Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niepowodzenia życiowe...


Gość Bonus

Rekomendowane odpowiedzi

Ja to nie mogę zwalić na rodzinę że jestem w takiej sytuacji jakiej jestem. Jestem chyba nielicznym przypadkiem że wychowując się w normalnej rodzinie bez jakiejkolwiek przemocy, alkoholu, wygórowanych wymagań itd nie wyrosłem na normalnego człowieka. Miałem za dobrze w dzieciństwie( obecnie też) przez co nie zahartowałem się do samodzielnego życia bo ono jest brutalniejsze i bardziej wymagające niż to co mam w rodzinie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, Twoi rodzice najprawdopodobniej popełnili błąd, bo stosowali w wychowaniu postawę nadmiernie ochraniającą i styl wychowawczy liberalny. Domyślam się, że traktowali CIę pobłażliwie, ochraniali przed nadmiernym wysiłkiem, dawali swobodę, nie stawiali wymagań. A to wszystko utrudniło wejście w relacje społeczne i przyczyniło sie do obniżenia odporności psychicznej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, Twoi rodzice najprawdopodobniej popełnili błąd, bo stosowali w wychowaniu postawę nadmiernie ochraniającą i styl wychowawczy liberalny. Domyślam się, że traktowali CIę pobłażliwie, ochraniali przed nadmiernym wysiłkiem, dawali swobodę, nie stawiali wymagań. A to wszystko utrudniło wejście w relacje społeczne i przyczyniło sie do obniżenia odporności psychicznej.

wiem że byli, są nadopiekuńczy ale mam żadnych traum życiowych związanych z rodziną, dzieciństwem i powinienem wziąć się za siebie bo nic nie stoi na przeszkodzie ale mi jest wygodnie nic nie robić. Moja siostra se b. dobrze radzi w życiu a brat podobnie jak ja jest dorosłym o mentalności dziecka widocznie faceci potrzebują twardszego wychowu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, ale takie wychowanie również może wpłynąć na dalsze życie. Z tym, ze niektórzy są bardziej odporni psychicznie inni mniej. Wygodnie jest Ci nic nie robić, bo przyzwyczaiłeś się do tego, rodzice nie motywowali Cię do działania, nie stawiali wymagań.

Tak się tylko zastanawiam. Co będzie jak zabraknie już Twoich rodziców?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, ale takie wychowanie również może wpłynąć na dalsze życie. Z tym, ze niektórzy są bardziej odporni psychicznie inni mniej. Wygodnie jest Ci nic nie robić, bo przyzwyczaiłeś się do tego, rodzice nie motywowali Cię do działania, nie stawiali wymagań.

Tak się tylko zastanawiam. Co będzie jak zabraknie już Twoich rodziców?

mam brata który ma ziemie wartą parę milionów i on mnie utrzyma jakby co no ale to nie jest zbyt sensowny i wpływający dobrze na psychikę pomysł na życie. Musze się w końcu usamodzielnić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale pieniądze i własnośći to nie wszystko. Co z tego, że ktoś żyje w luksusie, ma wszystko, jak jest samotny i nieszczęśliwy? Ja mam odwrotną sytuację, bo nie mam nic, jestem biedny i do tego samotny i nieszczęśliwy. Dla mnie to jest niezrozumiałe, że żyją obok siebie ludzie bogaci, mający wszystko, fundujący sobie zagraniczne wycieczki, a inni ludzie nie mają nawet na jedzenie i nie mają niczego i to jest przykre. Całkowite przeciwieństwo?

