Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Jak też mam uderzenia gorąca, ale zawroty głowy są okropne. Próbuje sobie wmówić że to nerwica i staram się nie przejmować ale jak niedaje rady to znowu szukam przyczyny jakiejś choroby. Zapisałam się na siłownie wmówiłam sobie że dam rady i poszłam bałam się jak cholera. Kiedy trener powiedział że mam za wysokie tętno myślałam że zwariuje. Ocztwiście już tam nie pójde dopółki nie zrobie wyśiłkowego u kardiologa. Kaplica

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uderzenia goraca, pocenie sie nagle, znam to :( za kazdym razem mysle,ze to juz nie nerwica, ze tym razem mnie dopadlo naprawde. Wysokie tetno to norma przy nerwicy, ja tez mam takie, jak ide do lekarza i mierzy mi cisnienie to zaraz chca mnie na to leczyc i wlasnie wkurza mnie to, bo na przyklad, pojde teraz do neurologa, zmierzy mi cisnienie i powie,ze glowa boli od tego, wiec wizyta odhaczona dla lekarza a ja dalej w pkt wyjscia,bo jak mierze sobi sama to cisnienie mam w normie. Dzien w dzien wmawiam sobie, ze jestem chora psychicznie, nie fizycznie, staram sie jak moge, myslec pozytywnie, usmiechac sie, ale czuje sie jak syzyf, wystarczy,ze gdzies katem ucha lub oka zauwaze haslo rak, to juz mnie cos od razu rozbiera. Dzis jestem w strasznym dolku, nie widze nadziei, wiem tylko, ze wszystko mnie praktycznie boli i nie mam pojecia od jakiego lekarza zaczac. Chyba najpierw zrobie mocz i wyklucze nerki jakby co. Potem morfologia choc strasznie sie boje podwyzszonych leukocytow. Majacyk a jak twoje bole glowy przeszly? Bralas jakies leki na to,czy samo przestalo gdy wykluczyli najgorsze, no i jak dlugo bolala cie ta glowa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nuve,

rzucanie krzesłami to zaburzenie charakteru raczej , tez nerwy ,ale co innego

 

-- 05 paź 2012, 16:38 --

 

jovana80,

ja tez tak mam, u lekarza to 100 razy bardziej niz dla innych ludzi wizyta, egzaminy na studiach, rozmowy o prace , uciekajace mysli i takie tam,ale z tym da sie zyc chociaz utrudnia, depresja juz niewazne z jakiego powodu to jest haardkor, blokuje życie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tahela no niby da sie zyc, ale jaka jakosc tego zycia? Najbardziej nie moge sobie wybaczyc,ze umykaja mi wszystkie albo wiekszosc fajnych chwil z zycia i zamiast je celebrowac wciaz traktuje to jako moje pozegnalne momenty. Nie wiem czy rozumiecie o co mi chodzi, ale na przyklad maz zaprasza mnie na kolacje z okazji naszej rocznicy slubu i jest wspaniale, jak tylko mozna sobie wymarzyc, a ja ciesze sie i plakac mi sie chce, bo mysle,ze jest tak pieknie jakby to miala byc nasza ostatnia rocznica...itp. Nie umiem brac szczescia bezinteresownie, tzn.wydaje mi sie ciagle,ze szczescie nie jest bezinteresowne i ze bede musiala za swa radosc zaplacic, bo w sumie w czym jestem lepsza od tylu ludzi,ktorzy choruja? Z jednej strony to absurdalne,ze wszystko co mnie boli lub odbiega od normy musi byc rakiem, ale jestem krolowa absurdu i smutno mi patrzac jak kochane przeze mnie osoby cierpia czujac,ze nie doceniam zycia,ze zamiast myslec o tym co dobre, koncentruje sie na sobie. To takie moje luzne dywagacje i wiem,ze na pewno gro z was czuje to samo i moze kiwa teraz glowa na zgode, ale dlaczego wiedzac to wszystko wciaz sie zadreczamy? Dlaczego trzymamy sie 1% prawdopodobienstwa,ze mamy raka,zamiast uczepic sie 99%,ze rak to nie jest. To tak jakby wsiadac do samolotu i byc przekonanym,ze na pewno ten sie rozbije i co smieszne moze, ale ja tak wlasnie mysle! Nie wiem kiedy to sie stalo i dlaczego, ale bylam normalna osoba, tesknie za nia....:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jovana a ja myslałam ze Ty juz sobie poradziłaś z tymi lękami. Ja niestety cały czas w tym tkwie. Teraz jest chwilowy spokój , ale pewnie nie na długo.

