Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Poczytałem trochę o swoim typie CHAD II głównie na angielskich stronach (bo na polskich to są głównie podstawowe info i bardzo to kuleję ) i naprawdę marnie to wygląda błaho szukać jakiejkolwiek nadzieji.Wbrew pozorom np. w typie II jest dużo większy współczynnik prób i samobójstw niż w Chad I i w depresjach w jednobiegunowej chorobie.Gorsze jest również funckjonowanie osób z typem II w porównaniu do ''jedynki'' również dużo gorsze w porównaniu do innych chorób przewlekłych.Wbrew pozorom że w dwójce nie ma ciężkich i silnych manii a hipomania jest dla pacjenta normalnym funckjonowaniem i myleniem z osobowością lub okresem zdrowia to II typ ma gorszy przebieg częściej są nawroty i leczenie przynosi gorsze skutki.Tragicznie to wygląda...;/ Do tego te leki z masą skutków ubocznych...

 

Zamieszczam link do wikipedii scritce o chad typie II i w porównaniu do polskich stron to jest masa wiedzy mimo iż podstawowej m.in które sławne osoby miały chad typowy II i jak wygląda prognoza i życie z II typem Chad.Polecam się zaopatrzyć w translator google który tłumaczy pełne strony w obcym języku.Ja mam: Google Translator for Firefox 2.1.0.3m i nie narzekam co chcę to przetłumaczy ;)

 

http://en.wikipedia.org/wiki/Bipolar_II_disorder

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurwa w zasadzie myślałem że się nigdy nie poddaję zazwyczaj przez całe życie tak było.Nawet z Chadem walczyłem wmawiając sobie że to nie chad i żyłem nadzieją że to przejdzie :D Chyba dojrzewam do tej choroby bo nie mam żadnej nadziei,wiem że to nieuleczalne i chyba nie chcę już nawet przyszłości doświadczać.Pierwszy raz się w życiu załamałem aż ciężko w to uwierzyć dlaczego ja i że ja itd.To jest ku,rwa nie możliwe i nie wyobrażalne przecież byłem normalnym dzieciakiem jak każdy.Najgorsze jest chyba się z tym pogodzić jeśli wgl się da.Chad wygrałeś skurwielu :cry: Jeśli tak całe życie ma wyglądać to po co ja tu wogóle jeszcze jestem.

 

Sory za smuty nie mam w zwyczaju się dołować i wszystkich w koło wręcz odwrotnie ale się załamałem i poddałem.Jesli można upaść niżej to ja po proszę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz dużo racji, tylko kontekst wypowiedzi jest trochę inny.

"Masz huśtawki, bo jesteś na terapii, to normalne, dużo ludzi tak ma". Ok, nie neguję tego.

Tylko, że nie widzę osoby w grupie, która choćby zbliżyła się do poziomu moich zmian nastrojów

Dalej, czuję się dość stabilnie, lamo działa, i to co się dzieje teraz nazwałbym leciutkimi wahnięciami. Występowały one bezpośrednio przed terapią w podobnym nasileniu jak teraz

Więc irytuje mnie sprowadzanie wszystkiego co się dzieje do normalności, każdy tak ma itp.

Szkoda, że nie mam jakiegoś nagrania wideo z czasów stanu mieszanego

No właśnie kontekstu nie znam, próbowałam się tylko doszukać sensu w mówieniu takich rzeczy. A pytałeś, czy te zaburzenia nastroju, które mają wszyscy, są takie same jak Twoje? Bo może już wyzdrowiałeś;)

 

Przeżycia spokojnie Świąt życzę:)

Dzięki za życzenia, jak do tej pory święta nie najgorsze. Daję radę ;)

 

A co do Twojej wypowiedzi - widzę to w ten sposób:

1. ludzie na terapii mają lekkie zmiany nastrojów ze względu na to, co się dzieje na terapii; jest dość intensywnie, emocje buzują, ludki dowiadują się o swoich mechanizmach, schematach, rozdrapują dzieciństwo, co obciąża ich psychikę;

2. nastroje mam zmienne niezależnie od tego co się dzieje na terapii i bardzo trudno mi na te zmiany wpłynąć, mimo, że często mam ich świadomość;

3. nie ma osoby w grupie, która tak jak ja np. jednego dnia przez parszywy nastrój ma w d... całą tą terapię i wszystkich dookoła, drugiego dnia czuje ogromną pustkę i brak zainteresowania czymkolwiek i kimkolwiek, a trzeciego dnia jest prawie "normalna", z nastrojem prawidłowym, dobrze zintegrowana w grupie, sypiąca żartami i chętna do wszelkich psychozabaw.

