Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem, jakie leki bierze obecnie Twój facet, na spłycenie emocji skarżą się chyba najczęściej biorący któryś z SSRI - ale wątpię, żeby działanie leków było na tyle silne, żeby zniszczyło emocje w związku.

Bierze Absenor, Axyven i Pinexet

 

a ja nie pamiętam żeby tabsy zabiły we mnie uczucia wyższe...

zamulenie totalne, brak radości, brak siły, obojetność to tak

ale chyba nigdy nie przeszła mi miłość

Twierdzi, ze nie jestem mu obojetna, ze lepiej sie przy mnie czuje i ze w jakis sposob mu mnie brakuje (gdy sie nie widzimy), ale poza tym uwaza, ze czuje sie jak robot. Faktem jest, ze calkiem bez uczuc nie moze byc, skoro sumienie nie pozwala mu mnie oszukiwac. Czasem mowi, ze nie ma sumienia - ale to tak nie wyglada z mojej strony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli nie chodzi o spłycenie uczuć tylko o uczucie zombifikacji? Na pewno nie pomaga Absenor (który ma kupę efektów ubocznych - tycie, wypadanie włosów, starzenie się skóry, zmęczenie, czasem otępienie) - tu na pewno warto zmienić na inny stabilizator, bo Absenor jest świetny w zwalczaniu manii, ale niezbyt się nadaje do ciągłego zażywania z powodu tych efektów. Podejrzany jest też Pinexet, kwetiapina - która potrafi zmienić zażywającego w zombie (ale ten efekt z kolei dość szybko zanika).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powtórzę, co najczęściej słyszę od niego: "nie czuję emocji", "stałem się jak robot", "nie jestem człowiekiem", "nie wiem, kim jestem", więc być może jest to uczucie zombifikacji. Wiesz, ja tego nie przeżywam - zdarza mi się być apatyczną, ale na pewno nie w takim stopniu - więc trudno mi powiedzieć, jak on to dokładnie widzi. Faktem jest, że nawet jego młodsza siostra (zdaje się niegdyśniejsze "oczko w głowie") nie wywołuje w nim jakichś uczuć.

 

Kurczę, a propos tego Absenoru - rzeczywiście włosy mu się sypią, skórę ma w dość kiepskim stanie i zmęczony łazi. Ale piszesz, że jest świetny na manię, a kilka razy wcześniej miał zdiagnozowany epizod maniakalny z elementami psychotycznymi, może więc dlatego wciąż musi go brać.

A jego wizyty u psychiatry trwają 10 minut... czy to jest w porządku? Ja nie wiem, bo nie chadzam, ale dziwne to takie. Poza tym bez nasennych raczej nie sypia za dobrze, dręczą go koszmary. Babka ostatnio trochę zmniejszyła mu dawkę Absenoru i właśnie dowaliła nowość-Pinexet, zdaje się, że jakoś na początku sierpnia to było. Kolejną wizytę ma piątego września - chyba warto, żeby poprosił o zmianę leków, nie? W ogóle sądzę, że przyda się też zmiana psychiatry, bo gadanie "nic się nie da zrobić" to jakoś takie mało ambitne jest.

On nie leczy się długo, więc chyba jest jeszcze czas na kombinowanie z lekami (pewnie zawsze jest).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To czy istnieje w ogóle jakaś alternatywa?

Kwas walproinowy najwyraźniej tak działa, a lit nie wygląda mi na coś lepszego, a przynajmniej nie w kwestii skutków ubocznych. Odstawienie też w grę nie wchodzi.

 

Jest jeszcze karbamazepina lub lamotrygina, oba te leki mają dużo mniej skutków ubocznych i dobrze komponują się z neuroleptykami (np. kwetiapiną czy olanzapiną).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po tym, co tu czytam, leków mnie się odechciewa. Tę chemię, którą wciąga mnóstwo ludzi, trudno nazwać lekarstwem. Te "lekarstwa" chociaż zabierają jedną chorobę (huśtawki emocji) to dają w zamian drugą (otępienie itp). Ja dziękuję za leki. Wolę nauczyć się żyć z ChADem. Jeszcze mnie tak mocno ta choroba nie przypiłowała, żeby uciekać się do ostatecznych środków. Wolę życie pełne wrażeń (niekoniecznie pozytywnych), niż bierną egzystencję. Lepiej nauczyć się z tym żyć! Moim zdaniem powinno się skupiać na nauce bycia zwyczajnym człowiekiem, na czerpaniu radości. I ja tak zrobię. Przygotuję się na pogorszenie nastroju. W jakikolwiek sposób. Zawsze będę miał pod ręką najlepszą muzykę np. na telefonie. W razie zwyczajnej apatii zmuszę się do spaceru, aktywności fizycznej. Mogę czytać, mogę grać na jakimś instrumencie, gotować, albo robić cokolwiek twórczego, byle nie poddać się apatii. I Wam radzę to samo. Aktywność jest lekiem na całe zło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przygotuję się na pogorszenie nastroju. W jakikolwiek sposób. Zawsze będę miał pod ręką najlepszą muzykę np. na telefonie. W razie zwyczajnej apatii zmuszę się do spaceru, aktywności fizycznej. Mogę czytać, mogę grać na jakimś instrumencie, gotować, albo robić cokolwiek twórczego, byle nie poddać się apatii. I Wam radzę to samo. Aktywność jest lekiem na całe zło.

