leczyli na zupełnie inną przypadłość, bo tej, którą ma naprawdę, nie diagnozuje się w tak wczesnym wieku, w jakim zaczęła potrzebować pomocy.I chyba na dobre jej to nie wyszło.

 

Z drugiej strony - nie da się ukryć, że takie rzeczy (np. zaburzenia osobowości) dają o sobie znać na długo przed 18. Jak wchodzisz w pełnoletność nie ma magicznego BUM. Kwestia tego, że u zdrowych ludzi problemy dojrzewania mijają wraz z wiekiem. U zaburzonych i chorych - niekoniecznie, a może i być gorzej.

 

Co do psychopatii - nie znam się, ale się wypowiem. Ja np. nie miałabym skrupułów przy zabiciu obcego człowieka. Serio. Ale to nie znaczy u mnie, że jestem psychopatką - mam obsesję na punkcie zwierząt.

 

Co do twojego pytania - co to znaczy współczuć. Dokładnie to, co sugeruje nazwa. Kiedy np. widzę pokrzywdzone zwierzę CZUJĘ jego ból. Wyobrażam sobie jak mocno cierpiało i to sprawia, że ja też cierpię. to tak jakby ktoś skrzywdził mnie. A jeśli chodzi o złamaną nogę znajomego - nie wiem, czy ludzi mi tak mocno szkoda. Jak ktoś mi bliski ma problemy, to po prostu nie chcę, żeby im w życiu nie wyszło, żeby sobie nie poradzili, żeby mieli kłopoty. Chociaż wtedy zazwyczaj nie czuję ich bólu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iate, 'Jak ktoś mi bliski ma problemy, to po prostu nie chcę, żeby im w życiu nie wyszło, żeby sobie nie poradzili, żeby mieli kłopoty.' Ale czemu? Nie można tego jakoś powstrzymać? Pewnie więszkość ludzi czasami nie chce czuć współczucia, skoro czuje ten ból. Udaje im się 'wyłączyć' to współczucie czy nie?

 

Dobra, nieważne.. Chciałam tylko jeszcze zwrócić Twoją uwagę na jeden fakt: ja te objawy zaczęłam mieć już w wieku 9/10 lat, a nie w wieku dojrzewania.

 

'JESTEŚ za młoda, żeby stwierdzić większość zaburzeń i problemów psychicznych.' Gdy byłam w psychiatryku 3/4 osób miało coś stwierdzone...

 

A tak wgl robiłam sobie ostatnio testy na wyrzuty sumienia. Np na drugim w Anglii zabrałam 'bliskiej koleżance' Turczyjce pierścionek, który był jej jedyną pamiątką po jej matce, która zginęła, gdy ta Turczyjka miała 5 lat - cały czas nosiła go przy sobie... Miałam nadzieję, ze ta będzie w rozsypce, będzie płakać, szukać, pytać się wszystkich itd żeby sprawdzić, czy te wyrzuty będę miała, ale ta nic takiego nie robiła. I zabawnie by to oglądać. Ale na drugi dzień tylko opuściła połowę zajęć, że ją niby głowa boli.

Oprócz tego parę podstawowych drobnych kradzieży, bardziej niż zwykle wykorzystywanie ludzi i nic.

 

A może Ty po prostu masz jakieś zaburzenie, że tych ludzi nie cierpisz? :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może Ty po prostu masz jakieś zaburzenie, że tych ludzi nie cierpisz?

 

Nie wiem o jakich konkretnie ci ludzi chodzi, ale fakt - nie lubie większości osóbi społeczeństwa, dwa, owszem mam zaburzenie. I tu w związku z tym faktem się właśnie wypowiadam - wiem po sobie, jak to jest mieć, nazwijmy to problemy, psychiczne. I wiem też, że po prostu patrząc wstecz - kiedy byłam młodsza [gimbaza i LO] moje zachowanie już wtedy odbiegało od normy. Ale jednocześnie - nikt przy zdrowych zmysłach nie wypaliłby mi z obecną diagnozą, właśnie dlatego, że na etapie kształtowania się zachowań może dojść do pewnych wynaturzeń, które po prostu u zdrowych osób mijają. Zeby nie być gołosłownym - moja koleżanka w podobnym wieku miała jeden z dość poważnych objawów tego samego zaburzenia co moje. I wyszło tak, że po prostu jej to minęło. Mnie nie.

