Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Za każdym razem kiedy myślę, że wszystko już jest dobrze, że dałam z siebie wszystko i zasługuję na chwilę wytchnienia, wystarczy parę słów od bliskiej osoby by to wszystko rozpieprzyć i znów zacząć się obwiniać. Choćby nie wiem co zawsze za mało się staram, za mało się zmieniam.

Najgorsze, że nawet nie potrafię powiedzieć tej osobie jak bardzo mnie rani.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za każdym razem kiedy myślę, że wszystko już jest dobrze, że dałam z siebie wszystko i zasługuję na chwilę wytchnienia, wystarczy parę słów od bliskiej osoby by to wszystko rozpieprzyć i znów zacząć się obwiniać. Choćby nie wiem co zawsze za mało się staram, za mało się zmieniam.

Najgorsze, że nawet nie potrafię powiedzieć tej osobie jak bardzo mnie rani.

 

Byłam w identycznej sytuacji. To te pieprzone toksyczne związki. Czułam się dobrze, kiedy nie spędzaliśmy razem czasu. Po weekendach, w których każdą minutę spędzaliśmy razem, musiałam do siebie dochodzić przez kilka dni. Godziłam się na takie traktowanie tylko ze strachu przed odrzuceniem i byciem samą. Taka między nami różnica, że ja nauczyłam się mówić. Prawie o wszystkim. Ale na pewno o tym, co mnie rani.

 

I tu są dwie strony medalu. Jak zawsze. Inne osoby nie są czasami świadome tego, że nas ranią. Robią coś, co wydaje im się niewinne, czasem nawet słuszne. A osoby o przesadzonej wrażliwości, zazwyczaj albo odbierają to w inny od zamierzonego sposób, albo zbyt dopuszczają to wszystko do siebie. U mnie mimo tego, że wszystko otwarcie mówiłam - nie zmieniło się nic. I dlatego musiałam z tej relacji zrezygnować. Ale być może Twoje jasne postawienie sytuacji zmieni wszystko na lepsze? Spróbuj. Bardzo Ci tego życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś dobija mnie wszystko. Jaki ten świat jest posrany. Świat w którym lekarze mają w dupie dorosłych, świat w którym większe szanse na pomoc mają dzieci, świat w którym za konsultację lekarza który sie zna, płaci się 3k, a nawet nie ma pewności czy wgl dostanie się pomoc. A samo leczenie kosztuje 300000. A jebany NFZ nie refunduje, bo ma głęboko w dupie chorych, najlepiej żeby umarli to będzie po problemie albo niech cierpią całe życie bo ''cierpienie uszlachetnia''. A jak refunduje to tylko po znajomości- albo w ramach poprawienia sobie opinii(jacy oni są dobrzy!!)- dla dzieci.

Powstają kliniki. Dla kogo? Dla dzieci. Działają fundacje nawet! Dla kogo? Dla dzieci. Jak byłam dzieckiem to nikt mi nie raczył pomóc, było tak samo. Wszystko odbywa się w miarę znajomości. Bez znajomości i pieniędzy chory człowiek nie może nawet próbować poprawić swoje zdrowie. Jestem pewna że kolejny lekarz mnie oleje bo jestem za stara, bo jestem za trudnym przypadkiem(lepiej gówna nie ruszać), bo nie mam znajomości, bo nie mam pieniędzy. Dzwonię po zasranych klinikach i słyszę że mam czekać bo są pacjenci ważniejsi ode mnie(pierdoleni łapówkarze). ''Tryb pilny''to bardzo śmieszne określenie. Fajnie traktują pacjentów, gdyby mi się pogorszyło to prędzej bym zdechła niż dostała się na operacje, na której losuje się kto będzie operował( to szalenie istotne by lekarz miał doświadczenie bo inaczej spieprzy sprawę).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wymysły promotora, coraz to nowsze podrozdziały do napisania:(

 

Jeszcze możesz pisać pracę, to nie jest źle. Ja nie mogę i coraz bardziej mnie to przeraża. Od 3 tygodni nie jestem w stanie. Otwieram książkę i płaczę.

 

Też miewałam momenty przestoju w pisaniu. Czasem już nie wiadomo co pisać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez mialam mysli samobojcze, ale nie bylam, wciaz nie jestem w stanie tego zrobic. Jesli cos robilam to tylko po to, zeby zwrocic jakakolwiek uwage albo po prostu zeby o tym pomyslec jako o jakiejs opcji, czasem zeby sie 'ukarac'... mimo, ze czuje sie tragicznie teraz to nie chce umierac. Czy Ty czujesz, zeby naprawde to zrobic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musze sie spotkac z kolezanka wieczorem. Nie chce. Nie mam sily... ale zbyt wiele razy odwolwalam, wiec musze... Nie chce.

Też odwoływałam. Gdy byłam w lepszym nastroju to zgadzałam się na spotkanie, bo mi zależało, a potem następnego dnia myślałam nad tym, że nie mam o czym mówić. Nie mam siły kogoś wesprzeć ani cieszyć się jego szczęściem. Do tego doszło niezrozumienie dla mojego świrowania. No i się posypały moje liche kontakty.

Jestem sobie odludkiem i egoistą. Na tę chwilę nie widzę wyjścia z tej sytuacji, choć nie jest dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wielbłądzica, Kontrast, zapewne jesteście młodymi ludźmi, więc potrzebujecie jeszcze, mimo wszystko, kontaktów z ludźmi, ja natomiast ograniczam się już prawie do najbliższych, ale to chyba taka kolej rzeczy.

Spotkania ze znajomymi męczą mnie, sądzę, że to z powodu mniejszej tolerancji na sprawy innych, już nie mam siły na angażowanie się, co jest podstawą w relacjach międzyludzkich. Empatia jest wyczerpująca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moich kontaktach jest problem z zachowaniem odpowiedniego dystansu, albo jestem za daleko, albo za blisko i w obu przypadkach kończy się to spuszczeniem łba i pójściem w swoją stronę.

Prochy które przetestowałam jeszcze bardziej oddalały mnie od ludzi. Tak jakbym była w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spotkania ze znajomymi męczą mnie, sądzę, że to z powodu mniejszej tolerancji na sprawy innych, już nie mam siły na angażowanie się, co jest podstawą w relacjach międzyludzkich. Empatia jest wyczerpująca.

Też bym to tak ujął jeśli chodzi o mnie. Ze znajomymi się nie spotykam, a z rodziną spotykam się raz w roku na urodzinach, a i tak czasem na chwilę. W pracy jestem sam na swoich stanowiskach więc prawie z nikim nie rozmawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam raczej znajomych. Jestem odludkiem. Mam przyjaciółkę jedna, ale rzadko się widujemy. Nie spotykam się z ludźmi z pracy po godzinach. Wolę posiedzieć sama w domu. Niby mieszkam że współlokatorami, ale wolę się zamknąć sama w pokoju niz uskuteczniac wymuszone rozmowy.

A jak już mama się z kimś spotkać to przekładamy bo zazwyczaj się odmyśle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×