 

3333333 mamy kciuki :great::great::great::great::great:

 

ale nie miałes nigdy prawdziwej deprechy

na to nie da się przygotować

w prawdziwej depresji super aktywnością może być umycie zębów

a próba spaceru to może być ciagły potok łez

oby Ciebie nigdy to nie trafiło

 

ale gratulacje entuzjazmu

masz teraz hipo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wolną wolę? Mam. Potrafię się zmotywować do działania? Z trudem, ale daję radę. Czy chcę nad sobą pracować? Aż się wyrywam do działania. I naprawdę nie piszę w stanie euforii. Życie jest tylko jedno, nie wolno go zaprzepaścić, należy je wykorzystać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po tym, co tu czytam, leków mnie się odechciewa. Tę chemię, którą wciąga mnóstwo ludzi, trudno nazwać lekarstwem. Te "lekarstwa" chociaż zabierają jedną chorobę (huśtawki emocji) to dają w zamian drugą (otępienie itp). Ja dziękuję za leki. Wolę nauczyć się żyć z ChADem. Jeszcze mnie tak mocno ta choroba nie przypiłowała, żeby uciekać się do ostatecznych środków. Wolę życie pełne wrażeń (niekoniecznie pozytywnych), niż bierną egzystencję. Lepiej nauczyć się z tym żyć! Moim zdaniem powinno się skupiać na nauce bycia zwyczajnym człowiekiem, na czerpaniu radości. I ja tak zrobię. Przygotuję się na pogorszenie nastroju. W jakikolwiek sposób. Zawsze będę miał pod ręką najlepszą muzykę np. na telefonie. W razie zwyczajnej apatii zmuszę się do spaceru, aktywności fizycznej. Mogę czytać, mogę grać na jakimś instrumencie, gotować, albo robić cokolwiek twórczego, byle nie poddać się apatii. I Wam radzę to samo. Aktywność jest lekiem na całe zło.

 

 

Witam wszystkich

 

Naprawde jeszcze chyba nie miale powaznych jazd

 

-- 26 sie 2013, 22:08 --

 

Witam wszystkich

 

Naprawde jeszcze chyba nie miales powaznych dolkow w ktorych to czlowiek nie chce sie obudzic, wyjsc z lozka, a podjecie sie najprostszych czynnosci graniczy niemalze z cudem. Kiedys jak bylem nieco mlodszy sadzilem tak samo dlatego odpisuje - zajelo mi to bez mala 10 lat zeby podjac sie leczenia gdzie sugestie otoczenia nic nie dawaly no ale takie zycie jak ktos na slowo lekarz, co dopiero post1310986.html?hilit=psychiatra#p1310986 reaguje alergicznie. Dopiero po kolejnych wizytach w szpitalu, maniach z jazdami psychotycznymi gdzie czlowiek jak sobie przypomni co robil i wygadywal chce sie zapasc pod ziemie w krotkich okresach zdrowego rozsadku podjalem sie leczenia farmakologicznego.

 

I powiem Ci ze to chyba jedyna sluszna opcja na namiastke normalnosci bez ciezkich depresji przede wszystkim, bo wraz z uplywem czasu jest tylko gorzej. Spacer, aktywnosc, muzyka, czerpanie radosci tak tak to brzmi juz jak mala gorka jesli rzeczywiscie jestes chory i tak to tez nie problem gdy sie ma male hipo ale z czasem i chyba rozwojem niekontrolowanej choroby sa tylko dlugi, wstyd i wszechobecny chaos, by pozniej lezec przed nastepne kilka miesiecy jak podlaczone pod jakas aparature warzywo bez emocji, perspektyw i z wielkim zalem do siebie przede wszystkim i calego swiata dlaczego JA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic dodać, nic ująć... :(

 

Czy ktoś wie jaki jest sens łączenia stabilizatora z neuroleptykiem? Zauważyłam, że większość z Was ma różne kombinacje leków. A ja tylko na tej cholernej depakinie.

