Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kpina z systemów szkolnictwa i opieki społecznej


deader

Rekomendowane odpowiedzi

bittersweet, bardzo trafny opis.

 

Moja kumpela uczy w gimnazjum, ale można powiedzieć że tak uczy, jak House leczył ;) Przepisy przepisami, ale jej uczniowie wiedzą że za jakieś przeskrobaństwa czeka ich robienie pompek na środku klasy i inne "żołnierskie" zagrywki. Nikt się jeszcze ani razu na nią nie poskarżył, bo też nie zachowuje się wobec wszystkich uczniów jak zołza. Ale cóż, uczy dopiero 5 lat, może jeszcze jej się wykształci taki odruch :P

 

Nie zmienia to faktu że jest jednym z nielicznych wyjątków w naszym szkolnictwie. Generalnie czasem jak czytam newsy z kraju o kolejnych przegięciach małolatów to mam ochotę łyknąć whisky żeby się uspokoić. "Za moich czasów..." - standardowy tekst którego nienawidziłem u moich rodziców stał się moim tekstem :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczątki staropierdzielizmu "za moich czasów..." :mrgreen:

u mnie zaawansowany malkontentyzm,niewiele lepiej :mrgreen:

 

a tak serio to co opisuje bittersweet, to jest cyrk,z perspektywy ucznia - też miałem klase bydła,darcie mordy wieczne,boordel na lekcjach aż miło,cyrk jakiś normalnie,można było robić co sie chce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczątki staropierdzielizmu "za moich czasów..." :mrgreen:

W sumie to już mam tyle lat że powinienem mieć swoje własne dzieci i im pierdzielić nad uchem, tak więc czuję się częściowo usprawiedliwiony :mrgreen:

 

Ja edukowałem się jeszcze w "starym" systemie, więc zjawisko gimbazy mnie osobiście ominęło. Po podstawówce poszedłem do liceum, dosłownie 100 metrów dalej było technikum i zawodówka. Różnica w poziomie między uczniami mojej szkoły a tamtej - ogromna. Nie żeby u nas same cnotki-niewydymki chodziły do szkoły, ale nikomu nie przyszło do głowy żeby nauczycielowi odpysknąć, a co dopiero go obrażać czy uszkodzić fizycznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie jeszcze pokolenie '94 względnie ogarnięte było,to jak patrze na dzisiejszych gimbusów to żal dupe ściska,syf kiła i mogiła połączona z głupotą.

Wiadomo,to dosyć ogólna opinia,wynikająca z obserwacji.

Nie powiem,święty nie jestem,malkontence,mam się za trasha,lenistwo też pewnie,ale raczej nikomu aż tak nie szkodziłem.

W wieku szkolnym to samo,morda na kłódkę przez większość lekcji.

A teraz to jedno bydło coraz większe,zero pokory.

 

też mnie staropierdzielizm dopada :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie jeszcze pokolenie '94 względnie ogarnięte było,to jak patrze na dzisiejszych gimbusów to żal dupe ściska

Najpierw zmarszczyłem brwi bo pomyślałem sobie że przecież pokolenie '94 to właśnie dzisiejsza gimbaza, po czym zmusiłem mózg do wysiłku, przeprowadziłem działanie matematyczne i wyszło mi że to już nie gimbaza tylko obsada pornoli :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kestrel, To narzekanie na młodsze roczniki jest wieczne, pamiętam że ja jak miałem 15 lat to narzekali na nas że jesteśmy gorszym, gorzej wychowanym pokoleniem od poprzedniego, a w wieku 19 to mówili że jednak my to mamy jeszcze poziom w porównaniu do młodszych roczników. Teraz dzisiejsi 20 latkowie narzekają na młodszych jacy to beznadziejni są choć jeszcze parę lat temu o nich to samo mówili ci co dziś mają 25 lat. Aż dziw bierze że ten świat jeszcze nie upadł skoro tego typu narzekanie na zepsucie młodego pokolenia to już w kronikach i dziełach literackich z antycznego Rzymu i Grecji było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pamiętam sytuacje na praktykach w gimnazjum... jeszcze jako obserwator. Nauczycielka szła po klasie, nagle wstał uczeń i zablokował jej przejscie... mówiąc "musisz isc kurwa na około"... i tak tez sie stało. Druga sytuacja z tą sama panią... dziewczyna oparła się o ławke, podszedł do niej kolega z klasy, i dał jej klapsa w tyłek. Nauczycielka zwróciła mu uwagę. A dziewczyna do niej " Niech się pani kurwa nie wtrąca, bo ja to lubie". Powiem Wam szczerze, że byłam w szoku... wtedy byłam tak na prawdę wcale nie długi czas po skonczeniu liceum i nigdy jeszcze będąc uczniem nie spotkałam się z podobnymi zachowaniami. Robiłao się jaja, ale szacunek do nauczyciela zawsze był.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ciągłe gadanie, pisanie że dzisiejsza młodzież szybciej zaczyna uprawiać seks, pić i palić też mocno naciągane jest, owszem w ciągu ostatnich 20 lat nastąpiło obniżenie wieku inicjacji ale nie są to wielkie różnice. W latach 40-50-tych to np powszechne było palenie papierosów przez 12 -latków, a co do seksu to w wieku szkolnym może go nie uprawiano ale ludzie wtedy kończyli zwykle edukacje na 4 lub 7 klasach a 16 letnie dziewczyny to już normalnie za mąż wychodziły i rodziły dzieci. Wystarczy sobie poczytać literaturę z okresu międzywojennego, wojennego 15 letni chłopacy zwłaszcza z rodzin robotniczych pracowali już zawodowo, chadzali na dziwki, pili i palili fajki i jakoś nikogo to nie dziwiło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczątki staropierdzielizmu "za moich czasów..." :mrgreen:

W sumie to już mam tyle lat że powinienem mieć swoje własne dzieci i im pierdzielić nad uchem, tak więc czuję się częściowo usprawiedliwiony :mrgreen:

 

Ja edukowałem się jeszcze w "starym" systemie, więc zjawisko gimbazy mnie osobiście ominęło. Po podstawówce poszedłem do liceum, dosłownie 100 metrów dalej było technikum i zawodówka. Różnica w poziomie między uczniami mojej szkoły a tamtej - ogromna. Nie żeby u nas same cnotki-niewydymki chodziły do szkoły, ale nikomu nie przyszło do głowy żeby nauczycielowi odpysknąć, a co dopiero go obrażać czy uszkodzić fizycznie.

 

To były ostatnie dobre lata (jestem ostatni rocznik 8-klasowy) i było widać różnicę. Byli u mnie w liceum ludzie prości, czy w świecie nie bywali, ale przypadki tzw. "hołoty" na 350 osób rocznika były jednostkowe. Potem zaczęło się masowe szturmowanie liceów, matura dla wszystkich, nawet, gdy do niczego nie potrzebna i wszyscy na studia. Masowość obniżyła poziom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hans, za moich czasów w małych miastach ( rocznik 80-ty) do liceów szła głównie elita, najlepsze 20% dzieciaków no i czasem i nieco mniej zdolni ale mający ambitnych rodziców. Średniacy, a nawet ci lekko ponadprzeciętni szli do technikum a słabsi a czasem i przeciętni do zawodówek. No ale od połowy lat 80-tych się wszystko zmieniło do liceum zaczęli uczęszczać nawet nie tylko średniacy ale i słabi uczniowie co nawet z wysłowieniem problem mieli. I oczywiście poziom nauczania musiał spaść, to samo ze studiami na które prawie każdy poszedł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, z mojej klasy w podstawówce do liceum poszedłem tylko ja, bardzo wiele osób poszło do technikum, kilka do zawodówek. Z klasy równoległej już więcej ludzi poszło do liceum. Dzisiaj najwięcej zarabia chyba gość, który na końcowych testach uzyskał wynik ~10%, a na geografii twierdził, że Polska nie leży nad Bałtykiem. Tirami jeździ, tzn. ma własne ciężarówki, ojciec go w fach wprowadził. Chęć szczera uczyniła z niego oficera. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To były ostatnie dobre lata (jestem ostatni rocznik 8-klasowy) i było widać różnicę. Byli u mnie w liceum ludzie prości, czy w świecie nie bywali, ale przypadki tzw. "hołoty" na 350 osób rocznika były jednostkowe. Potem zaczęło się masowe szturmowanie liceów, matura dla wszystkich, nawet, gdy do niczego nie potrzebna i wszyscy na studia. Masowość obniżyła poziom.

Ja jestem rocznik orwellowski - i mam bardzo podobne spostrzeżenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, zgadzam się, że polski system szkolnictwa jest na coraz niższym poziomie. I w dodatku pełen sprzeczności.

Od dzieciaczków z zerówek/przedszkoli nie wymaga się nic, a potem klasy 1-3, dzieci nagle od razu muszą umieć pisać i liczyć. Jak to opanują, to znowu dół, bo coraz mniej PRZYDATNEJ wiedzy uczy się w szkołach.

Poza tym promuje się myślenie, żeby uczniowie samodzielnie próbowali rozwiązywać problemy itp., wmawia się że indywidualność i niestandardowe myślenie są ok, a potem taki człowiek (jeśli udało mu się przez ten cały magiel przejść jako jednostka myśląca i inteligentna) na maturze musi wstrzeliwać się w klucz, czyli nagle każe mu się myśleć schematami. Masakra.

