Skocz do zawartości
Nerwica.com

koszatniczka

Użytkownik
  • Postów

    65
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez koszatniczka

  1. dziękuję za Wasze słowa :) coś w tym jest, że ludzie się zmieniają, choć ja sądzę że w moim przypadku problem leży we mnie. Zamartwianie się jest moja domeną, nie znoszę tego lecz te myśli obsesyjne krążą wokół mnie stale... okropieństwo...
  2. oczywiście, cały czas rozmawiamy, jednak niestety ja wciąż mam jakieś nowe "problemy". Mam koleżanki, które mają podobne sytuacje do mojej i jak z nimi rozmawiam to twierdzą, że nic nie jest przesądzone, że trzeba myśleć pozytywnie, że jak do tej pory było dobrze to dlaczego miałoby się zepsuć, że w żuciu niczego nie da się przewidzieć.... Jednak ja wciąż mam jakieś problemy... co gorsza przez kilka tygodni o tym nie myślę a potem męczy mnie to przez tydzień, myślę, analizuję, podejrzewam że wynika to z nerwicy lękowej także muszę umówić się na spotkanie ze specjalistą...
  3. Witam, dawno nie pojawiałam się na forum, z powodu znacznego ustąpienia nerwicy. Żyję normalnie, bez ataków paniki, bez psychoterapii i farmakoterapii, co do niedawna było nie do pomyślenia. Skończyłam 2 kierunki studiów z bardzo dobrym wynikiem, a bywało, że bałam się zajęć, siedzenia na nich. Jednak od pewnego czasu (studiowanie 2 kierunków na raz mnie wyczerpało) nie mam energii do działania, brak mi uśmiechu, nie chce mi się spotykać z ludźmi a co najgorsze - zamartwiam się wszystkim na zapas. Mam kochającego chłopaka, jesteśmy razem od prawie 1,5 roku, wszystko układa się świetnie. Jednak ciągle zamartwiam się... Jego rodzice są rozwiedzeni, a więc prawdopodobnie nasz związek skończy się podobnie, ja jestem dość mocno religijna on zdecydowanie mniej- na pewno wywoła to w przyszłości konflikty, jak poradzę sobie z wychowaniem dzieci w wierze... On lubi pewien trunek wiec ja już widzę jak za kilka lat jest alkoholikiem i nasze życie jest zrujnowane...Albo że zostawi mnie i ja już nikogo nie poznam... Nie wiem dlaczego tak się tym zamartwiam, boję się że mam powód i tylko chcę uspokoić swoje "sumienie". Oboje kochamy się, codziennie rozmawiamy przez tel, widujemy sie jak tylko możemy, ufamy sobie, czujemy sie razem szczęśliwi, lubimy rozmawiać, spedzać razem czas itd.- można wymieniać dalej. Jednak ja uczepiłam sie tych kilku rzeczy i jak zacznę zastanawiać sie nad zwiazek nie wiem co zrobić Jeszcze jak mama powiedziała kiedyś- on nie chodzi do kościoła- to nie jest chłopak dla Ciebie ;/ zdanie rodziców jest dla mnie bardzo ważne i takie słowa mnie tym bardziej przybijają
  4. ja też na początku nerwice (miałam 13 lat) myślałąm o samobójstwie, kompletnie nie wiedziałąm co to jest nerwica, co mi jest ale wiedziałam ze fatalnie sieczujęi nie wytrzymam całego zycia w takim stanie, teraz wiem ze to mija ze można to wyleczyć i już nie mam takich myśli, tym bardziej że jestem osoboą wierzacą i myśl o samobójstwie dodatkowo mnie paraliżowała (strach przed piekłem).... teraz wiem ze to tylko lęki , nic mi nie będzie wiem ze udało mi sieto pokonać już 100 razy i za każdym razem jak wraca juz nie jest tak silne, bo ja jestem silniejsza....
  5. koszatniczka

    Zazdrość

    zgadzam sie z przedmówcami, że zazdroszczenie do niczego nie prowadzi, oczywiście kiedys też zazdrościłam ale teraz już tego nie robie bo wywoływało to we mnie negatywne myślenie, z ewszystkim sieukłada a mnie nie, że nerwica zmarnowała mi życie itp myślenie. teraz staram siecieszyć z tego ze innym cos wychodzi (co na przykład mnie ogranicza) i myśle sobie że te ograniczenia tak naprawde nie istnieja, że są wytworem mojej wyobraźni i gdybym chciałą robiłabym to samo, bo przecież też mogę to jest moje myślenie, choc zaznaczam że kiedys też zazdrosciłam ale dołowało mnie to jeszcze bardziej wiec odeszłam od tego typu myslenia
  6. Hej Mam pytanie do Wszystkich mających w/w uczucia... Jak sobie z nimi radzicie, czy macie jakies leki w zanadrzu którymi się wtedy ratujecie? Mnie napiecie i niepokój dopadają tylko w sytuacjach ktoych się boję, tak na co dzień jestem od nich wolna... Wiem że leki typu benzo uzależniają choć działają b. dobrze. Są jakieś inne leki, które nie uzalezniają a działaja na stany niepokoju?? Pozdrawiam!
