Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chce obniżyć sobie wykształcenie


carlosbueno

Rekomendowane odpowiedzi

Dla mojej siostry ktoś z młodego pokolenia kto nie ma wyższego wykształcenia jest niemal podczłowiekiem, taki z wyższym humanistycznym też niewiele warty i tylko ludzie po ETI i medycynie to godni ludzie.

 

Żal mi takich ludzi. Nie są świadomi swojej beznadziejności...

Oczywiście z całym szacunkiem do siory Carlos ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, mimo, że mam wykształcenie ścisłe, to też z pracą w zawodzie jest krucho. Więc myślę o obniżeniu wykształcenia do technika.

No tak samo ścisłe tez nie wystarcza jeszcze odpowiednio kierunkowe musi być. Mój kuzyn jak pracował w UK przy półprzewodnikach to od Polaków wymagali inżyniera a miejscowi byli po czymś na kształt naszego technikum tam nawet aby uczyć w szkole nie trzeba mieć żadnych studiów.

 

-- 25 gru 2013, 13:19 --

 

Podwyższyć pensję minimalną do sensownego poziomu, zdelegalizować śmieciówki - młodzi się rzucą do pracy z miejsca jak się okaże że za pensję z Biedronki będą w stanie utrzymać i siebie i ewentualną rodzinę. Jaki 20latek mając alternatywę: 4 lata studiów po których nie wiadomo co będzie, albo 2000 na rękę z miejsca - wybierze studia? No
w pełni się zgadzam, gdyby młodzi mieli umowy i zarobki chociaz w połowie takie jak na zachodzie to by się tak na studia nie garneli, to co dadzą im starzy albo ewentualne stypendia dają życie na wyższym poziomie niż praca na śmiecowówce za 1200 zł netto gdy trzeba się samemu utrzymać a tak być nie powinno. Gdyby cześć tych pieniędzy marnowanych na szkolnictwo pozwoliło na nawet nieco wyższe pensje już by było lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gdyby młodzi mieli umowy i zarobki chociaz w połowie takie jak na zachodzie to by się tak na studia nie garneli, to co dadzą im starzy albo ewentualne stypendia dają życie na wyższym poziomie niż praca na śmiecowówce za 1200 zł netto gdy trzeba się samemu utrzymać a tak być nie powinno. Gdyby cześć tych pieniędzy marnowanych na szkolnictwo pozwoliło na nawet nieco wyższe pensje już by było lepiej.

O, to, to. Tak więc nie szkolnictwo jest problemem, problemem jest niewolniczy rynek pracy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gdyby młodzi mieli umowy i zarobki chociaz w połowie takie jak na zachodzie to by się tak na studia nie garneli, to co dadzą im starzy albo ewentualne stypendia dają życie na wyższym poziomie niż praca na śmiecowówce za 1200 zł netto gdy trzeba się samemu utrzymać a tak być nie powinno. Gdyby cześć tych pieniędzy marnowanych na szkolnictwo pozwoliło na nawet nieco wyższe pensje już by było lepiej.

O, to, to. Tak więc nie szkolnictwo jest problemem, problemem jest niewolniczy rynek pracy...

Problemem są obie sprawy. Teraz brakuje fachowców z wykształceniem zawodowym a mamy nadmiar studenciaków, w Niemczech uczeń szkoły zawodowej zarobi na praktykach więcej niż w Polsce dorosły pracownik, Niemcy nawet przy polskiej granicy o to zabiegają aby polskie dzieciaki tam chodziły do zawodówki gdzie mogą zarobić więcej niż ich starzy a po ukończeniu 10 krotnie więcej bo tam też fachowców w przemyśle brakuje bo rodowici Niemcy wolą inne prace a muslimy wolą zasiłki albo prowadzić kebab.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, dlaczego wobec dużej inteligencji mówiąc obiektywnie, Twoim zdaniem nie możesz znaleźć pracy?

