Skocz do zawartości
Nerwica.com

przesadne zmartwianie się?


koszatniczka

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, dawno nie pojawiałam się na forum, z powodu znacznego ustąpienia nerwicy. Żyję normalnie, bez ataków paniki, bez psychoterapii i farmakoterapii, co do niedawna było nie do pomyślenia. Skończyłam 2 kierunki studiów z bardzo dobrym wynikiem, a bywało, że bałam się zajęć, siedzenia na nich. Jednak od pewnego czasu (studiowanie 2 kierunków na raz mnie wyczerpało) nie mam energii do działania, brak mi uśmiechu, nie chce mi się spotykać z ludźmi a co najgorsze - zamartwiam się wszystkim na zapas. Mam kochającego chłopaka, jesteśmy razem od prawie 1,5 roku, wszystko układa się świetnie. Jednak ciągle zamartwiam się... Jego rodzice są rozwiedzeni, a więc prawdopodobnie nasz związek skończy się podobnie, ja jestem dość mocno religijna on zdecydowanie mniej- na pewno wywoła to w przyszłości konflikty, jak poradzę sobie z wychowaniem dzieci w wierze... On lubi pewien trunek wiec ja już widzę jak za kilka lat jest alkoholikiem i nasze życie jest zrujnowane...Albo że zostawi mnie i ja już nikogo nie poznam... Nie wiem dlaczego tak się tym zamartwiam, boję się że mam powód i tylko chcę uspokoić swoje "sumienie". Oboje kochamy się, codziennie rozmawiamy przez tel, widujemy sie jak tylko możemy, ufamy sobie, czujemy sie razem szczęśliwi, lubimy rozmawiać, spedzać razem czas itd.- można wymieniać dalej. Jednak ja uczepiłam sie tych kilku rzeczy i jak zacznę zastanawiać sie nad zwiazek nie wiem co zrobić :( Jeszcze jak mama powiedziała kiedyś- on nie chodzi do kościoła- to nie jest chłopak dla Ciebie ;/ zdanie rodziców jest dla mnie bardzo ważne i takie słowa mnie tym bardziej przybijają :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczywiście, cały czas rozmawiamy, jednak niestety ja wciąż mam jakieś nowe "problemy". Mam koleżanki, które mają podobne sytuacje do mojej i jak z nimi rozmawiam to twierdzą, że nic nie jest przesądzone, że trzeba myśleć pozytywnie, że jak do tej pory było dobrze to dlaczego miałoby się zepsuć, że w żuciu niczego nie da się przewidzieć.... Jednak ja wciąż mam jakieś problemy... co gorsza przez kilka tygodni o tym nie myślę a potem męczy mnie to przez tydzień, myślę, analizuję, podejrzewam że wynika to z nerwicy lękowej także muszę umówić się na spotkanie ze specjalistą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

koszatniczka, Tak zrób skoro az tak Cię to męczy nie mozesz stale chodzić nakręcona bo w końcu nikt tego nie wytrzyma.Sama się męczysz ze soba do tego.

Ps.masz fajny nick :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

koszatniczka

 

Masz racje , nerwica lekowa potrafi namieszać w naszym życiu, ja cały czas walczę.Nie pozwól by Twoje przyszłe życie upadło przez chorobę,

życzę Tobie wytrwałości i mniej zamartwiania się, chociaż ja również należę do takich osób. Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

koszatniczka, Jeżeli chodzi o pewien trunek i Twoje obawy. Ludzie się zmieniają, ja przez 10 lat pracy byłem chodzącym "Wlewem Alkoholu" dzień w dzień, wieczór w wieczór, przyjmowaliśmy każdą ilość. Ledwo odszedłem z pracy koniec, ot tak sobie po prostu, nawet nie pamiętam jak alkohol smakuje i jak działa, tak już wiele lat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

koszatniczka, Przesadne zamartwianie się, tragizowanie, widzenie przyszłości w czarnych kolorach to objawy nerwicy lękowej. Jak sama napisałaś - byłaś przemęczona jednoczesnym studiowaniem na 2-ch kierunkach. Teraz potrzebujesz relaksu, wyciszenia...

 

Sprawę wychowania dzieci po katolicku powinniście omówić teraz i dojść do wspólnego konsensusu, by rozwiać Twoje niepokoje i wątpliwości. Życzę spokoju ducha :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jak zetknięcie się myśli chrześcijańskiej z islamem. Albo konfrontacja rodzimej wiary z głosem misjonarzy. Konflikt światopoglądowy. Różnie może wyjść. Nie zdziw się jak pewnego dnia samej ci będzie nie po drodze z Kościołem. Tak samo on cie może "nawrócić" jak ty jego. Też nigdy bym nie pomyślał, że skończę jako sceptyk religijny. A tak otwarcie broniłem wiary i jak to się unosiłem z tym że bez wiary nie można żyć. Coś w tym prawdy jest, bo po jej utracie żyje się smutniej. Ale sam tego nie wybrałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×