Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Kolejna zarwana noc do kolekcji, nie chcę się uzależnić od tabletek na sen, ale to już chyba nastąpiło. Ale sytuacja mi nie pomaga, mąż smęci, że mu źle (czyżby gotowe obiadki ze słoików nie smakowały? Czyżby nie było nikogo, kto dba o świeży chleb, robi pranie, ogarnia chałupę i zawsze ma dobre słowo, przytuli, pocieszy i doda wiary w siebie?) i żebym nie składała pozwu o rozwód. Z drugiej strony chcę zrealizować marzenia, ale będzie mnie to kosztowało dużo wysiłku i nie mam żadnej pewności, że to się uda, a jeszcze mogą mnie przenieść w związku z tym do innego miasta, do tego pojawia się perspektywa nowej pracy na horyzoncie - niby dobrze, kiedyś bym skakała z radości, ale teraz myślę o tych swoich marzeniach i to zupełnie inne kierunki, wszystko jest niby do ogarnięcia, ale to jeszcze więcej wysiłku i nerwów będzie mnie kosztowało. 

 

Podsumuję to tak: 💩

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam blokade totalną w szukaniu pracy. Przeglądam ogłoszenia i mną rzuca, odrzuca mnie, przypominają mi sie złe historie, powotpienie w swoje możliwości, unikanie jak uczniak który zamaist sie uczyć to sprząta w pokoju ;/ Będzie o czym gadać z terapeutą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ośświadczyłam mojemu slubnemu, że fakt, że wziął mnie za żonę nie oznacza, że może sobie mnie macać kiedy chce i gdzie chce bez jakichkolwiek pytań czy choćby wstępnej informacji. Nie życzę sobie być macana w intymne miejsca. Nie jestem jego własnością bo wzięliśmy (niepotrzebnie) ślub... :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję, że chcę tutaj coś powiedzieć, choć sama nie wiem dokładnie co...

Od dłuższego czasu źle się czuję. Dziwnie, nieswojo, jak nie ja. Chciałabym zrozumieć czym to jest spowodowane. Jestem wrażliwcem, w zasadzie byłam odkąd sięgam pamięcią, ale ostatnimi czasy (tj. od niecałego roku) jest coraz dziwaczniej. Przez jakieś pół roku przeżywałam (nasilone, bo kiedyś już też tak miałam, ale nie do tegost stopnia) skrajne emocje. Od radości, euforii do kompletnego załamania. Co jakiś czas męczą mnie myśli samobójcze. Widzę, jak wbiegam pod pociąg, widzę i czuję jak robię sobie wszelką krzywdę, typu podcinanie żył, czy inne rzeczy i wzdrygam się na samą myśl, bo to intensywne wyobrażenia, ale umysł sam mi je podsuwa... albo jeszcze dawniej często widziałam w głowie, ni stąd ni zowąd, wizje jak giną moi bliscy, nie raz nawet się przez to rozpłakałm, mimo że nie było żadnych przejawów by cokolwiek im groziło. Ostatnio jest jeszcze inaczej... może gorzej, nie wiem... mam wrażenie, że prawie wszystkie uczucia stają się jednolite. Bliscy, przyjaciele... wszystko mi stopniowo coraz bardziej obojętnieje. Nic mnie nie rusza. Nie miałam tak kiedyś... rozklejałam się na myśl, że ktoś mi bliski cierpi, zaś obecnie to takie jakby... odległe, nieosiągalne. Odnosząc się do mojego nicku dosłownie wszystko traci kolory, a kiedyś byłam całkiem inną osobą, energiczną, roześmianą, pełną wyobraźni... wiele ludzi uwielbiało mój śmiech. Obecnie śmieję się rzadko albo inaczej - śmieję się często (nauczyłam się zakładać maski... jak większość ludzi chyba..), ale nie śmieję się tak szczerze, prawdziwie z energią i prawdziwym ubawem, po prostu nie mogę, nie potrafię, nic mnie nie śmieszy. Nawet dobry kawał czy zabawna sytuacja wywołują we mnie minimalną radość, która jak iskra, znika tak szybko i gwałtownie, jak się pojawia. Nie mam na nic siły, jedynie spacer z psem jakoś mi pomaga. Nawet moje zamiłowanie do zwierząt blednie, co jest dla mnie wręcz nie do pojęcia... miałam (i mam) wiele planów, marzeń, jednak za nic nie jestem w stanie się zabrać. Rodzina twierdzi, że jestem totalnym leniem, któremu się po prostu nic nie chce, ale... nie byłam taka kiedyś. Nie wiem, czy można to nazwać depresją, czy czym... nie wiem... a z dostępem do lekarza jest u mnie ciężko, zwłaszcza dobrego lekarza. Mam coraz bardziej wszystkiego dosyć. Nawet moja główna pasja, malowanie, nie daje mi już tego, co kiedyś. Nie wiem co robić...

