Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Aaaaaaa pomocy! Jutro idę na USG i jestem przerażona, aż mnie cała skóra swędzi, przed oczami najgorsze. Dodatkowa dzisiaj złapała mnie kolka tam gdzie miałam pecherzyk zolciowy i jestem załamana i przekonana że znowu mam gdzieś te kamienie i będę miała przez to OZT. Jeszcze dzisiaj kupa była normalnie żółta... Proszę o troszkę słów otuchy... Pytanie do kobiet - przed okresem nasila sie wam nerwica? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Mia93 napisał:

Aaaaaaa pomocy! Jutro idę na USG i jestem przerażona, aż mnie cała skóra swędzi, przed oczami najgorsze. Dodatkowa dzisiaj złapała mnie kolka tam gdzie miałam pecherzyk zolciowy i jestem załamana i przekonana że znowu mam gdzieś te kamienie i będę miała przez to OZT. Jeszcze dzisiaj kupa była normalnie żółta... Proszę o troszkę słów otuchy... Pytanie do kobiet - przed okresem nasila sie wam nerwica? 

Wiec tak...ja aktualnie jestem przed miesiączka i ZAWSZE mam nasilone objawy nerwicy. Jestem bardziej nerwowa, serce o wiele bardziej szaleje, jestem smutna, no i mam rewolucje w toalecie. Normalnie masakra jest zawsze :( mnie ostatnio boli pod lewym żebrem i tez juz nie wiem czy to nie trzustka. A Ty spokojnie podejdź do tego. Na pewno nic Ci na Usg nie wyjdzie a ta kolka to pewnie na tle nerwowym. Koniecznie daj znać jak bedziesz po badaniu i mocno trzymam kciuki !!! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, zestresowana1990 napisał:

Wiec tak...ja aktualnie jestem przed miesiączka i ZAWSZE mam nasilone objawy nerwicy. Jestem bardziej nerwowa, serce o wiele bardziej szaleje, jestem smutna, no i mam rewolucje w toalecie. Normalnie masakra jest zawsze :( mnie ostatnio boli pod lewym żebrem i tez juz nie wiem czy to nie trzustka. A Ty spokojnie podejdź do tego. Na pewno nic Ci na Usg nie wyjdzie a ta kolka to pewnie na tle nerwowym. Koniecznie daj znać jak bedziesz po badaniu i mocno trzymam kciuki !!! 

Dziękuję, że odpisałaś. Bardzo jestem zestresowana i wiem że to moja głowa za to odpowiada. Co ciekawe - skupiłam sie na brzuchu i już kompletnie nie narzekam na głowę, uciski w glowie, dziwne uczucie. Teraz moje nerwy są skupione na moim brzuchu, moim stolcu... Przeraża mnie to. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Mia93 napisał:

Dziękuję, że odpisałaś. Bardzo jestem zestresowana i wiem że to moja głowa za to odpowiada. Co ciekawe - skupiłam sie na brzuchu i już kompletnie nie narzekam na głowę, uciski w glowie, dziwne uczucie. Teraz moje nerwy są skupione na moim brzuchu, moim stolcu... Przeraża mnie to. 

Wiem doskonale co czujesz bo ja wstając kazdego dnia rano mam to samo. Lęk przed pójściem do toalety, luźniejsze jasne stolce. Ciagle mnie brzuch boli z nerwow. Ale wiesz co mi chociaż trochę pomaga? Włączam sobie medytacje na youtube. Mam taki kanał gdzie są takie dziesięciominutowe „sesje” i to daje mi takie mega wyciszenie. Babeczka mówi ze trzeba skupić się na oddechu, uspokaja i wiesz co, jak mam np totalnego dola i cała jestem poddenerwowana i brzuch mnie boli jakby mi się chciało do toalety to po takiej medytacji (siedzę sobie na kanapie wygodnie) jakoś się uspokajam. Polecam!!! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, zestresowana1990 napisał:

Wiem doskonale co czujesz bo ja wstając kazdego dnia rano mam to samo. Lęk przed pójściem do toalety, luźniejsze jasne stolce. Ciagle mnie brzuch boli z nerwow. Ale wiesz co mi chociaż trochę pomaga? Włączam sobie medytacje na youtube. Mam taki kanał gdzie są takie dziesięciominutowe „sesje” i to daje mi takie mega wyciszenie. Babeczka mówi ze trzeba skupić się na oddechu, uspokaja i wiesz co, jak mam np totalnego dola i cała jestem poddenerwowana i brzuch mnie boli jakby mi się chciało do toalety to po takiej medytacji (siedzę sobie na kanapie wygodnie) jakoś się uspokajam. Polecam!!! 