Nie mówiąc już o wprowadzeniu obowiązkowej matury z matmy. Tzn. ok, można było ją wprowadzić, niech ludzie po liceum chociaż liczyć umieją, ale obniżać poziom tej matury tak drastycznie, żeby wszystkie, delikatnie powiedziawszy, głąby ją pozaliczały, to już paranoja.

Ehh, ten cały system to o kant tyłka otłuc :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak mój ojciec chodził do liceum w latach 50- tych to dopiero było elita 80% ludzi którzy je zaczynali do matury nigdy inie doszło , ludzie w większości 4 letnie liceum po 6-7 lat zdawali tak było ciężko. Z większości przedmiotów 4-ka na świadectwie to był szczyt bo na 5-tkę tylko nauczyciel umiał. Ale wtedy do maturę zdawało poniżej 10% całej populacji, a na studia kilka procent. Ludzie na wsi którzy mieli maturę byli wielce poważani a jak ktoś miał studia to uważano go za nadczłowieka. Może i przesadnie elitarnie było, ale lepiej niż dzisiaj gdzie absolwenci studiów reprezentują niższy poziom, nie mówiąc już o umiejętnościach niż dawni absolwenci zawodówek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niosaca_radosc, pal licho maturę z matmy, którą łatwo można po gimnazjum zdać. Bardziej przerażające są odsetki osób, ktore i tak nie zdają.

A edukacja... Z roku na rok poziom niższy. Teraz na wypracowaniach doszło do takiego absurdu, ze w kluczu odpowiedzi bywają nierzadko słowa, ktore muszą wystąpić. Czasem dosc prymitywne. I w ten sposób można stracic pkt za zbyt "wyszukane" słownictwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vett, właśnie o to chodzi. Że obniżyli poziom dla tych nieuczących się, a oni i tak tego nie potrafią zdać. Z tym, że cierpią teraz wszyscy, bo młody człowiek z natury leniwy i jeśli widzi poziom zadań maturalnych, to nawet będąc średnio inteligentnym się nie uczy, bo mu się nie chce. I tak mamy coraz "głupsze" społeczeństwo, pomimo coraz lepszego wykształcenia.

 

Teraz na wypracowaniach doszło do takiego absurdu, ze w kluczu odpowiedzi bywają nierzadko słowa, ktore muszą wystąpić. Czasem dosc prymitywne. I w ten sposób można stracic pkt za zbyt "wyszukane" słownictwo.
To najbardziej mnie wkurza. Dla mnie to jakby osobisty cios poniżej pasa. Aktualnie wydaję książkę, a maturę napisałam poniżej 50%, bo nie wstrzeliłam się w klucz. Moje argumenty nie pokrywały się z argumentami profesorów i wynik automatycznie masakrycznie spadł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mimo spadku poziomu i tak jest on u nas sporo wyższy niż w większości krajów na zachodzie Europy i USA , poza uniwersytetami rzecz jasna. W USA aby dostać się na niektóre studia i je skończyć wystarczy się umieć podpisać i być czarnym. ;)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj najwięcej zarabia chyba gość, który na końcowych testach uzyskał wynik ~10%, a na geografii twierdził, że Polska nie leży nad Bałtykiem. Tirami jeździ, tzn. ma własne ciężarówki, ojciec go w fach wprowadził. Chęć szczera uczyniła z niego oficera. :)

Heh, gdzies tak polowa drobnych, dobrze prosperujacych kapitalistow, ktorych znam, to ludzie po zawodowce, z czego 3ech na mojej ulicy (2 ma firmy budowlane, jeden zaklad meblarski). Moja siostra skonczyla LO (nie umiala po tym nic, co w zyciu jest potrzebne :pirate: ), jej facet zawodowke, wspolnie maja firme, z ktorej wychodza na czysto 4,5-6k + 2,5 wyplaty szwagra. Co ciekawe, jej stare kolezanki (dzis dumne mgr) sie w sumie od niej odwrocily... tak im zal dupe sciska. Zabawne 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NieznanySprawca, Też często w życiu z tym się spotykam, że ludzie po zawodówce zarabiają dużo więcej niż po studiach, zwłaszcza to dotyczy facetów np fachowców z branży budowlanej, kierowców. Za granicą też lepiej powodziło się często Polakom po zawodówce zwłaszcza jak nauczyli się języka niż po studiach. Ci pierwsi byli fachowcami w budowlance i niektórzy naprawdę nieźle zarabiali a absolwenci czasem nawet z b dobrym językiem pracowali w gorzej płatnej gastronomii, w sklepach czy jako pomocnicy budowlani. Pęd ku studiom motywowany tym że po nich będzie się lepiej żyło i zarabiało jest już poza może paroma kierunkami studiów zupełnie nieracjonalny, co w sumie oceniam pozytywnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×