Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niezrozumiałe problemy w związku


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Z żoną jesteśmy ponad 10 lat razem, od roku jesteśmy małżeństwem. Wydawało się że to następna kolej rzeczy wziąć ślub, dodatkowo kupiliśmy mieszkanie które jeszcze się buduje ( obecnie wynajmujemy pokój w domu). Ja jestem typem domatora żona lubi chodzić na imprezy. nie mam większych zastrzeżeń oprócz tego że czasami nie odpisuje do mnie gdy jest na imprezie. mówiła że chce wyjść z koleżankami na imprezę, ja mówiłem że nie idę bo słucham trochę innej muzyki ale ona jak chce niech idzie się pobawić po tygodniu pracy. kiedy do niej pisałem gdzie jest i o której wróci odpisywała bez problemu. 9 mieś. temu przestała odpisywać i zdarzało się że nie odpisywała przez 3 godz. pojawiła się dziwna sytuacja - chowanie telefonu. pewnego razu spojrzałem na wiadomości jakie otrzymywała od faceta w języku angielskim. teksty z sms były w stylu jesteś piękna , chciałbym z tobą być, jak się później okazało był to student medycyny, afroamerykanin. napięcie wówczas sięgnęło zenitu, bo sprawdziłem jej tel. starałem się jej ufać, bo na zaufaniu należy budować związek. udało się wyjść z tego dołka. przez dalszą część naszego małżeństwa nie było problemu- wychodziła na imprezy nawet razem wybraliśmy się kilka razy lecz ja nie jestem tego typu imprezowiczem. około 2 tygodnie temu rozmowy przebiegały bezproblemowo, wymiany czułości , przytulanie, wyjazdy na budowę, w sobotę niedziele robiłem jej śniadanie i kawę do łóżka(nie jestem doskonały więc nie zawsze, czasami pospałem trochę dłużej) i takie tam. Jedna rzecz się zmieniła , moja praca. około 1.5 miesiąca zmieniłem pracę i nie jeździmy już razem samochodem do i z pracy ponieważ ja pracuje na 2 zmiany i wychodzę kiedy jeszcze śpi ale jak wracam to staram się przygotować obiad na jej powrót (czasami niepotrzebnie bo ona po pracy jeszcze do koleżanki jedzie(która niedawno zerwała z chłopakiem po długim związku)) gdy pracuje na popołudniu wstaje razem z nią czasami robię jej śniadanie do pracy, a gdy wracam to mamy niewiele czasu dla siebie bo trzeba iść spać. od około 1,5 tygodnia pojawił się problem z jakże prostym opisaniem na smsa. miałem ochotę wyskoczyć na miasto wieczorem i stwierdziłem że podjadę tam gdzie bawi się żona, niestety nie odpisała mi na smsa. pokręciłem się po knajpach i po około 2 godz dostałem smsa "jadę do domu". powiedziała że było zimno na dworze a w środku nie było zasięgu bo to w podziemiach.na imprezy też chodzi z tą koleżanką o której pisałem wyżej która teraz szuka nowego facet. ostatnio powiedziała że nie czuje się szczęśliwa w związku , chce żyć. nie jestem w stanie zrozumieć co zrobiłem nie tak . wczoraj mieliśmy rocznice ślubu więc kupiłem wcześniej róże i zawiesiłem nad łóżkiem tak ażeby ją zobaczyła gdy się obudzi. wieczorem urwałem się z pracy i pojechaliśmy do restauracji do menu została dołączona róża. rozmowa nie była miła dla mnie ponieważ byłem uświadamiany że to dla mojego dobra. powinniśmy się rozstać kiedy nie jest jeszcze za późno.

dziś rano gdy chciałem pomóc jej zrobić kanapki "pogoniła" mnie później "nie pamiętasz o czym wczoraj rozmawialiśmy" . ja jeszcze mam nadzieje że nasz związek ma szansę wyjść z tego kryzysu. na wyjście nie dostałem buzi "bo się szminka zetrze" . momentami nie rozumiem co się dzieje bo przez chwile jest oki aby 5min. później mnie pogonić.

na tym związku zależy mi cholernie więc proszę o podpowiedz jak go podnieść z kryzysu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj

Powiem tak- do Tanga trzeba dwojga, a z tego co piszesz Twoja zona nie jest tym zainteresowana. jestem kobietą i wiem co piszę. Zrób tak : przestań jej nadskakiwać, udaj że masz romans, wchodź na czaty, udawaj że podrywasz i masz powodzenie. Pomoze na bank.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

obawiam się że to nie pomoże. powiedziała mi że nie ma w niej już uczucia do mnie, wiem że coś spartoliłem w naszym związku ale ja naprawdę nie mam pojęcia co mogę poprawić w naszym związku. boje się tego że gdy odpuszczę to będzie koniec. teraz czuje się jak by mi ktoś rozerwał mostek i chciał wyrwać mi serce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niestety nie mamy do końca wpływu na to, co czuje druga osoba.

myślę, że sposób o którym wyżej pisze jablonka77 nie jest zbyt dobry, to Was od siebie bardziej może oddalić, poza tym ona stwierdzi, że skoro tak robisz to pewnie Ci nie zależy...

Skoro wcześniej pojawił się motyw zdrady (wcale nie trzeba się z kimś przespać, żeby zdradzić! romans, zdrada może być również psychiczna!) i potem powrócił, a żona położyła krechę na Wasz związek to myślę, że nie ma sensu ciągnąć czegoś na siłę..

Może uczucie się wypaliło - też się zdarza.

Szkoda, ze w takim momencie, po ślubie.

Moim zdaniem powinieneś pogodzić się z tym, że ten związek się już nie uda, nie poddźwignie. Z tego co opisujesz ona już sobie odpuściła wszelkie starania...

Głupia gadka, że powinniśmy się rozstać "kiedy nie jest za późno".. a kiedy NIE jest za późno? jesteście ze sobą kawał życia, teraz jesteście po ślubie.. moim zdaniem właśnie teraz jest to "za późno", tylko dlaczego Twoja luba nie uświadomiła sobie wcześniej że dla niej ten związek nie działa?

Różnica charakterów (domator-imprezowiczka) ?- ale nie jesteście ze sobą od wczoraj...

 