 

-- 03 cze 2012, 10:48 --

 

Tylko to, że ktoś ma dużo pieniędzy i posiada własność wartą miliony, to jedna sprawa, a gospodarzenie się pieniędzmi i własnośćią to już druga sprawa. Ludzie są różni i jeden jest odpowiedzialny za to co robi, a inny nie myśli i robi źle, a potem są skutki. Ktoś bogaty może marnować swoje pieniądze, nie być oszczędnym i takim postępowaniem to na pewno wszystko straci...Wszystko zależy od dobrego gospodarza. To, że ktoś ma dużo pieniędzy, nie znaczy że nie powinien oszczędzać. Ja np.jestem oszczędny, nie marnowałbym pieniędzy, gdybym miał ich dużo, ponieważ życie mi pokazało, że nie warto tak robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja se czasami myślę gdybym miał trudniejsze dzieciństwo, mniejsze wsparcie rodziny to bym się bardziej życiowo zahartował bo bym musiał se poradzić sam albo bym wylądował na ulicy. No ale to takie głupie myślenie powinienem się cieszyć że mnie życie tak ciężko nie doświadczyło jak niektórych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wtedy nie ale nie można w wieku 30 lat powiedzmy za swoje niepowodzenia życiowe obciążać ciągle rodziców. Moim problemem było to że moi rodzice(głownie mama ) są za dobrzy, nadopiekuńczy bo żadnych krzywd od nich nie doświadczyłem. Moja siostra ma tych samych rodziców a świetnie se w życiu radzi

 

 

To tak jak i umnie. Siostra w przeciwienstwie do mnie radzi sobie bardzo dobrze. Kasy pelno, mieszkanie 70 metrow w centrum Warszawy. W moim i jej wychowaniu nic sie nie roznilo. Nie przypominam sobie zeby rodzice inaczej nas traktowali. Na swoj sposob jestesmy do siebie bardzo podobni. Ja jestem bardzo nerwowy, impulsywny, roztrzepany . Ona tez. Skad u niej ta zaradnosc i motywacja to ja sam nie wiem. Chociaz z drugiej strony ostatnio jak rozmawialem z rodzicami to mowili , ze ja jak bylem maly to wolalem siedziec sobie w kacie i bawic sie samochodzikami :D a moja siostra biegala po domu i rozwalala wszystko co sie da.(firanki zrywala, talerze tlukla). Wiec na przykladzie mojej rodziny moge powiedziec , ze czlowiek chyba rodzi sie taki dupowaty a wychowanie moze nas nieco wzmocnic badz jeszcze bardziej oslabic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wtedy nie ale nie można w wieku 30 lat powiedzmy za swoje niepowodzenia życiowe obciążać ciągle rodziców. Moim problemem było to że moi rodzice(głownie mama ) są za dobrzy, nadopiekuńczy bo żadnych krzywd od nich nie doświadczyłem. Moja siostra ma tych samych rodziców a świetnie se w życiu radzi

 

 

To tak jak i umnie. Siostra w przeciwienstwie do mnie radzi sobie bardzo dobrze. Kasy pelno, mieszkanie 70 metrow w centrum Warszawy. W moim i jej wychowaniu nic sie nie roznilo. Nie przypominam sobie zeby rodzice inaczej nas traktowali. Na swoj sposob jestesmy do siebie bardzo podobni. Ja jestem bardzo nerwowy, impulsywny, roztrzepany . Ona tez. Skad u niej ta zaradnosc i motywacja to ja sam nie wiem. Chociaz z drugiej strony ostatnio jak rozmawialem z rodzicami to mowili , ze ja jak bylem maly to wolalem siedziec sobie w kacie i bawic sie samochodzikami :D a moja siostra biegala po domu i rozwalala wszystko co sie da.(firanki zrywala, talerze tlukla). Wiec na przykladzie mojej rodziny moge powiedziec , ze czlowiek chyba rodzi sie taki dupowaty a wychowanie moze nas nieco wzmocnic badz jeszcze bardziej oslabic.

Właśnie moja siostra jest jeszcze bardziej introwertyczna niż ja a se radzi w życiu zawsze miała określony cel i do niego dążyła poza tym jest o wiele mądrzejsza, uzdolniona matematycznie i mogła zostać informatykiem nie to co ja.

Chciałbym se wymienić mózg mieć taki jak ma przeciętna osoba i nie rozmyślać, analizować w koło tylko zacząć działać.