Przez ostatnie kilka dni miałam wielką nadzieje ze jestem w ciąży, ale nic z tego bo dostałam okres. Popłakałam sie wczoraj bo zrobiło mi sie strasznie przykro ze znowu sie nie udało

 

-- 06 paź 2012, 09:25 --

 

jovana ja mam identyczne myślenie do twojego. Tezmam takie poczucie ze za szczęście bede musiała kiedys zapłacic. Ja wręcz boje sie byc szczęśliwa bo wydaje mi sie ze waśnie wtedy cos sie złego wydarzy.

Kiedy mam jakies lęki mąż mi tłumaczy ze to tylko sie dzieje w mojej głowie i zgadzam sie z nim ale niepotrafie przestac sie bac.

Dodatkowo moje lęki potęguje fakt ze w moim otoczeniu ostatnio coraz wiecej osób choruje na raka, a niedawno zmarł mój kolega.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, a do mnie wczoraj zadzwoniły aż trzy firmy, które zapraszały mnie na bezpłatne przebadanie się. Ja jestem sceptyczna odnośnie wszelkich propozycji "gratis", bo potem okazują się płatne, więc zapytałam na jakiej zasadzie oni to organizują. Każda z tych osób mi powiedziała, że to jest jakaś akcja na rzecz zdrowia a u jednych połączona z promocją firmy. Dziwne, bo oprócz zwykłych badań krwi, moczu i konsultacji, można było sobie zrobić prześwietlanie. Na jakiej zasadzie,w ciąż nie rozumiem :bezradny: .. Ja oczywiście podziękowałam i nie skorzystałam, ale moja kumpela i owszem i potwierdziła, że nie wydała złotówki.. Dziwne... I to aż trzy różne osoby do mnie dzwoniły na stacjonarny i zapraszały do trzech róznych miejsc..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już nie mam sił sama na siebie...w poniedzialek wylatuję z meżem na wymarzony urlop a ja zamiast się cieszyć i pakować to siedzę i rozmyślam że to pewnie ostatni już nasz wyjazd wspólny, że za jakiś czas mąż mój będzie miał drugą żonę...

Podejrzewam że mam raka kości z przerzutami do mózgu....:(raka kości podejrzewam od stycznia, gdy dostałam nagle b.silnego bólu nogi, że nie mogłam chodzić, potem kilkakrotnie to się powtarzało. Zrobiłam rtg, rezonans-wyszło, że jest jakiś niewielki stan zapalny? ale ze znakiem zapytania.

Wtedy zrobiłam badanie scyntygrafii kości, i wyszło mi gromadzenie się radioznacznika w kości strzałkowej i przynasadzie udowej, opis:zmiany niejednoznaczne, mogą sugerować przebudowę kostną o podłożu zapalnym, pourazowym?

zrobilam badania krwi

wapń-w górnej granicy normy

fosfataza alkaiczna-ok

fosfataza kwaśna-norma do 4,7 a ja miałam własnie 4,7!!!!!!!!!!!!!!!!!!podwyższona sugeruje przerzuty kostne

 

byłam z tym wynikiem u dwóch onkologów, ale niewiem czy się nie znają czy mnie poprostu olali, jeden jak spojrzał na moje wyniki, spytał się czego tu chcę, to nie są sprawy onkologiczne, drugi uważał to samo, jednak ja nie mam spokoju, ciągle o tym myślę, boję się, ta noga mnie pobolewa, wiem, że odpowiedź da jedynie biopsja kości.....Boże ja ciągle o tym myślę, co ja mam zrobić?

