Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Jednego dnia wydaje mi sie, ze wszystko jest okej. Nerwica za mna, zadnej depresji fajni ludzie wokol mnie. Nie mam co nazekac. Ale niestety mam takie dni a niestety coraz czesciej tak jest, ze wcale nie widze tak wszytskiego rozowo...

 

Czuje sie bardzo samotna. Wydaje mi sie, ze to jest wszytsko moja wina, ze tak sie uklada. Ze cos ze mna jest nie tak, ze ja nie daje sie lubic jestem nudna, nikt nie jest mna zainteresowany..

 

Zaczely sie teraz studia, kolejny rok. Nawet sie ucieszylam bo jakies zajecie, ale to uczucie nie minelo. Przeciez studia nie zalatwia problemow. Studia to nie wszytsko.

 

Tak naprawde sama nie wiem co mi jest. Owszem lecze sie i u psychiatry (biore leki) i u psychologa. Spotkania sa rzadko( wiadomo, nasza sluzba zdrowia- dlugo sie czeka na wizyte)

Biore leki napadow lekow raczej nie mam (a jesli mam to sporadycznie)

 

ale co z tego??

Ja po prostu czuje, ze wegetuje. Rano wstaje po to zeby wieczorem sie polozyc. Nic mi sie nie chce. Znajomi zaganiani. A jak juz sa wolni to nie mam ochoty na spotkania. Chlopak ktory mnie zainteresowal olewa mnie. A Ci ktorzy laza za mna (przepraszam za okreslenie) mnie nie interesuja. Mam wrazenie, ze wszyscy maja mnie w ..... Zrobil najpierw mi nadzieje, rozmawialismy codziennie. I nagle hop siup...cisza w eterze.

Ide ulica mam wrazenie ze wszyscy sie na mnie gapia. Nie lubie tego, denerwuje sie przez to i jestem nie uprzejma. Ostatnio najczesciej omijam zatloczone ulice. Chcialabym gdzies uciec ale sama nie wiem gdzie...

 

Pojechalam niedawno do rodzicow. Moja mama sama leczy sie na depresje, wiec przez cala wizyte, przez wszytskie rozmowy rzez tel musze udawac ze wszytsko jest okej. Chce mi sie plakac bo nie chce jej pokazac ani mojemu ojcu ze tak naprawde nie czuje sie dobrze.Uwazaja,ze jestem juz szczesliwa, jestem silna. Tak jak kiedys jeszcze przed choroba. Wiem, ze ich tym zmartwie, kiedy powiem, ze tak nie jest. Nie wiem jak to przezyje moja mama. Juz tak wiele wycierpiala...Zreszta nie wiem jakbym przezyla to SAMA bo nie chce w glebi serca pokazac im ,ze znowu cos jest nie tak, ze sie poddalam, ze nie jestem silna.

 

Nie wiem co mam juz robic. Tak sobie mysle czasem, ze powinni mnie gdzies zamknac bo te wizyty u lekarza (lecze sie juz od 2004r) jakos niewiele we mnie zmienily...

Nie raz myslalam juz o samobojstwie. Kiedys bylam bliska tego ale zawsze powstrzymywalam sie od tych mysli bo stwierdzilam, ze nie moge tego zrobic moim rodzicom. Zreszta chyba sie troche balam. Ale balam sie bolu tylko i wylacznie. Bo samej smierci chyba juz sie nie boje.

 

Czasami , teraz czesciej mam wrazenie, ze zaraz zwariuje.

Chcialabym miec taka sile, zeby przesunac wskazowki zegara. Pozmieniac pare rzeczy, ktore zrobilam, bo niektore rzeczy robie strasznie pochopnie bez zastanowienia, przesunac te wskazowki w przyszlosci bo moze wtedy bedzie lepiej??? Chociaz w to nie wierze...

 

przenoszę do jęczarni//Jaskowa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam tak samo niqqa. Nie ze wszystkim, ale to co piszesz o studiach odbieram identycznie. Też chciałem już, żeby rok się zaczął i w sumie to cieszę się, że już mam jakoś zaplanowane dni, ale uczucie pustki i bezsensu mimo to nie przechodzi.

 

Ponadto jak wstaję rano, to od razu się boję, że do wieczora nic, ale to nic się nie zmieni. Ani ze mną, ani wokół mnie. Czas sobie upłynie, ja będę starszy o jeden dzień i nic więcej. A często już się nawet tego nie boję, jest mi to wszystko jedno.

 

Też leczę się, ale tylko u psychologa, właściwie to zaczynam. Mam nadzieję, że to coś zmieni.