Ja jestem dupowaty od urodzenia zawsze bylem popychadłem w szkole później w pracy i nie wiem czy to da się zmienić bo ta dupowatość jest częścią mojej osobowości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bonus, o.k. ktoś ma pieniądze. Jeśli upatruje w rzeczach martwych swojego ''zadowolenia'' to pocieszy się tylko na trochę.

Np. kupię sobie ''bluzkę'' trochę się pocieszę. Po jakimś czasie znudzi mi się i będę musiała znów coś innego kupić.

To powoduje że zamykam się na innych.

A tak naprawdę potrzebny jest człowiek.

Masz swoje ''doświadczenie'' które są potrzebne innym. Nie masz majątku ale masz co innego.

Nie każdy ma to samo.

Wiem inni na ludzi ''biednych'' nie patrzą zbyt życzliwie. Nie masz czym się pochwalić. Wolę tego kolegę/koleżankę która ma coś. A ty nie. Jest to przykre.

 

Mam męża/żonę a ty nie. Och jak mi Cie szkoda. Przykre ale prawdziwe.

Ludzie samotni to nie są ludzie ''drugiej kategorii''. Tak samo ''biedni''. Tylko jak ktoś ma taki obraz ciebie wykrzywiony to może w ten sposób Ciebie wykrzywiać i wprowadza fałsz.

Sprytnie zakamuflowane ''kłamstwo''.

Dlatego trzeba być ''krytycznym'' to co inni mówią.

 

Często jest tak. Np. ktoś mnie nie zna i mówi mi że jestem ''jakaś tam''. A to dziwne.

Taka osoba mówi równocześnie o samym sobie. Chce tego się pozbyć w sobie więc wciska we mnie. Mówiąc mi że to ja taka jestem.

 

Choć zastanawiam się ''jak to działa''.

Cóż jestem w takim środowisku gdzie przedstawiają mi obraz rzeczywistości w skrzywionym zwierciadle.

np. widzę kobiety z wózkami. co mi to mówi. - ty jeszcze nie.

 

Pewnie jak ktoś będzie gadał mi ''a to tak zrobiłam'' itp.''. Oczywiście ty byś na moim miejscu ''tak samo zrobił'' wcale nie lepiej. Tylko wtedy taka osoba ''znawca czyjegoś życia'' jawi się jako ktoś ''mądry i doświadczony'' dla słuchających. A tak naradę dowartościowuje się kosztem mnie.

 

Tak sobie myślę. Jak to działa. To taki paradox

Czasem mnie ludzie wkurzają i wtedy ''podnosi mi się ciśnienie''. Normalnie bardziej niż po ''kawie''.

Wydaje się, że mnie niszczą tu jednak. Sami pewnie nie są tego świadomi.

Np. ktoś coś powie negatywnego.

Mi ciśnienie się podnosi. Zaczynam się bronić. Zaczynam myśleć. Zaczynam myśleć co z tym zrobić.

 

Czasem nie ma innego sposobu na człowieka.

Nie mogę ci nic przykrego powiedzieć bo się rozpłaczesz.

Czasem takie twarde wychowanie ''wzmacnia''.

Ale nie każdego można tak samo podchodzić bo można coś można coś zniszczyć.

Czyli ''przegiąć pałę''.

 

Ludzie nie będą chwalić. Oni Ci powiedzą ''specjalnie'' na odwrót.

Nawet jak coś pozytywnego zauważą wolą to zanegować.

Ciebie to wkurzy i wtedy zaczniesz myśleć. Bronic się.

 

Tak sobie myślę dlaczego ktoś mnie atakuje.

Bo nie chcę czegoś zrozumieć. Ktoś tak naprawdę chce ze mną porozmawiać.

I czasem pod owa ''złośliwością'' kryje się ''uznanie'' tylko boją się tego powiedzieć.

Bo wtedy ktoś wyjdzie na negatywnego. Taki zakamuflowany lęk który zamienił się w złośliwość.