  7. Kiedyś miałam takie obawy, dlatego chciałąm zeby całą noc ktos przy mnie czuwał i kontrolował czy żyję a w razie gdybym przestała oddychać to by zainterweniował... oczywiscie wszystko minęło jak rękąm odjął, śpię w dzien w nocy... dzieje się chyba tak dlatego że akurat lęk przed spaniem szybko skonfrontowałam z rzeczywistoscią i szybko przeszło, najgorzej "zamrażać lęk" i siez nim nie konfrontowac jak np. w przypadku leku przed ludźmi itp. ale troche zboczyłam z tematu , to tyle ! powodzenia!
  8. ja jestem śpiochem, kiedy mam wolne idę spać po północy (ale dlatego że mam taki styl zycia) i śpię do 10 , 11 (jakies 10, 11 h snu ); kiedy trzeba wstać na uczelnię rano to kłade się około 23 i wstaję o 6 rano. Kłopotów z zaśnięciem nie mam, szczególnie po ciężkim dniu, kiedyś budziłam sie w nocy z lękiem , teraz już nie [Dodane po edycji:] zapomnialam dodać, że nie biorę, ani nigdy nie brałam niczego na sen...
  9. chciałam zapytać o Wasze zdanie na temat doraźnego zażywania benzodiazepin w sytuacjach lękowych; wiem ze tego typu leki działają objawowo- nie usuwają przyczyn tylko objawy, nie są odpowiednie do stosowania długofalowego... ale moze to jedyna droga żeby pokonac lęk np. lęk wysokości, lęk przed wyjazdami a potem próbowac tych czynności bez leków, lub zmniejszając ich dawkę... problem w tym że w moim życiu mialąm okazje doświadczyć lęków z którymi musiaąłm się skonfrontować np. lęk przed zasypianiem, przed oddychaniem- (lęki z którymi trzeba sieszybko skonfronotwać, natychmiast wiec szybko przeszło, przestałam sietego bać tak szybko jak to się pojawiło); ale sa też lęki jak np. lęk przed wyjazdami z ktorymi się nie konfrontowałam przez długie lata bo nie było takiej koniecznosci, omijałam sytuacje lękowe a wiadomo że im dłuzej czegoś się boimy tym bardziej zaczyna pracować nasza wyobraźnia, moja już za te kilka dobrych lat zdążyła sie mocno napracować dlatego chcę gdzies wyjechać, daleko ale boję sie już na samą myśle ze mam opuścić dom na kilka dni i być z dala od niego; dlatego chcę się ratowac benzo, oczywiście tylko na czas wyjazdów....
  10. hej, nie wiem z czym powiązać swoją wczorajszą przygodę, ale proszę o radę bo troszkę sie zmartwiłam...(mam nerwicę lękową). jak już wczesniej pisalam pisałam bardzo lubię sport- spacery, pływanie, rower.... pokochałam intensywny styl życia, nie lubię siedzenia w domu. dietę tez mam zdrową (chce zachować szczupłą sylwetkę i generalnie chcę odżywiać sie zdrowo). ostatnio schudłam 5kg- przez soprt bo ciągle jestem w ruchu i nawet podobało mi się to bo teraz moja sylwetka jest git ale wczoraj jak zasypiłam położyłam ręke na biodrze i wyczułam wystające biodro... no wlasnie przeraziłam się że jestem na dobrej drodze do anoreksji, że zachoruję na bulimie albo na coś jeszcze innego... normalnie tak się wystraszyłam że potem jeszcze nie mogłam zasnąć przez dobrą godzinę z obawą że to już może anoreksja (cała sie spociłam choć nie było żadnego napadu lęku ani niczego takiego, ale wydaje mi sieze to jednak moja nerwica sie odezwala a nie zadna anoreksja bo przecież w anoreksji chyba nie ma czegostakiego jak obawy ze sieza dużo schudnęło??) tak siewkręciałm, że od razu wyobraziłam sobie siebie jak nie mogę niczego zjeść z obawy przed przytyciem, że poszłam do kuchni po brzoskwinie zeby to sprawdzić.... przy okazji napiłam sie melisy i poszłam