Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

1 minutę temu, babycrab napisał:

Idź Ty w końcu na terapie człowieku! Serio? Przecież to jest normalna temperatura 

 

Aż mi się przypomniała moja koleżanka z podstawówki, która jak miała 36,4 to już była chora i nie szła do szkoły - masakra. Przecież to jest normalna temperatura!! Zmienia się 100 razu w ciągu dnia. Potrafię mieć 35,5 a za godzine 36,6 . Chłopaku, to już na serio wymaga leczenia, bo mnie przerażasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, babycrab napisał:

Idź Ty w końcu na terapie człowieku! Serio? Przecież to jest normalna temperatura 

Zostałem źle zrozumiany haha. 

Chodziło mi o to że martwiłem się że mam gorączke a po zmierzeniu temperatura wychodzi w normie haha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie kochani, ja się ostatnio nie mogłam w ogóle zalogować, myslalam ze to forum skasowali bo tylko słynne 404  mi pokazywało. Ale chyba coś z moim tel się stało bo i większość haseł z automatycznego logowania mi wcięło... 

Doczytałam Was.. Witam wszystkich nowych i starych. 

Wszystko się posypało.. Eve... Babycrab

Widze ze schiz węzłowy trwa. U mnie też bo snilo mi się ze mam na szyi i ch.. Sprawdziłam u chyba coś jest.. Dzis sie popłakałam bardzo, bo jestem już tak okropnie zmęczona tym wszystkim.. Mam tak serdecznie dość momentami ze musialam sobie ulżyć. Terapia owszem pomaga trochę ale z tylu glowy siedzi a co jeśli ten lek o chloniaka jest prawdziwy a ja się leczę psychoterapia? 

Posrane to wszystko, chce by to pieklo się skończyło bo nie mam Juz na to sil. Zaprowadziłam dziecko do przedszkola i siadłam i powylam sobie. Z jednej strony gdy mi źle, izoluje się, z drugiej czuje się bardzo samotna. Wybaczcie ze dzis tak pisze dołują i ale bardzo chciałam się wygadać. Nie z "objawow" ale z tego co czuje, z braku sil, braku radości, braku ochoty na cokolwiek. Ostatnio uciekam w sen. Klade się najwcześniej z małym jak się da.. Z nadzieją ze rano będzie inaczej. Często nie jest, bywa ze chwilami jest wręcz gorzej i wtedy znow pokładam nadzieję w kolejnej nocy. 

Zastanawiam się jak wyrzucić to ze swojej głowy? Co zrobić, żeby to gowno odeszło tak, jak przyszło? Tak bardzo tęsknię za uczuciem ze nie muszę się martwić, bac... Nie powiem podczas terapii pewnego dnia ten obezwładniajacy lek jakby nagle ktos wyłączył, teraz jest po prostu smutek i martwienie się, więc może nastanie taki dzień, że i to odejdzie a zastąpią to inne, pozytywne uczucia? 

Dziewczyny kochane, ja ponawiam propozycje zeby się może zgadać na whatsup, messanger? Z jedną z nas juz sobie tam piszemy, o życiu, codzienności, jakby ktoś miał ochotę dołączyć, to piszcie 💗

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Marlenka85 napisał:

Witajcie kochani, ja się ostatnio nie mogłam w ogóle zalogować, myslalam ze to forum skasowali bo tylko słynne 404  mi pokazywało. Ale chyba coś z moim tel się stało bo i większość haseł z automatycznego logowania mi wcięło... 

Doczytałam Was.. Witam wszystkich nowych i starych. 

Wszystko się posypało.. Eve... Babycrab

Widze ze schiz węzłowy trwa. U mnie też bo snilo mi się ze mam na szyi i ch.. Sprawdziłam u chyba coś jest.. Dzis sie popłakałam bardzo, bo jestem już tak okropnie zmęczona tym wszystkim.. Mam tak serdecznie dość momentami ze musialam sobie ulżyć. Terapia owszem pomaga trochę ale z tylu glowy siedzi a co jeśli ten lek o chloniaka jest prawdziwy a ja się leczę psychoterapia? 