Coś pod tym jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Tobą. Przeważnie tak jest w społeczeństwie, że ludzie żyjący w biedzie są negatywnie postrzegani, ponieważ oni nic nie mogą, nikt się nie liczy w biednymi. Tylko jeśli ludzie biedni są wartośćiowi, szanują ludzi, mają marzenia, to te wartośći są dużo cenniejsze, niż jeśli ktoś ma wszystko, śpi na pieniądzach? Ale w dzisiejszych czasach powstało takie głupie przekonanie, że "jak Ty nie masz nic, żyjesz na jakimś tam marginesie, to nic nie znaczysz" i z czymś takim ludzie stykają się na każdym kroku. Ja sądzę, że mnie ludzie nie bardzo szanują z powodu mojej biedy? Widzą jakie mam życie, nie mam niczego, więc po co im taki znajomy? Znam wielu znajomych, a żaden z nich nie jest mi bliski i nie bardzo odpowiada im bliska znajomość ze mną. Tylko ich znam, ale co to za znajomość, skoro rzadko ich widuję? Niektórych nie widuję w ogóle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja se czasami myślę gdybym miał trudniejsze dzieciństwo, mniejsze wsparcie rodziny to bym się bardziej życiowo zahartował bo bym musiał se poradzić sam albo bym wylądował na ulicy. No ale to takie głupie myślenie powinienem się cieszyć że mnie życie tak ciężko nie doświadczyło jak niektórych.
Karol nie ulega wątpliwości że urodziłeś się pod szczęśliwą gwiazdą :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Tobą. Przeważnie tak jest w społeczeństwie, że ludzie żyjący w biedzie są negatywnie postrzegani, ponieważ oni nic nie mogą, nikt się nie liczy w biednymi. Tylko jeśli ludzie biedni są wartośćiowi, szanują ludzi, mają marzenia, to te wartośći są dużo cenniejsze, niż jeśli ktoś ma wszystko, śpi na pieniądzach? Ale w dzisiejszych czasach powstało takie głupie przekonanie, że "jak Ty nie masz nic, żyjesz na jakimś tam marginesie, to nic nie znaczysz" i z czymś takim ludzie stykają się na każdym kroku. Ja sądzę, że mnie ludzie nie bardzo szanują z powodu mojej biedy? Widzą jakie mam życie, nie mam niczego, więc po co im taki znajomy? Znam wielu znajomych, a żaden z nich nie jest mi bliski i nie bardzo odpowiada im bliska znajomość ze mną. Tylko ich znam, ale co to za znajomość, skoro rzadko ich widuję? Niektórych nie widuję w ogóle.

 

Podam ci przykład z mojego życia. Mieszkałam przez rok u koleżanki u której się nie przelewało.

U mnie tez się nie przelewało ale oni to już w ogóle ''żyli na kreskę''.

I ci ludzi którym było ciężej ''przyjęli mnie''. Podchodzili do mnie jak do człowieka a nie jak Ci którym nic nie brakowało.

 

-- 03 cze 2012, 13:40 --

 

Mam koleżankę która tez nie była zbyt bogata. To widać było. I powiem Ci tak. Wolałam ją dlatego, że , jest bardzo w porządku osobą . I tacy ludzie czasem mają więcej szacunku, ale im się zabiera godność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I ja też tak samo podchodzę do życia, jak Ty? Ja jestem takim człowiekiem, że dla mnie ludzie biedni się też liczą, nawet bardziej, niż ci, którym się powodzi. Zresztą ja jestem negatywnie nastawiony do ludzi z dobrobytem, bo uważam, że takim ludziom się za bardzo poszczęściło w życiu i za łatwo wszystko dostali, a nie każdy zasługuje na to, co dostał. Są ludzie bogaci, którzy myślą tylko o swoim życiu i o sobie, że im jest dobrze, a nie dbają o innych, którzy żyją w nędzy, nie mają na nic, a są takimi samymi ludzmi, jak każdy. Różnią się tylko charakterami, poglądami, sytuacją, ale czują tak samo i też chcą żyć godnie. Ja nie lubię ludzi egoistycznych, mam alergię na egoizm, bo teraz egoizmu jest bardzo dużo w społeczeństwie, gdzie ludzie myślą tylko o swojej przyjemnośći, a inny niech umiera z głodu, niech będzie samotny, niech żyję byle jak i to jest wielki problem społeczeństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak już jest w życiu, że przeważnie nie dostajemy tego, czego chcemy, tylko los podrzuca nam inny tor życia.

