Skocz do zawartości
Nerwica.com

metamorfoza


Brus

Rekomendowane odpowiedzi

Gryzie mnie od jakiegos czasu jedna mysl. Zastanawiam sie od czego zalezy jak sie zachowujemy wykonujac normalne czynnosci i w kontaktach z innymi.

Ludzie moga sie zmienic w bardzo szybkim czasie. Nawet w przeciagu kilku miesiecy stac sie zupelnie kims innym. Jakby podswiadomie.

Moze powodem jest jedynie jakies zdarzenie, ktore wplynelo na zmiane postrzegania swiata wokolo. Naprzyklad jakies rozczarowanie zyciem.

Sam zmienilem sie bardzo w krotkim przeciagu czasu. Zdolowalem sie, zaczalem widziec falszywosc jaka mnie otacza i zdalem sobie tak naprawde sprawe ile jest na swiecie zla. Praktycznie na kazdym kroku je spotykamy. Nie jestem juz rozmowny i wygadany. Zaczalem sie odcinac od swiata. Zdaje sobie sprawe z problemu i pracuje nad soba, ale ciezko mi to wszystko zrozumiec

Zastanawiam sie tez czy takie rozkminki jak ja jest dowodem schizofreni albo czegos w tym rodzaju xD

 

Z gory dzieki za odpowiedz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdolowalem sie, zaczalem widziec falszywosc jaka mnie otacza i zdalem sobie tak naprawde sprawe ile jest na swiecie zla. Praktycznie na kazdym kroku je spotykamy. Nie jestem juz rozmowny i wygadany. Zaczalem sie odcinac od swiata. Zdaje sobie sprawe z problemu i pracuje nad soba, ale ciezko mi to wszystko zrozumiec

Zastanawiam sie tez czy takie rozkminki jak ja jest dowodem schizofreni albo czegos w tym rodzaju xD

 

hahahaXD

 

Jak dostrzegłeś tę marność to już Ci tak niestety zostanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy chodzi o to samo, co mnie ostatnimi czasy gnębi - zdałam sobie sprawę, że wszystko jest bez sensu. Po co się ubierać, uczyć, osiągać sukcesy, skoro i tak... pójdziemy do piachu? Moim zdaniem na takie rozkminy nic nie pomoże, bo, niestety, są prawdziwe. Jedynym wyjściem jest nauczyć się żyć ze sobą i wątpliwościami, czerpać przyjemność z zainteresowań, nauki, pracy. I chyba temu mają służyć psychoterapie, w dotarciu "do siebie" (kretyńsko to brzmi, ale chyba rozumiecie, co mam na myśli). Na ostatnim spotkaniu psycholog polecił mi robić przez cały tydzień rzeczy nieproduktywne. Teraz czuję się jeszcze gorzej, ale chyba wiem, o co mu chodziło, o zastanowienie się nad sobą, nad tym, co mi sprawia przyjemność. Filozoficzne rozmyślania pozostaną, ale trzeba je jakoś odpędzić, lub odwrotnie - przyswoić i przekształcić w coś, np. pisanie, malowanie itd. A antydepresanty nie rozwieją wątpliwości, MOIM ZDANIEM jedynie w połączeniu z psychoterapią są pomocne. Zastrzegam, że jestem zupełnym laikiem i polegam tylko na własnych "przemyśleniach" :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy chodzi o to samo, co mnie ostatnimi czasy gnębi - zdałam sobie sprawę, że wszystko jest bez sensu. Po co się ubierać, uczyć, osiągać sukcesy, skoro i tak... pójdziemy do piachu? Moim zdaniem na takie rozkminy nic nie pomoże, bo, niestety, są prawdziwe.

 

Ja tlumacze sobie to tak, ze takie myslenie to uzalanie sie nad soba, ktore do niczego nie prowadzi. Trzeba przezyc to zycie jakos godnie. Mysle, ze skro juz zyje to musze wyciagnac z tego jak najwiecej. Zyje po to zeby czerpac z tego przyjemnosc. Nawet ozenienie sie jest tylko po to zebym to ja czul sie dobrze. Zeby tak bylo musze dac cos od siebie tej drugiej osobie z potrzeby sprawienia zeby byla szczesliwa. Wiec w zyciu jestesmy sami, nikogo nie obchodzi nasz los bezinteresownie. To mnie dobija

 

Jedynym wyjściem jest nauczyć się żyć ze sobą i wątpliwościami, czerpać przyjemność z zainteresowań, nauki, pracy.

 

Trzeba znalezc sposob na zycie. Ja stalem sie bardzo nieufny, obserwuje i zauwazam emocje u ludzi. Zdaje mi sie, ze wiem co one czuja i do czego daza. To sa plusy. Minusem jest to, ze odcinam sie od od swiata. Ludzia ktorzy maja ze mna kontakt moze sie wydawac, ze nie mam uczuc, mam ich gdzies. Przejechalem sie na kilku ludziach i nie dam sie zrobic w dupe znowu co z kolei sprawia ze jestem samotny, bo nie mam nikogo tak blisko. Wole chyba zyc tak niz poswiecic sie komus tak bardzo jak kiedys sie poswiecalem i zostac zdradzonym. Wiedza nas oslabia, albo czyni nas silniejszymi. Sam nie wiem czy jestem slabszy czy silniejszy. Nie potrafie inaczej sobie poradzic z zyciem. Jestem innym czlowiekiem i czuje sie coraz gorzej, dlatego mysle o antydepresantach.

 

-- 16 kwi 2012, 00:55 --

 

I wlasnie nie jestem pewny ale czy az tak ogromny wply na nasze zachowanie ma myslenie ? Ja nie potrafie sie zmienic, byc innym niz jestem. Kazdy chce sie zmienic, lepiej sie zachowywac, byc madrzejszym bardziej wygadanym, miec fajna dziewczyne, ale to jest nie mozliwe jak nie zmieni sie swojego postrzegania swiata. Ja nie rozumiem jak mozna je zmienic jak wszedzie w okolo jest tyle zla. Programy telewizyjne, muzyka, filmy, prasa a w tym pornografia, agresja, nienawisc. To wszystko manipuluje nami. Jestesmy wysysani przez swiat, az do smierci. I jak sobie z tym poradzic. Czy sa tylko dwa wyjscia, przestac zdawac sobie z tego sprawe i udawac jakby wszystko bylo ok, albo wpasc w depresje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×