I ten KETREL ciągle siedzi mi w głowie... Odnoszę wrażenie, że wszyscy którzy go biorą całkiem nieźle sobie radzą.

Czy Wasz lekarz mówił coś więcej na temat tego leku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To czy istnieje w ogóle jakaś alternatywa?

Kwas walproinowy najwyraźniej tak działa, a lit nie wygląda mi na coś lepszego, a przynajmniej nie w kwestii skutków ubocznych. Odstawienie też w grę nie wchodzi.

 

Jest jeszcze karbamazepina lub lamotrygina, oba te leki mają dużo mniej skutków ubocznych i dobrze komponują się z neuroleptykami (np. kwetiapiną czy olanzapiną).

Dzięki. Może uda się coś z tym zrobić. Najgorzej, że chciałoby się "już", a nie wiadomo, czy będzie coś w ogóle...

 

Straszne g.wno ten chad...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1,

 

Tak, z kliniki z diagnozą chad wypisano mnie z zaleceniem brania samej depakiny. W chwilach zjazdów dodaje mi seronil (fluoksetyna).

Seronil solo powodował zawsze cudowną manię lup hipo, ale w połączeniu z depakiną nie daje już chyba nic.

Nie czuję się źle, ale moim największym problemem jest fobia społeczna, na którą seronil powinien pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Wasze wypowiedzi bardzo mnie zdziwiły. Mój psycholog wyraźnie stwierdził u mnie taką właśnie chorobę, czyli CHAD, a jednak po tym co tu czytam, dochodzę do wniosku, że ta choroba do mnie nie pasuje. Chociaż coraz częściej zauważam u siebie te skoki nastroju. Zdarza mi się wpaść w dziką euforię nie raz. Bywam też niewiarygodnie ponury, mam już za sobą paskudne dołki, wielogodzinne leżenie w łóżku, płacz i całkowitą bezsilność. Jednak te dołki zdarzają mi się rzadko. Moim zdaniem to nie jest jednak CHAD, bo ja potrafię normalnie egzystować, chociaż przychodzi mi to z trudem, często bardzo dużym trudem. Bywam często przygnębiony w czasie neutralnego humoru... No cóż, może coś mi doradzicie. Najlepiej będzie jednak skonsultować się z psychologiem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich po wakacjach. Jak widze troche sie nazbieralo tematow.

 

Zaczynajac od konca to dobra rada dla wszystkich, ktorzy na podstawie tego forum chca sie samodiagnozowac.

Jak widac kazdy choruje inaczej wiec zamiast kombinowac trzeba podjac decyzje i zarejstrowac sie do PSYCHIATRY.

Psycholog moze podszepnac, nakierowac (w zasadzie nie powinien nic wiecej) ale tylko psychiatra moze ostatecznie rozwiac watpliwosci. Sam uczeszczam prywatnie ale znam osoby, ktore trafily na kompetentnych lekarzy z NFZ a do tego skierowanie jest nie potrzebne.

CHAD ma rozne oblicza i wcale nie musi przybierac klasycznej postaci CHAD I (ok. 1% w populacji). Wszystkie inne postaci a na koncu spektrum chad sa w zasadzie nie w pelni okreslone stad i zachowania w obydwu fazach jak i wiele innych objawow majacych wplywa na postepowanie w zyciu i jego jakosc bedzie bardzo rozna u roznych osob.

Przykladow wraz z moim jest az nadto na tym forum.

 

Poruszona byla sprawa Ketrelu. Pisalem o tym, ze 2 miesiace temu na miesiac wrocilem do niego tzn. 25mg przed snem.

Mialem goracy okres i stwierdzilem razem z lekarzem, ze dobry sen i spokoj bedzie mi potrzebny.

Wydaje sie, ze dzieki niemu mialem odpowiedni luz i dystans do trudnych spraw a byly takie. Niby wydawalo mi sie, ze mnie mulil i spowalnia. Ale nie mialem klopotu z praca umyslowa a gorsze, przejsciowe, zyciowe chwile przyjmowalem ze pozadanym spokojem.

Wydawalo mi sie, ze mialem po nim tez bogate sny (jak pisalo w ulotce). Tylko, ze jak okazalo sie pozniej czytalem o snach w ulotce dot. innego leku.

