Skocz do zawartości
Nerwica.com

Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?


d65000

Rekomendowane odpowiedzi

Dusiorek,

Czy bycie spokojnym introwertykiem wyklucza bycie męskim, czy zaradnym?

 

nie wyklucza, odniosłem się tu do artykułu, który kilka stron wcześniej wstawił djkocyk.

 

"Dzisiejszy porządek rzeczy dyskryminuje w staraniach o przekazywanie genów panów nieśmiałych, strachliwych, introwertycznych (...) To grozi tym, że za kilka dekad świat wypełni się potomstwem Pawła Cattaneo z Warsaw Shore, a Wielki Zderzacz Hadronów będzie brany za urządzenie do produkcji precli, którego nikt nie umie włączyć.".

 

Niby dlaczego?

 

bo jest niewspółmierne.

łatwo jest się iść umyć, masz do zrobienia konkretnie taką i taką rzecz, zewnętrzną.

 

nad samooceną, śmiałością można pracować, ale są to sprawy mniej uchwytne i przez to trudniejsze do skorygowania.

 

Ja się ciągle spóźniam, jestem bałaganiarą, wszystko zostawiam na ostatnią chwilę i strasznie stresuję się publicznymi przemowami. Jeśli to lepszy przykład od braku higieny. Naprawdę powinnam zaakceptować to jako część siebie której nie powinno się zmieniać?

 

to jest nawyk a nie część Ciebie. jeśli chcesz to zmień to jeśli nie to nie.

btw. czy to Cie przekreśla w relacjach damsko męskich?

 

-- 26 mar 2014, 15:38 --

 

i żeby nie było nieporozumień, mówimy tu o sprawach konstytutywnych, a nie takich, które można zmienić.

 

lekami można zmienić introwertyzm? coś podobnego.

trochę można, ssri zwiększają ekstrawersje, z tego co wiem, ale różnie z tym bywa no i w dodatku kastrują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo jest niewspółmierne.

łatwo jest się iść umyć, masz do zrobienia konkretnie taką i taką rzecz, zewnętrzną.

 

nad samooceną, śmiałością można pracować, ale są to sprawy mniej uchwytne i przez to trudniejsze do skorygowania.

 

Cytuj:

Ja się ciągle spóźniam, jestem bałaganiarą, wszystko zostawiam na ostatnią chwilę i strasznie stresuję się publicznymi przemowami. Jeśli to lepszy przykład od braku higieny. Naprawdę powinnam zaakceptować to jako część siebie której nie powinno się zmieniać?

 

to jest nawyk a nie część Ciebie. jeśli chcesz to zmień to jeśli nie to nie.

btw. czy to Cie przekreśla w relacjach damsko męskich?

 

Dla Ciebie łatwo jest iść pod prysznic, dla osoby niehigienicznej wcale nie. Bo skoro ona lubi być brudna to czemu ma wyrabiać nawyk prysznica? Musiałaby zmienić podejście. Stres przed mowami publicznymi tak samo, to nie nawyk to część charakteru, jedni są ekstrawertyczni i świetnie się czują nawet przed publiką inni nie. Rozróżniajmy temperament, od charakteru i nawyków. Nawykiem jest nie kąpanie się, cechą bycie niehigienicznym ogólnie, a temperament to: ekstrawertyzm, introwertyzm, choleryzm, melancholizm, sangwinizm i flegmatyzm. Odnosi się do ogółu cech osobowości.

 

lekami można zmienić introwertyzm? coś podobnego.

trochę można, ssri zwiększają ekstrawersje, z tego co wiem, ale różnie z tym bywa no i w dodatku kastrują.

Pff, zwykłe leki na uspokojenie zmienią Twój introwertyzm i nie kastrują ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dusiorek, no ja odróżniam temperament i od początku o nim pisałem.

Dla Ciebie łatwo jest iść pod prysznic, dla osoby niehigienicznej wcale nie.

oj jest łatwo już nie wymyślaj, to jest rzecz zewnętrzna, idziesz robisz to i to, efekt murowany.

a z psychiką już tak łatwo nie jest.