Chyba muszę spróbować, bo mam 26 lat a czuje się na 70,a co dalej będzie. Pewnie dożyje do 80 i całe życie z wymyślaniem chorób. Dziwię się że moj mąż daje radę z moimi głupotami. Dziękuję za wsparcie 😘

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze że człowiek się uspokoi, ale gdzieś w glowie siedzi głosik i mówi "jesteś chora, nie bądź głupia, pewnie umrzesz wkrótce, musisz się zbadać, bo choroba się rozwija, poczytaj w internecie o objawach". Zazwyczaj ten cholerny głosik wygrywa. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Mia93 napisał:

Najgorsze że człowiek się uspokoi, ale gdzieś w glowie siedzi głosik i mówi "jesteś chora, nie bądź głupia, pewnie umrzesz wkrótce, musisz się zbadać, bo choroba się rozwija, poczytaj w internecie o objawach". Zazwyczaj ten cholerny głosik wygrywa. 

Oj tak, ja mam 29 lat i mam tak samo. Nie dość ze czuje się fizycznie jak schorowana babcia to psychika tez płata mi figle. Często mam tak ze np mój mąż coś tam planuje przykładowo „za dwa lata to pojedziemy tu czy tam” albo „za dwa miesiące jedziemy na wakacje” a ja się zachowuje jakbym miała nie dożyć tego 🤦🏻‍♀️ Wole nic nie planować bo ten głosik o którym piszesz nie daje się cieszyć zyciem :( a jeszcze jak się czyta w necie o ludziach chorych na raka i te teksty „ ona czuła od zawsze ze młodo umrze” albo „wewnętrzny głos zawsze mu podpowiadał ze coś jest nie tak” 😔 masakra!!! Ale dobrze ze nie tylko ja tak mam. Pocieszyłas mnie trochę 

Edytowane przez zestresowana1990

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, zestresowana1990 napisał:

Oj tak, ja mam 29 lat i mam tak samo. Nie dość ze czuje się fizycznie jak schorowana babcia to psychika tez płata mi figle. Często mam tak ze np mój mąż coś tam planuje przykładowo „za dwa lata to pojedziemy tu czy tam” albo „za dwa miesiące jedziemy na wakacje” a ja się zachowuje jakbym miała nie dożyć tego 🤦🏻‍♀️ Wole nic nie planować bo ten głosik o którym piszesz nie daje się cieszyć zyciem :( a jeszcze jak się czyta w necie o ludziach chorych na raka i te teksty „ ona czuła od zawsze ze młodo umrze” albo „wewnętrzny głos zawsze mu podpowiadał ze coś jest nie tak” 😔 masakra!!! Ale dobrze ze nie tylko ja tak mam. Pocieszyłas mnie trochę 

Mam tak samo z planowaniem - mój coś planuje a ja myślę, że pewnie mnie nie będzie. Tylko u nas to myślenie wynika ze strachu, a ci ludzie o których mówisz że czuli, nie bali sie, te ich myśli nie wynikały ze strachu, tylko po prostu czuli. Ja zawsze zakładam najgorsze a później nic z tego się nie spełnia. Ja myślę że mam zwyczajnie na świecie dobrze w życiu i uważam, że nie zasługuje na to i pewnie zaraz coś sie zepsuje. Chociaż w ciągu tych 26 lat dużo przeżyłam, wiele złych rzeczy, pewnie dlatego jestem taka. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Mia93 napisał:

Aaaaaaa pomocy! Jutro idę na USG i jestem przerażona, aż mnie cała skóra swędzi, przed oczami najgorsze. Dodatkowa dzisiaj złapała mnie kolka tam gdzie miałam pecherzyk zolciowy i jestem załamana i przekonana że znowu mam gdzieś te kamienie i będę miała przez to OZT. Jeszcze dzisiaj kupa była normalnie żółta... Proszę o troszkę słów otuchy... Pytanie do kobiet - przed okresem nasila sie wam nerwica? 