Pisze ta przypowiastke ;) po to aby kolejny raz pokazac jak latwo nakrecic sie na rozne nieporzadane objawy lekow.

 

Czy leki mula i oglupiaja i kastruja z uczuc?

Ja biore ten straszny lit co jak czytalem na forach niektorzy lekarze traktuja jako ostatecznosc (FALSZ).

Pisalem tez kiedys jak wkrecalem sobie objawy uboczne.

Sadze, ze naprawde to oglupia i otepiaja nas symptomy chad. A szczegolnie depresja. Mania nie lepsza.

Podsumowujac nie jestesmy w stanie stwierdzic czesto co jest objawem chad a co dzialaniem ubocznym lekow.

A dostajemy je (i zmieniamy) wtedy kiedy mamy rozhustana psychike.

A wracajac z fajnej hipomanii do remisji czy depresji zawsze bedziemy czuli sie wykastrowani.

Ale w duzej mierze bedzie to kastracja z falszywego poczucia sily, inteligencji, uczuciowosci, milosci.

Chyba... bo jak kazdy chadowiec teskie czasami i wspominam ta czesc pieknych chwil z hipomanii.

Z tym, ze zazwyczaj koloryzujemy zarowno pozytywne jak i negatywne okresy z przeszlosci.

Pamietam moja krotka ale intensywna hipomanie ktora mnie przestraszyla. Ze strachem widzialem jak z jednej strony chcialem ja kontrolowac, zgasic ale nie moglem jej opanowac. Mialem jej wtedy i zaraz po dosyc ale teraz to troche sie ciesze z rzeczy, ktore wyprawialem choc chyba tylko dlatego, ze cudem nie bylo konsekwencji.

 

Na koniec odniose sie do szans na "wygrana" z chad.

Uwazam, ze mozna choc moze to zalezec od intensywnosci objawow ale i wielu czynikow, czesto w zyciu losowych.

Warto tez zauwazyc, ze nie zawsze jest tak, ze zycie chadowca jest zle.

Najczesciej to wlasnie jego mniemanie o wlasnych zyciu jest zle (i dobre w manii). I to jest wlasnie istota choroby.

Jesli do tego wezmiemy, ze mniemanie o wlasnej osobie i obiektywny obraz (realna sytuacja zyciowa) w chorobie chad sie zapetlaja, indukuja wzajemnie to jednoznaczna ocena swojego zdrowia przez chadowca bedzie dosyc trudna i zazwyczaj nieprawdziwa. Tu jest miejsce na pozadna terapie poznawczo-behawioralna.

Jak to ugryzc?

Wydaje mi sie, ze najwazniejszym kryterium jest spelnianie swoich rol spolecznych. Jezeli dajemy sobie jakos rade z podstawowymi funkcjami (a czesto pewnie sie okaze, ze chadowiec radzi sobie calkiem dobrze...choc zazwyczaj chce za duzo i to go czesto dreczy) to jest to juz jakas trampolina do zbudowania "nowego ja z CHAD".

Pamietam jak wchodzilem na to forum 1.5 roku temu. Przestraszylem sie. Wiekszosc cierpiala. Malo bylo ludzi w remisji.

Jest tu pewna rotacja i pewnie tez sporo ludzi odeszlo (zaleczonych?) I chyba nieprawda jest, ze zostaja najbardziej chorzy.

Mysle, ze sporo z nas lubi tez po prostu pisac na forum(ach).

I co najwazniejsze chyba powoli wiekszosc notuje poprawe swojego stanu zdrowia.

Dlugasny wpis nawet jak na miesiac nieobecnosci :)

 

Aha...literatura.

Czasami troche dziwie sie, ze ludzie pytaja o podstawy kiedy caly zapas wiedzy jest w necie.

Tu troche tego zebrane

http://forum.gazeta.pl/forum/w,15184,146450646,146450646,ksiazki_poradniki_na_temat_chad.html

 

O tej ksiazce juz wielokrotnie tu pisalem.

Zaburzenia afektywne dwubiegunowe. Podręcznik pacjenta

Monica Ramirez Basco

Bardzo mnie zaciekawila ta ksiazka

http://www.ksiegarnia.tacyjakja.pl/books/view/11

(na dole jest kilka stron w pdf)

Mozna wywnioskowac z tych skrawkow jak istotne jest porozumienie z psychiatra jak i wglad we wlasne objawy.

