Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość unikająca (lękliwa)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

no i nieodpowiedzialność jest wygodniejsza
słuszna uwaga, wiele ludzi nawet tzw normalnych nie lubi brać odpowiedzialności za siebie, ale jednak większość to robi a ja dla własnej wygody tego unikam bo odpowiedzialność wiąże się jednak z pracą nad sobą, działaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedzialność? Kiedyś uważałam się za odpowiedzialną, obowiązkową, ale to tak bez większego powodu. Nie wydawało mi się, żebym była nieodpowiedzialna, bo i nie było sytuacji, które by to zweryfikowały.

 

A przyznawanie się do błędów? Staram się przyznawać do jakiś drobnych pomyłek w pracy, bo wiem że ktoś mi wyjaśni jak powinnam zrobić i jest mi lżej i okazuje się, że nic strasznego się nie stało. Jeśli chodzi o jakieś poważniejsze rzeczy to... trudno mi przytoczyć jakieś przykłady, myślę o tym słowie - "odpowiedzialność", powtarzam sobie, ale jest mi jakieś obce, chyba tak bardzo jej unikam i ciężko mi z czymś połączyć.

 

Nie wiem, czasem ciężko mi połączyć jakieś pojęcie (uczucie, emocję) z sytuacją... Bardzo bym chciała, ale nie umiem.

 

Czasem mama mi wykrzykuje, że jestem nieodpowiedzialna, jakby to była obelga i jakbym o tym nie wiedziała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

słuszna uwaga, wiele ludzi nawet tzw normalnych nie lubi brać odpowiedzialności za siebie, ale jednak większość to robi a ja dla własnej wygody tego unikam bo odpowiedzialność wiąże się jednak z pracą nad sobą, działaniem.

U mnie taką chęć bycia wygodnickim być może zaszczepiła babcia i częściowo matka; a być może nikt, tylko wynika to po prostu z mojego charakteru.

 

Natomiast lęk zaszczepił ojciec i częściowo matka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie, unikać odpowiedzialności i wyzwań jest łatwiej, to z reguły najprostsze wyjście z problemu, ucieczka. Ale kiedy robi się to notorycznie, przez całe życie jak ja, wtedy człowiek przestaje żyć, zaczyna egzystować, trwać. Bez ambicji, planów czy marzeń, życie staje się puste i prawdę mówiąc bezcelowe. I takie właśnie jest moje życie. Uciekam od trudności unikając ich, ale robię to kosztem braku życia. Czekam tylko nie wiadomo na co, omija mnie wszystko to co dzieje się w życiu normalnych ludzi. Do tego zwyczajnie mi się nic nie chce, na niczym nie zależy, i nie wiem już czy bardziej się życia boję czy po prostu nie chce mi się żyć. Przypuszczalnie jedno i drugie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedzialność? Kiedyś uważałam się za odpowiedzialną, obowiązkową, ale to tak bez większego powodu. Nie wydawało mi się, żebym była nieodpowiedzialna, bo i nie było sytuacji, które by to zweryfikowały.

A mnie to nie wiem, czy da się jednoznacznie określić czy jestem odpowiedzialny czy nieodpowiedzialny, bo z jednej strony unikam odpowiedzialności, a z drugiej strony gdy nie mam innego wyjścia, to staram się sprostać jej perfekcyjnie, więc nie wiem.

 

A przyznawanie się do błędów? Staram się przyznawać do jakiś drobnych pomyłek w pracy, bo wiem że ktoś mi wyjaśni jak powinnam zrobić i jest mi lżej i okazuje się, że nic strasznego się nie stało.

Ja mam tak, że z jednej strony boję się przyznać do błędów, pomyłek; ale z drugiej strony boję się też do tego nie przyznać, że i tak się wyda. Nie lubię popełniać jakichkolwiek błędów i gdy tylko jest to możliwe to unikam robienia rzeczy, w których można popełnić jakiś błąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że nikogo nie urażę, chciałabym tylko zwrócić uwagę na jedną rzecz. Piszecie o tym, kto w was zaszczepił lęk przed porażką, co w rezultacie doprowadziło do lęku przed odpowiedzialnością. Ale to jest chyba najbardziej klasyczny przykład zrzucania odpowiedzialności ;) Może macie rację, może wasi rodzice popełniali błędy w wychowaniu. Ale teraz, gdy jesteście dorośli i świadomi, możecie wybierać swoje reakcje. Wiem bardzo dobrze, że trudno przełamać te schematy, bo nie tak dawno nie brałam odpowiedzialności kompletnie za nic, ale wiem jedno. Pierwszy krok przejęcia kontroli, to właśnie uznanie szczerze przed sobą, że to mój wybór, że zrzucam odpowiedzialność. To nie jest wina innych.