Posrane to wszystko, chce by to pieklo się skończyło bo nie mam Juz na to sil. Zaprowadziłam dziecko do przedszkola i siadłam i powylam sobie. Z jednej strony gdy mi źle, izoluje się, z drugiej czuje się bardzo samotna. Wybaczcie ze dzis tak pisze dołują i ale bardzo chciałam się wygadać. Nie z "objawow" ale z tego co czuje, z braku sil, braku radości, braku ochoty na cokolwiek. Ostatnio uciekam w sen. Klade się najwcześniej z małym jak się da.. Z nadzieją ze rano będzie inaczej. Często nie jest, bywa ze chwilami jest wręcz gorzej i wtedy znow pokładam nadzieję w kolejnej nocy. 

Zastanawiam się jak wyrzucić to ze swojej głowy? Co zrobić, żeby to gowno odeszło tak, jak przyszło? Tak bardzo tęsknię za uczuciem ze nie muszę się martwić, bac... Nie powiem podczas terapii pewnego dnia ten obezwładniajacy lek jakby nagle ktos wyłączył, teraz jest po prostu smutek i martwienie się, więc może nastanie taki dzień, że i to odejdzie a zastąpią to inne, pozytywne uczucia? 

Dziewczyny kochane, ja ponawiam propozycje zeby się może zgadać na whatsup, messanger? Z jedną z nas juz sobie tam piszemy, o życiu, codzienności, jakby ktoś miał ochotę dołączyć, to piszcie 💗

 

 

Kochana oczywiście zawsze możemy się zgadać na messenger ❤️ 

A powiedz mi, czy poza terapią bierzesz jakieś leki? Byłaś u psychiatry? Bo terapia owszem, ponoć jest rewelacyjna, ale czasem trzeba tu zadziałać z obu stron, żeby były dobre efekty. Moja mama tak leczy lęk i ze wspaniałym efektem. A jakby nie mówić, chyba bardziej doskwiera nam lęk niż nerwica. I powiem Ci, że ja też nawet wczoraj miałam jakieś ataki płaczu i totalną niemoc, bo węzły to jedno (choć sie troche uspokoiłam), ale jeszcze mam torbielki na nerkach o których sobie własnie przypomniałam :D , ale muszę przestać się nakręcać tylko odpuścić i kiedyś je po prostu skontrolować. 

Generalnie życia jakoś nie ogarniam mam wrażenia. Mam 35 lat, mój facet chciałby już mieć dziecko. A jak? Teoretycznie chcę, ale przeraża mnie wizja wszystkiego - ciąży, opieki nad kimś i poświęcania mu swojego całego czasu, i oczywiście dodatkowego powodu do zamartwiania sie . 

Niech już będzie wiosna - może ożyjemy? 🙂

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Eve19 napisał:

 

Kochana oczywiście zawsze możemy się zgadać na messenger ❤️ 

A powiedz mi, czy poza terapią bierzesz jakieś leki? Byłaś u psychiatry? Bo terapia owszem, ponoć jest rewelacyjna, ale czasem trzeba tu zadziałać z obu stron, żeby były dobre efekty. Moja mama tak leczy lęk i ze wspaniałym efektem. A jakby nie mówić, chyba bardziej doskwiera nam lęk niż nerwica. I powiem Ci, że ja też nawet wczoraj miałam jakieś ataki płaczu i totalną niemoc, bo węzły to jedno (choć sie troche uspokoiłam), ale jeszcze mam torbielki na nerkach o których sobie własnie przypomniałam :D , ale muszę przestać się nakręcać tylko odpuścić i kiedyś je po prostu skontrolować. 

Generalnie życia jakoś nie ogarniam mam wrażenia. Mam 35 lat, mój facet chciałby już mieć dziecko. A jak? Teoretycznie chcę, ale przeraża mnie wizja wszystkiego - ciąży, opieki nad kimś i poświęcania mu swojego całego czasu, i oczywiście dodatkowego powodu do zamartwiania sie . 

Niech już będzie wiosna - może ożyjemy? 🙂

 

NOOO WIOSNA  TO JEST TO!

Ja czuje się nieco lepiej aczkolwiek gardło mnie pobolewa ale nie jest źle smak i zapach mam więc liczę że to od tego przewiania i to nie korona. A jak reszta dzisiaj kochani?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Przerażony234 napisał:

NOOO WIOSNA  TO JEST TO!