 

Mówisz, że miałaś już odbiegajace od normy reakcje w wieku 10 lat. To może być zaburzenie. Ale nie musi. Po prostu - w tym wieku nie ma 100% pewności. Może jeszcze będą z ciebie ludzie. I tak, wiem, pewnie sama w to nie wierzysz i jesteś przekonana. Ale ja tylko piszę, jak może być, nie musi.

 

To co piszesz o koleżance - ja być może też bym mogła tak zrobić (ale nie bardzo bliskiej osobie). Tylko nie widzę w tym sensu. Dwa - nie wiem, może i by mnie dopadły wyrzuty sumienia.

 

Ale czemu? Nie można tego jakoś powstrzymać? Pewnie więszkość ludzi czasami nie chce czuć współczucia, skoro czuje ten ból. Udaje im się 'wyłączyć' to współczucie czy nie?

 

To, dla mnie rzecz jasna, nie jest dokładnie ten sam ból. Dajmy na to - przyjacielowi umarła babcia. Czuję jego ból, ale nie tak mocno jak wtedy, gdyby chodziło o moją babcię. Poza tym - współczucie (z mojej strony) odczuwane jest tylko w stosunku do bardzo bliskich mi osób (bądź takich, których mi szkoda i z którymi mogę się identyfikować np. w filmie). Wali mnie to, czy znajoma złamała nogę. Głupio, ale co mi do tego. Jeśli chodzi o kogoś mi bliskiego - po prostu ze względu na uczucia jakie mam w stosunku do nich chcę jak najlepiej.

 

Moja mama mówi, że nie mam uczuć wyższych (nieprawda), więc co ja tam w sumie wiem. Ale na Królu Lwie płaczę.

 

Btw. uważam, że u ciebie to nie jest psychopatia. Dla mnie (ale nie znam się, choć i tak wypowiem) psychopatia jest całkowitym brakiem uczuć i empatii. Ja myślę, że u ciebie może chodzić o coś innego. Wydaje mi się, że psychopata po prostu nie ma uczuć. Ty wyglądasz na osobę, która je specjalnie wyłącza, narzuca na siebie płaszcz bezuczuciowości, który ma ją jakoś chronić. Zasłaniasz się, widać mocno po tym wątku, że chciałabyś być psychopatą. Tu jest jakieś takie dziwne dążenie do tego, dla mnie to wygląda na mechanizm obronny.

 

Tylko że ja w sumie g***o wiem na temat psychopatów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Btw. uważam, że u ciebie to nie jest psychopatia. Dla mnie (ale nie znam się, choć i tak wypowiem) psychopatia jest całkowitym brakiem uczuć i empatii. Ja myślę, że u ciebie może chodzić o coś innego. Wydaje mi się, że psychopata po prostu nie ma uczuć. Ty wyglądasz na osobę, która je specjalnie wyłącza, narzuca na siebie płaszcz bezuczuciowości, który ma ją jakoś chronić. Zasłaniasz się, widać mocno po tym wątku, że chciałabyś być psychopatą. Tu jest jakieś takie dziwne dążenie do tego, dla mnie to wygląda na mechanizm obronny.

 

Tylko że ja w sumie g***o wiem na temat psychopatów.

 

Śmiesznie, bo wzorujesz się tylko na tych paru słowach z tym stwierdzeniem: 'Ale czemu? Nie można tego jakoś powstrzymać? Pewnie więszkość ludzi czasami nie chce czuć współczucia, skoro czuje ten ból. Udaje im się 'wyłączyć' to współczucie czy nie?'

Czytałam po prostu o teorii, ze psychopaci mają uczucia, ale potrafią je 'aktywować' i 'dezaktywować', i zwyczajnie zasugerowałam się tym, porównałam to do współczucia u ludzi normalnych pod tym względem.

U mnie raczej to wyłączanie nie działa, jestem taka na stałe, więc Twoja teoria niestety nie wypaliła.

 

widać mocno po tym wątku, że chciałabyś być psychopatą.

W pewnym sensie chciałam. Chciałam, bo lubię gdy wszystko jest jasne, gdy wszystkie klocki pasują. Nawet jak niektóre trzeba docisnąć na siłę.. Ale tego raczej nie zrobiłam.

 

Tak wgl to co znaczą dokładnie 'uczucia wyższe'? Czyli co to jest?