Moglibyśmy iść grupką i zwyzywać od debili jakiegoś człowieka, ale jeśli będzie samoświadomy to nie da nam z sobą robić, co tylko chcemy. A tym jest właśnie zrzucanie odpowiedzialności, oddawaniem swojego życia. Tak, jak pisze depas, nie zrealizuje się kompletnie żadnych planów z takim nastawieniem. Bo zwyczajnie nie podejmuje się w takim układzie działania.

 

Ja u siebie rozpoznawałam przez jakiś czas osobowość zależną. Z różnych przczyn wydaje mi się, że nie potrafię powiedzieć, co jest dla mnie w życiu ważne. Ważni są ludzie, więc od nich przejmowałam zachowania i plany na życie. Potrafię czasami po prostu ukraść komuś duży kawałek światopoglądu, przejąć sposób myślenia. Udało mi się trochę krętą drogą z tego wyjść i muszę wam powiedzieć jedno. DLA WAS, dla teraźniejszych wersji was branie odpowiedzialności jest przerażające. Magia polega na tym, że w momencie, gdy zaczynacie kontrolować życie, zmieniacie się. Zmieniacie się właśnie w kwestii tego, co uznajecie za stresujące, co uznajecie za wymagające. To nie jest tak, że gdybyście zaczęli być odpowiedzialni, musielibyście się codziennie zmagać z niechęcią i strachem. Kiedyś też miałam schemat "będę za to odpowiedzialna i będę się codziennie stresowała, to nie na moje nerwy". Ale uwierzcie mi, w tym miejscu nie jest tak źle, jak myślałam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wysłowiona, racja, ja tam czasami ponarzekam na innych, ale wiem że już od dawna jestem dorosły i powinienem wziąć za siebie odpowiedzialność a nie szukać winy u innych czy w dzieciństwie. Takie analizowanie przeszłości za którym nie idą żadne konstruktywne działania mija się w ogóle z celem. No ale póki co mimo jako takiej świadomości od wielu lat stoję w miejscu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wysłowiona, masz rację. Ale ja o tym wszystkim pisze, by właśnie przeanalizować swoje zachowanie, wyciągnąć jakieś wnioski i zmienić coś. Dorosła jestem od niedawna ;) i jeszcze nie do końca wszystkiego świadoma.

Ja u siebie rozpoznawałam przez jakiś czas osobowość zależną. Z różnych przczyn wydaje mi się, że nie potrafię powiedzieć, co jest dla mnie w życiu ważne. Ważni są ludzie, więc od nich przejmowałam zachowania i plany na życie. Potrafię czasami po prostu ukraść komuś duży kawałek światopoglądu, przejąć sposób myślenia. Udało mi się trochę krętą drogą z tego wyjść i muszę wam powiedzieć jedno. DLA WAS, dla teraźniejszych wersji was branie odpowiedzialności jest przerażające. Magia polega na tym, że w momencie, gdy zaczynacie kontrolować życie, zmieniacie się.

 

Ja się właśnie tak zachowuję - przejmuję światopogląd od innych ludzi, np. od osoby, którą lubi ktoś na kim mi zależy, bo wydaje mi się, że wtedy i mnie polubi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kur*a biore leki (paro i opipramol) i nic. Psychoterapia (3 spotkania) i tez jakos nie widze, jak nastepne spotkania beda wygladac. Czuje sie zle. Szczerze mowiac to nawet nie wiem co mi jest. Ale lęki mnie dobijają

 

nie chcę Cię zmartwić ale te trzy spotkania to dopiero kropla w morzu potrzeb, ja jestem po 8 latach psychoterapii z jedynie 1,5 roczną przerwą, pierwsze efekty były po roku. Prawda jest taka że przy zaburzeniach osobowości jest tylko jedna naprawdę skuteczna droga tzn psychoterapia (psychodynamiczna) a mimo to dalej mam wiele trudności chociaż masę rzeczy rozwiązałem. Leki na nasze problemy w zasadzie można traktować doraźnie na poprawę samopoczucia tu i teraz.