Twoje gesty, o których napisałeś (róże, śniadanie, kolacje) są urocze i każda zakochana kobieta by je doceniła, a nie tego samego dnia powiedziała, że to koniec..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kolo1, myślę, że w wypowiedzi paradoksy jest sporo racji. W tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. Nie zmusisz swojej żony do miłości, jeśli ona Cię nie kocha. Myślę, że takie zachowania Twojej żony, jak: brak reakcji na róże z okazji rocznicy ślubu, ignorowanie romantycznej kolacji, śniadania do łóżka czy niechęć dania buziaka, "bo szminka się zetrze", to dość czytelne sygnały, że Twojej żonie nie zależy na związku. Po prostu wieje chłodem. Nie wiem, z czego wynika takie zachowanie. Czy Twoja żona znudziła się dziesięcioletnim związkiem z Tobą, nie pasuje jej Twoje domatorstwo i to, że rzadko chodzisz z nią na imprezy? A może przyczyny mają podwójne dno? Może Twoja żona jest zainteresowana już kimś innym i niejako chce przerzucić winę na Ciebie, byś poczuł się współodpowiedzialny za rozpad relacji: "Bo za mało się starałeś" itp.? Zachęcałabym do szczerej rozmowy z żoną na temat wzajemnych oczekiwań i potrzeb. Czego ona chce od Waszego związku, od Ciebie? Czy pragnie jakichś zmian? Czego jej brakuje? Postarajcie się też porozmawiać o terapii małżeńskiej. Jeżeli Wam obojgu zależałoby na trwałości związku, może warto byłoby udać się po pomoc do specjalisty? Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Obawiam się że ten związek ma marne szanse na przetrwanie, ponieważ woli przebywać z koleżanką która ostatnio zerwała z koleżanką która ostatnio zerwała długoterminowy związek i postanowiła poszukać sobie faceta który będzie lepiej zarabiał. Cały czas namawia mnie do szukania osoby która będzie mnie kochać, i tu pojawia się problem bo ja w niej jestem zakochany po uszy. Jeśli chodzi o pójście do psychologa to początkowo powiedziała że możemy pójść ale psycholog jej przyzna rację i powinniśmy się rozstać, dzień później mówi że nie pójdziemy do psychologa. Pięć lat temu również mieliśmy kryzys, kiedy to wyjechałem do Anglii aby zarobić trochę pieniążków na kupno mieszkania. Okazało się że zakręcił się koło niej kolega ze studiów, starałem się abyśmy widzieli się w miarę często tj. kupowałem sobie albo jej bilety i na tydzień mogliśmy być razem. Podczas kryzysu (bo tak jej wypadł termin operacji) żona robiła sobie operacje plastyczną nosa, dodam że to nie ja ją do tego namawiałem. To była jej decyzja ponieważ jak tłumaczyła po operacji czuje się pewniejsza siebie. Trzy lata temu ponownie odświeżył się kontakt z tamtym chłopakiem. Porozmawiałem z kolegą który wówczas studiował psychologię, dał mi kilka wytycznych jak mam postąpić po powrocie do domu. Byłem obojętny ale życzyłem jej jak najlepiej w dalszej część życia, oczywiście przedstawiłem siebie w superlatywach tj. że ją kocham, że się staram a będę starał się jeszcze bardziej, mam plan na przyszłość aby stworzyć dla nas "gniazdko", i położyłem się do łóżka parę minut później już wszystko było w porządku. Wczoraj rano powiedziała mi że kolega dał jej kosza! i dlatego nie było problemu z powrotem do mnie. Wczoraj wyjechała z koleżanka do Katowic na spektakl, bo koleżanka miała 2 bilety i nie miała z kim jechać. Poinformowała mnie również że nie wróci na noc, zostaną w Katowicach. Wzięła ze sobą laptopa z którego korzysta w pracy, więc prawdopodobnie wróciła ale pojechała do koleżanki. Wczoraj powiedziała mi także że wyprowadzi się do koleżanki na miesiąc. Wcześniej mówiła że jak nie przestany być czuły tj. przytulać się do niej to kiedyś wrócę z pracy to jej już nie będzie, bo wyprowadzi się do koleżanki. Wczoraj wieczorem dzwoniłem aby dowiedzieć się czy wszystko w porządku i jak tam spektakl - nie odebrała. Dziś z pracy wrócą trochę wcześniej al nie wiem czy wracać prosto do domu, a może wyjść na miasto? Właściwie to nie jestem pewien czy ona będzie w domu jak przyjadę.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dziękuje za pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no coz kolo1 moja rada- zaakceptuj to ze nigdy nie mamy pewnosci ze ktos nas pokocha na cale zycie bez wzgledu na nic co by sie stalo - jestesmy tylko ludzi. i glownym celem psychoterpaii dla ciebie uwazam byloby przeniesienie uczucia rownowago i stabilnosci z zewnatrz do swojego wnetrza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no i wszystko jasne około 13 lutego poznała 39 letniego faceta. ja o niczym nie wiedziałem - ale się domyślałem że jest coś nie tak. zapewniała mnie że nie spotyka się z nikim. ufałem jej jak cholera! wczoraj doszło do rozmowy, na poważnie. dowiedziałem się że mnie zdradzała z tym facetem. przy tych rozmowach w pewnym momencie jak leżałem na podłodze(bo nie byłem w stanie ogarnąć czegoś takiego ) zaczęła się przytulać, później - nie wiem jak to nazwać uprawialiśmy seks czy kochaliśmy się? . po wszystkim zapytałem o kilka rzeczy związanych z tym facetem (który wiedział że ona ma męża) i dowiedziałem się że ona z nim buła 2 - 3 dni temu. znów usiadłem na ziemi i nie mogłem się pozbierać. gdy się ogarnąłem stwierdziłem że może potrafię to wybaczyć i zaproponowałem czas próby, plus lista "rozkazów" z jej strony (tj. więcej miłości z mojej strony - tak ogólnie) jak i z mojej. nie wiem czy to dobry pomysł, czy to ma jakiś sens?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kolo1, Twój związek z żoną to fikcja. Kiedy ma innych adoratorów, gardzi Tobą. Kiedy sama dostaje "kosza", wraca z podkulonym ogonem do męża. Jaka lista "rozkazów"? Jakie wytyczne ze strony żony? Ona Cię zdradziła, a Ty wchodzisz w rolę ofiary i dajesz się wykorzystywać. Ona to wyczuła i korzysta z "przewagi". Według mnie, im dłużej będziesz trwał w tym związku, tym więcej szkód psychicznych dla Ciebie. Pomyśl o tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziś miałem bardzo stresujący dzień w pracy i napisałem jak mi ciężko dopisałem później że może się żale ale nie próbuje wzbudzić jej litości . po jakimś czasie napisała że chciała by ze mną zrobić obiado-kolacje i zjeść ją przy świecach. tak się zastanawiam kim ja jestem - czym ja jestem . dlaczego próbuje to pociągnąć dalej choć wiem że to prawdopodobnie się rozsypie po miesi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koło nie wiem jak tam twoje obecne relacje z żoną? Ale proszę jeśli nadal tkwisz w tyb bagnie to ogarnij sie wkońcu!!! Nie rozumiesz że jestes zabawką dla swojej żony.Ja jestem kobietą ale gdybym była facetem i miałabym taką żone to chyba by ptrzebowała operacji plastycznych na całej twarzy:)) Z tego co piszesz to jestes super facetem,kolacje,różę wow~!! Żadko teraz spotkać kogoś kto tak dba o kobiety. NIe chcąc obrażac Twojej żonki nie napisze co o niej myśle!!

