Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wpływ toksycznych rodziców na nasze dorosłe życie.


Harpija

Rekomendowane odpowiedzi

Candy14, ja sobie sama gotowalam od 10 roku zycia, bo mojej matce sie nie chcialo :D

Oczywiscie krytykowala to co gotowalam, bo ona robila to najlepiej. Tylko nie miala ochoty "stac przy garach caly dzien jak ja zjem kilka lyzek" :D

 

K... skad takie matki sie biora???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar, moj ojciec jest dobra osoba. Zawsze pomagal w domu i znosil jazdy mojej matki - robi to do dzis dzien.

To raczej chodzilo o to, ze moja matka zawsze robila to co wypada, bo tak ja wychowala jej toksyczna mamusia.

Wyszla wczesnie za maz, bo tak wypada (koniecznie do 25 roku zycia, bo inaczej stara panna - nauki babci), urodzila dwojke dzieci, bo tak wypada ("jedno dziecko to nie rodzina"), byla kilkanascie lat kura domowa, czego szczerze nienawidzila, ale wypadalo siedziec w domu z dziecmi, caly czas wypominala nam ile dla nas poswiecila, stracila kilkanascie lat pracy przez nas, utyla przez nas (dwie ciaze, a tak na prawde jedzenie po nocy...), nie miala zycia towarzyskiego jak inni przez nas, mowila na nas "ogony" jak chodzilysmy za nia i chcialysmy sie bawic.

W ogole nie wiem po co ona chciala miec dzieci...

Wszystko robila z automatu jak robot: przewinac, dac jesc, polozyc spac - odhaczone!

Matka byla dla mnie babcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko, dzizas co za babsztyl. Przecież mądry człowiek jak jest w niewygodnej sytuacji życiowej i wie, że jej prędko nie zmieni stara się doszukać jakiś pozytywów wokół, żeby nienawiść, zło, frustracja nie wygryzała od środka. Widać dla niektórych taką drogą jest tyranizowanie słabszego. Szczerze ja bardzo, bardzo boję się zostać matką choć marzy mi się duża rodzina. Boję się jak większość na tym forum, że powielałabym schematy - stała się zgorzkniałą matką polką, tzw. "wózkową" (http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,12429251,Wozkowe___najgorszy_gatunek_matki.html). Dlatego terapia, terapia, terapia by móc to marzenie kiedyś spełnić i być normalną matką. Z wadami, zwyczajną ale kochającą i cierpliwą.

 

-- 19 lut 2014, 00:43 --

 

Candy14, mój brat też dobrze bo jest uległy, taki trochę pantofel co to zrobi wszystko co mu karzą rodzice i żona, wszystko. Ojciec w zamian poleci na niego w pracy kurwami kiedy ma ochotę. Brat nie postawi się. Kocham brata, uwielbiam. Ale przez to wszystko on ma nerwice natręctw - myje ręce jak szalony, ostatnio nawet zsikał się w łóżko (ma 35 lat). On wszystko dusi w sobie. Co śmieszne powielił schemat bo wziął sobie zrzędzącą i agresywną żonę. Szarpała przy mnie na dzieci, krzyczała, wyżywała się psychicznie. Dopiero od niedawna mam odwagę i znów się jej stawiam. Moja matka twierdzi że brata nerwica natręctw to nie choroba i się tego nie leczy. Wszyscy obracają to w żart. U nas wszystko jest żartem. A bratanica (10 lat) ciągle dziwnie mruga oczkami, obgryza nieustannie paznokcie, bije siostrę i nie lubi poranków oraz ma koszmary. Boże kiedy oni otworzą oczy...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar, komentarze pod artykulem :lol::lol::lol:

 

Moj brat mogl rozrabiac bo byl chlopcem i oczkiem w glowie mamusi. Cala milosc do mezczyzny przelala na niego W sumie biedny byl, zaburzony jak cholera, niesamodzielny, wszystko czego sie dotknal spieprzyl bo mamusia przeciez naprawi, wytlumaczy, obroni. Ma prawie 60 a nigdy nie dojrzal

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar, to Twoj brat ma tak jak ja - tez stale mylam rece. Na szczescie juz mi przeszlo.

 

Candy14, jak moj wujek... Moja matka byla przez babcie wiecznie opieprzana, a synowi jakby mogla doprawilaby aureolke nad glowa. Marnie skonczyl... Bardzo marnie... :/

 

Wszystkie destrukcyjne rodziny sa do siebie cholernie podobne... :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, też się zaczytałam w komentarzach :mrgreen::mrgreen::mrgreen: nioski złapały niezły bulwers - widać że uderzyło w czuły punkt co poniektóre. Jak to mówią: uderz w stół a nożyce się odezwą.