 

 

 

 

jeśli chodzi o dochodzenie przyczyn to jak wiecie w naszych zaburzeniach jest bardzo ważne żeby dotrzeć do najwcześniejszych najtrudniejszych chwil z dzieciństwa dokonać wglądu ale to tylko na terapii najlepiej indywidualnej. Sam żeby dowiedzieć się co a raczej kto miał największe znaczenie w moich problemach jakie błędy w procesie wychowania popełniła matka potrzebowałem 6-7 lat grzebania w przeszłości. I pierwszy efekt to było zamrożenie jakichkolwiek kontaktów z nią, teraz się pojednuje co będzie dalej hmm szczerze nie mam pojęcia przyszłość dalej nie jest oczywista...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeśli chodzi o dochodzenie przyczyn to jak wiecie w naszych zaburzeniach jest bardzo ważne żeby dotrzeć do najwcześniejszych najtrudniejszych chwil z dzieciństwa dokonać wglądu ale to tylko na terapii najlepiej indywidualnej. Sam żeby dowiedzieć się co a raczej kto miał największe znaczenie w moich problemach jakie błędy w procesie wychowania popełniła matka potrzebowałem 6-7 lat grzebania w przeszłości. I pierwszy efekt to było zamrożenie jakichkolwiek kontaktów z nią, teraz się pojednuje co będzie dalej hmm szczerze nie mam pojęcia przyszłość dalej nie jest oczywista...

Ja wiem od matki tak ogólnie, jak wyglądała sytuacja w czasie jej ciąży i w moich pierwszych kilku latach życia. Ale nie wypytywałem o szczegółowe, konkretne wydarzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tiktalk, wiem ze trzy spotkania to nic bo nadal jestem na etapie "diagnozy" psychologicznej. Ale raczej chodzi o to co potem bedzie - bo jakos sobie tego nie wyobrazam. Szczerze mowiac to trudno u mnie odiagnoze psychiatryczna bo mam cos z osobowosci unikającej ale tez z fobii i lęku wolnopłynącego. Szczegolnie doluja mnie objawy somatyczne i nie wiem jak psychoterapia miala by je unieszkodliwic. Najogolniej mowiac "stara" nerwica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeśli chodzi o dochodzenie przyczyn to jak wiecie w naszych zaburzeniach jest bardzo ważne żeby dotrzeć do najwcześniejszych najtrudniejszych chwil z dzieciństwa dokonać wglądu ale to tylko na terapii najlepiej indywidualnej. Sam żeby dowiedzieć się co a raczej kto miał największe znaczenie w moich problemach jakie błędy w procesie wychowania popełniła matka potrzebowałem 6-7 lat grzebania w przeszłości. I pierwszy efekt to było zamrożenie jakichkolwiek kontaktów z nią, teraz się pojednuje co będzie dalej hmm szczerze nie mam pojęcia przyszłość dalej nie jest oczywista...

Ja wiem od matki tak ogólnie, jak wyglądała sytuacja w czasie jej ciąży i w moich pierwszych kilku latach życia. Ale nie wypytywałem o szczegółowe, konkretne wydarzenia.

 

 

Ciekawa jestem, jaka byłam jako mała dziewczynka, bo wiem tyle co widać na zdjęciach (uwielbiam je oglądać, bo widać na nich uśmiech) i coś tam niby pamiętam, tylko że pamiętam głównie swoje koszmary w nocy i w dzień. Zastanawiam się czy dopiero w szkole stałam się taka zamknięta w sobie (do przedszkola nie chodziłam), jaka byłam wcześniej. Chyba najbardziej mnie niszczyły koleżanki, których nie lubiłam a one mi dokuczały, ale że mieszkały w tym samym bloku to się nimi bawiłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123 to wszystko pewnie masz zapisane ale głęboko wyparte do podświadomości bo trudne traumatyczne

Chyba początkowego dzieciństwa to większość ludzi nie pamięta, bez względu na to, czy było spokojne, czy traumatyczne, no ale pewnie zostaje to w podświadomości i wpływa na psychikę.

 

Ciekawa jestem, jaka byłam jako mała dziewczynka, bo wiem tyle co widać na zdjęciach (uwielbiam je oglądać, bo widać na nich uśmiech) i coś tam niby pamiętam, tylko że pamiętam głównie swoje koszmary w nocy i w dzień. Zastanawiam się czy dopiero w szkole stałam się taka zamknięta w sobie (do przedszkola nie chodziłam), jaka byłam wcześniej.

Ja jeszcze kilka miesięcy przed pójściem do zerówki nie byłem w ogóle zainteresowany kontaktami z rówieśnikami. Jak było wcześniej, tego osobiście nie wiem, ale rodzice powiedzieli mi, że nigdy nie chciałem kontaktów z rówieśnikami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja podobno byłem zupełnie normalny jako dzieciak, otwarty do ludzi, pewny siebie, przebojowy. Jakby do pewnego wieku wszystko było ze mną jak trzeba, a potem coś zaczęło się psuć, zaczęły się problemy. Podobno to się dość często zdarza dzieciom, w okresie dojrzewania dużo się zmienia w osobowości, często na gorsze niestety. W każdym razie zapowiadałem się podobno znakomicie, aż coś zaczęło być nie tak z jakiegoś powodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja podobno byłem zupełnie normalny jako dzieciak, otwarty do ludzi, pewny siebie, przebojowy. Jakby do pewnego wieku wszystko było ze mną jak trzeba, a potem coś zaczęło się psuć, zaczęły się problemy. Podobno to się dość często zdarza dzieciom, w okresie dojrzewania dużo się zmienia w osobowości, często na gorsze niestety. W każdym razie zapowiadałem się podobno znakomicie, aż coś zaczęło być nie tak z jakiegoś powodu.