 

W sumie można by spekulować, czy to wina ChAD czy silnych zaburzeń osobowości. Mimo tego, że - jak to na terapii - są ludzie z różnymi problemami, nie potrafię znaleźć choćby jednej osoby o charakterze "zaburzeń" zgodnych z moimi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

guernone, no rzeczywiście dziwnie trochę. Może to wynika z tego, że nie są pewni diagnozy? Albo chodzi o to, żeby się nie izolować od innych ludzi. Jak niewiele Ci to da to spróbuj sobie załatwić trapię indywidualną. Jak ja próbowałam grupowej, to bardzo się wysilałam, żeby powiedzieć, co mi się dzieje, a i tak efekt był taki jakbym gadała po chińsku. Konkluzja była taka, że lepsza się dla mnie indywidualna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Diagnozę pewnie zobaczę dopiero na wypisie :twisted: Nie izoluję się od ludzi, a nawet zbyt mocno się od razu odkryłem... nie w moim stylu.

 

Chciałbym zaznaczyć, że oczywiście nie czuję się na terapii pępkiem świata i kosmitą. Nie stawiam się ponad innymi.

Z drugiej strony tak jak napisałem wcześniej - wiele razy mówiłem o sprawach, które trudno wytłumaczyć tak, aby ludki w ogóle zrozumiały. Tak jak to napisałaś, jakbym mówił po chińsku. To mnie odpycha i odechciewa mi się cokolwiek mówić, a nawet słuchać wypowiedzi innych :roll:

Dlatego właśnie irytuje mnie sprowadzanie moich problemów do "każdy tak ma". Bo gdyby tak było - doskonale potrafiliby wniknąć w moje stany. A tak nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tańczący z lękami, a jak tam ogarnąłeś lekarza? Chodzisz do Polskiego czy Angielskiego psychiatry? Jak wygląda opieka medyczna w Anglii od tej strony?

po pierwsze już nigdy nie zamierzam jakiemukolwiek psychiatrze za cokolwiek płacić. Nigdy nie było i nie ma dla mnie żadnej, absolutnie żadnej różnicy czy korzystam z prywatnego czy publicznego, więc jak w reklamie: "po co przepłacać?" ;)

Co do Anglii, już pisałem w innym dziale, że tutaj lekarz rodzinny "na gębę" wypisuje mi recki na antydepy, przy czym za każdym razem jest to inny lekarz. Ostatnio była miła Pani z chustą na głowie, cholera wie skąd. Rok temu była jakaś Murzynka, wcześniej Hinduska. Ich reakcja na moje leczenie jest za każdym razem taka sama: "kto Panu nakazał brać 2 leki przeciwdepresyjne jednocześnie!?". Wg ich szkoły leczenia powinno się brać tylko jeden z nich. :P Śmiech na sali. Konkluzja? To są jednak matoły! Oczywiście nie przyznałem się, że biorę jeszcze lamo, którą załatwiam w Polsce, bo by ich to załamało. Wizyty są darmowe. Ponadto jeśli poprosisz o skierowanie na kilka lub kilkanaście badań jednocześnie np. cholesterol, kwas foliowy, wit D, wit. b12, żelazo, etc, które są dość drogie to lekarz z uśmiechem Ci wypisze co chcesz. W PL o głupią morfologię trzeba walczyć. Moim zdaniem mamy jednak lepszych lekarzy niż w UK w zakresie wiedzy merytorycznej. Ogólnie spędziłem tu 4 lata i jest to mój 4 pobyt. Niestety przez chorobę wyjeżdżam i wracam, wyjeżdżam i wracam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 letni facet na pozór silny psychicznie i atletycznie zbudowany siedzi i płaczę przy kawałkach Evanesence -Lithum i Indila S.O.S.Nie poznaję siebie co ta choroba robi z człowieka :lol: Jak 14letnie emo dziecko :D I jebie mnie czy nazwiecie mnie pizdą i tak mnie w życiu nie poznacie (chyba) :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tańczący z lękami, różnica jest ,że u prywatnego wchodzisz umówiony na godzinę a na NFZ musisz jeszcze ok 1-2 godzin odczekać :).