 

Pff, zwykłe leki na uspokojenie zmienią Twój introwertyzm i nie kastrują

 

jakie to są? podaj kilka nazw handlowych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednak to nie jest kwestia leków na uspokojenie moim zdaniem najlepszym lekarstwem na swoje uczucie bycia nieatrakcyjnym,nieśmiałym wobec kobiet i odczuwających strach przed takimi podejściami uważając że znowu przez to wyjdziecie z dołem są same kobiety. Jednak nie oznacza to że od razu ma być jakiś związek czy tym podobne. Ja zaczynam od luźnych znajomości potrzeba mi oswoić się z takim towarzystwem a potem w nieokreślonym czasie zobaczy się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oj jest łatwo już nie wymyślaj, to jest rzecz zewnętrzna, idziesz robisz to i to, efekt murowany.

a z psychiką już tak łatwo nie jest.

No ale jak ktoś jest niehigieniczny to siedzi mu to w głowie ;) a nie dlatego bo ooo nie ma nawyku kapieli. Lubi być brudny, nie czuje potrzeby się kąpać, to po co ma to robić? Jak go przekonasz raz na prysznic nie znaczy że sam z siebie będzie chciał nagle o siebie zadbać.

 

jakie to są? podaj kilka nazw handlowych

Jakiekolwiek byleby na uspokojenie, im silniejsze tym większy efekt, ale po silne trzeba by iść do lekarza, a oni raczej nie dają leków bo chcesz sobie temperament zmienić ;)

Jak już pisałam wyżej poczytaj sobie o postulacie lekowym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dusiorek,

chwila, znowu rozmydlasz temat, ustalmy najpierw z czym w ogóle dyskutujemy, napisze w punktach moje stanowisko, żeby była jasność:

 

1. można pracować nad takimi cechami jak samoocena, nieśmiałość, lękliwość, zaradność - tak

2. warto pracować nad powyższymi - tak

3. można zmienić swój temperament? - tylko w bardzo ograniczonym zakresie

4. czy gdy przyczyną niepowodzenia u płci przeciwnej są konstytutywne cechy osobowości, jak temperament, sposób bycia, to należy je zmieniać - nie

5. czy w przypadku zarzutów potencjalnej partnerki dotyczących tych konstytutywnych cech, można powiedzieć: "taki juz jestem" i się nie przejmować - tak i jeśli się ma poczucie własnej wartości, jest się w zgodzie z samym sobą, tego typu reakcje będą naturalne.

6. czy trzeba być doskonałym aby przystąpić do związku - nie

7. czy Dusiorek pierwotnie podała przykład osoby niehigienicznej jako osoby zaburzonej? - nie

8. czemu w kolejnej wypowiedzi przedstawia swój przykład osoby niehigienicznej jako osoby zaburzonej czyli takiej która lubi być brudna? - brnie.

9. czy Dusiorek odpowiedziała po przedstawionym przez siebie przykładzie, że jest bałaganiarą i się spóźnia, że ją to skreślało w związku? - nie

10. czemu? - myślę, że Dusiorek widząc mnóstwo powodów dla których facet nie nadaje się do związku, jak nieśmiałość, niska samoocena, nie widzi takich powodów u kobiety, więc musi wymyślać jakieś abstrakcyjnie skrajne przykłady, że kobieta nie myje sie miesiąc, albo jest łysa, przeklina i bije przechodniów na ulicy.

takie podejście Dusiorka było widoczne już wcześniej - pisała, że gdy była w złym stanie i facet to znosił, to kiedy on miał okres słabości nie zaakceptowała tego, kwitując wymówką, że taką mamy kulturę, że facet ma się opiekować kobietą, ona ma prawo do słabości i jest to naturalne, a facet ma być ze skały inaczej szybko traci w oczach kobiety. z tego podejścia wynika, że o wzajemnym wsparciu nie moze byc mowy.