Ja czuje się nieco lepiej aczkolwiek gardło mnie pobolewa ale nie jest źle smak i zapach mam więc liczę że to od tego przewiania i to nie korona. A jak reszta dzisiaj kochani?

 

 

Nakazuje przestać zamartwiać się koroną! 🙂 Bo ją możemy złapać dosłownie wszędzie. 

Mnie od kilku dni męczy kaszel, ale przypuszczam, że to wszystko alergiczne. Dziś mam w planach troche poćwiczyć, no i kategorycznie przestać jeść słodyczy i ogarnąć swoją dietę. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Eve19 napisał:

 

Nakazuje przestać zamartwiać się koroną! 🙂 Bo ją możemy złapać dosłownie wszędzie. 

Mnie od kilku dni męczy kaszel, ale przypuszczam, że to wszystko alergiczne. Dziś mam w planach troche poćwiczyć, no i kategorycznie przestać jeść słodyczy i ogarnąć swoją dietę. 🙂

To fakt bo już co jakiś czas ktoś  to łapie nawet jeśli mocno uważa 

Edytowane przez Przerażony234

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam w piatek psychologa. Chyba wiem co mi jest. Tak poza węzłami, nie-węzłami, w ktorych lekarz nie widzi nic złego. To...naczytałam się, również tu, że można się obudzić rano i mieć piłkę ping-pongową na szyi czy pod pachą i teraz codziennie jak patrzę w lustro mam złudzenie, ze coś jest. Potem sprawdzam dokłanie i nie ma, ale za 5 minut moja wyobraźnia podpowiada mi, że moze źle sprawdziłam, może coś jednak było i dosłownie widzę to, to są false memories przy nerwicy natręctw. Ja teraz bardziej boje sie tego, ze znów cały dzien bede sprawdzać i powątpiewać w to co widziałam, co zapisałam...bardziej sie tego boje niżbym coś prawdziego zobaczyła i miała w końcu spokój z wątpliwościami. Takze jestm chyba świrem do kwadratu i mam OCD, nie hipochondrie...albo mix i dlatego nie idzie odpuścic. Także jestem w dupie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, wszytsko_się_posypało napisał:

ja mam w piatek psychologa. Chyba wiem co mi jest. Tak poza węzłami, nie-węzłami, w ktorych lekarz nie widzi nic złego. To...naczytałam się, również tu, że można się obudzić rano i mieć piłkę ping-pongową na szyi czy pod pachą i teraz codziennie jak patrzę w lustro mam złudzenie, ze coś jest. Potem sprawdzam dokłanie i nie ma, ale za 5 minut moja wyobraźnia podpowiada mi, że moze źle sprawdziłam, może coś jednak było i dosłownie widzę to, to są false memories przy nerwicy natręctw. Ja teraz bardziej boje sie tego, ze znów cały dzien bede sprawdzać i powątpiewać w to co widziałam, co zapisałam...bardziej sie tego boje niżbym coś prawdziego zobaczyła i miała w końcu spokój z wątpliwościami. Takze jestm chyba świrem do kwadratu i mam OCD, nie hipochondrie...albo mix i dlatego nie idzie odpuścic. Także jestem w dupie.

 

Kochani tak nie może być!

Musimy się ogarnąć - stres potrafi wywołać przeróżne choroby, więc tak na dłuższą metę się nie da funkcjonować. Moja tarczyca zapewne też poszalała teraz z guzkami ze stresu i muszę to jakoś opanować. Bo też siedzę i z niewiadomej przyczyny się stresuję. Wrrrrr 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Eve19 napisał:

 

Kochani tak nie może być!