 

Chryste, biedny ten Twój brat. Rodzinę chociaż ma czy aż tak niesamodzielny był, że wymiękały? Ale, są też takie co to mamusiować kochają. Znałam taką - rodzice oboje alkoholicy, związała się z kelnerem też uzależnionym. Pracowała, w chaupie zawsze wypucowane na błysk, ugotowane i piwo przywiezione (ona miała auto, on nie). No a że byłam wspólokatorką to pamiętam. Alkohol codziennie a po nim wyzwiska do niej. Wyprowadziłam się. Pobyli jeszcze rok. Któregoś dnia na jej fejsowej tablica zauważyłam Kwejka "Bije tylko słaby" ze skuloną kobietą w koncie. Wiedziałam, że tak się to skończy tylko myślałam, że szybciej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do tego artykułu, to moja siostra jest przykładem takiej matki. "Oliwcia zaśmiała się", " Oliwcia otworzyła oczy i nawet poruszyła główką hihi"... ja pier.dole. Milion takich postów na fb.

Tak swoją drogą te wysokie obcasy extra, to jakiś dodatek do gazety ? bo bym chętnie sobie poczytał, a gazeta wyborcza się przyda, jak mi się skończy papier toaletowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lomatkozcorka te mamuski od kupek, zupek, pieluch i czegotamjeszcze! Koszmar polmozgi.

Moje starsze dzieci urodzily sie za "komuny" w latach 80-tych.

I takich wozkowych mamusiek to bylo zatrzesienie. Szacun i poklon za sam fakt bycia mamusia. Jprdl!

Nie wpisywalam sie w schemat. Czarna owca. Ostracyzm. Mnie to j*balo ale moj malzonek zbyt duza uwage zwracal na opinie publiczna - i sie zaczelo! Bo ja nie zadaje sie z plotkujacymi sasiadkami (mamuskami jw), bo ja mam poj*bane zainteresowania wogole nie pasujace do mamuski (bylam sekretarzem KKMFiSF - Krakowskiego Klubu Milosnikow Fantastyki i Science-Fiction plus czlonkiem ogolnopolskiego KMFiSF, grupy poetyckiej, klubu tworcow, pisalam opowiadania, wiersze itp itd) zamiast robic przetwory, gotowac obiadki dla mezusia i dzieciaczkow (nadal gotuje, pieke rozne ciasta - nawet chleb ale nie na k*rwa zawolanie tylko wtedy kiedy chce!) i wychwalac pod niebiosy swoje dzieciatka!

Ale - kazdy ma swoje kolko zainteresowan, ja sie mamuskom nie wpierd*lam wiec takze samo wara ode mnie.

Jesli kobieta uznaje, ze jej jedynym przeznaczeniem jest prokreacja - OK. Ale niech nie wciska swojej jedynej i najswietszej prawdy innym - niech do cholery zrozumie ze mozna miec inne hobby.

 

Gdybym 32 z hakiem lata temu wiedziala jakie mam dysfunkcje pewnie nie zdecydowalabym sie na macierzynstwo. Ale k*rwa stalo sie i to trzy razy. Nie zaluje. Staralam sie jak moglam i potrafilam, nawet jak sie nie staralam to jakos poszlo ;)

Moze kiedys napisze (dzisiaj mi sie autentycznie nie chce i moze nie jestem gotowa jeszcze) o swoich macierzynskich lekach i obawach. Mam sobie sporo do zarzucenia, wielu spraw, sytuacji zaluje. Ale tego sie nie da odwrocic i trzeba z tym zyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aardvark3, mam nadzieję, że kiedyś podzielisz się ze swoimi dawnymi obawami i lękami. Media promują boskie macierzyństwo, a matki i babki nie są szczere - każda chce wypaść święcie.

 

-- 19 lut 2014, 07:45 --

 

To ja wtedy pytam, od kogo kur*a mam się uczyć tego normalnego macierzyństwa?! Nie ma od kogo!!! Od matki - chłodnej furiatki, agresywnej, sfrustrowanej bratanicy? Ja jeb*e...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moi rodzice nie znoszą uczucia ciepła, miłości jakby ono parzyło.

Ja obecnie też nie znoszę, gdy ktoś komuś okazuje ciepłe uczucia w mojej obecności (sam również chyba nie potrafiłbym ich okazać); ale nie wiem dokładnie, czemu tak mam.

 

Moj brat mogl rozrabiac bo byl chlopcem i oczkiem w glowie mamusi. Cala milosc do mezczyzny przelala na niego W sumie biedny byl, zaburzony jak cholera, niesamodzielny, wszystko czego sie dotknal spieprzyl bo mamusia przeciez naprawi, wytlumaczy, obroni. Ma prawie 60 a nigdy nie dojrzal

Moja babcia też podobno różnie traktowała swoje dzieci w zależności od płci. Dla swojej córki (mojej matki) była podobno despotyczna, jej braci traktowała znacznie bardziej ulgowo. Jeden z jej braci wyrósł na ciapę i ożenił się z despotyczną kobietą; a drugi stał się alkoholikiem oraz prawie cały czas do około 50-go roku życia został na utrzymaniu matki, potem zmarł, jedynie na kilka lat się wyprowadził, gdy się ożenił, ale potem żona odeszła od niego i wrócił.

