Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Czuję się fatalnie... Nie wiem po co mam dalej żyć... Znowu mam te pieprzone ataki lęku... Najchętniej znowu poszłabym zwymiotować... Ale po co? I tak mam już zniszczony żołądek... Mam pomysł - przestanę jeść i sama się wykończę... Tak jak miałam w planach trzy miesiące temu... Nawet sen mi już w niczym nie pomaga. Przepraszam, ale musiałam to gdzieś z siebie wyrzucić... Dobrze, że jest taki dział. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry Przyszlam pojeczeć bo łapie dołeczka :( Moja siostrunia znowu w transie "alkocholowo-nienawistnym" Wlasnie wyczyscilam kolejną ture obelg pod moim adresem z poczty Zamknelam konto na NK a teraz chyba pora na zmiane meila Juz sama nie wiem :( Numery telefonu pozmieniane NK zlikwidowane czy ja wciaż bede uciekać? Czy ja sie nigdy nie uwolnie od nich? Teraz jeszcze napuscila na mnie brata ktory tez za swoje niepowodzenia w zyciu wini wszystkich tylko nie siebie Cala noc chyba siedzieli na necie i knuli jak mi dolozyc bo meile co godzine do 4 nad ranem przychodzily Tyle razy sobie obiecuje ze nie bede ich czytac tylko wyrzucac a mimo to zagladam i placze Tak bym chciala miec normalna rodzine z ktora mozna sie spotkac, pogadac, pozalić ,pocieszyc wspolnie. Nie mam niestety i nawet odciac sie od nich nie moge. Czasem boje sie ze i tu mnie wyszpieguja i stad mnie wykurzą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strasznie nie chce mi się iść dzisiaj na zajęcia. Nie znoszę tego tłumu ludzi, którzy nie zwracają na mnie uwagi. A jak już ktoś się odezwie, to zazwyczaj napomknie coś o imprezie albo o swoim jakże bujnym życiu towarzyskim. I znowu dojdę do wniosku, że moje życie jest nudne, beznadziejne, że ja nigdy nie będę mogła opowiadać komuś, jak cudownie spędziłam czas, bo przecież nie mam przyjaciół. I nie będę miała. Już nawet przyzwyczaiłam się do swojej samotności. Nie umiem być miła dla ludzi. "Sztywnieję" w ich towarzystwie, co oni mogą odbierać jako dumę czy zarozumialstwo. A ja tymczasem zawsze czuję się gorsza od innych :-|

Chyba już nie mam siły, żeby próbować to zmienić. Całe życie będę sama, ze swoimi niespełnionymi marzeniami. Nigdy nie zostanę duszą towarzystwa, mimo że pragnę tego od lat.

 

Nienawidzę być samotna w tłumie, a wycieczka na uczelnię niestety się z tym wiąże. Najgorsze są przerwy, bo wtedy zupełnie nie mam co ze sobą zrobić. Przeważnie wertuję zeszyt, myślałby kto, że ja taka uczona jestem :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry Przyszlam pojeczeć bo łapie dołeczka :( Moja siostrunia znowu w transie "alkocholowo-nienawistnym" Wlasnie wyczyscilam kolejną ture obelg pod moim adresem z poczty Zamknelam konto na NK a teraz chyba pora na zmiane meila Juz sama nie wiem :( Numery telefonu pozmieniane NK zlikwidowane czy ja wciaż bede uciekać? Czy ja sie nigdy nie uwolnie od nich? Teraz jeszcze napuscila na mnie brata ktory tez za swoje niepowodzenia w zyciu wini wszystkich tylko nie siebie Cala noc chyba siedzieli na necie i knuli jak mi dolozyc bo meile co godzine do 4 nad ranem przychodzily Tyle razy sobie obiecuje ze nie bede ich czytac tylko wyrzucac a mimo to zagladam i placze Tak bym chciala miec normalna rodzine z ktora mozna sie spotkac, pogadac, pozalić ,pocieszyc wspolnie. Nie mam niestety i nawet odciac sie od nich nie moge. Czasem boje sie ze i tu mnie wyszpieguja i stad mnie wykurzą