 

Cieszę się, że jest tu taka sekcja, w której po prostu można się wyżalić... nie mam nikogo, komu mogłabym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Colourless napisał:

Czuję, że chcę tutaj coś powiedzieć, choć sama nie wiem dokładnie co...

Od dłuższego czasu źle się czuję. Dziwnie, nieswojo, jak nie ja. Chciałabym zrozumieć czym to jest spowodowane. Jestem wrażliwcem, w zasadzie byłam odkąd sięgam pamięcią, ale ostatnimi czasy (tj. od niecałego roku) jest coraz dziwaczniej. Przez jakieś pół roku przeżywałam (nasilone, bo kiedyś już też tak miałam, ale nie do tegost stopnia) skrajne emocje. Od radości, euforii do kompletnego załamania. Co jakiś czas męczą mnie myśli samobójcze. Widzę, jak wbiegam pod pociąg, widzę i czuję jak robię sobie wszelką krzywdę, typu podcinanie żył, czy inne rzeczy i wzdrygam się na samą myśl, bo to intensywne wyobrażenia, ale umysł sam mi je podsuwa... albo jeszcze dawniej często widziałam w głowie, ni stąd ni zowąd, wizje jak giną moi bliscy, nie raz nawet się przez to rozpłakałm, mimo że nie było żadnych przejawów by cokolwiek im groziło. Ostatnio jest jeszcze inaczej... może gorzej, nie wiem... mam wrażenie, że prawie wszystkie uczucia stają się jednolite. Bliscy, przyjaciele... wszystko mi stopniowo coraz bardziej obojętnieje. Nic mnie nie rusza. Nie miałam tak kiedyś... rozklejałam się na myśl, że ktoś mi bliski cierpi, zaś obecnie to takie jakby... odległe, nieosiągalne. Odnosząc się do mojego nicku dosłownie wszystko traci kolory, a kiedyś byłam całkiem inną osobą, energiczną, roześmianą, pełną wyobraźni... wiele ludzi uwielbiało mój śmiech. Obecnie śmieję się rzadko albo inaczej - śmieję się często (nauczyłam się zakładać maski... jak większość ludzi chyba..), ale nie śmieję się tak szczerze, prawdziwie z energią i prawdziwym ubawem, po prostu nie mogę, nie potrafię, nic mnie nie śmieszy. Nawet dobry kawał czy zabawna sytuacja wywołują we mnie minimalną radość, która jak iskra, znika tak szybko i gwałtownie, jak się pojawia. Nie mam na nic siły, jedynie spacer z psem jakoś mi pomaga. Nawet moje zamiłowanie do zwierząt blednie, co jest dla mnie wręcz nie do pojęcia... miałam (i mam) wiele planów, marzeń, jednak za nic nie jestem w stanie się zabrać. Rodzina twierdzi, że jestem totalnym leniem, któremu się po prostu nic nie chce, ale... nie byłam taka kiedyś. Nie wiem, czy można to nazwać depresją, czy czym... nie wiem... a z dostępem do lekarza jest u mnie ciężko, zwłaszcza dobrego lekarza. Mam coraz bardziej wszystkiego dosyć. Nawet moja główna pasja, malowanie, nie daje mi już tego, co kiedyś. Nie wiem co robić...