A przepis jest prosty :/ (glupi zart ;) )

Dobrane leki

Zmiana wlasnych zachowan w swietle zachorowania na chad (psychoterapia)

I w miare szczesliwe okolicznosci zyciowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja przestraszyłem się czytając niektóre posty tutaj, że życie z chad jest krótko mówiąc prze*ebane. Dzisiaj się dowiedziałem, że prawdopodobnie mam chad. Przestraszyłem się, że będzie tak ciężko, jak niektórzy tu piszą. Nie miałem nigdy manii, tylko hipomanie, teraz mam fazę depresji.

Najbardziej mnie zastanawia, kiedy pogodzę się z faktem, że mam chad. Pogodzenie się z depresją zajęło mi kilka miesięcy. Dziś na terapii przerabiałe temat życia z chad i w sumie wyszło na to, że nie zmieni się nic. Studiować mam zamiar, mam zamiar spotykać się ze znajomymi i dalej uprawiać swoje hobby. Nawet zanim stabilizatory zaczną działać, nie zamierzam siedzieć i beczeć nad własnym losem. Do depresji się przyzwyczaiłem, odczuwam chroniczny smutek. Ale jednak nadal mam zajęcia, które lubię. Nie zamierzam zmieniać w życiu niczego, mimo że od dzisiaj żyję ze świadomością, że całe życie będę wpierdalać leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dżejmson,

Widzisz, to ja tu jestem chyba jedynym przypadkiem, ktory sie ucieszyl gdy uslyszal diagnoze - spektrum chad.

Od 15 roku zycia, kiedy podejrzewam pojawily sie male objawy przez ponad 20 lat staczalem sie po rowni pochylej. Ale to nie bylo tak, ze sobie nie radzilem. W tym czasie bardzo duzo osiagnalem. Ale 1.5 roku temu juz sie nie dalo tak funkcjonowac. W pracy nie wychodzilo, zycie osobiste sie rozwalilo i problemy ze zdrowiem. Wszystko przed ciagnaca sie podstepnie subdepresje.

Przez wszystkie te lata kombinowalem co jest ze mna nie tak i nie moglem znalesc sposobu na siebie.

Stad informacja o chad byla niczym napisy do filmu. W koncu dostalem instrukcje obslugi i narzedzia - leki.

Faktem tez jest, ze wizyta byla na przejsciu z depresji w fajna hipomanie w dzieki ktorej moze zrobilem pierwsze kroki i oswoilem swoj chad.

A co do brania lekow przez cale zycie. Za pierwszym razem, po jakims czasie gdy pacjent jest w remisji, probuje sie odstawic leki. Ale nie przeczytasz o tym chyba nigdzie.

Mnie to czeka i moze tez stad wiekszy optymizm? Jak na razie mam stracha przed czekajacym mnie odstawieniem (rok temu po ustaleniach z lekarzem postanowilem kontynuowac farmakoterapie z uwagi na roczna zmiane miejsca zamieszkania, pracy itp. co jak slusznie podejrzewalem wiazalo sie z wiekszymi wahaniami nastroju)

 

-- 27 sie 2013, 22:03 --

 

malgosia7602,

Uwazam (ja tak mam), ze fobia spoleczna jest typowym objawem depresji.

Przy obnizonym nastroju, zawsze mam problemy z zalatwieniem spraw, wyjsciem do sklepu itd.

W glebszej depresji czasami katorga byla jazda tramwajem.

Zgodze sie z Intelem, ze sam stabilizator w Twoim przypadku to moze byc za malo.

Jest problem w chad bo antydepresanty moga podbijac w manie ale trzymanie pacjenta na bezpieczym acz nie milym poziomie pod kreska zero to nie fajna rzecz.

Z tym, ze z tego co pisza ludzie nie latwo wstrzelic sie w zero.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdestablizowałam się...

kilka dni hipomanii,

a teraz stan mieszany

 

w poniedziałek za namową chadowych przyjaciół wzięłam benzo, dużo benzo i spałam, ale to nic nie daje, w miarę trzeźwa jestem od kilku godzin, ale jaka to trzeźwość... mam dość wszystkiego, siebie, tego stanu,

nienawidzę mixa, nienawidzę tego koszmaru

nie mogę brać antydepa bo mnie wystrzeli w kosmos, nie mogę brać neuro bo wpadnę w depre

mam tylko stabilizator, który swoją drogą chyba nie działa

jestem z tym ja i moja psychika

 

mam zlecenie, które jutro powinnam ukończyć a jestem w lesie;

a od przyszłego tygodnia zaczynam nową pracę

I JAK JA TO MAM KU*WA ZROBIĆtaka rozchwiana?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×