ja zawsze byłem bojaźliwy, izolowałem się od rówieśników bo mnie wykorzystywali i szydzili ze mnie. Niektórzy myśleli że wyrosnę na kogoś bo byłem grzeczny, bezkonfliktowy, robiłem to co chcieli dorośli a nie szalałem i buntowałem się tak jak inne dzieci no ale to chyba nie było dobre, rodzice mają ze mną większe problemy jak jestem dorosły bo jako dziecko raczej nie mieli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ze mną największe problemy, to chyba rodzice zaczną mieć, jak skończę studia. Z moimi lękami i z moim brakiem różnych umiejętności to na dłużej, niż na okres próbny to mnie chyba do pracy raczej nie przyjmą. Trochę się nawet boję, że jeśli normalnie nie znajdę pracy, to ojciec będzie się awanturować.

 

Nieciekawie też będzie, gdy gdzieś będą wymagać ode mnie prawa jazdy. Lęki, wada wzroku i problemy z orientowaniem się w terenie raczej uniemożliwią mi zdanie. Podczas jazd bym prawdopodobnie umierał ze strachu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123 Ja jako dziecko bylam otwarta i towarzystka. Im stawałam się starsza tym życie dawało mi bardziej po dupie. Az stałam sie alienem. Nienawidzę tego stanu ale za bardzo sie boje zeby to zmienić.

 

Ehh, prawka tez nie mam i boje sie zrobic, a studia najprawdopodobniej skoncze za 1,5 roku....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja pracowalam jak pisałam inżyniera (sem 7). Teraz jestem na studiach magisterskich. I powiem, ze jak sie nie wyleczy tej depresji i lęków to w pracy usiedzieć to koszmar. Bałam sie jechać, być tam, wracać. Chcialam jak najszybciej rzucić tą robote i zamknąć się w domu. Kurde jednak praca nie leczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123 Ja jako dziecko bylam otwarta i towarzystka. Im stawałam się starsza tym życie dawało mi bardziej po dupie. Az stałam sie alienem. Nienawidzę tego stanu ale za bardzo sie boje zeby to zmienić.

Mnie do dziś nadal nie ciągnie do ludzi, chociaż z drugiej strony moje pewne fantazje podobno mogą świadczyć, że podświadomie jest inaczej.

 

Zależy na jakim stanowisku będziesz pracował.

W moim przypadku tylko poszukiwanie biurowego stanowiska będzie wchodzić w grę.

 

Ja pracowalam jak pisałam inżyniera (sem 7). Teraz jestem na studiach magisterskich. I powiem, ze jak sie nie wyleczy tej depresji i lęków to w pracy usiedzieć to koszmar. Bałam sie jechać, być tam, wracać. Chcialam jak najszybciej rzucić tą robote i zamknąć się w domu. Kurde jednak praca nie leczy.

Ja na razie miałem tylko praktyki na początku studiów. Szło mi na nich raczej nie za dobrze, co prawda nikt za bardzo nie kontrolował w czasie praktyki, tego co robiłem, miałem tylko zapisywać pewne rzeczy w notatkach. Ale moim zdaniem, jak po moich praktykach pracownicy zobaczyli notatki i efekty tego co robiłem, to się za głowę złapali, tak przypuszczam. Za kilka miesięcy mam drugie praktyki, ale jeszcze się zbyt mocno nie zastanawiam, jak mi na nich będzie szło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paskudne zaburzenie :/ to co teraz czuje jako największy problem to uczucie że nie mam nic do powiedzenia a przecież przeżywam myślę mam wiele poglądów. Masakryczne doświadczenie znam jego mechanizm po latach terapii tzn bardzo mocno blokuje to co mógłbym powiedzieć uznając je za nie warte głupie nieistotne prze to zrobiła się mała przestrzeń a ogromny filtr który nie przepuszcza informacji do świata zewnętrznego, całość się zapętla i tak dalej. A myślałem że już jestem blisko, odbudowałem paradoksalnie poczucie wartości i pewną pewność siebie :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tiktalk na jaką terapie chodzisz? ja bym chciala sie tego pozbyc ale moja terapeutka powiedziala, ze nie podejmie sie takiej terapi bo jest dlugotrwala i ciezka . A ja jestem słaba i niezdolna do terapi.

Czuje ze sama walcze z soba. Chce byc zdrowa ale z drugiej strony sie boje (?!).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×