Musimy się ogarnąć - stres potrafi wywołać przeróżne choroby, więc tak na dłuższą metę się nie da funkcjonować. Moja tarczyca zapewne też poszalała teraz z guzkami ze stresu i muszę to jakoś opanować. Bo też siedzę i z niewiadomej przyczyny się stresuję. Wrrrrr 

zobaczymy jaką metodę na moje "halucynacje" i kompulsywne oglądanie przy świetle i z odległości 5 cm znajdzie psycholog. Zapewne metoda bedzie bolesna, nie weryfikować tego co mi podpowiada wyobraźnia. Tylko czy mój mózg się przestawi i przestanie produkować urojenia

Edytowane przez wszytsko_się_posypało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już szaleje na punkcie covida najwidoczniej lepiej żebym siedział w domu byłem przed chwilą w sklepie wróciłem do domu i napiłem się wody po czym zmierzyłem sobie temperature 37.4 już byłem mega przerażony ale po chwili temperatura zaczeła spadać i pokazuje teraz 36.9/36.8  ten skok był pewnie spowodowany tym że przed mierzeniem napiłem sie wody a ja już wiecie miałem strach w oczach masakra ..... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Przerażony234 napisał:

Ja już szaleje na punkcie covida najwidoczniej lepiej żebym siedział w domu byłem przed chwilą w sklepie wróciłem do domu i napiłem się wody po czym zmierzyłem sobie temperature 37.4 już byłem mega przerażony ale po chwili temperatura zaczeła spadać i pokazuje teraz 36.9/36.8  ten skok był pewnie spowodowany tym że przed mierzeniem napiłem sie wody a ja już wiecie miałem strach w oczach masakra ..... 

po co to mierzysz? w biurze miałam takie zadanie żeby mierzyć pracownikom i przez pół roku codziennie wychodziło zdrowym osobom do 37.5 spokojnie, po czym w kolejnych pomiarach czesto juz mniej...a lasce z potwierdzona korona wcale goraczka nie wyszła. Także to nic nie oznacza, że gorączki nie masz. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, wszytsko_się_posypało napisał:

po co to mierzysz? w biurze miałam takie zadanie żeby mierzyć pracownikom i przez pół roku codziennie wychodziło zdrowym osobom do 37.5 spokojnie, po czym w kolejnych pomiarach czesto juz mniej...a lasce z potwierdzona korona wcale goraczka nie wyszła. Także to nic nie oznacza, że gorączki nie masz. 

Ta korona to istna ruletka  nigdy nie wiesz na jaki zestaw objawów trafisz i to jest najgorsze  w tym wszystkim 
Np. koleżanka miała cięższą angine a ojciec kolegii miał tylko lekki katar i wyszło w badaniu że to była korona..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jutro na 100% biorę ten zentel problem w tym że mój kot zaczął saneczkować a mieszka i śpi u mnie w pokoju wiec wychodzić na to że mogę mieć tasiemczyce i stad te wszystkie objawy wysypka,  biegunka itd. 
mną pewno jutro rano biorę zentel i zobaczę jak będzie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.. Ja dzis tez wyje. Mam już dość, co jest chwilę lepiej to zas ku... Coś. Ja dalabym sobie leb uciąć ze oprócz tych dwóch nad obojczykiem które na prawdę mam to mam na boku szyi.. Wczoraj caly dzien sie macalam. Wszystko mniw juz boli i oczywiście ja czuje ze po prawej mam po lewej nie. Zas ten strach o chloniaka, że umre i zostawię moje ukochane dziecko samo. Boze a już bylo tak w miarę... 

Lwkow nie biorę tyllo ziołowe plus terapia... Ja mam doac, jestem wrakiem tkwiqcym w tym piekle. Boje się isc do lekarza w obawie ze uslysze wyrok... 

Pisze to do Was i wyje bo mi zwyczajnie psychicznie brakuje juz sil. Boze co ja mam począć zwby się to pieklo skończyło.... Niech ktoś mi powie bo tak nie da się normalnie żyć. Ja mam 3.5 letnie dziecko na wychowaniu z którym jestem zupełnie sama bez jakiejkolwiek pomocy, bliskich, rodziny. 😥 😥 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, wszytsko_się_posypało napisał:

ja mam w piatek psychologa. Chyba wiem co mi jest. Tak poza węzłami, nie-węzłami, w ktorych lekarz nie widzi nic złego. To...naczytałam się, również tu, że można się obudzić rano i mieć piłkę ping-pongową na szyi czy pod pachą i teraz codziennie jak patrzę w lustro mam złudzenie, ze coś jest. Potem sprawdzam dokłanie i nie ma, ale za 5 minut moja wyobraźnia podpowiada mi, że moze źle sprawdziłam, może coś jednak było i dosłownie widzę to, to są false memories przy nerwicy natręctw. Ja teraz bardziej boje sie tego, ze znów cały dzien bede sprawdzać i powątpiewać w to co widziałam, co zapisałam...bardziej sie tego boje niżbym coś prawdziego zobaczyła i miała w końcu spokój z wątpliwościami. Takze jestm chyba świrem do kwadratu i mam OCD, nie hipochondrie...albo mix i dlatego nie idzie odpuścic. Także jestem w dupie.

Rozumiem Cie, na prawde. Ja od 2 dni tez Ju nie wiem czy mam cos na szyi czy nie mam... Jak dotykam czuje ze mam, sprawdzam dla spokoju to samo miejsce po lewej i tam raz tez mam a 30 razy nie mam.. Tez co chwilę czujw ten ucisk w dołku i przymus sprawdzenia czy czasem nie uroslo(taa... W 5.min ku... 😥). Albo wlasnie bojw się, że źle sprawdziłam. Ciężko mi znow nad tym zapanowac. 

Najgorsze jest to ze ja sie bardzo boje isc do lekarza. Ja na siebie wydałam /cenzura/ mac wyrok... 😥 😥 😥 Bo ja wiem, bo nad obojczykiem to wiadomo co i tak było w Google i koniec (teraz już nie czytam tak jak Wam pisalam, że przestalam czytac to przestalam) ale w tym pustym lbie zostało. 

Popłakałam sie bo cholera chcą mnie przyjąć do pracy moich marzeń, gdzie mialabym możliwość awansu... Zgodna  moim zawodem. A ja sie tego boje. I w sumie jak się dowiedziałam o tym to sobie znalazlam wezel.. 😥 Musze to koniecznie powiedzieć mojej psycholog. Któraś z Was pytała czy bylam u psychiatry, otóż nie, bylam u rodzinnego wtedy mi sprawdził te wezly mowil. Ze nie ma czym się martwić chyba ze nowe by były to dac znać.. No i gniotłam jak debil. Po 100 razy na dzień jak nie lepiej Aż poczułam malusi max z 5 ml, zrobił sie bolesny obrzek.. Ale ok. Bo odbiegam od tematu, on od razu dal mi antydepresyjne leki bo widział co się że mną dzieje. Ale póki co nie wzielam, pokładałam cale nadzieję w terqpii z psychologiem. 

 Wiecie kiedys tak kochalam swoją pracę. Jeszcze zanim mialam synka, to byla moja pasja, miłość. Tak.. Medycyna byla moja pasja. Spełnieniem. Czulam wówczas ze zyje. A teraz.... Boje się tego. To się zaczęło jeszcze chwilę przed tym jak 25 grudnia znalazlam wezel. Jakieś kilka mies wcześniej zaczwlam odrzucać myśl ze moglabym jeszcze być dobrym ratownikiem. Ludzie myślą, że tej grupy to nie dotyczy, że jesteśmy odporni... A to nie prawda. 

I wiecie co tu jwst tak ze samotna mama malwgo dziecka moze pracować 16 h w tyg i dostaje zasilki wiwc jwst łatwiej niż w pl... I ja z pękniętym sercem porzucam to co kocham. Postanowiłam pojsc do fabryki... 😥 Tam nie będę miała kontaktu z chorymi, tym tematem... To obecnie zbyt trudne, a nawet chyba niewykonalne. 