 

No nie wiem, ja tam dostaje to co chce. Czasami los rzeczywiscie sie wmiesza i cos strace, ktos zamiesza i nie mam na to wplywu ale wracam z powrotem na swoja sciezke

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja egoistą nigdy nie byłem, nie jestem i nie chce być, bo dla mnie jest to najgorsza wada w życiu. Ja potrafię dostrzegać siebie, ale też innych ludzi, bo interesuje mnie ich życie i problemy, niepowodzenia. Nie widzę tylko siebie. A uwierz mi, że pieniądze potrafią zmieniać ludzi na gorsze? Nadmiar pieniędzy szkodzi ludziom, bo zaczynają być pazerni, egoistyczni, głupota uderza do głowy i tak też dzieje się w mojej rodzinie. Prawie każdy mój wujek żyje w luksusie, dobrze im się powodzi i z tego powodu zaczynają już być egoistami i ja to widzę u nich. Liczy się tylko zysk, a wszystko inne schodzi na dalszy plan. Nikt się nikim nie przejmuje, "jak ktoś nie ma nic to jego problem" i tak dzieje się w najbliższych rodzinach, co jest nienormalne już kompletnie. Czy moja rodzina przjmuje się tym, że ja nie mam nic i nie mam na jedzenie? Oni mają pełne stoły jedzenia i sami napełniają żołądki, jednocześnie nie przejmując się tym, że ja głoduje i to jest paskudny egoizm.

 

-- 03 cze 2012, 14:33 --

 

Ale tylko ludzie z pieniędzmi mają możliwość kupić sobie to co chcą i to tylko sprawy materialne. Za pieniądze nie można kupić wartośći, a one są ważniejsze niż miliony. Można być bogatym, ale złym człowiekiem, krzywdzić innych, ranić i takie życie prowadzi do nikąd. Chociażby prosty przykład polskiej mafii, jaka rządziła w latach 90-tych? Członkowie mafii mieli miliony złotych na kontach, fundowali sobie tygodniowe wycieczki zagraniczne, kupowali wszystko, każdą rzecz, ale nie mieli bardzo wielu ważnych wartośći: poszanowania dobrych ludzi, dobrej opinii o sobie, zaufania, wzbudzali strach innych ludzi (bo kto nie bałby się takich ludzi?) i do tego krótko żyli. Popełniali przestępstwa, mordowali, porywali niewinnych ludzi, oszukiwali państwo, nie płacili podatków, więc tacy ludzi zrobili wiele krzywdy w Polsce i co im to dało? A byli bardzo bogaci, bo w tamtych latach rynek ekonomiczny dobrze się trzymał i dla polskiej mafii to był "raj na ziemi".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Tobą. Przeważnie tak jest w społeczeństwie, że ludzie żyjący w biedzie są negatywnie postrzegani, ponieważ oni nic nie mogą, nikt się nie liczy w biednymi. Tylko jeśli ludzie biedni są wartośćiowi, szanują ludzi, mają marzenia, to te wartośći są dużo cenniejsze, niż jeśli ktoś ma wszystko, śpi na pieniądzach? Ale w dzisiejszych czasach powstało takie głupie przekonanie, że "jak Ty nie masz nic, żyjesz na jakimś tam marginesie, to nic nie znaczysz" i z czymś takim ludzie stykają się na każdym kroku. Ja sądzę, że mnie ludzie nie bardzo szanują z powodu mojej biedy? Widzą jakie mam życie, nie mam niczego, więc po co im taki znajomy? Znam wielu znajomych, a żaden z nich nie jest mi bliski i nie bardzo odpowiada im bliska znajomość ze mną. Tylko ich znam, ale co to za znajomość, skoro rzadko ich widuję? Niektórych nie widuję w ogóle.