 

-- 28 sie 2014, 03:32 --

 

A i sprzedałam dzisiaj ten pierścionek w lombardzie - 140 zł mi przybyło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmiesznie, bo wzorujesz się tylko na tych paru słowach z tym stwierdzeniem: 'Ale czemu? Nie można tego jakoś powstrzymać? Pewnie więszkość ludzi czasami nie chce czuć współczucia, skoro czuje ten ból. Udaje im się 'wyłączyć' to współczucie czy nie?'

 

 

Nie, nie wyciągnęłam tego wniosku po tych słowach. Absolutnie nie. Prędzej po tym, że opisujesz (jak choćby z pierścionkiem) sytuacje, w których dążysz do zachowań bezuczuciowych. Jakbyś nabijała specjalnie kolejne levele. Kolejne osiagnięcie. To jest dla mnie podejrzane.

 

 

Inna sprawa - po tym wątku widać, że chciałabyś wiedzieć, co ci jest. Masz pewną potrzebę otagowania się etykietką. I tu pytanie - z czego wynika twoja wewnetrzna potrzeba klasyfikacji? Co jest takiego, że czujesz potrzebę, że musisz się utożsamić z jakimś zaburzeniem?

 

Innymi słowy - wygląda to tak, jakbyś miała jakieś poczucie pustki, beznadziejności, jakbyś podświadomie szukała czegoś, co nada ci tożsamość, tylko dlatego, że z jakiś powodów ci tej tożsamości brakuje. I moim zdaniem, jak już kiedyś wylądujesz u psychologa/lekarza, to powinnaś na to zwrócić mu uwagę, bo myślę, że mamy tu jakiś ewidentny objaw.

 

 

Czytałam po prostu o teorii, ze psychopaci mają uczucia, ale potrafią je 'aktywować' i 'dezaktywować', i zwyczajnie zasugerowałam się tym, porównałam to do współczucia u ludzi normalnych pod tym względem.

 

Nie mam pojęcia, czy psychopaci potrafią "miewać" uczucia, czy potrafią je "aktywować". Wydaje mi się, że nie. Ale to tylko moje domyślanie się.

 

Btw. Nie wiem, co to uczucia wyższe, to są dokładne słowa mojej mamy. Chyba chodzi właśnie o miłość, empatię, zrozumienie. Chyba o te, które odróżniają ludzi od zwierząt (czyli np. nie chodzi o strach).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie wyciągnęłam tego wniosku po tych słowach. Absolutnie nie. Prędzej po tym, że opisujesz (jak choćby z pierścionkiem) sytuacje, w których dążysz do zachowań bezuczuciowych. Jakbyś nabijała specjalnie kolejne levele. Kolejne osiagnięcie. To jest dla mnie podejrzane.

 

Zrobiłam to by sprawdzić, czy będę miała te wyrzuty czy nie. Na pewno nie dąże do zachowań bezuczuciowych bo tak czy siak taka jestem na co dzień. I w relacjach z innymi w pewnym sensie mnie to męczy.

 

Inna sprawa - po tym wątku widać, że chciałabyś wiedzieć, co ci jest. Masz pewną potrzebę otagowania się etykietką. I tu pytanie - z czego wynika twoja wewnetrzna potrzeba klasyfikacji? Co jest takiego, że czujesz potrzebę, że musisz się utożsamić z jakimś zaburzeniem?

 

Innymi słowy - wygląda to tak, jakbyś miała jakieś poczucie pustki, beznadziejności, jakbyś podświadomie szukała czegoś, co nada ci tożsamość, tylko dlatego, że z jakiś powodów ci tej tożsamości brakuje. I moim zdaniem, jak już kiedyś wylądujesz u psychologa/lekarza, to powinnaś na to zwrócić mu uwagę, bo myślę, że mamy tu jakiś ewidentny objaw.

 

Może i tak jest... Wcześniej w podstawówce w 6 klasie chciałam być anorektyczką, wiedziałam że jestem wspaniała, ale specjalnie stałam przed lustrem i wmawiałam sobie że jestem gruba itd. No i w końcu skonczyło się na tym, ze nic nie jadałam całe dnie, a ludzie mówili mi że schudłam, ważyłam sie codziennie itd. W końcu mi przeszło samo z siebie.