11. chciałbyś mieć taką partnerkę jak Dusiorek? - ni chvja

12. czy Dusiorek pisząc zwykłe leki uspokajające zrobią z introwertyka ekstrawertyka odpowiedziała na konkretne pytanie jakie leki? - nie, prawdopodobnie przeczytała postulat lekowy, gdzie było tak napisane w jednym zdaniu i używa tego jako argumentu w dyskusji, a gdy chcę to sprawdzić empirycznie i pytam o nazwy handlowe odsyła mnie do tego postulatu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik :brawo:

 

Miałam kiedyś faceta z niska samooceną i wytrzymałam z nim 2 tygodnie. Ciągle użalał sie nad sobą jaki jest beznadziejny, oczekiwał zaprzeczenia, opieki, komplementów i bał się nawet mnie dotknąć, czy mnie gdzieś zaprosić, bo czuł że się narzuca, albo że mu nie wolno wymagac ode mnie bym miała czas i że na mnie nie zasługuje. Dzień w dzień mówiłam mu, że skoro z nim jestem to zasługuje, żeby się nie bał, ale skoro on miał takie nie inne mniemanie o sobie to moje słowa niewiele zmieniały.

 

Może mój eks był już drastycznym przykładem tej niskiej samooceny, ale naprawdę mniej więcej tak zachowuja się ludzie bardzo niepewni siebie ;). znam gorsze przypadki, ale do nich już trzymałam się na dystans, szczególnie jak nie chcieli iść na terapię to włączał mi się alarm.

 

Osobiście nie chcę za dużo narzekać, bo sama weszłam w swój związek lecząc dość poważne zaburzenia i nawet nie chcę sobie wyobrażać co mój partner ze mną znosił, jednakże w naszej kulturze właśnie jest takie przekonanie, że jak facet zajmuje sie kobietą to jest ok, kobieta jest słabszą płcia, kobieta jest bardziej emocjonalna, kobieta potrzebuje opieki, skoro on sie nią zajmuje, jest prawdziwym facetem, a ona nie odbiega także od kulturowych wzorców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik :brawo:

 

Miałam kiedyś faceta z niska samooceną i wytrzymałam z nim 2 tygodnie. Ciągle użalał sie nad sobą jaki jest beznadziejny, oczekiwał zaprzeczenia, opieki, komplementów i bał się nawet mnie dotknąć, czy mnie gdzieś zaprosić, bo czuł że się narzuca, albo że mu nie wolno wymagac ode mnie bym miała czas i że na mnie nie zasługuje. Dzień w dzień mówiłam mu, że skoro z nim jestem to zasługuje, żeby się nie bał, ale skoro on miał takie nie inne mniemanie o sobie to moje słowa niewiele zmieniały.

 

Może mój eks był już drastycznym przykładem tej niskiej samooceny, ale naprawdę mniej więcej tak zachowuja się ludzie bardzo niepewni siebie ;). znam gorsze przypadki, ale do nich już trzymałam się na dystans, szczególnie jak nie chcieli iść na terapię to włączał mi się alarm.

 

Osobiście nie chcę za dużo narzekać, bo sama weszłam w swój związek lecząc dość poważne zaburzenia i nawet nie chcę sobie wyobrażać co mój partner ze mną znosił, jednakże w naszej kulturze właśnie jest takie przekonanie, że jak facet zajmuje sie kobietą to jest ok, kobieta jest słabszą płcia, kobieta jest bardziej emocjonalna, kobieta potrzebuje opieki, skoro on sie nią zajmuje, jest prawdziwym facetem, a ona nie odbiega także od kulturowych wzorców.

 

To chyba mój jakiś sobowtór był ze mną każdy związek by właśnie tak wyglądał jeśli nie jeszcze gorzej. :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszytskim tym, którzy uważają, że "trzeba się brać za siebie" i "dla chcącego nic trudnego" proponuje przeczytać sobie tego bloga

 

http://www.podrywaj.org/blogs/glinx11

 

Może to wreszcie przekona niektórych, że życie nie jest niestety takie proste i nie działa tak, że jak się czegoś chce to się to ma, a nie mają tylko ci co są leniwi i się im nie chce "pracować nad sobą".

czytałem to już kiedyś... nie całe oczywiście... idzie się załamać, alepiej się nie karmić takimi wypocinami i nie przyjmować ich jako prawdę objawioną...