Trzymam kciuki ale zapewne wszystko będzie w porzadku. Ja tez jestem przed miesiaczka ale czy mi sie nasila to nie wiem.

Też czuje się jak 80letnia babcia, chociaż mija babcia 84 letnia czuje się chyba lepiej już ja. Strasznie bola mnie plecy (ledzwia) łopatka mnie kluje i w ogóle mam ciągle gdzieś bóle w plecach, szczególnie rano jak obudzę siebpp nocy, jak.sie rozchodzi to je trochę lepiej, mam bóle w zebrach z lewej strony z przodu od piersi w dol. No masakra jakaś. Też mam czarne wizje że może od pluc mnie boli albojuz sama nie wiem co. Od 1,5 roku moje życie to ciagle załatwianie czy aby nie mam raka. Co chwilę inny, zawsze po badaniach się uspokaja bo wychodzą dobrze,  teraz miałam iść brzucha, badania różne z krwi które wyszły dobrze łącznie z ob i crp A mnie ciągle coś boli, szczególnie te plecy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, zakazana88 napisał:

Trzymam kciuki ale zapewne wszystko będzie w porzadku. Ja tez jestem przed miesiaczka ale czy mi sie nasila to nie wiem.

Też czuje się jak 80letnia babcia, chociaż mija babcia 84 letnia czuje się chyba lepiej już ja. Strasznie bola mnie plecy (ledzwia) łopatka mnie kluje i w ogóle mam ciągle gdzieś bóle w plecach, szczególnie rano jak obudzę siebpp nocy, jak.sie rozchodzi to je trochę lepiej, mam bóle w zebrach z lewej strony z przodu od piersi w dol. No masakra jakaś. Też mam czarne wizje że może od pluc mnie boli albojuz sama nie wiem co. Od 1,5 roku moje życie to ciagle załatwianie czy aby nie mam raka. Co chwilę inny, zawsze po badaniach się uspokaja bo wychodzą dobrze,  teraz miałam iść brzucha, badania różne z krwi które wyszły dobrze łącznie z ob i crp A mnie ciągle coś boli, szczególnie te plecy.

A plecy to mnie też bolą, ale stwierdziłam, że wynika to z nieodpowiedniej pozycji siedzącej, pracy itp. Chociaż jak złapał mnie ból w dolku i promieniowal na plecy to byłam przerażona 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc,

Jak opisujecie swoje "odczucia", ze czujecie sie jak 80 latkowie, to jakbym widział siebie. Mam 42 lata a czuje sie jak staruszek i z zazdroscia patrze na starsze osoby napotkane na ulicy  i im zazdroszcze optymizmu i dobrego samopoczucia. Tez mam jazdy ze spojrzeniem w przyszlosc  i te cholerne mysli,. ze pewnie tego nie dozyje. Mi dochodza jeszcze zajawki z "deja vu" , siedze  i nagle kreci mi sie w glowie  i mam przed oczami, ze to juz przeciez sie wydazylo, i dopada mnie lek, ze zaraz stanie sie cos zlego 🙂 Oczywiscie nic sie zlego nie dzieje, oprocz złego myslenia w moim mozgu 🙂 Co do pytania  o leki na nerwice i depreche, to ja mam wykupione pigulki z grupy SSRI, ale nie wzialem ani jedej tabletki, ogolnie zostałem przy wieczornym piwku i vapowaniu konopi siewnych, bogatych w CBD  i spozywania olejku CBD. Jest troche lepiej, juz moge skosic trawe wkolo domu, bez placzu i narzekania "za jakie grzechy to mnie spotkalo" :P

Edytowane przez sickman

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Jakiś czas temu udzielałam się tutaj, mam nerwice lękową od dziecka, z dwoma epizodami przeleczonej depresji i kilkoma epizodami hipochondrii, w tym jednym trwającym rok i niesamowicie wyniszczającym psychicznie i fizycznie. 