A kto tu twierdzi że ja mam dużą inteligencję, tej aby ukończyć dzisiaj studia nie potrzeba. Inteligentnie to by było przy moich co najwyżej średnich możliwościach intelektualnych i żenujących w przedmiotach ścisłych( które dają największa szansę na skończenie przyzwoitych i przydatnych studiów) było nie iść na żadne studia, tylko od razu do pracy po szkole średniej. A tak to jestem 33 latkiem z niewielkim doświadczeniem zawodowym i tylko w pracach na produkcji i w pomocy budowlanej( ale bez żadnych umiejętności) co nie jest łakomym kąskiem dla pracodawców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno nie rozumiem Twojego dylematu. Nie chcesz iść na studia, ok. Więc załap się w jakiejś ekipie remontowej nawet za pół darmo, byle tylko złapać doświadczenie, jak zrobiłam ja z pierwszą pracą. Płacili mi goowno, ale przynajmniej było co wpisać w CV. Jak się już podszkolisz bez trudu znajdziesz kilka chętnych osób, które bedą pracować z Tobą i zakładaj firmę. Nawet nie wiesz ile czasu szukałam ekipy do remontu mieszkania. Nie ma ludzi na rynku i tyle. No ale trzeba się przemęczyć przez okres doszkalania za marne gorsze, niestety. Ale nie ma nic za darmo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Należy wprowadzić płatne studia na uczelniach państwowych i cześć, wtedy nie ponad 50% maturzystów pójdzie na studia a 20% i będzie tak jak ma być. Dodatkowo zlikwidować wiele wydziałów w skali kraju na rzecz kilku z najlepszą kadrą i kształcących tych, którzy wiedzą po co tam poszli, a nie tych wszystkich co nie wiedzą co chcą, studiują bo studiują itd. W skrócie - płatne studia, dziadki na uczelnianych stołkach won, może z braku możliwość ucieczki przed bezrobociem na studia młodzież wywoła jakąś rewolucję albo wyjedzie za granicę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MalaMi1001, Przecież ja studia kończyłem wieki temu i na żadne nowe się nie wybieram. Ale do budowlanki się nie nadaje, 4 lat w niej robiłem i niczego się nie nauczyłem, bo zupełnie mnie to nie interesuje. Pare miesięcy temu kuzyn wziął mnie do pomocy przy budowie, ale szybko się rozczarował nie mógł uwierzyć że ja mam 4 letni doświadczenie a nawet nie potrafię śrubki porządnie wkręcić czy prawidłowo młotka trzymać. Na budowie do niczego innego sie nie nadaje jak do jeżdżenia z taczką i prznoszenia cegieł itp, nawet zamiatać porządnie nie potrafię, byłem tam wiecznym pośmiewiskiem i nigdy żadnej kariery w tej branży nie zrobię. No i do tego jej nie cierpię.

Hans, dobrze prawisz zresztą nieraz już o tym dyskutowaliśmy.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, pamiętam. Ja bym jeszcze wprowadził coś a la niemiecki system szkolnictwa - z gimnazjum, które nie jest dla wszystkich, a dla tych, którzy już w perspektywie myślą o studiach, inni mają wybór zawodówek lub techników, które też nie zamykają drogi na studia, ale po co komu studia jak wyuczą się zawodu, a w Niemczech na fachowców nikt krzywo nie patrzy. To u nas się zrobiło jakoś dziko, że każdy musi mieć maturę, wszyscy idą do liceum itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No więc jak sobie wybierałeś kierunek studiów, skoro żadnej pracy nie możesz znaleźć? Tego nigdy nie mogłam zrozumieć, o czym ludzie myślą idąc na gówniane studia lub wybieraja takie, które są aktualnie "trendy". A co za 10 lat, jak już przestaną być trendy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MalaMi1001, humanistyczne wybrałem bo z matmy naciąganą 2-je miałem, wielkiego wyboru nie miałem a na prawo sie nie dostałem( zreszta mozliwe że po tym też bym nic nie miał i jeszcze se pluł w brodę że tak się męczyłem na marne a socjologia za wyjątkiem statystyki dla mnie jako głąba matematycznego trudna nie była). Wiem że nie powinienem iśc na żadne no ale wtedy młody i głupi byłem i do wojska tez iść nie chciałem.