 

-- 27 mar 2014, 20:44 --

 

jetodik, to jak społeczeństwo patrzy na taki związek mam gdzieś. Nie obchodzi mnie co myślą inni. Ale umiejętności społeczne faceta są dla mnie niezbędne, bo te umiejętności będą się odnosić też do mnie ;). To wobec mnie będzie też zamknięty w sobie, to wobec mnie nie będzie wiedział jak się zachować, to mnie nie będzie umiał zdobywać, to o mnie nie będzie umiał dbać. I choć nie jestem jakąś księżniczką, która wymaga nie wiadomo czego, to jednak na mnie opierałoby się dbanie o relację. Przypominam, że w moim temacie o związkowych problemach, gdzie facet nieco mnie zaniedbał większość była za tym, że nie powinnam być w tym związku ;). A co dopiero jakbym ja musiala budować związek, uczyć faceta bliższej relacji, jak to w niej wyglada, co powinien robić, dbała jeszcze o jego samopoczucie i nie dostawała w zamian nic poza ewentualnym uczuciem.

Miałam kiedyś faceta z niska samooceną i wytrzymałam z nim 2 tygodnie. Ciągle użalał sie nad sobą jaki jest beznadziejny, oczekiwał zaprzeczenia, opieki, komplementów i bał się nawet mnie dotknąć, czy mnie gdzieś zaprosić, bo czuł że się narzuca, albo że mu nie wolno wymagac ode mnie bym miała czas i że na mnie nie zasługuje. Dzień w dzień mówiłam mu, że skoro z nim jestem to zasługuje, żeby się nie bał, ale skoro on miał takie nie inne mniemanie o sobie to moje słowa niewiele zmieniały.

 

Może mój eks był już drastycznym przykładem tej niskiej samooceny, ale naprawdę mniej więcej tak zachowuja się ludzie bardzo niepewni siebie ;). znam gorsze przypadki, ale do nich już trzymałam się na dystans, szczególnie jak nie chcieli iść na terapię to włączał mi się alarm.

To chyba nic dziwnego, że kobieta woli mężczyznę, a nie pieska na smyczy, którego nauczy nowych sztuczek i będzie ciągać za sobą, biorąc na klatę pełna odpowiedzialność za to stworzenie. Jeśli chcemy tworzyć związek powinniśmy najpierw rozwiązac problemy ze sobą, aby nie przenosić ich na drugą osobę.

co do wyróżnionego to mogę wam opisać jak to wygląda z drugiej strony.. czytając to widzicie jedną stronę, a owy "eks" nie może się wypowiedzieć...

 

w rzeczywistości prawdopodobnie on był introwertykiem a Ty byłaś agresywna..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik :brawo:

 

Miałam kiedyś faceta z niska samooceną i wytrzymałam z nim 2 tygodnie. Ciągle użalał sie nad sobą jaki jest beznadziejny, oczekiwał zaprzeczenia, opieki, komplementów i bał się nawet mnie dotknąć, czy mnie gdzieś zaprosić, bo czuł że się narzuca, albo że mu nie wolno wymagac ode mnie bym miała czas i że na mnie nie zasługuje. Dzień w dzień mówiłam mu, że skoro z nim jestem to zasługuje, żeby się nie bał, ale skoro on miał takie nie inne mniemanie o sobie to moje słowa niewiele zmieniały.

 

Może mój eks był już drastycznym przykładem tej niskiej samooceny, ale naprawdę mniej więcej tak zachowuja się ludzie bardzo niepewni siebie ;). znam gorsze przypadki, ale do nich już trzymałam się na dystans, szczególnie jak nie chcieli iść na terapię to włączał mi się alarm.