CZY JA MAM RAKA KOŚCI?dodatkowo kluje mnie po całym ciele.

Scyntygrafię tą robiłam 3 miesiące temu, podobnie wyniki krwi.

Boję się, czy ja mam raka kości?Dochodzi ból głowy i drętwienia rąk-to mogą być przerzuty, gdy o tym myślę to napawa mnie strachem....

z tymi wynikami byłam jeszcze u ortopedy, ale on też chyba nie przejął się za bardzo moimi wynikami.

A ta noga co mnie boli, już od ok.3 lat jest opuchnięta w kostce, moze byla taka cały czas, ale ja zauważyłam 3 lata temu.

Przeczytalam wszystkie strony w inecie o przerzutach do kości, poprostu od stycznia chodziłam jak cień siebie, kłębek nerwów, moja ulubiona strona to forum onkologiczne:(....znowu ryczę, ja się zadręczę, napewno mam raka z przerzutami na kości, jak ja się boję!!!!!!!!!!!!!

Najgorsze, że od paru miesięcy chodzę po lekarzach próbując to wyjaśnić, każdy mnie olewa, a tu może się okazać, że ja miałam rację, bo oni się na kościach nie znają...

Bo może być potrzebna biopsja.

Proszę napiszcie co o tym sądzicie, wiem,że pisałam chaotycznie, ale ja już wysiadam psychicznie, nic mnie nie cieszy, niewiem jak wytrzymam na tym urlopie, natłok myśli nie pozwoli mi się cieszyć, będę siedziała jak cień sama siebie....jestem beznadziejna, inna nie potrafię być, patrzę na moje dzieci i płaczę myśląc jaką traumę przeżyją gdy mnie zabraknie............mąż nie może już słuchać tego, nikt inny też, ja już nie mam nawet koleżanek:(

Wszystkie znajomości pozrywałam, nie mam ochoty na babskie spotkania najchętniej położyłabym się i czekała na wyrok..

Czy ja mam raka kości?i przerzuty do mózgu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paulag24, nie masz raka kości ani przerzutów do mózgu i zapewniam Cię, że rak albo nie daje objawów albo są one ledwo odczuwalne. Jeśli są silne to juz naprawdę w fazie końcowej. Jeśli byłaś już u dwóch lekarzy i do tego zrobiłaś badania, to raka nie masz. Poza tym piszesz, że byłaś u onkologa. Uwierz mi: onkolog widzi z wyników na pierwszy rzut oka, że coś może być nie tak, a jeśli Cie odesłał to znaczy, że nie masz czego u niego szukać.

 

Dla poprawy samopoczucia i potwierdzenia, że nic Ci nie jest, proponuję przeczytać blog mojej koleżanki. Koleżanki chorej na raka. Tam po prawej stronie jest całe archiwum, cała historia jej choroby, jak się zaczęło, jak się zorientowała, jak ją "leczyła" pani internistka antybiotykami, a jak trafiła do ginekologa i do onkologów, to ci nie mieli najmniejszych złudzeń.

Tylko lektura tego bloga wymaga czasu, ciszy i skupienia...

 

http://chustka.blogspot.com/

 

Paulag24, zamiast forum onkologicznego, przeczytaj ten blog, ale tak od początku do końca..

 

Trzymaj się mocno i nie daj hipochondrii

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym, ale niepotrafię:(poprostu mam takiego doła, kiedyś byłam całkiem normalna, radosna, miałam cele w życiu, wiele zainteresowań, teraz już nic z tego nie zostało:(myślę, po co mam się odchudzać, rak i tak mnie zeżre...nic mnie nie interesuje, jestem poprostu wariatką.