Potem, w poprzednim roku szkolnym przez pierwsze pół roku wmawiałam sobie i chciałam mieć schizofrenie. Że niby coś widziałam, coś słyszałam itd. Bo miałam wtedy też ogólnie tą nieprzyjemną sytuację z nową klasą. Nic mi nie robili/mówili, ale nie potrafiłam sie po prostu na nich 'otworzyć' i z kimś zaprzyjaźnić. Codziennie wtedy płakałam, bałam się w nocy itd. Poszłam do psycholog i wszystko jej to opowiadałam i w myślach zastanawiałam się co to za idiotka, ze nie widzi że to schizofrenia. Znowu z tego wszystkie 'wyszłam' sama. Ale myślę że pomogła mi trochę ta myśl o os. dyssocjalnej, bo dała mi jakiejś siły.

Może było to to o czym mówisz, ale ja sobie teraz to tłumaczę jako element psychopatii i że próbowałam w jakiś sposób zwrócić na siebie uwagę. M.in wyróżnione w psychopatii: 'cierń psychopatyczny – zubożone życie psychiczne, kompensowane przez narcyzm – wyczulenie na przejawy niedoceniania.' Jestem narcyzem, to jasne, ale to wyczulenie na przejawy niedoceniania może też być jakimś powodem.

Nawiązując to tego kryteria które do tego pasują:

-autodestrukcyjny wzorzec życia

-nierozróżnianie granicy między rzeczywistością a fikcją, prawdą a kłamstwem,

-tendencje do samouszkodzeń

Ciełam się tez btw, ale zaczelam jeszcze przed nową klasą, bo chciałam lubiłam patrzeć na krew i ogolnie rany.

Ale pierwszy raz miałam myśli sadystyczne gdy jeszcze w tym 'tkwiłam' potrafiłam się rozpłakać za wszystko itd. Pisałam kiedys nawet tu, na tym forum, gdy w tym byłam i wtedy wszyscy odpisywali, ze za dużo o tym czytam i że to tylko 'hormony'. Mam nadzieje że nikt nie pamięta tego wątku....

Ogólnie mogłabym tu wkleić wszystkie te kryteria i udowodnić że wszystkie się zgadzają. Jakby ktoś chciał i żeby potem o tym podyskutować, prosze bardzo.

 

A i: 'jakbyś podświadomie szukała czegoś, co nada ci tożsamość, tylko dlatego, że z jakiś powodów ci tej tożsamości brakuje.' Miałam już tak, nawet świadomie.. Raz chciałam być super zła, raz super dobra, raz super odważna i dobra, raz super dziewczęca i słodka, raz masochistką, raz super chrześcijanka (wzięłam komunie specjalnie), raz satanistką... Może i to normalne w wieku dojrzewania, ale ja wraz z tym wszystkim zmieniałam całą swoją osobowość, zachowania, sposoby ubierania się, mówienia, prezentowania. Miałam różne fazy, na to jak chcę być postrzegana. Niektóre się ze sobą łączyłay, tak jak odważna i dobra i dziewczęca i delikatna. Wtedy nie wiedziałam jaka chce być, więc byłam trochę taka trochę taka.

I często potrafię mieć faze na różne postacie, raczej te nieprawdziwe; Erza Scarlet (odważna i dobra), Kurumi Ume (słodka manipulatorka), Voldemort (:D), dziewczyna z klubu, dziewczyna ze szkoły, Hidan z Naruto (w małym stopniu), Massie Block... Dużo tego było, nie potrafię sobie teraz przypomnieć... ALe wtedy czytałam o nich cały czas, myślałam, rysowałam, starałam byc taka jak one itd... Teraz to już przechodzi na narcyzm, ale; zawsze były to postacie, lubiane, z jakiegoś powodu atrakcyjne, podziwiane... I od małego kocham oglądać takie 'głupie' filmy dla natsolatek z popularnymi i bogatymi głównymi dziewczynami; Elita, Wredne Dziewczyny, Wild Child itd. Lubiłam też te intrygi, fałszywości itd.

Więc moze i masz z tym rację, nie mam teraz tożsamości też przez tę przeszłość. Ostatnio też chciałam np. zmienić imie i nazwisko i w żaden sposób myślałam, ze przeszkadzałoby mi to w mojej tożsamości.

 

Ale już nie potrzebuję się z żadnym zaburzeniem utożsamić, bo w psychopatią utożsamiłam się już 8 miesięcy temu. Nie zmienia ona w żaden sposób mojego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×