:o

za bardzo nie znam sytuacji, ale z tego wynika, że rodzinkę to niezłą masz... :?

czemu nie chcą dać Ci spokoju?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strasznie nie chce mi się iść dzisiaj na zajęcia. Nie znoszę tego tłumu ludzi, którzy nie zwracają na mnie uwagi. A jak już ktoś się odezwie, to zazwyczaj napomknie coś o imprezie albo o swoim jakże bujnym życiu towarzyskim. I znowu dojdę do wniosku, że moje życie jest nudne, beznadziejne, że ja nigdy nie będę mogła opowiadać komuś, jak cudownie spędziłam czas, bo przecież nie mam przyjaciół. I nie będę miała. Już nawet przyzwyczaiłam się do swojej samotności. Nie umiem być miła dla ludzi. "Sztywnieję" w ich towarzystwie, co oni mogą odbierać jako dumę czy zarozumialstwo. A ja tymczasem zawsze czuję się gorsza od innych :-|

Chyba już nie mam siły, żeby próbować to zmienić. Całe życie będę sama, ze swoimi niespełnionymi marzeniami. Nigdy nie zostanę duszą towarzystwa, mimo że pragnę tego od lat.

 

Nienawidzę być samotna w tłumie, a wycieczka na uczelnię niestety się z tym wiąże. Najgorsze są przerwy, bo wtedy zupełnie nie mam co ze sobą zrobić. Przeważnie wertuję zeszyt, myślałby kto, że ja taka uczona jestem :P

 

 

Nie liczy się ilość znajomych tylko to kim oni są. Lepiej mieć jednego przyjaciela niż dziesiątki znajomych którzy są z Toba gdy jest zabawa a gdy zaczną się problemy uciekają.Ja przed choroba mialam mnowstwo znajomych, w weekendy nigdy nie bylo mnie w domu, ciagle wychodzilismy, nazwnazywalam ich swoimi przyjaciolmi. A gdy zachorowalam i przestalam wychodzic z domu telefony bardzo szybko przestaly dzwonic. Juz nie bylam atrakcyjna . NIKT nie odwiedzil mnie w domu! NIkt!

To byla bolesna lekcja zycia

 

[Dodane po edycji:]

 

Teraz boje sie zaufac ludziom- mam chlopaka. Jestemy razem od 2 miesiecy ale ja i tak ciagle boje sie , boje sie tego ze np.jutro powie mi ze to koniec. Tak na dobra sprawe jesli ma do wyboru zdrowa osobe a mnie -osobe ktora bierze psychotropy, ma hustawki nastrojow..

przez to co doswiaczylam bardzo trudno mi wierzyc w dobre intencje ludzi ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, to długa i przykra historia Poprostu mnie nie lubia bo ja sobie jakos radze choc jestem "Pier....a schizofreniczka" a oni są "Normalni" :D

Ogolnie to chodzi o to ze mi sie lepiej powodzi niz im Pochodze z wielodzietnej rodziny gdzie ojciec pił i bił Mnie na wychowanie zabrala moja matka chrzestna (stara panna po ktorej wszystko odziedziczylam) Ja tesknilam za nimi i ich kochalam a oni mnie nienawidzili bo mialam lepiej niz oni I tak zostalo do dzis. Wiele im pomoglam a oni mi tylko krzywde robili wiec sie od nich odcielam ale niestety tak do konca nie moge wykreslic ich z mego zycia i oni nie pozwalaja mi o sobie zapomniec :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nocka, ja tam nigdy nie rozumiałam tej zazdrości, zawiści. Jeden ma lepiej, inny ma gorzej i takie jest życie. Tylko to nie jest tak, że jest z góry przesądzone - zawsze możemy sobie w jakiś sposób zapracować, żeby mieć to 'lepiej', a nie tylko siedzieć na 4-ch literach i narzekać, że jest tak czy siak... Przynajmniej ja tak myślę.

 

Ja się z moim bratem nieraz kłócę ale w gruncie rzeczy wiem, że zawsze mogę na niego liczyć i mam nadzieję, że on wie że na mnie też może.