Przepraszam Was za moj nastrój, przepraszam jeali ktos z Was przez moj wpis położył wlasnie dłoń na szyi.. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marlenka85, spróbuj przemóc się i zapisz do lekarza, żeby rozwiał Twoje wątpliwości. Nie podejrzewam u Ciebie niczego złego, bo przecież ludzkie ciało ma mnóstwo tworów. Przy chłoniaku zapewne występuje mnóstwo innych objawów. Sama mam kiepskie dni, tylko, że mam schizy na innym punkcie. Wydaje mi się, że Twój strach, podobnie jak u mnie, potęguje posiadanie dzieci. Przed pojawieniem się moich córek byłam innym człowiekiem, w życiu nie miałam takich myśli jak teraz. Kiedyś pracowałam w szpitalu, fakt faktem w sekretariacie, ale na patologii ciąży. Teraz nie mogłabym. Nie mówiąc już o tym,że mogłabym trafić do sekretariatu oddziału onkologii.. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Bulinka napisał:

Marlenka85, spróbuj przemóc się i zapisz do lekarza, żeby rozwiał Twoje wątpliwości. Nie podejrzewam u Ciebie niczego złego, bo przecież ludzkie ciało ma mnóstwo tworów. Przy chłoniaku zapewne występuje mnóstwo innych objawów. Sama mam kiepskie dni, tylko, że mam schizy na innym punkcie. Wydaje mi się, że Twój strach, podobnie jak u mnie, potęguje posiadanie dzieci. Przed pojawieniem się moich córek byłam innym człowiekiem, w życiu nie miałam takich myśli jak teraz. Kiedyś pracowałam w szpitalu, fakt faktem w sekretariacie, ale na patologii ciąży. Teraz nie mogłabym. Nie mówiąc już o tym,że mogłabym trafić do sekretariatu oddziału onkologii.. 

No właśnie to samo uczucie. Ze nie moglabym mieć nic wspólnego z medycyna i chorobami, chorymi ludźmi. 

Co do objawow.. Ze dwa razy się spocilam w nocy ale za każdym razem mlody prawie ze wklejony we mnie, pies i kołdra więc tego nie licze. Swedzenie mialam raz i minelo po kąpieli więc to nie od tego a raczej od balsamu. 

Gorączki nie mam, nic w zasadzie nie mam. To ze bywam zmęczona.. No która samotna matka bez jakichkolwiek pomocy by nie bywała? To ze, zdarza mi się szybciej męczyć... Niestety jestem osobą otyła, 40 kg nadwagi i każdego zmęczy szybki marsz czy schody. 

Przykra sprawa jest to ze cos potrafi tak nas niszczyć od środka a my nie umiemy tego zastopować, straszne jest to ze to wszystko jest w naszych głowach. Oczywiście mi się zdarza mowic sobie ze pewnie z nas wszystkich tu ja jestem wyjątkiem bo pewnie Wam sie wydaje ze macie wezky ja nad obojczykiem na prawdę mam. 🤦🏾‍♂️ 

Co do lekarza :

Paniczny lek ze powie mi wyrok.. 😥 Nie umiem. Sie zas przemoc. Tak się gwałtownie pogorszyło u mnie po śmierci znajomej, 35 latki na raka i drugiej, tez 35 lat.. Nagle. Z przyczyn naturalnych a to koleżanka z liceum. Choć wcześniej juz mialam taka niechęć do tematu chorób itd tak po tych zdarzeniach było gorzej, a już apogeum właśnie od 2 wigilii gdzie rutynowe macanie ujawniło wezelek a resztę znacie. 🤦🏾‍♂️ 

Nienawidzę tej nerwicy, lęku, czymkolwiek to jest nienawidzę tego bo nas wyniszcza. Psychicznie a i niejednokrotnie fizycznie tez.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marlenka85, u mnie też zaczęło się od śmierci przyjaciółki; zmarła na raka. I tak żyję w strachu od 5 lat, z małymi przerwami. Nie ma dnia, abym miała "wolną "głowę. Coś zaboli i już głowię się. Tak nie da się żyć. Patrzyłam w internecie psychoterapeutę i nie znalazłam nic konkretnego. Nie wiem, ale nie mam jakoś przekonania do tego, że mi to pomoże. Po prostu mam wrażenie, że ciągle będzie "coś", że już nigdy nie uwolnię się od tego szaleństwa. Żałuję teraz, że nie poszłam do psychiatry od razu, gdy zaczęły się moje lęki, może byłabym teraz innym człowiekiem?