Od jakiegoś czasu, mniej więcej roku, jest jednak coraz lepiej. Od kilku miesięcy praktycznie nie mam lęków. Ale znam bardzo dobrze to, co opisujecie (np pogorszenie objawów przed miesiączka, czy niechęć do planowania czegokolwiek, „bo i tak nie dożyję”). Próbowałam leczenia lekami zarówno przeciwlękowymi jak i przeciwdepresyjnymi, ale to było tylko jak łatanie dziur gdzie i tak pojawiały się kolejne. Rozwiązanie w moim przypadku okazało się bardzo proste i nie mówię, ze pomoże tez innym, ale może komuś jednak się przyda. Zainteresowałam się wpływem trybu życia na zdrowie (dieta, sen, ruch), przeczytałam tony książek i publikacji na ten temat (sporo tam było szarlatanerii i sekciarskich bzdur), i cześć okazała się być dość rozsądna. Jakbym miała streścić to, czego się dowiedziałam, to wniosek jest taki, ze wpływ np diety czy snu na zdrowie, również psychiczne, to sprawa tak złożona, ze ciężko o jednoznaczne rady i zasady. Ale jest wiele prawdopodobnych teorii i wiarygodnych badań. Wiadomo, ze nasz obecny tryb życia nie jest zbyt zdrowy (śmieciowe jedzenie, brak ruchu, siedzenie po nocach przed kompem), ale większość badań skupia się na nadciśnieniu, raku itd. Natomiast jest tez sporo badań sugerujących, ze nasz tryb życia poważnie wpływa na funkcjonowanie mózgu. Równowaga chemiczna w mózgu jest dość delikatna i wpływa znacznie na nasz nastrój. Dieta uboga np. w tryptofan może np skutkować niedoborami serotoniny. Nie jestem jakaś nawiedzona wariatka, która leczy się sokiem z buraka, ale odkąd zmieniłam dietę i zaczęłam dbać o ruch i sen, objawy nerwicy zaczęły się powoli zmniejszać. Teraz, po roku od pierwszych zmian, jestem prawie wolna od nerwicy. Jeśli chodzi o dietę, to do mnie przemawia to, co mówi T. Colin Campbell, czyli dieta z nieprzetworzonych produktów roślinnych. Zasady są proste - jemy jedzenie jak najmniej przetworzone, dużo warzyw, owoców, orzechy, do 10% kalorii dziennie może pochodzić z produktów zwierzęcych (ale tez lepiej upiec np pierś z indyka, niż zjeść szynkę czy bekon). I tyle. Uzupełnianie niedoborów trwa długo, nawet i 2 lata, wiec ja jeszcze chyba nie uzupełniłam, ale widzę realną poprawę. 

Jak już pisałam - wątpię by dieta mogła uleczyć nerwice, depresje i raka, nie jestem jakaś nawiedzona. Ale wiele witamin i minerałów wpływa na funkcjonowanie mózgu, a to co obecnie jemy jest często przetworzone i nie zaspokaja naszych potrzeb. To są fakty. Wiec jedli ktoś cierpi na zaburzenia psychiczne, to różne niedobory tylko pogarszają sprawę. Nerwica jest choroba przewlekła tak jak i np. cukrzyca i jako taka wymaga dbania o siebie. Każdy wie, ze cukrzyk musi uważać na to, co je, ale mało kto akceptuje fakt, ze osoby z nerwica tez mogą sobie bardzo pomoc pilnując zbilansowanej diety, wysypiania się i uprawiając jakiś sport. Naprawdę polecam, nie jako cud-kuracje, ale realne narzędzie poprawy komfortu życia. Pewnie nie każdego uleczy, ale wielu może pomoc, tak jak i mi. A z objawami nerwicy męczyłam się z rożnym nasileniem odkąd pamietam, czyli przez jakieś 30 lat (dodam, ze od dziecka jadłam niezdrowo, mało warzyw, mnóstwo słodyczy, lubiłam siedzieć po nocach i nie lubiłam sportów).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aha, dodam ze moja hipochondrię napędzał tez fakt, ze czułam się jakbym już była bardzo stara. Ciagle przeziębienia, brak energii, zmęczenie, apatia, brak koncentracji, bóle głowy/brzucha, egzema, przewlekłe zapalenie zatok, popowiekszane węzły chłonne, problemy hormonalne, ciężki PMS, problemy skórne, ciągła senność, wypadanie włosów, refluks, bóle stawów itd. Po porządnym zadbaniu o siebie większość objawów ustąpiła zupełnie albo się zmniejszyła. Przede wszystkim mam więcej siły i energii i nie czuje się ciagle zmęczona, także nasilenie jakiś ciągłych dziwnych niespecyficznych bólów - pleców, żołądka, podbrzusza, ramion, stawów, głowy, znacząco się zmniejszyła. Przeszły tez kołatania serca i drżenie mięśni w nocy oraz nocne napady paniki. A brak tych objawów siła rzeczy zmniejszył tez stres i nerwica się uspokoiła. Nie stało się to w tydzień, a w rok, i proces się jeszcze nie skończył, ale warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedzcie mi  bo juz nie wiem co o tym mysleć , czy mozliwe jest wkręcic sobie objawy ?  Wczesniej  poki nie przeczytalem nigdy o raku języka nie mialem zadnych prblemow z nim .  Odkad  wyczytalem to i  zaczalem oglądac jezyk w lustrze , wytykać go na boki zeby z kazdej strony obejrzeć czy nie ma zmian zaczalem tez  czuć rozne dolegliwosci zwiazane z nim . To mnie tak jakby mrowi , to mi sie wydaje jakby był usztywniony lekko . Masakra .  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, xD_ napisał:

Powiedzcie mi  bo juz nie wiem co o tym mysleć , czy mozliwe jest wkręcic sobie objawy ?  Wczesniej  poki nie przeczytalem nigdy o raku języka nie mialem zadnych prblemow z nim .  Odkad  wyczytalem to i  zaczalem oglądac jezyk w lustrze , wytykać go na boki zeby z kazdej strony obejrzeć czy nie ma zmian zaczalem tez  czuć rozne dolegliwosci zwiazane z nim . To mnie tak jakby mrowi , to mi sie wydaje jakby był usztywniony lekko . Masakra .  

Jasne, ze tak. Tak samo jak nigdy nie myslisz o tym, ze mozesz np stracic dziecko przygniecione stogiem siana, a nagle jak przeczytasz w wiadomosciach, ze 3 dziewczynki bawily sie na wsi u rodziny i udusily sie pod stogiem siana, to nagle jak Twoje dziecko ma zaplanowana wycieczke z klasa na wies, to sie zastanawiasz, czy by nie sklamac, ze dziecko tego dnia jest chore i nie moze jechac… Tak tak, paranoje rzucaja sie na kazda pozywke

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, minou napisał:

Jasne, ze tak. Tak samo jak nigdy nie myslisz o tym, ze mozesz np stracic dziecko przygniecione stogiem siana, a nagle jak przeczytasz w wiadomosciach, ze 3 dziewczynki bawily sie na wsi u rodziny i udusily sie pod stogiem siana, to nagle jak Twoje dziecko ma zaplanowana wycieczke z klasa na wies, to sie zastanawiasz, czy by nie sklamac, ze dziecko tego dnia jest chore i nie moze jechac… Tak tak, paranoje rzucaja sie na kazda pozywke

Dzieki wielkie  troche mnie  uspokoileś . Najgorsze jest to że  mnie nie łatwo przekonać ze nic mi nie jest .  W to ze to co mam nie jest czerniakiem uwierzylem dopiero  po 3  wizytach u roznych lekarzy  heh  Normalnemu czlowiekowi wystarczyla by jedyna wizyta u dermatloga zeby się uspokoić :(  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, xD_ napisał:

Dzieki wielkie  troche mnie  uspokoileś . Najgorsze jest to że  mnie nie łatwo przekonać ze nic mi nie jest .  W to ze to co mam nie jest czerniakiem uwierzylem dopiero  po 3  wizytach u roznych lekarzy  heh  Normalnemu czlowiekowi wystarczyla by jedyna wizyta u dermatloga zeby się uspokoić :(  