Ja niepotrafię o tym nie myśleć,najgorsze jest to, że niepotrafię być nawet wsparciem dla mojego męża, który prowadzi własną firmę i wiadomo, ze ma dużo problemów, a ja niepotrafię nawet go wesprzeć, bo ciągle myślę o swoim zdrowiu....i wiem, ze to jest nienormalne.

Pozdrawiam i dziękuję za przeczytanie tego postu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paula, sam jestem aktualnie na etapie guza mógzu, lub czegoś podobnego. Podczas ataków mam zawroty głowy, mało mi brakuje żebym zemdlał, dziwne uczucie odrealnienia, "zapadania się", czasami bóle głowy, zaburzenia wzroku (jedna strona ciemniejsza, inna jaśniejsza), na dodatek dziwne uczucie w głowie, na karku. W przyszłym tygodniu musze iść na EEG bo jestem prawie pewien że mam guza/raka mózgu.. Trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maetre, to pierwszy taki raz czy już Ci się zdarzało coś podobnego? Ostatnio się zastanawiałam do jakiego stopnia można sobie wmówić chorobę jak ciągle słyszałam od terapeutki o somatyzacji i że choruję bo chcę, a nie bo naprawdę coś mi dolega :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja po kilkumiesięcznej przerwie, która była okresem spokoju i ciszy, znów zacząłem się martwić o moje serce. Jestem na nim non stop skupiony. Co z tego, że porobiłem w tym roku masę badań na serce, które NIC nie wykazały, skoro wciąż mam wrażenie, że coś jest z moją pompką nie tak. Brałem pół roku Seronil, chodziłem na terapię, wszystko szło ku lepszemu i w rzeczywistości tak było. Nadszedł czas jesieni i coś pękło. Już mam w planach iść jutro do gdyńskiego Evi Medu i zapisać na się na ECHO serca. Zdaję sobie sprawę, że będzie to totalną głupotą bo i tak badanie nie wykaże żadnych dolegliwości a ja wpadnę w jeszcze większe błędne koło. Dziś walczę ze sobą, aby nie mierzyć ciśnienia. Jakoś mi się udaje. Jestem cholernie zły na siebie, czemu mój mózg nie może pojąć, że mojemu organizmowi nic nie dolega?! Na ECHO serca sprzed prawie roku dowiedziałem się, że z moim sercem będę żył ze 100 lat, bo jest wzorcowe. HOLTER nie wykazał żadnych nieprawidłowości, nawet najmniejszej pierdoły! A ja i tak znów się czegoś doszukuję. Mam nadzieję, że ten wpis będzie moim katharsis.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sleepwalker,

Drugi raz tak mam. Myslalem że z domu dzis nie wyjde, ale dałem rade i czułem sie całkiem dobrze. Własciwie całkiem fajna druga połowa dnia . Teraz tylko pytanie co będzie w nocy, ale staram sie o tym nie myslec bo nie zasne. Także zero do bani i jakos to będzie.

 