spać... dziś wstalam i tak samo bałam sie ze moze to już anoreksja , jakiś lęk przed jedzeniem i zrobiłam sobie śniadanie z "duszą na ramieniu" że nie będę w stanie tego zjeść (bo mam jakiś lęk przed przytyciem, choć nie wydaje mi się żeby był) ale spokojnie zjadłam , nic sie nie działo, potem ciastko bo jeszcze zostało z urodzin prosze o radę, bo mnie to wygląda na nerwicę a nie na anoreksje albo bulimie mimo wszystko , tylko chcę uslyszec jakieś obiektywne głosy :) dodam jeszcze że dzisaij na przykład zjadłam więcej niż do tej pory z obawy żeby "oszukać lęk", żeby sobie uświadomic ze to nie anoreksja; nawet będąc dziś u przyjaciółki zjadłam ciastko na które nie miałam ochoty, bo jakbym odmówiła to bym sie zaczęła zastanwiać dlaczego odmówiłam, ze to pewnie jakieś zaburzenie odżywiania i jem wiecej niz do tej pory, chociaz sie nie objadam . czy według Was to nerwica?? np. dzis w nocy byłam strasznie przerażona, ale na przykłąd teraz już ta obawa o te zaburzenia jest mniejsza, zjadłąm kolacje i sie nei zastanwiam nad tym, moze to jednorazowy wybryk?? boję sie tylko żeby to nie był kolejny lęk który sie bedzie ciagnął latami... już doszło do tego ze nie chce wychodzic na rower zeby przypadkiem nie schudnąć bardziej , jakaś paranoja, ale mam nadzieje ze tak szybko jak to siezaczęło tak szybko zniknier, bo generalnie chodzi w tym wszystkim o to , że boje sie ze wejdę na ściezke anoreksji któa zaczyna sie od chudniecia....
  11. hej, nie wiem z czym powiązać swoją wczorajszą przygodę, ale proszę o radę bo troszkę sie zmartwiłam...(mam nerwicę lękową, o anoreksji, bulimii wiem niewiele, tyle co z gazet, telewizji). jak już wczesniej pisalam w innej zakładce bardzo lubię sport- spacery, pływanie, rower.... pokochałam intensywny styl życia, nie lubię siedzenia w domu. dietę tez mam zdrową (chce zachować szczupłą sylwetkę i generalnie chcę odżywiać sie zdrowo). ostatnio schudłam 5kg- przez soprt bo ciągle jestem w ruchu i nawet podobało mi się to bo teraz moja sylwetka jest git ale wczoraj jak zasypiłam położyłam ręke na biodrze i wyczułam wystające biodro... no wlasnie przeraziłam się że jestem na dobrej drodze do anoreksji, że zachoruję na bulimie albo na coś jeszcze innego... normalnie tak się wystraszyłam że potem jeszcze nie mogłam zasnąć przez dobrą godzinę z obawą że to już może anoreksja (cała sie spociłam choć nie było żadnego napadu lęku ani niczego takiego, ale wydaje mi sieze to jednak moja nerwica sie odezwala a nie zadna anoreksja bo przecież w anoreksji chyba nie ma czegostakiego jak obawy ze sieza dużo schudnęło??) tak siewkręciałm, że od razu wyobraziłam sobie siebie jak nie mogę niczego zjeść z obawy przed przytyciem, że poszłam do kuchni po brzoskwinie zeby to sprawdzić.... przy okazji napiłam sie melisy i poszłam spać... dziś wstalam i tak samo bałam sie ze moze to już anoreksja , jakiś lęk przed jedzeniem i zrobiłam sobie śniadanie z "duszą na ramieniu" że nie będę w stanie tego zjeść (bo mam jakiś lęk przed przytyciem, choć nie wydaje mi się żeby był) ale spokojnie zjadłam , nic sie nie działo, potem ciastko bo jeszcze zostało z urodzin prosze o radę, bo mnie to wygląda na nerwicę a nie na anoreksje albo bulimie mimo wszystko , tylko chcę uslyszec jakieś obiektywne głosy bo jak wiadomo osoby które cierpią na w/w zaburzenia więdza na pewno wiecej niz ja mająca nerwicę lękowa....