z tego, co wiem, nasza nerwica jest wynikiem tego, ze ciezko nam zaakceptowac nieprzewidywalnosc zycia i brak kontroli. Nikt nigdy nie da Ci gwarancji, ze nie dostaniesz raka/nie zginiesz w wypadku lotniczym/nikt Cie nie napadnie itd. I trzeba z tym zyc. Niektorzy ludzie nie zastanawiaja sie nad tym w ogole, dla innych jest to cos, co skutecznie odbiera radosc zycia. Obecnie prowadze swoj wlasny program charytatywny i pomagam ludzion z roznymi problemami spolecznymi. Mialam pod opieka Pania z rakiem pluc. Kobieta w tym momencie przeszla chemie i naswietlania, wyniki badan poakzuja, ze guz zostal calkowicie zniszczony a ryzyko nawrotu czy przerzutow jest male. I co? I kobieta ma ciezka depresje, boi sie zyc, bo co jak rak wroci? Bylam z nia ostatnio u lekarza i lekarz tlumaczyl jej, ze jak bedzie sie martwic, co zrobic jak rak mooooze wroci, to zmarnuje reszte zycia. I niewazne, czy bedzie zyc rok czy 30 lat, jesli spedzi ten czas bojac sie teoretycznej mozliwsci, czy jej rak wroci, to tak jakby w zasadzie juz umarla. Trzeba zaakceptowac brak gwarancji i niepewnosc i cieszyc sie zyciem dopoki jestesmy zdrowi, Dopoki nie dostaniesz diagnozy do lapki - jestes oficjalnie zdrowy. I ciesz sie tym 🙂

Edytowane przez minou

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, minou napisał:

z tego, co wiem, nasza nerwica jest wynikiem tego, ze ciezko nam zaakceptowac nieprzewidywalnosc zycia i brak kontroli. Nikt nigdy nie da Ci gwarancji, ze nie dostaniesz raka/nie zginiesz w wypadku lotniczym/nikt Cie nie napadnie itd. I trzeba z tym zyc. Niektorzy ludzie nie zastanawiaja sie nad tym w ogole, dla innych jest to cos, co skutecznie odbiera radosc zycia. Obecnie prowadze swoj wlasny program harytatywny i pomagam ludzion z roznymi problemami spolecznymi. Mialam pod opieka Pania z rakiem pluc. Kobieta w tym momencie przeszla chemie i naswietlania, wyniki badan poakzuja, ze guz zostal calkowicie zniszczony a ryzyko nawrotu czy przerzutow jest male. I co? I kobieta ma ciezka depresje, boi sie zyc, bo co jak rak wroci? Bylam z nia ostatnio u lekarza i lekarz tlumaczyl jej, ze jak bedzie sie martwic, co zrobic jak rak mooooze wroci, to zmarnuje reszte zycia. I niewazne, czy bedzie zyc rok czy 30 lat, jesli spedzi ten czas bojac sie teoretycznej mozliwsci, czy jej rak wroci, to tak jakby w zasadzie juz umarla. Trzeba zaakceptowac brak gwarancji i niepewnosc i cieszyc sie zyciem dopoki jestesmy zdrowi, Dopoki nie dostaniesz diagnozy do lapki - jestes oficjalnie zdrowy. I ciesz sie tym 🙂

Powiem ci ze nigdy w ten sposob o tym nie myslalem .  Dziekuje bardzo madre jest to co napisałaś a pani z rakiem miala wiele szczescia . Wlasnie  moj ojciec zmarł na raka płuc  5 lat temu i  mysle ze przez to  wpadlem w   nerwice i lęki .   I coś w tym jest że zycie myslac ciagle o chorobie  i diagnozowanie się to   kiepskie zycie ...   W sumie to nawet kiedys gdzies  czytalem ze pacjenci z rakiem ktorzy  są pozytywnie nastawieni  i wierzą   w to ze wyleczą się  żyją dłuzej .   

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, xD_ napisał:

Powiem ci ze nigdy w ten sposob o tym nie myslalem .  Dziekuje bardzo madre jest to co napisałaś a pani z rakiem miala wiele szczescia . Wlasnie  moj ojciec zmarł na raka płuc  5 lat temu i  mysle ze przez to  wpadlem w   nerwice i lęki .   I coś w tym jest że zycie myslac ciagle o chorobie  i diagnozowanie się to   kiepskie zycie ...   W sumie to nawet kiedys gdzies  czytalem ze pacjenci z rakiem ktorzy  są pozytywnie nastawieni  i wierzą   w to ze wyleczą się  żyją dłuzej .   