Tukaszwili,

Ja też sie ciągle skupiam na sercu. Często sprawdzam sobie puls na szyi czasem też na ulicy jak gdzies ide i wygląda to dziwnie . ; p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe mam to samo :D puls mierze wszedzie na spotkaniu, w autobusie, na wykładzie no wszędzie poprostu :D też macie tak z sercem że kładziecie się wieczorem czujecie na klatce jak wam szybko bije a przykładacie palce do szyji a tam częstotliwość 3x mniejsza? to jest jazda :mrgreen::mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście! Najlepiej jest jak się zbudzę w nocy i wydaje mi się, że mam puls na poziomie 200 na sekundę, przykładam palce do nadgarstka a tam bradykardia ewidentna. Paranoja :D. Wczoraj zasypiając czułem szum w uchu, dziś rano obudziłem się i czułem tamże pulsowanie, które doprowadzało mnie do szału. Oczywiście wkręciłem sobie nadciśnienie w czaszce oraz guza mózgu. Musiałem troszkę o tym poczytać i się uspokoiłem, to zapewne zapalenie ucha, albo po prostu zwykłe szumy. Mimo wszystko przezornie łyknąłem Lorafen i zmierzyłem ciśnienie 134/78 puls 65, więc jest ok :P ale do laryngologa i tak się zapiszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No czasem nie wiem czy sie smiac czy plakac jak to czytam, bo ja tez jak jestem na etapie serca to mierze sobie puls, nie raz jestem pewna,ze juz po mnie, dlatego tez rzadko kiedy pije alkohol, bo na kacu mysle,ze umieram, mam kolatania i normalne zapasci,wiec dalam spokoj z imprezami choc wczesniej bylam dusza towarzystwa.

 

Paula jak czytam ciebie to czuje jak bliskie sa mi twoje rozterki, tez mam dwojke malenkich dzieci, a maz ma mnie dosc i nie rozumie jak wykancza mnie mysl,ze dzieci beda bez matki. Patrze na nie i marze,zeby mnie pamietaly jednoczesnie poswiecajac im za malo czasu,bo przeciez jestem skupiona na swojej chorobie. Czasem zmuszam sie ostatkiem sil by zejsc z lozka, tak mam wielka niechec do wszywstkiego. Nienawidze tez jesieni i nie wiem jak ja psychicznie przetrwam. Paula co do twoich obaw to ja jestem przekonana,ze nie masz raka kosci, bylas u dwoch onkologow, nie ma opcji,zebys nie miala rozpoznanego raka, a z doswiadczenia powiem ci,ze lekarz szybciej wynajdzie ci raka nawet jak go nie masz, niz nie dostrzeze wcale, mialas szereg profesjonalnych badan i trzymaj sie tego, trzymaj sie logiki, bo to taka nasza ostatnia deska ratunku. Ja tez dzis mialam chec poczytac o glejakach i raku kosci po raz setny, o przerzutach, objawach, ale nie moge sobie tego zrobic, bo znow tydzien wyjety z zyciorysu. Glowa mnie nadal pobolewa, wczoraj znow wzielam lek na rozluznienie miesni, nazywa sie tolperis, pomogl na dwie godziny a potem znow to samo. Tlumacze sobie,ze gdybym miala guza mozgu lub tetniaka to przeceiz mimo wziecia tego leku glowa i tak by bolala, a jesli lek pomaga to znaczy,ze bole sa od kregoslupa albo nerwicowe. Nie wiem jak to sie skonczy. Pisaliscie o blednym kole jakim sa badania i pielgrzymka po lekqarzach i zgadzam sie z tym, bije sie z myslami czy isc do neurologa ale wiem, ze nie popuszcze na jednej wizycie,i ze jak juz zaczne to nie spoczne dopoki nie zrobie sobie tomografu, rezonansu i bog wie czego jeszcze....

 

Anka, ja to trzymam kciuki,zebys w koncu zaszla w upragniona ciaze, to cie wyzwoli na jakis czas z mysli o sobie, bedziesz sie martwic o dziecko w brzuszku ale to juz nie to samo, bo mimo iz denerwujesz sie wszelkimi badaniami to jednoczesnie jestes podekscytowana nowym zyciem,ktore sie w tobie rozwija. Powiem ci,ze sama zastanawiam sie nad kolejnym dzieckiem,chociaz mam juz 2 :) moze w koncu sie na to skusze. U ciebie jest klasyczny przyklad jak wpadlas w uzaleznienie od wizyt lekarskich, zacznij od tego by przestac juz do nic lazic, malutkimi kroczkami do celu. Nie jest latwo mi to pisac,bo nie jestem dobrym przykladem, ale ty mnie chyba pobilas hihihihi:) spokoju i duzo usmiechu dla wszystkich:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×