 

-- 28 gru 2013, 22:50 --

 

carlosbueno, pamiętam. Ja bym jeszcze wprowadził coś a la niemiecki system szkolnictwa - z gimnazjum, które nie jest dla wszystkich, a dla tych, którzy już w perspektywie myślą o studiach, inni mają wybór zawodówek lub techników, które też nie zamykają drogi na studia, ale po co komu studia jak wyuczą się zawodu, a w Niemczech na fachowców nikt krzywo nie patrzy. To u nas się zrobiło jakoś dziko, że każdy musi mieć maturę, wszyscy idą do liceum itd.

To dobre rozwiązanie wg mnie po podstawówce powinien być już podział na tych mniej bardziej, zdolnych czy lubiących i mniej lubiących się uczyć. I gimnazjum powinno być już nakierowywane albo na zawodówkę lub technikum albo na studia.

A wykształcenie ogólne to bez późniejszych studiów w ogóle powinno przestać istnieć, ci co nie chcą na studia powinni technika i zawodówki kończyć.

No i na studia 20 % może powinno iść z czego minimum połowa to politechnika, a socjologię, politologię, stosunki międzynarodowe itp powinni zamknąć na ileś lat albo tylko na jednym uniwerku zostawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno jeżeli myślisz, że zrozumienie matematyki opiera się wyłącznie na zdolnościach masz błędne myślenie. To przede wszystkim ciężka praca. Co mi po moich zdolnościach gdybym przez całe święta nie przerobiła całej książki całek? Nic, oblałabym analizę i tyle by mnie było na studiach co jeden semestr. Jasne, że się bałam, że na informatyce nie dam sobie rady, ale kto nie ryzykuje ten nie ma. Wtedy była to dla mnie zimna kalkulacja w stylu "komputerów będzie coraz więcej nie mniej, chociaż bardziej interesowała mnie medycyna czy elektryka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MalaMi1001, pracą pracą, ale akurat w przypadku matematyki pewnych rzeczy nie przeszkoczysz, ja od podstawówki miałem z nią problem, w szkole średniej zdawałem tylko dzięki znajomościom to chyba na inforamtykę pójść nie mogłem. Moja siostra jest matematyczką i

informatyczką ale mnie nauczyć nie potrafiła, po prostu głąb ze mnie i tyle i gadanie czemu nie poszedłeś na jakiś ścisły kierunek w moim wypadku to jakaś bzdura totalna. Wtedy matematyk była nieobowiązkowa dziś pewnie bym matury nawet nie zdał, choć podobno teraz nawet głąby matematyczne ją zdają także nie wiadomo. Tak samo jak mówienie mi zostań budowlańcem ja na budowie co najwyżej mogę taczką jeździć i kopać łopatą bo nie mam zupełnie wyobraźni przestrzennej i z techniką jestem na bakier, plus niskie zdolności manualne i brak cierpliwości. Moim przeznaczeniem jest bezrobocie albo jakieś ultra proste prace fizyczne gdzie spieprzyć nic nie można.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkolnictwo to święte krowy jak górnicy i żołnierze, a nauczycieli jeśli chodzi o stawki godzinowe zarabiają naprawdę sporo, choć zawsze mówią że mają mnóstwo dodatkowej pracy w domu ale im bym do końca nie wierzył. No ale nie o zarobki chodzi a o to że system jest nienormalny nastawiony na produkowanie miernych magistrów i licencjatów w małoprzydatnych dziedzinach, byle się pochwalić przed Unią i samym sobą jakie to mamy wykształcone młode pokolenie. Nie ilość a jakość powinna się liczyć a jeśli chodzi o wynalazki czy innowacyjną gospodarkę jesteśmy w ogonie Europy. Zniszczono nawet stosunkowo niezłe za komuny szkolnictwo zawodowe, które naprawdę uczyło zawodów( należało tylko zmienić nieco profile) i spowodowano że teraz zawodówki stały się patologiczne i już niczego nie uczą a większości zafundowano mało przydatne i też na coraz niższym poziomie wykształcenie ogólne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carlos. Sry ale ty chyba sam sie oszukałeś, tak jak setki tysięcy innych podobnych...Tobie sie wydaje, że prace sie dostaje za wykształcenie...Chciałbyś żeby edukacja to były takie tory tramwajowe z których nie da sie zboczyć i które gwarantują jazdę przed siebie, jak już sie na nich znajdziesz...Studia przygotowują obywatela, nie pracownika. W bankach np: wolą zatrudniać ludzi po biologii zamiast po ekonomii(oczywiście chodzi o pewne stanowiska)..teraz sie liczą umiejętności miękkie, których na studiach sie nie nauczysz. Ty narzekasz na to, że cie zle wykształcono...ale nawet genialnie wykształconych socjologów w liczbie 1 mln nie potrzeba...Ty nie masz pracy bo sie do niej nie nadajesz. Prace sie zdobywa, a tobie sie wydaje że sie ją dostaje...Oczywiście wszyscy twojego rocznika tak myśleli:studia=lepszy świat...Jak ja poszedłem na swoje pierwsze zajęcia i koleś na mikroekonomii powiedział, że koło 80 % ludzi z mojego roku w przyszłości powinno założyć swoje firmy i dawać prace innym, to myśleliśmy że sobie jaja robi. Jak to? Przecież mam dostać pracę! a on tu gada że sam mam ją sobie zrobić?...Dzisiaj jak już wiadomo, że potrzeba inżynierów, informatyków itd...to ludzie i tak walą na socjologię, pedagogikę...i nic w tym złego. Wystarczy sobie załatwić erazmusa, coś porobić oprócz otrzymywania ocen i będzie ok