 

Cieszę się, że jest tu taka sekcja, w której po prostu można się wyżalić... nie mam nikogo, komu mogłabym.

 

Nie masz zdiagnozowanego borderline'a?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pożyczyłam bliskiej znajomej 40 zł, bo potrzebowała (rzekomo) na bilet. Minęło już kilka tygodni i raczej pieniądze do mnie nie wrócą. Niby nic, 40zł to mała kwota, tylko że... obiecała mi zwrot gotówki. Poza tym znajoma nie znajduje się w kiepskiej sytuacji finansowej, radzi sobie o wiele lepiej niż ja (o ironio, nigdy nic od niej nie pożyczyłam xd). 

Nie wiem czy upominać się o te cztery dyszki. 

 

Zastanawia mnie też jedno... Dlaczego zrobiła się wobec mnie chłodna i złośliwa. Poza tym od kilku dni proszę ją o możliwość odbioru słuchawek, które u niej zostawiłam. Piszę mi, że: "Spoko, za godz będę, możesz po nie przyjść",a potem odwołuję "spotkanie", bo:

a) albo śpi

b) albo nie ma jej w domu

c) jest u siebie z chłopakiem, a ten nie chcę mnie nawet widzieć :D

I tak już od kilku dobrych dni. Nie wiem co się dzieję, być może ją to bawi.

 

Chyba zrezygnuję z jakichkolwiek znajomości. Sprawy trywialne, ale kiedy się nagromadzą, są strasznie irytujące 😕

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, shira123 napisał:

rozumiem Twoja irytacje...

ja bym się upomniała o te 40 zl.dlaczego niby masz jej to podarować??

Tak naprawdę kilka razy przypominałam jej w rozmowie o tym, że wisi mi kasę. Ona szybko zmieniała temat. Pewnie będzie tak samo jak z tymi słuchawkami.

Raz będzie pisać, że za godz mi odda,

a za wspomnianą godzinę napiszę, że nie ma jej w mieście.

Nie mam siły na wydzwanianie do niej czy podchodzenie pod same drzwi tylko po to, żeby jej mama odesłała mnie mówiąc, że córki nie ma w domu (już raz tak było). 

Nie rozumiem po co zajadle obiecywała zwrot pieniędzy... 😕 Chyba zrezygnuję z tej znajomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.08.2019 o 21:15, Cassidy napisał:

Ośświadczyłam mojemu slubnemu, że fakt, że wziął mnie za żonę nie oznacza, że może sobie mnie macać kiedy chce i gdzie chce bez jakichkolwiek pytań czy choćby wstępnej informacji. Nie życzę sobie być macana w intymne miejsca. Nie jestem jego własnością bo wzięliśmy (niepotrzebnie) ślub... 😕


Zaintrygowało mnie to. Z reguły takie pieszczoty są czymś miłym dla małżonków, nawet niespodziewane, no chyba, że robi to w nieodpowiednim momencie.  Kochasz swojego męża?
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Aylen90 napisał:


Zaintrygowało mnie to. Z reguły takie pieszczoty są czymś miłym dla małżonków, nawet niespodziewane, no chyba, że robi to w nieodpowiednim momencie.  Kochasz swojego męża?
 

 

Zaczynam się nad tym zastanawiać. Nie wiem, może to po prostu efekt tego, że gościu mnie nie podnieca... -_-

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to co najbardziej mnie wkurwia to brak czasu, a teraz jestem przerażona bo będę miała go jeszcze mniej -.-.

Boże,czy ja kiedyś w końcu znajdę kogoś kto mnie pokocha i zaakceptuje..Ale nie wiem czy ktos normalny mnie zechce.

Nie musi być super przystojny ani inteligentny (chociaż w sumie z idiotą chyba bym nie wytrzymała) niech będzie przeciętny z wyglądu i ma dobre serce, ale niech nie będzie ciepłą kluchą bez charakteru.. 