 

Osobiście nie chcę za dużo narzekać, bo sama weszłam w swój związek lecząc dość poważne zaburzenia i nawet nie chcę sobie wyobrażać co mój partner ze mną znosił, jednakże w naszej kulturze właśnie jest takie przekonanie, że jak facet zajmuje sie kobietą to jest ok, kobieta jest słabszą płcia, kobieta jest bardziej emocjonalna, kobieta potrzebuje opieki, skoro on sie nią zajmuje, jest prawdziwym facetem, a ona nie odbiega także od kulturowych wzorców.

 

To chyba mój jakiś sobowtór był ze mną każdy związek by właśnie tak wyglądał jeśli nie jeszcze gorzej. :twisted:

 

Musisz sobie poszukać jakiejś na kobiety na seks, najlepiej bizneswomen z górnej półki, nie dość, że będziecie uprawiali seks, to taka pewnie coś tam sobą reprezentuje, to sobie jeszcze pogadacie o polityce, socjologii czy sytuacji na świecie, bo na tym się znasz i nie zaprzeczysz. Dwa w jednym. :)

 

Sam bym tak chciał z którąś z moich nauczycielek, tylko jednak musiałyby być młodsze. Powiedzmy dwa razy w tygodniu seks, pogawędka, romantyczne spacery, wtedy nie byłoby czasu i możliwości, żeby cały ten syf generowany przez związki wyszedł na wierzch.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hans, Niestety nie obracam się w wyższych sferach, w mojej pracy to ja chyba należę do wyższych sfer bo w miarę poprawnie posługuję się polszczyzną i wiem coś więcej niż nowiny z życia celebrytów i telenowel. Choć nie powiem że nie odpowiadała mi taki pani z wyższych sfer sama by się utrzymywała i pewnie pogadać by było o czym no ale wątpię żebym był dla takiej atrakcyjny ale nigdy nic nie wiadomo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. można pracować nad takimi cechami jak samoocena, nieśmiałość, lękliwość, zaradność - tak

2. warto pracować nad powyższymi - tak

3. można zmienić swój temperament? - tylko w bardzo ograniczonym

6. czy trzeba być doskonałym aby przystąpić do związku - nie

No i? Ze wszystkim się zgadzam, tłumaczyłam tylko mój przykład którego się czepnąłeś, bo dla mnie dalej niehigieniczny to cecha, a nie nawyk, czy sposób życia. Jak już bawisz się w łapanie za słówka to pozwól aby ktoś się wypowiedział stricte na ten obszar.

7. czy Dusiorek pierwotnie podała przykład osoby niehigienicznej jako osoby zaburzonej? - nie

8. czemu w kolejnej wypowiedzi przedstawia swój przykład osoby niehigienicznej jako osoby zaburzonej czyli takiej która lubi być brudna? - brnie.

9. czy Dusiorek odpowiedziała po przedstawionym przez siebie przykładzie, że jest bałaganiarą i się spóźnia, że ją to skreślało w związku? - nie

I był to przykład tylko po to aby wytłumaczyć, że albo nad sobą pracujemy, jeśli czegoś chcemy, albo jest nam dobrze z samym sobą i nie widzimy potrzeby, aby się zmieniać. A jeśli nasze cechy/sposób życia stwarzają z nas osobę, z którą bardzo trudno jest się wiązać - trzeba wziąć to na klatę jako konsekwencje naszych wyborów. Jeśli mój partner nie akceptowałby bałaganiarstwa i kompletnie nie umiałby żyć z kimś kto tak rozrzuca po całym mieszkaniu ubraniu, bo doprowadza go to do szewskiej pasji - albo się zmieniam, albo się rozstajemy. I albo szukam dalej partnera który zaakceptuje moją wadę, albo zostaje sama. Nie odpowiedziałam od razu bo u jednych mnie to przekreśla u innych nie. Wszystko co pisałam tutaj pisałam ze swojej perspektywy. Pisałam że pewnie są jakieś dziewczyny co sie zaopiekują facetem zaburzonym i nieogarniętym życiowo, ale na pewno nie byłabym to ja, jak i zdecydowana większość kobiet. I Ci co są z tego faktu nie zadowoleni, jak na moim przykładzie: albo biorą się za siebie i nad sobą pracują, albo szukają kobiety, która ma syndrom zbawiania świata, albo zostają sami - tylko wówczas proszę nie narzekać, bo tak naprawdę to Wasza decyzja. Co odpowiada chyba także na Twoje punkty 4 i 5.