  12. hej, nie wiem z czym powiązać swoją wczorajszą przygodę, ale proszę o radę bo troszkę sie zmartwiłam...(mam nerwicę lękową). jak już wczesniej pisalam pisałam bardzo lubię sport- spacery, pływanie, rower.... pokochałam intensywny styl życia, nie lubię siedzenia w domu. dietę tez mam zdrową (chce zachować szczupłą sylwetkę i generalnie chcę odżywiać sie zdrowo). ostatnio schudłam 5kg- przez soprt bo ciągle jestem w ruchu i nawet podobało mi się to bo teraz moja sylwetka jest git ale wczoraj jak zasypiłam położyłam ręke na biodrze i wyczułam wystające biodro... no wlasnie przeraziłam się że jestem na dobrej drodze do anoreksji, że zachoruję na bulimie albo na coś jeszcze innego... normalnie tak się wystraszyłam że potem jeszcze nie mogłam zasnąć przez dobrą godzinę z obawą że to już może anoreksja (cała sie spociłam choć nie było żadnego napadu lęku ani niczego takiego, ale wydaje mi sieze to jednak moja nerwica sie odezwala a nie zadna anoreksja bo przecież w anoreksji chyba nie ma czegostakiego jak obawy ze sieza dużo schudnęło??) tak siewkręciałm, że od razu wyobraziłam sobie siebie jak nie mogę niczego zjeść z obawy przed przytyciem, że poszłam do kuchni po brzoskwinie zeby to sprawdzić.... przy okazji napiłam sie melisy i poszłam spać... dziś wstalam i tak samo bałam sie ze moze to już anoreksja , jakiś lęk przed jedzeniem i zrobiłam sobie śniadanie z "duszą na ramieniu" że nie będę w stanie tego zjeść (bo mam jakiś lęk przed przytyciem, choć nie wydaje mi się żeby był) ale spokojnie zjadłam , nic sie nie działo, potem ciastko bo jeszcze zostało z urodzin prosze o radę, bo mnie to wygląda na nerwicę a nie na anoreksje albo bulimie mimo wszystko , tylko chcę uslyszec jakieś obiektywne głosy :
  13. U mnie to samo, tylko rodzice wiedzą, cholera nawet przyjaciołom nie powiedziałam ... źle mi z tym ale wolę żyć tak jak kiedyś - bez nerwicy, nie chce żeby ktoś wiedział bo teraz żyję jak zdrowy człowiek (tzn. nie robię tego czego się boje ale znajduję wymówki i żyję dalej a ludzie wokół mnie niczego się nie domyślają...) [Dodane po edycji:] wnioski: nie zadawać się ze zdrowymi, bo nas nie zrozumieją. nie zadawać się z chorymi, bo tylko pogorszą nasz stan. mówią że najwięcej bólu może nam zadać drugi człowiek ale zdecydowanie najgorszym bólem jest samotność...
  14. już od dłuższego czasu nie biorę nic bo właściwie nie ma takiej potrzeby, kiedys był Asertin, benzo też nigdy nie brałam bo szczerze to boję się (moze to glupie) że mi nie pomoze przy silnym lęku a traktuję go jak ostatnią deske ratunku- zawsze pocieszam się że mam to benzo obok i jakby coś siedziało to mnie uratuje ale boję sie wypróbowac czy rzeczywiscie pomoze tak jak sobie to wyobrażam.... i tak nigdy go nie wzięlam i zawsze udaje się bez niego; co ciekawe napadów paniki nie mam na wyjazdach- jeszcze ani razu w życiu mi sie nie zdarzyło że będąc poza domem na wycieczce/wczasach dostałąm ataku (kiedy jeszcze pojawiały się to zawsze mialy miejsce w domu, więc teoretycznie nie powinnam bać sie wyjazdów- jest jednak inaczej...)
  15. hej, mam do Was pytanie, otóż jak już wiele razy podkreślałam boje się wyjazdów. Mam nawet na tę okazje zapisany Lorafen, który mam brac będąc na wyjeździe kiedy atak będzie tak duży że będzie to ostatecznosc żeby wziąc to świństwo... jednak czasem pojawia sie anpięcie tak duze że nie da sie normalnie funkcjonować, tracę ochotę do zabawy i najchetniej znalazłabym sie w domu; nie jest to jednak napad paniki bo już od dawna ich nie mam a nie chcę też ratować sie tak silnym Lorafenem... jak sądzicie co wtedy można robić|? brać ten Lorafen? czy moz eratowac sie ziołowymi preparatami czy przeczekać to ?? już sama nie wiem bo jak mialo być brane w ostatecznosci to się tego chcę trzymać , bo wiem ze akurat to benzo jest wyjatkowo "wredne" ;p
  16. Sama mam 21 lat i nigdy nie mialam chłopaka, mimo bardzo wielu znajomych facetów; nie wiem z czego to wynika, do niesmiałych nie należe , do brzydkich też nie (oj ta moja skromność, ale myśle ze jestem obiektywna ;P ) więc rozumiem co czujesz, bo wszyscy wokól kogos mają tylko nie ja, nawet jak juz coś zaczyna sie układac to sie psuje zanim się zaczęło... moze to moja wina? sama nie wiem z czego to wynika... jest kilku facetów którzy obecnie staraja sie mnie zaprosić na kawę, do siebie itp. (jeden nawet wysłał mi kwiaty ;P) ale ja do nich nic nie czuję.... Ci którzy mi się podobają to nie zwracaja na mnie uwagi...
