Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak pozbyć się smutku?


diatas

Rekomendowane odpowiedzi

cebula

 

genialne! :D

 

A tak na serio... to przyjdzie do Ciebie. W pewnym momencie wydarzy się coś, co "dotknie" w Tobie tego żalu i zaczniesz płakać. Może to będzie jakaś piosenka, może ktoś powie coś niemiłego, może jakiś film, może wydarzenie życiowe. Ale przyjdzie. Zobaczysz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co wiem nieumiejętność płakania jest charakterystyczny dla głębszych depresji. Jeśli ten smutek trwa ciągle to trzeba się zapytać o przyczyny (najlepiej wraz z psychologiem). Płacz może dać ulgę, ale niekoniecznie trwałą.

Może nazwij te emocje które są w tobie i co je wywołało. Nie musisz się wypłakiwać, ale spróbuj je jakoś wyrazić, uzewnętrznić. Bardzo to może ułatwić druga zaufana osoba.

Poza tym znaleźć chwilę dla siebie, sprawić sobie coś przyjemnego. Dobry film, muzyka, marzenia, coś budującego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka nigdzie vifi tego nie napisał, jego post dał mi do myślenia

szukałem w sobie cały czas swojego smutku w dolegliwościach psychicznych ale nigdy nie pomyślałem o fizycznej stronie, a ten mi dokucza notorycznie i zawsze to ignorowałem, aż w końcu przyzwyczaiłem się i tak sobie żyłem z tym cierpieniem cały czas, człowiek faktycznie potrafi się do wszystkirgo dostosować,

tylko ostatnio mi się nasilił ten fizyczny ból tak samo jak moje smutne samopoczucie,

więc tak sobie to skojarzyłem i chciałem się podzielić moim spostrzerzeniem z forumowiczami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy macie sposoby na pokonanie smutku, żalu, żałoby czy czegokolwiek smutnego co was spotkało.

 

przegadanie tego z kims bliskim, przepracowanie z tereapeuta

 

Z tego co wiem nieumiejętność płakania jest charakterystyczny dla głębszych depresji.

raczej jest to nawtkowe zamrazanie emocji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Svafa, rzecz w tym że się nie mogę skupić. Po 15 minutach nie mogę już nad niczym siedzieć bo odlatuję gdzieś myślami.

W pewnym stopniu jest to zapewne wynik problemów z moją postawą ciała.

W większym te nadlatujące emocje, lęku tęsknoty, smutku, żalu.....

Pozytywne w tym wszystkim jest to że jakimś cudem odzyskałem swoją złość i wszystko inne zaczyna we mnie odżywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja smutek zajadam.

niektórzy zapijają z żubrem

Myślę tez, ze na każde uczucie działa zapracowanie, bo nie ma czasu na myślenie i czucie.

to może od razu zamieńmy się wszyscy w robotów i nikt już nie będzie cierpiał na żadne dolegliwości natury emocjonalnej, będzie tylko wszechobecna praca praca praca......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, ojej, wiem przeciez. Nie mówię o pracoholiźmie od razu.

to może od razu zamieńmy się wszyscy w robotów i nikt już nie będzie cierpiał na żadne dolegliwości natury emocjonalnej, będzie tylko wszechobecna praca praca praca......

a ty potrafisz tylko z jednej skrajności w drugą?

mi terapeutka powiedziała że to by pomogło, nie chodzi o pracoholizm tylko po prostu o zajęcie się sobą, może jakies hobby, nauka, praca, wtedy człowiek sie tak nie skupi ana problemach i rozmyślą ciągle nad nimi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam że w skrajnych stanach emocjonalnych praca faktycznie odciąga od problemów i przynosi ukojenie jeśli się tylko zmusimy do niej. Sam nieraz muszę się czymś zająć bo uczucia są nie do wytrzymania i ona przynosi ulgę. Ale takie ciągłe zapracowywanie to według mnie nic dobrego. Oczywiście umiar i jeszcze raz umiar. Znam osobiście kilka osób które nie znają w tym aspekcie umiaru a których życie polega na zapracowywaniu i zapijaniu. Nie wiem może niektórym z tym dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed sobą daleko się nie ucieknie. Ale poza tym dobrze jest dla człowieka coś robić. Nawet od samego odpoczynku można zwariować (od samej pracy w sumie też).

Miałem tak że w ogóle nie miałem na nic sił, a kiedy ktoś mnie wyciągnął do jakiś zajęć, albo dostałem pracę na wakacje to okazało się że jednak mogę. Może nie tak łatwo jak zdrowy człowiek, ale jednak. Może nie w każdym przypadku jest dobrze tak na siłę się przełamywać, ale w ogóle dobrze jest znaleźć sobie choćby małe zajęcie i nie zostawać z chorobą sam na sam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może nie w każdym przypadku jest dobrze tak na siłę się przełamywać, ale w ogóle dobrze jest znaleźć sobie choćby małe zajęcie i nie zostawać z chorobą sam na sam.

zgadzam się

ja też inaczej funkcjonowałam, jak miałam pracę, choć bardzo mnie stresowała

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miewam czasami tak że absolutnie nic nie mogę zrobić, ale jak to za długo trwa to zmuszam się do zajęcia się czymś a najbardziej lubię twórcze zajęcia. Dla mnie takim twórczym zajęciem do którego nie potrzeba dużo wysiłku jest rozbieranie różnych rzeczy :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×