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zujzuj, Wiem że sam się oszukałem ale inni też mi pomogli. Mi nie chodzi o to że po studiach powinny dawać pracę z urzędu ale po co państwo utrzymuje tyle niepotrzebnych kierunków i ich wysokie obłożenie skoro wiadomo że na nico one się nie przydadzą, no ale ma w tym swoje pewne interesy gł. obniżenie bezrobocia wśród młodych i utrzymanie kadry urzędniczej. To że potrzeba inżynierów, informatyków, lekarzy wiadomo od lat ale większość się do tego nie nadaje i nie powinni kończyć żadnych studiów a nie zostać milionowymi absolwentami ekonomii, pedagogiki i socjologii. Ludzie o moim poziomie inteligencji i zdolnościach nie powinni nawet myśleć o studiach, ale przy dzisiejszym masowym studiowaniu idą oni z obowiązującym trendem i na te studia uczęszczają co jest wielkim błędem gdyż powinni dawno zasuwać w fabryce, na budowie itd. gdzie i tak niechybnie skończą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No chyba właśnie tylko ci co mają pewność że w ich profesji zawsze znajdzie się praca. Czyli np. lekarze i kucharze...

 

W tej profesji po skończonej szkole kierunkowej też nie ma pewności, że znajdzie się pracę. W moich okolicach w zasadzie w gastronomii (pomijam starsze pokolenie kucharzy, takich po 40-60 lat) mało, który pracownik w ogóle chodził do szkoły gastronomicznej. Najbardziej rozwalało mnie kiedy uzupełniałem ostatni rok technikum gastronomicznego w szkole zaocznej, to z dwóch grup (często ludzie po zawodówce kucharskiej) tylko jeden koleś miał coś w swojej pracy zawodowej z gastronomią... Rzucał kotletami w mac donaldzie :mrgreen:

Dzisiaj, aby zdobyć pracę nawet nie tyle dobrze widziana jest kierunkowa szkoła co raczej kumoterka i "wejścia". Tak samo jest i w gastro. co często widać w programie Geslerowej.

Nawet ja dostałem niedawno strasznie badziewną pracę, w ogóle nie w moim zawodzie, ale i tak po znajomościach więc nie narzekam.