W Wigilie i Pierwszy dzień świąt czułem się gorzej za to dzisiaj nie ma aż takiej tragedii. Nie odczułem takich skutków ubocznych. Wczoraj wieczorem pojechałem ze znajomymi do lokalu. Takie tam gadka szmatka. Dużo najebanych ludzi. Wielu miało problemy z utrzymaniem równowagi. Nie mówiąc o tym ilu pijaków mijaliśmy na ulicach. Jeden koleżka był 2 tygodnie w Japonii i trochę poopowiadał jakie tam są zwyczaje i ogólnie jak tam było. Co kraj to obyczaj. Oni zapierdalają tam po 12 h z 30 minutową przerwą na obiad. Jedzą śniadania i kolacje w automatach na dworcach, bo na nic nie mają czasu. Mówił ,że ceny są plus minus takie jak w Polsce a średnie zarobki 70 zł na h. Masakra. Można tam żyć. Tym bardziej chorować. Japończycy są też bardziej uczynni. O co ich poprosisz to zrobią wszystko ,żeby Ci pomóc. Nie to co w Polsce "spierdalaj, wypierdalaj" :D. Potem odwiozłem najebaną pannę mojego zaufanego koleżki, który ją ze mną puścił. Pod domem w samochodzie dopijała jeszcze piwo. Miałem wrażenie ,że trochę się do mnie przystawia, ale szybko ukróciłem temat. Gentelmeńska zasada obowiązuje. Panna przyjaciela jest nietknięta, chociaż jakby była wolna to pewnie bym sobie dłużej z nią posiedział w tym samochodzie :). Ogólnie znajomi na tym spotkaniu mówili mi ,że się ogarnąłem, że nic po mnie nie widać, żadnej choroby i cieszą się ,że całkowicie wyzdrowiałem. Już tam nie bawiłem się w żadne dyskusje. Machnąłem ręką i dałem sobie spokój :D.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym zaznaczyć, że oczywiście nie czuję się na terapii pępkiem świata i kosmitą. Nie stawiam się ponad innymi.

Akurat Ciebie bym o to nie posądzała.

Z drugiej strony tak jak napisałem wcześniej - wiele razy mówiłem o sprawach, które trudno wytłumaczyć tak, aby ludki w ogóle zrozumiały. Tak jak to napisałaś, jakbym mówił po chińsku. To mnie odpycha i odechciewa mi się cokolwiek mówić, a nawet słuchać wypowiedzi innych

Dlatego właśnie irytuje mnie sprowadzanie moich problemów do "każdy tak ma". Bo gdyby tak było - doskonale potrafiliby wniknąć w moje stany. A tak nie jest.

U mnie przede wszystkim jest to kwestia tego, że nie potrafię mówić o tym, co czuję. Na pewno szkoda, że masz w grupie kogoś z ChAD, bo to by było lepsze wsparcie. Tylko dla mnie samo powiedzenie, że wszyscy mają zaburzenia nastroju, nie wygląda na lekceważenie, bo to nie to samo co "wszyscy mają zaburzenia nastroju takie same jak Ty". Ale to bez znajomości kontekstu dla mnie tak niegroźnie wygląda:) Inni pacjenci tak mówią, czy terapeuta?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

my_name, niestety nie ma nikogo z dwubiegunową, a Ci, którzy byli na całodobowym nigdy nie mieli styczności z człowiekiem w manii, a tym bardziej w stanach mieszanych. Sami pytali jak to wygląda. Bez obrazu drugiego bieguna rozmowa często jest jałowa.