 

czemu? - myślę, że Dusiorek widząc mnóstwo powodów dla których facet nie nadaje się do związku, jak nieśmiałość, niska samoocena, nie widzi takich powodów u kobiety, więc musi wymyślać jakieś abstrakcyjnie skrajne przykłady, że kobieta nie myje sie miesiąc, albo jest łysa, przeklina i bije przechodniów na ulicy.

takie podejście Dusiorka było widoczne już wcześniej - pisała, że gdy była w złym stanie i facet to znosił, to kiedy on miał okres słabości nie zaakceptowała tego, kwitując wymówką, że taką mamy kulturę, że facet ma się opiekować kobietą, ona ma prawo do słabości i jest to naturalne, a facet ma być ze skały inaczej szybko traci w oczach kobiety. z tego podejścia wynika, że o wzajemnym wsparciu nie moze byc mowy.

Widzę, pisałam o zaburzonych kobietach nie raz, ale marginalnie, bo popraw mnie ale temat chyba brzmi "Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?" O kobietach jest gdzieś inny, czyż nie?

 

I akurat źle oceniasz moją związkową sytuację. Rzuciłam życiową niedojdę, a skoro nie radził sobie z własnym życiem wcale mnie nie wspierał. Nie prosiłam się o kolejny związek, przynajmniej nie przed końcem terapii, ale pojawił się ktoś kto zechciał mi pomagać. Kulturowo jest to niesprawiedliwie, skoro bardziej akceptowalne, ale życiowo... ja się jednak liczyłam, ja walczyłam o siebie, aby mój OBECNY partner mógł założyć ze mną rodzinę bez żadnych chorych jazd. Z kolei mój eks siedzi właśnie 3 rok w więzieniu za wybryki poalkoholowe. Chyba nie muszę tego komentować...

 

Oczywiście jak coś wydarza się mojemu partnerowi wspieram go jak najlepiej potrafię. Ale nie myl wspierania w trudnych chwilach z ciągnięciem przez życie niezaradnego chłopca. Pal licho kulturę, DOROSŁE życie wymaga pewnych umiejętności i je weryfikuje. Nie mam wyrzutów że uciekłam od eks, choć nadal go po przyjacielsku wspieram, a w szczególności jego babcię, która przez niego ma aktualnie straszne problemy zdrowotne i finansowe.

 

12. czy Dusiorek pisząc zwykłe leki uspokajające zrobią z introwertyka ekstrawertyka odpowiedziała na konkretne pytanie jakie leki? - nie, prawdopodobnie przeczytała postulat lekowy, gdzie było tak napisane w jednym zdaniu i używa tego jako argumentu w dyskusji, a gdy chcę to sprawdzić empirycznie i pytam o nazwy handlowe odsyła mnie do tego postulatu.
Odsyłam do teorii bo się składa, że medycyny nie kończyłam. Znam z nazwy parę leków uspokajających, ale nie wiem które są na receptę, które są słabsze, które mocne. To chyba normalne że odwołuję się do wiedzy, którą posiadam, a nie do tej której nie mam. Chcesz mogę wpisać Ci w google środki uspokajające i poczytać które są mocne, słabe, które na receptę, które nie, ale równie dobrze sam dla swojej ciekawości możesz to zrobić.

 

11tki komentować nie będę, bo nie wiem jaki masz cel w obrażaniu mnie. Bo jestem asertywna i mam swoje zdanie? Bo chcę tworzyć związek partnerski na równi, a nie gdzie będę musiała być opiekunką dla biednego zagubionego w życiu chłopca? Dla mnie wówczas nie ma mowy o partnerstwie. Chyba jak już pisałam nie raz - leczyłby sie i/lub nad sobą pracował.