 

Nie wiem co mogę poradzić. Chyba nic. Piszę po prostu, żebyś wiedziała, że nie jesteś sama. 3m się! ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twoje objawy są dość podobne do moich, mama też w zasadzie ma skłonności do depresji, nic jej nie mówie o swoich problemach, staram się żeby nikt nie wiedział. Trwa to u mnie od trzech lat. To jest jakieś okropne. Aktualnie po prostu obserwuję ludzi, jak bym była takim biernym widzem, nie mam siły, nie wiem, co z tym zrobić leczę się u psychologa nie mam wsparcia, więc zaczęłam dziś pisać tutaj. Przestałam sie jakoś przejmować, to najgorsze z tego jakbym już nie reagowała,cóż mogę napisać, to dość trudne wyjść z tego stanu ale trzeba wierzyć że nam się uda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

postaraj sie go juz wiecej nie zobaczyc

 

no staram się ;)

 

 

 

nie ma dla mnie juz ratunku i ja o tym dobrze wiem , mam silna wole ale zyycie za bardzo boli zeby dluzej tak cierpiec codziennie wyobcowana z potwornymi lekami

 

Jovita, nie myśl tak nawet. Masz chwilę załamania. Sama piszesz, że jestes silna i taka zostań. Wiem dobrze, jak to jest, kiedy ogarnia beznadzieja, ale musisz się z tym uporać. Ale w tym musi Ci pomóc specjalista. Tulę!

 

 

 

siedzę sam z alkoholem

 

Alkohol nic nie pomoże. Idź do psychiatry - powinien pomóc. Matthew, ty tez sie udaj w tym kierunku i to szybko.

Może jestem monotematyczna, ale mnie pomagaja wizyty u psychiatry i u psychoterapeuty. Przynajmniej na razie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie jak Jovita z tym że ja wiem jak to jest bez depresji i tym bardziej mnie ta myśl dobija ile tracę...:/

Od dwoch dni staram się wmawiać sobie że jest dobrze ale nadal jest problem ze skupianiem się...:(

Jezu mam nawet problem z nawiązaniem rozmowy ze znajomymi.... Totalna pustka w głowie... Załamka:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybym mógł to przyjąłbym wszystkich na siebie, bo sam sobie nie jestem w stanie nic zrobić (przynajmniej narazie), ale koleżankę śmierć przyjąłbym z uśmiechem na ustach.

Tylko ta szmata przychodzi, patrzy i idzie dalej zbierać swoje żniwo wśród ludzi, którzy są naprawdę komuś potrzebni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matthew, tekla-jeśli nie jesteście w stanie sobie nic zrobić-jest dobrze! To znaczy, że tli się w Was wola życia!

A co rozwiązałaby śmierć? Co by skończyła? Skąd wiesz, co będzie dalej? A jeśli teraz jest ta jedyna szansa na zaistnienie? Jeśli potem nie ma nic? Trudno jest iść cały czas do przodu z depresją, ale popatrz ilu nas tu jest. Każdemu jest ciężko, a mimo to nadal walczymy. Bo tu można wygrać. A i walka jest o stawkę najwyższą-nasze szczęście.

Samobójstwo to poddanie się walkowerem.

A my walczymy do samego końca!

Tak jest, drużyno? Kolejno odlicz, kto na pokładzie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co rozwiązałaby śmierć? Co by skończyła? Skąd wiesz, co będzie dalej? A jeśli teraz jest ta jedyna szansa na zaistnienie? Jeśli potem nie ma nic?

 

No właśnie prawdopodobnie nie będzie nic. Po co w ogóle człowiek się rodzi? Tylko po to by umrzeć. By ciągle walczyć o byt, o zaspokojenie potrzeb by żyć w spokoju.

Człowiek to tylko igraszka losu, przypadek ewolucji. To, że musi żyć, uczyć się by potem móc zarabiać by zapewnić sobie zasoby, które wytwarzają inni ludzie by sami mogli godziwie żyć, to tylko przymus wpojony przez poprzedników. Gdyby nie ta "tradycja" byłoby łatwiej. Człowiek skończyłby ze sobą gdyby mu sie nie układało a na jego miejsce narodziłoby sie kilkoro następnych, którzy niszczyliby bądź uszczęśliwiali innych.

 

"Dziwny jest ten świat..."

 

Paradox Życia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, to nie tylko tradycja, to coś więcej.