Co do Twoich objawów to wydaje mi się, że przyczyny są racjonalne, tj. nadwaga, sp0anie z dzieckiem i psem. Jednak my, hipochondrycy, widzimy wszystko w czarnych barwach i wszystkie możliwe objawy przypisujemy najgorszym chorobom. Właśnie zastanawiam się dlaczego moja psychiatra stwierdziła u mnie tylko nerwicę lękową? W sumie mówiłam jej, że panicznie boję się nowotworów, wtedy jeszcze nie bałam się innych chorób. Do dupy z tym wszystkim, po prostu do dupy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Bulinka napisał:

Marlenka85, u mnie też zaczęło się od śmierci przyjaciółki; zmarła na raka. I tak żyję w strachu od 5 lat, z małymi przerwami. Nie ma dnia, abym miała "wolną "głowę. Coś zaboli i już głowię się. Tak nie da się żyć. Patrzyłam w internecie psychoterapeutę i nie znalazłam nic konkretnego. Nie wiem, ale nie mam jakoś przekonania do tego, że mi to pomoże. Po prostu mam wrażenie, że ciągle będzie "coś", że już nigdy nie uwolnię się od tego szaleństwa. Żałuję teraz, że nie poszłam do psychiatry od razu, gdy zaczęły się moje lęki, może byłabym teraz innym człowiekiem?

Co do Twoich objawów to wydaje mi się, że przyczyny są racjonalne, tj. nadwaga, sp0anie z dzieckiem i psem. Jednak my, hipochondrycy, widzimy wszystko w czarnych barwach i wszystkie możliwe objawy przypisujemy najgorszym chorobom. Właśnie zastanawiam się dlaczego moja psychiatra stwierdziła u mnie tylko nerwicę lękową? W sumie mówiłam jej, że panicznie boję się nowotworów, wtedy jeszcze nie bałam się innych chorób. Do dupy z tym wszystkim, po prostu do dupy!

Ja nie powiem, po tych rozmowach czuje się lepiej, ale z tylu mojej chorej głowy siedzi myśl, a co jeśli leczę się na głowę a nie na raka... Nienawidzę siebie za to. Fakt jesl lepiej, ale to jest bardzo dalekie od tego co było. Chciałabym właśnie być wolna od tego gówna w jakim my wszyscy tkwimy. Tej kuzwa klatki.. 😥 Mam podobne myśli do Twoich, taka obawa czy jeszcze będzie kiedys normalnie. Wg mojej psycholog to obawa przed normalnością i spokojem generuje moj lęk 😨.Wiem,że ma sporo racji mówiąc mi to wszystko. 

Ostatnio analizujemy moje dzieciństwo i kikka traum z tego czasu oraz sny bo Często dotyczą śmierci. Mowi mi ze to może zaczyna umierac we mnie ta część konfliktu wewnętrznego, który jest głównym winowajcą.Cos się kończy, jakiś etap. Ogromne nadzieję w tym pokładam... Jakieś efektu juz są, bo Pierwszy raz w moim życiu poczułam ze jedyna osoba niezbędna mi do życia jest tylko moj Synus. Ze ja nie muszę mieć nikogo bym mogła być szczęśliwa.(dawniej wszystko uzależniłam od obecności i nadtrojow partnera,) Jestem DDD(dorosłym dzieckiem z domu dysfunkcyjnego) i DDA.My tak działamy, nauczeni w dzieciństwie, że jest wszystko albo nic, dobrze lub zle, ładnie bądź brzydko, śmiech lub łzy... Tak na prawdę korzenie mojej nerwicy sięgają wieku 6 lat kiedy płakałam bo mialam pierwsze objawy i czulam kulkę w gardle która mnie "dusiła" a której się balam. 

Powoli przestaje się wstydzić, że jestem ddd i dda, to nie moja wina. Powoli uczę się ze nie muszę czuc sie winna za to, że ludzie których kochalam, zniszczyli mnie już na wstępie, że nie muszę na wszystko zasłużyć. Chciałabym. Sie jeszcze nauczyć ze jest nie tylko dobro i zło, za tez inne przejściowe sytuację. Pani psycholog mi tłumaczyła ostatnio, że właśnie to jest m in składową mojej hipochondrii. Bo widzę ttlko dobre(brak węzłów) i zle(wezly czyli umre bo to rak) 

Przede wszystkim zle znoszę upragniony spokój bo... Go nie znam. Ja go chce, ja go oczekuje ale moja psychika się go boi bo nigdy go nie miała, jest nieznany, I to właśnie jest  ten wewnetrzny konflikt. Na zasadzie :

Ja-tak pragnę spokoju i normalności 

Moja psychika - boze nie, nie znam tego, nie będę wiedziała jak się zachować, co zrobić itd. 