A te kwestie o nastrojach i ich huśtawkach słyszałem od terapeuty oraz osoby z grupy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie hmm, jako że ChAD sezonowy jest, wspieram się dużą dawką wenli. Lamotrygina bez zmian. Na wiosnę trzeba będzie odpuścić antydepy. Przy niektórych odwala mi szczególnie i w domu nie widzą mnie przez kilka dni. Może wtedy wprowadzę lit. Nie chcę walproinianów ze względu na tycie, karbamazepina ryje mi żołądek i wątrobę. Pozostaje więc lit w niedużych dawkach. Dla osób z problemami ze snem polecam Chlorprothixen. Niby neuroleptyk ale wg mnie pseudoneuroleptyk. Ma działanie wyłącznie uspokajające, nie sieka dopaminy, nie wywołuje hipomanii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurcze 'chlopaki' /i dziewczyny oczywiscie tez ale jak wiadac zdecydowana mniejszosc/, strasznie mi Was szkoda...

nie odbierajcie tego jako litowanie sie, po prostu to byla loteria.. bylam w tym piekle na szczescie (w tym najwiekszym) tylko pare dni.. mialam ciezkie zalamanie nerwowe/gleboka depresje, niewazne jak to nazwac. teraz moge zyc normalnie, moge sie cieszyc, czuje spokoj. czemu musi byc taka popaprana choroba jak czad?? nie wiem. kiedys powiedzialabym Wam pewnie ze mimo wszystko warto zyc. dzis wiem, ze bedac w piekle, marzy sie tylko o tym, by przestac czuc. moze spotkamy sie kiedys gdzies tam po 'drugiej' stronie?? moze tak, a moze nie. Jestem teraz z Wami myslami, trzymajcie sie..

 

Dzięki bardzo :D Takie posty są budujące masz w sobie dużo empatii to się ceni.Zrozumienie i tego typu posty daję dużo więcej niż rady nie świadomych ludzi typu weź się w garść,jesteś leniem,inni mają gorzej, będzie dobrze bo jak osoba ma zrozumieć że będzie dobrze skoro doskonale wie że nie będzie i to tylko wkurwia.Gdyby wszyscy ludzie tacy byli to życie z ta chorobą by tak nie bolało jeśli chodzi o egzystowanie,wegetowanie i ta mękę kazdego dnia bez wytchnienia.Żyć warto jestem tego zdania ale w takim stanie nie warto to nie ma z normalnym zycie nic wspólnego.Dokładnie pamiętam jak kochałem życie kiedy byłem zdrowy i na każdy kolejny dzień się czekało z niecierpliwością i uśmiechem.Odkiedy choruję(od 16 lat) nie żyję tylko jestem.Jestem ciałem które widać osobą która inaczej postrzega świat i gdy widzi kogoś szczęsliwego to płaczę i cierpi jak osoba która wie że zaraz umrzę.

 

Heh co do tej empatii to akurat nie jest dobra rzecz, bo mnie to w duzym stopniu niszczylo. dopiero teraz ucze sie stawiac granice i podoba mi sie to. Piszesz ze miales swietne zycie, byles szczesliwy. ja mialam troche porypane dziecinstwo, poza tym zawsze bylam zbyt wrazliwa, nigdy nie umialam sie bronic. Wiele zlych emocji sie skumulowalo, a to, co zdarzylo sie rok temu, doprowadzilo mnie do ciezkiego zalamania nerwowego.