Mnie babcia też rozpieszczała, gdy bywałem u niej, a gdy np. zdarzyło się przy mojej babci, że moja matka o coś nakrzyczała na mnie, to babcia mówiła matce, żeby nie krzyczała na mnie, potem matka zaczynała krzyczeć na babcię (nie wiem czemu, ale czułem wtedy jakąś przykrość, że przeze mnie matka krzyczy na babcię).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie moge!

Na fejsie mam kilka znajomych, takich wlasnie mamusiek wozkowych. Najgorsze ze ich dziadostwo robi dokladnie to samo!

Dziadek (moj kumpel) pisze: "oj jak sie wnusiu skopcil! O jak sie zasmial!" K*rwa, ludzie! Nie macie innych kolek zainteresowan? Na ryby wypierd*lac! Albo w karty pograc.

A moze to ja jestem jakas nienormalna i brak mi empatii - ale nigdy nad dziecmi tak infantylnie nie pialam.

Dziecko to czlowiek, tylko mniejszy od nas i bez doswiadczenia zyciowego. Od nas zalezny. I co - tylko dlatego mamy go traktowac jak jakas maskotke: ti ti ti jakie raczunie malutkie jakie nozie, jakie paluszki. I ten slodko-pierdzacy glosik.

Wrrrrrrr! :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja wtedy pytam, od kogo kur*a mam się uczyć tego normalnego macierzyństwa?! Nie ma od kogo!!! Od matki - chłodnej furiatki, agresywnej, sfrustrowanej bratanicy? Ja jeb*e...

Luktar, może Cię to pocieszy, ale można być "wystarczająco dobrą mamą" nie mając dobrych wzorców w rodzinie (z autopsji). W sumie chyba lepiej uczyć się od siebie samej, kierując się trochę sercem, trochę rozumem.

Złe matki nie widzą problemu w sobie, tylko w dziecku lub w otoczeniu itp.

Świadome macierzyństwo jawi mi się jak praca w zmieniającym się i wymagającym projekcie - gdy uczymy się na bieżąco, ryzykujemy i sprawdzamy. To sztuka, by dziecko czuło się z nami pewnie, gdy nam tej pewności w sobie brakuje. Pomaga rozeznanie czego nie chce się dla swoich dzieci i uważność na ich emosferę. Pozdrawiam gorąco:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aardvark3, ja kiedys zwróciłam uwage znajomej, że może bysmy pogadały o czyms innym niz jej niemowlę - od razu zostałam wyklęta jako wróg rodziny i babochłop :lol:

A ja malo to razy?

Wogole to uchodzilam za "persona non grata" w swoim srodowisku (co bylo w duzej mierze wspierane przez eksa nr 1) - bo nie wysiadywalam z mamuskami dziubaskow na lawce pod blokiem, bo nie ciucialam do dzieci, nie gadalam w kolko o kupkach, zupkach i proszkach do prania pieluch (takie czasy byly) - tylko pisalam, dzialalam w klubie w wolnych chwilach, jezdzilam na konwenty, czytalam mnostwo ksiazek, z dziecmi wyjezdzalam na wedrowki raczej blizsze niz dalsze z racji ich wieku. Zamiast, jak przyzwoita mamuska wozkowa robic przetwory w domu i stac sie wzorowa gospodynia domowa i strazniczka domowego ogniska. Tfu, na psa urok!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aardvark3, ja tez nigdy nie przesiadywalam z nudnymi mamuskami w okol piaskownicy i nie interesowaly mnie rozmowy o wypiekach i plynach do plukania prania...

Chyba po jednym dniu w takim towarzystwie cos by mnie strzelilo... Kiedys z daleka slyszalam ich rozmowy: pieczenie ciast, kto jakie szczepionki poleca, o ktorej codziennie obiad robia i to, ze nie maja juz pomyslu a TRZEBA przeciez cos ugotowac zanim Heniek wroci z roboty... :hide:

Jak raz cos zjedza na miescie straca zapewne tytul SUPER MATKI I SUPER ZONY! :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poznałam fajnego faceta ale jego zaangażowanie mnie płoszy. Chciałabym się temu poddać bo pragnę mieć kogoś fajnego, bliskiego, kochającego ale... no właśnie nie wiem. Chyba przyzwyczaiłam się do odrzucających, trudnych do zdobycia choć jednocześnie mnie brzydzą bo np mają przerośnięte ego. To chyba dlatego, że ojciec mnie tłukł, wyzywał... sama nie wiem. Terapeutka twierdzi, że unikam angażowania. Wolę łamać zasady niż się nim poddać i np. zaangażować w coś do końca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×