 

-- 21 maja 2012, 17:05 --

 

*** heh Rzadko:))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek nerwica Ty to nas (kobiety) uwielbiasz. Ja dostałam tak bez okazji 1 raz kwiatki.

I teraz to tylko "daj,przynieś,wynieś,upierz,uprasuj" :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż, wygląda na to że powinienem to zakończyć. Ten związek nie powinien już istnieć! Do południa dnia 20 (tj. niedzieli) jeszcze mi zależało, ale gdy ja się "wypruwałem" ona nawet nie chciała wyjść ze mną na spacer rowerowy. Pojechaliśmy osobno gdy wróciłem jej nie było więc zacząłem szukać na internecie informacji o tym co robiłem źle. Okazało się że trochę zawaliłem ponieważ okazywałem jej za mało czułości, a odbudowanie takiego związku nie ma racji bytu -jest nie do uratowania. Kiedy wróciła do domu rozmawiałem z siostrą, oczywiście przy niej na jej temat nie. Zmieniłem swoje zachowanie i stałem się bardziej obojętny, w tym momencie ona zaczęła się mną bardziej interesować, dopytywać coś ja odpowiadałem z opóźnieniem i bardzo krótko i tajemniczo. Po jakimś czasie powiedziałem jej że idziemy na dach posiedzieć. Wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem biorąc ze sobą 2 kieliszki piwka z soczkiem oraz kocyk. Zaczęliśmy rozmawiać o nas o tym co się stało itd. Podczas wspominania starych czasu zaczęliśmy się całować itd.... Po wszystkim powiedziała mi że już dawno nie czuła motylów i tu też zaczęły się wspomnienia. Wczoraj doszło do zmiany jej nastrojów kiedy zobaczyła że ma mało pieniążków na kącie. Próbowałem jej wytłumaczyć że od kilku miesięcy płace za wynajem mieszkania, za jej kredyt mieszkaniowy i zakupy. Gdy widziałem że kończy się kaska na jej kącie przelewam tam pieniążki (mamy 2 kąta). Ostatnio nie byłem niczego pewien więc nie interesowało mnie to, za mieszkanie zapłaciliśmy osobno. Wczoraj obraziła się na mnie i nie chciała ze mną rozmawiać. dziś rano zamieniliśmy kilka słów. przed wyjściem oznajmiła mi że wieczorem później wróci bo idzie na spektakl z koleżanką. Nie wiem czy to znów nie brnie w złym kierunku. Okaże się wieczorem jak wrócę ja po pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kolo1, wydaje się, że Twoja partnerka jest bardzo interesowna. Nie chodzi już nawet o to, że dwoisz i się troisz, żeby ją zadowolić - kupujesz kwiaty, zapraszasz na kolacje, proponujesz wycieczkę rowerową itp. - a ona tego nie docenia. Twoja żona ignoruje Cię, ale nie omieszka wspomnieć, byś wpłacił jej pieniądze na konto. Według mnie, wyjścia są dwa - albo oboje chcecie ratować Wasz związek i idziecie na terapię małżeńską, albo po prostu się rozstajecie, bo widać, że żona nie wykazuje dobrej woli, by pielęgnować Waszą relację i jawnie Cię wykorzystuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi porostu brak słów na jej zachowanie...Sama mam problem w związku i wiem co to są wszelkie rozterki,bo jednak nie jest łatwo tak zakończyć coś co dawało nam szczęście. Ale kurcze Twoja żona raz że zachowuje się jak..........hm poprostu nie dobra żona.To w dodatku cie wykorzystuje.Może niech na konto wpłaci jej jakiś poznany kolega.?A z tego co piszesz to za mało jej nie okazywałeś czułości bo kwiaty,kolacja itp.to co to niby jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, mam na imię Julia.