na szczescie mi pomogly, pomagaja SSRI pierwszego rzutu - czuje sie bombowo hehe, a niedlugo zamierzam je odstawiac, mam nadzieje ze koszmarki nie powroca, bo nie wyobrazam sobie tego. takze...co moge Ci powiedziec pozytywnego...ciesz sie, ze miales takie super dziecinstwo i pierwsza polowe mlodosci :). No dobra, rozumiem, ze generalnie nie jestes w nastroju do cieszenia sie. Łatwo mi wczuc sie w sytuacje innych, zwlaszcza po tym co przezylam ostatnimi czasy. Wydaje mi sie, ze temat depresji jest mimo wszystko malo znany w naszym spoleczenstwie. ja, gdyby nie to, ze ciekawia mnie te tematy, nie mialabym pojecia co to jest CHAD, jak funkcjonuja ludzie na to cierpiacy. Mysle, ze warto byloby zaznajomic ludzi blizej z tym tematem, depresji wogole, bo zdaje sobie sprawe jak brak swiadomosci ludzi, a zwlaszcza najblizszych, moze jeszcze pogarszac sprawe. ostatnia rzecza jaka powinno sie robic chorej osobie to bagatelizowac jej przypadlosc.

ale naprawde wiele osob moze Ci pozazdroscic ze miales takie fajne zycie.

a to, ze sie skonczylo /nie wiadomo czy na amen :)/... niestety takie doswiadczenia jeszcze dobitniej pokazuja, ze tak naprawde my jako ludzie na bardzo niewiele rzeczy mamy wplyw.

zaczelam czytac podrecznik do neurologii, inteesuje mnie jak to wszystko funkcjonuje, bo nie ukrywam, jestem pod duzym wrazeniem dzialania mozgu /mialam niestety okazje sie przekonac o jego mozliwosciach/ i wplywie roznych substancji na jego funkcjonowanie. wierze, ze i w CHAD farmakologia pojdzie do przodu, chociaz kiedy, to nie wiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pełnego zdrowia u mnie nie ma ,ale nie ma też tragedii. Nie było by źle jakby tak zostało. Wczoraj wyszedłem z psem na spacer, odbyłem trening nordic walking po lesie, dzisiaj również. Popołudniu zamierzam obejrzeć kwalifikacje do konkursu w Obersdorfie. Turniej Czterech skoczni i Tour de Ski to moja taka fajna tradycja, na którą czekam całą zimę. Myślę nawet o tym by zorganizować Sylwestra u mnie w mieszkaniu. Wysłałem pierwsze zaproszenia do znajomych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja jeszcze wczoraj tak superancko sie cuzlam a dzis najgooorzej od wieelu miesiecy. I toco mnie tak przybilo? Wizyta u mojej psychiatry. Bo: a) powiedziala mi, ze ta mala daweczka jaka stosuje od jakichs 2 miesiecy przygotowujaca mnie psychicznie do zejscia z antydepresantow tak naprawde nie dziala, dziala tylko efekt placebo /beez kitu mnie to zdenerwowalo/ i b) niestety musialam jej powiedziec o tym ze sporadycznie nachodza mnie 'zle' mysli no i niestety, musiala mi powiedziec, ze jesli beda pojawiac sie czesciej to trzeba bedzie wrocic do leku /ktorego de facto jeszcze nie odstawilam lol/. jadac do domu mialam chyba non stop zle mysli, tragediaa, mam uczucie jakby wszystko wracalo. a tak liczylam ze wroci wiosna i nie bede musiala nic brac i zycie bedzie piekne. a tu 3 miesiace do wiosny jeszcze, wszystko moze sie zdarzyc. niech ten koszmar nie wraca. przespie sie, choc spalam sporo, moze to mi przejdzie...

tak czy siak gorsze samopoczucie raczej oznaczalo by ze stronilabym od wchodzenia na forum. niestety wraz z depresja trace warstwe ochronna i powinnam trzymac sie od takich miejsc, historii jak najdalej.

 

-- 27 gru 2014, 17:38 --

 

No i zastanawiam się tylko czy 25rok mojego życia to już jest ten czas, od kiedy dobre, normalne funkcjonowanie, życie będzie moim udziałem t ylko na lekach

To

 

-- 27 gru 2014, 17:38 --

 

No i zastanawiam się tylko czy 25rok mojego życia to już jest ten czas, od kiedy dobre, normalne funkcjonowanie, życie będzie moim udziałem t ylko na lekach

To

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...czy ja kiedykolwiek będę mógł z czystym sumieniem napisac że czuje się dobrze? Że coś tam zatrybiło? Że dzień na propsie? Że lek zadziałał? Że terapia zadziałała?