Jestem studentką archeologii, więc ze śmiercią jestem za pan brat i pewnym sensie z niej żyję. Taka odwrotność grabarza ;)

Dla mnie cudem jest, że ta igraszka się ewolucji zdarzyła-to jest tak niesamowicie nieprawdopodobne.

 

Po co w ogóle człowiek się rodzi? Tylko po to by umrzeć.

Jest jeszcze czas pomiędzy. Nasz czas.

Ja wiem, jak to jest być na dnie. Mam w tej chwili skierowanie do szpitala z powodu moich zapędów autodestrukcyjnych.

Ale gdy jest się na dnie, trzeba pamiętać, że na powierzchnię można wrócić. Że się tam powróci na pewno. Przeczekaj te złe chwile, one nie są wieczne. Inspirujący jest przykład ludzi, którzy odchodzą z forum, bo mają już chorobę za sobą.

Mi bardzo pomagają też chwile dobre-uświadamiają mi, jak wiele przez depresję tracę. Jak bardzo odeszłam od tej właściwej siebie. Przypominają moje cele w życiu.

Nie pytaj się po co tu jesteś. Rób, co czujesz, że powinieneś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, tak. "Człowiek się rodzi i umiera sam, bo nikt tego za niego nie zrobi, a to co jest pomiędzy należy tylko do niego..."

 

I tu jest problem. Ja nie wiem co czuje.

Jestem jak zawieszony w próżni: widzę z dala innych ludzi, chciałbym być z nimi, cieszyć się, bawić, rozmawiać, a nawet wspólnie cierpieć, ale nie mogę sie nawet do nich zbliżyć, bo w próżni nie ma niczego, nawet powietrza by się odepchnąć w ich stronę. I tak mija życie.

 

PS. Archeologia mnie kusiła co do kierunku studiów, ale matura z historii i bioli mnie odstraszyła (choć podobno banalne). Tylko mnie ciągnęłoby do egiptologii (chyba tak sie to nazywa) albo chociaż dinozaury. Fajnie masz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem ekspertem i nie chcę się powtarzać, i nie wiem czy ktoś mnie nie zbanuje za to, ale mimo wszystko powtórzę...

 

Otóż magnez, który w dużej mierze odpowiada za nasze samopoczucie, znajdujący się w czekoladzie, czyli kakao oraz pestkach z dyni (jest też w innych rzeczach ale w tych jest go najwięcej) jest wypłukiwany z organizmów przez kofeinę.

 

My, ludzie chorzy na depresję, ludzie którym brakuje chęci do życia, sił, mamy duże zapotrzebowanie na ten pierwiastek ale jak chlejemy kawę po trzy razy dziennie(tak jak ja robiłem przez ładnych parę lat) to wysikujemy ten magnez razem z tą kawą i tyle z niego...

 

Może ta dieta magnezowa Wam nie pomoże, może kawa na Was nie działa, ale co szkodzi spróbować..

 

niqqa

Ja też miewałem przeczucia, że wszyscy mnie olewają.. Że jestem mało interesujący. Musisz po prostu odzyskać chęci do życia, które każdy z nas ma gdy jest mały, a wielu z biegiem czasu je traci..

 

tekla

jesteś bardzo wrażliwa, ale wierzę w Ciebie.. A samobójstwo jest dla słabeuszy, dla grzeszników, którzy nie ufają Bogu. Bo wobec każdego z nas Bóg ma jakiś plan, ale nie każdy pozwala Mu go zrealizować, zabijając się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, leki, magnez czy inne tego typu bzdety nie załatwią wszystkiego. Oczywiście warto spróbować, to nam pomoże poprawić humor itp. ale żyć normalnie nie będziemy do póki nie rozwiążemy problemu. W tym przypadku psychoterapia pomóc może. Po drugie i już ostatnie:

A samobójstwo jest dla słabeuszy, dla grzeszników, którzy nie ufają Bogu. Bo wobec każdego z nas Bóg ma jakiś plan, ale nie każdy pozwala Mu go zrealizować, zabijając się.

Nie powinno się wygłaszać tego typu poglądów. Wiara to sprawa indywidualna a takimi komentarzami możemy urazić czyjeś uczucia. Więc z takimi tekstami to trochę ostrożniej proszę.

Pozdrawiam. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ludzie wykrzykują mi, że mam sie zmienic

To se mogą pokrzyczeć. Zmienisz się jak będziesz chciała a nie bo oni tego chcą. Może powinnaś pójść po pomoc skoro chcesz nauczyć się znów żyć z innymi ludźmi? Rozmyślałaś o tym? A może się leczysz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×