 

Nie wiem czy czytać wcześniejsze Wasze wypowiedzi. Łzy cisną mi się do oczu. Czuję, że straciłam panowanie nad swoim życiem.

Mój ojciec odsiaduje właśnie wyrok za znęcanie się nad rodziną. Za miesiąc wróci do domu. Jego problem trwa od najmłodszych lat mojego życia. Mimo wszystko dalej siedzimy w tym syfie z pozostałymi członkami rodziny.

Problem bulimii pojawił się 5 lat temu i trwa do dziś. Czasem mam ataki codziennie, czasem dwa tygodnie spokoju. Moje zęby stają się coraz bardziej kruche, a mimo to nie potrafię powiedzieć sobie nie. Zauważyłam, że duży wpływ na to ma stres. W tej chwili znajduję się w bardzo ważnym dla mnie momencie życia.

Aha, zapomniałam dodać- mam 24 lata, za sobą dwa nieudane związki, w tej chwili trzeci, jeszcze niestracony.

Piotr, z którym spotykam się od października, obudził we mnie uczucia jakich nie udało się nikomu wcześniej. Poprzez fascynację wyglądem, przez niesamowity pociąg seksualny, podziwu jego charakteru- męskości, spokoju, do wariactwa w sytuacjach bardziej luźnych. Życie doświadczyło go bardziej ode mnie: ojczym alkoholik, olbrzymie, niezasłużone zadłużenie na karku, którego (jak twierdzi) nigdy nie da rady spłacić. Mimo wszystko stoi twardo na nogach. Jesteśmy razem, myślałam, że będzie to raj na ziemi. Jednak pomimo uczuć jakimi go obdarzam, czuję że ten związek wysysa ze mnie całą energię. Nie widzę z jego strony zainteresowania moją osobą- chociaż on twierdzi, że ono jest; nie czuję więzi emocjonalnej jaka rodzi się pomiędzy kochającymi się osobami. Mam wrażenie, że jestem gdzieś z boku i obserwuję jego życie, a nie uczestniczę w nim. Wiele razy zastanawiałam się nad tą sytuacją. Czy jest ze mną coś nie tak? Moim marzeniem jest stworzyć w przyszłości udany związek oparty na wzajemnym szacunku i zaufaniu. Nie potrafię mu zaufać, bo nie wierzę w to co mówi. Zaczęło się wszystko od momentu, gdy nie informując mnie zaprosił na plan swoją byłą dziewczynę. Później mnie przeprosił, jednak ostatnio stwierdził, że sam nie wie za co. Od tej pory mam obsesję na jej punkcie. Wiem, że ona cały czas coś do niego czuje, a on nie mówiąc mi o spotkaniu zawiódł moje zaufanie. Nie odbierajcie tego jak zawody miłosne. Strasznie to wszystko przeżywam, bo nie wiem czy mam prawo do uczuć które w tym momencie we mnie się budzą. Jestem zestresowana, zazdrosna, emocjonalnie rozchwiana. Nie potrafię się skupić, boli mnie głowa.

W każdej innej dziedzinie życia radzę sobie doskonale- studiuję, pracuję, pomagam innym. W związku tracę swoją siłę. W ofierze walki o spełnienie marzeń (związek, którego wizerunku nie wyniosłam z domu) oddaję swoją siłę i staję się bezradna. Wydaje mi się, że moja zazdrość zbudziła się przede wszystkim przez niską samoocenę spowodowaną małą ilością zainteresowania ze strony partnera. Myślę, że gdybym poczuła z jego strony większą ilość pozytywnych uczuć nie byłoby problemu. Mogę być pewna tego stwierdzenia, ponieważ nigdy wcześniej nie znałam tego uczucia w takim stopniu- pewnie z tego powodu, że poprzedni partnerzy interesowali się mną za bardzo. Czy mam się zmienić? Czy powinnam iść do lekarza?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×