  17. sport (począwszy od spaceru a skończywszy na jeździe konnej), przyjaciele, rozmowy z ludźmi, komputer, zrobienie czegoś przyjemnego dla siebie (np. relaksujaca kąpiel, zakupy), psychoterapia, obowiazki zwiazane z pracą, studiami, domowe porządki+praca w ogródku, ulubiona muzyka, pokonywanie przeszkód.... sporo tego, ale odkad wychodze na prostą pokochałam życie na nowo i potrafię czerpać z niego radość, bo wie ze choćby nerwica znów wróciła ze zdowojona siłą to pokonam ją jak juz wiele razy mi sieto udało, a jak nerwica "wie" ze zostanie przeze mnie pokonana to nawet nie próbuje atakowac ;p
  18. koszatniczka

    Sny

    Jak wiadomo, sny wiążą sie z naszymi obawami, pragnieniami. Kiedy śnimy nasza podświadomość otwiera się i dzięki interpretacji snu możemy dowiedzieć się czego tak naprawdę boimy się, z czego wynikaja nasze lęki. Bardzo często śni mi sie (choć teraz już rzadziej) że chce biec, być moze uciekać ale nogi odmawiają posłuszeństwa, nie mogę sieruszyć z miejsca, albo biegnę ale nie mogę pokonać oporu i poruszma sie bardzo wolno mimo włożonego wysiłku (szczerze nie wiem dlaczego akurat to mi się kiedyś śniło bo tak jak mówię teraz już prawie wcale ten motyw nie występuje), śnią mi się także wycieczki, wczasy, podróże (boję sie tego bardzo, ze na wyjeździe coś się stanie że będę z dala od bezpiecznego domu, wiec rozumiem skąd ten sen, choć w czasie snu wyjazd zawsze jest udany), kolejny sen to fakt że jestem w ciąży i rozpacz z tego powodu. To są najczestsze motywy, oczywiscie zdarza się też sen na temat bieżacych spraw np. kolokwium na uczelni itp. A Wy jakie macie sny? Rozumiecie ich znaczenie??
  19. długotrwały stres może prowadzić do nerwicy, a sama nerwica jest jakby skutkiem stresu; nerwica wymaga leczenia , stres może ustąpić w kilka chwil po zastosowaniu np. metod relaksacyjnych bądź też sytuacji stresowej; w nerwicy występują lęki, fobie- w stresie nie; stres nie niesie za soba żadnych napadów paniki, natomiast w nerwicy można mówić o napadach paniki, derealizacji itp., nerwica to zaburzenie (nie choroba!) a stres to reakcja organizmu na sytuację stresującą, i co najważniejsze w nerwcy boimy sie rzeczy które w rzeczywistosci nie są realnym zagrozeniem dla nas a w stresie czesto jest tak ze boimy sie czegos co jest dla nas jakimś tam zagrozeniem np. utrata pracy, gdy nie oddamy pracy na czas, terminy nas "gonią " itp.; co do podobieństw: uderzenia gorąca, pocenie się, drżenie rąk, suchość w ustach, możliwa bezsenność, brak koncentracji, pogorszenie nastroju...
  20. koszatniczka

    Przemawianie

    oczywiście, że moze ale nie wiadomo czy nauczycielka będzie respektowała taki rodzaj zwolnienia, poza tym lepiej z nią porozmawiać i powiedzieć o tym co Cię dręczy, ale mimo wszystko uważam ze ucieczka nie jest dobrym sposobem na lęki, lepiej uporać siez tym niż uciekac przed tym. prawdopodobnie cierpisz na nerwicę lękowa i być moze na fobie społeczną dlatego czym prędzej wybierz sie do psychiatry i psychologa na terapię: ten pierwszy zapisze Ci leki dzięki ktorym objawy zmniejszą się a psycholog poproawdzi z Toba terpiedzieki której pokonasz nerwicę i fobię tak jak mnie sieto udało zrobić ( kiedys miałam to samo co Ty, jak masz ochotę to wejdź sobie na moje posty i poszukaj w nich bo opisuję dosć dokładnie jak sobie z tym radziłam, o lepszych i gorszych chwilach:) ) będzie ok !