Przykro mi z powodu Twojego ojca. Moja podopieczna miala w ogole zwariowana historie. Mieszkamy w Danii, ona tutaj pracowala i kiepsko sie czula od jakiegos czasu, ale bole w lopatce i boku zwalala na ciezka prace. W pewnym momencie prace stracila i wrocila do Polski a tam zaczela pluc krwia. Diagnostyka przebiegla bardzo szybko i byla w zasadzie bardzo profesjonalna. Od razu zdiagnozowano guza i przy okazji zapewniono jej wsparcie psychologiczne i leki przeciwsepresyjne. Ale to, co stalo sie potem, zakrawa na skandal. Lekarz, ktory ja leczyl, wyprosil ja z gabinetu i naopowiadal jej corce, ze kobiecina ma pisac testament, ze nie ma co robic sobie nadziei i ze teraz ta corka ma isc, przekazac to matce i reszcie rodziny. Inny lekarz sie wtracil i powiedzial, ze jesli jest mozliwosc powrotu do Danii i leczenia, to ma jechac, bo w Polsce ma sie do grobu szykowac, ale w Danii moze ja wylecza. Wiec wrocila, ale pojawil sie szereg problemow administracyjnych i tu ja wlaczylam sie w sprawe, bo tym wlasnie sie zajmuje. Musialam znalezc kruczki prawne, zeby utrzymac jej pzowolenie na pobyt i waznosc ubezpieczenia a takze czuwac nad przebiegiem leczenia, bo trzeba pilnowac dat, terminow itd i jak ktos nie zna jezyka, to moze byc ciezko. Tu od razu jej pwoiedzieli, ze guz jest duzy, ale nie przerzucil sie, wiec szanse na wyzdrowienie sa bardzo duze. Nikt jej nie straszyl, mowili, ze jesli nie usuna guza calkiem, to w kazdym razie bardzo go zmniejsza a potem beda trzymac w ryzach tak, ze moze zyc spokojnie wiele lat. Nikt jej nie straszyl, a juz na pewno nie ukrywal przed nia, nie wypraszal z gabinetu itd. Cale leczenie trwalo bagatela 6 miesiecy. Lekarze sami byli bardzo zadowoleni, bo spodziewali sie, ze bedzie potrzeba iwecej niz 1 cykl naswietlan i chemii, zeby pozbyc sie guza. A okazalo sie, ze obumarl caly po jednej! Problem jest tylko w tym, ze po leczeniu sa pewne skutki uboczne. Naswietlanie trafia tez w zdrowa tkane, a po chorej zostaja blizny. I to boli, a ona jak czuje bol to mysli sobie, ze choroba nadal ja atakuje. Siedzi w domu i sie doluje. Teraz jestem w trakcie zalatwiania jej psychoterapii w osrodku dla osob po chorobach nowotworowych. Niektorzy jak wygraja z rakiem, to jakby narodzili sie na nowo, a inni niestety nie potrafia pozbyc sie stresu i strachu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, minou napisał:

Przykro mi z powodu Twojego ojca. Moja podopieczna miala w ogole zwariowana historie. Mieszkamy w Danii, ona tutaj pracowala i kiepsko sie czula od jakiegos czasu, ale bole w lopatce i boku zwalala na ciezka prace. W pewnym momencie prace stracila i wrocila do Polski a tam zaczela pluc krwia. Diagnostyka przebiegla bardzo szybko i byla w zasadzie bardzo profesjonalna. Od razu zdiagnozowano guza i przy okazji zapewniono jej wsparcie psychologiczne i leki przeciwsepresyjne. Ale to, co stalo sie potem, zakrawa na skandal. Lekarz, ktory ja leczyl, wyprosil ja z gabinetu i naopowiadal jej corce, ze kobiecina ma pisac testament, ze nie ma co robic sobie nadziei i ze teraz ta corka ma isc, przekazac to matce i reszcie rodziny. Inny lekarz sie wtracil i powiedzial, ze jesli jest mozliwosc powrotu do Danii i leczenia, to ma jechac, bo w Polsce ma sie do grobu szykowac, ale w Danii moze ja wylecza. Wiec wrocila, ale pojawil sie szereg problemow administracyjnych i tu ja wlaczylam sie w sprawe, bo tym wlasnie sie zajmuje. Musialam znalezc kruczki prawne, zeby utrzymac jej pzowolenie na pobyt i waznosc ubezpieczenia a takze czuwac nad przebiegiem leczenia, bo trzeba pilnowac dat, terminow itd i jak ktos nie zna jezyka, to moze byc ciezko. Tu od razu jej pwoiedzieli, ze guz jest duzy, ale nie przerzucil sie, wiec szanse na wyzdrowienie sa bardzo duze. Nikt jej nie straszyl, mowili, ze jesli nie usuna guza calkiem, to w kazdym razie bardzo go zmniejsza a potem beda trzymac w ryzach tak, ze moze zyc spokojnie wiele lat. Nikt jej nie straszyl, a juz na pewno nie ukrywal przed nia, nie wypraszal z gabinetu itd. Cale leczenie trwalo bagatela 6 miesiecy. Lekarze sami byli bardzo zadowoleni, bo spodziewali sie, ze bedzie potrzeba iwecej niz 1 cykl naswietlan i chemii, zeby pozbyc sie guza. A okazalo sie, ze obumarl caly po jednej! Problem jest tylko w tym, ze po leczeniu sa pewne skutki uboczne. Naswietlanie trafia tez w zdrowa tkane, a po chorej zostaja blizny. I to boli, a ona jak czuje bol to mysli sobie, ze choroba nadal ja atakuje. Siedzi w domu i sie doluje. Teraz jestem w trakcie zalatwiania jej psychoterapii w osrodku dla osob po chorobach nowotworowych. Niektorzy jak wygraja z rakiem, to jakby narodzili sie na nowo, a inni niestety nie potrafia pozbyc sie stresu i strachu.