 

Sorry za offtop, bo miało być o szkolnictwie wyższym, a ja tutaj o gastronomii... :D

 

Aha, śmieszy mnie kiedy jacyś moi znajomi płaczą, że po studiach nie mogą znaleźć pracy i co to za chory kraj blablabla. Przecież od kilku lat wiadomo już, że studiowanie na większości kierunków to iluzja. Przedłużanie sobie beztroskiego czasu na imprezach i szlajaniu się po knajpach, koncertach. Osobiście pracuję, a raczej robię coś od 16 roku życia. Dlatego drażni mnie kiedy ktoś jęczy, że po studiach nie może znaleźć, a pracę mają ci po średnim/zawodowym. Po prostu ma lukę w CV, którą ja mam zapełnioną budowlanką, małą gastronomią czy nawet tak wyśmiewanym ulotkarstwem i plakaciarstwem - co i tak jest powyżej poziomu większości studentów kierunków humanistycznych, których przez 5 lat utrzymywali rodzice. A po odebraniu dyplomu krzyk i jawna niesprawiedliwość, że gorzej wykształcony a pracuje i do tego zarabia więcej niż on z wyższym.

 

Carlos ma też rację kiedy pisze, że większość wybierających się na studia humanistyczne doskonale zdaje sobie sprawę z ich iluzoryczności, a mimo to twardo na nie idą. Po co? Gdzie w tym logika?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Werty, Już myślałem że mnie zjedziesz jak to zwykle masz w zwyczaju. ;)

Carlos ma też rację kiedy pisze, że większość wybierających się na studia humanistyczne doskonale zdaje sobie sprawę z ich iluzoryczności, a mimo to twardo na nie idą. Po co? Gdzie w tym logika?
Jedyna logika to wspomniana przez Ciebie i innych zresztą też możliwość wydłużenia młodości, życia na koszt innych( gównie rodziców, ale i też po części państwa jeśli ktoś dostaje stypendium). No i nie zapominajmy że dla wielu środowisk dziś brak wyższego wykształcenia to powód do ostracyzmu, i czasem nie ważne jakie studia się kończy i czy się przydadzą czy nie, ważne że ma się owo wyższe wykształcenie i można pochwalić się( czy bardziej nie wstydzić się) przed znajomymi, rodziną. Jak to wcześniej pisałem dzisiaj wyższe wykształcenie ma niższy status niż średnie za komuny to taka nieco bardziej rozbudowana podstawówka porównując do czasów PRL bo zawodówki to przynajmniej zawodu wtedy uczyły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam ten wątek i mam chyba nawrót lęków. Za miesiąc się bronię i zacznie intensywnie szukać pracy. Kolega informatyk - bardzo zdolny w swojej dziedzinie szukał pięć lat! Pięć lat siedzenia w domu. Ja będę szukać jako montażystka filmów. Kumpela z roku znalazła taką pracę w 3 miechy w stolicy i jest zadowolona. Nie wiem czy to kwestia szczęścia jest czy zacięcia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolega informatyk - bardzo zdolny w swojej dziedzinie szukał pięć lat! Pięć lat siedzenia w domu.
ja znałem paru informatyków i już na studiach mieli niezłe płatne typu 4 tysiące prace, a teraz to brutto z 10.000 zł/miesiąc plus liczne benefity mają no ale mówię tu o programistach po ETI pracujcych dla zagranicznych korporacji dla których i tak są tanią siłą roboczą. Na branży filmowej się nie znam i trudno mi powiedzieć jak jest z pracą, zresztą ważniejsze od studiów są jakieś miekkie umiejętności typu umiejętność sprzedania się, asertywność, ambicje, łatwość nawiązywania kontaktów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 000! Ja pierniczę! Ostatnio jak marudziłam mojej terapeutce, iż żałuję że nie poszłam na studia po których będę mieć pracę. Że mam żal do rodziców iż robili takie awantury w domu, że nie było mowy o chęci do nauki ani czasu na skupienie myśli więc dwóje od góry do dołu... a tak może byłabym na medycynie. To mi odpowiedziała, że pewnie przyszłabym do niej jako niespełniona artystka i płakała, że nią nie jestem. Chuj będę wiecznie głodną niespełnioną artystką. Czasami jak się boję, że tak skończę to mam takie myśli, że nawet mojej t. bym się nie przyznała...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×