  21. Jesteście osobami odważnymi?? Chodzi mi o codzienne czynnosci, codzienne zwykłe życie, nie o bojaźń przed tym co wynika z nerwicy. bo ja jestem osobą bardzo odważną, inni też to zauważają i niektorzy dziwą sie skad u mnie ta nerwica; niesamowitym jest to że potrafie wykonać czynności ktore dla innych, zdrowych ludzi są źródlem strresu; zadałam to pytanie na początku ponieważ odwaga kłóci siez nerwicą ( moze mi sie wydaje ale takie odnosze wrazenie); na swój przykład mogę podać chociażby zjeżdżanie na kolejkach, zjeżdżalniach na basenach (nie wywołuje to u mnie żadnych emocji, wrećz jest nudne), szybka jazda samochodem, czasem zdarza się nawet przekroczenie dozowlonej prędkosci, jazda samej w lesie, skoki do wody, odwaga w wypowiadaniu swojego zdania, czasem nawet zanegowanie zdania innej osoby powszechnie uważanej w środowisku jako autorytet... duzo tego by sie znalazlo, nie wiem czy ta odwaga tkwila we mnie zawsze czy nauczyłam sie jej podczas terapii (o ile można nauczyć sie bycia odważnym) może macie jakieś refleksje na ten temat?? chętnie poczytam :)
  22. Chciałabym zapytać Was i poradzic sie co mam zrobić z tą negatywną emocją... Wiem ze problem tkwi we mnie, bo od jakiegos czasu czuję stagnacje- czuję, ze się nie rozwijam tzn. studiuję, ale uważam ze studia które robie są nie dla mnie, a ja jestem zbyt inteligentna na takie cos( wiem ze brzmi to tak jakbym sie wywyzszała, ale tak czuję, przepraszam jeśli kogos uraziłam ale to chyba naleciałość z dzieciństwa- ukształtowano mnie w poczuciu że jestem ponadprzecietna- stąd też później rozwinęła sie moja nerwica, bo nie umiałąm sprostać oczekiwaniom najpierw rodziców a póżniej swoich...), poza tym robię coś czego nie czuję, studia są bardzo interesujace ale praca w tym zawodzie to kompletna porażka... dlatego zaraz po licencjacie chcę zmienić kierunek studiów, bo to co robię teraz bardziej mnie frustruje niż zadowala... dlatego kiedy ktos z moich bliskich dostaje sie na wymarzone studia lub na te które ja składałam papiery i sienie dostałam czujeniesmaowitą zazdrosć /zawisć (nigdy nikomu niczego nie zazdroszczę tylko w tmy jednym przypadku to odczuwam i czuję sie z tym PODLE ;( ) są ludzie bogatsi, piekniejsi ok, ale to że są na lepszych studiach i robią w zyciu to czego pragną dobija mnie:( ;wiem problem jest we mnie ale czuję się z tym źle bo szczęscie przyajciół nie powoduje u mnie tego samego uczucia... proszę Was o radę, zdanie bo cierpięod kilku lat na nerwicę lękową i nie chcę tego problemu "wsuwać" do podświadomości zeby jakieś kolejne lęki z tego nie powstały.... najgorsze jest to że brzydzę sie samej siebie bo sama nie lubię ludzi zawistnych, zazdrosnych, sama też niczego nigdy nie zazdrościłam tylk otej jedenj rzeczy...
  23. Chciałabym zapytać Was i poradzic sie co mam zrobić z tą negatywną emocją... Wiem ze problem tkwi we mnie, bo od jakiegos czasu czuję stagnacje- czuję, ze się nie rozwijam tzn. studiuję, ale uważam ze studia które robie są nie dla mnie, a ja jestem zbyt inteligentna na takie cos( wiem ze brzmi to tak jakbym sie wywyzszała, ale tak czuję, przepraszam jeśli kogos uraziłam ale to chyba naleciałość z dzieciństwa- ukształtowano mnie w poczuciu że jestem ponadprzecietna- stąd też później rozwinęła sie moja nerwica, bo nie umiałąm sprostać oczekiwaniom najpierw rodziców a póżniej swoich...), poza tym robię coś czego nie czuję, studia są bardzo interesujace ale praca w tym zawodzie to kompletna porażka... dlatego zaraz po licencjacie chcę zmienić kierunek studiów, bo to co robię teraz bardziej mnie frustruje niż zadowala... dlatego kiedy ktos z moich bliskich dostaje sie na wymarzone studia lub na te które ja składałam papiery i sienie dostałam czujeniesmaowitą zazdrosć /zawisć (nigdy nikomu niczego nie zazdroszczę tylko w tmy jednym przypadku to odczuwam i czuję sie z tym PODLE ;( ) są ludzie bogatsi, piekniejsi ok, ale to że są na lepszych studiach i robią w zyciu to czego pragną dobija mnie:( ;wiem problem jest we mnie ale czuję się z tym źle bo szczęscie przyajciół nie powoduje u mnie tego samego uczucia... proszę Was o radę, zdanie bo cierpięod kilku lat na nerwicę lękową i nie chcę tego problemu "wsuwać" do podświadomości zeby jakieś kolejne lęki z tego nie powstały.... najgorsze jest to że brzydzę sie samej siebie bo sama nie lubię ludzi zawistnych, zazdrosnych, sama też niczego nigdy nie zazdrościłam tylk otej jedenj rzeczy...