 

Niestety  ta   opowiesc  daje tez inne wnioski , smutne niestety .  Jak wyglada w polsce leczenie ludzi z rakiem ....  Pytanie czy zle trafiła czy wszędzie tak jest ... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, xD_ napisał:

Niestety  ta   opowiesc  daje tez inne wnioski , smutne niestety .  Jak wyglada w polsce leczenie ludzi z rakiem ....  Pytanie czy zle trafiła czy wszędzie tak jest ... 

Wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma 🙂 w Danii pomimo ze ludzie niby zyja zdrowo, biegaja, jezdza na rowerze, jedza eko warzya, jest duzo przypadkow raka. Wiecej niz srednio w Europie. Niektore badania wskazuja, ze to dlatego, ze w Danii je sie bardzo duzo miesa i nabialu a to zaczyna traktowac sie jako czynnik ryzyka. Inny problem jest taki, ze w Danii bogiem sa stystyki. A to znaczy, ze jesli dany typ raka wystepuje statystycznie po 50 roku zycia, to jesli masz 30 lat i wszystkie objawy, to i tak odesla Cie do domu z paracetamolem i mowiac, ze rak jest u Ciebie statystycznie niemozliwy. Takze leczenie tutaj jest na super poziomie, ale sama diagnostyka… to czasem dramat. 

W kazdym razie jesli mozesz, to nie brnij w to. Nie czytaj tego forum, bo zainspiruja Cie objawy innych, Jesli jeszcze nie jestes na zaawansowanym etapie i mozesz to po prostu olac i zyc dalej, to tak sprobuj zrobic. Wierz mi, szkoda marnowac czas na wymyslone choroby, bo moze sie okazac, ze przyszla jakas prawdziwa, a Ty nawet nie zdazyles sobie pozyc, bo siedziales w poczekalniach u lekarzy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.05.2019 o 17:59, Five_stars_brand napisał:

Ja to teraz mam jazdę na SM. Kiedy to się skończy. 

 

O, to to to! Jeszcze dwa tygodnie temu miałem schiza na zapalenie jelit (crohn albo Wrzodziejace). A teraz oprócz tego, że na SM to jeszcze na SLA (stwardnienie zanikowe boczne) a nawet na pląsawice Huthingtona (pomimo, ze to choroba dziedziczna).

 

Zaczeło się od skurczów mięsni przed zaśnięciem, a teraz pojawiają się skurcze już na całym ciele w normalny dzień. Ostatnio palce zaczeły mi się trząść i co za tym idzie mam wrażenie, że mięśnie są osłabione. Byłem u neurologa, który powiedział, że nie stwierdzono żadnych uszkodzonych nerwów i wysłał mnie do domu z receptą na picie magnezu 3 razy dziennie.  Może te trzęsące się palce są objawem tego, że zaczałem ćwiczyć w domu pompki, albo moją nerwicą?

A może jednak SM?  🤪

 

 

W przyszlym tyg, ide do psychiatry...

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×