Czy ja kiedykolwiek przestanę tu pisać z protego powodu- nie będę mial o czym ponieważ stan zdrowia skutecznie mnie z forum wyleczy?

Wieloletnie doświadczenie podsuwa mi na te pytania niestety jakże oczywistą odpowiedź...

 

Myślę że jeśli chcesz się psychicznie czuć dobrze to jakieś kombinację duże dawki kwasu walproinowego,lamo + neuroleptyk i ew. antydepresant mogły by przynieść ulgę.Pytanie czy fizycznie jesteś na to gotowy na przytycie,niezbornośc ruchów,zjebaną pamięć,chodzenie zmulonym itd...Ja w wieku 16 lat miałem takie dawki że nie widziałem tu żadnego chadowca z takimi psychicznie czułem się świetnie ale do czasu gdy leki jeszcze działały z biegiem czasu więcej straciłem przez nie niż zyskałem.Ja na męki od leków gotowy nie jestem bo ostatnio już po 1,5 miesięcznej przerwie od Lamo ciężko mi było do niej wrócić od małych dawek.Co 4 lata ją wczesniej brałem w dawkach 100-150mg.Możesz pomyśleć o szpitalu lub klinice ustawią ci leki będziesz się czuł ok i wyjdziesz ale czy takie ilości prochów ograniczone życie po nich i bycie pół świadomym jest tego warte.Nie sądzę.Przeg20 wita ponownie :lol:

 

-- 27 gru 2014, 20:46 --

 

Zastanawia mnie czy psychiatra spróbować jakieś leczenie alternatywne np. duże dawki Omegi 3 lub coś w ten deseń jak Lit tylko otrolan.No bo muszę się leczyć bo bez leczenia jest ciągle gorzej od kiedy odstawiłem normotymiki ale one przez skutki uboczne przeszkadzają mi w tylu rzeczach że to się po prostu nie opyla do tego jeszcze i tak po czasie przestają działać a choroba i tak nieuleczalna.Bo skoro antydepy toleruję wyśmienicie w porównaniu z lekami w Chad, w niczym mi nie przeszkadzają nie rozwalają konydcji,pamięci,nie tuczą,nie robią zombi i inteligentnego inaczej do tego ich uboki przechodza szybko i są baaaardzo lekkie.Skoro mała dawka lamo potrafi mnie rozłożyć tak jak żadna kombinacja antydepów nie zrobiła tego nawet w połowie to chyba toleruję to słabo.Wiadomo Chad nie depresyjka tylko nieuleczalny syf niszczący wszystko oprócz tego że się nie umiera od tego.Ja po lekach to już wogóle przestaję mi na wszystkim zależeć nic nie jest ok wszystko co chcę robić lega przez leki w gruzach i się pierd....

 

-- 27 gru 2014, 20:55 --

 

Bez leków np. nie tyję i potrafię utrzymać wagę a po lekach to już wogóle choj bombki strzelił...Skoro człowiek po lekach musi się zastanawiać co jest gorsze czy Chad czy skutki uboczne tych leków ktore mają pomóc wrócić do normalnego życia to to jest właśnie mało normalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hello... a mnie znów tu nie było jakiś czas, a teraz zaglądam do Was po ostatniej hipomanii. Na własne życzenie sobie ją zafundowałam znów odstawiając z dnia na dzień mój lek. Wszystko potoczyło się tak jak się tego spodziewałam, czyli wybiło mnie w górę. Byłam bez leków od 12 do 25 grudnia i przez cały ten czas trwała hipomania, czyli jak wiadomo- psychicznie cudownie, słowotok, gonitwa myśli, euforia, optymizm, brak potrzeby snu itp. itd... Niestety organizm fizycznie nie wytrzymywał już takich obrotów i nie miał kiedy i jak się regenerować, co skutkowało w ostatnich dniach fazy potykaniem się, motaniem i przewracaniem. Jeden z wypadków w domu skończył się na pogotowiu, potem przewiezienie karetką do innej kliniki na tomograf komputerowy głowy :( Szczęście w nieszczęściu- jestem cała, nie mam żadnych krwiaków, zmian itp.