 

djkocyk, inbvo jak już pisałam wyżej pisałam o dwóch różnych związkach. Z moim eks aktualnie mam dość dobre kontakty, choć dobrze wie co myślę o jego postępowaniu. Nie mogłam być wówczas agresywna, bo sama miałam problemy, byłam wycofana, cicha itd., ale leczyłam się i układałam swoje życie na nowo. Mój eks z kolei uciekał z każdej podjętej terapii, na problemy finansowe, po utracie pracy, postanowił zaradzić okradając swoją babcię i chroniąc się przed policją, czy gniewem bliskich do psychiatryków. To przeważyło. Zerwałam nim z 15 razy stracił pracę i trafił do wiezienia za alkoholowe wybryki i tylko dlatego, że nie umiał dotrzymać warunków zawieszenia wyroku.

 

Nie wiem może naprawdę dla kogoś ktoś tego typu jest odpowiedni, ale ja jednak wolałam chronić siebie. Wolał uciekać od problemów, niż je rozwiązywać, no to nic na siłę, do widzenia. Nawet jakby jego życie nie potoczyło się aż tak drastycznie również bym uciekła. Takie problemy ze sobą jakie miał były na terapię, której nie chciał nie na związek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dusiorek, odnośnie tych leków uspokajających stawiasz twierdzenie, że takie leki są w stanie to zrobić, to liczyłem, że masz jakieś konkretne na myśli czy chociaż znasz nazwy. masz jakiekolwiek potwierdzenie tej teorii z postulatu?

 

a i ja Cię wcale nie obrażam, napisałem tylko, że nie chciałbym mieć partnerki, która nie daje mi prawa do słabości, co wcale nie jest jednoznaczne z tym by się mną opiekowała jak niepełnosprawnym.

 

do reszty się później odniosę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a i ja Cię wcale nie obrażam, napisałem tylko, że nie chciałbym mieć partnerki, która nie daje mi prawa do słabości, co wcale nie jest jednoznaczne z tym by się mną opiekowała jak niepełnosprawnym.
A ja nigdzie nie pisałam że facet nie ma prawa mieć chwili słabości. Pisałam o takich, którzy te chwile słabości mają całe życie ;)

Jestesmy tylko ludźmi. Zresztą ja Cię o bycie moim facetem nie prosiłam, dlatego komentarz uznałam za zbędny i trochę poniżający. Nie wiem czy taki miałeś zamiar czy nie, tak wyszło.

 

odnośnie tych leków uspokajających stawiasz twierdzenie, że takie leki są w stanie to zrobić, to liczyłem, że masz jakieś konkretne na myśli czy chociaż znasz nazwy. masz jakiekolwiek potwierdzenie tej teorii z postulatu?
Napisałam że jakiekolwiek leki uspokajające, im silniejsze tym silniejszy efekt, więc jestem zdziwiona dlaczego tych "jakikolwiek" leków nie możesz znaleźć w google...

 

A chciałam abyś poczytał o tym, bo teorie psychologiczne nie tworzą się o, bo ktoś na coś wpadł to napisze se podręcznik. Są na to konkretne badania, jak i jest wyjaśnione dlaczego ten efekt powstaje. Począwszy od tego skąd się bierze ekstrawertyzm i introwertyzm. W skrócie introwertycy są przestymulowani wewnętrznie, wiele dzieje się w ich głowach, więc unikają przeciążenia - dodatkowych bodźców zewnętrznych, z kolei ekstrawertycy na odwrót, są niedostymulowani, więc szukają wrażeń na zewnątrz. Leki uspokajające podane introwertykom sprawiają, że stymulatory wewnętrzne obniżają się, więc aby to wyrównać zaczynają szukać jak ekstrawertycy bodźców na zewnątrz. I na odwrót. Ekstrawertykom powinno podawać się środki pobudzające wewnętrznie, wtedy przestają szukać wrażeń zewnętrznie i się wyciszają. Jeśli ciekawi Cię to dokładniej po prostu poczytaj, bo to temat długi, ale dość ciekawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dusiorek, leki uspokajające mogą mieć bardzo różne profile działania.

takim powszechnym lekiem uspokajającym jest hydroksyzyna, która nie robiła ze mnie ekstrawertyka.