  24. Witam, zastanawiając sie nad moja nerwicą lękową dochodzę do przeróżnych wniosków... z każdym dniem czuję się co raz lepiej , widze efekty swojej determinacji, terapii :) jakieś pół roku temu uświadomiłam sobie ze niektóre z moich lęków zniknęła mianowicie : lęk przed zyciem, przed śmiercią, przed jazdą autem z jakimiś ludźmi w obawie ze dostanę ataku po drodze, przed ludźmi, przed wystąpieniami publicznymi, przed nawiązywaniem kontaktów, przed chorobami, przed oglądaniem własnego ciala w obawie że wykryję jakąś chorobę.... duzo tego było, teraz nie zostało po tym śladu :) po jakimś czasie uświadomiłam sobie że jestem całkiem inną osobą: odważna, pewna siebie, kiedys zakompleksiona (wyjście na basen ze znajomymi? obawa ze musze pokazać sie w samym stroju powodowała niezadowolenie z wyjscia i wymyślanie wymówek, teraz jestem pewna swojego ja, często chodzę na basen i jestem dumna ze swego ciała- naprawdę nie wiem dlaczego kiedys tak bardzo się go wstydziłam, mimo ze prawie w ogóle się nie zmieniło ), chętnie wyrażam swoje zdanie nawet na forum, czuję sie pewnie w kazdej grupie, wiem że wyrażając własne zdanie najwyżej ktos mnie odrzuci- ale co z tego?? widac nie jest w stanie mnie zaakceptować więc po co wiązać sie z kimś takim?, jestem bardziej aktywna (kino, teatr, basen, spotkania z przyjaciólmi, kręgle, spacery, rower, studia, radość z życia....); został tylko jeden jedyny lęk , o którym już wiele razy pisałam : lęk przed wyjazdami i wlasnie tego dotyczy temat mojego postu... mianowicie wyjechałam 200 km od domu,wczoraj wróciłam i co się stało? NIC! ZUPEŁNIE NIC! przed wyjazdem spokojnie spalam, zero stresu, w podróży małe napięcie ale szybko przeszło jak włożyłam sobie mp3 do uszu, podczas wyjazdu tylko w kościele źle się poczułam ale miałam ostatnio miałam nerwowy okres, potem wszystko było ok, zero stresu lęku niczego! dzis śniło mi ise że jadę do Grecji, dojechałam na miejsce i we śnie też sie nie bałam, jak wiadomo podczas snu podświadomość się otwiera; pokazuje nam sieto czego się boimy lub to czego bardzo chcemy… kiedys też miałam takie sny ale podczas nich wiedziałam o swojej nerwicy, jakoś dziwnie czułam się na tym wyjeździe- a dzisiejszej nocy czułam się w pełni zdrowa! Niesamowite uczucie, takie jak na jawie jak wtedy gdy przełamałam obawę przed nawiązywaniem kontaktów lub też wystąpieniami publicznymi  to samo uczucie! Ostatnio nawet sama prowadziłam samochód te 200km więc nie brałam żadnych środków uspokajających, nawet tych ziołowych- kiedyś wspomagałam się melisa, nerwobonisolem który jest na alkoholu więc wyklucza się po tym jazdę autem…. I co więcej mam chęć i większą odwagę jechac dalej niż te 200km; jednak jest pewien problem, bo przez 8 lat (to więcej niż 1/3 mojego życia) nie wyjechałam dalej niż 300 km, więc zdążyłam siedo tego przyzwyczaić, traktowac moja przypadłość jak cos normalnego i zdążyłam się z tym dosłownie zżyć…naprawdę dziwne uczucie) dlatego wydaje mi się że mój lęk przed wyjazdami zelżał, może całkowicie się go już pozbyłam ale jakoś cos mnie trzyma w domu… Może przyzwyczajenie? Może ten lęk nie do końca „wyleczony”, proszę napiszcie co o tym sądzicie. P.S. Dostałam 2 prywatne wiadomości, odpisałam na nie ale nie da się ich wysłać (tzn. zapisały się w zakładce – wysłane , niedostarczone i tak już od tygodnia tam są….moze ktos wie co z nimi zrobić żeby je wysłać?