 

Dokładnie tak jest dzisiaj jak jesteś biedny to ci każdy wytknie to na każdym kroku,

 

Np: niedaleki mój sąsiad ostatnio kupił sobie samochód i zawołał mnie żebym go obejrzał i ocenił czy dobry zakup zrobił.

Jak przed laty zajmowałem się handlem samochodami itp także coś się na tym znam.

 

Fakt samochód który kupił błyszczał się ale był powypadkowy po prostu ktoś mu taki wcisnął i ja mu mówię że kupił wrak poskładany tylko na handel.

A sąsiad na to do mnie "popatrz czym ty jeżdzisz jesteś dziadem i próbujesz mi wmówić że złom kupiłem bo sam chodzisz piechotą i mi zazdrościsz"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bonus, wiesz nie jestem zazdrosna o to, że sąsiad ma samochód, kasę a ja zapierniczam na nogach. A niech sobie ma.

Puki co nie śpię pod mostem. Mam swój kąt i mam co jeść. Są na świecie ludzie którzy naprawdę nic nie mają.

Wiec po cóż się porównujesz. To nie ma sensu.

Wiem, że masz złość do tych którzy tylko potrafią pięknie gadać ale z siebie nic.

A złość na innych nic tu nie pomoże. Jak będziesz wciąż patrzeć ''co kto ma '' to nic nic nie będziesz robił z sobą. Utkwisz na na pewnym poziomie. I wciąż będziesz mówił: - jestem nieudacznikiem, nic nie mam.

Spójrz na siebie co możesz z tym co masz wokół zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja zajmuje się swoim życiem i zawsze myślę pozytywnie, nie poddaje się, chociaż mógłbym się poddać, bo mam naprawdę beznadziejnie w życiu. Mnie nie interesuje, co kto ma i ile, tylko próbowałem porównać swoje życie do życia innych. Nie chodzi o sprawy materialne, o pieniądze, tylko o godne i normalne życie, to chyba nie jest wiele?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Tobą. Przeważnie tak jest w społeczeństwie, że ludzie żyjący w biedzie są negatywnie postrzegani, ponieważ oni nic nie mogą, nikt się nie liczy w biednymi. Tylko jeśli ludzie biedni są wartośćiowi, szanują ludzi, mają marzenia, to te wartośći są dużo cenniejsze, niż jeśli ktoś ma wszystko, śpi na pieniądzach? Ale w dzisiejszych czasach powstało takie głupie przekonanie, że "jak Ty nie masz nic, żyjesz na jakimś tam marginesie, to nic nie znaczysz" i z czymś takim ludzie stykają się na każdym kroku. Ja sądzę, że mnie ludzie nie bardzo szanują z powodu mojej biedy? Widzą jakie mam życie, nie mam niczego, więc po co im taki znajomy? Znam wielu znajomych, a żaden z nich nie jest mi bliski i nie bardzo odpowiada im bliska znajomość ze mną. Tylko ich znam, ale co to za znajomość, skoro rzadko ich widuję? Niektórych nie widuję w ogóle.

 

Ja nigdy negatywnie nie postrzegałem ludzi żyjących w biedzie choć nigdy w niej nie żyłem. Ja sam osobiście się niczego w życiu nie dorobiłem mimo 30 paru lat i też przez innych jestem postrzegany jako może nie biedak ale życiowy nieudacznik, fajtłapa, który by bez rodziny zdychał pod mostem z głodu. Z większością mojej rodziny dalszej kontaktów nie utrzymuje bo oni w moim wieku już se dawno domy powybudowywali, założyli rodziny itp nawet nie mam o czym z nimi gadać czuje się nikim przy nich, mimo że biedy nie cierpię ale ludzi postrzega się dziś gównie przez pryzmat tego co maja , czego się dorobili. Przez wiele lat pracowałem na zachodzie i też tam niczego się nie dorobiłem w co wielu nie może uwierzyć bo tam przecież takie eldorado , tylko problemy psychiczne mi się pogłębiły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×