Ja:będzie spokojnie 

Psychika:znajdę Ci powód zeby nir bylo. O. Proszę tu masz wezel. Groźny czy nie, z twoim podejściem - białe lub czarne, efekt wiadomy. 

Napisalam Ci to, żeby Ci zobrazować jak działa terapia. Wiadomo, będą wzloty i upadki, poki nowy swiadomy ster w ręku nie wejdzie w miejsce starego, destrukcyjnego autopilota na którym działam. Jako dziecko musialam wytworzyc sobie mechanizm obronny, który pozwolił mi wtedy przetrwać. Było to zaakceptowanie sytuacji nienormalnych jako normalne. 

Normalne dla mnie jako dziecka bylo:

-bicie mnie

-comiesieczmy ciąg alkoholowy z wyzwiskami, chowaniem noży, smrodem wodki

-zmieniający się tatusiowie

-, bycie kozłem ofiarnym przez lata szkoly

-bycie zauważonym przez matkę pt musisz być najlepsza we wszystkim, miec same 6, czyste sukienki i  jednoczesne całkowite odrzucenie emocjonalne, terror psychiczny, bicie, mówienie mi ze nie jestem jej dzieckiem. 

-brak przyjaciół 

Napisalam Wam to Bo może kogoś z Was skłoni to do podjęcia terapii. Ona nie jest bez celowa kochani. Szczególnie Ty, Przerażony, powinieneś poszukać pomocy bo z Tobą jest tu najgorzej, z całym szacunkiem oczywiście. 

 

Edytowane przez Marlenka85

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie chcę iść na taką terapię, która mi bedzie szukać konfliktów wewnetrznych itd. Nie wątpię w ich wplyw i istnienie, tylko uświadomienie sobie traumy i tak nic nie daje zwykle. Wolę behawioralnie -poznawczą, gdzie laski, ale sorry bedziemy musiały nauczyć się nie macać, nie oglądać, nie czytać o wezłach, nie biegać po lekarzach, nie upewniać się czy nie rosną. 

 

bez ryzyka i zaakceptowania najgorszego , to najstraszniejsze czyli nerwica nie odejdzie/

Edytowane przez wszytsko_się_posypało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, wszytsko_się_posypało napisał:

ja nie chcę iść na taką terapię, która mi bedzie szukać konfliktów wewnetrznych itd. Nie wątpię w ich wplyw i istnienie, tylko uświadomienie sobie traumy i tak nic nie daje zwykle. Wolę behawioralnie -poznawczą, gdzie laski, ale sorry bedziemy musiały nauczyć się nie macać, nie oglądać, nie czytać o wezłach, nie biegać po lekarzach, nie upewniać się czy nie rosną. 

 

bez ryzyka i zaakceptowania najgorszego , to najstraszniejsze czyli nerwica nie odejdzie/

To idz na taką, która Twoim zdaniem będzie skuteczna dla Ciebie, wszak na każdego działa cos innego. Ja liczę na działanie tej cala sobą bo nie mam już po prostu sil. I w sumie pieniędzy na kolejną tez miec raczej nie będę, ta i tak już mnie ostro pociągnęła po kieszeni... 

Jak to jest, że jednego dnia potrafimy sobie wkręcić a odkręcić już się nie daje... 😥 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marlenka85, bardzo Ci współczuję takiego trudnego dzieciństwa 😪 i dziękuję, że podzieliłaś się z nami swoją historią oraz przedstawiłaś jak wyglądają Twoje spotkania z psychoterapeutą. Właśnie też obawiam się takich rozmów. Też nie miałam różowego dzieciństwa, ale nie nie było tak okrutne jak Twoje. I myślę czy właśnie dzieciństwo też nie ma negatywnego wpływu na teraźniejszość. Ale myślałam, że w naszych przypadkach to właśnie potrzebna jest terapia behawioralna. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×