  25. Witam, zastanawiając sie nad moja nerwicą lękową dochodzę do przeróżnych wniosków... z każdym dniem czuję się co raz lepiej , widze efekty swojej determinacji, terapii :) jakieś pół roku temu uświadomiłam sobie ze niektóre z moich lęków zniknęła mianowicie : lęk przed zyciem, przed śmiercią, przed jazdą autem z jakimiś ludźmi w obawie ze dostanę ataku po drodze, przed ludźmi, przed wystąpieniami publicznymi, przed nawiązywaniem kontaktów, przed chorobami, przed oglądaniem własnego ciala w obawie że wykryję jakąś chorobę.... duzo tego było, teraz nie zostało po tym śladu :) po jakimś czasie uświadomiłam sobie że jestem całkiem inną osobą: odważna, pewna siebie, kiedys zakompleksiona (wyjście na basen ze znajomymi? obawa ze musze pokazać sie w samym stroju powodowała niezadowolenie z wyjscia i wymyślanie wymówek, teraz jestem pewna swojego ja, często chodzę na basen i jestem dumna ze swego ciała- naprawdę nie wiem dlaczego kiedys tak bardzo się go wstydziłam, mimo ze prawie w ogóle się nie zmieniło ), chętnie wyrażam swoje zdanie nawet na forum, czuję sie pewnie w kazdej grupie, wiem że wyrażając własne zdanie najwyżej ktos mnie odrzuci- ale co z tego?? widac nie jest w stanie mnie zaakceptować więc po co wiązać sie z kimś takim?, jestem bardziej aktywna (kino, teatr, basen, spotkania z przyjaciólmi, kręgle, spacery, rower, studia, radość z życia....); został tylko jeden jedyny lęk , o którym już wiele razy pisałam : lęk przed wyjazdami i wlasnie tego dotyczy temat mojego postu... mianowicie wyjechałam 200 km od domu,wczoraj wróciłam i co się stało? NIC! ZUPEŁNIE NIC! przed wyjazdem spokojnie spalam, zero stresu, w podróży małe napięcie ale szybko przeszło jak włożyłam sobie mp3 do uszu, podczas wyjazdu tylko w kościele źle się poczułam ale miałam ostatnio miałam nerwowy okres, potem wszystko było ok, zero stresu lęku niczego! dzis śniło mi ise że jadę do Grecji, dojechałam na miejsce i we śnie też sie nie bałam, jak wiadomo podczas snu podświadomość się otwiera; pokazuje nam sieto czego się boimy lub to czego bardzo chcemy… kiedys też miałam takie sny ale podczas nich wiedziałam o swojej nerwicy, jakoś dziwnie czułam się na tym wyjeździe- a dzisiejszej nocy czułam się w pełni zdrowa! Niesamowite uczucie, takie jak na jawie jak wtedy gdy przełamałam obawę przed nawiązywaniem kontaktów lub też wystąpieniami publicznymi  to samo uczucie! Ostatnio nawet sama prowadziłam samochód te 200km więc nie brałam żadnych środków uspokajających, nawet tych ziołowych- kiedyś wspomagałam się melisa, nerwobonisolem który jest na alkoholu więc wyklucza się po tym jazdę autem…. I co więcej mam chęć i większą odwagę jechac dalej niż te 200km; jednak jest pewien problem, bo przez 8 lat (to więcej niż 1/3 mojego życia) nie wyjechałam dalej niż 300 km, więc zdążyłam siedo tego przyzwyczaić, traktowac moja przypadłość jak cos normalnego i zdążyłam się z tym dosłownie zżyć…naprawdę dziwne uczucie) dlatego wydaje mi się że mój lęk przed wyjazdami zelżał, może całkowicie się go już pozbyłam ale jakoś cos mnie trzyma w domu… Może przyzwyczajenie? Może ten lęk nie do końca „wyleczony”, proszę napiszcie co o tym sądzicie. P.S. Dostałam 2 prywatne wiadomości, odpisałam na nie ale nie da się ich wysłać (tzn. zapisały się w zakładce – wysłane , niedostarczone i tak już od tygodnia tam są….moze ktos wie co z nimi zrobić żeby je wysłać?) Pozdrawiam!
×