 

widzę, że raczej się z wszystkim zgadzamy, dlatego jednak dobrze, że wstawiłem te punkty, wydaje mi się tylko, że ludzi z tego tematu widzisz jako jakieś niepełnosprawne jęczydupy, które chcą być ciągnięte za rączke przez całe życie, bo być może miałaś takiego faceta.

i przez pryzmat tego piszesz swoje wypowiedzi.

 

Jestesmy tylko ludźmi. Zresztą ja Cię o bycie moim facetem nie prosiłam, dlatego komentarz uznałam za zbędny i trochę poniżający.

 

nie prosiłaś, zwróć uwagę, że nie napisałem Dusiorek tylko taką jak Dusiorek, a dokładnie chodziło mi o podobne podejście do związków, gdzie facet musi trzymać fason tytana, no ale skoro jednak rozumiesz, że wszyscy jesteśmy ludźmi to cały tamten punkt nieaktualny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie uznaję wszystkich za jęczydupy, ale coś mnie ściska jak ktoś nie może znaleźć sobie dziewczyny i wsiada na nie, że ooo tylko na macho jakiś lecimy, albo na kasę, albo na agresywnych dupków. A takie wątki też się tu przewijały. Jeśli ktoś chce mieć dziewczynę, ale nie chce się zmieniać mimo posiadania pewnych cech, które mogą odstraszyć, niech nie jęczy tylko się za siebie weźmie.

 

A mój eks tylko był przykładem i zaznaczyłam, że hardcorowym. Osoby z bardzo niską samooceną są jednak naprawdę problematyczne w kontakcie, czy facet, czy baba. Jeśli się nie leczą, czy nie próbują zmienić tego w inny sposób niż ciągłe szukanie potwierdzenia swojej wartości, to nie sądzę by zdrowa osoba z nimi wytrzymała dłużej w związku. Tak samo z zaradnością, szukamy partnera nie dziecko. Jeśli nie umie radzić sobie w życiu, nigdy relacja nie będzie zdrowa = równa, a to że kulturowo wygląda to tak nierówno, że kobiecie się więcej wybacza to cóż... Pisałam tu wsiadając na facetów, bo temat jest o facetach, nie o kobietach. -> to taka moja ostateczna konkluzja wczesniejszych wpisów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Waćpanna walczy i trwa niczym Aegis w tym wątku,ale nawet ta legendarna tarcza za jakiś czas może pęknąć ^_-.

 

Wszystkie ogólniki które tutaj padają,czy "suche" teorie,wiadomo,trzeba sobie w życiu przemnożyć, i przede wszystkim...albo próbować się zmienić,nawet jeśli to działanie pozornie szaleńca,obłąkańca,nie mające ładu,składu i podstaw,ale choćby się czołgać,to próbować.

opcja B,poddać się,pogodzić z tym co jest i jak jest i nie bojceć,jakby to była tragedia rodem wojny atomowej,czy asteroidy która ma zmieść ziemię i zwalać winy na teściową której nie ma,zue kobiety,zuy charakter,los,pizze,tuska,czy wielki pieróg z kości słoniowej .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dusiorek,

ale coś mnie ściska jak ktoś nie może znaleźć sobie dziewczyny i wsiada na nie, że ooo tylko na macho jakiś lecimy, albo na kasę, albo na agresywnych dupków. A takie wątki też się tu przewijały. Jeśli ktoś chce mieć dziewczynę, ale nie chce się zmieniać mimo posiadania pewnych cech, które mogą odstraszyć, niech nie jęczy tylko się za siebie weźmie.

 

konkretnie osoba i cytat poproszę.

btw, z tego co pamiętam kilka stron temu sama pisałaś, że taka już jest biologia i kobiety lecą na tych co "maczugą w łeb i za włosy do jaskini", ze swojej strony miałem wtedy ochotę napisać, abyś pisała bardziej za siebie, bo znam kobiety, które prymitywi odstraszają :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×