 

 

ed:

btw - mam awersję do żebraków (nie bić), bo jestem zdania, że mi nikt za darmo też nic nie dał. oni są właśnie tymi, co mają gorzej, a nic nie robią w tym kierunku (wiadomo -bywają różne sytuacje życiowe), po prostu się poddają, bo siąść na dupę i wyciągnąć rękę to każdy potrafi. chodzi o to, żeby tego właśnie nie robić.

zawsze powtarzam, że prędzej bym prostytutką została, niż żebrakiem, gdybym (odpukać!) nie miała innego wyjścia.

 

może to głupie, ale tak właśnie myślę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znacie to uczucie, kiedy wszystko wydaje się być w porządku, a potem nagle staje się coś, co to wszystko niszczy? Czy tym czynnikiem jesteście Wy sami? Dziś jest pierwszy raz, kiedy odczuwam fakt, że jestem szmatą, w stu cholernych procentach. Gorzej chyba być nie może. Ukochana osoba przeze mnie czuje się beznadziejnie. Ja jestem temu winna. Nikt inny. Tak sobie myślę, że zaczyna mi się pogarszać z tego piepr*onego poczucia winy. Tabletki działały, nie chciało mi się wyć. Teraz musiałabym chyba zjeść całe opakowanie, żeby nie płakać. Zresztą zasługuję na to. Jestem cholernym zerem, przez które ukochany cierpi, bo ja, do jasnej cholery, zrobiłam coś nie tak. Zabijcie mnie, bo ja sama chyba nie dam rady. Przynajmniej nie dziś. Ale zrobiłabym prezent pod choinkę moim bliskim, gdybym zdechła jeszcze przed Wigilią..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znacie to uczucie, kiedy wszystko wydaje się być w porządku, a potem nagle staje się coś, co to wszystko niszczy? Czy tym czynnikiem jesteście Wy sami? Dziś jest pierwszy raz, kiedy odczuwam fakt, że jestem szmatą, w stu cholernych procentach. Gorzej chyba być nie może. Ukochana osoba przeze mnie czuje się beznadziejnie. Ja jestem temu winna. Nikt inny. Tak sobie myślę, że zaczyna mi się pogarszać z tego piepr*onego poczucia winy. Tabletki działały, nie chciało mi się wyć. Teraz musiałabym chyba zjeść całe opakowanie, żeby nie płakać. Zresztą zasługuję na to. Jestem cholernym zerem, przez które ukochany cierpi, bo ja, do jasnej cholery, zrobiłam coś nie tak. Zabijcie mnie, bo ja sama chyba nie dam rady. Przynajmniej nie dziś. Ale zrobiłabym prezent pod choinkę moim bliskim, gdybym zdechła jeszcze przed Wigilią..

 

Pain, ja też się czuję jak szmata... Ja nawet pozwolę sobie stwierdzić, że jak bym zdechła, to zrobiłabym prezent światu... Ale musimy się jakoś trzymać... Sama nie wiem już jak, ale CH** zrobię sobie na złość i będę dalej egzystowała. Pozdrawiam :)

 

PS: Pain odezwij się kiedyś, coś Cię na gg nie ma - podpisano cass :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewka, nie ma mnie na gg, bo udowadniam sobie, że nikogo nie obchodzę. Codziennie sprawdzam i codziennie jest pusto. To tak, jakbym nie istniała. Tym bardziej czuję się przez to jak szmata. Wszystko zawsze spieprzę.

 

Przestań gadać głupoty Angie, ja się np o ciebie martwię, bo wogóle się nie odzywasz... No a moje gg jest zajebiste, ktos do mnie pisze i ja dostaję wiadomość, ale odpisać to juz nie mogę... Nawet gg mnie nienawidzi... chlip :( Masz się zjawić na gg, albo na pw (:D) - to rozkaz! :P:D

 

[Dodane po edycji:]

 

Nie martw się, ja też czego się dotknę to spieprzę... No cóż... :(

Mam nadzieję, że Cię nie dobiłam tym co napisałam... :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież ja głupia wiem, że muszę być silna dla niego. Dla tej jedynej osoby, na której mi zależy. Jest mi tak źle..

 

Angie... chlip :( Dla siebie też musisz być silna, choćby to wydawało Ci się bezsensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×