Dlatego od 25. grudnia wróciłam na mój Symquel XR, ale żeby uniknąć zamulenia, senności i zupełnego braku motywacji przyjmuję narazie nie 300, a 150mg. Próbowałam w tym temacie porozumieć się z lekarzem, bo nie stać mnie narazie na prywatną wizytę, ale póki co milczy.

Wyczytałam bowiem, że leku Symquel XR NIE WOLNO DZIELIĆ, KRUSZYĆ, ANI NIC Z TYCH RZECZY. JA JEDNAK OD 4 DNI TO ROBIĘ ŚWIADOMIE KROJĄC TABLETKĘ NA PÓŁ...TU MOJE PYTANIE DO WAS- CZY KTOŚ MOŻE POWIEDZIEĆ CZYM GROZI ŁAMANIE TEJ ZASADY NA DŁUŻSZĄ METĘ??? CZY CHODZI WYŁĄCZNIE O WIĘKSZE OBCIĄŻENIE ŻOŁĄDKA I WĄTROBY, CZY COŚ JESZCZE??? Z GÓRY DZIĘKUJĘ ZA WSZELKIE ODPOWIEDZI!

Trzymajcie się cieplo... :papa:

 

-- 28 gru 2014, 21:45 --

 

Ooo właśnie otrzymałam odpowiedź sms od mojego prowadzącego lekarza- że mogę na razie łykać po 1/2 tabletki... Ciekawe ile dla niego trwa to "na razie"? No, ale OK, niech będzie i tak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, możesz łamać ten lek na pół bez problemu. Nie zmodyfikujesz w ten sposób uwalniania (chyba że tabletka się rozkruszy).

Nie zgadzam sie.

maargooo,

Sadze, ze sprawa sie prosta.

Leki o przedluzonym dzialaniu maja specjalna otoczke i/lub sa zaprojektowane jak gabka, matryca itp napelniona substancja co powoduje stopniowe uwalnianie leku ze srodka.

Jesli podzielisz tabletke - "rozerwiesz" otoczke to lek moze byc uwalnianiany szybciej.

Moze byc tez tak, ze w niektorych substancjach, moga zachodzic reakcje pod wplywem wilgoci, swiatla itp.

a otoczka je chroni.

Kolejny problem to okreslona ilosc substancji jaka powinna byc podawana a podzielic na rowne czesci jest trudno.

 

Ale w tym przypadku mysle, ze to pierwsze.

Stad mozesz miec wieksze zmulenie jak przy leku o normalnym czasie uwalniania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taki stan utrzymuje się u mnie od kilku dni, czyli jest w miarę ok. Skutków ubocznych leku niewiele odczuwam. Zmniejszyło się to depresyjne zmęczenie i zmuła. Praktycznie do wyleczenia zostały jedynie zaburzenia poznawcze. Jakby koncentracja była w porządku to mógłbym powiedzieć ,że jest w 100% ok. Byłem dzisiaj u mechanika ,bo jebnęła linka w hamulcu ręcznym. Potem odbyłem trening nordic walking. Stawałem też na wagę. Przez święta nic nie przytyłem. Ważę dalej 80 kg. W sobotę siedzieliśmy u mnie w aucie ze znajomymi. Tradycji musiało stać się zadość.Podjechali i "Dzień Dobry Sierżant Aspirant ..... poproszę o dowody osobiste" :D. Od 2 lat często tak spędzamy czas przy sobotach. Czyli oni pijani a ja trzeźwiutki za kierownicą. Na tym parkingu spisywali mnie już chyba ze 40 razy. Raz była sytuacja ,że spisali nas dwa razy w przeciągu 30 minut, bo akurat kończyła się zmiana tych pierwszych a zaczynała tych drugich.O dziwo nigdy nie brali na alkomat. Znajomi mówili ,że jestem na full ogarnięty. Bardziej niż Ci którzy nie biorą leków, że jest ogromna między tym co teraz widzą a jak było przedtem. Może faktycznie mają rację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×