W ogóle ciągle sie zakochuje w nieciekawych facetach..

 

 

A przyjaciół chyba nie mam już żadnych. 

I nic mi nie wychodzi, jestem typowym przegrywem życiowym 

W sumie najbardziej brakuje mi seksu, bez bliskości jestem w stanie jakoś wytrzymać,nie jest mi ona niezbędna..

Pociesza mnie jedynie fakt,że mój ex nadal jest sam (jeśli wierzyć fb) i nie wyobrażam sobie kobiety, która zniosłaby jego obrażanie się i fochy dosłownie o wszystko

Brzydzi mnie moje obleśne ciało i nijaka twarz.

I nawet się nie mogę upić z rozpaczy..W ogóle nic nie mogę, mogę tylko siedzieć w domu i być gotowa 12 godz na dobę.

W ogole zastanawiam sie czy on oklamywal mnie od poczatku czy to ja mam paranoje..

Ale oczywiście zawsze wszystko to moja wina i to ja jestem najgorsza -.-

Do tego wyglądam jak gówno, bo nie mam nawet czasu o siebie zadbac, wlasnie siedze przed kompem w tłustych wlosach związanych w kucyk i w piżamie

Chyba mam jakiś gorszy dzień

Cału dzień siedzę w łóżku i czytam jakieś głupie książki i słucham jakiejś dołującej muzyki.

Właściwie nie jestem jeszcze załamana ale jestem na dobrej drodze do teog..

Dodatkowo babcia mnie wkurwia bo kompletnie nie dba o higiene, nie chodzi tu o mycie sie..

Ogólnie rodzina mnie olewa, np. dzis zadzwoniłąm do babci ale powiedziała tylko zebym oglądała coś tam w tv i się rozłączyła..-.-.

Poszłabym do psycholożki, ale moja obecna sytuacja rodzinna mi na to nie pozwala.-.-

Rodzice mnie olwaja, brat wkurwia bo interesuja go tylko kumple i on sam, a mnie traktuje jak idiotke -.-.

mam moze jedna prawdziwa przyjaciolke ale jest zbyt szczera i nie moge z nia gadac o wszystkim

Ciagle pije kawe zeby sie pobudzic ale to przestaje dzialac..

Jak mialam za duzo czasu wolnego czesto mialam dola,ale bylo roznie,bywaly gorsze i lepsze dni,teraz mam dola non stop..

Ogólnie zastanawiam sie czy zawasze bylam taka idiotka czy to przez chorobe..

Wiem ze to nie sa wielkie problemy (pewnie zaczna sie dopiero jak zaczne suzkac pracy -.-) ale ehh..no ciężko jest.

Jedyne światełko w tunelu to wakacje,chociaż trochę się boję bo spotkam się z facetem w którym byłam kiedhyś zakochana..

Aaa, i chyba uświadomilam sobie, że cierpie na mizofonie.

I zastanawiam się czy to ja jestem taka beznadziejna czy po prostu spotykają mnie beznadziejne rzeczy..

Ok, chyba wrócę do czytania bo tylko to mi jako tako idzie..

Do tego ta pogoda jakąś taką.. Dolujaca. 

Ale chociaz lepiej sie czuje.^^

Ogólnie cały dzień siedzę w internecie bo nie mam siły na nic innego. 

W sumie jedyne co mam to trochę odłożonej kasy, ale jednak pieniądze to nie wszystko i nie dają stuprocentowego szczęścia..

To błędne koło, czuję się beznadziejna i brak mi motywacji 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie ma z kim pogadać nie mam już sił, jestem załamana, obym nie wpadła w wegetacje, boże tak bym chciała dalej pracować, jutro się okaże, 

Jeśli się rodzisz, jesteś maleństwem i ludzie cię nie lubią, to w przyszłości też cię nie będą lubić, czasem myślę że chciałabym umrzeć, wszystko traci sens, 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×